No to jestem! Poniewaz to watek wege ogranicze moje tajskie opowiesci do odkryc i fotek kulinarnych. Jak mowilam zrobilam troche zdjec specjalnie dla RV 😎 Szczerze mowiac, to myslalam, ze bede robic i robic zdjecia roznego jedzenia, ale mimo roznych skladow i smakow dania nie roznily sie za bardzo wizualnie, wiec sobie odpuscilam.
Ale od poczatku! Po pierwsze ani ja, ani moj maz nie zaliczylismy absolutnie zadnych probemow gastrycznych, a jedlismy i pilismy wszystko i z roznych miejsc lacznie z przydroznymi barami. Po drugie, sadzilam, ze bede tylko jesc i jesc i delektowac sie tajskim zarciem, ale temp. 32st plus prawie 100% wilgotnosci powietrza sprawilo, ze prawie nie mialam apetytu. Po trzecie, takze sadzilam ze jestem dosc twardym zawodnikiem jesli chodzi o jedzenie ostrych potraw..oj jak bardzo sie mylilam 😂
Reszte opowiesci postaram sie zilustrowac fotkami 🙂
Ku mojej uciesze w Tajlandii prawie nie je sie mleka i generalnie odzywianie sie stricte vegan nie jest problemem, jesli tylko umie sie zakomunikowac, zeby kucharz nie wbijal do wszystkiego jajka. Generalnie moje wyobrazenie o kuchni tajskiej zmienilo sie totalnie, bo jak myslalam, ze to przede wszystkim mleko kokosowe oraz trawa cytrynowa "robia" jej smak, tak bylam w totalnym bledzie. Niestety to, czego uzywa sie do przygotowywania np. wywaru do zup jest niedostepne w Europie i sa to jakiej rodzaje swiezych lisci i korzeni i raczej nie mozna ich sprowadzic. Chcialam sobie kupic sadzonke zielonego pieprzu, ale by mnie zatrzymali celnicy, bo sie pytalam 🙁
Wracajac do vegan. Oto lody z mleka kokosowego podawane w kokosie wraz z miazszem. Mniaaam! btw. trudno spotkac w Tajlandii lody z mleka krowiego (mielismy przewodnika Taja, ktory nam opowiadal rozne ciekawostki)

fajnie wyglada, co?
A to jest przeglad mleka roslinnego (sojowe, migladowe) w wiejskim sklepie. Mleko krowie bylo jedno- doslownie 🙂 :

Najbardziej bedzie mi brakowac owocowych take-away'ow, gdzie sprzedawcy obierali np. calego ananasa za 40 bhatow (4 zl) i kroili go w kosteczke, wsadzali do woreczka i juz. Kolacja z glowy:

I kokosy maj lofffffff :

Tajski sposob serwowania surowki (to w miseczce bylo choleeeeeernie ostre i maczalo sie w tym warzywa). Zielone male kulki to wlasnie pieprz, a duze zielone kulki na surowo przypominaly w smaku ogorna, natomiast w curry byly cukiniowo-ziemniakowe w posmaku.Mniam!

No i same malo fotogeniczne dania- Pad Thai, czyli tamtejszy makaron serwowany np. z tofu i warzywami:

Okazalo sie, ze nie mam zdjec ryzowych dan,ktore tez byly pyszne. Mialam isc do szkoly tajskiej kuchni (byla opcja wege do zabookowania), ale nie wyrobilam sie czasowo i stwierdzilam, ze nadrobie z YT 😁
Ale mi dlugi post wyszedl..sorrki 🙂