Nieznana przyczyna śmierci konia, nieznane okoliczności wypadku.

famka   hrabia Monte Kopytko
30 października 2013 07:32
horse_art, w małych ilościach leczą brzuchy koniowatych, w dużych są trujące i bardziej żołędzie niż liście a zawierają taniny , objawy:  tracą apetyt, mają zaparcie, następnie pojawia się biegunka, w kale może być widoczna krew i fragmenty żołędzi, bóle kolkowe, wypływ z nosa, wzrost częstotliwości wydalania moczu i zmiana jego barwy (czerwony do brązowego), odwodnienie oraz objawy ze strony układu nerwowego (napieranie głową na przeszkody, zaburzenia koordynacji ruchów)

Ale liście dębu to w znacznej mierze, kiedy ich spożycie jest większa od przysłowiowego jednego liścia?

Nazwa polska i łacińska: Dab, Quercus

Dąb szypułkowy (Q. rober), dąb bezszypułkowy (Q. petraea): występują naturalnie.

Dąb czerwony (Q. rubra): sadzony często, spotyka się dziczejące uprawy.

Substancje czynne: roślina jest bogata w kwas taninowy i inne związki polifenolowe (ellagitanina, kwas gallusowy, dwugallusowy, pirogalol). Najwięcej substancji czynnych znajduje się prawdopodobnie w pączkujących liściach i łupinach żołędzi.

Trujące części rośliny: szczególnie niebezpieczne są bardzo młode liście (szczególnie pączki) i młode żołędzie, chociaż za trujące uważane są również kwiaty i pędy. Suszenie i mrożenie nie zmniejsza toksyczności rośliny.

Okoliczności zatrucia: Do objawów zatrucia dochodzi tylko w sytuacji spożycia większej ilości rośliny przez dłuższy czas (z reguły 2-4 tygodni). U koni zatrucie dębem zdarza się dość rzadko. Wiosną zatrucie spowodowane jest spożyciem pączków, młodych liści i pędów oraz kwiatów (są smaczne dla zwierząt!), natomiast jesienią przyczyną jest przede wszystkim zjedzenie dużej ilości żołędzi. Dojrzałe liście nie są już tak smaczne i są mniej trujące. Źródłem zatrucia może być również woda, w której przez dłuższy czas moczyły się liście dębu.

Zatrucia spotyka się częściej u bydła, u którego mogą mieć one ciężki przebieg, kończący się nierzadko śmiercią.

Mechanizm działania toksycznego: nie jest do końca jasny. Taniny mogą niszczyć komórki nabłonka przewodu pokarmowego i wchłaniają się do krwi. W organizmie powodują uszkodzenie nerek i wątroby. Nerki są narządem krytycznym w zatruciu pochodnymi kwasu taninowego, w przebiegu zatrucia dochodzi do uszkodzenia nabłonka kanalików.

Objawy i konsekwencje zatrucia: Objawy mogą się pojawić już ok. 10 dni od narażenia. Zwierzęta tracą apetyt, mają zaparcie (następnie pojawia się biegunka, w kale może być widoczna krew i fragmenty żołędzi), bóle kolkowe, wypływ z nosa, wzrost częstotliwości wydalania moczu i zmiana jego barwy (czerwony do brązowego), odwodnienie oraz objawy ze strony układu nerwowego (napieranie głową na przeszkody, zaburzenia koordynacji ruchów).

Leczenie i zapobieganie: należy ograniczyć ilość różnych części dębu spożywanych przez zwierzęta. Nie wolno zostawiać przycinanych gałęzi ani żołędzi w miejscach, do których konie mają swobodny dostęp. Jeżeli konie były narażone na większą ilość rośliny lub pojawiają się objawy zatrucia należy powiadomić lekarza weterynarii.


Zadzwoniłam jeszcze do weta, żeby mu powiedzieć co znaleźliśmy. Bo to w sumie on powinien na to wpaść i zajrzeć do pyska, skoro zauważył, że lewe oko nie reaguje i orzekł prawdopodobny wstrząs i obrzęk mózgu.
To by niczego w postępowaniu nie zmieniło, no ale... nie powiem żeby był dociekliwy.

A skoro już mowa o dębie, to koń musi się go nażreć dużo i regularnie, żeby mu zaszkodził. Sporadyczne spożywanie niewielkich ilości (zwłaszcza liści) nie szkodzi. Najmniej szkodzą liście, najbardziej żołędzie i kora.

No to w sumie wątek można zamknąć jeśli o nasz przypadek chodzi... ale może komuś się zdarzył/zdarzy jakiś niewyjaśniony przypadek śmierci konia i zbiorowe śledztwo się przyda... czego nikomu nie życzę. I dziękuję wam wszystkim za zaangażowanie w śledztwo. :kwiatek:
famka, Być., Julie, dzieki za odp.
ciekawe gdzie jest granica miedzy leczniczą ilością, a szkodliwą...
no nic, mam nadzieję, że takie podgryzanie w lesie co jakiś czas to jednak ta lecznicza 🙂
dea   primum non nocere
30 października 2013 14:21
horse_art - zdecydowanie lecznicza, nie przejmuj się 🙂 do tego koń niegłodzony nie będzie tego jadł dużo. Ja zawsze jak mijam w terenie dęby, to zatrzymuję konia i "pytam" czy ma ochotę poskubać chwilę gałązki. Czasem tak, czasem nie. A praktykuję od czasów problemów brzuchowych jednej z kobył, która się wtedy dosłownie rzucała na dąb. Kora dębu jest składnikiem leku przeciwbiegunkowego, który dostałam dla niej od weta.

Julie - szkoda kucki... znajoma miała podobną sytuację: dwóch pełnych braci, jej hodowli - ogierki 2 i 3 lata, zawsze razem, pokopały się na wybiegu ni z tego ni z owego. No i młodszy przywalił starszemu w klatę tak nieszczęśliwie, że tamten zaliczył wylew w płucach i padł. Przyczyna znana, bo właścicielka jest wetem i zrobiła mu sekcję 🙁

A co do zagrożeń, to takich stawków na wybiegach nie lubię. To jest OK, dopóki konie mają dostępną alternatywną, świeżą wodę do picia. Kiedy to jest jedyna opcja, to trzeba wziąć pod uwagę możliwość zakwitu sinic (w lecie). Jak nie ma - to dobrze, ale gdyby się pojawiły, to też koń może zejść (neurotoksyczność, hepatotoksyczność). Trochę o tym szukałam przy okazji pracy dyplomowej - o sinicach właśnie.
Na tym padoku u teściowej konie mają świeżą wodę w wannie przy stajni. Nigdy nie widzieliśmy żeby się zbliżały do stawku, co w upały było wręcz dziwne. Dlatego kucka w stawie była takim szokiem...

Ja tam lubię jak konie mają dostęp do stawu czy innej kałuży, dzięki której latem mogą sobie zrobić panierkę z prawdziwego zdarzenia. 😉
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 października 2013 17:52
[quote author=TRATATA link=topic=92758.msg1910539#msg1910539 date=1383052651]
Tania właśnie też miałam pisać o psach, u mnie w wiosce kręci się taka wataha 8-10 szt. i niestety czasem wpadają do moich koni na pastwisko, konie latają jak głupie, wierzgają, przeganiają ale przy starciu z tyloma kundlami dwa konie nie mają szans na obronę. Psy mogą zapędzić konia tam gdzie im się podoba. Na taki nalot pomagają tylko petardy, które zawsze mamy w zapasie. Szczęście w nieszczęściu, że kundle nie łażą w nocy tylko za dnia i zawsze ktoś w porę zauważy. No i oczywiście nie da się nic z tymi psami zrobić -chyba trzeba czekać aż kogoś pogryzą bo atakują też i ludzi. Wracając do koni to bez powodu nie taranują ogrodzeń.


A wiatróweczkę ma? To niech nabije solą i w dupsko uceluje ale nie "ogonom", tylko "szefowi" bandy. Psy się dość szybko uczą takiej metody.
Okrutne może ale lepsze to niżby się nie daj boże kiedyś miało coś jednak stać.
Aha, dobrze by było gdyby wycelować "z ukrycia". Bo inaczej mogą kojarzyć, że dupa boli tylko gdy widać człowieka.
[/quote]

Problem w tym, że nie łatwo się na nie zaczaić bo pojawiają się rzadko (przynajmniej u mnie), może raz na pół roku. Odpalamy petardę hukową i wieją szybko. Sąsiedzi pisali pisma wraz ze zdjęciami, były wysłane do przeróżnych urzędów, myśliwi nie wystrzelają bo nie mogą (prawo obecnie zabrania) a na wyłapanie gmina nie ma funduszy (po co im następne kundle w schronisku). Straż gminna każe dzwonić jak psy się pojawią.
dea, dzięki 😉 już zaczynałam mieć wyrzuty, że konia truje...
bo przecież pozwalałam bo wiem, że z tego się leki robi... no ale tyle roślin jednocześnie i na leki i śmiertelnych 🙁

je dęby, buki czasem, rzadko czeremchę. obgryzają kore z kilku gatunków. nie ruszają świerków ani sosen - a one zdrowe podobno? inne konie uwielbiają... moje stadko nie... i na szczęście cisów itp też nie.
duży nauczony przez myszate stado - przez lata (pokolenia) w rezerwacie sobie radziły, to sądzę wiedzą co jeść i kiedy i po co.

Julie, stawek to super sprawa. u nas teraz rzeczka troche wylewająca, ale planujemy zbiornik płytki zrobić- taplają się, chłodzą (stoją, kładą), uciekają przed robakami.

tratata - moze znajdźcie "swoich" mysliwych? kiedyś mogli do psów strzelać ileś tam metrów od zabudowań, teraz tylko jak zaatakują zwierzyne łowną. może niech jakąś zaatakują i je wtedy wystrzelają?
takie zdziczałe psy to wielkie zagrożenie...
A może był to herpes? Trzy miesiące temu uśpiłam trzyletniego ogiera, miał potem robioną sekcję i wykryto tego wirusa. Objawy były bardzo podobne: nie mógł utrzymać równowagi, wystąpiły problemy neurologiczne, obrzęk mózgu, nie był w stanie chodzić (podnosił się, przeszedł kilka kroków i przewracał się), nie zwracał też uwagi na to, gdzie idzie, szedł po prostu przed siebie przez co trzeba go było cały czas trzymać, żeby się sam nie zabił.  Poza tym stało się to w bardzo krótkim czasie (w południe "zachorował", na drugi dzień rano uśpiliśmy, bo nie było już najmniejszych szans).
Podejrzewam że duże konie poszły sobie na trawę rozwalając ogrodzenie, a kucka chciała za nimi. Pewnie nie mogła przeskoczyć w miejscu które rozwaliły konie i mogła wpaść w panikę, bo została sama. Spanikowany koń na ogół jest nieobliczalny i tak jak pisze Dodofon mogła walić w to ogrodzenie łbem, stąd ogrodzenie rozwalone w dwóch miejscach na dole. Po jakimś czasie na mózgu mógł zrobić się obrzęk, przez który kucka zaczęła się dziwnie zachowywać. Głowa nie musiała źle wyglądać na zewnątrz, bo żerdzie były gładkie, więc nie miało co pokaleczyć głowy.


tak jak ktoś tu pisze, koń w wyniku uderzeń o żerdzie i samotności mógł spanikować a że ją to bolało biegała oszalała po padoku, wpakowała się do jeziorka, lewdo wydostała się na ląd, czyli w tym przypadku wysepka, a że teren był podmokły (tak wnioskuje) przewróciła się i już nie mogła się podnieść. Nie mam więcej pomysłów...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 października 2013 21:45
Już odkryto przyczynę śmierci kuca- uraz szczęki, oka i mózgu po kopnięciu przez innego konia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się