No to niewiele się pocieszyłam niestety...
Oto jak konik się ruszał w zapuszczonych kopytkach i przed weterynarzem:
oraz
. Mówiłam, że koń kuleje i wzywam weta. No i usłyszałam dwie opinie: 1) Koń symuluje, ściemnia, bo mu się nie chce. Wsiadaj. 2) Po co będziesz robić badanie? Lepiej go podkuj bo jak wyjdzie, że ma trzeszczki to będzie Ci przykro.
Wolałam wiedzieć. Choć nie powiem, żebym się pogodziła już z tą wiadomością.
To krótki kłusik po prostej po werkowaniu:
.
A tak się zachowywał po podaniu Tildrenu po dobie spędzonej w boksie: