Nieznana przyczyna śmierci konia, nieznane okoliczności wypadku.

A czy przypadkiem do badań na wściekliznę nie bada się mózgu zwierzęcia? Może coś innego by przy okazji wyszło.
edit. tu znalazłam artykuł o wściekliźnie u koni [url=http://chomikuj.pl/WeterynariaWro/Epi/Wscieklizna/w*c5*9bcieklizna+konie,1112166527.doc] klik [/url]
Pasowałaby ślepota i napieranie głową na przeszkody (rozwalone ogrodzenie na dole)
Albo jakiś neurotropowy herpes? Nie dowiemy się. Szkoda.
Dodo- wodowstręt to jeden z objawów. Może wystąpić, ale nie musi. Wścieklizna potrafi mieć przedziwne objawy.
Jeśli brać ją serio pod uwagę (a w przypadku objawów neurologicznych się bierze) to :
a) spytać w PIW o sytuację
b) zbadać
Dama: można wykonać toksykologię, ale czego? Treści pokarmowej? Wody ze stawku? Podejrzanego czegoś z wybiegu? Można.
Tylko trzeba by to jakoś ukierunkować, bo pełna toksykologia sądowa to koszmarne koszty. A ukierunkować można np. na podstawie zmian sekcyjnych. I kółko się zamyka.
Ja tak pomyślałam, w zakładzie utylizacyjnym jest wet. I warunki do sekcji. Przynajmniej powinny być.
Jeśli kucka nie pójdzie do grobu domowym sposobem, to może tam poprosić o sekcję?
Tak gdybam, nie znam warunków lokalnych.


Tania - dzieki za info.

Można by było co najmniej zawiadomić PLW o podejrzeniu wścieklizny i poprosić o przeprowadzenie procedury. Przynajmniej to jedno byłoby sprawdzone.

Może ktoś na miejscu zna się na roślinach i mógłby pomóc w sprawdzeniu czy czasami nie zagnieździła się na łące (lub w obejściu) jakaś z tych trujących? Z reguły rolnicy z doświadczeniem wiedzą i znają, które rośliny są trujące dla zwierząt.

Może faktycznie to mógłby być kleszcz?
Odkleszczowe zapalenie opon mózgowych by dawało tak nagłe objawy neurologiczne?
Można wściekliznę wykluczyć. Jak najbardziej. Nawet dla świętego spokoju.
Odkleszczowe też mają przebieg bardzo nietypowy. Mogą się wlec latami i nagle się zamanifestować.
Ciekawe jak w szczegółach wypadło badanie kliniczne jeszcze żywej kucki.
Ja tak intuicyjnie wciąż widzę człowieka jako sprawcę. No, tak po 25 latach doświadczenia. Ale oczywiście to tylko moje przeczucia.
Ale nawet wtedy trzeba rzecz wyjaśnić w trosce o resztę koni.


W podanym powyżej artykule jest wyraźna sugestia co do przeprowadzenia badania mózgu pod kątem wścieklizny.

To by dużo dało, bo na pewno by ew. wyeliminowało/ potwierdziło uszkodzenia mechaniczne mózgu (np. na skutek panicznej ucieczki przez ogrodzenie).
No tak-wirusa+przeciwciał szuka się w pewnych rejonach mózgu. Sekcja mózgu to coś całkiem innego.
Trzeba by ew. poprosić w ZHW o coś takiego. Jednak uraz musiałby być rozległy, żeby go znaleźć.
A udar to może być zatkanie maleńkiego naczynka. Wątpię czy do znalezienia w sekcji.
nasz znajomy miał u konia (dużego, SP) takie trochę podobne objawy (koń przerwał ogrodzenie, władował się w płytkie bagienko i nie mógł z niego wyjść a normalnie by wyszedł bez problemu, miotał sie itd) po zatruciu rośliną o nazwie starzec jakubek. Stwierdzono to u innego konia, który zreszta potem też padł, robiąc badania wątroby-że to jest własnie takie zatrucie. I też były objawy neurologiczne u tego drugiego konia (stara klacz) wyglądało to tak, jakby koń zagonił sie na śmierć. Okropne to było ponoć, ja nie widziałam ale znajomy dzwonił do mnie w czasie całej tej "akcji" dramat.... Radzę popatrzeć czy nie ma tych radosnych roślinek w okolicy. To jest trujące w sianie (na świeżo tez ale konie nie jedzą) i kumuluje się w organizmie...
famka   hrabia Monte Kopytko
29 października 2013 12:28
osz w mordkę, przecież to zielicho rośnie wszędzie, jest pospolite jak trawa  😲
Dziwi mnie jeden fakt, dlaczego położyła się w stawie. Hmm, spróbuję jakoś to rozwiązać. Otóż woda powinna być chłodna. Klacz może miała gorączkę, to by sugerowało dlaczego położyła się w stawie, może chciała się schłodzić? Wiem tylko, że jak jest gorączka, to jest walka organizmu z ciałem obcym w ciele, z reguły trucizną. Wszystko było by okay, zatrucie=gorączka=ochłodzenie w stawie, tylko po co klacz uderzała głową w ogrodzenie(o ile to zrobiła). Więc na prawdę trudno bez sekcji. Jak dla mnie klacz, albo miała gorączkę i schłodziła się w stawie albo(druga hipoteza) była tak zmęczona jakimś wysiłkiem(np. rozwalaniem ogrodzenia), że chciała się napić, przemęczona po prostu mogła się położyć ew. upaść. Więc u mnie możliwości są trzy. Bardzo przykra sytuacja. A poszukaj za ogrodzeniem czy nie ma jakich śladów, poszukaj około kilometr, konie mają dobry węch. Powodzenia 😉
nasz znajomy miał u konia (dużego, SP) takie trochę podobne objawy (koń przerwał ogrodzenie, władował się w płytkie bagienko i nie mógł z niego wyjść a normalnie by wyszedł bez problemu, miotał sie itd) po zatruciu rośliną o nazwie starzec jakubek. Stwierdzono to u innego konia, który zreszta potem też padł, robiąc badania wątroby-że to jest własnie takie zatrucie. I też były objawy neurologiczne u tego drugiego konia (stara klacz) wyglądało to tak, jakby koń zagonił sie na śmierć. Okropne to było ponoć, ja nie widziałam ale znajomy dzwonił do mnie w czasie całej tej "akcji" dramat.... Radzę popatrzeć czy nie ma tych radosnych roślinek w okolicy. To jest trujące w sianie (na świeżo tez ale konie nie jedzą) i kumuluje się w organizmie...


Takich trujących roslinek na naszych łąkach i padokach jest jeszcze parę. Konie z reguły wiedzą, czego nie jeśc i tego nie ruszają... ale co jest w sianie - tego koń nie zidentyfikuje.
Pytanie - gdyby to było siano, to inne konie też by miały objawy zatrucia. Chyba że kucka (ze względu na wielkość) pierwsza zaczęła te objawy pokazywać ... Hmmm.
Dziewczyny z góry mówią, że konie miały te same objawy co Twoja klacz, wywołane na wskutek zatrucia. Jak już pisałem, gorączka=walka organizmu. Może faktycznie klacz szalała po padoku, psując tym samym ogrodzenie, po czym położyła się w stawie by schłodzić organizm. Coraz bardziej mnie przekonuje że było to zatrucie lub udział osób trzecich również pod kątem zatrucia.
A zdziczałe psy? Może sobie urządziły nocne polowanie? Konie spłoszone biegały, urwały ogrodzenia, a kucka bidna aż udaru dostała?
Trzeba obejrzeć starannie pozostałe konie. Szczególnie na kończynach. No i tropy, może przy jeziorku jest błoto i widać coś będzie?
Facella   Dawna re-volto wróć!
29 października 2013 13:11
Mnie to również wygląda na zatrucie, jakiś wirus/bakteria chyba by nie dały tak gwałtownych objawów - jednego dnia koń zdrowy i normalny, przez noc rozbija się głową po ogrodzeniu i zalega w stawie, po czym nie dożywa do rana... A ten staw - może ktoś tam jakieś syfy spuszcza (ścieki, nawozy z pobliskich pól może spłynęły - wcale nie musiały po gruncie, mogły pod ziemią spływać), kucka się napiła i voila! zatruła się, jak zaczęło działać to porozbijała ogrodzenie i wlazła do tego stawu - tylko po co? Chłodzenie gorączki mi się wydaje prawdopodobne...
Trzeba by zacząć od sprawdzenia roślin na padoku. I może tę wodę ze stawu zbadać. Albo przynajmniej powąchać, spłynięte nawozy chyba by śmierdziały chemią.
U mnie też tych roslin jest sporo i widziałam jak moja kucka je jadła.Było to ze 3 miesiące temu i nic jej nie jest ale chyba wytne w pioruny to całe zielsko
Facella   Dawna re-volto wróć!
29 października 2013 13:12
Musiałabyś z korzeniami rwać (-; jak wytniesz tylko, to cholerstwo może odrosnąć.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
29 października 2013 13:17
Tania właśnie też miałam pisać o psach, u mnie w wiosce kręci się taka wataha 8-10 szt. i niestety czasem wpadają do moich koni na pastwisko, konie latają jak głupie, wierzgają, przeganiają ale przy starciu z tyloma kundlami dwa konie nie mają szans na obronę. Psy mogą zapędzić konia tam gdzie im się podoba. Na taki nalot pomagają tylko petardy, które zawsze mamy w zapasie. Szczęście w nieszczęściu, że kundle nie łażą w nocy tylko za dnia i zawsze ktoś w porę zauważy. No i oczywiście nie da się nic z tymi psami zrobić -chyba trzeba czekać aż kogoś pogryzą bo atakują też i ludzi. Wracając do koni to bez powodu nie taranują ogrodzeń.
Facellla- dziewczyna mówiła, że konie rzadko co z niej piją, gdyby tak było, to i duże konie by się otruły.
Angela- każdy ma inną odporność 😉
Ja jak najbardziej jestem za trucizną, ale z drugiej strony, gdyby ktoś chciał "usunąć" te konie, to przecież otrułby i tamte. Nawet gdyby dostały małą dawkę to i tak by się coś z nimi działo. Chyba, że komuś zależało na tylko tej klaczce.
Julie- kolejna ważna sprawa. Spytaj osoby zajmujące się końmi, czy ktoś ostatnio nie interesował się kucem(kupno, cokolwiek). Napieraj, bo to może być trop i jeśli to nawet błaha sprawa, to koniecznie z nich to wyduś. Bo może ktoś chciał zakupić klacz, oczywiście padła odmowa i trach, osoba wkurzona otruła konia. Coraz bardziej w to wierzę, bo pazerność i zazdrość Polaków i panujący wśród nas syndrom psa ogrodnika("Sam nie weźmie i drugiemu nie da"😉 mógł wywołać otrucie koniska.
Mi za to nasuwa się zatrucie jadem kiełbasianym czyli botulizm:
Botulizm u zwierząt może przybierać różną formę – od ostrej, poprzez podostrą do przewlekłej. Okres inkubacji wynosi zazwyczaj od 2 do 17 dni; w przebiegu ostrym zwierzęta padają w przeciągu kilku-kilkunastu godzin, w postaci podostrej choroba trwa do ok.7 dni, natomiast w przypadkach przewlekłych śmierć może nastąpić nawet po kilkunastu dniach. Pierwsze objawy zatrucia obejmują utratę apetytu, zaburzenia koordynacji ruchowej, bezład, zataczanie się, do których dołączają się liczne porażenia wiotkie obejmujące początkowo mięśnie kończyn tylnych i ogon, stopniowo rozciągając się na kończyny przednie, głowę (szczególnie żuchwę i język) oraz szyję. W końcowej fazie choroby zwierzę przyjmuje pozycję leżącą z charakterystycznie skręconą w bok głową. W czasie trwania infekcji zwierzę nie gorączkuje, obserwuje się natomiast utratę mleka i zaparcia. W konsekwencji porażenia przepony i innych mięśni oddechowych następuje śmierć wskutek uduszenia.
zielona_stajnia- dla mnie jad kiełbasiany odpada, klacz miała apetyt i była zdrowa. Padła w jedną noc, sama jak powiedziałaś, to trwa około 2-3 dni do 17, dla mnie odpada. No i jak miałaby się tym jadem zatruć? 🙂
Mnie dziwi inna rzecz- przecież tam są jeszcze inne konie i naprawdę nie zamierzacie wyjaśnić tej zagadkowej śmierci robiąc przynajmniej sekcje?  😲 Ja parę lat temu za sekcję płaciłam ok. 100 zł, ale ponieważ przyczyny śmierci były niejasne, to nie wyobrażałam sobie postąpić inaczej- za bardzo bałam się o zdrowie i życie pozostałych koni.
Musiałabyś z korzeniami rwać (-; jak wytniesz tylko, to cholerstwo może odrosnąć.
to bedę rwać...
Jak by mi kucka miała od tego paść to wolę mieć pęcherze na rękach niż stracić konia
Czytaj uważnie - zwierzęta potrafią paść w ciągu kilku-kilkunastu godzin. Źródłem zakażenia zwykle jest pasza - padłe gryzonie w sianokiszonce, w zbożu (w nieco wilgotniejszym zakamarku), rzadziej u zwierząt zdarzają się zakażenia przyranne (mała, szybko zasklepiająca się ranka aby wytworzyły się warunki beztlenowe w jakich mnoży się bakteria). Cytuję:
"Spośród wszystkich gatunków zwierząt szczególnie wrażliwe na działanie toksyny botulinowej (typ C, D, B, A) są konie, u których podobnie jak u bydła zatrucie ma miejsce z reguły po spożyciu zanieczyszczonej toksyną lub przetrwalnikami paszy."
Koń nie musi zjeść zepsutej konserwy mięsnej 😉
Jednak przyczyn może być dużo - ja bym zgłosiła takie padnięcie do IW na wszelki wypadek.
zielona_stajnia- hmm, masz dużo racji, a występuje wtedy gorączka? 🙂
Konie są bardzo wrażliwe na toksynę botulinową. I mogą się nią zatruć, tak jak zielona_stajnia pisze.
Jednak przy tym zatruciu są porażenia wiotkie. Takie bardzo wiotkie. Widziałam zatrute kury i futerkowe- dosłownie wiszą szyje jak szmata. A tu chyba tego nie było?
Z tego co wiem to nie ma gorączki. Tu artykuł co prawda o bydle ale i o botulzmie:
http://www.portalhodowcy.pl/hodowca-bydla/73-numer-11-2008/374-botulizm
Wydaje mi się, że bez badań można tylko gdybać.
Dokładnie, koniecznie musi być sekcja i toksykologia :/ A może po prostu pogodzić się ze śmiercią kucyka 🙁
Ku przestrodze: sekcja może niczego nie wykazać, a toksykologia jest bardzo kosztowna. I też można nie trafić we właściwym kierunku. Warto by te badania zrobić, ale bez takich oczekiwań rodem z filmów o CSI. Przepraszam, że o tym piszę, ale stereotyp z tego serialu jest niewiarygodnie mocno zakorzeniony w głowach widzów. Nie ma takiej maszynki jak w TV, gdzie się wrzuca "ślad" i wylatuje kto zabił. No nie ma i już.
Heh, wiem- ja nie oglądam takich programów.
1. Nie kręci mnie to
2. W naszym domu nie ma telewizora.
Ale nie o tym mowa. Jak dla mnie kucyk został zatruty albo przez kleszcza/roślinę/lub osobę trzecią.
Więcej będziemy mogli mówić jak Julie da nam więcej szczegółów. Warto by było odpowiedzieć, czy np. ktoś nie był zainteresowany kucykiem, ale to już opisałem powyżej.
Poszłam w to miejsce gdzie rośnie ten starzedc jakubek i ta roślina o tej porze roku jest całkowiecie martwa .Sterczą suche badyle z nasionami ale chyba w takiej postaci nie za bardzo zachęcająca dla konia do jedzienia  🤔
Nie wiem ,zauważyłam nadgryzione kilka ale reszta stoi.Na wiosnę w pieruny to powyrywam.
Przykre to co się stało.Ja też jestem za tym że to zatrucie.
U Nas sąsiad załatwił sam swojego konia po pijaku.Pomylił worki i nakarmił konia bejcowanym owsem czy owsem z zatrutym ziarnem dla szczurów -nie wiem.
Tylko noc i konia nie było a cierpieć musiał katusze bo rozwalił wszystko w stajni -ściany ,żłób i co popadło.
Powyrywał więc zatrucie może doprowadzić do szału konia i nieobliczalnego zachowania 🙁 tak mi przykro
Angela- wyrwij to cholerstwo i teraz, jak ma nasiona, to może się rozprzestrzenić. Wyrzuć z korzeniami i spal w piecu 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się