Kącik WEGE :-)

Meise, wklejaj linki! jak ktoś nie chce, niech nie ogląda.

nerechta, a jak to ciasto wyprodukowałaś?

Pandurska, masz rację :kwiatek: ale ja jestem taki życiowy fighter. I pewnie fakt, dużo energii na to wykorzystuję, ale czuję się w zgodzie ze sobą.
edyta  :kwiatek:

Ej, a mogę tu wkleić zwierzątko jakie ost. znalazłam w Rotundzie Zamojskiej? Pierwszy raz miałam z nim tak bliski kontakt!
Mysz ze skrzydłami, tada:



Nietoperek wlazł mi w rękaw, bo go ciągnęło do futerka (może chciał do mamy?). Myślę, że to karlik malutki. Włożyliśmy go w wyłom w murze, mam nadzieję, że sobie poradził...
Słodziak! 😍
Nie bałaś się wścieklizny? Nietoperze ją roznoszą. A taki nie uciekający nietoperz.... no..ja bym nie dotykała.



A propos filmów - ostatnio obejrzałam dwa (propagandowe) filmy PETA - jeden o krabach, homarach, drugi o przemysłowym pozyskiwaniu owczej wełny. Oba drastyczne, ale dużo mi uświadomiły. Cóż, ja czasami potrzebuję żeby ktoś w mało przyjemny sposób uzmysłowił mi niektóre rzeczy.


To chyba tak jak ja. Zawsze unikałam takich filmów bo moja nieświadomość była mi b. na rękę.


A w ogóle to muszę przyznać, że veganie/vegetarianie strasznie dużo gotują, hehhe.
W życiu tyle nie pichciłam co teraz i ogromną frajdę mi to sprawia.

Dziś zrobiłam te roladki z bakłażanów. troszkę zmieniła sosik bonie miałam wszystkich składników ale i tak wyszły nieźle... choć jako danie na party to nie polecam- finalnie strasznie dużo pitolenia z tym smażeniem plastrów bakłażana, zawijaniem... no i jednak trochę to tłuste.


A jak się można zarazić wścieklizną? Serio nie wiem. Chyba trzba ugryzionym zostać albo przez płyny ustrojowe.
My mieliśmy nietoperza- gościa w domu 1,5 roku temu. trochę to demoniczne było bo nam wlazł oknem tarasowym w nocy. Leżę i syszę szelest and głową. Myślę sobie co u licha, kuna, kot, duża ćma? Włączam światło a  tam lata dookoła domu (mam dół domu jako jedno pomieszczenie, które można obleźć dookoła z kalatką schodową na środku) nietoperz. Przestraszyłam się, serio. Maż go złapał (a darł się jak poparzony) i wypuścił. A mi do dziś został dyskomfort spania przy otwartych okanach.
edyta, noooo, ja też się zakochałam  😍
Taki kosmaty placek ze skrzydełkami. A jakie to delikatne! Musieliśmy go wziąć, bo leżał na samym wejściu do Rotundy.. A jak się wczepił maluszek z mój sweter... ciężko się było rozstać  😉

tunrida, przeszło mi to przez myśl, ale nie mogłam się powstrzymać od kontaktu z nietoperzem - to był mój pierwszy raz  😁 A karlik był chyba mocno zaspany, musiał spaść skądś.. Gryźć nie chciał, był bardzo miły  😀
.
Meise, mi do mieszkania wleciał w zeszłym roku to go zbierałam z szafy w rękawiczkach i przez ręcznik 😉 Właśnie z powodu wścieklizny, za bardzo mnie na studiach nastraszyli.
kotbury, to tak jak ja! odkąd jeszcze odkryłam cudowności na blogach wegańskich to przepadłam. Ciągle coś gotuję.
Ale ja zawsze byłam strasznie leniwa dupa. Z podziwem patrzyłam jak moja starsza (dużo starsza) siostra u siebie w domu non stop przy garach... za debilkę ja miałam. A teraz!
Jak mi ostatnio mąż przytaszczył kupne ciasto drożdzowe to spojrzałam nie niego jak na marsjanina. Zero fun'u i hgw co tam w środku.
Tak samo jak ja! u mnie mąż raczej gotował, ale odkąd testuję weganską kuchnię przejęłam stery, a raczej ... gary 😀
Meise ale pojechalas tym deserem!!! Kopiuje linka i wklejam do zrobienia, jak wroce z Tajlandii 😀 Przepis na te fantastyczne gruzinskie roladki z orzechami tez laduje w schowku. O maj gad.. A ja mam w lodowce raptem swiatlo obecnie i sie opanowuje, zeby nic a nic nie gotowac!! W srode raniutko lece  uzbrojona w tabsy w razie ewentualnych hem.. komplikacji natury egzotyczno-gastrycznej i bede zreeeeeeeeeec wszystko, co sie bedzie nadawalo dla mnie do zjedzenia.

Edytka Txs za zaproszenie! Kto wie, moze i skorzystam, jak mnie ciotka wyrzuci kiedys za prog😀

A ja nie mialam pojecia, ze nietoperze przenosza wscieklizne  😡 dobrze wiedziec!
Pandurska, o matko, lecisz do Tajlandii  😜 Zazdroszczę po stokroć, liczę na milion zdjęć, również ichniejszych pyszności!  😍
A deserek weg-Anki robię jutro, tylko że z morelami w syropie  😀

Aleście mnie nastraszyły tą wścieklizną  😉 Mi się też coś tak zdawało, że nietoperz może przenosić, ale kurczę... jak zobaczyłam tą małą, włochatą i ziewającą kulkę, to mało mi się serce nie stopiło  👀 Musiałam poczuć na sobie nietoperza! Dotknąć tego futerka, pogłasiać i pomacać! Jakie to mięciusie było, a jakie kruchutkie... ale następnym razem już nie zaryzykuję..

Nietoperz by mnie zaraził, jakby mnie dziabnął, tak?
No właśnie.  🙂 Tak, powinien ugryźć, lub jakoś inaczej swoją ślinę wprowadzić w ciebie.
Aczkolwiek moja hipochondria nie dałaby mi żyć po kontakcie z nietoperzem. Zastanawiałabym się przez kolejne miesiące, czy aby na pewno nie jestem chora.  🤔wirek:
Powinien ugryźć. Więc nie powinno ci nic być.
Z wikipedii "Do zakażenia (zwierząt lub człowieka) dochodzi na drodze kontaktu bezpośredniego – przez pokąsanie, oślinienie lub zanieczyszczenie mózgiem chorego zwierzęcia uszkodzonej skóry. Możliwe jest, choć u człowieka rzadkie, zakażenie na drodze powietrznej (kropelkowej i pyłowej) aerozolem odchodów nietoperzy w jaskiniach."
Raczej aerozolem z odbytu nie pluł na ciebie, więc raczej luzik.  🙂
O matko i córko, poczytałam sobie o wściekliźnie i jestem przerażona  😲
NIGDY WIĘCEJ NIE DOTKNĘ NIETOPERZA!!!
Jaki to człowiek jest głupi i nieświadomy zagrożenia....  🤔

Koffam zwierzątka, ale nie dotknę ŻADNEGO dzikiego zwierzęcia. No...chyba, że by leżało ze złamana noga, strasznie się mnie bało i chciało uciekać. Każde zwierzę dzikie które nie ucieka w dzikim popłochu przede mną, jest traktowane jako podejrzane.  🙂
Czyli jakby mnie ten nietoperz ugryzł i zaraził, to .... kaplica?  😲

Ja też już nie dotknę - gołą ręką. Jak przyjdzie mi znowu zbawiać jakieś żyjątko, to założę sobie taki kombinezon:


Ej, boję się...
Meise, spokojnie, jest jeszcze szczepionka 😉 teraz nie są chyba bolesne w porównaniu do tych dawniejszych :/
Meise Kiedys ogladalam Dr Queen i ona wyleczyla jakas laske ze wscieklizny, wiec dla Ciebie i tak jest pewnie jakas nadzieja  🤣
Ja też trzymam się z daleka od dzikich zwierząt, a już zwłaszcza po tym, jak kilkanaście lat temu pod garażem zaatakował mnie szczur, dość bydlakowaty. Tak właściwie to gdyby nie mój ówczesny pies, który na całe szczęście był w ogrodzie, to mogłoby być niefajnie, odkopałam szczura dwa razy od siebie, a on wstawał i atakował dalej 😲 W końcu mój pies się zmaterializował, trzepnął szczura łapą i skręcił mu kark kilkoma ruchami łba 🤔 Dodam, że pies był w lecznicy pod obserwacją później, na szczęście nie doszło do zakażenia, a szczur oczywiście zakażony. Pies jakoś go umiejętnie złapał tak, że nie przebił kłami skóry, a szczur go raczej nie dziabnął.

No, a wracając do wątku, to zapiekanka kalafiorowa rządzi- tak mnie syci, że w szoku jestem! Dzisiaj w pracy ją miałam i sporo osób domagała się przepisu, więc Meise Twoja zapiekanka zawita w wielu domach na mazowszu 😁 :kwiatek:

Jutro, uwaga uwaga, będę robić kotlety z buraka. Zobaczymy co wyjdzie. I zastanawiam się jaki sos zrobić do kaszy jaglanej- chcę ją ugotować do kotletów buraczanych, ale wolałabym czymś polać, moja mama mówi, żebym sobie siemie do niej ugotowała, ale jakoś nie mam przekonania 😂
dea   primum non nocere
04 listopada 2013 21:37
Meise - żadna kaplica, spokojnie 🙂 mnie pogryzł konkretnie dziki kot. Poszłam do szpitala zakaźnego, dostałam na miejscu surowicę na tężec i skierowanie na zastrzyki p/wściekliźnie (wcale nie są bolesne, i normalnie w ramię, nie w brzuch - ale 6 dni trzeba chodzić) - zaliczyłam serię i na rok mogłam dawać się kąsać dalej, mam to na piśmie  😎 nie skorzystałam 😉 Tak to jest, jak się zwierzątka chce ratować (np. od zgrai wielkich psów), a one nie wiedzą, że są ratowane. Lisa też kiedyś z drogi ściągałam - gość go trzepnął i pojechał. Mały nie krwawił, tylko dyszał szybko i miał wielkie oczy 🙁 stchórzyłam i nie wzięłam do samochodu (był środek nocy i zgłupiałam przy tej scenie), ale chociaż z drogi zdjęłam. Pewnie miał niewielkie szanse przeżycia, ale na poboczu go dzień później nie było. Co najmniej gdzieś kawałek odszedł. No, on mnie nie dziabnął, ale też by spokojnie mógł :/
zen siemie do kaszy jaglanej?? fuuuj.. Mysle, ze mozesz zrobic sos pieczarkowy nawet taki niezageszczany, niezabielany, np. z cebulka i bedzie git.
Ja w ogóle na siemię reaguję skrętem żołądka na samą myśl, że mam je przełknąć. Bleeeeh... O, z pieczarkami mi się podoba!
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy, bo ja już się na tamten świat wybieram.... To jest chyba ta histeria...  🤔wirek:

(A w ogóle to "wina" mojego tżta, bo to on pierwszy wziął nietoperza. Zawsze się na mnie drze, jak chcę brać jakieś dzikie/nieznane zwierzę/ptaka na ręce, a tu sam wziął nietoperza! Normalnie zaćmienie mózgu!!!  🤔)

zen, ciesze się, że zapiekanka smakuje! Ja ją też uwielbiam  😍 Ale powiem Ci, że za każdym razem można zjeść trochę więcej. Ostatnio zrobiłam brytwankę, która kiedyś starczała nam na dwa dni. Zjedliśmy ją we dwójkę NA RAZ i jeszcze było nam mało...  👀

Tu nietoperz pokazał "zęba", może chciał nas ugryźć, a nie ziewał....
Wierzę, że można zjeść całą na raz! Ja się nie mogłam od niej odkleić, jedyne co mnie powstrzymało, to pojemność żołądka, więcej nie zmieściłam 😁
Ja chyba też bym mogła całą zjeść  😎
Ja jestem z tego typu ludzi, co "wyrzyg***ją", a będą dalej żreć (wybaczcie  :icon_razz🙂... Oczywiście jak mi coś podejdzie. A zazwyczaj mi podchodzi, bo uwielbiam swoją kuchnię (ach, ta skromność  😀).

Podziwiam ludzi, którzy gotują obiad na dwa dni. U nas to nie przejdzie. Niezależnie od ugotowanej ilości.. Będziemy 'żreć', aż nam bokiem wyjdzie, a i tak będzie walka o ostatni kęs  😁
Robiłam  2 podejścia do bycia vege i niestety u mnie to nie możliwe 🙁 bez mięsa jest mi słabo, niedobrze i mam problemy z krazeniem. Dodam tylko że jadlam wtedy ok 60 g białka dziennie, ryby i jajka. I niestety :/ gdyby zależało moje żywienie od ideologii to nie byłoby w nim mięsa ryb ani nabiału. Zostaje mi tylko szanować mięso a w przyszłości kiedy będzie mnie na to stać to chciałabym jeść jedynie mięso "szczęśliwe" czyli np ddziczyzne. Zwyczajnie wam zazdroszczę że możecie  😉

Ps: chyba że wyhoduja syntetyczne mięso to by było coś 😉
escada, już wyhodowali. Jeden kotlet  😁 Może z czasem procedura się uprości i stanieje?

Moje zalecenia przy przechodzeniu na wege były takie, codziennie:
5 x warzywa
4 x owoce
4-6 x kasza
2 x strączki

(Ryby, jajka, nabiał nie były przewidziane. Zresztą z rybami to nie wegetarianizm.)

No ale jak widać z wcześniejszej wymiany zdań, różne są zalecenia, różne diety działają. Też się przy pierwszym podejściu wycofałam z powodu złego samopoczucia. Nie widziałam sensu w ukrzywdzeniu siebie...

Dziewczyny, jest jescze cos takiego jak okres przestawiania/ oczyszczania organizmu. Roznie to u roznych osob wyglada. Czytalam nawet kiedys, ze poleca sie regularne lewatywy z soli fizjologicznej przez jakis czas w celu ulatwienia wydalania toksyn z jelita grubego. Naprawde cale cialo sie musi przestawic, a to czasem trwa. Moze to dawac podobne do tych escady objawow. Czesto ludzie maja objawy stricte uzaleznieniowe (np. jak po odstawieniu alkoholu rpzez alkoholika) i to nie sa zarty. Gdzies czytalam, ze organizm potrzebuje 3-5 lat, aby przelaczyc sie na inne zasilanie.

Ha! Tylko jak rozpoznać, co jest sygnałem od ciała "zmień coś", a co oznacza, że jesteśmy na dobrej drodze i tylko czasu potrzeba?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się