szkółki jeździeckie, rekreacja w okolicach Warszawy, Warszawa
Chciałam nas zapisać do Oli ale jej nie ma na razie więc musimy się wstrzymać trochę.
korycka, skokowo to najfajniej zapowiada się Wierzbowy Gaj z tego co wymieniłaś. Jackowo na pewno nie skokowo, poland park sie przeniósł (na służewiec, na wyścigi) i dopiero będą budować hale więc póki nie wybudują to ceny jak dla mnie z kosmosu, na ich miejscu na ursynowie jest nowa szkółka, nic o niej nie wiemy jak na razie 😉
Hej!
Szukam stadniny, w której mogłabym uczyć się jazdy konnej. Zależy mi na rekreacji w fajnym miejscu, ale gdzie jednak będę się uczyła (nie zaczynam od zera, ale też nie jeździłam już ładnych parę lat). Mieszkam na Ursynowie - Kabaty, posiadam samochód, więc mogę dojeżdżać (choć wolałabym jednak nie jeździć dalej niż 20km). Zależy mi też żeby była możliwość terenów, ewentualnie hala do jazdy zimą.
Przeszukałam wątek i informacje są bardzo porozrzucane i nie do końca znalazłam coś dla siebie...
Będę wdzięczna za wszelką pomoc! 🙂
Kasia
witam, możecie polecić stajnię do nauki dla 7-letniego dziecka w Warszawie lub okolicach?
to byłby pierwszy kontakt z końmi, więc jakieś sprawdzone miejsce, żeby było bezpieczne i przystosowane dla dzieci, a nie typowa masówka
z góry dziekuję
Podbijajam zapytanie. Interesuje mnie stajnia z dobrym dojazdem z Pragi Północ, najlepiej w obrębie Warszawy, gdzie dzieci w wieku 5-6 lat mogłyby zacząć przygodę z jeździectwem. Dzieci maja już pierwsze kontakty z końmi za sobą, teraz rodzicom zależy na nauce jazdy od podstaw na dopasowanych pod względem wzrostu i temperamentu koniach/kucach. Ze względu na nadchodzącą zimę raczej stajnia z hala.
W wątku zostało opisanych wiele stajni gdzie prowadzona jest tzw. ambitna rekreacja, ale nie wiem, czy w tych miejscach mogą zacząć naukę dzieci w wieku 5-6 lat.
Przy dwóch powyższych wpisach po raz kolejny mogę polecić Huberta. Tereny odpadają ale można się czegoś nauczyć, jest hala, konie bardzo różne, jeżdżą tutaj naprawdę malutkie dzieci. Sporo napisałam wcześniej 😉
[quote author=Miszka link=topic=67378.msg1827123#msg1827123 date=1373881795]
witam, możecie polecić stajnię do nauki dla 7-letniego dziecka w Warszawie lub okolicach?
to byłby pierwszy kontakt z końmi, więc jakieś sprawdzone miejsce, żeby było bezpieczne i przystosowane dla dzieci, a nie typowa masówka
z góry dziekuję
Podbijajam zapytanie. Interesuje mnie stajnia z dobrym dojazdem z Pragi Północ, najlepiej w obrębie Warszawy, gdzie dzieci w wieku 5-6 lat mogłyby zacząć przygodę z jeździectwem. Dzieci maja już pierwsze kontakty z końmi za sobą, teraz rodzicom zależy na nauce jazdy od podstaw na dopasowanych pod względem wzrostu i temperamentu koniach/kucach. Ze względu na nadchodzącą zimę raczej stajnia z hala.
W wątku zostało opisanych wiele stajni gdzie prowadzona jest tzw. ambitna rekreacja, ale nie wiem, czy w tych miejscach mogą zacząć naukę dzieci w wieku 5-6 lat.
[/quote]
PGR Bródno
Niestety zarówno w PGR Bródno jak i TKKF Hubert na jazdy przyjmują dzieci w wieku 7-8 lat. Dzwoniłam także do Poland Parku i Stajni Pociecha i tam także przyjmują starsze dzieci. W Wierzbowym Gaju oferują jazdy dla dzieci 5-6 letnich, ale ze względu na dojazd ta stajnia raczej odpada.
Czy jest jakaś stajnia w Warszawie, w której dzieci w wieku 5-6 lat nie będą skazane tylko na "oprowadzanki", a będą mogły czegoś się nauczyć? Nie chodzi mi o zaawansowane jazdy, ale naukę prawidłowego dosiadu, elementy gimnastyki na koniu, próby kłusowania.
Paulinaaa, ale po co uczyć pięciolatka? No owszem, gdyby woltyżerka gdzieś była...
Po prostu u maluchów percepcja ciała, przestrzeni, poleceń jeszcze nie ta 🙁 Taki maluch, owszem (przy dużej częstości zajęć) uczy się - jak małpka, wcale niekoniecznie prawidłowo.
A ja uważam, że to dosyć indywidualna sprawa, oczywiście jazdy dla pięciolatków to głównie zabawa na koniu na lonży, typu dotykanie uszu, ogona itp., ale też nauka anglezowania i jeśli dziecko dobrze sobie radzi to także kłus. Tylko wiadomo do takich jazd dla maluchów trzeba mieć odpowiedniego konia, który jest po pierwsze spokojny, a po drugie raczej mało wybijający. Mamy kilka stale przyjeżdżających 5-6-7 latek (stale+raz w tygodniu ze względów zdrowotnych, dla takich maluchów raz w tygodniu to i tak jest już dużo) i część 7 latków jeździ już nawet samodzielnie oczywiście cały czas ktoś jest blisko i na bardzo spokojnym koniu. Oczywiście nie mówię już o takich podstawach jak kask i kamizelka, ale akurat u nas to do 18 roku życia jest obowiązek, na skokach niezaleznie od wieku 😉 Przychodzi do nas dziewczynka, której mama jest pediatrą i rozmawiał z nią na ten temat dosyć długo i powiedziała, że nie ma żadnych przeciwskazań tylko trzeba pamietać o przerwach co kilka minut i o dobrej rozgrzewce, ja często robie z dziećmi krótką rozgrzewkę jeszcze przed wsiadaniem na konia 😉
a dlaczego by nie? Moja córka jak miała 5 lat też zaczynała, samodzielnie siodłała swego szetlanda, jeździła i miała radochę
Paulinaaa spróbuj w Posterze.
To ja teraz może z własnych obserwacji : po pierwsze dzieci z którymi zaczynałam jazdy często były bardzo nieśmiałe i na każde pytanie odpowiadały kiwaniem głową, po pewnym czasie zarówno rodzice jak i ja zauważyliśmy dużą zmianę, teraz naprzykład dziewczynki przyciągają swoich rodziców do stajni na kilka godzin i zagadują każdą napotkaną osobę, wypytując się o każdego konia oddzielnie 😉 na jazdach też rozmawiają już ze mną normalnie, zrobiły się dużo śmielsze i często pomagają starszym dziewczynkom w siodłaniu i czyszczeniu, oczywiście to nie kwestia samej nauki jazdy konnej, ale moim zdaniem ma to pozytywny wpływ na psychikę dziecka 😉
Następną zauważalną zmianą jest koncetracja, jak na początku ciężko było utrzymać przez to półgodziny uwagę na sobie i skupienie na ćwiczeniach, to teraz tak naprawdę z dziećmi regularnie jeżdżącymi nie ma żadnego problemu i rozróżniają czas na naukę od czasu na luźną rozmowę.
Nie wspominam już o takich sprawach jak kordynacja ruchowa czy po prostu odwaga.
No i następna sprawa takie dzieci uczą się też na pewno odpowiedzialności, przynajmniej ja staram się zwracać na to uwagę np. przypominając, że po każdej jeździe idziemy na myjkę schłodzić nogi.
Trochę 🚫 bo nie o szkółce a o nauce dzieci.
To zależy od dziecka jak i kiedy zacząć uczyć. Moja córa kończy za tydzień 5 lat i od roku dosyć świadomie pomyka na koniu 3-4 razy w tygodniu po ok 25-30min. Na początku było to coś w formie hipoterapii. Owym koniem jest moja 17-letnia kobyła 160cm bo córa nie chce na innym. Ma swoje małe siodełko syntetyczne. Wsiada sama ze schodków, które zrobił mój mąż. Jeździ samodzielnie stęp po całej hali wykonując zatrzymania-cofania-ruszenia, wolty, wężyki, ósemki, drążki w stępie. Kłus na lonży anglezowany i ćwiczebny. Śmieję się, że mam swojego luzaka bo później ja wsiadam 🙂 Przed i po jeździe czyści (tam, gdzie dosięgnie), szykuje przekąskę, chłodzi nogi na myjce. Ma na prawdę kupę radochy z tego. Jedyne co uważam to, że dzieci powinny być uczone jeden na jeden a max 3 dzieci w grupie. Dziecko potrzebuje zaangażowania instruktora, chwalenia, ciągłego kontaktu. Ważny jest też koń (nie do końca jego wielkość jak widać), jego charakter, cierpliwość i opanowanie. Niestety często kuce nie posiadają tych cech. Kiedy mieliśmy swoją stajnię, nasze kuce przywieźliśmy do Warszawy spod Piły bo tam znaleźliśmy niewredne.
Poniżej moje dwie Kruszynki 🙂
w Trawersie w Paszkowie jest fajna rekreacja dla dzieci, z mozliwoscia przejscia do grupy sportowej. no i dobry dojazd z wawy.
własnie postawili dużą hale 35x58
Dziękuję za pomoc 🙂
Przekażę rodzicom dzieci zainteresowanych jazdą namiary na Wierzbowy Gaj i Postera, bo w tych stajniach mają także ofertę dla 5-6 latków. Mam tylko nadzieję, że rodziców nie odstraszy odległość.
I zgadzam się z opiniami trzeszczki, Miranda i ElaPe, kontakt z koniem otwiera dziecko na świat, uczy odpowiedzialności i koncentracji.
a w aldragho nie ma jakiejś sekcji kucykowej?
Moje dzieci siadały na konie "od pieluch", zaczęłam je troszkę uczyć jako 5-6 latków i nadal, albo może właśnie dlatego - nie pojmuję idei. Co mają dać te 2-3 lata wcześniej wobec nikłego tempa uczenia się w tym czasie i (niemal nieuchronnego) nawyku dużej bierności? Motywowania w sumie na zasadzie "jak cudnie - jedziesz na koniku! 😜"
Kontakt z końmi - tak. Jakieś mini-mini ćwiczenia - czemu nie. Ale nauka Jazdy w warunkach zwykłej, opłacanej rekreacji? Imo - dla naiwnych. Rodziców. Bo przypadki szkolenia przez własnych bliskich to "nieco" co innego.
Owszem są dzieci, które rozwój, ogarnięcie i percepcję mają na poziomie 8-latka. Ale dopóki lewo myli się z prawo a łydka/udo/kolano to pojęcia abstrakcyjne - hmm...
Zresztą cały wątek był o tym "od kiedy można".
Zdecydowanie wolałabym dzieciakom w tym wieku zafundować fajną ogólnorozwojówkę, nauczyć pływać (bo pływać uczymy się częściowo instynktownie i perfekcję można wprowadzać "potem"😉 - jako "inwestycję ruchową". A jeśli jeździec Źle się nauczy - zostaje to w ciele i odruchach. Wystarczającym kłopotem jest przesiadka z kuców na duże.
i co z tego że ty nie pojmujesz. Inni pojmują i to bardzo. Dużo zależy od dzieciaka: czy sam chce czy rodzice zmuszają.
Moje dzieci siadały na konie "od pieluch", zaczęłam je troszkę uczyć jako 5-6 latków i nadal, albo może właśnie dlatego - nie pojmuję idei. Co mają dać te 2-3 lata wcześniej wobec nikłego tempa uczenia się w tym czasie i (niemal nieuchronnego) nawyku dużej bierności? Motywowania w sumie na zasadzie "jak cudnie - jedziesz na koniku! 😜"
Kontakt z końmi - tak. Jakieś mini-mini ćwiczenia - czemu nie. Ale nauka Jazdy w warunkach zwykłej, opłacanej rekreacji? Imo - dla naiwnych. Rodziców. Bo przypadki szkolenia przez własnych bliskich to "nieco" co innego.
Owszem są dzieci, które rozwój, ogarnięcie i percepcję mają na poziomie 8-latka. Ale dopóki lewo myli się z prawo a łydka/udo/kolano to pojęcia abstrakcyjne - hmm...
Zresztą cały wątek był o tym "od kiedy można".
Zdecydowanie wolałabym dzieciakom w tym wieku zafundować fajną ogólnorozwojówkę, nauczyć pływać (bo pływać uczymy się częściowo instynktownie i perfekcję można wprowadzać "potem"😉 - jako "inwestycję ruchową". A jeśli jeździec Źle się nauczy - zostaje to w ciele i odruchach. Wystarczającym kłopotem jest przesiadka z kuców na duże.
podpisuję się pod tym czterema kopytami 🙂
oprowadzanki tak!
nauka od 7-8 lat na dobrze wyszkolonych kucach.
a wsadzanie takich maluchów na duże konie jest już dla mnie skrajną nieodpowiedzialnością.
Już nawet nie mówię o tym że koń spokojny, ale zawsze dziecko może po prostu spaść, nawet jak koń drepcze kłusem i sobie zrobić sporą krzywdę.
A z kuca nie może po prostu spaść 😲
Jakbym uczyła dopiero jak się lewo nie myli z prawo, to połowie dorosłych klientów musiałabym odmówić lekcji 😁 🤔wirek:
eeee.....
jest 'nieco' niżej..........?????
a wsadzanie takich maluchów na duże konie jest już dla mnie skrajną nieodpowiedzialnością.
Właśnie dowiedziałam się, że miałam nieodpowiedzialnych instruktorów. Trzeba było poczekać z 10 lat, aż ktokolwiek zaczął myśleć o kucach w tym kraju, a nie pchać się na te, nomen omen, posterowe konie...
No tak, jak się spada z kuca, to nie można sobie zrobić krzywdy... Dziwne, że ja upadki z kuców wspominam najmniej przyjemnie...
Ja też jestem nieodpowiedzialna i uczę dzieci jeździć na dużych koniach 🏇
Ej, przeczytajcie to co piszecie i sie zastanówcie.
Nie piszmy jak było kiedyś, tylko pomyślmy jak powinno BYĆ!
Oczywiście, że można spaść i z kuca i sobie zrobić krzywdę, bo jeździectwo to nie szachy i ryzyko zawsze jest, ale nie trzeba chyba dorosłym osobom tłumaczyć, że jak dzieciak spadnie z wysokości 170 to jest o wiele wieksze prawdopodobieństwo, że dozna urazu niż jak spadnie z 110.
A to, że 20 lat temu kucy praktycznie nie było i jeździło się na dużych nie jest dla mnie ŻADNYM argumentem.....kiedyś ludzie srali za chałupą i nikt tego nie wypomina ludziom, ktorzy sobie kibel w domu stawiają.
Świat się rozwija i świadomość ludzka z rożnych zagrożen też. Również w jeździectwie. Staramy się chyba podwyższać standarty bezpieczeństa, tak? W coraz większej ilości klubów dzieci już jeżdżą w kamizelkach i to jest dobre.
Prawda jest taka, że jeździectwo dziecięce w Polsce kuleje, przez właśnie taki "bylejakizm" i "jakośtobędzizm" i zamiast spoglądać w przyszłość cały czas usprawiedliwiamy swoją nieudolność tym sławetnym "a kiedyś było tak i było dobrze". KOMUNO WRÓĆ!!! 🏇 🏇 🏇
No i na koniec- jakoś nie zauważyłam, żeby dzieci się tak ochoczo wsadzało na duże rowery, gdzie nie dosięgają pedałów 😉
Myślę, że jazda na kucach jest o tyle lepsza, że jeździec i koń są pi razy drzwi dostosowani wzrostem. A ciężko, żeby dziecko nauczyło się dobrze dawać łydkę i używać pomocy jak mu nóżki ledwo zza siodła wystają.
Choć kiedyś słyszałam teorię, że z kucy gorzej się spada, bo jest bliżej do ziemi i człowiek nie ma się jak
przygotować" na upadek 😎 😁
Choć kiedyś słyszałam teorię, że z kucy gorzej się spada, bo jest bliżej do ziemi i człowiek nie ma się jak
przygotować" na upadek 😎 😁
ja też tak kilka razy słyszałam.
I powiem szczerze, że u mnie się sprawdziło. Z dużych spadałam i żyłam, z araba spadłam i do dziś mam pamiątkę. Może zbieg okoliczności 😉
Ja sobie nigdy nie zrobiłam nic przy upadku z dużych koni, a jak zleciałam raz z kucyka to miałam pęknięty mostek 😵
Bo jak spadać, to już lepiej z dużego 😁
gosiaopti, poważnie Uczysz jeździć 5-6 latki na dużych koniach?
ElaPe, NIC nie zależy od dziecka, nic od jego chęci. Wszystko - od dojrzałości fizycznej i dojrzałości Układu Nerwowego, a to jest nie do przeskoczenia. Owszem, jazda na koniu może wspomagać układ nerwowy, wyrównywać rozwój, poprawiać percepcję psycho-senso-motoryczną, ale to już w kategoriach hipoterapii, nie - sensownego szkolenia Jeździeckiego.
Dla dzieciaków, to super jest woltyżerka.