kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

A ja mam Hashimoto (nie pierwsza i nie jedyna). Miałam TSH ponad 12, po 3 miesiącach brania Euthyrox (2 m-ce biorę 75) mam poniżej 0,2 chyba (nie chce mi się szukać wyników). W lutym mam zadzwonić do przychodni, żeby umówić się na wizytę w marcu.


Albo nie zrozumiałam albo... czy rzeczywiście lekarz tak z grubej rury od razu zlecił Ci Euthyrox 75 bez stopniowego zwiększania dawki leku? tzn. inaczej mówiąc: zrozumiałam tyle, że najpierw nic nie brałaś, później TSH wyszło 12 i antyTPO potwierdził Hashi, po czym lekarz dał Ci od razu dawkę 75, tak? Czy nie?
Jak tak - 😵 w takim razie nie dziwię się dlaczego popadłaś w nadczynność polekową w tak krótkim czasie. To się powoli włącza i powoli podwyższa... własnie dlatego, że jak człowiek najpierw nic nie bierze, a później nagle codziennie hormony pakuje, to tak się kończy przy zbyt wysokich dawkach na dzień dobry. Z tego co wiem, to przy rzeczywistej niedoczynności lekarze najpierw zaczynają od 25, później zwiększają na kilka tyg. np. do 5x w tyg. 25 2x w tyg. 50, później 50 albo powtórka badań i później albo ustabilizowanie dawki albo zwiększenie/zmniejszenie. Mnie także tak leczono.

Teodora: dlatego zapytałam o Hashi dla pewności. Jak to masz, to tak niestety czasami bywa, że albo skaczesz z TSH wysokiego do niskiego, albo na odwrót, albo ogólnie jest wyższe/niższe.
Zgadzam się. Przy Twojej sytuacji jak najbardziej leczenie jest ok. Ja bez hormonów jestem trupem 😉 Dostaję tachykardii, nie mogę wejść po kilku schodkach, zamarzam, łapię deprechę, jestem blada jak ściana, z jednej strony nie chce mi się NIC a z drugiej pożarłabym wszystko. [akurat u mnie na długość cykli nie pomaga - mam PCO i niestety to rozpiep*za wszystko]

PS Też mam Hashi 🙂 I niestety również zdarzało mi się mocno "skakać", ale to w trakcie odchudzania.


honey:
może to zwykła infekcja?  Nie widzę powodu by brać antybiotyk skoro nie ma gorączek czy czegokolwiek poważnego, szkoda Twojego organizmu... Może "domowe leczenie" - ciepłe, ale nie gorące płyny, miodek, trochę czosnku, wit. C w zwiększonych dawkach, owoce, warzywa, kołdra i oszczędzanie się przez kilka dni? (a na katar dobre jest naświetlania taką lampą na podczerwień)
Co do zakażeń ukł. moczowego (jestem w nich specjalistką  🤔wirek🙂 - na stałe polecam żurawinę (do jedzenia, w postaci herbat), doraźnie warto wypróbować kurację urospetu 3x2, a jak dopada zakażenie - zwiększone dawki wit. C (na zakwaszenie moczu - to ważne), Furaginum 3x1 lub 3x2 w zależności od wagi/stanu, dużo wody (=dużo sikania, trzeba te bakterie wygonić) i rozkurczowo no-spa [zalecenia prosto od lekarzy].
co do powodów: miałaś robione USG j. brzusznej? Może masz jakieś kamienie?
A, no i przy najbliższym zapaleniu polecam zrobić posiew moczu, może być z antybiogramem. Wówczas przynajmniej ustalisz co to za bakteria u Ciebie siedzi i czym to leczyć żeby poszło precz.
W ogóle to jak wyszło Ci ostatnie badanie ogólne moczu? W sensie ile czego?
Catanzaro, w odpowiedzi na pytanie sprzed kilku dni: mój lekarz rodzinny jest jaki jest. To dobry lekarz ogólny, ale z doświadczenia wiem, że w niektórych przypadkach gorzej się orientuje albo leczy schematem wypracowanym przez lata, a przecież ludzie jednak się różnią, medycyna się rozwija itd. Dużo zależy od tego, jaki ma dzień 😉 W praktyce tego konkretnego lekarza widuję rzadko, bo nie latam do lekarzy z byle przeziębieniem. Pewnie dlatego, że odkąd zaczęłam się dokształcać na temat zdrowia - nie mam potrzeby.

Co do specjalistów - mam całkiem inne podejście niż Ty. Jest dosłownie 2-3 lekarzy (w tym świetny dentysta), z którymi nie dyskutuję i robię co mi każą. Pewnie dlatego, że słuchają co do nich mówię i odpowiadają na pytania. Spotkałam też niestety takich, którzy np. skupiali się tylko na wypisywaniu recepty i musiałam się po kilka razy dopytywać co mi właściwie jest.

Generalnie w drobnych sprawach albo takich, gdzie naprawdę nie ma żadnych wątpliwości (czyli połamane kości), słucham lekarzy. W przypadkach dużego kalibru - a taką jest dla mnie zabawa hormonami - kwestionuję i staram się zweryfikować wszystko, choćby lekarz wydawał się mistrzem świata. Kilka ostatnich lat skutecznie nauczyło mnie, że lekarze mają swoje "style" leczenia i komuś innemu to może pasować i dobrze działać, a mnie nie i wtedy szukam innego. Polecani lekarze potrafią się zachować poniżej krytyki, a przypadkowi lekarze NFZ bywają fantastyczni i im się chce. Za dużo widziałam i słyszałam żeby ufać bezkrytycznie "bo to lekarz i na pewno się zna". Lekarz też człowiek i popełnia błędy. Nikogo nie obchodzi moje zdrowie tak jak mnie.

Jak się tak rozpisałam nie całkiem na temat to jeszcze dodam, że nie jestem zwolenniczką hmm jak to nazwać, ostrego leczenia od samego początku, czyli antybiotyków i silnych leków bez potrzeby, niezwykle potrzebnych szczepionek (grypa), profilaktycznego wycinania (znam dermatologa, który prawie wszystko chce leczyć nożem) itd.
W przypadku takim jak Zen 100 razy zastanowiłabym się nad wycięciem migdałków. Nie ma żadnej gwarancji, że to coś da. Równie dobrze choroba może się przenieść gdzie indziej i będzie jeszcze gorzej, albo pojawi się nowa, a migdałków już się nie przyszyje. Po coś one są w organizmie i nie pozbywałabym się ich tak łatwo.
Co lekarz to inna opinia. Mi jedni mówią, że powinnam wyciąć, bo nie spełniają już swojej funkcji, inni mówią, że wręcz przeciwnie, spełniają, bo właśnie one w pierwszym rzucie są zainfekowane i szybka moja reakcja nie spowoduje rozprzestrzenienia się zarazy (co mogę potwierdzić, zdjęcie nalotu, psikanie propolisem i płukanie płynem Listerine- tak, tym do zębów- podziałało). W każdym razie chciałabym wiedzieć co jest.


zen a jak u Ciebie z uzębieniem 😉
niewyklute dolne ósemki potrafią skutecznie tworzyć anginy i różne zapalenia gardła
Robiłaś sobie panoramę ząbków?
Catanzaro, muszę zrobić nowe badanie, bo ostatnio badałam się ponad rok temu i nawet nie mam wyników nigdzie w domowych papierach  😡
USG miałam robione dwa lata temu i nie mam żadnych kamieni, jedynie na nerce wyszły mi jakieś zwłóknienia, ale poprzednia lekarka nie zwróciła na to uwagi.
Jednak trzy razy w życiu zdarzyło mi się mieć kolkę nerkową. Ale już od 2-3 lat mam spokój.

Próbuję wyzrowieć leżeniem w łóżku, ale coś mi nie idzie. Gardło przeszło, teraz kicham i mam gigantyczny katar.

A co do zapaleń pęcherza - ja w zasadzie nigdy nie mam typowych objawów, większość przechodzę nie zauważając, czasem zwrócę uwagę jeżeli mam uczucie, że muszę skorzystać z toalety, a nie mam po czym. Staram się przyjmować dużo płynów, ale jest jak jest...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 grudnia 2013 13:46
[quote author=Dementek link=topic=2915.msg1960214#msg1960214 date=1387922853]
A ja mam Hashimoto (nie pierwsza i nie jedyna). Miałam TSH ponad 12, po 3 miesiącach brania Euthyrox (2 m-ce biorę 75) mam poniżej 0,2 chyba (nie chce mi się szukać wyników). W lutym mam zadzwonić do przychodni, żeby umówić się na wizytę w marcu.


Albo nie zrozumiałam albo... czy rzeczywiście lekarz tak z grubej rury od razu zlecił Ci Euthyrox 75 bez stopniowego zwiększania dawki leku? tzn. inaczej mówiąc: zrozumiałam tyle, że najpierw nic nie brałaś, później TSH wyszło 12 i antyTPO potwierdził Hashi, po czym lekarz dał Ci od razu dawkę 75, tak? Czy nie?
Jak tak - 😵 w takim razie nie dziwię się dlaczego popadłaś w nadczynność polekową w tak krótkim czasie. To się powoli włącza i powoli podwyższa... własnie dlatego, że jak człowiek najpierw nic nie bierze, a później nagle codziennie hormony pakuje, to tak się kończy przy zbyt wysokich dawkach na dzień dobry. Z tego co wiem, to przy rzeczywistej niedoczynności lekarze najpierw zaczynają od 25, później zwiększają na kilka tyg. np. do 5x w tyg. 25 2x w tyg. 50, później 50 albo powtórka badań i później albo ustabilizowanie dawki albo zwiększenie/zmniejszenie. Mnie także tak leczono.

[/quote]

Gdy zobaczyła antyTPO i antyTG (>1000) i mój wiek to powiedziała, że nie ma co się cackać i kazała brać Euthyrox 50, a po 2-4 tygodniach (nie pamiętam już) miałam zacząć brać Euthyrox 75.
Deidre: rozumiem, ja także nie biegam do rodzinnego z byle przeziębieniem (swoją drogą przeziębienia leczę sama), ogólnie mój obecny rodzinny jest od wypisywania mi recept jak mi się coś skończy od mojej mamy (która jest lekarzem, a mieszka w innym mieście), wypisywania skierowań na badania czy do spec. (wypracowałam już system z rodzinnym, że jak przychodzę po coś takiego, to on wie, że nie robie tego dla frajdy i bo mi się nudzi, wie, że mam lekarzy w rodzinie i to oni często "sterują" moim zdrowiem, tylko są ku temu rzeczywiste powody, więc nie dyskutuje, nie kwestionuje, częściej słyszę na koniec po prostu coś na zasadzie: "to jak będzie Pani po, niech Pani wpadnie i powie co tam wymyślili"😉, ewentualnie jak potrzebuję zwolnienia. Grypy czy cokolwiek innego leczę przez mamę - zazwyczaj jestem zaopatrzona we wszystkie potrzebne leki, antybiotyki też mam, więc podaję swój stan, wysokość gorączki, objawy itd. i jak uzna, że potrzeba, to mówi mi który antybiotyk przez ile brać i tyle.
co do lekarzy - powiem tak - moje podejście wynika z tego, że jestem z medycznej rodziny, znam to wszystko tez od drugiej strony, a nie tylko od strony pacjenta. Ludzie (pacjenci) to okropni oszuści, nie zawsze, ale bardzo często... kłamią jeśli chodzi o objawy, długość i przebieg leczenia, upierają się, że wcale to nie zwykły Y, a poważna choroba X, bo... tak było w którymś tam odcinku House'a/Lekarzy/Na dobre i na złe i przecież widzieli, symptomy te same (tak, naprawdę są tacy pacjenci, nie wyolbrzymiam...) i mają pretensję do lekarza dlaczego to on nie przepisze od razu całego panelu  drogich badań, zwolnienia na miesiąc i jeszcze do tego specjalnych leków. Bywaja pacjenci, którzy BIJĄ się o kolejność wchodzenia do gabinetu, bywają tacy, którzy wmawiają lekarzowi niekompetencję (bo przecież google powiedziało inaczej), albo wyzywają, bo lekarz przez ból gardła i katar nie chce wypisać L4. U ginekologów - panny kłamią,że starają się rok, a później na forach pięknie przyznają się, że wcale to tyle nie trwa, tylko pół roku, "no ale przeciez nie będę tyle czekać aż mnie skierują do kliniki niepłodności" i takie tam. Do tego KAŻDY pacjent uważa, że jest najpilniejszym przypadkiem i musi być przyjęty akurat dziś.
Z drugiej strony: tak, ja też często jestem pacjentką. Tak, też trafiam na głupoli, czy profesorków jadących na starej opinii (na których również denerwuje się moja mama czy też np. mój inny lekarz). Tak, ja też swój przypadek konsultuję w poważniejszych sprawach z więcej niż z 1 specjalistą (aktualnie np. moją kamicę nerkową + COŚ [coś, bo były rożne wersje: refluks nerkowy IV/V stopnia, wrośniety w ściankę kamień itd.], co powoduje spuchnięcie nerki konsultuję z jak dobrze liczę... 5 specjalistami [3 chirurgów-urologów, 2 urologów]). Tak, także mnie nie raz źle zdiagnozowano (np. w szpitalu), więc: tak, też znam ten ból polskiej służby zdrowia. ale nic z tego nie oznacza, że google, forum, czy ja sama wiem lepiej i znam się lepiej niż specjaliści. Poradzę się ich pięciu i w końcu decyduję sie na sposób leczenia 1, ale absolutnie sama nie wymyślam własnego, bo po prostu nie mam do tego odpowiedniej wiedzy i nie ma jej nikt kto nie skończył studiów medycznych oraz nie wyrobił później tych lat w medycynie.
co do dopytywania się - rozumiem Cię w 100%. Ja kiedyś wyszłam z mojej dawnej przychodni ze słowami od szanownej pani doktor: "noo to chyba mamy tu wstrząśnienie mózgu", po czym kobieta wypuściła mnie do domu.  😲 Na całe szczęście mam w rodzinie lekarzy, inaczej chyba bym oszalała. Szybko znalazłam się na IP i Bogu dzięki, bo kilka godzin później już nie było to tylko rzyganie, ale tez nagłe utraty przytomności i potworny ból głowy, później okazało się, że zrobił mi się obrzęk mózgu. W szpitalu spędziłam 1,5 tyg. A jak mówiłam - baba wypiściła mnie do domu, wypisując jedynie czopki torecan czyli przeciwwymiotne.  😤
Dlatego WARTO konsultować swój przypadek z więcej niż 1 lekarzem, ale jednak koniec końców na któryms z nich trzeba polegać 🙂
co do szczepionek i leków - ja jestem tez anty lekowa i anty antybiotykowa, ale czasami trzeba i to, co trzeba - tu nie ma gadania. W moim przypadku od 13 r.ż. muszę dostawać szczepionkę p/grypie, z uwagi na to, że jestem po śpiączce spowodowanej zapaleniem mózgu (nie opon) przez nieznaną mutację wirusa grypy. I w tej chwili nie wolno mi zachorować na grypę, bo nie wiadomo czy znowu mnie z tego wyciągna (poprzednim razem miałam jakieś 15% szans). Dlatego kochana nie dla każdego takie szczepienie jest zbędne 😉

honey: to skąd pewność, że obecnie cierpisz na nawracające zakażenie (prawie 0 objawów, 0 aktualnych badań)? Przy następnym razie zrób koniecznie bad. ogólne (pałko, sama mówisz, że polecasz regularne badanie a tu co  😁 ). W ogóle dobrze by było żebyś w ogóle bad. ogólne zrobiła, jak były takie kłopoty żeby sprawdzać co jakiś czas czy białkomocz się nie pojawia. USG sprzed 2 lat to nieważne USG (moi urolodzy się plują nawet jak widzą USG sprzed kilku miesięcy). A warto je powtórzyć, jesli borykasz sie z takimi problemami (a na moim przykładzie powiem Ci tyle, że w II połowie maja miałam tylko 2 malutkie kamyki w 1 nerce, a dziś mam 11 duuzych kamieni i kamica zrobiła się obustronna).  O ile dobrze kojarzę, to te zwłóknienia robią się właśnie po częstych zapaleniach.
Hmm jakim cudem mogłaś miec kolkę nerkową, skoro nie miałas kamieni? (nie licząc ew. sytucji z zakrzepem, która jest mało prawdopodobna) Nie zostało to potwierdzone wówczas usg, prawda?  Kolka nerkowa jest nie tylko wtedy gdy masz jej objawy (podobne są również przy silnym zapaleniu pęcherza), ale USG ją potwierdza, a raczej potwierdza zastój moczu w którejś nerce, tzn. po prostu że coś stoi na przeszkodzie jego normalnego odpływu. Wiem, bo miałam i miałam potwierdzaną 🙂
Co do męczącego kataru - spróbuj inhalacji z naparu rumiankowego i duużo dmuchaj nochal  (smaruj go jakimś delikatnym kremem żebyś później jak rudolf nie wyglądała 😀) 🙂 (przepraszam za dziwne pytanie, ale - katar masz wodnisty czy "siedzi głęboko"? Ropny czy normalny?)
Poza tym pamiętaj o wodzie, herbacie z cytrynką i miodem, witc. C! A jak to nie pomaga, to może skocz do apteki po jakies krople i sobie psikaj. Trzymam kciuki za szybkie wykurowanie się 🙂

Dementek:
no to moim zdaniem właśnie znalazłaś przyczynę takiego TSH... pewnie zejdzie Ci z dawki i tyle póki co. A za jakiś czas znowu kontrola.



Wierzę w jedyne słuszne chusteczki higieniczne kleenex, które szanują bardzo mój nos. A ten mój katar niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia, ot jest go dużo i jest uciążliwy. Coś tam się leczę jakąś sproszkowaną herbatką leczniczą 😉

Cały czas się łapię na tym, że zapominam, że to już koniec roku i że jestem tak w tyle z badaniami :/
USG ostatnie miałam robione już po wystąpieniu ostatnich objawów kolki nerkowej, bo gdy pojawiały się bóle miałam cwanego lekarza, który wszystko leczył na oko. Nie pamiętam co wtedy brałam, ale wspomagałam się żurawiną i żyję.
A gdy czuję że mam infekcję (po prostu nie odczuwam żadnego znacznego dyskomfortu, ale jednak hm... no czuję że to to), to robię szybką kurację urofuraginum i też żyję. Mam już czwartego lekarza rodzinnego, ale już na tyle się zraziłam, że po prostu minął mi zapał do leczenia w przychodni.

No nic, wracam do leżenia pod kołdrą.
Co do męczącego kataru - spróbuj inhalacji z naparu rumiankowego i duużo dmuchaj nochal

to lekarze zalecają teraz intensywne wydmuchy  👀 ? mnie zawsze mówili, żeby delikatnie, w ostateczności, rzadko dmuchać. ale i tak ich nigdy nie słucham i smarczę na potęgę. doprowadzając po kilku dniach tym dmuchaniem do smarkania skrzepami, cieknącym krwio-katarem. to jednak tak powinno być? myślałam, że sobie samowolkę urządzam dużo-dmuchaniem  👀
Wierzę w jedyne słuszne chusteczki higieniczne kleenex, które szanują bardzo mój nos. A ten mój katar niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia, ot jest go dużo i jest uciążliwy. Coś tam się leczę jakąś sproszkowaną herbatką leczniczą 😉

Cały czas się łapię na tym, że zapominam, że to już koniec roku i że jestem tak w tyle z badaniami :/
USG ostatnie miałam robione już po wystąpieniu ostatnich objawów kolki nerkowej, bo gdy pojawiały się bóle miałam cwanego lekarza, który wszystko leczył na oko. Nie pamiętam co wtedy brałam, ale wspomagałam się żurawiną i żyję.
A gdy czuję że mam infekcję (po prostu nie odczuwam żadnego znacznego dyskomfortu, ale jednak hm... no czuję że to to), to robię szybką kurację urofuraginum i też żyję. Mam już czwartego lekarza rodzinnego, ale już na tyle się zraziłam, że po prostu minął mi zapał do leczenia w przychodni.

No nic, wracam do leżenia pod kołdrą.

honey, w takim razie skoro na usg nic nie było bardzo możliwe, że miałaś kamienie, tyle że to były drobniaki same i podczas kolki zrobił się z nich piasek = urodziłaś, tj. wysikałas je 🙂 Inaczej byłoby to widać na usg.


Isabelle: dmuchać z tego, co mnie uczono należy, byleby nie 2 dziurkami na raz, a 1 (druga zatykać) i nie jakbys tam chciała przeć tylko tak normalnie 😀 Nie chodziło mi, że mocno, tylko że  nie pociągac nosem i wciagać tego do gardła, a wydmuchiwać to świństwo po prostu 🙂 Inną drogą to to nie wyjdzie...  a na cholerę sie męczyć i oddychac ciągle buzią?  No i myć ręce co jakiś czas z tych wirusów.
Jak masz krwio-katar to albo zbyt mocno dmuchasz  (uważaj z ta siłą, bo możesz sobie bębenki wciągnąć niechcący), albo pękają Ci naczynka w nosie i dlatego tak... podobno właśnie wit. C jest dobra na to, bo jakoś trzyma je w kupie w takim czasie, dlatego ja łykam jej wtedy naprawdę dużo (nie 3 szt. dziennie). Mi lekarze polecali też raz na jakiś czas przepłukiwac sobie nos solą fizjologiczną
Generalnie różny katar różnie się leczy - jak jest taki, że jego dużo i płynie z nosa, to jest wodnisty i wirusowy, wtedy właśnie krople do nosa fajnie pomagają te naczynia obkurczyć, na ten taki gęsty katar czyli ropny (bakteryjny) też są krople, ale inne. no i ten drugi katar jest jakby gorszy, przeważnie też dłużej się z niego leczysz.



Ja mam z kolei inne pytanie: są tu jakieś staraczki po leczeniu?
Catanzaro - plus minus się zgadzamy, więc tym razem spróbuję krótko.

Jak wszędzie na pewno są beznadziejni lekarze i beznadziejni pacjenci, ja mogę pisać tylko ze swojego punktu widzenia. Staram się być ok, nie ściemniam i czekam co zrobi lekarz. Jeśli jest w porządku to super, jeśli mi czymś mocno podpadnie, to następnym razem idę do innego. Na szczęście mamy wybór. Nie mam wątpliwości, że obie strony narzekają na drugą aż iskry lecą 😉

Co do leczenia samemu - zależy o jaką chorobę chodzi. Np. w nagłych przypadkach nadających się do operacji nie bardzo jest o czym dyskutować. Trzeba się grzecznie leczyć i wierzyć, że trafiło się na dobrego lekarza.
A jeśli chodzi np. o mnie, to na razie byłam u dwóch lekarzy. Jeden od razu stwierdził Hashimoto i wyskoczył z hormonami, drugi uznał że przeciwciał mam mało i wyniki są niejednoznaczne i można spróbować "dokarmiania" selenem. Zgadnij, którego posłuchałam. W ciąży nie jestem i na razie nie planuję (w takim wypadku brałabym hormony bez dyskusji), więc postanowiłam trochę poeksperymentować na własną rękę i zobaczyć co na to mój organizm. Na razie jestem zadowolona z efektów.

Może podpadnę, ale trudno - nie wszystko w google to głupoty. Gdyby nie internet, nie przyszłoby mi nawet do głowy popatrzeć na moje problemy pod kątem tarczycy i to na dodatek na przeciwciała. Przy okazji wyszły inne rzeczy. Za dużo objawów się zgadza żeby to był przypadek. Więc od kilku miesięcy przekopuję internet i szukam rozwiązań mniej ostatecznych niż hormony do końca życia. Na własną rękę, bez konsultacji z lekarzami. Jestem całkowicie pewna, że moje pomysły mnie nie zabiją.

Szczepionka na grypę - jak mus, to mus. To był tylko przykład zachowania niektórych ludzi, którzy bezmyślnie lecą się szczepić albo kupować nowy cudowny lek "bo w telewizji było że trzeba".
Musze zrobić sobie te kolejne badania na tarczyce. Słyszalam coś, ze do endokrynologa strasznie dlugo czeka sie na fundusz, prawda ?
Brałam witaminy jakieś, myslalam, ze pomoga mi na włosy, ale nadal klapa 😵 przeciez tak nie moze byc ...

Dziewczyny, czy nieleczona alergia moze doprowadzic do astmy ?
Teodora: dlatego zapytałam o Hashi dla pewności. Jak to masz, to tak niestety czasami bywa, że albo skaczesz z TSH wysokiego do niskiego, albo na odwrót, albo ogólnie jest wyższe/niższe.

Zgadzam się. Przy Twojej sytuacji jak najbardziej leczenie jest ok.


No i dobrze, się zgadzamy. Ja tylko chciałam poprzeć swoim przykładem moje zdanie: nie zawsze TSH wystarczy do oceny sytuacji.

U Dementek też wolałabym obejrzeć całą trójcę.
Czy ma "normalnie" - za dużo hormonów tarczycy -> niskie TSH.
Czy ma "niestandardowo" (jak m.in. ja) - hormony w normie -> a TSH poniżej normy.

Przyłączam się też do Twojego zdziwienia takim szybkim wprowadzeniem takiej dużej dawki tyroksyny.

Po pierwsze - część ludzi takie szybkie wprowadzanie/podnoszenie dawki źle znosi. Bóle głowy, kołatania serca. Zwłaszcza u nowego pacjenta: skąd wiedzieć, jak zareaguje na taki pośpiech? I po co taki pośpiech w ogóle? Super, że leczenie się wdraża, ale w skali całego chorowania te kilka tygodni przecież nie są jakimś olbrzymim okresem.

Po drugie - jak dobrać dawkę, kiedy się tak pędzi do dużej i nie bada po drodze poziomu hormonów? Nie lepiej byłoby dać jakąś wstępną dawkę (też lepiej IMO wprowadzać bardziej asekuracyjnie, wolniej), poczekać 6 tygodni, zrobić badania i zdecydować, co dalej? Jeden minus - badania, wizyty, albo koszty, albo czas. Ale to zdrowie, może warto...

Może warto jeszcze raz obejrzeć TSH razem z FT3 i FT4, zobaczyć, co słychać, co dalej robić. Żeby zmniejszyć dawkę, jeśli hormonów jest za dużo, a nie obniżać, jeśli to tylko "poganiacz tarczycy" taki niemrawy i cichy, a hormonów jest, ile trzeba.

Deidre, a temat B12, D3 i żelaza u Ciebie jakoś obejrzany? Bo to jakoś tak wygląda, że to FT3 się u Ciebie nie tworzy za dobrze. FT4 dość dużo, a FT3 znacznie mniej. Czasem to właśnie anemia i niedobory D3 i B12 potrafią bruździć.

(W ogóle D3 to jest bardzo ważna sprawa, szczególnie w naszej strefie klimatycznej...)

Rzeczywiście można podejrzewać, że jakbyś dostała teraz syntetyczne FT4, to tylko wyśrubowałabyś je sobie ponad normę, a FT3 nadal byłoby takie sobie. Więc rozumiem tego "doktora od selenu". A on co na reakcję organizmu na jego zalecenia? I Twoją reakcję oczywiście, bo samopoczucie pacjenta też jakby ważne 😉
Kinia16322, tak, do endokrynologa czeka się bardzo długo.
Muszę zaktualizować dane o TSH u mnie. Dużo stresu w ostatnim czasie, więc niestety mogło się coś ruszyć. Jestem ospała, metabolizm mi zwolnił na pewno. Trzeba zrobić badania.
Teodora
B12 w końcu nie sprawdzałam, bo mam ograniczone fundusze i wolałam wydać np. na kontrolne badanie przeciwciał, ale właśnie kończę opakowanie 100-tabletek. Nie lubię łykać niczego w ciemno, ale w tym przypadku wolę brać niż nie brać.

Szczególnie, że żelazo mam na tragicznym poziomie, a B12 pomaga w przyswajaniu. Właściwie nie żelazo tylko ferrytynę - niby w normie, ale norma to 4-204, a ja przy pierwszym sprawdzaniu miałam 7. Brutalnie odstawiłam herbatę, zaczęłam brać żelazo w tabletkach i poziom mi się poprawiał na przestrzeni 3 miesięcy. Chciałam zobaczyć jak się zmienia żeby nie przesadzić. Ostatnio już nie sprawdzałam, bo drogo i nie było sensu. W takim tempie do środka normy dojdę za pół roku. Może byłoby szybciej, ale biorę 1-2 tabletki dziennie na 6 dozwolonych żeby sobie nie rozwalić żołądka itd. Ostatnio miałam wrażenie, że nadciąga przeziębienie, więc odstawiłam żelazo, a przeziębienie jakoś nie chce się zjawić (i dobrze!). Lekarz rodzinny uznał, że skoro żelazo mam w normie, to właściwie o co mi chodzi...

D3 - jestem fanką. Przez ostatnie lata intensywnie choć nieświadomie pracowałam na niedobór. Dokształciłam się i dopytałam i od wiosny biorę solidne dawki, nawet w lecie w pochmurne dni. Prawdopodobnie uratowało mnie to od psychiatry (bez urazy Tunrida), bo jakoś tak w lutym-marcu 2013 byłam już w takim dołku psychicznym, że nic tylko usiąść i nie wstać "a po co? życie jest do kitu itd. bla bla". Plus niedoczynność tarczycy i depresja jak nic. Na szczęście miałam tak dość wszystkiego, że mogło być tylko lepiej i jakoś się zebrałam w sobie do naprawiania życia 😉 Może to placebo (chociaż wątpię), ale po pewnym czasie z zaskoczeniem zauważyłam jak bardzo zmieniło myślenie. Albo sobie wmawiam, grunt że działa. Bonus - nie choruję. Przemarznę do kości i nic mi nie jest. Także polecam.

Doktor od selenu kazał brać przez 3 miesiące i sprawdzić jaki efekt. Jeszcze mi dużo brakuje do końca paczki, bo zaczęłam z opóźnieniem. Co ciekawe nie kazał kategorycznie przyjść do kontroli ani nic, tylko zrobić przerwę i znowu brać. Gdyby było wyraźnie gorzej to wtedy się pojawić, ale nie bardzo miał pomysł co zrobić jeśli selen nic nie zmieni. Zignorować przeciwciała jeśli nie podskoczą i sobie żyć, albo jednak próbować hormonów.
Ja mam więcej pomysłów i tak sobie testuję różne rzeczy, np. przymierzam się do ograniczenia glutenu* (całkowitą eliminację czarno widzę), próbuję rozstać się z pomidorami itd. (na pewno wiesz o co chodzi), ale kiepsko mi idzie.
Pocieszam się, że anty-TPO utrzymuje mi się poniżej 100, czyli nie ma tragedii. Nie wiem ile miałam np. rok temu, może wyniki były o wiele gorsze niż teraz? Samopoczucie na pewno.

Najgorsze (i fascynujące) jest to, jak bardzo różne procesy w organizmie są ze sobą powiązane. Magia**. Przy anemii tarczyca się męczy i nie pracuje, anemia nie przejdzie przy niedożywieniu, niedoborach i złym wchłanianiu, niedoborów nie naprawię jeśli wszystko co dostarczam idzie na bieżące zużycie i jeszcze nie starcza, a nie starcza bo niektóre rzeczy z diety wykluczam ze względu na tarczycę i układ immunologiczny i nie zawsze mam pomysł co właściwie jeść. Biorę D3 dla szczęśliwej tarczycy, ale organizm nakarmiony D3 zużywa magnez, niestety stres zużywa jeszcze więcej magnezu a pozytywne myślenie nie zawsze wystarcza, w efekcie stres występuje i tarczyca obrywa jeszcze bardziej. Po prostu  🤔wirek: , a to tylko malutki % całości obrazu. Wszystko się łączy i nie wiadomo od czego zacząć. Lekarzy interesuje ich specjalność i resztę ignorują. Jedynie ginka patrzy bardziej całościowo.

Oczywiście mogłabym brać małą dawkę hormonów jak kazał drugi lekarz i nie komplikować sobie życia (może włosy wreszcie przestałyby mi lecieć), ale nie chcę od razu przeskakiwać do wyjścia ostatecznego. Jak sztuczne hormony zawiodą to już nie ma nic w zapasie. Zostanie organizm z nie działającą tarczycą.

Żaden lekarz nie widział moich ostatnich wyników z najsłabszym FT3 i nie wiem co on na to. Żyje mi się jakbym miała coraz lepsze wyniki, a nie podniesione TSH i malejące FT3.
Może tarczycy po prostu potrzebny jest jod, ale przy przeciwciałach nie można. A może jakieś inne hormony mieszają, a może ostatnie niewysypianie się daje o sobie znać, a może jednak warto wrócić do brania cynku, a może to tamto siamto  😵

To ładnie wygląda na papierze, że lekarze się znają i są fachowcami. Gorzej jak w praktyce żaden nie ogarnia tematu i potrafi tylko wypisać receptę.


*piekłam dziś chleb z mąki gryczanej i poległam na całej linii, bo jest niejadalny, buuu, a takie miałam nadzieje chociaż na taki zamiennik...
** wiem, że żadna magia tylko biologia, chemia itd., ale coś cudownego
Apropo tarczycy.
Jak to było z procentowym obliczeniem FT3 i FT4?
Że procenotowo mają byc na tym samym poziomie i w połowie? Prawda?
Jak mam więcej procentowo ft3 to dobrze?
FT4: 21,25:% FT3: 42,67% (wyniki z października)
No a w lipcu miałąm odwrotnie, bo więcej FT4(54,2%) a FT3: 38,33%. Jeszcze w lipcu kortyzol sporo ponad norme, cholesterol całkowity ponad norme i trójglicerydy.
Zaczęłam się tym interesować, bo mam znowu pełen pakiet objawów niedoczynności od września. A ostatnie 1,5 roku nie było praktycznie nic.
TSH od roku cały czas w granicy 1,5(a w październiku nagle było 1,05 mimo, że nie zmieniałam dawki).
Cały czas to samo laboratorium robi badania.

Możliwe, że to przez jesień mi się tak zmieniły wyniki?
Do endo mam iść dopiero w kwietniu. A teraz nie wiem czy te wyniki maja znaczenie i iść wcześniej czy olać. Po nowym roku na pewno pójdę sprawdzić TSH, FT3, FT4, lipidogram, kortyzol. Coś jeszcze znaczenie może mieć tu?
Przeciwciała robiłam 2 latat temu, oba w górnej granicy, ale nie przekroczone.
Apropo tarczycy.
Jak to było z procentowym obliczeniem FT3 i FT4?
Że procenotowo mają byc na tym samym poziomie i w połowie? Prawda?
Niekoniecznie akurat w połowie. No, nie na samym dole, na samej górze też nie. Człowiek się ma czuć dobrze. Ponoć każdy ma trochę inny poziom hormonów, przy którym tak jest. Pewnie tak jest, w końcu się różnimy (wiekiem, trybem życia, wagą, organizmami).

Jak mam więcej procentowo ft3 to dobrze?
FT4: 21,25:% FT3: 42,67% (wyniki z października)
Jak na moje oko, masz za mało FT4 - pewnie będziesz potrzebowała wyższej dawki hormonów. FT4 Ci spada, a do tego masz:znowu pełen pakiet objawów niedoczynności od września

Cholesterol ponad normę też łączy się często z niedoczynnością (i sam spada po uregulowaniu tarczycy).

Tematem stresu / kortyzolu / nadnerczy / przysadki się nie interesowałam aż tak, żeby wiedzieć, jakie to wszystko ma związki. Może ktoś tu bardziej zorientowany? Może to niewysokie TSH przy niewysokich hormonach tarczycy i wysokim kortyzolu mówi coś o przysadce?

Do kwietnia sporo czasu... Pewnie gdyby to chodziło o mnie, to podniosłabym trochę dawkę, poczekała 6 tygodni i zrobiła badania. Ale: ja nie mam kortyzolowych historii (albo inaczej: nic o tym nie wiem), leczę się już większe naście lat, od endo dostałam zielone światło na regulowanie sobie dawki - póki nic mnie nie zaniepokoi (albo nie zechcę zaciążyć, bo to inna bajka). Dlatego nie napiszę: podnieś.

Słyszałam o osobach, które mają różne zapotrzebowanie na tyroksynę w zależności od pory roku (temperatura? ilość światła? nie wiem). U siebie nie zauważyłam. Zauważyłam reakcję na dłuższy stres (jakoś to korelowało z pogorszeniem stanu tarczycy - ale też jak odróżnić, co jest przyczyną, co skutkiem? może byłam bardziej podatna na stres właśnie dlatego, że "chemia" szwankowała?).
Mam prośbę. Mama (84 l) złamała kość udową. Zespolona 12 grudnia metoda LCP. No i wypisana ze szpitala bez takich szczegółowych zaleceń co i jak dalej. Ma balkonik, troszkę na nim drepcze. Rana się goi. Nie wiemy jednak jak stopniować ruch.
Kurczę... gdyby była koniem czy psem to bym wiedziała.  😡
Może ktoś ma jakieś doświadczenia/wiedzę?  🙇
Pytam, bo mama usiłuje się dużo ruszać sądząc, że to przyśpiesza powrót do sprawności. A mnie się widzi (koń, pies), że powinna poczekać aż się tkanki chociaż lekko "skleją".
Noga na dodatek z bardzo marnym krążeniem. Żylaki.
No i klops.
Re-Volta wie wszystko. Wie i coś o tym?
:kwiatek:



Taniu, kolega powiedział, że przy tej metodzie można się ruszać😉
Teodora, moja endokrynolog kiedyś sugerowała, że stres może powodować problemy na linii przysadka-tarczyca. U mnie dochodziła jeszcze kwestia niewyrównanych hormonów płciowych - skoki poziomu prolaktyny. I ona powiązała to właśnie ze stresem.
Wiem na pewno po sobie, że mój organizm przy stresie (nie mówię o jednorazowym incydencie tylko o rzeczywistym stresie w rozumieniu medyczno-psychologicznym) reaguje zwolnieniem. Tak jak inni nie mogą spać bo się denerwują, to mnie kładzie - mogłabym przespać kilka dni pod rząd. I zaczynam tyć/ nabierać wody pomimo takiej samej diety.
Jak to dokładnie interpretować endokrynologicznie nie wiem, bo już jakiś czas temu przestałam o to dbać. Przede wszystkim dlatego, że tak trudno dostać się do lekarza, co mnie irytuje. Ale teraz powinnam rzeczywiście zrobić znowu badania.
Sama nie wiem - TSH i prolaktynę? TSH i ft3 i ft4?
Epikea, mam wszystkie trzy osemki niewyrzniete, jedna wyrwana. Niestety zaden chirurg szczekowy mi tych osemek nie wyjmie, przynajmniej przy zdrowych zmyslach, bo sa bardzo gleboko w szczece osadzone, a ze szczeke mam drobna, to nikt sie nie podejmie. Ale dzieki za trop, zapytam przy okazji lekarza :kwiatek:

Deidre, wlasnie, ja sie nie dam kroic, wole leczyc migdaly niz pluca..
Teodora, moja endokrynolog kiedyś sugerowała, że stres może powodować problemy na linii przysadka-tarczyca. U mnie dochodziła jeszcze kwestia niewyrównanych hormonów płciowych - skoki poziomu prolaktyny. I ona powiązała to właśnie ze stresem.
Wiem na pewno po sobie, że mój organizm przy stresie (nie mówię o jednorazowym incydencie tylko o rzeczywistym stresie w rozumieniu medyczno-psychologicznym) reaguje zwolnieniem. Tak jak inni nie mogą spać bo się denerwują, to mnie kładzie - mogłabym przespać kilka dni pod rząd. I zaczynam tyć/ nabierać wody pomimo takiej samej diety.
Jak to dokładnie interpretować endokrynologicznie nie wiem, bo już jakiś czas temu przestałam o to dbać. Przede wszystkim dlatego, że tak trudno dostać się do lekarza, co mnie irytuje. Ale teraz powinnam rzeczywiście zrobić znowu badania.
Sama nie wiem - TSH i prolaktynę? TSH i ft3 i ft4?


Prolaktyna ma duży związek ze stresem. Wręcz powinna być nazywana hormonem stresu, bo przy reakcjach stresowych podnosi się.

Właśnie mi przypomniałaś, że prolaktynę też powinnam zbadać, bo swojego czasu miałam hiperprolaktynemie. Ale ją jakoś olałam, bo biorę anty.

Kortyzol nie do końca wiem jak łączyć z tarczycą. Zrobiłam go wtedy ze względu na "humory", nerwowosć, zły stan skóry. Nie był na tyle podwyższony, żeby leczyć go lekami i dostałam zalecenie łykania omega 3,6 i lecytyny.

Tak mi się wydawało, że FT4 za mało. Do tego z niewiadomych powodów mi o 30% spadł.
Po nowym roku zrobię badania, zobaczę co tam wyjdzie i ewentualnie wybiorę się do endo. Sama nie chce zbytnio kombinować z dawką żeby nie wpaść w nadczynność. Biorę 50, niby mam 75 też opakowanie, ale chyba poczekam co na to endokrynolog.

Jak przeciwciała antyTPO i antyTG miałam kiedyś wporządku, to nie robić ich powtórnie?

zen, szukaj chirurga, pytaj gdzie się da czy ktoś się podejmie. Miałam 2 niewyrżnięte ósemki, baaaardzo głęboki korzeń. I wieczne zapalenia gardła, dziąseł. Ciągle powiększone węzły chłonne na szyi. Od kąd się pozbyłam ich, wezły ładnie się wchłonęły i gardło uspokoiło się. Nawet mam wrażenie, że zatoki mi nie dokuczają(do tej pory miałam wieczny problem z zapaleniem zatok jesień/zima).
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 grudnia 2013 12:36
[quote author=Catanzaro link=topic=2915.msg1961532#msg1961532 date=1388107054]Teodora: dlatego zapytałam o Hashi dla pewności. Jak to masz, to tak niestety czasami bywa, że albo skaczesz z TSH wysokiego do niskiego, albo na odwrót, albo ogólnie jest wyższe/niższe.

Zgadzam się. Przy Twojej sytuacji jak najbardziej leczenie jest ok.


No i dobrze, się zgadzamy. Ja tylko chciałam poprzeć swoim przykładem moje zdanie: nie zawsze TSH wystarczy do oceny sytuacji.

U Dementek też wolałabym obejrzeć całą trójcę.
Czy ma "normalnie" - za dużo hormonów tarczycy -> niskie TSH.
Czy ma "niestandardowo" (jak m.in. ja) - hormony w normie -> a TSH poniżej normy.

Przyłączam się też do Twojego zdziwienia takim szybkim wprowadzeniem takiej dużej dawki tyroksyny.

Po pierwsze - część ludzi takie szybkie wprowadzanie/podnoszenie dawki źle znosi. Bóle głowy, kołatania serca. Zwłaszcza u nowego pacjenta: skąd wiedzieć, jak zareaguje na taki pośpiech? I po co taki pośpiech w ogóle? Super, że leczenie się wdraża, ale w skali całego chorowania te kilka tygodni przecież nie są jakimś olbrzymim okresem.

Po drugie - jak dobrać dawkę, kiedy się tak pędzi do dużej i nie bada po drodze poziomu hormonów? Nie lepiej byłoby dać jakąś wstępną dawkę (też lepiej IMO wprowadzać bardziej asekuracyjnie, wolniej), poczekać 6 tygodni, zrobić badania i zdecydować, co dalej? Jeden minus - badania, wizyty, albo koszty, albo czas. Ale to zdrowie, może warto...

Może warto jeszcze raz obejrzeć TSH razem z FT3 i FT4, zobaczyć, co słychać, co dalej robić. Żeby zmniejszyć dawkę, jeśli hormonów jest za dużo, a nie obniżać, jeśli to tylko "poganiacz tarczycy" taki niemrawy i cichy, a hormonów jest, ile trzeba.
[/quote]

Zarówno gdy miałam TSH 12 jak i teraz (poniżej 0,2 ?)  hormony tarczycy są w normie (nie liczyłam, ile ich jest procentowo). Co do tabletek- nie odczuwałam żadnych zmian związanych z ich braniem. Jakiś tydzień po robieniu kontrolnych badań (prywatnie) czułam się osłabiona, miałam zwiększony problem ze snem (długo nie mogłam zasnąć, wstawałam później niż zwykle). Ogólne wyniki badań krwi były gorsze niż poprzednio, ale może się to wiązać z tym, że badania robiłam 2 tygodnie po wyleczeniu przeziębienia (bez łykania tabletek).
Dostałam do stosowania na noc tabletki Xyzal... Nie wiem czy to może być od tego ale odkąd biorę, to przez kilka godzin (większość i tak przesypiam) mam takie odloty po tym, że nie wiem czy dalej używać o.O Podniosłam się na łóżku, chciałam wziąć coś ze stolika, ale tak mi wszystko latało przed oczami, że najpierw zrzuciłam wszystko inne, nigdy w życiu mi tak wszystko nie latało. Do tego całe dnie bym mogła przespać, cały czas mi się chce po tym spać -.- Do tego w nocy nie jestem w stanie ustać, więc nie ma mowy nawet o pójściu na dół po schodach. Dostałam różne rzeczy na nos, ale nie pomaga a tylko gorzej jest, i tak bez kropli dalej spać nie mogę.
Drugiego będę miała pierwsze pobieranie krwi, PANICZNIE się boje igieł  😵. Ale trzeba, już z rok mam powiększony węzeł chłonny i do tego ciągnie jak chodzę...  W gratisie rentgen zatok.
Tak mi się wydawało, że FT4 za mało. Do tego z niewiadomych powodów mi o 30% spadł.
Jeśli* masz Hashimoto i organizm niszczy tarczycę, to ona z czasem robi się mniej sprawna i produkuje mniej hormonów. To nie musi iść równomiernie, bywają pogorszenia - "rzuty".

* Masz? Przeciwciała jakiekolwiek się pokazały? (Chociaż one też potrafią skakać, więc to, że nie ma ich w danym momencie nie daje 100% pewności, że nie ma hashi.) Czy może USG pokazało Hashimoto?

Po nowym roku zrobię badania, zobaczę co tam wyjdzie i ewentualnie wybiorę się do endo. Sama nie chce zbytnio kombinować z dawką żeby nie wpaść w nadczynność.U Ciebie to co prawda b. daleka droga... Nawet z dolnej ćwiartki normy nie wychyla Ci się to FT4. Gdzie tam do dojścia do nadczynności.
Dostałam do stosowania na noc tabletki Xyzal... Nie wiem czy to może być od tego ale odkąd biorę, to przez kilka godzin (większość i tak przesypiam) mam takie odloty po tym, że nie wiem czy dalej używać o.O Podniosłam się na łóżku, chciałam wziąć coś ze stolika, ale tak mi wszystko latało przed oczami, że najpierw zrzuciłam wszystko inne, nigdy w życiu mi tak wszystko nie latało. Do tego całe dnie bym mogła przespać, cały czas mi się chce po tym spać -.- Do tego w nocy nie jestem w stanie ustać, więc nie ma mowy nawet o pójściu na dół po schodach. Dostałam różne rzeczy na nos, ale nie pomaga a tylko gorzej jest, i tak bez kropli dalej spać nie mogę.
Drugiego będę miała pierwsze pobieranie krwi, PANICZNIE się boje igieł  😵. Ale trzeba, już z rok mam powiększony węzeł chłonny i do tego ciągnie jak chodzę...  W gratisie rentgen zatok.

Xyzal ma takie właściwości, że "uspia"  😉 Na innych działa mocniej, na innych słabiej - mnie np. nie rusza, ale mój brat spał po nim jak zabity.
Jak się domyślam dostałaś go na jakąś alergię? Może by tak zamienić go na alertec? Podobne właściwości, a coś kojarzę, że chyba nie ścina tak mocno.
Oba przeciwciała miałam w górnej granicy. Nie mogę znaleźć kartki z wynikami. Endokrynolog powiedział, że Hashimoto nie mam. Na USG wiem tylko, że wyszło że mam bardzo malutką tarczycę nawet jak na swoje gabaryty, ale miąższ jednorodny. W sumie USG też muszę powtórzyć.
Horsia - powiedziałam lekarzowi rodzinnemu, że mam zawsze zatkany nos a on poprostu mi to przepisal, miałam nadzieje na skierowanie do laryngologa...
Mam problem.Wstydliwy ale niby normalny. Mianowicie hemoroidy. Biorę leki bez recepty ale efekty marne. Ile można brać takie leki? Przeczytałam gdzieś, że tydzień a ja już prawie tydzień biorę. Co jeszcze mogę zrobić? Jakieś domowe sposoby? Niestety nie ma u nas proktologa żeby do niego pójść, a mój rodzinny to tylko wyśmieje i da leki bez recepty. Serio.
Jest taka maść Proctosedon. Może spróbuj to zastosować ? Ma troszkę sterydu i antybiotyku.
Też jest bez recepty, ale ma przynamniej jakieś substancje czynne, bo te z reklam to nic nie mają.
Dopiero teraz przeczytałam, ze jest bez recepty. Dzięki spróbuje  :kwiatek:

Teraz biorę Procto-Glyvenol
Kup i zastosuj ten Proctosedon. Steryd Ci ściągnie stan zapalny, antybiotyk podleczy. No, jakoś podziała skuteczniej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się