praca

pamirowa, moj wujek zajmujacy wysokie stanowisko w niemieckiej firmie nauczyl sie niemieckiego biegle w wieku 40 ze sporym plusem, ja majac lat prawie 40 ucze sie norweskiego i juz zaczynam mowic w tym jezyku. 🙂
Przeciez bedac dorosla osoba trudno zwalac wine na niechec do nauki jezyka na nauczycieli z lat szkoly. Troche to dziecinne 😀iabeł:
kujka   new better life mode: on
03 listopada 2013 15:15
faith, sporo ludzi sami wysylamy do call center przeróżnych wlasnie ze względu na znajomość języków. Bylam ciekawa jak to wygląda z drugiej strony 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2013 15:15
pamirowa,  to gdzie Ty chcesz znaleźć pracę, taką wiążącą się z karierą, jeśli nie mówisz dobrze po angielsku?

kujka, ja się tak doszkalam w hipszańskim i koreańskim. Oglądam seriale, telenowele, dramy. Zaczynając od jak najprostszego języka, tak jak z angielskim robiłam. Z resztą, oglądanie miliona seriali medycznych, tłumaczenie też trochę Scrubsów przydaje mi się teraz w pracy, jak muszę tłumaczyć pisma i zalecenia w sprawach antydopingu i zabezpieczenia medycznego =) (choć wczoraj miałam przetłumaczyć na polski "ultrasound", no a przecież ultrasound, to ultrasound, monitorek, maziadełko i parzysz co jest w środku, tylko jak to po polsku było :P)
Mój W nauczył się hiszpańskiego SAM na tyle dobrze, że pojechał na Erasmusa do Madrytu i pisał prace zaliczeniowe po 30-50 stron po hiszpańsku i dostawał z nich 5 🙂 Teraz jak gada z Hiszpanami to się niektórzy nie łapią, że to Polak. A uczył się czytając  o swojej ukochanej Barcy fora internetowe po hiszpańsku i tłumacząc słowa piosenek zespołów hiszpańskich. Nigdy w życiu nie był na żadnym kursie, a zaczął naukę w wieku 20-kilku lat.

pamirowa, do nauki a nie szukasz wymówek 😀
Dzionka, pocieszasz mnie, ja wlasnie zaczelam hiszpanski. Ucze sie sama, na kurs nie mam czasu, nawet z ojcem chrzestnym nie mam kiedy pogadac (a to rodowity Hiszpan). Ale tak od podstaw to ciezko samemu idzie, niby mam ksiazki, slucham piosenek wlasnie, troche rozmowek, ale czuje, ze jeszcze w calosc tego nijak nie ubieram 😁
Ja tez norweskiego ucze sie sama. Korzystam z ksiazek dla imigrantow, czyli podrecznikow do nauki, ale w jezyku norweskim od podstaw. I ogladam TV norweska.
Strzyga widzisz nie każdego ciągnie do kariery, nie każdy musi się piąć coraz wyżej i dążyć do rozwoju zawodowego. Ludzie są różni, mają różne priorytety i na czym innym im zależy. Nie muszę mieć super płatnej pracy na jakimś ambitnym stanowisku, by być szczęśliwą 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
03 listopada 2013 16:06
A ja nie mogę pozbierać szczęki z podłogi... Od 3 miesięcy szukamy lekarza wet. do pracy na samodzielne stanowisko (podkreślam: SAMODZIELNE). Najpierw była cisza, potem zgłosiła się jedna dziewczyna, ale sama nie wie, czy chce, po niej zaś lekarz wet. z 11-letnim doświadczeniem, rozwiedziona matka, która prowadzi gabinet. Zdecydowana, mieszka blisko, od jutra miała zacząć pracę. Przed chwilą przesłała smsa, że jednak rezygnuje, bo od dłuższego czasu nosiła się z zamiarem powrotu w rodzinne strony. Jak do niej zadzwoniłam- rzuciła słuchawką. I tak- po takiej akcji to cieszę się, że zrezygnowała, bo to ktoś mega-niepoważny, ale z drugiej strony- znowu jesteśmy bez pracownika. Oczywiście, jak tylko ona się zadeklarowała, że będzie pracować, to rozdzwoniły się telefony, i wszystkich odprawialiśmy z kwitkiem  🙄
pamirowa
Moze, ze wzgledu na koniecznosc znalezienia pracy, rozszerzylas za bardzo poszukiwania.

Mieszkalam kilka lat we Francji i znajomosc jezykow u mlodych ludzi (u starszych tym bardziej) bynajmniej nie odbiegala od naszych standardow.
Parcie na nauke jezykow jest przede wszystkim odgorne (narzucone fakultety z jezykow w systemie oswiaty), natomiast oddolne wowczas, gdy dana jednostka widzi taka potrzebe/ ma motywacje (chec wyjazdu za granice, praca w korpo, rodzina bi- lub multi-jezyczna, zainteresowania np. znajomy fascynuje sie F1 i na tym oparl rowniez swoje zycie zawodowe).
Bedac w Stanach i majac kontakt ze srodowiskami glownie hindusow i pln Afryki (w tym wypadku to moze malo miarodajne, bo chociazby francuski jest narzucony) dalo sie zauwazyc dwa glowne nurty: 1. rodzina osoby przyjezdnej trzyma sie w swoim kregu (a znajomosc jezyka pozostaje na absolutnie podstawowym poziomie niezbednym do codziennego poruszania sie w najprostszych czynnosciach), 2. rodzina planuje tam zostac wiec przeznacza znaczne srodki nie tylko na nauke jezyka, ale doksztalcanie - zwlaszcza dzieci, by - docelowo - pozyskac zielona karte/ obywatelstwo dla calej rodziny.

Jesli sie pracuje/ przebywa lub chce w srodowisku miedzynarodowym, to nauka jezykow jest ok.
Ale czy naprawde az tak trzeba naciskac na znajomosc przynajmniej jednego jezyka u wszystkich ?
Jest przeciez, nawet w duzych miastach, sporo mozliwosci. Fakt, czesto nie sa to stanowiska rozwojowe.
Ale skoro ktos swiadomie dokonuje wyboru, to moze zamiast zakrzykiwac i wpedzac w poczucie winy, warto podsunac propozycje pracy, ktorej dana osoba szuka.
Kwestie ewentualnych wymowek pozostawie bez komentarza. Obecnie faktycznie za duzo mozliwosci, by bezplatnie sie nauczyc. Wymaga to czasu i  pracy wlasnej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2013 19:09
pamirowa, ale z czegoś trzeba żyć. Będziesz szczęśliwa jak nie będziesz miała czego do garnka włożyć?

baba_jaga, może mi się to rzeczywiście nie mieści w głowie, bo naprawdę ja języków używam na każdym kroku.
Averis   Czarny charakter
03 listopada 2013 19:18
pamirowa, ale przez rok nie mogłaś żadnej pracy. Nie dało ci to do myślenia? Że jednak coś trzeba zmienić w swoich kwalifikacjach?
Albo w kwalifikacjach, albo ponownie okreslic jakiego pracodawcy szukamy.
Szczerze (samemu sobie) nakreslic czego sie szuka i oczekuje od zycia zawodowego (i nie poddawac sie presji otoczenia).

Mi sie jak najbardziej miesci w glowie, ze istnieje roznorodnosc.
Ze nie wszyscy chca i/ lub potrzebuja przebywac w srodowisku miedzynarodowym, pracowac w firmie utrzymujacej kontakty poza Polska.
Nie wszyscy chca byc w Polsce "murzynami" zachodnich korpo i np. pracowac w ssc (zeby nie bylo, ja na ten przyklad chce byc wyrobnikiem miedzynarodowym, ale obecnie raczej za granica).
Ze niektorzy zyja w Polsce, chca rozmawiac po polsku i pracowac w polskim srodowisku.
Nawet jesli inni sprobuja nazwac taka postawe ograniczona.


A ze znajomoscia jezykow to juz naprawde zaczyna byc momentami w niektorych srodowiskach przegina.
W pracy zwrocono sie do mnie ostatnio z prosba o wsparcie w przygotowaniu testu jezykowego. Barany (nie jestem w stanie okreslic ich inaczej) planowaly w ramach "testu" dac do przetlumaczenia czesc rozporzadzenia (czyli aktu prawnego, jezyk specjalistyczny !) osobom, ktore mialy znac j. angielski w stopniu komunikatywnym (czyli np. odczytac fakture w j. angielskim).
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 listopada 2013 20:00
Te z szkolę swój angielski oglądając filmy bez lektora i napisów i czytając artykuły w necie... a i tak na ostatniej rozmowie tak się "popisałam", że wstyd to mi chyba będzie do następnego stulecia.. 😵 Babeczka zadała mi bardzo proste pytanie- co mogę powiedzieć o swojej pasji. A ja... miałam totalną pustkę w głowie. Tak się zestresowałam, że nie umiałam prawie nic powiedzieć... wydukałam w końcu jakieś idiotyzmy, ale szkoda gadać. W domu oczywiście powiedziałam to wszystko, co mogłam po angielsku, ale na rozmowie... :/
Fajnym ćwiczeniem dla mnie jest też rozmawianie raz na jakiś czas z Konradem po angielsku czy oglądanie razem z nim dokumentów Discovery o UFO 😉 Nie lubię ich straszliwie, ale angielski ćwiczą fajnie.

U mnie dalej nic. Przeglądam codziennie ogłoszenia na Gumtree, ale nic w czym bym siebie(czyli do czego bym się nadawała...) nie ma. Albo z doświadczeniem, albo "dyspozycyjnego studenta" 🤣 , albo gdzieś na zadupiu i nie miałabym jak dojechać...
Pojeździć z CV też nie mam kiedy, bo teraz Konrad pracuje w systemie dziennym i nie mam z kim na razie małej zostawić. Jutro pogadam z teściową, może pojedzie ze mną do Galerii Mokotów czy Złotych Tarasów i zajmie się chwilkę małą jak ja będę po sklepach latać. Póki Konrad pracuje mogę sobie jeszcze pozwolić na szukanie czegoś w miarę fajnego(praca w jakiejś odzieżówce wydaje mi się fajna, zawsze chciałam w takiej pracować), ale jak nie będzie możliwości to wezmę cokolwiek, nawet na rozdawaniu ulotek da się zarobić 😉
Póki co mam raz w tygodniu sprzątanie domu dosłownie dwie ulice ode mnie- mam 1,5 minuty do pracy 😂 Dom mnie trochę przeraża, bo jest straszliwie zaniedbany, ale jakoś dam radę. Więc ta stówka raz w tygodniu wpadnie, a to zawsze coś.
U mnie dalej nic. Przeglądam codziennie ogłoszenia na Gumtree, ale nic w czym bym siebie(czyli do czego bym się nadawała...) nie ma.


Ty to chyba w ogóle w siebie nie wierzysz 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 listopada 2013 20:07
To jest chyba mój główny problem w szukaniu pracy 😉 Ale próbuję z tym walczyć 😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2013 20:16
CzarownicaSa, praktyka czyni mistrza. Fajnie, że masz z kim rozmawiać, to bardzo ważne =)
I link dla Ciebie
http://coaching.focus.pl/doskonalenie/ego-coaching-czyli-jak-rozwinac-pewnosc-siebie-287
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 listopada 2013 20:21
Strzyga dzięki :kwiatek: Jeszcze te 2 lata temu byłam naprawdę tragicznym pracownikiem, strasznie niedojrzałym. Teraz jestem zwarta, gotowa i pełna chęci do nowej pracy, więc mam nadzieję, że mi to pomoże 😀 Zobaczymy, czas pokaże.

A mógłby mi ktoś napisać, może być PW, jak wygląda taka praca w sieciówce? Co się robi, czego wymagają itd., jakie są takie przypuszczalne stawki za pełen etat? :kwiatek: Mniej więcej wiem jak to wygląda, ale fajnie byłoby znać opinię osoby już pracującej w takim miejscu :kwiatek:
CzarownicaSa, ja już opisywałam moją prace w HM tutaj http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,13.msg1894681/topicseen.html#msg1894681
nie wiem jak jest w innych sieciówkach, pewnie podobnie 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 listopada 2013 20:36
Dzięki :kwiatek:
Jakie sa w tej chwili stawki za, hmm, korepetycje, a wlasciwie to pomoc przy pisaniu prac w gimnazjum? Mocno jedna mama napiera, zebym sprawdzala prace jej corki i w sumie nie wiem ile jej powiedziec. Jakies widelki cenowe funkcjonuja? 30-50 zl jest ok?
Ja biorę 30 za godzinę.
zen, udorka, no co wy?? Ja biorę (a w zasadzie brałam, bo powoli kończę z korkami, tylko jedna pani którą mam od lat mi została) 50 zł u mnie w domu i 60 z dojazdem (a jeżdżę tylko w ramach mojej dzielnicy). Chętnych miałam oporowo, więc taka stawka nie budziła raczej zdziwienia.
Mały chodzi na korki z matmy. Trwają 60 minut i płacę 30 zł.
Myślę, że cena zależy od miasta.
Tak, na pewno - wiadomo, w Warszawie stawki są wyższe. Sporo moich znajomych po filo tak jak ja daje korki i nikt poniżej 50 nie schodzi.
No właśnie, tylko to w sumie nie są takie typowe korki- od razu powiedziałam, że nie mam czasu na żadne dojazdy, nie mam w ogóle czasu na siedzenie z kimś godziny, jedyne co mogę, to przeczytać prace tej dziewczyny i nanieść na nie swoje komentarze, po czym ewentualnie ponownie przeczytać. I tak trochę nie wiem jak to wycenić 😵 Ale chyba powiem jej 50 zł za jedną pracę, najwyżej się nie zgodzi i będzie po sprawie.
zen, aha, to faktycznie trochę inaczej. Zależy jak długie są te prace, jeśli przejrzenie jednej zajmie ci 20 minut to nie ma co zdzierać chyba 😉

udorka, pomyliłaś mi się z kimś, myślałam, że ty też z Warszawy jak zen 🙂

Rany, listopad i grudzień zapowiadają mi się masakrycznie. Poza tym, że szef namówił mnie (taa, jak by musiał długo namawiać ;P ) na kolejny dzień w poradni, to jeszcze wpadł mi fajny projekt z badania dzieci pod kątem dysleksji i innych trudności szkolnych i doszło mi 2 pacjentów w gabinecie. W domu będę chyba tylko sypiać, ale czekałam z utęsknieniem na taki obrót spraw 🙂 Maraton zaczynam od środy.
Zależy jaka ta praca ( długość, na jaki temat ), ale sądze, że trochę za dużo.

Ja biorę 30 zł z dojazdem, myślę od dawna by podnieść ale boję się stracić klientów.


A jak już jestem w tym wątku to się pożalę, a co!
Mam pracę. Co prawda za miesiąc kończy mi się umowa, kierownik się nie deklaruje co dalej, ale sądzę, że zostanę, tak na 98% 🙂 Praca w dobrej firmie, dobrze płatna jak na rejon...
I jej niecierpię!!! Szukam innej, szukam, szukam, tego w czym się dobrze czuję, co umiem i nie ma nic 🙁 Jeśli jest to za śmieszne pieniądze, ale nie pójdę pracować za połowę tego co mam teraz. Niestety u nas w mieście ciężko zarobić.
Tkwię w pracy której nie cierpię i mi źle 🙁 Jedyne co dobre to atmosfera w dziale, jest rewelacyjnie i to mnie ratuje 🙂
kujka   new better life mode: on
04 listopada 2013 19:49
udorka, a co robisz?
W Krakowie jeśli chodzi o języki (np. francuski, włoski) to poniżej 35 zł korepetycje oferują np. licealiści albo studenci I roku
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 listopada 2013 20:02
Ja w Warszawie brałam 40 za godzinę, w Olsztynie nie miałam odwagi tyle krzyknąć. Zdecydowanie, zależy od miasta 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się