Jak ogarnąć finanse?

_Gaga, okna wymieniliśmy, z drzwiami było gorzej 🤣
_Gaga, a jak szanse na wynajem całego Twojego mieszkania? Sprawdzałaś czy to by się nie opłacało? 100m dla 1 osoby faktycznie średnio się opłaca. Jakie masz ogrzewanie?


Ogrzewanie miejskie, brak regualtora temperatury (poza porkętłami na kaloryferach). Kaloryfery aluminiowe.
Wynajmę całe mieszkanie i... co ze sobą zrobię?
ikarina,  sprzedać. 😉

mamy 3 domy, każdy inny.
podstawowa sprawa to ogrzewanie. w jednym domu z piecem na gaz płacimy około 2000 miesięcznie (nie ma literówki! :/) za sam gaz, w drugim mniejszym mamy piec "na wszystko" i tu na ogrzewanie idzie około 1000 zł miesiecznie. moim zdaniem nie ma żadnej różnicy czym palimy, suma sumarum wyszłoby na jedno jakby był metraż taki sam.

mam sposoby na oszczędzanie mojej mamy. niektóre chore, mało ich stosuję:
1. kąpiel raz w tygodniu, w pozostałe dni mycie w misce położonej na wannie.
2. mycie naczyń w misce (1 miska-opłukanie, 2 miska-z płynem, 3 miska-wypłukanie; 1 i 3 miska idą na kompost, 2 miska do kibla)
3. kompost. mamy darmowy nawóz i odpada kupa śmieci organicznych do wywalenia (kiedys się płaciło za śmieci inaczej niż po "umowie śmieciowej"😉
4. deszczówka. wanny i beczki rozstawione w ogrodzie, kilka pod wylotami rynien. darmowa woda do latania z konewką po dużym ogrodzie.
5. u nas przepływowe grzanie wody na prąd było, a gaz tańszy. więc na tą kąpiel raz w tygodniu woda była grzana w wielkich garach na gazie.
6. ocieplenie domu - bardzo dużo daje, mniejsze straty cieplne
7. własna oczyszczalnia ścieków, czyli uniezależnienie od wybierania nieczystości albo opłat za kanalizację
8. częste rozmrażanie lodówki-efektywniej chłodzi
9  dywany- mniej ucieka przez zimną podłogę, daje wiecej ciepła ogólnie odczuwanego
10. krochmalenie samodzielnie, w wannie.
11. suszenie na dworze - mniej wilgoci idzie w ściany
12. oczywiście gotowanie na zapas i mrożenie produktów.
13. żarówki energooszczędne
14. wymiana i uszczelnienie okien
15. szczepienie nowych roślin z istniejących, wykopywanie cebulek, kupno roślin wielorocznych
16. zamiast dosiewać trawę na wydeptane ściezki lepiej położyć trakty z płyt-tanio, a nie rujnuje się trawy
17. nie gotować pełnego czajnika, tylko ilość wody, której potrzebujemy
18. zbieractwo. po wszelkich remontach nie zwracać niewykorzystanych rzeczy, skoro już za nie zapłaciliśmy, tylko składować - tym sposobem mamy za darmo wykafelkowaną kuchnię, bo x-lat temu matka kupiła za dużo kafli, fugi i kleju.
19. uzywać tanich środków czystości - chlor z tesco za 1.99 działa tak samo jak ACE za 10 zł
20. robić własne przetwory (soki z owoców, dżemy, konfitury, sok ala przecier pomidorowy, piec szynki). wtedy wystarczy mieć wodę z kranu i mamy sok czy fajną zupę. tak samo sadzić możliwie dużo własnych rzeczy (ziola czy pietruszkę można sadzić w skrzynkach w bloku)

dopisałaś o ręcznikach - lepiej poprosić kogoś albo samemu uszyć takie wałki do uszczelniania. zwykła dzianina a w środek wkład ze starych poduch i przytrzaśnięte oknem/drzwiami. lepiej działa.

o bardziej chorych pomysłach (mycie włosów raz w tygodniu mimo, że tłuste; brak fryzjerów, spuszczenia wody rzadziej itp.) wspominać się nawet nie chce.

_Gaga, nie wiem czy Twój tata właśnie tak ma, ale często to widziałam u starszych samotnych ludzi.
odnośnie mieszkania, mam inną propozycję, moze kuriozalną. kredyt. kup mieszkanie pod siebie na kredyt i mieszkanie stare wynajmuj. pieniadze z wynajmu pójdą na ratę a koniec końców będziesz miała dwa mieszkania i ostatecznie później opcję sprzedaży za dużego mieszkania gdy rynek się poprawi-spłatę reszty rat (odsetki wtedy nie obowiązują jak na zaś zapłacisz) i ewentualną górkę. inwestycja w nieruchomości zawsze jest dobra, bo to nie zginie. kiedyś będzie wzrost zapotrzebowania i będzie można pozbyć się tego z zyskiem (sama czekam na wzrost cen, bo nie sprzedam domu wycenionego na ponad milion za jakieś grosze, bo jeść nie woła i kosztów mnie personalnie nie generuje - wynajem plus działalność, jak się trafi okazja i dobry kupiec to się pozbędę za satysfakcjonującą cenę)
_Gaga, z ogrzewaniem faktycznie syfiasto.

Wynająć mniejsze, tańsze. O ile jest oczywiście kalkulacja. np. wynajmujesz za 1000zł + 1000zł czynsz. Sama przenosisz się na ok 35m, gdzie najem płacisz 700 najem + 400 czynsz. W kieszeni zostaje Ci 900zł.
To oczywiście czysta teoria, bo nie znam realiów Szczecina.

Isabelle tylko jeszcze musi być rynek na wynajem. Zaproponowałam podobne rozwiązanie, ale bez znajomości rynku to teoria. Ja tak właśnie zrobiłam, ale ostatnie pół roku bez najemcy było bardzo ciężkie, bo nie dość, że miałam 2 domy do utrzymania (szczęście lato bez ogrzewania) to jeszcze nie miałam kasy na ratę za dom. W efekcie musieliśmy pożyczyć kasę na pokrycie bieżących kredytów i teraz przez kilka miesięcy mamy zwiększone wydatki, żeby oddać dług. Trochę błędne koło się robi. Ale przez 3 lata było ok, więc wierzę, że teraz też wyjdziemy na prostą i jedno będzie pokrywać drugie.
Sposób na pozyskanie względnie sporej gotówki na inwestycje.
Dla osób, w których rodzinie planowana jest darowizna mieszkania (np. rodzice dzieciom).
Nie przyjmować darowizny. Podrasować swój BIK i dochody (jeśli trzeba) i odkupić od rodziców mieszkanie.
Rodzice pozyskują gotówkę i dopiero tę przekazują dzieciom w formie darowizny.
Jest gotówka na inwestycje (byle z głową i NIE na konsumpcję).
Uwaga! Niezbędna wiara i ufność w rodziców  🙂
baba_jaga, tylko trzeba pamiętać o jednym. Kredyt 100 tyś na 30 lat to 500 tyś do zwrotu. To ja wolę mieć 100tyś z nieruchomości niż 500 tyś do spłacenia 😉
no i te pieniądze TRZEBA MIEĆ właśnie - bo operacja na koncie za zakup mieszkania musi być
Jesli kredyt trzymasz przez 30 lat, to ewentualnie a i owszem. Zależy od wybranej inwestycji i zwrotu z niej (również w kwestii czasu).
Jednak, mając kredyt nie dostaniesz dodatkowego na inwestycję, a w tej sytuacji masz gotówkę.
Przy 300-400 tys. zł (z pkt widzenia rynku nieruchomosci w W-wie przy 2-3 pok. mieszkaniu) można się pokusić o coś ciekawego.
Przy czym warto iść w sp. z o.o. lub komandytową, a niemal za wszelką cenę uniknąć dg lub sp. j. celem ochrony majątku.

Dodofon
W przedmiotowym przypadku trzeba miec zdolnosc i poprawny BIK.
A gotowke uzyskaja rodzice, ktora (oby  😉 ) przekaza w darowiznie dzieciom.
bera7,  pewnie, to trzeba wszystko dograć i rozeznac rynek. wiem, że łatwo się mówi, ale... czasem trzeba podjąć ryzyko. może nie wypalić, ale może się udać. a stanie w "beznadziei" nie zmieni nic. ja mam taki stosunek do tego, że aktualnie możemy przez kilka lat żreć bułki z masłem przez poczynione inwestycje, może nie być mnie stać na wymarzonego fryza, mogę się poswięcić, ale długofalowo-liczę na korzyści. a jeśli byśmy nie zaryzykowali, to nigdy by ten lepszy etap nie miał prawa nadejść. nie zamierzam wiecznie nie jezdzić na urlop, ale te 10 lat wytrzymałam, to mogę wytrzymać kolejne 10 i wziąć się za spełnianie "konno-życiowe". i w tej perspektywie, zawsze będą dwa mieszkania u Gagi i opcja sprzedaży jednego, jakby coś nie wyszło.

jakby nie wyszło i było bardzo bardzo źle, to można jedną nieruchomość spłacić drugą. my mamy jeden dom na kredyt, daję jeszcze kilka lat na przetrzymanie czy biznes wyjdzie, a później na radykalne kroki, bo nie chcę do końca życia mieszkać w domu, którego mam serdecznie dość, bo do niczego się nie nadaje.
Przeczytam cały wątek uważnie, jak będę miała chwilę, ale chciałam się podzielić już teraz jednym takim PDF-em:

http://media.thepowerofless.com/ThrivingonLess.pdf

Zdaje mi się, że miałam na komputerze coś bardziej obszerniejszego tego autora, ale to dopiero będę musiała poszukać.

Zainwestowałam jakiś czas temu w niedrogą aplikację do panowania nad domowym budżetem. Dochody, wydatki, podział na typ wydatków (grupy i podgrupy*), można dodać więcej użytkowników, wygodny podgląd na wykresach kołowych (dla mnie OK, często bardziej do mnie przemówi obrazek niż sucha liczba). Zaniedbałam toto przez ostatni miesiąc, muszę się znowu zabrać za wpisywanie wszystkiego.

* Całkiem fajne, że mogłam sobie np. obejrzeć, ile wydaję w "zwykłych" sklepach, ile w "eko", ile w kooperatywach  itd. A jednocześnie nadal mogłam sprawdzić, ile wydaję razem na zakupy spożywcze.
a poza tym sprzedając mieszkanie - w ciągu 5-ciu lat trzeba kupić inna nieruchomość = inaczej płaci się podatek = wiec rodzice sprzedając i NIC nie kupując będą obciążeni dodatkowym podatkiem
Dodo
Ale ten podatek, jesli dobrze pamietam, placi sie jesli zakup mieszkania nastapil w ciagu 5 ostatnich lat.
A mieszkania przekazywane w darowiznie (rodzice dzieciom) to z reguly mieszkania, ktore w rodzinie sa dlugo (po dziadkach, innych czlonkach rodziny, czy z jeszcze innego zrodla).
Ale fakt, nalezy te kwestie wziac pod uwage.
Isabelle, piona. Dlatego ja podjęłam ryzyko. W dużej mierze się sprawdza, choć zawsze jakieś kłopoty z tego wynikają i trzeba się uporać. Jak moje przygody z ostatnimi lokatorami. Ale wychodzę z założenia, że nic darmo nie przyjdzie, nie mam się od kogo uczyć, bo moi rodzice z tych co większość życia na etatach spędzili, bez żyłki przedsiębiorczości. Muszę się swoje frycowe zapłacić.
Faktycznie grunt to inwestycje a nie konsumpcja. Dlatego już mam kolejne plany na inwestycje, tylko nie mam jeszcze gotówki na to  😂

baba jaga ma rację. Podatek od sprzedaży nieruchomości płaci się jeśli zbędzie się przed upływem 5 lat od posiadania i środki z sprzedaży nie zostaną przeznaczone na zakup innej nieruchomości.
Wynająć mniejsze, tańsze. O ile jest oczywiście kalkulacja. np. wynajmujesz za 1000zł + 1000zł czynsz. Sama przenosisz się na ok 35m, gdzie najem płacisz 700 najem + 400 czynsz. W kieszeni zostaje Ci 900zł.


Czyli wynajmuję swoje aktualne mieszkanie za (w sumie) 2 000 zł, opłacam z tego niespełna 1200 zł czynszu i zostaje mi coś ponad 800 zł...
Wynajmuję od kogoś mniejsze płacąc czynsz + najem min 1 500 zł czyli  zyskuję miesięcznie 500 zł ryzykując, że ktoś mi mieszkanie zdewastuje (takie duże to raczej dla studentów się wynajmuje, bo rodzina woli te 2000 zł przeznaczyć na kredyt...) Jednak, wolę nie ryzykować


Isabelle tylko jeszcze musi być rynek na wynajem. Zaproponowałam podobne rozwiązanie, ale bez znajomości rynku to teoria. Ja tak właśnie zrobiłam, ale ostatnie pół roku bez najemcy było bardzo ciężkie, bo nie dość, że miałam 2 domy do utrzymania (szczęście lato bez ogrzewania) to jeszcze nie miałam kasy na ratę za dom. W efekcie musieliśmy pożyczyć kasę na pokrycie bieżących kredytów i teraz przez kilka miesięcy mamy zwiększone wydatki, żeby oddać dług. Trochę błędne koło się robi. Ale przez 3 lata było ok, więc wierzę, że teraz też wyjdziemy na prostą i jedno będzie pokrywać drugie.


Dokładnie takiej sytuacji się boję. Jestem sama, jeśli trzeba - pomagam ojcu... nie mam miejsca w budżecie na ryzyko (kredyt, którego spłacalność jest zagrożona w momencie braku najemców)

Jak pisałam - mi nie jest źle, finansowo daję radę 🙂 Dla mnie najlepszym i najwygodniejszzym rozwiązaniem byłoby znalezienie chociaż 1 pół - dzierżawcy na jednego z koni - nie tylko finansowo, ale i czasowo byłoby lżej. Ze sprzedażą mieszkania się nie spieszę... nadal nie wiem czy chcę mieszkać docelowo a mieście w mniejszym - czy wolę na wsi z hektarem - dwoma ziemi i końmi przy domu... Inaczej:  wiem co mi się marzy , ale póki co mnie na to nie stać... Powoli muszę pospłacać aktualne kredyty i kombinować z dalszym planem na życie  😀
_Gaga,  i widzisz, ja bym zaryzykowała. nie to, żem frajer i nie widzę ryzyka. widzę potencjalne korzyści.

druga strona medalu to... mąż. pewnie kiedys męża i dzieci w planach mieć bedziesz i większe mieszkanie się przyda (ha, wtedy bym się przeprowadziła do większego, a niech mniejsze się z najmu samo opłaca a później będzie dla potomka na 18 stkę czy maturę). no ja mam takie podejście. teraz jest ok, ale chcę, żeby perspektywicznie było inaczej.

bera7, kochana, też miałam przeboje. łacznie z zepsutym przez lokatorów piecem CO za 10 tys, prostytutkami, nieletnimi w negliżu, imprezami, grożeniem, donosami do wszystkich istniejących organizacji. ale nie istnieje żadna inwestycja, która może nam przynieść korzyść, która nie jest obarczona ryzykiem. mam kumpla, który na etacie robi za 2000. odkłada od kilku lat 1000 zł miesiecznie na auto, bo mieszka z rodzicami, mimo aktualnie... 35 lat! bo taniej. bo mama opierze i ugotuje. no i nie ma sensu czegoś wynajmować czy kupować na kredyt, bo rodzice kiedys umrą. dla mnie to marazm, stagnacja i maksymalne lenistwo. ale on lubi swoją sytuację, lubi swoją kiepsko płatną, ale stabilną pracę, lubi to, że ma 800 zł na przyjemności, 1000 zł odkłada (albo czasem i nie!) a rodzicom za wyżywienie i wszystko inne płaci 200 zł/mies. nie przeszkadza mu to. jest szczęśliwy. ja bym nie była.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 stycznia 2014 10:23

łacznie z zepsutym przez lokatorów piecem CO za 10 tys, prostytutkami, nieletnimi w negliżu, imprezami, grożeniem, donosami do wszystkich istniejących organizacji.


🤔  😵

o matko... wiedziałam, że wynajęcie mieszkania to zawsze jakieś ryzyko ale co do pogrubionego to mnie lekko wywaliło z kapci...  🤔wirek:


Mój dziadek od stycznia wynajmuje mieszkanie w Warszawie po jego zmarłej siostrze, dwóm nauczycielkom. Podobno spokojne, miłe panie ale jednak od jakiegoś czasu wiem, że pozory mylą  😀iabeł:

Dlatego ciekawa jestem co będzie z tego mieszkania...
U nas w domu też idzie piec gazowy jako źródło ogrzewania, miesięcznie to ok.1000zł (teraz ciut mniej, bo zima łagodna). Zgadzam się, że bez sensu jest całkowicie wyłączać piec jak nikogo nie ma w domy, bo potem nie idzie tego rozgrzać...
U nas jest tak ustawione, że w ciągu dnia piec działa na 36 stopni, w nocy na 39 - dzięki temu w ciągu dnia jest przyjemne 19 stopni w pomieszczeniach, przy całkowicie odkręconych kaloryferach.

Polecam też wymianę okien, u nas są takie droższe, ale dzięki temu dom super trzyma ciepło. Dach jest nowy (od trzech lat), ocieplony i dodatkowo na strychu jest położony gruby styropian.

No i bezcenny nawyk gaszenia światła, radia, wyłączania urządzeń z trybu stand-by 🙂 Nie myć zębów przy odkręconej wodzie, brać częściej prysznic niż codziennie długą gorącą kąpiel (niezdrowo :P ), przekonać sie do produktów tańszych np.ręczniki papierowe firmy Lewiatan czy Tesco są całkiem okej, a kosztują połowę taniej niż Mola czy Regina.
I czytać składy produktów żywnościowych! Często się okazuje, że te pozornie gorsze (bo tanie) mają lepszy i prostszy skład niż takie ładnie opakowane 😉  I to tylko na zdrowie wychodzi.
Dava   kiss kiss bang bang
20 stycznia 2014 10:28
Dlatego do wynajmowania potrzebne są stalowe nerwy, super umowa, odwiedzanie najemców co miesiąc po kasiorkę i modlenie się żeby wszystko było ok  🤣

Albo: kupienie mieszkania w odnowionej kamienicy, gdzie wynajmem, załatwianie lokatorów, porządkiem zajmuje się dozorca i panie zatrudnione specjalnie po to. Teraz już takie opcje mają w swojej ofercie deweloperzy (Ty tylko dostajesz kasiorkę na konto, taką jak uzgodnione)  😀
_Gaga,  i widzisz, ja bym zaryzykowała. nie to, żem frajer i nie widzę ryzyka. widzę potencjalne korzyści.

druga strona medalu to... mąż. pewnie kiedys męża i dzieci w planach mieć bedziesz i większe mieszkanie się przyda


Właśnie ta tzw druga połówka, ktokolwiek kto stoi obok pomaga podejmować ryzykowne decyzje
Swoje ostatnie ryzyko nadal spłacam - bardzo źle zainwestowałam straciłam na prawdę bardzo dużo  🙁 stąd niecheć do podejmowania kolejnych ryzyk. Męża i dzieci w planach miałam, nie wyszło... nie wiem czy nie za póxno na takie plany, bo latek na karku sporawo  😕
Dlatego do wynajmowania potrzebne są stalowe nerwy, super umowa, odwiedzanie najemców co miesiąc po kasiorkę i modlenie się żeby wszystko było ok  🤣




rozbawić Cię? te przygody to wynajmowane 5 pokoi na niezależnym piętrze domu w którym na parterze mieszkałam. i nie uchroniło to przed niczym 😉 piec mi rozwalili jak nie było mnie całe 2 noce-sylwester.



Albo: kupienie mieszkania w odnowionej kamienicy, gdzie wynajmem, załatwianie lokatorów, porządkiem zajmuje się dozorca i panie zatrudnione specjalnie po to. Teraz już takie opcje mają w swojej ofercie deweloperzy (Ty tylko dostajesz kasiorkę na konto, taką jak uzgodnione)  😀


niekoniecznie tak.
są agencje nieruchomości. można za opłatą zlecić im wynajem i opiekę nad nieruchomościa. oni zajmuja się właśnie wszystkim, sprawdzaniem, kontrolą, umowami, najemcami a właściciel ma tylko kasę na konto. ale za to trza zapłacić.

Gaga ja bym poczekała na "rodzinę". bo wtedy się trochę inaczej gospodaruje nieruchomościami. choć kupiłabym drugie mieszkanie, a później już kombinowała w gronie rodzinnym o wspólnych nieruchomościach moich i partnera. przecie jesteś przed 40 stką. to żaden koniec świata.
_Gaga, nie wiem ile możesz wziąć za swoje mieszkanie, nie wiem ile trzeba zapłacić za M3 (większe Ci chyba nie potrzebne?) w Szczecinie. Dlatego to nie jest złota rada a jedynie podpowiedź w jakim kierunku można rozważyć.
Moje mieszkanie 86m teraz wynajęłam parze 60+. Oboje pracują zawodowo, na imprezujących nie wyglądają. 1 pokój pan chce mieć na biuro, bo prowadzi firmę i potrzebuje mieć miejsce na komputer, papiery itp. 2 pozostałe pokoje na dzienny i sypialnię.

Jeśli Twoje mieszkanie jest w dobrym punkcie to może być zainteresowanie wynajmu na jakieś biuro. Księgowość, biuro architektoniczne?

Oczywiście, że ryzyko istnieje, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana 😉


strzemionko polecam lekturę o moich ostatnich lokatorach z wątku o M jak mieszkanie. Miała mieszkać matka z 2 dzieci a mieszkało mi stado 8-9 osób, w tym złodzieje. Teraz mam jeszcze lepszą umowę i będę mniej ufać a więcej kontrolować.

Z ogrzewania naszego domku jestem zadowolona. Mamy naszykowane drewno opałowe za 1000zł oraz dokupujemy węgiel na worki. Zimy do tej pory nie było więc zużyliśmy 20% drewna i węgiel za ok 100zł. Szacowaliśmy, że przy normalnej zimie powinno nam wyjść 2000zł za cały sezon.
Woda jest ciepła w bojlerze z CO. Więc w sezonie grzewczym nie ma dodatkowych kosztów. Latem można zakręcić wodę na kaloryfery i od 2-3 kawałków drzewa będzie ciepła woda w bojlerze lub można ją ogrzać elektrycznie, ale to spore koszty.
bera7,  żartujesz! mnie 120 m2 kosztuje 1000 zł ale miesięcznie! worek węgla za 30 zł spala się w dobę. czasem wiecej idzie.

gdzie kupujecie drewno? my nielegalnie kupowaliśmy od sąsiada, co wiatrołomy z lasu zbierał. teraz sie boi i nie zbiera.
Dava   kiss kiss bang bang
20 stycznia 2014 10:47
Isabelle o ja, niezłe przejścia!

Akurat ta opcja, którą opisałam jest w 'cenie mieszkania', w pakiecie danej nieruchomości (nie musisz za to dopłacać). Wiele deweloperów wprowadza takie usługi, bo wtedy np. całe piętro kupuję duża firma zagraniczna, która chce wynajmować pokoje itd. itp.
Jest opcja odpłatnie u agentów albo odpłatnie u firm zajmujących się wynajmem 'na godziny' w sensie na weekendy itd. Ale to w większych miastach działa i mieszkanie musi mieć standard. Oni odpowiadają za sprzątanie i wszystko. Bardzo się opłaca właścicielowi, bo dostaję i tak więcej kasy niż za 'klasyczne' wynajęcie, a firmie jeszcze bardziej (wynajmując obcokrajowcom można nawet w weekend mieć super kasę).

My mamy podobny system ogrzewania co Ty bera7, z tym że palimy tylko węglem, bo mamy kocioł z podajnikiem. To i tak tańsze ogrzewanie niż gdybyśmy mieli na wsi gaz i mieli ogrzewać gazem. Ciepłą wodę mamy też z bojlera, w sezonie grzewczym podgrzewana jest kotłem, ale latem przełączamy na prąd, bo pomieszczenie z kotłem mamy w domu, między korytarzem a kuchnią, więc mielibyśmy za gorąco w domu gdyby miał latem jeszcze piec chodzić. Mimo to rachunki za prąd nie są kosmiczne.
Jak się tutaj wprowadziliśmy to płaciliśmy więcej za prąd, bo ciepła woda była z podgrzewacza elektrycznego. W kuchni ciepłej w ogóle nie było. Ogrzewanie stanowił piec kaflowy w salonie, od którego były odprowadzone kaloryfery na korytarz i do sypialni. W sypialni było ciągle zimno, bo kaloryfer był mały. Drugi korytarz i łazienka nie miało w ogóle ogrzewania, więc dogrzewaliśmy łazienkę przed kąpielą piecykiem elektronicznym, W kuchni była "angielka" do której trzeba było co 30 minut dorzucać węgla bo gasła. Mieliśmy wiecznie zimno i całkiem wysokie rachunki za prąd.
Po zrobieniu centralnego i wymianie okien na nowe, plastikowe, nie dość, że jest cieplej to rachunki za prąd w sezonie grzewczym wreszcie zmalały.
Gaga ja bym poczekała na "rodzinę". bo wtedy się trochę inaczej gospodaruje nieruchomościami. (...) przecie jesteś przed 40 stką. to żaden koniec świata.


Gorzej, jeśli się z tą rodzina nie uda. Jestem jak pisałam aktualnie singielką - bardzo mocno po 20 (wolę tak myśleć, niz że tuż przed 40stką  😉 )
Tak czy siak żadnych gwałtownych ruchów - póki co stać mnie na takie życie. Bez Malediwów da się żyć ;-)

Kombinowałam inaczej : chciałam kupić gospodarstwo, wynająć mieszkanie, mieszkać w gospodarstwie i z wynajmu spłącać kredyt
Mieszkanie w mieście to nie dla mnie mimo wszystko... Ale poki co brak mi odwagi do samotnej przeprowadzki na wieś (z założeniem, że biorę zwierzęta i sama dbam o wszystko + nadal pracuję w korpo)...
Isabelle, za osikę 50zł, sosna, grab 70zł, dębina 110zł. Kupowaliśmy oficjalnie z lasu. +  przywóz, pocięcie, porąbanie. Mieliśmy 13 metrów drzewa pomieszanego za 1000zł. Worek węgla kosztuje 25zł u nas (30kg) i starcza nam na tydzień. Dokładamy na noc i kiedy na dłużej wychodzimy z domu. Więc liczę awansem, że węgiel+ paliwo żeby go kupić to 1000zł na cały sezon. Jak na razie węgla kupiliśmy za 200zł. Ale zima do tej pory łaskawa.

_Gaga, moim zdaniem to dobry kierunek. A może tata by zamieszkał z Tobą? Zawsze to oko na konie a i razem łatwiej.
Mieszkanie z tatą to też jeden z pomysłów, ale tato ma już trochę lat i nie wypada od niego wymagać większej pomocy  🙁
Raczej ja mu powinnam pomagać, niż od mi  😉
Jak pisałam Ci an PW - najperw muszę ogarnąć inne moje "wpadki finansowe", odsapnąć i odwazyć się na wsiowe ryzyko  😉
Polubiłam się z listwami z wyłącznikiem - za jednym zamachem wyłączam standby wieży, komputera, ładowarki, jeśli akurat była w użyciu.

Rower służy mi za podstawowy transport miejski, to też jakaś oszczędność. Auto mi potrzebne do jazdy do konia, ale padło na litrowy silnik i spalanie w okolicach 3,8 l/100 km.

W dużych sklepach nauczyłam się patrzeć na ceny za kilogram, litr itp. Niby banał, ale łatwiej porównywać ceny.

Bardzo polecam awarię prysznica: wodę mi leje, zimna nie jest, ale  też niezbyt ciepła, więc nie mam ochoty moczyć się pod nim dłużej niż to konieczne ;-) Nie wiem, czy starczy mi samozaparcia po naprawie, żeby dalej myć się w umiarkowanie ciepłej wodzie... Choć niby pod wieloma względami lepiej.
_Gaga, najważniejsza jest perspektywa i dobry plan wieloletni. W końcu takich rewolucji nie robi się w tydzień, moje, o których Ci pisałam rozpoczęłam w 2007r. Może w tym dziesięcioleciu uda się  doprowadzić do końca plan, a może i jeszcze potrwa. Tu pośpiech nie jest dobrym doradcą.

A gdzie teraz mieszka tata? w sensie na swoim? Nie chodzi o to by go zaprząc do roboty. Ale mieszkając na wsi ktoś mus pieca pilnować, na zwierzaki rzucić okiem zresztą sama pewnie wiesz. Zawsze też męska ręka w domu się przyda i i Ty nie będziesz tracić czasu i paliwa na dojazdy do niego. Im starszy tym łatwiej będzie mu pomóc mając go blisko. Jedna lodówka, jedna kuchnia, jeden dom do sprzątania.
Ja za godzinę "ogarnę". Stomatolog, pewnie z 300 zł za plombę.  🙁
No, co zrobię? Ukruszyło się.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się