Rul, hmmm no nie wiem jak to wytłumaczyć 😀 Dla mnie lotna asekuracja, nie oznacza, że to ma być puszczona lina luzem na zasadzie, jak giniemy to wszyscy 😀
Tak samo ta opcja ze skakaniem na drugą stronę grani, pokażcie mi kogoś kto ma taki odruch, że skoczy...
Wiadomo, jak się zdąży (a raczej się nie zdąży) to można spróbować szybko stanowisko założyć, ale to trzeba by jakoś widzieć, ze partner się ślizga czy coś. Jak Cię lina szarpnie to sorry, zadziała fizyka.
No więc przeloty pomagają, bo jest jednak dodatkowe zabezpieczenie. Naturalne - chodzi mi np. o zahaczanie o skały, takie kluczenie liną, że jest o coś zaczepiona dodatkowo. Można też o krzaczory, ale to jest trudne, bo nigdy nie wiesz, jak "drzewko" się zachowa. A kości, friendy, heksy - no to standardowy szpej, to jak się da to można gdzieś je wcisnąć. A idący z tyłu wybiera 😉
Powiem Wam, że było przezaje*** Z lekkiej wycieczki zrobiła się całkiem solidna, bo w końcu z Granatów poszliśmy na Czarne Ściany i Zawrat, a więc kawałek Orlej zimą 😉 Potem imprezka w 5tce, a była mocna! Opijaliśmy dzień kobiet. Spotkaliśmy wspinaczy, których poznaliśmy 2 tygodnie temu, więc tym bardziej było wesoło. No a w niedzielę połączyłam siły z kumplem z Żywca, który też był w Tatrach i idąc przez Zawrat do Murowańca na Kuźnice, jeszcze sobie Kościelec machnęliśmy.
Pogoda arcycudna, ale jestem maksymalnie spalona i cierpię 😀iabeł:
Czekam teraz na fotki od Ślązaków z którymi spotkałam się na Zadnim Granacie to coś Wam podrzucę wieczorkiem 🙂
No i Ślązakom się "spodobałam", a okazało się, że to koty co Matterhorn robiły i chcą mnie w sierpniu gdzieś do Szwajcarii zabrać. Za to kroi się też Elbrus latem. Dobrze, dobrze 😀
A o chłopakach i lawinie na Nandze dopiero dziś się dowiedziałam. I na szczęście już tylko te dobre njusy...
Dorzucam fotkę od kolegi, robione mydelniczką, ale i tak spoko wyszło:

Widać całą naszą granióweczkę którą zrobiliśmy 😀