Co mnie wkurza w jeździectwie?

keirashara współczuje i skądś znam podobne przypadki z poprzednich stajni...

ikarina, ja miałam za to kiedyś przeciwną sytuację. Zwykle staram się młodziki lonżować nawet o 7 rano gdy nikogo nie ma na placu by nie przeszkadzać (podkreślam, że młode spokojne, grzecznie chodzące na określonym kawałku ujeżdżalni. No ale jak to młode, czasami jeszcze płoszące się głupot). No i komuś zachciało się z rana pojeździć. Mi to nie przeszkadzało, zapytałam gdzie nie będę przeszkadzać i dalej robiłam swoje, nagle ni stąd ni zowąd widzę kątem oka skaczącą osobę, po przeszkodzie kilka fuli biegnącą PROSTO w zad mojej kłusującej klaczy. Dobrze, że ona spokojna i niekopiąca. Ale ja miałam zawał serca i dalsza praca polegała na uspokajaniu konia gdy inny koń jest w odległości nawet 5 metrów, bo tak się zestresowała uderzeniem w nią.

Nie przeszkadzałoby mi w ogóle gdyby skakała, ale chociaż "uwaga!" albo jakakolwiek informacja o zamiarach skoków, cokolwiek to ja bym się poświęciła, przeszła do stępa i te kilka skoków postępowała z koniem w ręku lub cokolwiek...

Niestety ludzie są czasami bardziej nieprzewidywalni niż konie i ciężko się dogadać  😤
ikarina,  też mi się wydaje, że... to kwestia dogadania.

jakbym miała trenera i ktoś by chciał lonżować konia, a wiedziałabym, że ma w planach inne konie to albo podeszłabym przed treningiem, albo już na hali powiedziała "słuchaj, jest szansa, że pójdziesz lonżować na dwór/wezmiesz innego konia? stawiam dobrą czekoladę!". i może druga strona powiedziałaby dlaczego akurat zależy jej na lonżowaniu teraz i tutaj? albo by poszła na rękę? nie lubię się od razu doszukiwać złośliwości w ludziach, może miała jakiś inny powód?

doceniajcie towarzystwo w stajni. jak go nie ma... to jakakolwiek ochota na robotę znika 😉
Wkurza mnie wszechobecny debilizm: jedzie dziecko na koniu (klaczy)(dziecko jeżdżące, na tym koniu, konkursy 120), ciągnie konia za mordę ,kopie łydami, koń zaczyna machać głową i skakać w miejscu a dziecko krzyczy do matki: ale mam ogiera!, na co matka potakuje. Obserwując rózne pary koń-jeździec w stajni co najmniej 70 % koni jest jeżdżona wyłącznie poprzez sprawianie mu bezmyślnego bólu, a gdy się broni dostaje za to jeszcze ostrzej w dupę. Tak często spotykane, a mnie nadal boli...
Nie jeździłam na zewnątrz dlatego, że nie ma tam zrobionego jeszcze konkretnego, równego placu z podłożem (dopiero się buduje, nowa stajnia), przeszkody/drągi są na hali, na zewnątrz jest tylko miejsce na lonże. I czym innym jest lonżowanie, a czym innym wjazd na chama na hale w trakcie czyjegoś treningu z zdecydowanie niespokojnym koniem siejącym zamęt. I miałam cholerne pierwszeństwo to raz, dwa, o treningu było wiadomo. Z resztą, jak już wpadła na hale z hukiem i impetem, to potem przeszkadzało mi już głównie to, że zajmuje miejsce, bo koń w miarę szybko przyzwyczaja się do nowych rzeczy, tylko, że lubi się usztywnić jak się czymś zdenerwuje. Więcej szkody zrobiło tu "wejście smoka" niż to, że sobie została na tej hali.
Mogła też po prostu powiedzieć grzecznie "uwaga" przy wchodzeniu na hale, zamiast łup drzwiami. Już wyglądałoby to inaczej, prawda? Mogła przyjść 5 minut wcześniej i powiedzieć, że wchodzi z młodym świrem. Wreszcie, mogła najpierw wsiąść na któregoś z reszty koni, które miała do zrobienia, bo akurat mój trening był ostatni, o czym doskonale wiedziała. Mogła polonżować na zewnątrz (dobre podłoże, 8 stopni na plusie, słoneczko). Akurat w tej konkretnej sytuacji wiele mogła. Ja ze swojej strony poinformowałam o treningu, nie wszczynałam kłótni, tylko grzecznie zwróciłam uwagę. Generalnie dogadujemy się na stajni, ale zawsze jak widać musi się trafić osoba, która potrafi napsuć krwi.
keirashara do pensjonatu w którym aktualnie stoją moje konie również przyjeżdżają trenerzy - i z całym szacunkiem - pojecia nie mam w jakie dni w i w jakich godzinach, bo kompletnie nie zwracam na to uwagi. Mam swoje konie, które muszę pojeździć i niespacjalnie interesuje mnie coś ponadto (fakt faktem stojąw osobnej stajni). OK wchodząc na halę krzyczę "uwaga" (o ile jest brama, boi od kilku dni nie ma - się zepsuła  😉 ) ale dni i godzin treningów pozostałych pensjonariuszy nie jestem w stanie określić.
Kolejnośc koni też dobieram pod siebie i pod swój plan na dany dziń, nie pod trenujących...
_Gaga, co innego kulturalne dzielenie się halą tak, aby każdy miał coś dla siebie, a co innego wtrynianie się na chama z koniem, który szaleje na lonży. Oczywiście, jeżeli każdy w stajni MYŚLI, to nie potrzeba ustanawiac dat i godzin jazd, da się ze sobą pogodzic pracę dwóch zupełnie różnych koni w tym samym czasie. Jednak gdybym była trenerem i gdybym spędziła tę godzinę w samochodzie, aby dojechac do jakiejś stajni, nie byłoby mi do śmiechu, gdyby mój plan treningu dla danej osoby i jej konia został zepsuty, bo ktoś nie umie zachowac podstawowych zasad zachowania się w stajni.
Milla, ja jestem totalnie przeciwna lonżowaniu, kiedy na hali jeżdzą ludzie - raz kiedyś prawie dostałam kopa w twarz, bo lonżowany koń był podekscytowany i stwierdził, że strzeli barana tuż obok mojego konia. Tak więc dla mnie - totalne nie.

Zresztą, brak szacunku dla tego trenera - tyle kilometrów, czasu i benzyny, a trening rozwalony, bo ktoś na gwałt potrzebował akurat teraz wylonżowac konia, jakby świat od tego się zawalił i koń miał od tego zginąc


Zgadzam się i również jestem za bezwzględnym zakazem lonżowania koni na hali/ujeżdzalni kiedy inni siedzą na koniach. Widziałam już trochę wypadków z lonżą na hali, raz rozstrzaskane kolano jeźdzca i raz koń z lonżą się zerwał, biegając w kółko z lonżą za sobą, narobił niezłego bałaganu, pomijam te mniejsze, kiedy konikowi na lonży zachciało się brykać i reszcie pod siodłem też. Lonżowanie kiedy jeżdżą inni to dla mnie totalny brak szacunku dla innych jeźdzców/koni i niezachowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa na ujeżdżalni, a powinno być bezpiecznie. No ale w stajnich tak jest, że "mądry Polak po szkodzie", no i większość widzi tylko czubek własnego nosa w myśl zasady "płacę za pensjonat=mogę wszystko".
A jak osoba lonżująca konia będzie pierwsza na hali, to osoby chcące jeździć mają zaczekać aż skończy, czy osoba lonżująca ma zejść automatycznie z hali?
Pytam, bo każdy w stajni chyba płaci tyle samo za hotel i nie wiem, czemu osoba lonżująca ma być poszkodowana i czekać jak inni skończą (a nie każdy ma pewnie teraz wielkie luzy). O ile nie jestem zwolenniczką lonżowania konia bez konkretnej przyczyny, to u mnie w stajni (jak pewnie w wielu innych), gdyby ktoś miał czekać jak wszyscy skończą jazdy, to by pora karmienia koni nastała.
Ja troszkę z innej beczki. Wkurza mnie loża szyderców  😵 Ktoś nie ma czapraka pod kolor, ktoś źle skoczył a w ogóle jak ktoś spadnie to ploty na całą stajnię  🤦
A jak osoba lonżująca konia będzie pierwsza na hali, to osoby chcące jeździć mają zaczekać aż skończy, czy osoba lonżująca ma zejść automatycznie z hali?
Pytam, bo każdy w stajni chyba płaci tyle samo za hotel i nie wiem, czemu osoba lonżująca ma być poszkodowana i czekać jak inni skończą (a nie każdy ma pewnie teraz wielkie luzy). O ile nie jestem zwolenniczką lonżowania konia bez konkretnej przyczyny, to u mnie w stajni (jak pewnie w wielu innych), gdyby ktoś miał czekać jak wszyscy skończą jazdy, to by pora karmienia koni nastała.



W stajni powinien być lonżownik, a jeśli nie ma, pensjonariusze powinni się dogadać.
Ja nie lonżuję jak inni jeżdżą, jeśli muszę lonżować, przyjeżdżam wieczorem, albo rano i tyle, u nas w stajni jest grafik i wiem mniej więcej kto, co i jak, a jeśli nie jestem pewna to pytam. Dla mnie to nie problem, bo nie chcę uszkodzić kogoś ani nie chcę uszkodzić komuś konia. Wystarczy trochę dobrych chęci, regulamin w stajni i wszystko się da. Reprezentujesz właśnie takiego roszczeniowego pensjonariusza i niezbyt liczysz się z bezpieczeństwem ludzi na koniach, być może nic się nigdy nie stanie, a być może się stanie i wtedy dopiero będzie lament.
Reprezentujesz właśnie takiego roszczeniowego pensjonariusza i niezbyt liczysz się z bezpieczeństwem ludzi na koniach, być może nic się nigdy nie stanie, a być może się stanie i wtedy dopiero będzie lament.

Tak, bo to moim hobby jest sianie zamętu na ujeżdzalni  😁
Po prostu wg mnie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, teraz narzekacie na lonżujących, a za kilka stron ktoś się będzie żalił, że nie może w spokoju konia wylonżować/pojeździć, bo ciągle wszyscy całą hale zajmują od rana do wieczora bo treningi jeżdżą.
Bo zamiast zakazywać komuś wchodzić z lonżą, da sie z ludzmi po prostu dogadać.
Rób jak uważasz, ja Ci tylko tłumaczę czym może się skończyć lonżowanie konia, kiedy inni jeżdżą. To niebezpieczne i niedopuszczalne w normalnych penjsonatach, niestety nagminne w pensjonatach, w których nie ma regulaminu, a ludziom nie wytłumaczysz dopóki się coś nie stanie i sami się nie przekonają, że coś jest niebezpieczne, a przecież można było tego uniknąć zwyczajną prewencją.

Milla - z doświadczenia wiem, że lepiej zakazać, bo naprawdę mimo szczerych chęci "dogadywania się`zawsze znajdzie się jeden. który "dogadywać się nie będzie/nie chce". Mało dyscypliny jest w pensjonatach, dotyczy to zarówno penjsonariuszy jak i właścicieli pensjonatów.
Z doświadczenia wiem, że wielu wypadków dało się uniknąć, a widziałam różne -  te z lonżami, te bez kasków, te z "niewybieganego konia", te z ogierami "misiaczkami" i mogę tak jeszcze wymieniać, jeśli chcesz. Niektórych wypadków nie da się przewidzieć, niektóre się da i trzeba niwelować przyczyny, bo posprzątanie skutków jest o niebo trudniejsze, a czasem niemożliwe.
Rób jak uważasz, ja Ci tylko tłumaczę czym może się skończyć lonżowanie konia, kiedy inni jeżdżą.

A przeczytaj ze zrozumieniem mój wcześniejszy post nt lonżowania mojego konia.
Mnie nie interesuje bronienie lonżujących, bo "lonżujemy konia gdziekolwiek i kiedykolwiek i nam się hala należy", Chodzi o sam fakt dogadania się między sobą i nie traktowania osoby lonżującej jako tej mniej ważnej podczas wspólnego użytkowania hali. I mam nadzieje, że tym razem to zrozumiałaś.

Dopisałam odpowiedź powyżej. Dla mnie "nie" dla lonżowania z jazdami w ogóle. Chcę lonżować - dostosowuję się do reszty, jeśli się nie da - wsiadam, nie lonżuję, trudno. Dla mnie jeżdżący mają pierwszeństwo na ujeżdżalni, od lonżowania jest lonżownik.
martynka.n,  nie wiem z jakiego rejonu jesteś, ale u nas w większości lonżownik to... naiwne mrzonki. a juz kryty! tak na szybko to przychodzą mi do głowy może 3-5 stajni na województwo z takowym.

dlatego fajne są grafiki. tylko one też mają jeden minus. ktoś nie przyjedzie-nie zamieści informacji i pusta godzina, gdy ktoś nie przyjedzie, bo sądził, że hala zajęta.

i też mogą wynikać bulwersacje, że na np godzinę (załóżmy, że godzina lonży dla uogólnienia) hala jest zablokowana dla jednej osoby, a normalnie mogłyby jezdzić np 4. a są też młode konie, które jeszcze nie zaczęły pracować pod siodłem i jest tylko opcja lonży.

ciężki orzech. ciekawa jestem jak ro jest rozwiązywane w większych stajniach bez lonżownika.
platka   Audere est facere
07 stycznia 2014 19:46
... pomyłka
No jestem ze śląska i tylko w jednej stajni był całkowity zakaz lonżowania na hali, ale był lonżownik (kryty). W innych stajniach nie było zakazu, ale np. obowiązywał jak właściciel stajni prowadził treningi (jednak), natomiast jak jeździli inni to już nie - taki smaczek pensjonatowy.
Teraz w stajni nie mam krytego lonżownika i jeśli muszę lonżować dostosowuję się do reszty, czyli w godzinach kiedy nie ma nikogo, albo gdzieś się "wstrzeliwuję" pomiędzy jazdami innych. Fakt, że pensjonariuszy w stajni jest niewielu, a z tymi, którzy są, da się dogadać, więc chwilowo nie mam problemu.
martynka.n, z całym szacunkiem, ale nie każda stajnia pensjonatowa posiada lonżownik (mówię o mniejszych pensjonatach), a nawet jakby chciała mieć, to teren i zagospodarowanie go nie pozwala na to.

Ja zawsze wchodzę z lonżowaniem konia z samego rana by nikomu nie przeszkadzać, zwykle wszyscy wtedy śpią, ale jeżeli ktoś mi wtedy wpadnie na ujeżdżalnie to już jego sprawa i ryzyko. Nie będę z powodu tej jednej osoby zmieniać mojego planu treningu dla konia, bo ktoś wstał wcześniej... Jeździ wtedy kiedy ja lonżuje, to znaczy że zgadza się na współdzielenie ujeżdżalni z koniem spokojnym/świrem/brykającym/uciekającym.

Jednak gdy mi się zdarzy, że jestem na stajni w terminie gdy ktoś jest na ujeżdżalni, to przychodzę i grzecznie się pytam czy będę przeszkadzać i mogę wejść lub kiedy kończą i wejdę po nich.

Bezpieczeństwo zachowane, ale nie wpadajmy w paranoje, że lonżujący stoją niżej od jeżdżących. To tak jakby ujeżdżeniowcy byli gorsi na ujezdzalni i mieli ustępować skoczką bo oni potrzebują więcej miejsca na środku, skaczą jakieś wagony itd. (BEZ URAZY PROSZĘ!!! 😀)
Jak koń się odsadzi i będzie cwaniakował, to zrobi to nawet pod jeźdźcem.
Nie ma co uogólniać, że tyle wypadków się dzieje przez konie lonżowane podczas jazd, bo dzieją się one też z udziałem koni pod siodłem.
Kwestia myślenia wchodzi w grę, bo jeśli mam np. konia furiata, to nie wepchnę się w najgorszą godzinę na ujeżdżalne, gdzie jeździ najwięcej osób.
No ale pod jeźdzcem koń nie ma przyczepionego kilometrowego sznurka i jak ucieknie, wystarczy się ewakuować z siodła i poczekać, aż delikwenta złapią.
Panowanie nad koniem pod siodłem też jest dużo łatwiejsze niż na lonży, dlatego jeśli da się minimalizować ryzyko jestem za. Wypadki kiedy koń lonżowany bryka i kopnie w kolano jeźdzca, nogę konia pod siodłem są nagminne. Raz koniowi pod siodłem dostało się na tyle mocno, że pękła kość piszczelowa, także będę jednak obstawać przy swoim
Wszystkiego nie przewidzisz oczywiście.
martynka.n jak ktośodstępu od drugiego konia utrzymać nie potrafi to i pod siodłem konie skopac sie mogą, i to o wiele gorzej skonczyc sie moze.

Wystarczy ze na ujezdzalni są OSOBY MYSLĄCE! wtedy jeden moze skakac, drugi pingwinić, trzeci lonzowac, a czwarty na glowie nawet stac.
a jak ktos mózg zapomnial zabrac tam gdzie trzeba myslec za siebie i zwierzę to już niczyja wina
nie zawsze jest opcja, żeby czekać aż wszyscy sobie pójdą, albo przyjechać rano.
dużo osób pracuje od 8, więc najlepiej o 7 już być w drodze do pracy (zeby nie śmierdzieć 😉 ), więc koń powinien iść do pracy na około 6, a my w stajni na 5. nie spotkałam zbyt wielu stajni, gdzie poranne karmienie byłoby o 5, żeby godzinę później wziąć konia w obroty.

pracę większość kończy o 16. zanim jakiś dojazd czy coś-mamy 17. i ... większa część stajni jest w gorących godzinach 17-20. mało czasu jak na całą stajnię 😉

nie zawsze da się czekać az wszyscy sobie pójdą, bo co chwila wchodzą na halę kolejni, a my mamy dziecia do odbrania z przedszkola, zakupy do zrobienia i obiad do ugotowania.

nie sądzę, aby to było takie proste : poczekać aż nikogo nie będzie albo przychodzić w godzinach gdy hala jest pusta 😉

a i jeszcze o rozmiar hali się rozchodzi. bo jak sowita-można na szybko kawałek pastuchem odgrodzić, jakby nam delikwent z lonżą miał się wyrwać. a jak mała hala? to wtedy niebezpiecznie. nawet jak tuptuś spokojny to lonżujący zabiera kawał miejsca.
Już parę razy padło: dogadac się, myślec, przechodzic na kompromis 😉

A jeżeli hala jest załadowana cała podczas "popularnych" godzin, a my nie możemy się pojawic w stajni, gdy jest pusto, to co za problem dac instruktorowi, czy stajennemu te parę złotych w łapkę, żeby wylążował konia, kiedy nie ma nikogo na ujeżdżalni?
Anderia   Całe życie gniade
07 stycznia 2014 20:23
Oj, ile ja bym dała, żeby u mnie w stajni był kryty lonżownik. Sporo by to ułatwiło. Zewnętrzny mamy, więc na zewnętrznym placu nie wolno lonżować i jest spokój, natomiast hala jest jedna dla wszystkich i do wszystkiego i tam bywa meksyk. Bo niby się wszyscy dogadują, niby znają zasady korzystania z hali, a praktyce bywa z tym... średnio na jeża. Jest co prawda grafik, ale mimo tego niezapowiedziane lonże i skoki to nic niespotykanego niestety. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że jemu się należy, on się może rozwalić, i mimo sporej grupy ogarniętych osób, ta jedna skutecznie potrafi utrudnić innym życie.

Ja, jeśli mam zaplanowaną lonżę i wiem, że z nią wejdę, to wpisuję się do grafiku wielkimi literami... Bo uważam, że, jakby nie patrzeć, lonża, zaraz po skokach, jest najbardziej inwazyjna i najbardziej przeszkadza. I tak bardziej egoistycznie - oczywiście wolę, jak nie muszę uważać, czy ktoś we mnie wjedzie czy też nie i jak mam dużo miejsca. 😉 Ale jak ktoś ma trening i o tym wiem, to bywa, że przeczekuję, bo szanuję pieniądze, które ktoś za to płaci...

Natomiast, abstrahując od tematu lonżowania, totalnie nie rozumiem osób, które zapominają, że konie to tylko konie. I nie uważają, nie zachowują absolutnie żadnej ostrożności, bo przecież ich konie są tak przewidywalne, takie spokojne, grzeczne, miśkowate, no do rany przyłóż. A opowieści o wypadkach traktują tylko jako czyjeś zdarzenia, czyjeś wypadki, które wydarzyły się gdzieś tam, ale nie im osobiście... Chyba w tym zakresie przeszkolił mnie trochę mój własny futrzak, ale i tak sobie nie wyobrażam, jak można tak zawierzać zwierzęciu.
ikarina, wiesz jak to jest... nie zawsze pan stajenny odpowiada nam jako osoba potencjalnie pracująca z naszym wyniunianym 😉

zaczynam się cieszyc, że nigdy nie miałam takich dylematów 😂
Mi lonża przeszkadza dużo bardziej niż skoki. Szczególnie na małej hali. Jeśli potrafiliśmy normalnie jeździć przy 3 koniach na hali 15x40, z czego jeden skakał (4 przeszkody stały, maks jak na tą halę), wszyscy normalnie pracowali, to przy dwóch koniach i lonży to jakaś totalna masakra.
Isabelle, oj tam, tworzysz problemy 🤣 - zawsze można poprosic koleżankę ze stajni wzamian za piwo, czekoladę, czy też normalnie jej dac w łapkę
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
08 stycznia 2014 06:32
Najpierw trochę nawiążę do wcześniejszych wypowiedzi ikariny - hm.. czasem sie zastanawiałam czy koniarstwo to nie jakaś wkurzająca przypadłość 😉). Potrafiłam przyjechać o 4 w nocy z Olsztyna, przeleźć przez płot w stajni i spac w stodole, bo mi sie nie opłacało jechac do domu 😉) i od rana mogłam już zajać sie końmi 😉).  😵
a teraz mnie wkurza: po pierwsze, że po 2 latach bardzo sporadycznego (z pieć razy??) jeżdżenia kupiłam sobie trzylatka - fakt, grzecznego, miłego, malokonfliktowego, ale trzylatka 😉 i teraz mam stresy ale i powoli wraca mi chec robienia czegokolwiek, kiedy sobie pooddycham i wyjadę na stępik do rowu  🏇,
po drugie: mial byc jeden konik, łażący z końmi sasiada żeby nie zgłupiał. Od połowy miesiąca będą ... trzy koniki. Bo jednak Szarotce źle samej w stajni, to dokupuję kucyka. a drugiego dostaję w pakiecie bo dziadeczek 😵
Jestem idiotką. Robota mi sie sypie, zaraz będę na czarnym rynku wędzonkami handlować, ale kucyki będą 😵
I wiecie co? Najgorsze, że teraz zaczynam czuć że zyję. ZNOWU 🤔wirek: 😅

Isabelle - o, taka "hipoterapia" tez mi się marzyła. se kupiłam trzylatkę... A wczoraj przyszły szory 😍
Denerwuje mnie nadużywanie słowa "zebranie" 👿
Już parę razy padło: dogadac się, myślec, przechodzic na kompromis 😉

A jeżeli hala jest załadowana cała podczas "popularnych" godzin, a my nie możemy się pojawic w stajni, gdy jest pusto, to co za problem dac instruktorowi, czy stajennemu te parę złotych w łapkę, żeby wylonżował konia, kiedy nie ma nikogo na ujeżdżalni?


ikarina, lonżowanie a "lonżowanie" = też jest pracą i też trzeba umieć lonżować, jeśli ktoś ma swój system treningowy, lonżowanie traktuje jako poważną pracę - to sorry stajenny nie jest osobą, jaka potrafi to zrobić (ja przynajmniej takiego stajennego nie poznałam)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się