Własna firma - co i jak?

Firma paszowa - 500 ulotek zostawianych tylko tam gdzie są zwierzęta gospodarskie - 10 klientów. Zwróciło się oczywiście.
Ale fakt, że baner też wisi w miasteczku i też ludzie dzwonią.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 09:23
Z Grouponem bym nie ryzykowała albo bardzo dobrze przemyślała.
Była taka afera z jakimś właścicielem salonu fryzjerskiego w Łodzi chyba, Groupon mu doradził 1500ofert, sprzedał wszystkie i miał potem problem z obrobieniem, zarobek żaden, stali klienci odeszli.
Facebook ok, zakłądając, że ludzie będą udostępniać i coś się na tym FB będzie działo.
Ulotki są mało skuteczne, ludzie wyrzucają ulotki.
Można zostawić wizytówki w zaprzyjaźnionych sklepach zoologicznych lub szkołach tresury psów, brać udział w wystawach zwierząt.
I najlepsza - poczta pantoflowa.

U mnie w mieście powstał Vet-ambulans, pierwsza taka rzecz w regionie. Ja sama narzekalam, że brakuje weta, co przyjedzie na miejsce z całym sprzętem, bo nie każdy ma jak przewieźć zwierzaka.
Ogólna uwaga dla zakładających własną firmę: trudne są te pierwsze dni/tygodnie/miesiące?  👀
Ja się tak śpieszyłam i spinałam, żeby wszystko było z najwyższej półki. I jest. A tu taka cisza zapadła.
Po okresie gorączki przygotowań nagle cicho. Denerwuję się trochę, przyznaję. Niby dopiero dwa dni, ale trudne.
Z nudów sobie sfotografowałam cyfrowo stopę, hihihi, bo mnie boli. I obejrzałam sobie własne wnętrze w USG.
Dziś zacznę jeść wypasione karmy.  😉 Albo sobie kamień pousuwam do lustra.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 09:36
Tania, ja wlasnej firmy nie mam, szkolę troszkę z marketingu małej firmy etc. I z założenia trudny jest pierwszy rok 😉

Tania,  generalnie przyjmuje się, że pierwsze pół roku to strata. bo nic się nie dzieje. dopiero później jest jakiś ruch, bo ludzie się uczą, że coś tam nowego powstało. prawdziwe "oblicze" zysków można zaobserwować po roku dopiero. ale też zależy od branży 😉 u nas się sprawdzało. moje prywatne spostrzeżenie jest takie, że zainwestowanie w reklamę się bardzo opłaca. ulotki, plakaty, bannery, bilboardy, dobra strona internetowa. efekty to przynosi. zwłaszcza w usługach.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 09:41
Ja myślę, że też jakaś reklama w lokalnych mediach, portalu czy gazecie przyniesie jakiś efekt, tylko trzeba liczyć się z kosztami.
Jakoś to będzie. Tylko się dzielę tym uczuciem niefajnym po wystartowaniu. Na razie musimy się ogarnąć z kasą.
I nie tracić humoru.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 09:49
Spokojnie, najlepsza jest poczta pantoflowa, nie ma lepszej reklamy 🙂
Tania,  spokojnie, sytuacja unormuje się po roku i wtedy będzie dopiero można ocenić celowość inwestycji i działalności. może i reklama jest droga, ale niedaleko nas wystartował serwis klimatyzacji samochodowej, zainwestowali naprawdę dużo w reklamę i ... ten problem rocznej stabilizacji jakby ich nie dotyczył. po tygodniu już mieli wielkie obłożenie, nawet w newralgicznych okresach dla tego typu działalności oni mają pełne obłożenie.

z takich prywatnych rozmów z nimi wynikło, że koszty reklam, ulotek, bilboardów zwrócił sie po miesiącu. dla mnie to jeszcze niezrozumiała kwestia, ale ważne jest wyświetlanie w googlach. bo teraz wszyscy szukają w internecie. zapłaciliśmy googlom, żeby nas "wypozycjonowały", czyli tak powbijały stronę, żeby w googlach znajdowała się wysoko podczas wyszukiwania pasujących fraz. to teraz ważna gałąź reklamy.
Na razie mamy tylko tak, bo pan od strony www się oczywiście ześlimaczył.  🙁
No i takie ale faktycznie musze posiedzieć i fotki powklejać wieczorem.
Nakrzyczycie, jak tym razem ja poproszę o lajki?
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 10:26
Polubione 🙂

edit: znana mi przychodnia wet udostępnia też ciekawe artykuły, zdjęcia, informacje o sprzęcie, usługach, wetach, sukcesach. To jest fajne, bo ludzie udostępniając taki artykuł, informują innych o Twojej przychodni.
Tania,  to piłuj dziada. teraz era internetu. wszyscy szukają tam uslug. to pozycjonowanie i dodawanie do wszystkich baz jest bardzo ważne. musi być Was widać.  polubione i udostępnione 🙂
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
18 września 2013 10:31
Tania, polubione... 🙂
Dzięki. Powklejałam z telefonu. Po południu skopiuję z aparatu.
I jeszcze spytam: a jak logo? Może być?
Tania, logo... zabawne (i nie wiem, czy akurat zabawne powinno być 🤔). Frankenstein wyszedł. I czcionka niedobrana. Ale funkcjonują dziesiątki tysięcy naprawdę złych 😀
To nawet przykuwa uwagę (tylko ta czcionka - dobrze by było, żeby te 3 litery same w sobie były znakiem, a nie - jak na klawiaturze wpisane). I - w dobie internetu, przerobiłabym je (logo) na 3-D. Wtedy pewnie to puzzle z... ćwiartek zwierząt nie rzucałoby się w oczy. Przepraszam za brutalność  :kwiatek:. Starałam się oddać pierwsze wrażenie. Bo człowiek myśli o intencji i treści, a nie widzi... co widać. A podstawowy przekaz jest taki: "kroję zwierzęta" - wątpię, aby o to chodziło.
To krzyż jest na środku. Czemu Frankenstein? Hi! Hi! I kura dla Duuni.
p.s
nie przepraszaj, co Ty? Ja mam dystans wielki i przyjmuję. Sama pytałam. Mnie się podoba.
Tania, po pierwsze logo w funpage'u źle się wyświetla, tzn. nie jest na środku okna. Większe i dobrze obcięte, żeby było na środku - to na początek. Dwa, treści funpage'a - tak jak pisała opolanka, czyli zdjęcia wnętrza gabinetu, jakieś artykuły, anegdoty z wizyt pacjentów - na funpage'u ma być ruch! Ma być Was widać na wallu, choć bez przesady (każdego z nas chyba wkurza, gdy jakiś funpage jest aktywny pierdyliard razy na dobę). A co do widoczności u Wujka Googla to temat na epopeję, ale niezwykle ważny - nie widać Cię w googlach, to nie istniejesz 😉 Jeśli byś potrzebowała pomocy, to chętnie pomogę na PW 🙂
Tania, po pierwsze logo w funpage'u źle się wyświetla, tzn. nie jest na środku okna. Większe i dobrze obcięte, żeby było na środku - to na początek. Dwa, treści funpage'a - tak jak pisała opolanka, czyli zdjęcia wnętrza gabinetu, jakieś artykuły, anegdoty z wizyt pacjentów - na funpage'u ma być ruch! Ma być Was widać na wallu, choć bez przesady (każdego z nas chyba wkurza, gdy jakiś funpage jest aktywny pierdyliard razy na dobę). A co do widoczności u Wujka Googla to temat na epopeję, ale niezwykle ważny - nie widać Cię w googlach, to nie istniejesz 😉 Jeśli byś potrzebowała pomocy, to chętnie pomogę na PW 🙂

Bóg Ci zapłać, dobra kobieto. Ja wiem, że to do przeróbki. Skupiliśmy się, z konieczności, na innych zajęciach. Teraz pora na te wizerunkowe. 
To ja napiszę na priv.  :kwiatek:
Tania,  jeśli nie macie drygu, to zwyczajnie wynajmijcie kogoś. nas onet i google nagabuje niezmiennie, oferując pozycjonowanie strony(żeby w googlach było wysoko przy wyszukiwaniu), prowadzenie funpage na fejsbuku (czyli wlaśnie rozprzestrzenianie, żeby mieć dużo lajków i odwiedzających), wlepianie do tych wszystkich baz itp. za nieduże pieniądze bo chyba coś około 200 zł miesiecznie.
Pomyślimy, dziękuję. Czytam pilnie wasze rady i zapamiętuję.  :kwiatek:
Taniu, profil na facebooku polubiony 🙂
I rzeczywiście, jak dziewczyny pisały, przyda się więcej informacji. Można wstawiać ciekawostki dotyczące zwierząt, śmieszne/ciekawe/pouczające zdjęcia, żeby zaciekawiło nawet przypadkowo odwiedzającego stronę. Można dodać album ze zdjęciami wnętrza przychodni, pracowników - zdjęcie uśmiechniętej Pani Doktor z jakimś słodkim futrzakiem w rękach, do tego krótkie opisy. Wtedy klient czuje się "bezpieczny" - nie ma efektu zaskoczenia, bo widział na zdjęciu, że taka sympatyczna osoba będzie się jego zwierzęciem zajmowała, że jest specjalistyczny sprzęt. Wydaje mi się, że szczególnie do młodych to trafi 🙂
Taniu, profil na facebooku polubiony 🙂
I rzeczywiście, jak dziewczyny pisały, przyda się więcej informacji. Można wstawiać ciekawostki dotyczące zwierząt, śmieszne/ciekawe/pouczające zdjęcia, żeby zaciekawiło nawet przypadkowo odwiedzającego stronę. Można dodać album ze zdjęciami wnętrza przychodni, pracowników - zdjęcie uśmiechniętej Pani Doktor z jakimś słodkim futrzakiem w rękach, do tego krótkie opisy. Wtedy klient czuje się "bezpieczny" - nie ma efektu zaskoczenia, bo widział na zdjęciu, że taka sympatyczna osoba będzie się jego zwierzęciem zajmowała, że jest specjalistyczny sprzęt. Wydaje mi się, że szczególnie do młodych to trafi 🙂


Poncioch dobrze prawi! To właśnie miałam na myśli. Bo jak klient zobaczy w necie zdjęcia wnętrza, sprzętu, samego doktora, to przychodząc do gabinetu nie czuje się "obco". Czuje się jakby był tak już setki razy. A jeśli jeszcze poczyta wpisy samego doktora na FP to ma wrażenie, że go zna. A znajomego się lubi, a jak się kogoś lubi, to się nie odchodzi do konkurencji, nie? 😉
Taniu nazwa nie bardzo, serio. Nie do wypowiedzenia dla przeciętnego bywalca naszych gabinetów.  :kwiatek:
Pierwsze moje skojarzenie z Modern Talking. Z tym zespołem, wiesz  😁
Mój gabinet zaczął tak "iść" gdzieś po 3 latach? Zawsze było jakoś, ale tak "lepiej", to dopiero jak się "zasprzętowiłam", ale Wy jesteście "zasprzętowieni" chyba od razu fajnie.
Na pewno musicie poczekać ten rok.

Edit - zaraz będzie, że estem hejterem  😁
mundialowa, dzięki za uzupełnienie, czytasz mi w myślach  :kwiatek:
Ale oprócz facebooka musi być normalna strona internetowa, nie wszyscy przecież korzystają z serwisów społecznościowych. I tu ważne właśnie jest pilnowanie informatyka. Bo na przykład co z tego, że strona ciekawa, dobrze przemyślana, skoro wchodzimy na nią i ściągamy sobie na dysk trojana? Przykład jak najbardziej z życia - przed chwilą weszłam na stronę Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt, antywirus zwariował  😵
Co do strony, to już z Tanią rozmawiałam i mamy nadzieję, że informatyk się postara, a jak nie, to się go przypiłuje, by się jednak postarał po dobroci  😀iabeł:
Tania to zupełnie normalne, głowa do góry. Ja się póki co cieszę, jak dobije do 5 osób w tygodniu, które się przewiną ( z czego co druga średnio coś kupuje). To normalne, że się ludzie muszą przyzwyczaić, dwa, że przecież to nie branża spożywcza, że potrzeba jest codziennie. Gabinet na osiedlu, na którym kiedyś mieszkałam reklamował się rozdając wizytówki ludziom z psami na spacerze. Było to upierdliwe, bo ile spotkasz spacerowiczów z psem-ale dawali wtedy od razu dla sąsiadów, którzy maja kotka itp. Wtedy jak kończyła się ważność szczepień, to ludzie już mieli w pamięci 😉
U mnie jest też tak, że wydaje mi się, że mam stałego klienta, bo zrobił już jakąś ilość zamówień, ale potem kupuje coś, co mam w sprzedaży gdzie indziej. Zaczynam się martwić, że źle obsłużyłam, że nie był zadowolony-ale przecież tyle czynników wpływa na nasze decyzje zakupowe, że nie sposób przewidzieć wszystkich.
warto pomyśleć jeszcze o artykułach na stronie. jesli dodamy artykuł np sterylizacja w pigułce, to od razu wyskakujemy w goglach jako "sterylizacja artykuł" a nie tylko pod "gabinet wet".

i Poki ma rację. nazwa i logo są fajne, ale dla takiego nędznego zjadacza chleba niewymawialne. a krzyża musiałam się dopatrzeć. ja bym osobiście postawiła na taką wizję gabinetu "u cioci". czyli ciepłe wpisy, urocze zwierzątka, a profezjonalizm taki ciepły,a nie taki kliniczny. w logo jakies miłe zwierzątka a nie zimny krzyż 😉 bo ja szczerze mówiąc już mam wizję "poważne logo, pewnie drogo będzie". logo musi być łatwe w odczycie. ale ja mam jakieś ciągoty do łatwych logo, bez cudowania i domyślania się. (nasze logo główne to poprostu nazwa, a poniżej dopisywane "serwis", "smarownia" itp. pozwolę sobie dać link do strony, żeby pokazać o co mi chodzi http://smarownia.pl/). gdy dzwonimy gdzieś to od razu kojarzą nazwę, bo prosta. a u Was raczej będzie funkcjonować "dzwonię z lecznicy" a nie "dzwonię z lecznicy .... ", bo zbyt skomplikowane, za długie. ale ze mnie żaden marketingowiec, to nasze spostrzeżenia. poprzednia nazwa była bardziej skomplikowana, choć też nie bardzo. "Guerra" okazało się.... niewymawialne. Guyearae było najczęściej wymawianą wersją jak ktoś dzwonił 😉
Tania, to nie o reklamie, ale o zatrzymaniu klientów. Ja bardzo sobie chwalę moją werkowaczkę, bo pilnuje terminów. Fajnie gdybym dostawała np. maila z lecznicy czy SMS z przypomnieniem o odrobaczaniu psa czy szczepieniu. To bardzo ułatwia życie w czasach kiedy człowiek musi pilnować 100 różnych dat i terminów.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 września 2013 14:50
Tania, dla mnie nazwa w ogóle nie przypomina przychodni. Kojarzy mi się z angielskim/amerykańskim czasopismem dla weterynarzy, a nie gabinetem vet. Krzyż też dopiero zobaczyłam jak podałaś. Mówiąc szczerze... ja nazwałabym gabinet od ulicy na której się znajduje. Ile nie rozmawiałabym ze znajomymi o wetach, zawsze mówiłam, że chodzę na gospody/na kaprów, a nie do modern veterinary medicine...
My wysyłamy  😁
Ja mam takie logo (zamalowałam karmy i telefony, żeby nie było reklamy) i taki szyld w ogóle:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się