Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
zen - Tyle samo, bo ona jest z tej samej grupy położnych dostępnych w tym szpitalu w ramach indywidualnej opieki. A wybrałam szpital św. Zofii w Warszawie. Cyc nie taki duży 88cm w obwodzie 😉 ale ja drobna więc cieszy mnie ich zwiększony rozmiar póki co 😎
O, moja gin jest z tego szpitala, uwielbiam ją 🙂 mega mnie zachęca do dziecka, mówi, że od razu mi cc zrobi i w ogóle, a ja taki oporny materiał jestem 😁
szafirowa, Mówisz i masz. Przepysznościowy hicior:
Rano zalej wrzątkiem migdały, niech się wymoczą cały dzień, a na podwieczorek można je łatwo obrać, znów zalać wodą i zmiksować. Powstaje takie pyszne mleczko migdałowe. Oczywiście można zamiast całych migdałów użyć gotowych w płatkach, wtedy wystarczy je pomoczyć tylko chwilę. A do tego drobno posiekane rodzynki i/lub inne suszone owoce. (W Rossmannie jest fajna mieszanka: suszone gruszki, morele i śliwki.)
No i taki miks dodaj do dowolnej kaszy/kaszki, czy ryżu. 😀
Irdilla piękny brzuszek, i cyc też 😉 Jak czytam ile u Was za położną, to się cieszę, mieszkam na pipidówie 😉
Z pamiętnika ciążowego-mdłości przeszły poza pojedynczymi epizodami, za to wczoraj migrena mnie dopadła obarczona wymiotami i pierwszy raz poczułam jak to jest przewalone nie móc wziąć tabletki.
Porażek życiowych nie radziłabym definiować z góry/na bieżąco. Za x lat się okazuje. Znam trochę osób, które nigdy nie popełniły żadnego błędu (w sowim mniemaniu), były są i będą super - a losy dzieci... cóż. Jakoś mi się wydaje, że lepiej popełniać błędy i mieć ich świadomość niż nie popełniać błędów. Bo błędy popełnia KAŻDY.
Idrilla, bardzo fajny brzuchol i moim zdaniem zdecydowanie nie masz co się martwić wagą, bo całość wygląda super, tak jak powinna
To i ja się pochwalę, bo mam zdjęcie, które mi się strasznie podoba
Właśnie szafirowa jak robisz to jabłko duszone z bananem?
Julie a te owoce suszone też jakoś namaczasz? Gabryś ma pewnie już trochę zębów. Adam na 3 i 4 idzie (same dolne) więc nie wiem czy sobie poradziłby z takimi owocami.
o nie Blue_angel dopiero TERAZ Cię poznałam że to Ty na revolcie !!! brzuszek piękny idę na fejsa 😁ale jestem zamotana 🙂
Idrilla - elegancko, ślicznie wyglądasz 🙂
equi.dream - dziękuje :kwiatek: co do położnej to miałam możliwość rodzić w szpitalu w Ostrowi Maz. (moja teściowa jest pielęgniarką) i miałabym opiekę położnej za darmo , do tego znieczulenie jest u nich bezpłatne nawet do porodu siłami natury ale zdecydowałam się jednak na Warszawę
blue-angel - dzięki :kwiatek: Twój brzuszek też wygląda bardzo zgrabnie! Ładne zdjęcie 🙂 Co do wagi, to jak patrze na swoją sylwetkę to faktycznie wygląda to ok, z ud i ramion spadło no ale to były mięśnie
maxowa - dziękuje :kwiatek:
Aaaale jak to jak robie? no tak...normalnie- ciut wody na dnie rondelka, pokrojone jablko i banan i dusimy, pod koniec dodajac cynamonu (miala byc szczypta, mi sie sypnelo sporo ostatnio) do konsystencji kiedy to poduszone widelcem jest gotowe do podania- 5 minut i ostudzic ciut i smacznego 🙂
w planach pieczone jablko z cynamonem 🙂
co do kotbury to owszem, każdy ma prawo do zwątpienia, gorszego dnia i napadu agresji czy wybuchu złości, ale nie ukierunkowałabym tego nigdy przenigdy w kierunku dziecka... !! nie chciało się mieć dzieci to trzeba było myśleć wcześniej, a teraz wydzieranie się na maluchy, mówienie im że się nie chce być mamą...
Dziewczyno proszę zastanów się następnym razem zanim coś takiego napiszesz, dobrze.
Czy ja napisałam że się drę, jestem agresywna czy co ino. napisałam, że się popłakałam i na chwilę zwiałam, bo musiałam przez chwilę (nie wiem ile trwa w takiej chwili policzenie od zera do 10 żeby się pozbierać). To jest spora różnica, bardzo spora.
Nic o żadnej chlubie nie pisałam 😉, tylko o tym, ze wołanie ciągle mamo, mamo i noszenie na rekach to naprawdę mały pikuś.
No powiem ci że gdyby męczącą stroną mojej opieki nad dziećmi było tylko "noszenie na rękach i słuchanie mamo, mamoo" to ja bym była wypoczęta jak maharadżdża.
Jakoś pozowoliłam sobie nie opisywać wszystkich szczegółów stresujących sytuacji. nie o to przecież chodzi. Opisałam na forum swoje emocje i samopoczucie. I okazało się (prywatne wiadomości), że bardzo wiele osób tu obecnych przeżywa to samo ale nie mają odwagi tego napisać. Może wąłsnie zamiast mieć wparcie na tym forum boją się takich komentarzy.
Mniemam, ze tak jak u mnie być może pewne przemęczenie aktualną sytuacja wynika z depresji poprodowej, tak u ciebie tak radykalny i nieludzki osąd mojej osoby wynika z ciążowego hajpa. Też miałam ekstaze ciazową. Mogłam góry przenosić, jeździłam konno, dzień przed porodem poszłam kopyta werkować itd. I tez byłam wtedy wnastroju- wsyztsko się da bo śwait jest czarny i biały.
Więc nie biorę tego co napisałaś osobiście choć bardzo, bardzo nieludzkie jest i peace między nami.
Bardzo bym chciała mieć opiekunkę na 2 ha dziennie, mogłabym się wtedy wykąpać i wysrać w spokoju. Chciałabym mieć czas na pracę- choćby w nocy, ale moje dzieci w nocy nie śpią i o ile potrafię raz na jakiś czas wysmażyć post na forum z małą przy cycku wyjącą, tak pracować taknie umiem, za duże ryzyko pomyłki finasowej.
A tak, na dodatek jak już skończe macierzyński to będe bez pracy🙂 bo w mojej branzy jak się znika na tyle z rynku to się z niego znika często na zawsze. Także tak, to mnie też dołuje, niemożnosc pracowania bo wiem, że śmierdzi nadchodzacymi "gorszymi czasami".
Ależ Wy dziewczyny produkujecie no nie da rady wszystkiego przeczytać.
Moje dziecko walczy dzielnie z chorobą.
Ma ropne zapalenie zatok i gardła i przyjmuje od dzisiaj antybiotyk.
Schudł mi następny kg.
Jedyne co pije to coca cola i je namiętnie naleśniki z serem więc rosnie mi mały wegetarianin 😀
Muffinka, Nie, tylko drobno siekam. Słodzio ma 6 zębów, górne 1 i 2, oraz dolne 1.
aszhar, serio coca cola? 😉
maleństwo gratulacje wielkie, strasznie się cieszę! Tez mi pachnie Kalinką u Ciebie! Śliczne imię, znam 2 Kaliny i obie całkiem sympatyczne. Hmm, a tyle razy Cię ostrzegałyśmy, ze to zaraźliwe w tym wątku 😁.
kotbury
Wiem, że to marne pocieszenie, ale pamiętaj- kiedyś urosną, przestaną wyć i wołać maaamooo... Wtedy będziemy się martwiły pierwszą dyskoteką, randką, wyjazdem na studia...
A ja jestem bliska szału- jestem na feriach z moimi babami, u dziadków. Dziś popołudnie spędziłam u teściów- 2 moje plus 2 ich równolatki i 2letni Leonek na 50 m na 3 piętrze w bloku... Jak nie spadnie śnieg, albo chociaż nie przestanie padać deszcz to ocipieję albo zwariuję do końca tygodnia (po 1 dniu mam dość, a nie mam sumienia zostawić dziadków z piątką i sobie iść...)
kotbury, fakt źle się wyraziłam z wydzieraniem, ale nie rozumiem i pewnie nie zrozumiem, ukierunkowania swojej złości- bezsilności w kierunku małego dziecka... jak mam ze sobą problem to odkładam małego wychodzę za drzwi i się wydzieram albo płacze w poduszkę czy pod prysznicem... i jak wracam to już wszystko jest ok
Bobek a idźże ty, a w życiu, żadnego bobasa, tfu tfu, dobrze sie zabezpieczam 😀
Ja juz myślę o tych koniach, nartach i podróżach. Z podróżami chcemy zacząć w tym roku, narty i konie pewnie jeszcze poczekają 😉
Mac na podkarpaciu siedzisz? 😉 Aktualnie to chyba najgorsze miejsce na ferie 🙂
dziewczyny, pytanie z serii głupich 😵
kiedy wyjmowałyście z fotelika ta wkładkę dla niemowlaka?
kkk ja Stachowi z miesiąc temu wyjęłam. ma mega gruby kombinezon i było mu już ciasnawo.
Wybacz Kocie, ale jestem już dużą dziewczynką, odpowiedzialną za swoje słowa. Tak ostra ocena Twojej osoby nie wynika z burzy hormonów, które we mnie grasują, tylko z tego co sama napisałaś. Nie opisałaś tylko swoich emocji i samopoczucia, napisałaś i pozwól, że zacytuje po raz ostatni :
Doszło do tego, że mi ostatnio nerwy puściły i się poryczałam przy tym moim biednym niespełna dwulatku i mu powiedziałam, że ma już do mnie nie krzyczeć ciągle mamooo bo ja już nie chcę być mamą... i on zrozumiał i się pobeczał jak bóbr i nie chciał się ode mnie odkleić a ja chciałam aby się w tej chwili te moje dzieci zdematerializowały
Po czym dalsze Twoje wypowiedzi są jak gdyby nigdy nic. O aktualnej wielkości Twojego tyłka i ogromnej roli jaką odegrał w Twoim życiu za nim przyjął obecne rozmiary, a także ukochanym siodle, które trzeba będzie sprzedać.
No wybacz nie rozumiem. I tak wiele osób do Ciebie napisało, że można tak mówić do własnego dziecka ?
No to chyba żyjemy w innej czasoprzestrzeni. Już nie będę kontynuować bo jaśniej nie jestem w stanie napisać. Przeciętnie inteligentna osoba jest w stanie zrozumieć, że nie chodzi mi o przymus cieszenia się z macierzyństwa.
odnośnie urlopu macierzyńskiego.
miałam tydzień. bo w szpitalu byłam. Mariusz często wraca jak już śpię a wychodzi jak jeszcze śpię. a teraz pracuję jeszcze. i nie wiem czy przed 3 w nocy skończę. na codzień jeszcze mam do ogarnięcia mieszkanie na wsi, palenie węglem w piecu i oporządzanie przydomowej stajni poza pracą zawodową. a no i szyję sobie moje paskudztwa. najczęściej mam po 3-4 godziny snu i nie mam czasu na dospanie w ciagu dnia. dziś jeszcze nie zjadłam śniadania poza orzeszkami dogryzanymi po drodze. funkcjonuję w ten sposób przez prawie całe życie Niki.
i rozumiem, że komuś mogą paść nerwy, bo jak po kilku miesiącach nieprzespanych nocy mam wolny weekend bo sprzedałam dziecko teściom i słyszę pełne dezaprobaty głosy innych matek to mnie łapie cholera i bym przywaliła młotkiem.
więc pouczanie innych jak to im nerwy puszczają, a samemu miało się opiekunkę jest bardzo bardzo nie fair. wątpię, żeby którakolwiek z nas tutaj miała full lite i pachniała na kanapie a potem marudziła jakie to ma nerwowe życie. każda z nas ma swój limit i swoje problemy. i to, że ja mogę pracować po 18 godzin na dobę mając dziecko, dom, konie, sprawunki i szycie to nie znaczy, że każda z nas może i wytrzyma. takie życie mam, i będę miała przez najbliższe kilka lat, nie mam zamiaru narzekać i marudzić, wiedziałam, jaką to ma cenę. jeszcze daję radę. jak któregoś dnia wybuchnę po 3 dniach z godziną snu na koncie to też usłyszę, ze powinnam postąpić inaczej? pewnie, powinnam, ale pokopanie mnie i przysypanie gruzem wcale nie pomoże, bo sama będę się czuła z tym wystarczająco beznadziejnie, że nie dałam rady. już teraz czuję się wystarczająco momentami winna, że pośpię godzinę więcej.
demon a ja Ciebie rozumiem i podpisuje sie pod twoja opinia. Sytuacja, ktora opisala kotbury przypomina mi rozne sytuacje, ktorych doswiadczyla mala Kristina (pisalam o niej kilka tygodni temu). Mowienie 1.5 latkowi krzywdzacych slow, zamykanie sie, uciekanie przed dzieckiem?! Nie znajduje usprawiedliwienia dla takiej sytuacji. Trzeba nad soba pracowac i jeszcze raz pracowac.. Ja tutaj widze przerzucanie winy na malutkie dziecko.. 🙁
Bobek, ciezko mi to sobie wyobrazic. Znam swoje dzieci, wiem co je zajmuje. W kryzysowych sytuacjach wyciagam odkurzac i odkurzaja. Jak jedza sniadanie, to tez ogarniam kuchnie. U mnie dzieciaki raczej przyzwyczajone, ze czesto bawia sie samodzielnie🙂
P.s. Nie chce nikogo wkurzyc, ale zapomnialam, ze u nas czesto dziadek pomaga🙂 ale fakt faktem i tak jestem najbardziej zoorganizowana, jak jestem sama z dziecmi. Przy dziadku, babci czy mezu trzeba sie wiecej narobic w mojej sytuacji🙂
gwash tak, na Podkarpaciu, w Lesku... Może dziś nie będzie lało i uda mi się z tą banda na ślizgawkę do Sanoka pojechać...
[quote author=JARA link=topic=74.msg1984847#msg1984847 date=1390200510]
kotbury, po prostu syty głodnego nie zrozumie. Ktoś kto ma bezproblemowe dziecko albo tego dziecka jeszcze nie ma nie zrozumie kogoś kto ma małego szatana.
Tak samo jak ktoś szczupły nie zrozumie grubego.
Taaaaak ???? 🤣 Zaraz będę miała trzecie dziecko. Moje dzieci to coś więcej niż szatany. Jeżeli szafirowa będzie miała ochotę to potwierdzi bo zna kilka historyjek o moich dzieciach, a szczególnie o Iwciu 😉 ( ale może być na mnie obrażona i słusznie bo jestem świnia i się nie odzywam, ale ostatnio mam od cholery na głowie).
Moje dzieci naprawdę potrafią wykończyć nikt ich nie chciał nigdy wziąć na wakacje- bo najzwyczajniej się ich boją. Iwo jako dwulatek został karnie wyrzucony po 1,5 roku chodzenia z rehabilitacji. Tymon w tym roku wyleciał z obozu sportowego, argumentacja była taka- nie mają już siły ukierunkowywać jego nadmiaru energii ( sportowcy :icon_rolleyes🙂. Ostatnie 3 tygodnie to dwukrotny pobyt na SOR i szwy na głowie Iwa. Pomijam typowe domowe drobnostki i mamo, mamo, mamo od dwóch na raz.
[/quote]
Ale jak mają się Twoje dzieci do tego, że ktoś chudy ("genetycznie"😉 i bez dziecka pisze do kogoś innego coś w klimacie : jesteś gruba, bo jesteś leniwa? Wystarczy tylko chcieć?
Bo ja nie głaszcze Kota po głowie, bo rozumiem jej zachowanie w stosunku do dziecka, a zwyczajnie mnie wkur*** jak ktoś zasuszony może powiedzieć tak do kogoś kto ma nadwagę.
A ja mam dzisiaj wizytę u lekarza, zawsze jestem bardzo ciekawa nowych informacji, teraz liczę przede wszystkim na to, żeby dowiedzieć się że dziecko przekręciło się główką w dół.... jednak po ruchach wydaje mi się, że cały czas jest pośladkowo.... no i może więcej ujawni podbrzusze, żeby upewnić się co do płci 😉
Idrilla, bajecznie wyglądasz!
Julie super fota w kombinezonie! Lew tez ma kaxs ale jednowarstwowy
Ja nie mam netu, tylko w KOM, nie wiem czy coś sie zmieni bo Orange przestał dawać mi sygnał🙁
Wiec pisze tu bo wymianek nie ogarnę. Mam śniegowe na zbyciu, i zabawek trochę za psi grosz, albo jakieś wymiany.
Co do dyskusji- każdy ocenia wg siebie, tez bym chciała pomoc. Jestem z dzieckiem 24h na dobę, na wsi, aktualnie-16, zasypana śniegiem. Bywa ze nie mam jak i do 12 sie wykąpać ale to nie konstytuuje mojego ja. W zasadzie wali mnie to, cieszę sie ze w domu jest ciepło bo maź napalil, ze mam dobry rosół.
Nikt nam nie pomaga, ogarniamy konie, śnieg, walkę z zima. Dziadkowie czasami raz w miesiącu przez 3 h pomogą. Wiec nie roztkliwiam sie nad tym na co nie mam wpływu i biorę życie takie jakie jest.
P.s. I cierpliwie znoszę teksty jakie to ja mam zajebiste wczasy non stop
gwash tak, na Podkarpaciu, w Lesku... Może dziś nie będzie lało i uda mi się z tą banda na ślizgawkę do Sanoka pojechać...
wow, Lesko bardzo mi się podoba ;-)
bywam czasami kilka razy w roku
Są ludzie, którym nie przeszkadza to, że są ciągle, niezmiennie przez kilka lat zmuszeni do ciągłej opieki, do ciągłego zwracania uwagi na dziecko, do nieustannego bycia z nim, do tego że nie ma już "ja" i "mój czas" tylko jest ciągłe "zrobiłabym to czy tamto, ale w sumie teraz nie, bo trzeba dziecku dać jeść/wyjść na spacer/pobawić się".
Ale są ludzie, którzy psychicznie nie mogą sobie do końca z tym poradzić. Psychicznie nie wytrzymują napięcia, że cały czas- calutki- jest mała istota, o którą trzeba zadbać, bo bez nas sobie nie poradzi. Dla kogoś, kto ceni sobie niezależność lub zwyczajnie jest słaby(jak ja) jest to naprawdę bardzo duże obciążenie.
Dla mnie frustracja Kotbury jest całkowicie normalna. I nie widzę nic dziwnego w tym, że ją odczuwa. I szczerze? Sama mam ochotę często wrzasnąć "nie chcę być mamą!". Kocham moje dziecko nad życie... ale czasem ma się po prostu dosyć. I nie, to nie jest tak, że zrzuca się winę na dziecko, "bo to przez nie"- to jest problem w nas, ale niestety nie zawsze da się to naprawić. Można to przez psychologa stłumić czy wyciszyć- ale to nie zniknie.
Czasem nie chce się nie wiadomo czego. Osobiście chciałabym zwyczajnie wyjść na spacer z Konradem, posiedzieć i porysować czy zwyczajnie usiąść przy kominku i poczytać książkę. I nie mogę. Bo nie ma kto z dzieckiem zostać, bo mała co chwilę podbiega i wyrywa mi ołówek/blok, bo jak siądę przy piecu zaraz mam ją na kolanach. I tak, mogę to wszystko zrobić jak pójdzie spać, w tym nie ma problemu- ale sam fakt, że w tej chwili kiedy mam na to ochotę to zwyczajnie nie mogę. Już powoli się do tego przyzwyczajam, ale na początku... świra dostawałam.
Ale cóż. Są przecież matki idealne, dla których nic z tych rzeczy nie jest problemem. W końcu mają żelazną psychikę.
Sznurka a jak u Lwa z jedzeniem teraz? Dalej je ładnie sam? Bo Raja zarządziła totalny bunt. Robimy jedzenie, siadamy wszyscy razem, ona siada do swojego stolika i... pogrzebie w talerzu, porozrzuca jedzenie i żąda, żeby ją wyjąć. Po czym przychodzi do mnie i krzyczy, żeby ją karmić. I nie z jej miseczki, tylko z mojego talerza 😵
O tak, teksty o wczasach są genialne 😎 Przecież siedzisz i pachniesz, w piecu się samo rozpala, ptaszki śpiewając sypią krówkom ziarna a kurki tańczą wśród jaj 😎
zen, kurczak_wtw, kkk, Liliana.Ishi
Naprawdę wielkie dzięki, że wyraziłyście swoją opinie 🙇.
Miałam oczy jak dwa spodki, że mamy tutaj publiczne przyzwolenie na zrobienie krzywdy dziecku (tak, to była krzywda, bo dziecko zrozumiało najgorszą rzecz jaką mogła mu powiedzieć jego własna matka i zareagowało nie tylko płaczem) w imię depresji, notorycznego przemęczenia, ……..( wpisz cokolwiek).
To krótka droga do tego, aby zacząć usprawiedliwiać matkę, która ma 3 dniową migrenę i potrząsa niemowlakiem aż mu się główka obija o przedmioty- bo on już płacze non stop 72 h. No tak przecież ona ma migrenę. 🤔wirek: ( Dodam tylko, że wiem co to migrena 3 dniowa z wymiotami i bólem tak potwornym,ze chciało sie …..).
Można sobie dzieci nie robić, one nie spadają z drzewa.
I nie piszę tutaj singel, tylko matka 2 dzieci z trzecim w brzuchu ( wpadką), która przeszła wszystkie etapy macierzyństwa do 9 życia roku.
Której też jest nie wszystko jedno jak wygląda , a niektóre ślady po ciążach zostały.
Która nie uważa, że matka to tylko inkubator, a jej dziecko jest ważniejsze od niej samej, ma prace i pasje.
Która droga Isabelle nigdy nie zostawiła swoich dzieci na weekend u dziadków 😉 bo nie ma takiej możliwości.
Która wie co to jest pobyt z 2 dzieci samemu. Tak jak pisałam- od czerwca do września nie mam niani i wiem co to zmęczenie dzieciakami, wiem co ta sa nie przespane noce- kilka pod rząd.
I pisze osoba, która ma mega dużo energii na co dzień, żeby to wszystko do kupy ogarnąć, której także bywa trudno z takiego codziennego speedu wyhamować z sekundy na sekundę, żeby nie nawrzeszczeć na własne dziecko, które po raz setny coś mega dręczącego zrobiło.
A teraz jak to wygląda z perspektywy mojego Tymka, z którym odrabiam lekcje pisząc tego posta. Spytał sie co piszę, wiec opowiedziałam mu o całej naszej wymianie zdań.
Rozdziawił buzie i powiedział tylko tyle: -Nie, to nie możliwe, żeby mama powiedziała, że nie chce być już mamą.
Ja: - Była strasznie zmęczona, bolała ja głowa i też nie było taty, żeby jej pomógł.
Tymon: - ale to przecież mama 😕.
Ja już naprawdę kończę i przepraszam, że wniosłam tak nieprzyjemna atmosferę do tego wątku bo śmiałam wyrazić swoją opnie w tak ważnej dla mnie kwestii (relacji miedzy matką, a jej dziećmi). No cóż zrobić, po prostu mnie to rusza, choć to kompletnie obce mi dziecko.
Mimo, że mam swoje zdanie nie udzielałam się w batalii cyckowej czy szczepionkowej w ramach odzyskania ciepłej i serdecznej atmosfery. Teraz nie wytrzymałam.
Jara twojego zestawienia kompletnie nie kumam, ale już dajmy spokój.
PS przeczytałam pw do mnie. Dzięki.
Czyli jest jeszcze więcej osób, które tak myśli tylko już nie chcą kręcić dymów w tym wątku. W sumie mają racje. Ograniczam się do wstawiania słodkich zdjęć moich słodziaków