KOTY

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 listopada 2013 22:10
Jolaa 🙂, ale mały nie wygląda na specjalnie przerażonego kota. Nie ucieka te w panice, idzie się dalej bawić.
no maly to olewa. ale jak ja mysle, jak jego musi to bolec, to az mi sie slabo robi 🙁 mam wrazenie, ze maly juz sie pogodzil z tym, ze taki jest jego los i z tym nie walczy 🙁 tak bardzo jest mi go zal.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 listopada 2013 22:24
Jolaa 🙂, to zwierze, nie dziecko. Nie człowiek.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 listopada 2013 22:26
Dla mnie on wygląda, jakby miał te całe ataki Mortiego gdzieś 😉 Nie wygląda na specjalnie przejętego nimi, ma "wywalone" 🤣
Maly to panikarz.
To, co robi Morti to normalna zabawa kociakow w tym wieku. Dlatego kocieta sa razem do 12tyg zycia, bo na sobie cwicza, ile moga.
Rudy jest malutki i nie umie oddac, Morti nie wie, ze rudy nie jest w jego wieku i ze nie pocwiczy.
Pilniwac tylko, zeby Morti nie zrobil krzywdy, ale nie oddzielac. Zostawic razem. Rudzik musi podrosnac.
gdyby bylo fatalnie, Morti nie odszedlby (drugi filmik)
akurat chyba nie mam filmiku, jak sie praly kociaki u nas :-)

Gdybym Wam pokazala, co sie u mnie dzieje. Serce mi staje i lzy leca ciurkiem. Masakra jakas... Chyba jutro zadzwonie po zooplsychologa.
dea   primum non nocere
06 listopada 2013 08:28
Eeee rudy nie ucieka 😉 nie wygląda to tak źle jak opisywałaś. Spoko, prać to się będą. Jak nie ma gorszych obrazków, to bym odpuściła. Moje też się tak tłuką. Najczęsciej Simba jest górą. Nie ingeruję. Jedyna sytuacja, w której bym się wmieszała, to gdybym widziała, że mały się czuje terroryzowany (boi sie podejść do miski, kuwety, siedzi non stop w jakimś ciasnym kącie, ucieka na sam widok dużego). Będzie dobrze, a jak rudy będzie mocniejszy niedługo to jeszcze może spuścić manto koledze  😎
Dziękuję dziewczyny za pomoc  :kwiatek: Naprawdę myślicie, że to jest zabawa? Nigdy nie miałam dwóch kotów, więc nie wiem jak wygląda kocia zabawa. Mały bardzo przy tym płacze, a mi się serce kraja... Morti się nad nim znęca, mały ewidentnie nie jest zainteresowany zabawą z nim, a ten wariat cały czas na niego poluje. Mają od wczoraj obróżki z feromonami, ale chyba jeszcze nie zaczęły działać. Nie zauważyłam jakiejkolwiek zmiany w zachowaniu.
A oglądałaś rudego po tych zabawach?

Teraz obserwuje rodzeństwo jak się bawi i nie ma podczas tego, aż takich odgłosów, ale piorą się konkretnie.
Oglądam zawsze, jak Morti go zaczepi. Krew się nie leje. Ale nie dopuszczam do takich sytuacji jak na filmiku. To było jednorazowe, chciałam nagrać film żeby Wam pokazać. Zawsze od razu staram się interweniować, gdy Morti zaczepia maluszka. No ale wiadomo, czasem też muszę coś w domu zrobić, wtedy Mortimer wykorzystuje każdą chwilę mojej nieuwagi. Mam wrażenie, że ataki na małego stały się dla niego "zakazanym owocem", a to go jeszcze bardziej zachęca.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
06 listopada 2013 10:51
Jolaa miałam kilka razy małe kocięta(niejednokrotnie w ilości większej niż dwa) w domu i właśnie tak się bawiły. Nie raz nie dwa piszczały tak jak Rudy i nic im nie było 😉 To jest w pewien sposób naturalne, że większe kocię dominuje w zabawie nad mniejszym i tak naprawdę nic z tym nie zrobisz- możesz tak jak teraz psikać wodą/odganiać, ale Morti chyba tak czy inaczej będzie próbował się z małym bawić.
A jak to jest z kotami w drodze skojarzeń? Czy nie będzie tak, że dojdzie do momentu, w którym starszy kociak zacznie uważać młodszego za źródło negatywnych zdarzeń? Bo jeżeli przyjąć, że ta zabawa mieści się w normie, a i będzie się kontynuować oblewanie wodą czy podniesiony ton głosu to nie przyniesie to skutku odwrotnego do zamierzonego?
No właśnie tego się obawiam. Im bardziej ingeruję, tym bardziej "kręcą" Mortimera ataki na małego. Czasem Mortimer zagania małego do pokoju i nie pozwala mu wyjść. Jak mały tam siedzi to ma spokój, jak próbuje wyjść Morti go atakuje.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 listopada 2013 12:55
Jolaa 🙂, zostaw je w spokoju i niech będą kociakami =) Zostaw obróżki, niech się bawią, bo to są tylko zabawy.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
06 listopada 2013 12:57
To ja mam takiego Mortiego, ale w wersji kanibal, bo atakuje głównie ludzi, ale i tak jest progress, bo daje się głaskać, ale oczywiście wtedy kiedy ma ochote, w ogóle rozpuszczony kocur jak śpi to zajmuje całą poduszkę, wymusza jedzenie lepiej niż pies, zżera kable, kanape zniszczył doszczętnie z braku drapak-tutaj moja wina. Miałam w tym miesiącu kastrować, ale wstrzymam się z braku kasy  dopiero na następnym miesiąc podejme kroki w tym kierunku.
Ale to jest normalna, kocia zabawa!
Ataki wyglądają zupełnie inaczej...
Moje koty zawsze się tak bawiły 🙂 A odgłosy to tylko taki gratis :P Pobiją się a potem myją więc jak dla mnie to tylko zabawa  🙂
incognito ja mam w domu dwa drapaki, z czego jeden jest czasem drapany i Lucy na nim śpi (do budki wgl nie wchodzi). Mam też taki narożny drapaczek, jednak ten Lucy wgl omija z daleka, ani razu z wlasnej woli do niego nie podeszla, ja ją tam zanosiłam i jak za swiatelkiem laserowym biegala to jej pokazywalam ten drapaczek ale nic. Tak więc mimo 2 drapakow w domu 2 kanapy są podrapane i pogryzione. O naszym łóżku w sypialni nie wspomne, o ile jeszcze kanapy jakoś wyglądają, to łóżko jest z materiału skoropodobnego i wygląda naprawdę jak przyniesione ze śmietnika.
Jolaa 🙂, jak dla mnie to też zwykła zabawa kociaków 😉 Nie ma się czym przejmować, gdyby rudemu się to nie podobało na pewno by się obronił 😀 Ps. śliczne kocięta 😍
A tak w ogóle to witam i w tym wątku 🙂
Kota swojego nie posiadam, mam psa. Ale od pewnego czasu mam praktyki w lecznicy weterynaryjnej, w której zawsze są jakieś kocięta do oddania i... powoli zakochuję się w tych istotkach 💘 Wzięłabym najchętniej chociaż jednego pod opiekę i zapewniła kochający domek, ale niestety w tym momencie pojawia się problem - rodzice 🤔, którzy kategorycznie mówią nie! 🙁
no nie dziwne, bo koty są jak chipsy! nigdy nie kończy się na jednym  😜
no nie dziwne, bo koty są jak chipsy! nigdy nie kończy się na jednym  😜

Haha, ale porównanie 😀
Kesja Moi też mówili nie 😀. Pewneo dnia dowiedzialam się o biednym kociątku, którego wlasciciele chcieli się pozbyc. Wsiadlam w autobus z kartonem w reku przejechalam ok. 100km, poszlam po kociaka, zaplacilam za jego jakies rzeczy (resztka zwirku, miseczka, i kuwetka), zapakowalam kotciaka w karton i znow do autobusu. Decyzja moja byla momentalna, kociaczek byl słodziaszny, więc nawet nie mialam czasu nic kupic.
Do domu dotarłam pod wieczór, weszłam do domu, postawilam karton w salonie,  z kartonu wyciągnęłam puchatą kuleczke, ktora od razu zaczęła wedrowac po mieszkaniu. Pierwsze co od ojca uslyszalam "tam sa drzwi, bierz to z domu" (wersja lagodna). Matka zlapala sie za glowe. No nic, po 5 minutach matka przyszla do mnie do pokoju i mowi; kot sie zgubil. Więc szukała go z ojcem dobrą godzinę, po czym kociak wyszedł z szafy 😀. Jak 2 lata temu wyprowadzałam się z domu usłyszałam: "sprobuj tylko go wziąć ze sobą", "Leon to teraz rodzina". Matka z ojcem mają swoje kolejne dziecko-Leona 😀. Z Leonem było sporo problemów, bo właściciele go nie leczyli. Miał zapalenie uszu, ktore bylo nieleczone, pozniej sie cos w uszkach zaleglo i wgl caly cyrk. Pod narkoza wet. czyscił Leonowi uszy, mówil, ze nigdy nie widzial, zeby domowy kot mial tyle syfu i robali w uszach, mowil, e tle nawet u kotow wolno biegajacych nie widzial. Kot w domu jeszcze pod narkozą w transporterze, matka czekala aż się obudzi, ojciec siedział na podlodze przy transporterze i glaskal kota, caly czas z nim rozmawiając.  Naprawdę, ojciec, który od zawsze zakazywal przyprowadzania jakichkolwiek  zwierząt do domu. Później łowił kotu ryby, chodził do sklepu po wątróbke (prawie codziennie :/) rozpieścił kota jak żadnego ze swoich dzieci. Ojciec mowil kot nie ma prawa wstepu na lozko, na kanape, na stol. Pierwszy był, ktory wolal kota na kanape. Także moja mała słodka kicia, po czasie już nie była moja. Spała z rodzicami, do nich chodził się głaskać i łasić, ja byłam tylko osobą, czyszczącą kuwete i kupującą żarcie 🙂
zelka, odważna byłaś biorąc kota bez ich wiedzy 😉 Ja wiem, że na pewno moi rodzice również zakochaliby się w maluchu, bo tak samo było u mnie z psem - ile ja się naprosiłam żeby się na niego zgodzili... W końcu się udało i sami mówią, że nie wyobrażają sobie naszej rodziny bez Ajry.  Ale na drugie zwierze już zgodzić się nie chcą... W każdym razie kiedy wyprowadzę się z domu na pewno będę żyła otoczona zwierzakami 🙂 A na razie mogę tylko pogłębiać swoją wiedzę o nich 😉
Nigna   Warto mieć marzenia...
06 listopada 2013 17:47
A my z czarnuszką dostałyśmy dzisiaj nowe zabaweczki 🙂 ! Jest zachwycona
wow, ale fota.
W ogóle ale Ci się kot świeci  😲
Nigna   Warto mieć marzenia...
06 listopada 2013 18:05
wistra: no fakt ona ma wyjątkowo błyszczącą i zdrową sierść 😀
jakie swietne zdjecie!!! Ale skok!  😁

http://www.pawbonito.com/stubborn-kitten-tries-to-hunt-mans-hand/
Wasze koty też tak robią?  😂
Dziewczyny, pomocy  :kwiatek: zajrzyjcie prosze do watku rpslinnego i pomozcie zidentyfikowac te kwiaty  :kwiatek: Geranium juz zostalo zamkniete w lazience. Nie wiem jeszcze co z paprotka, jest w koncu trujaca czy nie ? Dostalam dzisiaj od babeczki ktora sama ma koty kilka pieknych kwiatow, wiekszosc z nich jutro oddam... Wlasnie sie doczytalam, ze moj stary poczciwy aloes, ktory stoi sobie w kaciku ignorowany ptrzez wszystkich, tez jest trujacy.. Help  :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 listopada 2013 20:24
sanna, u mnie i geranium i aloes (którym smaruję Pince skórę przy uszach, jak drapie) i storczyki. Na szczęście Pinka nie wykazuje zainteresowania. Żadnego.
Kajula  moje oba koty tak robią. Czasem Lucy sie tak zlapie ze mozna ja podnosic
Strzyga, no wlasnie nie wiem na ile panikowac.. Boje sie o moje koty, bo naprawde nie mam pojecia czy beda ignorowac czy gryzc.. :-( Poki co juka wrocila z odosobnienia i nie moge sie nia nacieszyc  😍 Teraz musze rozwazyc kwestie geranium.. Moze uda mi sie podmienic jakas na cytrynke a ta mala zabezpiecze jakos..
Jolaa to jest zabawa, a wierz mi, zabawa kotow naprawde potrafi - dla poczatkujacego widza - wygladac przerazajaco. I naprawde jest roznica pomiedzy zabawa a atakiem. Atakowany kot nigdy nie jest az taka niemota aby nie zwiac w bezpieczny kat z ktorego nie ruszy sie dopoki aggressor jest w zasiegu. No I ja bym nie ryzykowala z woda - bo jesli Morti skojarzy to z malym ale nie w tym sensie, ze nalezy bawic sie z nim lagodnie, ale ze to wlasnie maly jest zrodlem takich nieprzyjemnych rzeczy, to mozesz sobie wychowac wrogow ktorzy nigdy nie beda w zgodzie, bedziesz musiala trzymac je oddzielnie a jesli dojdzie miedzy nimi w przyszlosci do kontaktu, bo krew z duzym prawdopodobienstwem bedzie sie juz wowczas lala. Zostaw je, to sie dzieciaki - kociaki, dogadaja sie.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się