kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

opolanka   psychologiem przez przeszkody
30 listopada 2013 19:26
Lenii, ja do obroży zaufania nie mam, nigdy nie widziałam żadnej groźnej sytuacji z tym związanej, ale nie jestem przekonana. Może przy bardzo spokojnym koniu by się sprawdzila.

A zakładałaś koniowi inny kantar? Czy efekt byl taki sam?
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
30 listopada 2013 21:48
Lenii, a może bawi się w kantarki z innymi końmi i jest najzwyczajniej opuchnięta - pogryziona 😉

obroża sprawdza się tak jak już pisano u grzecznych koni i spotkałam się z jej użyciem u wyjątkowego cwaniaka, który potrafił z siebie zdjąć i/lub zniszczyć każdy kantar jaki wymyślono na tej ziemi 🙂 zabawa taka... : ] innym koniom też zdejmował jak już nie miał swojego 😉
Tak, koń ma ogl 3 kantary. Właśnie dziwne jest to ze dopiero jakiś tydz temu zrobiło jej się tak (po oby dwu stronach tak samo wiec wątpię ze się podgryzają 🙂😉 A kantar ten ma od ok roku (?), oczywiście z przerwami na wymienianie się innymi.


Edit: Dzięki za więcej uwag co do obroży 🙂
Po co pod pas do lonżowania ludzie wkładają poza czaprakiem futerkową podkładkę? 😡
ashtray, ja tak robię u kasztana - albo grube futro, albo żel. Rudy ma bardzo wydatny kłąb, dopięty pas do lonżowania może się opierać o kłąb mimo poduszek na górze pasa. Wolę się zatem zabezpieczyć - chociaż faktycznie, podkładka pod pasem wygląda dość dziwnie.
ashtray, ja tak samo jak quanta, albo na bardziej wykłębione konie, zwłaszcza jeżeli pas nie ma konkretnych poduszek, albo gdy zwyczajnie jest za szeroki na drobniejsze konie 😉
Dzięki 🙂
Zapoprężyłam konia- dwa tygodnie temu, dość rozległe to było. Chodził delikatnie na oklep od tego czasu, schodziło opornie, wczoraj nie było nic. Pojeździłam w siodle, również bez szaleństw. Dziś wydawało mi się, ze znowu coś tam jest.

Czy koń po zapoprężeniu jest wrażliwszy na popręg?
marysia550, koń po zapoprężeniu w ogóle jest wrażliwszy 🙁 Odpalił sobie wewnętrzne sterydy - żeby zlikwidować stan zapalny. Koń zapoprężony powinien być traktowany jak koń kontuzjowany, nieważne, że nogi całe. Bo inaczej - układ odpornościowy może zacząć rozrabiać. Zniknięcie opuchlizny jeszcze nie znaczy, że zregenerowały się naczynia krwionośne i limfatyczne, możliwe, że zaczęłaś siodłać za wcześnie. Inna rzecz, że w normalnych warunkach od popręgu koń nie powinien zapoprężyć się W OGÓLE. Jeśli - to coś jest nie tak: z siodłaniem, z popręgiem. Trzeba się przyjrzeć okolicznościom zapoprężenia. Czy dlatego, że coś się "zadziało"? Czy jednak w typowej sytuacji? Jeśli wypadek - dać się solidnie wygoić. Jeśli w normalnej rutynie - coś jest nie tak z rzędem.

Przepraszam, że tak... surowo piszę, ale po to jest forum, żeby dzielić się doświadczeniami, nie? Zapoprężyłam konia potężnie bo... nie uwzględniłam, że dla konia siodło i popręg to może być co innego niż pas do lonżowania. Trener - ot, dociągnął pas solidnie, pas był bez gum (a popręg z gumami), koń się szarpnął - i bach. I, głupia ja, dość solidnie go lonżowałam mimo opuchlizny (bez pasda, jasne). A że solidnie chodził - nie obcięłam żarcia 🙁
Połapałam się w ostatniej chwili, bo moment a bym miała konia kulawego i chorego po całości - już zaczęły puchnąć zady, już siadła regeneracja skóry itp.
Jakie to są rozmiary kantarów z Eskadrona ?
WE
W
V to COB ?
V to 2 COB
W to 3 FULL
WE to 4 czyli Extra FULL
halo- jednak coś mi się "zdawało", że gulka jest znowu, bo dziś jej nie było.
A od czego zapoprężyłam- od jazdy po bardzo stromych górkach. Po tamtej górce wszystkim siodła zjechały do tyłu, a mi nie (prawdopodobnie dzięki napierśnikowi) i wszyscy musieli przesiodłać konie.  W siodle i w tym popręgu jeżdżę od dawna i w ogóle nigdy nie zdarzyło mi się nic takiego.
halo- jednak coś mi się "zdawało", że gulka jest znowu, bo dziś jej nie było.



albo po prostu znowu znikła, ja bym jeszcze ze 3 dni poczekała, polonżowała na sznurkach czy bez niczego - bez pasa/siodła w każdym razie
Akurat ma dwa dni luzu, bo nie mam czasu 🙂
o no to super się złożyło - zobaczysz jak będzie wtedy. Bo tak jak dziewczyny mówią, wraz z zejściem obrzęku nie zalecza się uraz
Czy wysypanie trocin na odkryty  lonżownik , który przymarza coś  da? Chodzi mi o to ,czy w razie odwilzy trociny nie zamarzną potem z piachem (zamierzam dać grubą warstwe), nie chcę wysypywać gnoju , bo nikt potem nie tego nie posprząta na wiosne, a trociny mogłyby zostać .. Czy może korę?
gnój też zamarza - lodowe kule z kup. beznadziejnie. krzywo i niebezpiecznie (chyba że na lekkie przymrozki taki mocno przerobiony - rozdrobniony z ogromną przewaga słomy.
trociny chyba lepszy wybór - bo nawte jak nasiąkną i zamarzną to dość elastyczne. tylko trzeba równości pilnować i zeby nie było tam kałuż - bo też się w lód zrobią jak taka ilość wody
Dzięki , kałuż nie ma , jest drenaż i "ścieżka"jest jakby wyżej ciut, wszytsko spływa do środka .
u mnie odwrotnie....jeszcze się wały od zewnątrz zrobiły i mam piękną kałuże ;/ a sypalam piaczem żeby podnieśc latem jeszcze.
czekaja mnie więc roboty ziemne w weekend -mam nadziej, że nei przymrozi.
fajnie, że przypomniałaś 😉- bo dobrze by to przed zimą -mrozami zrobić
Mam pytanie, dosyć laickie 😉
Koń w sezonie zimowym chodzi na hali namiotowej, jest do niej przyzywczajony. Jeśli jednak z jakiegoś powodu odpala i wyrywa mi dzikim galopem (podejrzewam, że raczej z chęci zrobienia "czegoś", niż faktyczego spłoszenia, zwłaszcza, że sytuacja powtórzyła się kilka-kilkanaście razy na jednej jeździe; koń mógł być lekko zastany), to powinnam przypilnować tego, żeby nie zaciągnąć go w pysku, dać się wyszaleć i poczekać, aż sam się uspokoi, czy raczej wręcz przeciwnie - przytrzymać mocniej, żeby załapał, że odstawianie takich głupich numerów nie jest przyjemne? Nie wiem, czy dobrze się wyraziłam, o co mi chodzi, ale po ostatniej jeździe mnie taka wątpliwość naszła... 😁
przede wszystkim - nie, nie dać sie wyszaleć Oo To jest nieposłuszeństwo, nieposłuszeństwo karamy. Możesz go posadzić na zadzie a potem po zrobieniu np dwóch spokojnych kółek stępem /kłusem wygalopować - jeśli rzeczywiście chodzi o to, że ma za dużo energii. Ale czy wtedy nie lepiej spuścić tą energię na lonży?

A jesteś pewna że po prostu nie jest poddenerwowany namiotem ?
Ciężko mi powiedzieć, drugi raz w życiu jeżdżę w tej hali na tym koniu, ale za pierwszym razem, chociaż wtedy faktycznie wiało, zachowywał się jak aniołek; wiem też, że na co dzień na hali chodzi i nie słyszałam o jakichkolwiek problemach z tym związanych. To, że koń nie chodził wcześniej, to jedynie moje przypuszczenie i być może faktycznie lepiej byłoby go w takiej sytuacji wziąć na lonżę (choć gdyby mnie tak przeciągnął, jak próbował z siodła, to nie wiem, co by ze mnie zostało 😉). Pytam, bo w takiej sytuacji zwykle odruchowo podnoszę ręce wyżej i jednak dążę do zatrzymania się, nawet, jeżeli ma to oznaczać zdecydowanie mocniejsze przytrzymanie ręką. A że daaawno już mi się taka sytuacja nie zdarzyła, to nabrałam wyrzutów sumienia, że może zupełnie niewłaściwie "złapałam za ryj".
masz przede wszystkim mu przysiąść na tyłku, samo pociągnięcie za pysk nie na wiele się zda. Weź go na lonżę i zobacz czy jak się zachowuje po spuszczeniu energii.
Z przysiadaniem na tyłku to oczywiście jasna sprawa, zrobiłam duży skrót myślowy, bo tylko to działanie ręki wzbudziło później moje wątpliwości 🙂
Goździk, ani jedno ani drugie 🙂 Do spłoszenia konia... nie dopuszczamy. Rytm i tempo to podstawa podstaw, tak? Koń płoszący się od byle czego jest koniem nieujeżdżonym, nawet w podstawowym stopniu niestety. To naprawdę jest proste: jeśli koń jest na pomocach, a my nie pozwalamy ani zwolnić ani przyspieszyć (ani odrobinę, ani na ułamek sekundy) i kontrolujemy, żeby zad szedł w miarę śladem przodu to w przypadku zaniepokojenia koń ew. nie wejdzie głęboko w narożnik, usztywni się chwilowo, drgnie, wykrzywi się - i tyle. Gdy przegapimy zamiar zmiany rytmu/tempa to już popełniliśmy błąd. A największym błędem gdy koń "wyrywny" jest rezygnacja z pomocy napędzających: odstawianie łydek, łydki na łopatki, wyrzucanie bacika, zanik żądania ruchu i... przejście wyłącznie na "sterowanie ręczne". Koń to pojazd z tylnym napędem 🙂 Kontrolujemy zad - kontrolujemy konia. Konie działają na "hamulec ręczny" tylko w połączeniu z "hamowaniem silnikiem".
Zna ktoś jakiś przepis na domowe smakołyki dla konia, ale bez użycia piekarnika? Typu suszone owoce z jakimś dodatkiem? Byłabym bardzo wdzięczna  :kwiatek:
Koń płoszący się od byle czego jest koniem nieujeżdżonym, nawet w podstawowym stopniu niestety.


Halo z całym szacunkiem , ale z tym stwierdzeniem się nijak nie zgodzę
Przy takim podejściu Stalinero , trzykrotny (sic!) złoty medalista olimpijski również jest nieujeżdżony nawet w podstawowym stopniu... Nie pamiętam dokładnie - ale zdaje się, że w Sydney poniósł Anky na tyle , że w końcu wyjechała do dekoracji na pożyczonym koniu policyjnym.
Mam konia, który odpala w terenie - podejście pt. pełna kontrola zmienia tylko tyle, że zamiast ruszać dzikim galopem wykonuje pode mną piaffy i pasaże... nie jest to zły/nieujeżdżony koń - po prostu za żadko mam okazję jechać na nim do lasu. Częstsze wyjazdy sytuację z pewnością by zmieniły 🙂 czyli nie jest to kwestia ujeżdżenia jako takiego, a przyzwyczajenia do niektórych sytuacji.

W opisywanym prezz Goździk przypadku poprosiłabym właściciela konia, lub trenera o poradę z ziemi. Nie wiemy bowiem co powoduje "wybuchy energii" u konia - czy samo wyszkolenie, czy nadmiar tejże energii, czy błędy jeźdźca...
_Gaga, ale nie ma co porównywać chyba koni, które są zazwyczaj (i mają być) ekstremalnie wrażliwe, do domowych naszych tuptusiów. Które owszem, czasem i wrażliwe są, ale głównie to niestety nieujeżdżone. I kompletnie nie szanujące siedzącego na nich człowieka. Bo gdyby ujeżdżone i reagujące (a zatem i posłuszne człowiekowi) były, to owszem, spłoszyć się mogą (jak to żywe zwierze) ale i ogarnąć szybko (jak dla mnie na 2-3 krokach).
I ja akurat bym najpierw zatrzymała (nawet ostro i "na ryju"😉, wytłumaczyła kto ma decydować w tej parze a potem wygalopowała w tempie jakie tam potrzebne, żeby parę spuścić (jeszcze z przejściami, które większość koni nieźle męczą). Ale to ma być decyzja jeźdźca - co do momentu zagalopowania, tempa, długości galopu.
epk z tym, że nie wiemy czy zachowanie konia jest... winą konia, czy jeźdźca
Dlatego nie ryzykowałabym rad typu "zatrzymać ostro na ryju" - a co jeśli się zacznie wspinać? Stąd pomysł o poradę kogoś kto zna dobrze konia (włąściciel), lub może spojrzeć na sytuację z ziemi...
_Gaga, masz rację. W sumie założyłam, że jeśli ktoś jeździ SAM i powierzono mu konia to będzie to umiała zrobić w sposób nie prowokujący konia do ponoszenia. No błędne założenie. Tak, osoba z boku przydatna bardzo. Niemniej koń i tak do wychowania - DOBRZE UŁOŻONE konie na poziomie rekreacji na serio nie powinny ponosić i kombinować przeciwko jeźdźcowi. Bez względu na to co jeździec robi. Takie jest moje zdanie po kilku latach obserwacji szkółek i koni. Jak są poprawnie zrobione, ułożone, poprawiane przez kompetentne osoby to się takie rzeczy nie zdarzają (nie, że w ogóle, ale jako margines).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się