Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
w tym przypadku nie zakładałabym, że to wina ludzi (akurat znam historię od handlarza i nawet dopytałam o hodowców.właścicieli) i mi konia nie szkoda,jakby trafiło na moje dziecko/męża/psa to bym własnoręcznie uśpiła tego konia i nie zastanawiałabym się jaki czynnik
mało w życiu jeszcze widziałaś- i mam nadzieję, że nie zobaczysz i nie poczujesz agresji od zwierzęcia, która jest celowa i zagraża życiu i nie jest związana z ludźmi
Szkoda konia, że trafił na takich ludzi, a nie dobrze, że został wyeliminowany raczej..
Dlaczego nie dobrze? Agresywne osobniki powinno sie eliminowac bez sentymentow.
Dużo zależy od przypadku raczej. Znam wiele koni, które przez ludzi takie się stały, ale kiedy trafiły na osobę, która się nimi zajęła to zaczęły normalnieć. Konia biorę jako przyjaciela, a nie maszynę i żadnego nie umiałabym wyeliminować
a teraz czekam na komentarze, o tym, jak mało w życiu widziałam
[quote author=ikarina link=topic=8233.msg2026399#msg2026399 date=1393662646]
dorota, takie są właśnie realia. Dlatego właśnie revoltowicze linczują osoby, które hodują konie, "bo mają fajną klacz (nieważne, że NN)", "bo ogier w okolicach taki ładny, łaciaty", "bo tak".
Mogłabyś łopatologicznie mi wytłumaczyć, dlaczego jak ktoś ma klacz NN i chce mieć źrebaka dla siebie, to nie może jej pokryć?
[/quote]
Można, pewnie że można, tylko PO CO??? 90% tych źrebaków, które "miały być dla siebie" kończy w rzeźni, i to raczej prędzej niż później. Bo mąż/dziecko/praca/rodzina/pieniądze/remont/studia itp. Naprawdę, wg moich szacunków i doświadczeń na 100 osób mówiących, że chcą konia tylko dla siebie na przyjaciela itp. 96 prędzej czy później tego konia się pozbywa. Co najmniej połowa po półrocznym ogłaszaniu i braku chętnych od razu trafia z tych "pewnych i kochanych" rąk do rzeźni. Reszta trafia tam z drugich lub trzecich rąk. Nieliczne faktycznie dożywają starości.
Ja kocham wszystkie zwierzęta od dziecka i wiele lat uważałam, że każde powinno mieć możliwość życia aż do naturalnej (mniej lub bardziej) śmierci. Ale za dużo widziałam i chociaż nadal uważam j.w., to jednak jestem przeciwna akcji "nie kupuj-adoptuj" u psów i bardzo, ale to bardzo jestem przeciwna rozmnażaniu tylko dlatego, że klacz ma macicę.
Czyli to bardziej zależy od ludzi, a nie od tego, że klacz jest NN, tego chyba nigdy nie zrozumiem, nie ważne.
Co do psów - sama mam adoptowanego psa i nie zamieniłabym go na żadnego innego, chociaż pojawiały się problemy na początku 😉
Ty nie, ale ja jako wet widzę, że większość ludzi inaczej podchodzi do psa, za którego dali 2000 zł, a inaczej do tego za 200 zł czy za darmo. Sama mam 2 adoptowane psy- i co z tego? Skoro takich ludzi jak ja, Ty czy paru innych mi znanych to za mało i i tak większość nie będzie chciała leczyć, gdy cena przekroczy 200 zł? Bo za tyle to będą mieć następnego, albo "pani, 300 zł?!? Ja za niego dałem 50!!!".
A rozmnażanie- po co? No wytłumacz mi PO CO??? Jaki jest sens?? Bo ja nie rozumiem...
Czyli jak wyżej, zależy bardziej od człowieka 😉 I szkoda mi zwierząt, które trafiają do takich osób...
Co do rozmnażania, to faktycznie 😉
No okej, zależy od ludzi, ale ludzie są w większości tacy- to my jesteśmy inni 🙄 I dlatego teksty o tym, że ludzie powinni adoptować mnie denerwują, bo ludzie nie szanują tego, co dostają za darmo. Albo o rozmnażaniu.
AleksandraAlicja, chcesz powiedzieć, że ci sami ludzie(!) którzy dali za psa 2 000 nie będą leczyć drugiego swojego psa - znajdy???
I jeszcze chciałam zapytać - skoro uczucia wg. ciebie nie decydują o losie psa, tylko pieniądze: a jeśli ten za 2 000 tyle kosztował, nie przynosi żadnego dochodu (nie jest psem hodowlanym), a jego właściciel akurat stracił źródło przychodów - leczenie będzie kosztować, powiedzmy, drugie dwa... poważnie myślisz, że koszt nabycie decyduje o losie psa?
Ludzie "umiejący liczyć" miewają kosztowne psy. Naprawdę z tego powodu, że kosztowne - podejmują decyzję o leczeniu (nieopłacalnym wszak) - czy z powodu troski o zwierzaka (a może bardziej o własne uczucia)?
A to nie jest tak - że bogatych stać na sentymenta a biednych nie? O ile te sentymenta mają.
Naprawdę każdy "felerny" pies z hodowli ma zapewniony dożywotni byt u swojego hodowcy?
A ja myślę że psy za 2000 to mają albo snoby dla szpanu i obojętne im jest w jakiej są kondycji, albo ci co chcą na nich zarobić i tu liczy się tylko zysk. Od obu przypadków są odstępstwa.
Jeżeli chodzi o psy - wśród psiarzy rozprzestrzenia się od kilku lat zasada R=R. Nie chodzi tu o snobizm, jak ktoś chce mieć rasowego psa, z konkretnymi cechami rasowymi = musi kupić psa z rodowodem, z legalnej hodowli. Sama przejechałam się na pseudohodowlach (pies ma genetyczne problemy z oczami, na jedne prawie oślepnął, konieczna była operacja, kot miał wiele, wiele problemów, jest ze związku ojca z córką, przy pierwszym szczepieniu był bliski śmierci, a alergikiem żadnym nie jest) i jeżeli mogłabym to powtórzyć, z całą pewnością zostawiłabym zakup zwierząt na później, odłożyła ten tysiąc czy dwa i kupiła rodowodowe, przebadane zwierzaki, przy których mogę wierzyć, że pies jest wolny od chorób genetycznych, jest psem konkretnej, poszukiwanej przeze mnie rasy i przeżyje ze mną wiele, wiele lat.
Pseudohodowla jest jedynie namnażaniem mieszańców, które pozbawiają domów psy ze schronisk, psy, którym można by uratować życie zamiast brać "słodkiego szczeniaczka".
I dla mnie jedynymi sposobami pozyskania zwierzaka są teraz legalne, zarejestrowane hodowle, schroniska i w wyjątkowych przypadkach ulice - bo kto by zostawił dwa opuszczone, skrzywdzone przez ludzi kociątka, które nie zdążyły nawet jeszcze otworzyć oczek?
Nie mówiąc już o tym, że z tego, co mi wiadomo, od zeszłego roku pseudohodowla jest zabroniona prawnie.
dorota tutaj zbyt uogólniłaś.
Ja na przykład posiadam dwa psy rodowodowe, reproduktora i suke, prócz tego jeszcze znajdy, schroniskowce... Powody kupna psa z hodowli:
po pierwsze - kupujesz psa po przebadanych rodzicach, znasz się na rasie, wiesz jakie choroby u nich występują (albo jakich nie mają).
po drugie - wystawy z psami to moje hobby, mam pieniądze to jeżdżę, nie mam w danym momencie to rezygnuje z wyjazdów lub jeżdżę niedaleko miejsca zamieszkania.
Nie zależy mi na zarobku, psy nie został kupione dla finansów, ale dlatego, że zawsze mi się konkretna rasa podobała, chciałam mieć pewność, że uniknę wad i problemów związanych z pseudo, a to, że przy okazji pies został reproduktorem, trochę szczeniaków dał to już inna bajka. Zarobił przynajmniej na siebie.
Ale od początku było obstawione, że jest on dla domowników, traktowany jak każdy inny w moim domu, tak samo leczony jak znajda czy shroniskowiec.
Wszystkie koty u mnie to znajdy lub ze schroniska. Poprzednie psy też miałam ze schroniska. Jednego psa też mam nawet z pseudo, bo nie wiedziałam jeszcze wtedy nic na ten temat tak na prawde, nie był jeszcze internet tak rozpowszechniony...
Tak jak pisali poprzednicy, za darmo o nic się nie dba (są wyjątki).
Rozmnażanie wszystkiego co NN, nierodowodowych psów itd równa się później przepełnionym schroniskom, koniom źle traktowanym, bez odpowiedniej opieki.
Idźcie z tymi psami z rodowodem.Własne psy,na własnym garnuszku mam od ponad 20 lat. W prezencie ślubnym od męża dostałam rodowodową sukę, bokserkę. Myślę,że gdyby mój mąż wiedział jaki problem nam na głowę sprowadzi NIGDY by tego nie zrobił. 3,5 roku udręki dla nas i dla psa. Szczeniak z refluksem, więcej jej się ulewało niż w żołądku zostawało.Wieczne problemy z kondycją, na koniec choroba układu odpornościowego. Suka dostała uprawnienia hodowlane.Urodziła aż dwa szczeniaki,suczka przeżyła piesek już nie. Lekarz kiedy w końcu wymyślił co jest moje suce zapewnił, że potomstwo będzie zdrowe. Akurat. Ponieważ lubię boksery wzięłam sobie spoza hodowli oficjalnych. Przynajmniej pocieszyłam się psem,a nie siedziałam u wetów w poczekalni. Mój pierwszy bokser bez rodowodu żył 14lat.
Z kundlami na podwórku nigdy problemów nie miałam. Weta widziały raz do roku,przy szczepieniu. Teraz mam jacki-szczurołapy i na guzki mi rodowód do tępienia gryzoni?? Suka ma 3 lata, pies 4 i zero problemów. Cała ta histeria z psami bez rodowodu to tylko koszenie konkurencji i nic więcej.
Owszem, kundelki są znane przecież z dobrego zdrowia. Bo tak, ten Twój "bokser bez rodowodu" był kundelkiem, nie bokserem. Konkretniej, był psem w typie boksera.
Oczywiście, wśród hodowli chore psy też się zdarzają. Ale dobry hodowca zawsze o chorobie uprzedza i mówi, że szczenię nie nadaje się do dalszego rozrodu.
Alladynko strasznie mnie bawią poglądy takie jak Twoje. To ja wolę swoje kundelki w typie,zdrowe i wesołe oraz użytkowe niż niepełnosprawne psy z rodowodem.
W ogóle to zaprzeczasz idei R=R. Przecież psy w tzw typie [największa głupota pod słońcem, jakby pies z chwilą niewydania rodowody zmieniał swój kod DNA] to p[onoć składnica wszelkiego zła i chorób.
A czy ja gdzieś napisałam, że mam coś przeciwko kundelkom?
Nie rozumiesz. Pies bez rodowodu, to pies od niepewnych rodziców. Nawet jeżeli oni mają rodowody, z jakiegoś powodu nie dostali uprawnień hodowlanych - pseudohodowca może powiedzieć, że nie miał czasu na wystawy, a rodzice są zdrowi i "przecież mieli rodowody". A co, jeżeli tak naprawdę były to psy, które zwyczajnie nie mogą mieć szczeniaków? Jeżeli nie pasują do wzorca rasy, mają jakieś odchyły, są chore, agresywne?
Kupując psa z pseudohodowli kupujesz zwyczajnego kota w worku, w dodatku pośrednio przyczyniasz się do śmierci zwierząt w schroniskach. Jeżeli chciałaś zwyczajnego kundelka, dlaczego nie wybrałaś się tam? Daję głowę, że znalazłabyś w końcu psa, który spełniałby Twoje oczekiwania. Nie, bo przecież lepszy jest "słodki szczeniaczek, który wygląda jak dana rasa, więc na pewno jej przedstawicielem jest".
Ja jestem alergiczką i nigdy więcej nie odważę się na kupno psa bez rodowodu. Co mi da zapewnienie "hodowcy", że szczeniak ma włos, nie sierść i jest "lepszy od tych chorych rasowców, co po wystawach łażą, no i jest taaaki kochany i mądry", jak pies mi wyrośnie na nie-wiadomo-co? Moja babcia kupiła z pseudo szczeniaka Shih-Tzu. Zapłaciła około sześciuset złotych. Teraz, gdy pies dorósł, nie przypomina w najmniejszym stopniu Shih-Tzu, a rodzice przecież mieli rodowody.
edziu a tak zapytam kiedy tego rodowodowego boksa dostałaś? bo ja wieki temu kupowałam rodwodowego boksa i z racji słabych hodowli w PL pies powiedzmy- był średniej jakości. Dziś mam przyjemność posiadania odpadu z papierem( brak pigmentu na nosie i za bardzo wyrośnięta) foksa z linii użytkowej i jest co najmniej o 2 klasy lepsza niż ów boks.
I nie, nie jest to pic na wodę, to jest hodowla, to jest selekcja, unikanie pewnych genów, kojarzenia innych- zupełnie jak u koni. Są konkretne rasy związane z konkretnymi wadami- tak jak u koni AQH, konie arabskie,APH- mają swoje choroby związane z mutacjami, tak i u psów
Dawno obalono teorię że niby mixy są odporniejsze-nie są, badania na dużych grupach psów nie potwierdzają czegoś takiego. Poza tym wiele nowych ras to właśnie mixy.
I w kwestii cen psów- niestety muszę się zgodzić z Aleksandrąalicją-jak jadę do rodziców na prowincję, jak całe dzieciństwo,potem na studiach jeździłam z ojcem szczepić/leczyć psy na wsi, w małych miasteczkach to widziałam to o czym koleżanka napisała. Teraz w Wawie też to obserwuję 🙁
Cieszę, się za na rv mamy wyjątki.
Ja doskonale wszystko rozumiem. Jak się jakąś informację usłyszy, przeczyta 1000 razy to się to bierze za prawdę,a to zwykłe pranie mózgu. Śmiech mnie pusty ogarnia jak czytam teksty jakoby hodowcy psów z jedynego słusznego związku to są hobbiści. Szczególne to hobby jak się utrzymuje dwie,trzy rasy,a w ramach każdej 3 suki i koniecznie pies do tego na miejscu. Na stronie zaś mioty a A do Z, a suk starych nie widać...
Miałam sukę ze schroniska, kazałam bratu wziąć najbrzydszego szczeniaka jakiego zobaczy, brałam psy porzucone etc. Zabrałam do domu urodzoną u mnie bokserkę, sikającą już ze starości pod siebie, ledwo chodzącą z powodu reumatyzmu. Ostatni rok jej życia to pasmo sprzątania i innych przyjemnych jak się domyślasz rzeczy.
Edit:
Karlo moja bokserka była z super linii polskiej,a jej partner do rozrodu miałnawet licencję niemiecką i wygrywał wszystko co było do wygrania.SukękryłapsemNestor Hevelius
Edziu, bo to są bzdury o hobbystach, mój tata miał pod opieką kilkanaście takich " hobbystycznych hodowli" ras polujących, to jak rok w rok suki rodziły w średnich warunkach, jak na zasyfiałych podwórkach w jeszcze bardziej zasyfiałych kojcach mieszkały czempiony i wiceczempiony ... masakra, 10 suk różnych ras, kilka reproduktorów w warunkach,które dopiero dziś jak się zgłasza to się robi dym, wtedy związek miał na to wylane. To był i pewnie jest cieżki biznes- szczególnie jak się poczyta na forach dla psiarzy.
U moich rodziców psy jakie były to właśnie boksa, na której leczenie pani nie miała kasy ( bo pies alergiczny, śmierdzi przez zapaloną skórę), debordog odpad z hodowli (entropium,wyp. 3 powieki, dysplazja, alergik) i podrzut posokowiec hanowerski.
Modzie może da się przenieść to do psiego wątku?
Karlo, dzięki za twój głos, bo myślałam, że już cały świat zwariował.
Nie zwariował, tylko o pewnych rzeczach się nie mówi głośno- tak jak w przypadku hodowców koni, niestety...
Też bym chciała,żeby jakaś ustawa zakazała sprzedaży np kucyków bez rodowodów. Zeby ktos jednym cięciem "wyciął" konkurencję....
W Holandii oczekuje na odbiór reproduktor rasy mini appaloosa. Sprowadzam go chociaż wiem, że ciężko będzie odrobić taki zakup. Cale 86 cm konia.
halo, z moich obserwacji wynika, że jak ktoś kupuje psa za 2000 zł, to nie szczędzi na porządnej karmie, profilaktyce, diagnostyce (często kosztowniejsza niż samo leczenie!) i leczeniu. Bo nawet jeśli uczuć nie ma, to jest świadomość wkładu pieniężnego włożonego w tego psa. I tak, znam wielu właścicieli psów naprawdę rasowych, którzy inaczej podchodzą do psa rasowego, a inaczej do kundelka- często ten drugi mieszka na podwórku, żre karmę z Biedronki albo chleb moczony w wodzie, szczepiony jest jedynie na wściekliznę i poza swoje podwórko nigdy nie wyszedł. Chore, ale parafrazując "takich mamy ludzi". Nie robiłam badań, nie prowadzę statystyk, ale mogę założyć, że w przypadku co najmniej 90% psów rasowych właściciele nie oszczędzają na leczeniu, podczas gdy w przypadku reszty psów (psy pseudorasowe i kundelki) to nie będzie nawet 50%. Przy czym psy naprawdę rasowe stanowią może 1% wszystkich moich pacjentów.
hehe, nie jestem snobem (chyba), a mam psa kupionego za 3500 zł 😎 (i dwa adopcyjne). Nie sądzę też, by udało mi się na niej zarobić- bo nawet jeśli kiedyś będzie miała prawa hodowlane i urodzi mi 5 szczeniąt, które sprzedam po 3000 zł, to nie zwróci to kosztów włożonych w zakup psa, wyrobienie hodowlanki (koszt jednej wystawy to około 500 zł) i krycie (= cena jednego szczenięcia + dojazd). A może jeszcze nie zrobić tej hodowlanki 😎 Ja chciałam po prostu psa o konkretnym wyglądzie i konkretnych cechach i mam dokładnie to, co chciałam. A obserwując psy, które mają być tej samej rasy i nie mają rodowodu widzę duże różnice nie tylko w charakterze, ale też wyglądzie i zdrowiu.
edzia, to skoro tak, to dlaczego nie rozmnażać klaczy NN 😎 ?
Jasne, są hodowle i "chodowle", jak wszędzie. Znam "chodowle" będące produkcją, gdzie suki mają zrobione minimum hodowlane, kryte są czym popadnie, a w szczeniaki nie inwestuje się nawet złotówki, ale znam też takie, gdzie psy są członkami rodziny, które od czasu do czasu kryte indywidualnie dobieranym psem z drugiego końca Europy rodzą szczenięta. I w te szczenięta się potem inwestuje pieniądze, czas i serce, żeby dostały to, co najlepsze. Znam jeszcze hodowlę psów posiadajacą 10 wielce utytułowanych suk, w której rodzi się co roku około 5 miotów szczeniąt- ta hodowla akurat stanowi źródło utrzymania dla całej rodziny. I tutaj psy też są zadbane i nikt na pewno nie szczędzi na nie pieniędzy, bo są po prostu za cenne. I stare nieużyteczne już suki też mają.
Przecież ludzie rozmnażają konie NN, więc pytanie chyba nie do mnie.
Dobrze,że napisałaś o tych hodowlach, które są inne niż te, które opisała Karla. Tylko nie rozumiem dlaczego psiarze tak strasznie wypinają się i wmawiają ludziom, że oni niczego dla kasy nie robią.
Podoba mi się postawa plummer terierów. Maja gdzieś związek kynologiczny,. bo im są potrzebne psy użytkowe, a twierdzą, że rasy wystawiane tracą na przydatności do pracy i zdrowiu. Oni robią im próby w stodołach i pomimo braku nadzoru z góry rasa jest całkiem całkiem wyrównana.
Z terierami i użytkami jest zupełnie inaczej, moja kumpela z roku ma mhm kilka suk różnych ras, wystawia je, ale także a przede wszystkim jej psiska kończą próby użytkowe (najczęsciej wygrywają), do tego wiele jej psów jest przewodnikami, pracują jako dogoterapeuci, Justyna jeździ na drugi koniec świata kryć swoją czekoladę, bo jakiś tam gen, bo jakieś tam cechy i ma to co najlepsze- z psów utrzymywać się nie musi- jest lekarzem weterynarii, ale wiem, że hodowla to dośc duży zastrzyk finansowy, szczególnie jak się ma elitę i sprzedaje szczeniaki po kilka-kilkanaście tysięcy. Hodowle są tak jak i w przypadku koni, elitarne, prywatne hobbystyczne- tych jest mniej, i przemysłowe, produkcje...
moja foxa jest właśnie z linii użytkowej, odpad z wystaw-nie rozmnażam, bo po co, skoro można mieć jeszcze lepszego użytkowca i do tego nie odpad hodowlany.
edzia, bo jak już napisałam- ludzie są różni. I w zależności od człowieka jedna hodowla będzie hodowlą, druga- rozmnażalnią. Jeden będzie leczył kundelka, drugi weźmie następnego. No jak to w życiu.
A z psów tak samo łatwo się utrzymać, jak z koni 😉 Jak masz jedną- dwie suki, które raz na jakiś czas rodzą starannie przemyślane mioty, to na sprzedaży szczeniąt nie zarobisz, nawet jak uzyskasz 17000 zł. Bo te 17000 zł to kropla w morzu wydatków na utrzymanie, wystawy, krycie, utrzymanie suki ciężarnej, szczenięta. Ot, takie hobby, gdzie hodowla jest tylko dodatkiem i częściową rekompensatą kosztów. Jak masz full profeskę hodowlę, z dużą ilością suk hodowlanych, to zanim się zacznie na tym zarabiać, trzeba poświęcić wiele lat i pieniędzy (wspomniana przeze mnie hodowla- założona przez dziadków, wnuki teraz na tym zarabiają) i wyrobić sobie renomę- żeby byli chętni na te szczeniaki. I cały czas inwestować, inwestować, inwestować- w wystawy, zawody itp. No i są jeszcze hodowle stanowiące odpowiednik hodowli dotacyjnych- minimum hodowlane jest, krycie najbliższym psem, oszczędzanie na wyżywieniu, profilaktyce, przygotowaniu szczeniąt do życia. No jak u koni 😉
edit: tak sobie myślę, że w sumie w moim przypadku jeśli suka będzie miała prawa hodowlane (tzn. - te to będzie miała na pewno, bo minimum osiągnąć można prawie z każdym psem, ale mi zależy na czempionatach jako potwierdzeniu jej wartości), to faktycznie coś zarobię na szczeniakach- bo w końcu w utrzymaniu, żywieniu, profilaktyce czy leczeniu dla mnie nie ma różnicy pomiędzy tą rasową suką, a pozostałą dwójką, więc jeśli dostanę coś ekstra za ten sam wkład, to będzie to zarobek.
Aleksandro ja to wiem, Ty to wiesz. Mnie tylko do białej gorączki doprowadza stwierdzenie, że sprzedawanie rodowodwych psów to powód to zakładania sobie aureolki lepszego człowieka. To środowisko jak każde inne.
Co do koni. Moje i syna obserwacje, takie spod podszewki sportu końskiego na stosunkowo wysokim poziomie [luzakowałm u babki jeżdżacej GP w ujeżdżeniu, syn u 5* jeźdźca] doprowadziły do porannej konkluzji. Nie ma komu sprzedawać koni, a te bardzo drogie mają równie przesrane jak te godzone, tyle że jeść im dają. teraz to cieszę,że mamy konie tak jak mamy. Wystarczająco dobre, żeby chcieli je amatorzy jako przyjemnego do jazdy kumpla do końca życia i wystarczające dobre,żeby wołać ceny wyższe niż cena kuca z allegro.
edzia69 jeśli coś to mnie źle odebrałaś.
Żadnej aureolki! W pseudo hodowlach znajdują się ludzie traktujący zwierzęta wspaniale, alei tacy którym powinno się je odebrać. W hodowlach z rodowodami wydawanymi przez Związek Kynologiczny też znajdują się tacy którym powinno się zakazać trzymanie nawet myszy polnej i nic na to nie poradzimy. Niestety tak to bywa i jak to się od dawna mówiło, nie wkładajmy wszystkich do jednego wora.
To co zostało wspomniane wyżej, z rodowodem to znaczy po znanych rodzicach, bez przekrętów (w większości bo i tu potrafią kombinować hodowcy).
A jak znasz się na rasie to wiesz jakie choroby są z rasą związane, teraz jak chce się porządnie szczenię sprzedać to rodzice mają komplet badań na te konkretne choroby. W ten sposób unikamy problemów, chowu wsobnego, nieznanego pochodzenia itd.
Żaden hodowca święty nie jest, i u psów i kotów i motylków.
Tak gdzie pojawia się kasa i zarobek tam zawsze jest kombinowanie.
Zawsze będzie tak, że mieszańce będą zdrowsze, u koni też zwykle te wszystkie NNki to niezniszczalne a na rasóweczki to się chucha i dmucha a one i tak co chwilę coś.
Po to jest hodowla, po to wszystkie genetyczne sprawy i ulepszenia.
Ja konia bez pochodzenia bym nie kupiła, chociażby ze względu na obawy czy matka/ojciec nie miał jakiejś choroby, coś później wyjdzie i leczenie do końca życia.
Mam przybłędy zwierzaki w domu, ze schroniska i przyznaje szczerze, że te pieniądze co wydałam na nie do tej pory, to bym miała dobrego rasowego kota.
Ale żebym nie wyszła na wielce gruboskórną i że na wydatki patrzę, to miłością wszystkie darze tak samo,kocham i nigdy bym nie oddała za żadne skarby, ani rasówek, ani przybłęd, ani ze schroniska.
A ja myślę że psy za 2000 to mają albo snoby dla szpanu i obojętne im jest w jakiej są kondycji, albo ci co chcą na nich zarobić i tu liczy się tylko zysk. Od obu przypadków są odstępstwa.
Pociągnę off-temat: Serio??
Dla mnie większym snobem jest ktoś kto kupuje szczeniaka z pseudohodowli za 200zł, tylko dlatego, że chce psa o wyglądzie jakiejś tam rasy, nie mając pojęcia (i mając to w dupie) co tak naprawdę kupuje.
I nie mam tu na myśli hodowli (nieważne czy rejestrowanych czy nie) z psami w ciasnych klatkach, w których odchody robią za ściółkę, bo jak ktoś bierze psa z takich warunków i jeszcze jest gotowy za to zapłacić, to nie jest snobem, a półmózgiem.
Mam na myśli pseuduchy typu: mam psa co wygląda jak beagle, znam kogoś kto ma sukę prawie-beagla, zrobimy im szczeniaczki, bo szczeniaczki są takie słodkie, a sprzedamy za 200zł sztuka, bo dlaczego nie. Kto nie zna z życia takiej sytuacji, ręka w górę?
Dokładnie. Większość osób, które bierze psa z pseudohodowli, bierze go dlatego, żeby móc się pochwalić "rasowym psiakiem". No bo to jest przecież lepsze od kundelka, rasowe, wygląda jak rasowe, więc jak może nie być? A Ci idioci tyle kasy za takie same pieski dają, żeby papierek mieć. 😵