System opieki zdrowotnej

Taniu, widziałam to w TV. To jest przerażające. Ratownictwo zmienia się z roku na rok, mamy coraz bardziej zaawansowany sprzęt, cały czas trzeba trenować, chodzić na kursy, uczyć się, żeby to wszystko ogarniać.
No, ale pan doktor nie musi.

A jak przyjezdzamy na wezwania do domów, to zawsze słyszę "A gdzie lekarz?". Albo "Nie chcemy sanitariuszy, chcemy lekarza".
Interbeta-trzeba było prosić o konsultację wyniku, do skutku 😉

galopada-to prawda. Ojciec ostatnio opowiadał jak to ich stażyści zachowują się, jakby mieli za sobą 20lat pracy i nie przyjmują porad innych. Nie potrafią przyznać się do błędu-'ok, tego nie jestem pewien, pójdę się upewnić, poproszę o pomoc'. A szczytem wszystkiego było, kiedy to ojciec upomnął stażystę, żeby zwracał się z większym szacunkiem do osób mających większą wiedzę od niego. Efekt-obraził się, ale widocznie dało to coś do myślenia, bo się zaczął hamować.
Oczywiście to pojedyncze przypadki, może akurat takie buce trafiają do ich szpitala 🙂 .
Z radosnych wiadomości to powiem Ci galopado, że np od dziecka chodziłam do lekarza do lekarza i w 90% byli to niesamowicie mili ludzie, chcący pomóc, tacy 'z powołaniem'. No, dużo by na ten temat mówić 🙂 ...
o, jeszcze z pozytywów dodam, że studenci ratownictwa są naprawdę zainteresowani tym co robią, chcą się dowiadywać nowych rzeczy, na wykładach pytają się o wszystko.
(...) "A gdzie lekarz?". Albo "Nie chcemy sanitariuszy, chcemy lekarza".

To musicie mieć własnego staruszka i w razie pytań: tadam! Cewnik odpiąć, tlen odłączyć i  wózek wytoczyć.
Ja też nie spotkałam wielu lekarzy-opierdalaczy bo... jeśli już chodzę do lekarza to prywatnie. A partaczom i chamom płacić nie zamierzam.

No, chyba że trafiam na chirurgię czy ortopedią, ale tam mam już znajomości po latach  😁 (Oo, dzień dobry! Znowu pani śmierdząca końmi  😁 Śmiali się ze mnie jak przychodziłam w odwiedziny podczas praktyk, że im nieswojo jak mam na sobie fartuch, a nie śmierdzące i brudne ubrania  :wysmiewa🙂


Edit. I wiecie co? Już w tym momencie wiem, do kogo z mojego roku absolutnie nie wyślę siebie, rodziny czy znajomych  😎
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 12:54
rtk, ale to tez nie jest normalne, zebys ty swoj prywatny czas tracila na sprawdzanie karetki. karetka powinna byc oddana wam w rece albo napelniona albo wy zaczynajac dyzur wszystko sprawdzacie. ale wtedy musza dwa dyzury sie godzine zazebiac jakos.

ja ostatnio niestety polezalam znow w niemieckich szpitalach i ciagle laze od lekarza do lekarza. moim glownym problemem w szpitalu nr. 2 bylo brak kacika z wyborem herbat, kawa czy sokami 24h/dobe  🤣 a z lekarzem prowadzacym mialam taki klimat, ze nawet umowilismy na wspolny interes  😁 ja syntetyzuje nowy rodzaj kortyzonu z mniejsza iloscia skutkow ubocznych a on pomoze mi we wprowadzeniu na rynek  😂

co do lekarzy w karetkach. w de tego nie ma. jak w nocy dzwonil moj m po karetke to przyjechali sanitariusze ale ze byla to bardzo powazna sprawa ratujaca zycie to za nimi odrazu byl lekarz. ale osobno. poprostu dzwoniac na 112 mowi sie o co biega i oni wiedza czy specjalnie musza puszczac lekarza czy starczy sanitariusz. ale jak mnie rka wiezli do szpitala to lekarz byl ze mna.
Gienia, nie sanitariusze. Ratownicy medyczni. W Niemczech sanitariusze zniknęli z karetek znacznie szybciej niż w Pl.
Ale tam jest zupełnie inny system, lepszy niż u nas. W karetkach jeżdżą zawsze dwaj doświadczeni ratownicy.
Jeżeli sprawa od razu ze zgłoszenia wygląda na pilną, lub ratownicy na miejscu uznają, że potrzebują pomocy wówczas wysyła się lekarza. Lekarz jeździ z reguły małym sportowym samochodzikiem - najczęściej widziałam Audi S4 😉. Kierowcą jest mniej doświadczony ratownik i tak sobie dojeżdżają do miejsca zdarzenia we dwójkę 😉
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 13:48
Gienia, nie sanitariusze. Ratownicy medyczni. W Niemczech sanitariusze zniknęli z karetek znacznie szybciej niż w Pl.
Ale tam jest zupełnie inny system, lepszy niż u nas. W karetkach jeżdżą zawsze dwaj doświadczeni ratownicy.
Jeżeli sprawa od razu ze zgłoszenia wygląda na pilną, lub ratownicy na miejscu uznają, że potrzebują pomocy wówczas wysyła się lekarza. Lekarz jeździ z reguły małym sportowym samochodzikiem - najczęściej widziałam Audi S4 😉. Kierowcą jest mniej doświadczony ratownik i tak sobie dojeżdżają do miejsca zdarzenia we dwójkę 😉


ja wiem jak to wyglada a z sanitariuszem sie pomylilam. to sa asystenci ratunkowi, ale pamietajmy ze w DE tego sie nie studiuje 😉  moj m odrabial wojsko w Malteser i musial nawet pewien czas byc na normalnej karetke i troche tez przez to tez sie ciekawych historii dowiedzialam.  nasi lekarze w miescie jezdza Mercedesami Vito,czyli do sportowych aut im daleko  😁
a czy system jest lepszy? nie wiem.  u mnie byli w 4  minuty, najdluzsze mego zycia  🤣
Tu wszyscy mówią, że niemiecki system jest świetny. No, może poza brakiem studiów, ale mi też się wydaje że jest lepiej 🙂
Przede wszystkim mają lepsze auta- ja wolę pracować w kontenerach niż w Mercedesach do przewozu ziemniaków 😉

Z ciekawostek:
U nas karetkę wysyła się do 40% zgłoszeń, w Szwecji do 5%. Ponieważ tam mierzą jakość, więc podają, że tylko 2,78% wezwań to stany bezpośredniego zagrożenia życia.
http://nagle.mp.pl/aktualnosci/show.html?id=95486#.Ut7JjKqmE1k.facebook
A my się bujamy jak przychodnia na kółkach 🙂.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 14:03
szczerze, to naprawde nie wiem po co im te studia bylyby potrzebne. tak samo pielegniarce czy kosmetyczce. w nieczech jest calkiem inny system, tu sie duzo zawodow "uczy" a nie studiuje. i niech tu tak zostanie  🙂

u nas to duzo lataja.



ja mieszkam kolo kliniki uniwersyteckiej, zreszta jednej z najwiekszych w europie i mi ciagle nad lbem lataja chlopaki z ADAC
rtk- a jakie zgłoszenia (pomijając wypadki) są głównie w Twojej pracy? Kardiologiczne?
Jestem ciekawa.
Geriatryczne. Średnia wieku pacjentów z dyżuru nie podnosi się powyżej 78lat.
Najczęściej jeździmy do chorób przewlekłych, nadciśnienia, migotania przedsionków, bólu głowy, bólu nogi, zawrotów głowy.
Kiedy wchodzimy do domu pacjenci mają spakowaną torbę do szpitala, traktują nas jak taksówkę.
Ewentualnie jak przychodnię na kółkach, bo nie chce im się iść do przychodni.
Często jeździ się do starszych pań, które zostały same. Mają problemy psychiczne, demencje, otępienie. Wzywają cały czas, do każdej pierdoły.
Generalnie, jeśli człowiek pojeździ w danym rejonie pół roku, to na dyżurach rzadko widuje nowe twarze pacjentów 😉. Sami niezaradni.

No i jeździmy też sprzątać bezdomnych pijaków z ulic.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 14:16
rtk, czyli zawsze z wami jest lekarz?
No właśnie ta przychodnia na kółkach mnie zastanowiła. Do zmierzenia ciśnienia? Ech....
Trudna praca.
A do wypadku komunikacyjnego, to bywa, że lekarz jedzie? Czy na was spada całość?
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 14:24
u nas rozwiazali nawal pacjentow z pierdolami tym, ze po zamknieciu normalnych praktyk jest otwarta centralna praktyka lekarza ogolnego w jednym ze szpitali, tak ze ludzie codziennie maja dojscie do lekarza w godzinach 8😲0-22😲0. wtedy jak ktos dzwoni  mowi ze "plecy bola" to kaza udawac sie do centalnej przychodni. tak samo jest numer, pod ktorym mozna pogadac z lekarzem i w razie czego jest wizyta domowa. a na Emergency typowym kazdy dostaje jakby kolorek zalezny od pilnosci sprawy i wtedy pierdoly czekaja nawet godzinami a sprawy wazne ida przodem. nie wiem jak jest u was rtk na SOR? nigdy w polsce nie bylam na SOR czy podobnym.
U nas w Polska 😉 są tzw nocne opieki lekarskie - od 18 do 7 rano dnia następnego, w soboty i dni świąteczne. Najczęściej są one przy szpitalach.
U nas jest szpital wojewódzki gdzie jest:
- klasyczny SOR gdzie przyjmują tylko pacjentów przywożonych przez karetki
- izba przyjęć szpitala gdzie przyjmują do szpitala pacjentów ze skierowaniem do szpitala
- Nocna opieka lekarska gdzie ludzie z terenu Rzeszowa mogą udać się po pomoc właściwie chyba w każdej sprawie 😉 Ale trzeba samemu tam się udać.
- Nocna opieka pediatryczna - jw tylko dla dzieci, baaardzo przydatna placówka bo dzieci ZAWSZE chorują w nocy albo w weekend 😉
z tych dwóch ostatnich cięższe lub wymagające dłuższej diagnostyki przypadki mogą być skierowane na SOR lub do szpitala

Oprócz tego w innej lokalizacji znajduje się typowe pogotowie ratunkowe - tam można jechać z poparzeniem, złamaniami, ranami itp ale to rzeźnicy są 😀
Niee, lekarz jest teraz w ok 1/3 karetek miejskich. Ja najczęściej jeżdżę w zespole bez lekarza.
To, który zespół będzie wysłany zależy od dyspozytora. I tego, który zespół aktualnie jest wolny, ponieważ teraz takie czasie, że wszystkie "przychodnie" jeżdżą cały czas i trzeba czekać aż któryś się zwolni 😉.

Generalnie lekarz jest nam potrzebny do stwierdzenia zgonu, bo ratownicy nie mogą tego zrobić.
Dodatkowo mamy ograniczone uprawnienia jeśli chodzi o sedację, walkę z niewydolnością oddechową. I tylko po konsultacji z lekarzem możemy wykonać kardiowersję lub elektrostymulację. To wg mnie takie przypadki, gdzie rzeczywiście jest potrzebny.
Chociaż tak naprawdę, przydaje się jako trzecia osoba do znoszenia pacjentów, bo we dwójkę jest trudniej 🙂.

A co do moich osobistych przemyśleń- jeśli u pacjenta będą wszystkie wskazania do wykonania elektrostymulacji lub kardiowersji, a ja nie będę miała lekarza to i tak to wykonam w celu ratowania życia. Czekanie na następny zespół/ wywóz do szpitala może trwać do długo.

Zawsze wołamy lekarza do reanimacji. Nawet jeśli zaczynamy sami, to on decyduje o zakończeniu lub transporcie do szpitala + obstawieniu lekami na drogę.

Gienia, mamy zarówno SOR (urazy, rany, nagłe zachorowania) jak i Nocną i Świąteczną Pomoc Lekarską (choroby przewlekłe, ból gardła, świąd głowy).
Ale ludzie dalej wołają karetki. I będą. Tak są nauczeni. Poza tym społeczeństwo nie myśli, jest nieporadne. Nie włożą babci w samochód, tylko zawołają karetkę. 95% pacjentów to ludzie chodzący. Mogliby chociaż zawołać taksówkę.

A dyspozytor nie odmówi, bo zaraz u niego pojawi się prasa i telewizja. Jest ogromna nagonka.
Poza tym boją się odmawiać. A ludzie przez telefon bardzo kłamią. Ja już nie raz leciałam na sygnale, ryzykując życie przez pół miasta do nieprzytomnego. A w domu się okazywało, że wszyscy są zdrowi. Komentarz- "Bo ja od dwóch dni taka nieprzytomna jestem".

edit
gwash, lekarz Nocnej i Świątecznej Opieki Lekarskiej również jeździ do pacjentów. Ma obowiązek przyjechać w ciągu 4h od wezwania lub udzielić porady telefonicznie. Jeśli odmówi trzeba to zgłosić do NFZ, dostanie ogromną karę.
Ale w jakich sytuacjach go wzywać? Na wizyty domowe? Bo jak mam dziecko bardzo chore to nie będę czekać tylko wezwę karetkę albo wpakuję do auta i pognam do szpitala. A jak mniej chore to co nie jechać na ten NOP  tylko wzywać do domu?
Jeśli jesteś w stanie zapakować dziecko w samochód, to jasne że powinnaś je przywieźć 🙂
Oni mają samochody, raczej w celu jeżdżenia po osobach niechodzących, po udarach, amputacjach itp.
rtk, ludzie kumaci też zadzwonią po karetkę, bo pacjent soru ma pierwszeństwo w zabiegach. Mnie po pobiciu przyjęli od razu, nie czekałam na nic, wszędzie z panem ze szpitala jako pierwsza. I już wiem, że nawet jak dam radę sama dojechać, to będę po karetkę dzwonić, bo jak potrzebuję pomocy, to chcę ją otrzymać od razu, a nie po trzech godzinach spędzonych na ostrym dyżurze. Oczywiście mówię o poważnych przypadkach, a nie o katarze 😉
zen, na SORze również odbywa się segregacja pacjentów. W miejscu, w którym pracowałam jeśli karetka przywiozła uraz stawu skokowego, jakąś ranę do szycia, czy inną niezagrażającą życiu dolegliwość, wówczas braliśmy pacjenta pod rękę i sadzaliśmy w kolejce. Razem z tymi, którzy przyszli sami.
Jak już ogarnęliśmy wszystkie stany zagrażające życiu (również z kolejki), wtedy braliśmy te mniejsze urazy, z reguły zaczynaliśmy od tych, którzy krwawią albo są bardzo bólowi 🙂.
Także czasy się zmieniają, teraz przywiezienie karetką już pierwszeństwa nie daje.
A Poznań znowu podnosi makabryczną statystykę dziecięcych zgonów... 🙁
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1032650,Poznan-szpital-odmowil-przyjecia-3letniego-chlopca-Dziecko-zmarlo
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 stycznia 2014 17:51
Wlasnie czytalam  🙁 to jest jakis straszny sen chyba...
link
O proszę. Pisałam o tym, że dokumentacja jest nieosiągalna dla pacjenta.
Chodzilam na rehabilitacje prywatnie bo juz nie bylo kontraktow pod koniec roku tam gdzie chcialam, teraz od nowego roku zalapalam sie na NFZ. Jestem dalej w tym samym osrodku, u tego samego specjalisty ale sa dwie rozne recepcje dla prywatnych i dla NFZ. Tak jak recepcja dla prywatnych odbiera najdalej po dwoch dzwonkach, tak ta dla NFZ nie odbiera w ogole, 2 dni dzwonienia w kolko i ani jednego podniesienia sluchawki  😁 Na szczescie pan fizjoterapeuta traktuje mnie tak samo 😉
Zeby dostac refundacje musialam odbyc wizyty u 3ch lekarzy, rodzinnego, pierwszego specjalisty od fizjoterapii, a nastepnie drugiego s. od fizjoterapii. Oczywiscie oni mnie nie lecza tylko kawalifikuja (+marnuja moj czas), a za wszystko oczywiscie musi zaplacic fundusz. NFZ zyczy sobie abym sie rehabilitowala codziennie, niewazne ze moj rehabilitnat uwaza, ze to zly pomysl, wbrew fizjologii itp. NFZ wie lepiej. Ponadto, na pierwszej wizycie rehabilitant nie moze miec innego pacjenta poza mna (normalnie miewa nawet 3rech i nie czuje sie zaniedbywana), nie moge tez zmieniac rehabilitanta w trakcie, nie wiadomo dlaczego. W efekcie prawdopodobnie nie bede mogla skorzystac z wszystkich zajec, jednakowoz fikcje trzeba bedzie utrzymac a NFZ zaplaci tak jakbym byla na wszystkich. Jezeli ktos sie zastanawia gdzie przepadaja pieniadze ze skladek to ma czesciowa odpowiedz.
Zeby dostac refundacje musialam odbyc wizyty u 3ch lekarzy, rodzinnego, pierwszego specjalisty od fizjoterapii, a nastepnie drugiego s. od fizjoterapii. Oczywiscie oni mnie nie lecza tylko kawalifikuja (+marnuja moj czas), a za wszystko oczywiscie musi zaplacic fundusz. i jak tu się nie dziwić, że każdy zatrudniony w tym bałaganie ma tylko jeden pomysł na jego usprawnienie - większa składka!
no trudno się dziwić, skoro będąc byle łapiduchem, mając państwową koncesję i państwowy monopol na usługę, można pieczątką samą kroić sobie 10 tyś miesięcznie
Bo nie można mieć wszystkiego za darmo!
Ja jestem za podziałem składek. Płacisz tyle, ile wybierzesz i dokładnie tyle otrzymujesz od służby zdrowia. Koniec wyczerpywania limitów przez pijaków, alkoholików i osoby niezdatne społecznie.
Bo nie można mieć wszystkiego za darmo!
brawo brawo brawo! ...tylko dlaczego łapiduchy mają? dlaczego wystarczy pieczątka i wiedza na poziomie gimnazjalisty żeby wyciągać 10K zł? ...no bo jak lekarz wie trochę więcej, to już trzeba mu dać zarobić z pieniędzy podatnika, prawie dubla!
ja jestem za likwidacją recept dla osób dorosłych, likwidacją monopolu Izby Lekarskiej, prywatnymi usługami medycznymi i ewentualnie takimi samymi ubezpieczeniami na nie... a przede wszystkim jestem za traktowaniem dorosłych ludzi poważnie, ale zmuszenia ich do ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje- volenti non fit iniuria!
wrotki, no masz rację. Pracuję w medycynie niedługo, a już dostaję szału rozmawiając z lekarzami. Chociaż rozmową to rzadko można nazwać, bo są tak przemęczeni, że nie kontaktują. Gubią się, popełniają błędy, nie mają po prostu siły. Jeden niedawno zasnął u pacjenta w fotelu. Czad.
Tylko to oni zarabiają grube tysiące i mają pieczątkę.
I na każdym kroki pokazują innym, jakimi niedouczonymi kretynami są przedstawiciele pozostałym medycznym zawodów. Wrr.
wrotki, skoro to wiedza na poziomie gimnazjum to jaki masz problem?  Zrób sobie tę pieczątkę, sam się będziesz leczył i zero problemu  😜
przydrożne @#$%#@ też zarabiają, a jednak ty wolisz zarabiać będąc lekarzem? ...jaki zbieg okoliczności popatrz... 😁
i miałabyś rację, gdyby właśnie nie ten faszystowski przymus posiadania pieczątki!
napisz mi proszę jaką wiedzę musi mieć człowiek, który pierwszy raz mnie widzi w życiu i za wystawienie recepty na lek który brałem, biorę i brać będę, bierze 50zł? wizyta trwa 5 minut, a "wywiad" ogranicza się do przeczytania karty pacjenta i sakramentalnego pytania:"czy dobrze się Pan czuje?"
 Chamstwo, wulgaryzmy. Kolejnym razem będzie B A N.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się