Sprawy sercowe...

Isabelle nie przesadzaj z tym marzeniem o utrzymywaniu do 40stki. Monny miala na mysli zupelnie co innego - czyli to, ze w domu rodzinnym zawsze jestes i bedziesz u siebie. Nie to, ze rodzice beda utrzymywac i rozpieszczac swoje dzieci do smierci. Naprawde nie wiem czemu sie tak upieracie w skrajnosciach. Dlaczego jakakolwiek pomoc ze strony rodzicow jest be, ale jak juz mieliby np dziecku kupic mieszkanie to swietnie, bo bedzie na swoim i zazna prawdziwego, doroslego zycia.
Nie wasze problemy, nie wasze portfele, nie wasze zycia przeciez. Wychowujcie swoje dzieci tak, zeby byly dojrzale i samodzielne a zycie pokaze jaka bedzie sytuacja u progu ich doroslosci i miejmy nadzieje ze czasy beda lepsze i nie bedzie takich dylematow.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
27 listopada 2013 19:20
Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że jak ktoś za młodu od razu utrzymuje się sam, mieszka na swoim, nawet w wynajmowanym pokoju (dla mnie to żadne bycie na swoim ...), to czuje się co najmniej ... lepszym ?
Ja myślę, że nie ma co kategoryzować i uogólniać, bo tak na prawdę to jest tysiące składowych. A jak już chcemy się licytować kto lepszy ... to lećmy każdy przypadek po kolei. Wtedy jest sens o czymkolwiek rozmawiać.
A znam bardzo młode małżeństwo, początkowo wynajmowali mieszkanie, ale czynsze we Wro do tanich nie należą, szczególnie kawalerki i jak doszło do tego dziecko, nie wyrobili finansowo i musieli zamieszkać u ojca młodego.
Także z tym "byciem na swoim" to ja bym była bardzo ostrożna, bo mogą przyjść różne czasy, czego nikomu nie życzę. To się może tyczyć też osób będących singlami czy w związkach. Dlatego ja nie generalizuję, nie oceniam. jesteś w stanie się utrzymywać sam(a) ? To dobrze, gratuluje, życze powodzenia byleby dalej. Wspomagają Cie rodzice ? To dobrze, wykorzystuj rozsądnie.
Ja mieszkam z rodzicami, bo poszłam na studia do mojego miasta, nie jest kolorowo, ale trudno, trzeba grać w ich grę. Bez sensu byłoby, gdybym miała pójść i wynająć pokój czy akademik (a takie plany były), ale 1. nie utrzymałabym się sama (nawet gdybym sprzedała konia), 2. stypendium socjalnego ani naukowego  ani sportowego niet, , bo gdzie opłaty, gdzie jedzenie, gdzie ksera, gdzie książki ? A bez sensu totalnie gdyby mieli mi to opłacać rodzice. A przy moich studiach (farmacja) jest to nie wykonalne.
we Wrocławiu, student:
czynsz na moim osiedlu, bo przenieśli mi wydział : od 600 - 700 zł (za 1 z opłatami, za 2 troche taniej, tańsze jedynki dostanie sie w ch.. daleko od nas )
wyżywienie po minimum + chemia: ok 400 zł
ksera :...
książki ...
bilet miesięczny:
opłata za telefon:....

student farmacji nie jest w stanie pracować na pełen etat, na 3/4 etatu , także albo dorywcze albo mniejsze etaty i to też nie na każdym roku. Na 3cim jest łatwiej, bo mniej zajęć, wykłady obowiązkowe, ale nie sprawdzają puszczanych list, ale nauki jest od dziada i jeszcze więcej + zależy od prowadzącego. Na 4tym już totalnie nie ma kiedy, bo wykłady obowiązkowe i listy sprawdzane.
Także pozdro ...

edit: Innych kierunków i studentów innych wydziałów - nie oceniam, nie moja brocha, nie znam regulaminów, wymagań etc. Ale nie oceniałabym każdego tą samą miarą.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
27 listopada 2013 19:41
nerechta, ja niestety mialam wyraznie dawane do zrozumienia, ze u siebie nie jestem, a jedynie 'u rodzicow' i ze juz za ciasno nam we 3... Nie powiem, zeby to bylo mega-sympatyczne. Opcja 'poki mieszkasz u nas, musisz podporzadowac sie naszym zasadom' tez funkcjonowala, a jakze! Apogeum nastapilo jak sie wyprowadzalam i chcialam na poczatek swoja szafe i komode wziac bo w sypialni mielismy tylko materac i nie mialam zywcem gdzie ciuchow trzymac. Uslyszalam, ze to ICH meble, nie moje i nie mam prawa ich zabrac. Jak tylko minal pierwszy szok pojechalam do ikei i kupilam szafe i komode...

Jak im minal pierszy szok, to kupili nam meble do salonu 😉
Isabelle nie przesadzaj z tym marzeniem o utrzymywaniu do 40stki. Monny miala na mysli zupelnie co innego - czyli to, ze w domu rodzinnym zawsze jestes i bedziesz u siebie. Nie to, ze rodzice beda utrzymywac i rozpieszczac swoje dzieci do smierci. Naprawde nie wiem czemu sie tak upieracie w skrajnosciach. Dlaczego jakakolwiek pomoc ze strony rodzicow jest be, ale jak juz mieliby np dziecku kupic mieszkanie to swietnie, bo bedzie na swoim i zazna prawdziwego, doroslego zycia.
Nie wasze problemy, nie wasze portfele, nie wasze zycia przeciez. Wychowujcie swoje dzieci tak, zeby byly dojrzale i samodzielne a zycie pokaze jaka bedzie sytuacja u progu ich doroslosci i miejmy nadzieje ze czasy beda lepsze i nie bedzie takich dylematow.


Ooooo tak, zgadzam się z każdym słowem 🙂 Isabelle wydajesz się być super osobą, z którą chciałoby się wypić piwo, pogadać i pożartować, ale niestety piszesz czasem strasznie agresywnie opisując same skrajności 😉
ja bym dużo wcześniej spakowała i wystawiła walizki za ganek. z miłości.


nie każdy rodzic pojmuje miłość w tak osobliwy sposób..... wyrzucaj swoje dzieci kiedy chcesz, może ci kiedyś z miłością podziękują za takie wsparcie...

ale twój ton Isabell jest tak napastliwy, ze traktujesz rodziców i dorosłe dzieci mieszkających razem jak patologię... dla mnie taka właśnie postawa jest patologią i mieszaniem się w nie swoje sprawy... nie rozumiesz jak tak można? to sobie nie rozum... ja też nie zrozumiałabym twojego zachowania, ale nic mi do tego i nie nazwałabym tego chorym układem, bo to twoje zycie i twoje dzieci... o co tyle piany... 🤔
Prawda jest taka, że na każde wydarzenie w życiu są ramy czasowe. I patologią jest przekraczanie tych ram, czyli np. pierwszy seks w wieku 11 lat i 40 lat.
Prawda jest taka, że na każde wydarzenie w życiu są ramy czasowe. I patologią jest przekraczanie tych ram, czyli np. pierwszy seks w wieku 11 lat i 40 lat.


Jaka prawda? czyja...? i kto niby ustala wg ciebie te ramy czasowe... i czemu niby pierwszy seks po 40 to od razu patologia..? 🤔 może sie nam wydawać dziwne, ale patologia...?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 listopada 2013 20:27
szepcik, seks to indywidualna sprawa. Jeśli ktoś chce czekać do 40, na prawidłowego partnera to jaka to patologia?
ja tam wolę mieszkać z rodzicami niż pracować po nocach i zawalić studia, żeby za wszelką cenę się utrzymać, i nie uważam tego za "patologię". I też nie wyobrażam sobie, żeby pewnego dnia rodzice mnie spakowali i wystawili walizki za drzwi, no ludzie, litości  😵 To jest też mój dom, rodzice z resztą, mimo że czasem żartują "kiedy się w końcu wyprowadzę" to będą mnie wspierać, także finansowo, póki będę tego potrzebowała. A gdybym we własnym domu zaczęła czuć się jak intruz, to chyba coś nie halo, bo właśnie tam powinnam się czuć najlepiej. Ale u mnie nie ma gadki typu "nasze zasady, masz wracać o 19 itp.", mam swoje obowiązki domowe, naukę, normalna relacja między rodzicami a już prawie dorosłą córką i może dlatego nie mam aż takiego parcia, żeby iść na swoje za wszelką cenę  😉
carmina,  dla mnie 40 letni osobnik który mieszka u rodziców, polega na ich finansach i nawet nie spróbował samodzielnego życia to patologia.(nie uwzględniając wsi, opieki nad rodzicami, albo tragedii życiowej, mowa o normalnej, zwykłej sytuacji)  i nie wiem co jest osobliwego w dążeniu do ukształtowania młodego umysłu jako samodzielnego. Ty mozesz swoje dziecko utrzymywać do śmierci, nie moja sprawa, ale nie wmówisz mi, że to normalne.

Gdyby mnie matka nie nauczyła samodzielności to co bym zrobiła kompletnie sama na świecie, mając 20 lat? JAK ma sobie poradzić 30 latek który nigdy sam się nie utrzymywał? nie jest przyzwyczajony, że życie to nie tylko przyjemności i zawsze mama za niego coś wymyśli?

może moja miłość jest osobliwa, ale nauczę córkę żyć samodzielnie jak najszybciej się da. Bo mnie może zabraknąć. i ona MUSI sobie wtedy dać radę.

Nie mówię o jakimś odcięciu totalnym od rodziców. Ale o WSPIERANIU w próbach usamodzielnienia. Pożyczeniu/daniu pieniędzy, gdy nie ma, ale jako ostateczność a nie norma.

Dla mnie jest kolosalna różnica między sytuacja, gdy młode się wyprowadza, ale staje się coś, że potrzebuje pomocy i wtedy tą pomoc obowiązkowo musi otrzymać a sytuacją, gdy młode siedzi do 30-40 w domu, bez podjęcia najmniejszych prób wyprowadzki, bo wiecznie za biedny, wiecznie nie dość ma kasy, a po co płacić za wynajem, a po co wydawać na mieszkanie, a po co gotować jak mama ugotuje...

a 30-40 letnie osoby mieszkające z rodzicami to nie jest jakiś niewielki odsetek. znam wielu takich ludzi, zwłaszcza kawalerów. Im tak dobrze, wygodnie. Rodzice nie gonią, więc oni przyzwyczajeni do dobrego brną tak dalej. a później jest płacz, bo ma 35-40 lat na karku i nie wie jak wezwać hydraulika czy wstawić pranie, bo nigdy nie musiał. Kilka tygodni temu dzwonił do mnie 36 letni kolega z prośbą, żebym mu koszule wyprasowała, bo on nie potrafi, a mama wyjechała na wakacje, a jemu się wyprasowane przez nią skończyły.

nie raz pisałam, że uważam, że rodzice powinni utrzymywać dziecko dopóki się uczy a usamodzielnić powinno się po zakończeniu nauki więc nie wiem po co odniesienia, że student dzienny ma harować po nocach, bo nie napisałam czegoś takiego i jest to przeinaczenie.
Do nie było akurat do Ciebie, ale gdzieś tam w dyskusji ktoś zaznaczał, że jak się chce to się da  😉 pewnie się da, ale skoro nie muszę to wolę sobie w wolnym czasie odsapnąć niż lecieć do roboty, bo jakby się uprzeć to nawet studiując medycynę mogłabym pracować te 2-3 dni w tygodniu. Tylko po co? Mam wystarczająco dużo roboty do szkoły, a rodzice mi mówią, że napracować się jeszcze zdążę. Może jestem rozpieszczona, ale nie raz słyszałam od mamy, że to jest najlepszy czas w moim życiu i skoro sytuacja im na to pozwala to mam korzystać a nie martwić się czy mi starczy do pierwszego. "Pracuję" - uczę angielskiego parę godzin w tygodniu, dla siebie, już, żeby tak nie pasożytować na tych biednych rodzicach na 100%  😀
.
A jak to jest w przypadku rodzinnego biznesu? Nie chce np. któraś 37 letniego kawalera do wzięcia? Troszkę łysawy, ale całkiem całkiem, smagły, zaradny. Zawsze myślałam, że to matka (na emeryturze) MU pomaga. Dopiero niedawno zorientowałam się, że wszyscy zasuwają "u mamusi". Że facet jest zaopatrzeniowcem (+ większość "funkcji właścicielskich"😉 sklepu i sprzedawcą późnym wieczorem i w weekendy + prawie sam kończy stawiać dom weselny etc.  - to jakoś nie ma kiedy na randki chodzić. A odważną, żeby wejść w ten układ  - trudno mi sobie wyobrazić 🤔
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 listopada 2013 20:57
Isabelle, mnie cały czas chodzi o normalną relacje, że singiel mieszka z rodzicami, ale ma pracę, opłaca rachunki,a  nie jest śmierdzącym leniem. Samotnej osobie, która nie ma super płatnej pracy, łatwiej tak żyć (o ile ma normalne relacje z rodzicami).


edit: bo można zasuwać od świtu do nocy, oglądać każdą złotówkę przed wydaniem i funkcjonować w układzie: pokój-praca-pokój, ale to nie daje perspektywy. Są jednostki, które potrafią sobie poradzić i brawa dla nich.
Isabelle, ty bardzo młodziutka jesteś, z tego co można w różnych wątkach wyczytać, dopiero od trzech lat jesteś samodzielna i już takie osądy wydajesz? Raz piszesz, że to twoja sprawa jak wychowasz dziecko (czyli można rozumieć, że wychowanie dziecka to dla każdego PRYWATNA sprawa), a z drugiej strony innych oceniasz bardzo surowo.
Mój facet nie musiał, a utrzymuje się sam od 6 lat, ja nie musiałam ale utrzymuję się sama od 2,5 roku (oczywiście mieszkam poza domem rodzinnym). I sobie radzę raz lepiej raz gorzej, ale naprawdę nie czuję się lepsza od moich znajomych mieszkających z rodzicami. Bo to oni jeżdżą rok w rok na wakacje za granicę, a ja prawdopodobnie przez całe życie nie wyjadę tyle razy ile oni mogli przez ostatnie lata.
Ale za to mogę wracać do domu o 7 nad ranem 😉
Mój mąż wyprowadził się od rodziców na 19 dni przed skończeniem 31 lat- kiedy wziął ślub ze mną. Pracował, zarabiał, stać go było na wynajęcie mieszkania, czy nawet kupno, ale nie widział takiej potrzeby, miał dużo swobody mieszkając z rodzicami, niczego mu nie zabraniali ani nie nakazywali, trochę się denerwowałam, że nie chce do mnie się wprowadzić, gdzie ja mieszkałam sama przez 2 lata w kawalerce- a w sumie to nam na dobre wyszło, bo mieszkał niedaleko (6km), widywaliśmy się codziennie oprócz dni jego służb, i czasem nocował też. Dzięki temu, że nie wynajmował mieszkania mógł odkładać pieniądze i teraz stać nas na mieszkanie na swoim i budowanie domu na przyszłość równie udaną mam nadzieję.
Rację moim zdaniem ma ten, kto mówi, że nie ma sensu pracować za małe pieniądze tylko po to, żeby zapłacić czynsz i być osobno od rodziców. A to co ci rodzice, jacyś straszni tylko dlatego, że są rodzicami? myślę, że lepiej mieszkać z nimi niż z jakimiś współlokatorami i się użerać jak któraś dziewczyna z forum z garami w zlewie aż wstyd.
Oczywiście- zależy wszystko od punktu widzenia🙂
[quote author=szepcik link=topic=148.msg1936824#msg1936824 date=1385583251]
Prawda jest taka, że na każde wydarzenie w życiu są ramy czasowe. I patologią jest przekraczanie tych ram, czyli np. pierwszy seks w wieku 11 lat i 40 lat.


Jaka prawda? czyja...? i kto niby ustala wg ciebie te ramy czasowe... i czemu niby pierwszy seks po 40 to od razu patologia..? 🤔 może sie nam wydawać dziwne, ale patologia...?
[/quote]

No może nie patologia, ale nie mieści się to w pojęciu normy psychologicznej, jak to też napisała Vanilka przed chwilą
Kwestia zbyt później inicjacji może być równie szkodliwa jak inicjacja zbyt wczesna
Analogicznie jest z pierwszą pracą, dzieckiem itd 😉
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
27 listopada 2013 21:07
Uważam , że z oceną czy seks ok 40 lat jest odstępstwem czy nie - osądzałabym dopiero po poznaniu przyczyny, czemu tak , a nie inaczej.
Ja widzę tu często skłonności do szufladkowania :/ coś na zasadzie "jest gruby , bo żre, jest chuda , bo rzyga albo nie je". Ot, przykład.
Ale to taka nauka, psychologia się nazywa 😉
honey,  dorabiam od kiedy miałam 15 lat, utrzymuję się sama od kiedy miałam 17 lat. teraz mam 25. 5 lat działam bez pomocy rodziców żadnej.

my się chyba nie rozumiemy 😉 dla mnie nie jest normalny człowiek, który skonczył studia, nie szuka pracy, siedzi na garnuszku rodziców i sam nie zrobi kroku do samodzielności. nie pracuje, nie uczy się, tylko łapę po pieniądze wyciąga. jeśli próbuje, chce, szuka, stara się i wymaga pomocy bo coś nie wyszło-wszystko ok. pisałam to kilkukrotnie, ale widać czytacie tylko po jednym akapicie 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 listopada 2013 21:13
Isabelle, bo ty o skrajności, a większość o normie 😉 ot wieczne niedomówienia na forum
Uważam , że z oceną czy seks ok 40 lat jest odstępstwem czy nie - osądzałabym dopiero po poznaniu przyczyny, czemu tak , a nie inaczej.
Ja widzę tu często skłonności do szufladkowania :/ coś na zasadzie "jest gruby , bo żre, jest chuda , bo rzyga albo nie je". Ot, przykład.


Jaki sex koło 40??? Co to jest sex ? 😂 😂 😂
Scottie   Cicha obserwatorka
27 listopada 2013 21:16
Isabelle, serio, masz 25 lat? Jej, dałabym Ci kilka więcej 😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
27 listopada 2013 21:21
Wpadłam poczytać o smutkach lub uniesieniach miłosnych, a tu taki ciężki temat 😁
IMO możnaby założyć nowy wątek o Waszej dyskusji, a wrócić do spraw sercowych, hm? 😉
Że Isabelle na forum pisze dużo, a ja dużo czytam i siłą rzeczy zapamiętuję 😉 To też byłam zdziwiona, że kilkukrotnie podkreślała, że w wieku 20 lat została sama na świecie i wspomina, że już lata minęły, a ostatnio w jakimś wkurzaniowym wątku napisała, że (trochę głupio o tym pisać, ale skoro sama o tym pisze bez problemu, to chyba nie wywołuje to razy) jej mama odeszła w 2010 roku. Więc wyszło mi, że jest jeszcze młodsza 😉
Ale to w sumie przypadek, że zapamiętuję takie rzeczy i spore odbiegnięcie od tematu 😉 Ale to fakt, Izabelle i Atea to osoby, które wypowiadają się trochę 'ponad swój wiek' 😉

Jeszcze dla kontrastu dodam, że ja mając 21 lat już trochę mieszkam poza domem, a mój uroczy brat, któremu 30 stuknie w przyszłym roku nadal mieszka z mamą. I gdzie tu wpływ wychowania?
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
27 listopada 2013 21:42
dodofon nie wiem co cie w tym bawi...
dodofon nie wiem co cie w tym bawi...


Nie subaru, to nie jest śmieszne...
honey, jestem 89 rocznik. skończyłam 24 lata. jestem w 25 roku. moja mama umarła w 2010.  w 2 klasie technikum przestałam przyjeżdzać do domu na weekendy, tylko do faceta i dorabiać, opłacając sobie samodzielnie 90% utrzymania. mogłam się pogrzmocić gdzieś, bo mam wieczne kłopoty z latami, bo mi przelatują przez palce 😂 tak naprawdę czasem jak się mnie o wiek pytają to aż muszę się zastanowić i podaję rocznik 😂

tak naprawdę to każdy dom ma inne zwyczaje. mam takiego kolegę, Piotrka. Fajny chłopak. ale studiował prawie ... 10 lat. teraz jest lekko po 30 stce, od jakiś 3 lat już nie studiuje i ciągle siedzi z rodziacami. i nie ma swoich pieniędzy nawet na gumę do żucia. bo pracy nie ma, znalezc nie może. czujecie? prawie 35 lat, a nie pracował NIGDY. i jak on ma sobie dać radę kiedykolwiek? i ja bym na miejscu rodziców naprawdę wywaliła takiego chłopa za drzwi. bo on nie ma żadnej motywacji do podjęcia jakiejkolwiek próby samodzielnego zarobku. a jego rodzice są już po 60tce. nie wiem jak długo dadzą radę mu pomagać i nie wymagać pomocy od niego.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 listopada 2013 21:56
Isabelle no bez jaj, że Ty jesteś ode mnie raptem o rok starsza? 🤣
Isabelle Jesteś ode mnie rok młodsza... Dałabym sobie rękę uciąć, że z dziesięć lat starsza!  😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się