Zagłodzone konie w Posadowie
Z jednej strony nie rozumiem "rezerwowania" koni... bo właśnie chodzi przede wszystkim o pomoc zwierzęciu. Z drugiej strony, ciężko się dziwić ludziom, którzy np. mają własne gospodarstwo, dobre pasze i łąki, a brak większych środków finansowych, że raczej nie chcą wziąć na swoje barki konia, który wymaga dużych nakładów "weterynaryjnych", a jedynie odkarmienia, podstawowej opieki wet i ogólnej troski.
Wydaje mi się, że część ludzi, mając niewątpliwie dobre chęci, patrzy na kwestię uratowanego zwierzęcia (a w przyszłości jego adopcji) w sposób praktyczny (choć nie wiem czy to do końca właściwe słowo...). W sumie lepiej zostać z dwuletnią klaczką niż leciwym ogierem bez licencji...
Tania ma rację. Od 1.03.2010 w Danii dozwolone jest jedynie czipowanie, paleń zabroniono.
[[a]]http://varmblod.dk/DK/F%C3%98L/Chipm%C3%A6rkning.aspx[[a]]
Det er per 1/3/2010 blevet forbudt at brændemærke heste i Danmark. Tilbuddet om mærkning ved følskuer vil derfor være mærkning med mikrochip.
Julie Kaiser-Hansen Taylor That's interesting because presumably they were branded by a certified Danish Warmblood brander... who must have gone to the farm?
Sobota, 12:31 · Lubię to! · 2..
Ola Ochnik Maybe they were shipped to Poland branded , I have no idea
Sobota, 12:33 · Lubię to!..
Julie Kaiser-Hansen Taylor Hot branding has been illegal in Denmark since 2010
No właśnie tak ta pani pisała na FB.
A jeśli ktoś bierze konia na tymczas z myślą,że jakby co to koń zostanie u niego? to chyba może się zastanawiać czy koń mu się podoba. Czy jak idziesz do schroniska to bierzesz psa , czy konia takiego, jakiego dają? czy takiego jaki ci się podoba? I nie ma w tym nic sadystycznego i nieetycznego. Nieetyczne jest utrudnianie i tak trudnej akcji i tu koordynator spokojnie mógł takiego człowieka wygonić.
Poza tym jadąc człowiek może mieć jakąś wizję -w tym swoją finansową. I to nie jest tak,że "jak nie masz to nie bierz", tylko raczej "mam tyle i chcę pomóc za tyle".
Edycja: Ponawiam pytanie do dziewczyn od koni: potrzebujecie czegoś?
I to nie jest tak,że "jak nie masz to nie bierz", tylko raczej "mam tyle i chcę pomóc za tyle"
No wiadomo że każdy ma jakieś swoje ograniczenia finansowe. Ale przecież nie jechali tam ludzie z nastawieniem "dali konia to dadzą pewnie i na konia"
Nawet jeśli to był "odpad" to czemu je głodził, zamiast tuczyć na ubój? Nie pojmuję. .
Ile takiego szlachetnego konia możesz utuczyć? 100 kg?
Łatwiej (czytaj taniej) jest zagłodzić. Przecież przy nim nie padały .... nie musiał na to patrzeć. Miał od tego polskich pracowników (za marną stawkę, według duńskich standardów). Pewnie jeszcze mu dziękowali, że dał im pracę ....
Zastanawiam się, czy czsami u nas w Polsce nie kwitnie tego typu głodowy "proceder" zachodnich hodowców, którzy nie chcą sami u siebie brudzić sobie rączek i psuć opinii....
Jak się zrobi za dużo szumu, przeniosą się dalej na wschód.... bo przecież hodowla zwierząt musi się opłacać.
A ten pan B. to skąd się tam nabrał? On bywa często czy pojawił się z okazji akcji?
I co on w ogóle mówił ? Jakoś się tłumaczył? Coś proponował?
No jaka jest jego wersja ?
Damarina-ale jakim cudem opłacać? To już uśpić jest taniej czy ubić . Na czym polegał interes tego pana? Odpisywał to sobie jakoś czy co?
Ja też nie widzę biznesu w głodzeniu koni...może u nich są jakieś ogromne dopłaty?
Sio wybierać konia, przebierać, wymyślać i wybrzydzać to sobie można jak ktoś konia adoptuje. A to byla interwencja = szybka akcja zabierania koni. Tu liczyla się każda godzina na wywiezienie jak największej ilości koni, które były najbardzie potrzebujące, a nie najładniejszych koni.
Osoby, które przyjechały tam bezinteresownie żeby pomóc raczej brały to co pakowali na przyczepę, a nie to co ładniejsze.
Damarina-ale jakim cudem opłacać? To już uśpić jest taniej czy ubić ....
Uśpić czy ubić na miejscu - to nie takie proste w praktyce. Musisz to komuś zlecić, musisz wziąć weterynarza czy zawieźć do rzeźni. A to oznacza koszta i możesz się komus narazić. Gdy urodzi się w stadzie rocznie kilkadziesiąt koni tzw hodowlanego "odpadu" - to koszta mają znaczenie.
A tak - dzierżawisz stadninę na wschodzie Europy, ładujesz tam "odpad" (aby nie psuł Ci rynku cen) i .... przestajesz o to dbać itd, np nie dajesz wystarczającej kasy na jedzenie (bo na odpad szkoda) itd. Skutki są takie jak w Posadowie.
"Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" - aż chciało by się powiedzieć.
Przecież jak się zrobił szum to musiał ktoś mu o tym donieść żeby się w samochód ładował i przyjeżdżał bo się robi gorąco, bo kontrola, bo policja itp. Chociażby jego dobra psyjaciółecka co tak się piekliła na fb że bez sensu akcja, że konie we wspaniałym stanie są przecież.
A co do celów i sensu zagłodzenia koni, potencjalnie dobrych do z super pochodzeniem, tego nikt nie wie i każdy zachodzi w głowę.
Kolesiowi od zawsze kasa i zysk były w głowie i może mu się od tego pomieszało pod kopułą. Może też do tego doszło nałogowe, chorobliwe zbieractwo koni i ich rozmnażanie? Tak jak ci co znają go bo pracowali u niego: całkiem zdrowy na umyśle to on od dawna nie był. Potrafił np. wyzywać od kurew i szmat swoją byłą już żonę Birgitte Byrialsen (ta co u nas na Torwarze w ujeżdżeniu startowała na Come Back II a swego czasu ujeździła do PSG naszego xx Trachita/Stravińskiego co to go Byrialsen z Nowielic zakupił w pęczku) która pokazywała konia Kyrze Kyrklund, zapominając że przecież Kyra doskonale rozumie duński.
Od swych dziewcząt stajennych wymagał nie tylko dobrej pracy w stajni ale też domagał się usług bardziej osobistych. Kilkakrotnie lądował w areszcie za pobicia pracowników.
JARA dlatego napisałam wcześniej-jeśli przeszkadzali to trzeba wyprosić. Ale,że chcą wybrać-nie ma się co dziwić...
ElaPe-czyli jak z Twojego opisu widać pan niezbyt zdrowy...
Ja też nie widzę biznesu w głodzeniu koni...może u nich są jakieś ogromne dopłaty?
A jak się można łatwi i tanio pozbyć "odpadu" hodowlanego?
Trzeba by było te konie jakoś sprzedać... no ale jak? Zaniżając ceny (więcej koni na rynku, niższe ceny)? To dla hodowcy pułapka bez wyjścia.
Lepiej wypuścić na rynek mniej koni - wtedy ceny będą wyższe.
Wiadomo, że w hodowli nie często zdarzają się wartościowe konie. Na ilość urodzeń tylko jakiś % z tego trzyma wartość. Nie da się zaplanować że urodzi się tym razem koń wartościowy. Trzeba próbować... i dlatego skutkiem tego pojawia się "odpad", z którym nie wiadomo w sumie co dalej robić....
Czyli to był "odpad z hodowli" ? Kurczę, naiwnie znów spytam: to nie mógł, po 1000 zł sprzedawać?
A! Nie mógł, bo by ceny popsuł. 🙁
Może w Danii są dopłaty jak u nas do rodzimej rasy?
Może i odpad a może i nie. Jak dla mnie te konie (sporo z nich) nawet mimo chudości prezentują się nieźle i widać że to rasowe zwierzęta a nie jakieś Baśki.
Nie w Danii nie ma systemu dopłat do koni.
Może i odpad a może i nie. .....
Wartościowych koni (na których by mógł faktycznie zarobić, a nie dokładać) by tak nie potraktował ...
Te mi się wydaje,że jakby były czołówką hodowlaną to by o nie dbał...tylko nadal nie widzę sensu trzymania. Jak dla mnie to logiczne by było sprzedać za niewielkie pieniądze do rekreacji i już (no ale mogło by potem go boleć jak rekreant zrobiłby gdzieś karierę.... )
JARA dlatego napisałam wcześniej-jeśli przeszkadzali to trzeba wyprosić. Ale,że chcą wybrać-nie ma się co dziwić...
ElaPe-czyli jak z Twojego opisu widać pan niezbyt zdrowy...
Wg mnie jest się czemu dziwić, bo to nie była akcja adopcyjna, gdzie można sobie konia wybrać, tylko interwencja, gdzie konie potrzebowały pomocy i nie było miejsca na wybieranie. Ja rozumiem wybieranie na zasadzie, mam miejsce w stajni, ale nie mam warunków na ogiera, więc wolę klacz. Tutaj nie ma sprawy. Jednak według relacji znaleźli się ludzie, którzy wybierali spośród tych w miarę odpasionych koni, nie przeznaczonych do zabrania, bo póki co, nic ich życiu nie zagrażało, nie były wycieńczone. I to już moim zdaniem jest wstyd i bezczelność, by przy okazji zwierzęcej tragedii, myśleć o własnym interesie. Tym koniom potrzebna była pomoc, nie widzę tutaj miejsca na wybieranie: ten mi się podoba, a ten jest brzydki to go nie chcę. Dla mnie przy takich akcjach na podziw zasługują ludzie, którzy robią to bezinteresownie, bo nie ważne czy koniś im się podoba czy nie, ale ważniejsze jest to, że mu pomogą i podarują lepszy los.
Wybór koni na zasadzie który ładniejszy też mnie trochę oburza, natomiast podczas takich akcji z szukaniem DT powinno się brać pod uwagę nie preferencje ale możliwości. Czyli płeć, bo nie każdy ma warunki na ogiera czy też doświadczenie, żeby się z takim użerać. Nie każdy ma odpowiednie doświadczenie by zabrać dzikusa 2-latka ale może świetnie zaopiekować się starszym spokojniejszym koniem. Inny nie ma środków by leczyć konia z otwartymi wrzodziejącymi ranami, ale ma zapas karmy i chętnie odkarmi konia.
Czyli po prostu odpowiednio dobrać konie do możliwości DT.
To jedna strona medalu. Drugą jest zamieszanie i ogrom logistyki przy takich akcjach. Są wystraszone, czasem zdziczałe konie, jest tłum ludzi z których każdy wtrąca swoje 3 grosze. Są służby, które w tym wszystkim próbują pracować i masa telefonów od ludzi, którzy chcą pomóc ale i od ciekawskich co dzwonią za sensacją. Trzeba było te konie jakoś oznaczyć i wylegitymować odbierających. Wcale się nie dziwię, że postronnie wygląda to jak bur..l na kółkach. Niestety ale nie da się tu wszystkiego przewidzieć i zaradzić.
A priorytetem jest przecież zabrać konie z miejsca zagrożenia ich zdrowia i życia. Teraz jest czas by na spokojnie zweryfikować, zrobić spis co komu potrzeba, jakie leki, jakie zabiegi.
Sama rok temu zabierałam do siebie konia na tymczas i jadąc go oglądać uprzedziłam, że jeżeli ogier będzie z tych dzikich to ja się nie podejmuję, bo nie mam warunków. Na szczęście okazał się b. spokojny wręcz apatyczny i bardziej interesowało go jedzenie niż konie na pobliskim pastwisku.
Trzymam kciuki by konie trafiły do odpowiedzialnych ludzi i każdy z nich cieszył się "pełną miską".
Ok, spróbuję rozwiać pełne wątpliwości.
Trzy źrebaki (chociaż ciężko ocenić ich wiek na oko z powodu zaniedbania) są z "dzikiego" krycia, które miało miejsce, gdy klacze stały na biegalniach z ogierami. Jednak duża ilość źrebiąt była odrzucana przez matki, które nie mogły wyżywić nawet siebie, bądź też była tratowana przez resztę koni. Nie wiadomo, czy uda się to udowodnić i czy te padnięcia będą udokumentowane fakturami z firmy utylizacyjnej.
Pytacie, dlaczego pracownicy nie reagowali na te okoliczności. Posadowo to mała miejscowość, w okolicy jest duże bezrobocie. Mając szansę na pracę, choćby na czarno i za grosze, ludzie jej się podejmują. Niestety, nie zawsze życie daje możliwość bycia uczciwym wobec siebie i innych...
Edit: Widzę też, że gdzieniegdzie pojawiają się głosy oskarżające Honorową o to, że - jako pracownik - ponosi odpowiedzialność za stan koni. Jedyna osoba, ponosząca odpowiedzialność za stan koni to właściciel, który zdecydował się utrzymywać tak dużą ilość koni w obiekcie nienadającym się do tego celu, przy zbyt małej ilości pracowników oraz niewystarczających funduszach. Koniec, kropka.
Może i odpad a może i nie. Jak dla mnie te konie (sporo z nich) nawet mimo chudości prezentują się nieźle i widać że to rasowe zwierzęta a nie jakieś Baśki.
Większość tych bid wyglądała lepiej przy swej biedzie niż średniej jakości polski koń polskiej hodowli... :/
fraziu, bez przesady. nawet laik "pracujący na czarno" by zauważył, że coś jest nie tak i sam zaczął by albo konie lepiej karmić, albo interesować się tematem z innej strony. skoro proceder trwał tam już od dłuższego czasu, to dlaczego nie było to nagłośnione wcześniej? :/
Ja się zastanawiam co będzie z pozostałymi końmi. Tymi w lepszym stanie, tymi których sądownie nie będzie się dało odebrać.
Wyjechało 50-60 koni, tych w najgorszym stanie i optymistycznie liczę, że je uda się odebrać na stałe, ale co z resztą?
Będziemy teraz czekały kolejne lata aż te, które zostały będą się "nadawały" [o zgrozo] pod interwencyjną akcje?
Bo ja w cudowną przemianę Duńczyka nie wierzę. Pozostała dwusetka nie zacznie żyć jak w raju.
Na Animal Planet lecą te programy o zaniedbanych zwierzętach i wiem, ze tam sąd może zakazać opieki nad zwierzętami przez co właściciel traci je wszystkie, nawet te w dobrym stanie, niezależnie od gatunku. Czy polskie prawo przewiduje np. zakaz hodowania/ obcowania ze zwierzętami ? I dzięki temu odebranie ich wszystkich?
[quote author=ElaPe link=topic=92090.msg1848330#msg1848330 date=1376306489]
Może i odpad a może i nie. Jak dla mnie te konie (sporo z nich) nawet mimo chudości prezentują się nieźle i widać że to rasowe zwierzęta a nie jakieś Baśki.
Większość tych bid wyglądała lepiej przy swej biedzie niż średniej jakości polski koń polskiej hodowli... :/
[/quote]
dokładnie tak.
Kolejny artykuł - też w duńskim brukowcu Ekstrabladet
http://ekstrabladet.dk/112/article2064337.ecegooglotłumaczenie
W Danii, słynny właściciel stadniny i jazda hodowca John Byrialsen znany ze swojej stadniny SK Viegaard w Skals w Viborg.
Wydaje się, John Byrialsen jako udany hodowcy w pięknej okolicy, gdy klienci przychodzą przez. Ale w stadninie w Posadowie w przypadku Polski jest zupełnie inna.
Tutaj jest oskarżony John Byrialsen do rażącego zaniedbania swoich koni
Według Gazety Poznaniu pracownik John Byrialsen nakręcony potajemnie na ziemi, aby odsłonić warunki końskich.
W filmie, który jest od maja i jest on epona.tv, brakuje m.in. konie karmić i wyraźnie wychudzony i zaniedbany.
Doprowadziło to do około 100 przez Jana Byrialsens 300 koni w Polsce zostały już usunięte przez władze weterynaryjne ii Polsce.
Ekstra Bladet była w kontakcie z kilkoma, którzy znają Jana Byrialsen od duńskiego przemysłu końskiego.
Przypadek Polski nie dziwi ich, a kilka ma silne opinie na niego, ale nikt nie chce wystąpić z nazwy.
Ekstra Bladet bezskutecznie próbował uzyskać komentarz od Jana Byrialsen, ale nie odpowiedział na wezwania, a w stadninie w Skals informuje urząd, że John Byrialsen nie występuje.
On jest podobno w Polsce, gdzie władze dały mu miesiąc, aby uzyskać uchwyt na sytuację stadninie.
John Byrialsen hodowca koni duński gorącokrwiste, a on też pracował wcześniej dla chińskiej drużyny narodowej.
U nas wolno robić palenia w Danii nie.
Nie wiem, jak w Danii, ale u nas nie wolno:
1a. 15) Zabrania się znęcania nad zwierzętami.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
1) 16) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub doświadczenia na zwierzęciu, w tym znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie (...). (Ustawa o ochronie zwierząt z dn. 21 sierpnia 1997, z późn. zm.).
Zakaz robienia paleń jest u nas co prawda bodajże od początku zeszłego roku, więc może przedtem i faktycznie palenia duńskie konie otrzymywały, przebywając w Polsce. Ale co z młodszymi osobnikami... Mnie się akurat teoria, że przywiózł konie tutaj, żeby im zrobić palenia, wydaje bez sensu, skoro w Danii i tak nie wolno (w sensie nic mu to nie daje). Na odchów czy jako odpad - to już bardziej. Choć i tak całkowitym bezsensem jest dla mnie, że wydał kasę na dzierżawę stajni i transport po to, żeby same padły, najwyraźniej nie starając się nawet ich sprzedać w Polsce. 🙇
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 sierpnia 2013 13:08
fraziu, bez przesady. nawet laik "pracujący na czarno" by zauważył, że coś jest nie tak i sam zaczął by albo konie lepiej karmić, albo interesować się tematem z innej strony. skoro proceder trwał tam już od dłuższego czasu, to dlaczego nie było to nagłośnione wcześniej? :/
Człowiek, któremu zależy na pracy ... Gdyby pracownicy zaczęli zwracać uwagę, albo straszyć, że to zgłoszą to co zrobiłby właściciel? Wywalił na zbity pysk ... a na ich miejsce pewnie całe tłumy kolejnych. Co może zrobić 4 pracowników przy takiej ilości koni? To prawie setka koni na pracownika. Lepiej karmić? Za co? Dokładać ze swoich?
Choć i tak całkowitym bezsensem jest dla mnie, że wydał kasę na dzierżawę stajni i transport po to, żeby same padły, najwyraźniej nie starając się nawet ich sprzedać w Polsce.
Dokładnie. I te padnięte ponoć musiały zostać zutylizowane a to też jakiś tam koszt.
Człowiek, któremu zależy na pracy ... Gdyby pracownicy zaczęli zwracać uwagę, albo straszyć, że to zgłoszą to co zrobiłby właściciel? Wywalił na zbity pysk ... a na ich miejsce pewnie całe tłumy kolejnych. Co może zrobić 4 pracowników przy takiej ilości koni? To prawie setka koni na pracownika. Lepiej karmić? Za co? Dokładać ze swoich?
no właśnie. Jak się nie ma żadnej pracy ani zasiłku ani nic to taki pracodawca jest na wagę złota.
[quote author=desire link=topic=92090.msg1848368#msg1848368 date=1376308759]
fraziu, bez przesady. nawet laik "pracujący na czarno" by zauważył, że coś jest nie tak i sam zaczął by albo konie lepiej karmić, albo interesować się tematem z innej strony. skoro proceder trwał tam już od dłuższego czasu, to dlaczego nie było to nagłośnione wcześniej? :/
Człowiek, któremu zależy na pracy ...
[/quote]
Przepraszam, ale z czego karmić? Jak pieniędzy ledwo starcza na własne utrzymanie (i rodziny)... Przecież pasza dla koni kosztuje. Czy pracownicy mieli się jeszcze zrzucać na bogatego Duńczyka? Oni cieszyli się, że w ogóle pieniądze dostają, na własne przeżycie.
Takie są realia...
Mieli podcinać gałąź, na której sami siedzieli? Nonsens...
Widzę, że dziewczyny wyjaśniły sprawę. Ja od siebie mogę tylko dopisać, że ciągłe kłótnie z zarządcą - o stan koni, weterynarza, żywienie itd. - były jednym z powodów, dla których Honorowa odeszła z pracy. Honorowa dokarmiała potajemnie konie, a zarządca potrafił wyciągać siano z boksów.
To tyle na temat odpowiedzialności pracowników za stan koni.
Wlasnie zadzwonila do mnie moja wstrzasnieta mama. Widziala program na TVN. Nie wiem czy za sprawą mojego.maila się zainteresowali sprawą czy dostali więcej "cynków". Wazne ze sie zainteresowali. Sama nie widzialam. Mama mowi ze dosc obszerny material.