kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Alladynka, w tym ćwiczeniu chodzi o załapanie.
tak, żeby siły, mięśni nie używać - tylko złapać równowagę -punkt, pozycje. jak stoisz też nie musisz siły używać (świadomie). dobry instruktor pomoże ci to szybko odnaleźć - żebyś była prosto i w równowadze, rozluźniona. zaraz po załapaniu zobaczysz - ze wygodniej i siedzieć w pionie.
chyba, że masz jakieś zaburzenia - to trudniej (bo i tacy się zdarzają)
horse_art, no właśnie zaburzenie mam i to dość spore - jestem po porażeniu mózgowym dziecięcym (fachowo mówiąc cierpię na chorobę Little'a) i nigdy nie będę całkiem sprawna, ale staram się, bo nie można rezygnować z powodu takiej błahostki.
no ba! to jest postawa!
trzymam kciuki!
najważniejsze dla ciebie koń o równych chodach, bezpieczny, przewidywalny, dzięki któremu do mózgu popłyną prawidłowe informacje i powstaną prawidłowe ścieżki 🙂
ćwicz ćwicz - wszystko przyjdzie z czasem, bez ciśnienia i bez nerwów 🙂
Alladynka
może jednak faktycznie spróbuje jazdy western?
Siodło przyjazne, zostawiające więcej swobody, konie na ogół (jeśli trafisz do dobrej stajni) pewne i miękko noszące, powinno ci być łatwiej:-)
jak za dużo swobody i brak ćwiczenia - nie nauczy trzymać równowagi -pionu. a o to chodzi przecież.
niech się dziewczyna uczy i ćwiczy, a nie na łatwiznę idzie! szczególnie, że ambitna
(a jazda przy mpd to szczyt rewelacji 🙂😉) )
horse_art - Ah, gdyby tylko nie moje upodobanie właśnie do nieprzewidywalnych i lekko zwariowanych koni (najlepiej folblutów po torach)!  🙄
O czas się nie martwię - jeżdżę dopiero niecałe pięć miesięcy, a już wypracowałam sobie rękę, która wyzwaniem jest chyba jednym z największych dla początkujących. Teraz tylko nad tym dosiadem popracować i będzie cudnie.

Magda Pawlowicz, jeśli będzie taka potrzeba, to przesiądę się na western, ale na razie pozostaję przy klasyku. Wyzwania to w końcu najlepsza część jazdy konnej, prawda?  😉
ej, czemu ma nie nauczyć równowagi i pionu?
nauczy, tylko tak samo trzeba trafić do sensownego ośrodka, jak ze wszystkim:-)
Magda Pawlowicz, masz rację oczywiście, to z westowymi ośrodkami chyba jeszcze ciężej niż klasycznymi? konie, siodła (!), trenerzy - żeby wszystko na b. wysokim poziomie, a nie "heja"?  (chyba, że mieszka przy jakimś takim 😉 )

i dwa - troche grzebiac w temacie (mgr m.in o hipo i mpd, znajomi z mpd, prowadzenie hipo u siebie i dłuższa wizytacja w ośrodku - ale oczywiście absolutnie żaden ze mnie specjalista! to kropla w morzu) wydaje mi się, że klasyczne siodła, szczególnie ujeżdzeniówki są lepsze, jeśli jazda ma też mieć wpływ terapeutyczny - fizyczny. ze względu na siedzisko. pozycja bardziej zbliżona do stania, chodzenia niż w westowym. potem oczywiście - można różnie
plus jazda na oklep na dobranym do osoby koniu - jak najbardziej (zakres ruchów jak przy chodzeniu + ciepło itd)
Alladynka, przyjdzie czas i na dzikusy😉 powoli 🙂
w kwestiach terapeutycznych to ja nie mam pojęcia, więc skoro tak piszesz to chyba tak jest:-)
natomiast mając doświadczenie jako instruktor zarówno klasyczny jak i westernowy mogę stwierdzić, że niektóre problemy uczniów łatwiej się po prostu rozwiązuje poprze zmianę stylu jazdy, czasami tylko na pewien czas:-)
U nas sporo osób robi i to i to i jakoś da się to połączyć z fajnym skutkiem:-)

natomiast ośrodków tych dobrych, uczących no to faktycznie maławo jakby...
z hipo tak podejrzewam, bo znam teorie jak to te wszelkie kąty i zakresy, rotacje są oklep (pewnie tam mierzono) po sobie moge powiedzieć jakie są różnice miedzy na oklep a siodle klasycznym - różnych rodzajów  czy westowym.
pacjentów wsadzałam w klasyczne, widzialam bardzo fajną poprawę równowagi "ze stóp" - jak to nazwaliśmy, bo praca bardziej jak przy chodzeniu -oparcie jak o ziemię +ruchy kroczące nie zawsze  słabiej niż na oklep, brak oczywiście części innych przymiotów, wiec jako urozmaicenie. (pacjenci z zaburzeniami poruszania - kontaktowi w pełni i miernie)
w westowe nie próbowałam. ale widziałam niepełnosprawnych zawodników na pokazach czy rekreantów (z zaburzeniami  i np. starszych), którym w takich było wygodniej 🙂
ale alladynka chce ćwiczyć - niech ćwiczy 🙂 może potem westowe wybierze (na nim też by musiała 😉 ) w klasycznym chyba trudniej się utrzymać, pozycje dobrą mieć - ale to chyba plus w tym przypadku 😉
Dawanie łydki co posadzenie tyłeczka w siodło to jest błąd,ponieważ łydką się działa,wtedy kiedy potrzeba,a nie wtedy,kiedy siadamy w siodło- prosta droga do stępienia konia na reakcje.
Oczywiście kiedy jeździ się na ''mule'' to działanie łydki musi być bardziej stanowcze,niż w przypadku normalnych i elektrycznych koni.Ale to także nie znaczy,że co krok należy bombać łydką,w szczególności biorąc pod uwagę,że szerokie rzesze jeźdźców nie ''dają łydki'' a tak naprawdę kopią piętą, wyposażoną czy niewyposażoną w ostrogę  😉



Dzięki, o to mi właśnie chodziło, ostatnio oglądając filmy na youtubie próbowałam się dopatrzeć momentu dodawania łydki kiedy jeździec siada w siodło podczas kłusu anglezowanego i nie mogłam tego momentu wyłapać🙂
[quote author=horse_art link=topic=1412.msg1937022#msg1937022 date=1385591080]
z hipo tak podejrzewam, bo znam teorie jak to te wszelkie kąty i zakresy, rotacje są oklep (pewnie tam mierzono) po sobie moge powiedzieć jakie są różnice miedzy na oklep a siodle klasycznym - różnych rodzajów  czy westowym.
pacjentów wsadzałam w klasyczne, widzialam bardzo fajną poprawę równowagi "ze stóp" - jak to nazwaliśmy, bo praca bardziej jak przy chodzeniu -oparcie jak o ziemię +ruchy kroczące nie zawsze  słabiej niż na oklep, brak oczywiście części innych przymiotów, wiec jako urozmaicenie. (pacjenci z zaburzeniami poruszania - kontaktowi w pełni i miernie)
w westowe nie próbowałam. ale widziałam niepełnosprawnych zawodników na pokazach czy rekreantów (z zaburzeniami  i np. starszych), którym w takich było wygodniej 🙂
ale alladynka chce ćwiczyć - niech ćwiczy 🙂 może potem westowe wybierze (na nim też by musiała 😉 ) w klasycznym chyba trudniej się utrzymać, pozycje dobrą mieć - ale to chyba plus w tym przypadku 😉
[/quote]

no właśnie ja też się przekonałam, że takim "typowym" rekreantom, czyli ludziom mającym ambicje by im sie fajnie jeździło dolasu:-) jest lepiej w westerrnowym siodle:-)
Dotyczy to również ludzi o zmniejszonej sprawności fizycznej i po różnego rodzaju wypadkach. Siodło west daje po prostu takie poczucie pewności, stabilnosci na koniu, łatwiej niż w klasycznym.
No i lop, czyli bardzo wolny galop. O ile koń jest nauczony tak galopować to jest to naprawdę łatwe do wysiedzenia. Ja często robię galopy bardzo szybko (może nie na pierwszej jeździe ale np na 3 to już tak:-) właśnie na westernowych koniach, bo koń idzie bardzo wolno, sam dając jeźdźcowi dużo czasu i poczucie bezpieczeństwa:-)

Oczywiście da się dojść do tego również na koniu klasycznym, potrzebny jest dobry szkolny koń i więcej pracy na lonży. Na westernowym koniu na ogół mogę ludzi wcześniej puścic luzem. Co nie oznacza, że nie pracuje nad dosiadem i pomocami-tylko robię to trochę inaczej:-)
No i jest niewątpliwym faktem, że ktoś kto jeździł WYŁĄCZNIE w siodle west nie będzie umiał siedzieć w siodle klasycznym, bo to inny dosiad jednak jest.

Natomiast o wartości "terapeutycznej" nie mam zamiaru się wypowiadać. Wiem jedno: pomaga przezwyciężyć lęk:-)
To może załatwię sobie kiedyś galop w siodle westernowym, jeśli do tego czasu nie uda mi się przezwyciężyć lęku przed tym chodem. Ogółem ja już wcześniej galopowałam i szło mi całkiem nieźle, uczyłam się na prywatnym folblucie (z nieco skrzywioną psychiką przez wyścigi i wkkw), na nim miałam pierwszy galop i na nim mi się najlepiej galopowało (zapewne nawet teraz wsiadłabym na niego bez wahania i galopowała, gdybym miała możliwość - takie całkowite zgranie z koniem, galopowaliśmy na naszej drugiej wspólnej jeździe), chociaż powera miał niezłego. 😀 O ironio, a spadłam z konia o "miękkim, powolnym galopie" i to właśnie od tego upadku się podświadomie boję galopować.  🤔
tylko to nie wystarczy siodło, musi być jeszcze koń, który tak umie:-)
Kochani moi, przecież west nie różni się tylko siodłem...
aaaaaaaaaa wybaczcie że edytuję cały post ale myślałam że piszę w innym wątku  🤦
Co sądzicie o obrożach dla koni ? Zaczęłam myśleć o kupnie obroży po tym  jak już 2 raz w krótkim czasie przez kantar mojej kobyłce spuchły policzki. (na 2 dzień opuchlizna schodziła jak ściągałam kantar)
Od razu mówię że kantar nie jest nowy i źle dopasowany 😉 Ma go już od dłuższego czasu, w sumie nie mam pojęcia dlcz teraz jej się tak robi.
Myślicie że taka obroża to dobry pomysł ?
Ja bym najpierw spytała weta co mogło spowodować opuchliznę w przypadku gdy kantar jest prawidłowo dopasowany, ponieważ na policzkach to nic się raczej złego nie stanie jak spuchnie, ale jak spuchnie na szyi gdy będzie miała założoną obrożę to już nie będzie za ciekawie.
Dokładnie, to raczej nie jest kwestia kantara samego w sobie - no chyba że jest uczulona na materiał, ale mówisz że ma go od dłuższego czasu.
zęby?
może jest podrażnione dziąsło a kantar jeszcze się dokłada?
Również stawiałabym na zęby, nie kantar
Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, w której koń spuchłby od kantara. Jeśli byłaby to kwestia uczulenia np. na proszek - spuchłby nie tylko na policzkach
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 listopada 2013 12:17
Lenii- Skoro puchnie po założeniu kantara, a po jego zdjęciu opuchlizna schodzi, to może (jeśli wykluczy się problem z zębami) koń jest uczulony na metal od kółek przy kantarze?
a nie jest uczulony na metal pod brodą i na wysokości lewego oka (sprzączka)?
Dementek, to samo pomyślałam 😉

Lenii, czy faktycznie tak jest? Nie ma możliwości żeby koń pochodził parę dni bez kantara? Zęby sprawdzone?

Co do obroży - u mnie nosi je prawie całe stadko i jestem bardzo zadowolona. Z tym że warto pamiętać, że obrożą oddziałuje się na konia znacznie słabiej, więc nadaje się raczej dla grzecznych koni, które równie dobrze można by prowadzić za grzywę/ucho/uwiąz przewieszony przez szyję.

Gaga niby mało prawdopodobne, ale tak naprawdę wszystko jest możliwe. Mojej babie uczulenie na proszek do prania wychodziło tam, gdzie leżała tylna krawędź czapraka, a czaprak cały przecież wyprany w tym samym 😉
Zęby miała niedawno robione, nie jest uczulona, do weta dzwoniłam jak tylko zauważyłam spuchnięcia. Kantar nie był prany ostatnio.
1)To jest od kantara, ponieważ te paski co są pod brodą to spadają jej na poliki i widocznie jak je cały dzień na pastwisku ze schyloną głową to jej uciska, kantar ma ściągnięty aby sprawdzić czy to aby na pewno od niego. Jak na razie jej nie puchną.
2)Było widać że od kantara ponieważ zaraz za paskiem miała opuchnięte wzdłuż niego. W dotyku takie jak napuchnięty mięsień bo krew swobodnie nie dopływała w tamtym miejscu.
Ale odpowiedzcie proszę co sądzicie o obrożach dla koni.... 😉
Lenii, jak paski 'spod brody' przy schylonej głowie mogą spadać na 'poliki'? 🤔
Może masz jakiś skrajnie niedopasowany kantar?

A o obrożach napisałam Ci powyżej 😉
Nie wiem jak wam to wytłumaczyć, dobra nie ważne.
Widzę że nie otrzymam tutaj recenzji obroży.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
30 listopada 2013 18:03
Lenii przecież Orzeszkowa napisała że obroża działa subtelniej niż kantar i sprawdza się jedynie u koni spokojnych, które się nie wyrywają i zasadniczo mogą być prowadzone bez niczego.
Chciałam aby więcej osób się wypowiedziało.
Co tu więcej dodać, obroża jest właśnie taka, jak opisuje Orzeszkowa. W sytuacjach awaryjnych może być ciężko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się