kuć czy nie kuć?

Myślę, że 1) w podkowie koń czuje się totalnie bezpiecznie, więc nie ma żadnych obaw przed machaniem nogami 2) czy to nie jest tak, że przybity metal powoduje, że jak już wpędzimy go ( metal) w ruch, to on ten ruch "pociągnie" dalej? Zamach nogi trzeba wziąć mocniejszy, by podnieść ciężar, a potem ten ciężar niejako napędza dalszą część ruchu, naszego zamachu?
Obrazowo- inaczej machałabym koła rękoma wolnymi, a inaczej leciutko czymś obciążonymi.- rozumiecie o co mi chodzi?  🙂
pamiętam jak Tomasz na kursie wspominał o tym, że koń bosy dokładnie potrafi wycelować, wyczuć ruch, w podkowach tego nie ma, bo jest kopyto plus "coś". Czyli kłania się ekonomia, jeśli dodamy do tego brak hamulców czyli ograniczenie czucia podłoża, plus ciężar "ciągnący" kończynę o jakim pisze Tunrida (zaangażowanie by coś podnieść plus ciężar ciągnący ten ruch wyżej/dalej) to możliwe, że jest to częściowe wytłumaczenie czemu konie kute poruszają efektowniej (nie efektywniej, jak w naturze 😉)
quanta, koniczka, katija - a mogłybyście wstawić zdjęcia waszych kopyt?
mój koń był kuty na przód przez ponad rok - korekcyjnie dopóki podkowa nie zebrała mu kopyta. W momencie kupna miał 'rozczłapane talerzyki'. Teraz już wiem, że przy braku suplementowania biotyną w ciągu nawet 2 rozczyszczeń kopyto jest łamliwe i linia biała rozszerza się i wykrusza - ściana kopyta odchodzi od puszki, robi się flara. Jeżeli konia biotynuję (orling, raz zdarzył mi się officinalis, ale jednak orling to jest to w naszym przypadku) to kopyto trzyma kształt.

Wracając do samego kucia - zmiana w chodzie konia była bardzo odczuwalna. Kowal nazwał to że koń 'nie będzie tak macać' i będzie stąpać pewniej. Ja uważam, że póki się da - jak tu powiedziano, konia można trzymać boso, jednak gdy koń pracuje (np. sport) to kucie jest zapewnieniem mu lepszych warunków pracy dając mu dobre buty czy ochronę 'nóg' do roboty.

Mój koń póki co bosy - ale idzie niedługo w dłuższy trening, i z kolei trenerka napomknęła i powiedziała, że można by go podkuć na przód. Ja będę obserwowała jego giry i kontrolowała kształt i stan kopyt. Jeżeli będzie trzeba podkuję
dea   primum non nocere
15 lipca 2013 08:03
Kucie dla samego efektownego ruchu kojarzy mi się niestety z pewnym trendem w Ameryce. Pewnie wiecie o co chodzi. Jak nie, to mogę coś wrzucić. Słaby to argument. Zdrowy ruch - OK. Przesadny ruch, bez patrzenia na to jakie może mieć potencjalne efekty uboczne, to instrumentalne traktowanie konia i trzeba to powiedzieć jasno. Pytanie, czy ten ruch jest zdrowy? Dla mnie podstawowym wyznacznikiem jest dobro konia. W przypadku konia Koniczki OK, koń ma większy komfort, więc kucie brzmi sensownie (choć nie znam blisko przypadku - pytanie czy INNE struganie nie miałoby takiego samego efektu - ale to tylko taki malutki pytajniczek - być może nie).
Fanatyczką bosości (chyba?) nie jestem, ale wyzywanie się nawzajem od fanatyków, to nie jest spokojna dyskusja. Dyskutujmy może na argumenty?

Co do tego, że koń się lepiej rusza podkuty niż boso - ale również lepiej się rusza strugany prawidłowo niż nieprawidłowo. Do tego nie ma ryzyka, że sobie np. stawy porozwala, bo nie czuje podłoża i na twardym za "mocno" stąpa. Oczywiście w przypadku koni ujeżdżeniowych w wysokim sporcie, które twardego nie zaznają, to pewnie nie jest problem, więc im to akurat mniej grozi.

Ja tam myślę, że czasem do jednego celu jest wiele dobrych dróg. Jeden pomoże koniowi kuciem, drugi przybije mu gwóźdź do trumny. Jeden konia wyciągnie bosym struganiem, drugi go załatwi. I konie też są różne - nie ma chyba takiego kowala/strugacza, który pomógłby absolutnie każdemu koniowi i jeśli on go dotknął, a koń nadal ma problem, to już nic się nie da zrobić - bo różni ludzie to różne pomysły, różne strategie. Trzeba się przyjrzeć koniowi i jego zapytać, w czym mu wygodnie. Ale moim zdaniem powinno się wyjść od podstaw, czyli dania koniowi szansy na sprawne bose kopyto (poprawne struganie, ustawiona dieta, maksymalizacja ruchu swobodnego, najlepiej po rożnych - komfortowych - podłożach), wtedy można póbować z kuciem. No, chyba że wiadomo, że boso nie da rady - tak jak było z moim przykurczowcem - choć poprzedni własciciele nie dopuszczali nawet opcji podkucia, mnie nie przeszło nawet przez myśl, żeby tracić jego czas próbując unikać podków. Okułam jak tylko przyszedł do mnie. Tak, teraz jest bosy - żyje, biega, nie kuleje, kopyta ładne i nie wyglądają jak te ogryzki, które z adnotacją "po przykurczu" (prowadzone tradycyjnie) często zdarza mi się oglądać.

EDIT: literówka - oczywiście, chodziło o efektowny.
Kucie dla samego efektywnego ruchu kojarzy mi się niestety z pewnym trendem w Ameryce. Pewnie wiecie o co chodzi. Jak nie, to mogę coś wrzucić. Słaby to argument. Zdrowy ruch - OK. Przesadny ruch, bez patrzenia na to jakie może mieć potencjalne efekty uboczne

Efektownego chyba, bo efektywny to akurat coś mocno pożądanego 😉

dea, nie złapałaś, o czym pisałam. Widziałaś chociaż raz taką różnicę przed i po w koniu, którego znasz od podszewki? Ja się tu bynajmniej nie zachłystuję pajacowaniem, akurat jako osoba z zainteresowaniami w kierunku ujeżdżenia przywiązuję ogromną wagę do ruchu i do niuansów ruchu. Taki ruch, który jest elastyczny, rytmiczny, swobodny, zdrowy, koń się w ruchu nogami odbija od ziemi, a nie powłóczy nimi i szura, podnosi i zgina kończyny, w związku z czym pracuje plecami, szyją i wzmacnia i rozbudowuje mięśnie całego ciała - nigdy w życiu nie nazwę niezdrowym.
A z Twojej powyższej wypowiedzi wynika, że albo boso, albo kujemy dla jarania się wynaturzeniem (bo to, co prezentują sobą saddlebredy to jest przerażające).

Dla mnie podstawowym wyznacznikiem jest dobro konia.

Oj, to w takim razie zapytam, czy wsiadasz. Bo z takim wyznacznikiem wsiadałby tylko hipokryta. Jeżdżenie na koniu nie jest dla niego w żaden sposób naturalne i zdrowe, niestety. I nie będzie. Jedyne co możemy zrobić, to stworzyć warunki optymalne dla (z)noszenia jeźdźca wierzchem (czyli odpowiednio jeżdżony, rozwinięty fizycznie i psychicznie koń). Ale takie rozważania to i tak na inny wątek.

Do tego nie ma ryzyka, że sobie np. stawy porozwala, bo nie czuje podłoża i na twardym za "mocno" stąpa. Oczywiście w przypadku koni ujeżdżeniowych w wysokim sporcie, które twardego nie zaznają, to pewnie nie jest problem, więc im to akurat mniej grozi.

Gdyby chodzenie boso koniowi dawało tak ogromne czucie, mądrość i pełną poprawność stawiania kopyt, to u bosych nie powinny się powstawać zwyrodnienia w trakcie użytkowania, bo i skąd? Skoro to podkute mogą na twardym stawiać nogi "za mocno" i sobie "rozwalać stawy", to jak mniemam bose będą zawsze optymalnie się dostosowywały do podłoża i użytkowania. Skąd u nich problemy?

Ja też długo trzymałam młodego konia boso, teraz pracuje konkretniej, stepuje czasami po granitowej kostce, której mamy sporo w ośrodku, więc jest podkuty. Nie zauważyłam żadnej zmiany poza poprawą ruchu. Nie chcę w tej chwili rozstrzygać, czy kucie jest słuszne, czy nie i którym koniom się należy (wszystko zależy od konkretnego przypadku i tyle na ten temat). Interesuje mnie tylko, dlaczego tak się dzieje, bo to nie pierwsza taka zmiana po podkuciu, jaką obserwuję. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie żadnego zdrowego konia, który po prawidłowym kuciu ruszałby się gorzej. Wszystkie właśnie zaczynają bardziej korzystać ze swoich nóg (a nie mniej). Nie sądzę, żeby podnoszenie nóg i zginanie stawów było w jakikolwiek sposób dla konia złe. Kiedyś miałam okazję obserwować trening młodzików lekkoatletów. Trener zawodników opowiadał mi o kilku wyróżniających się osobach. Wskazywał jedną, która miała wrodzony talent i robiła błyskawiczne postępy. I zgadnijcie co - ta osoba właśnie w naturalny sposób wyżej niż inni podnosiła nogi, zginała kolana, miała taki okrągły sprężysty ruch. Różnica w stosunku do pozostałych osób była zdecydowanie widoczna.

Zwyczajnie jestem ciekawa (curiosity killed the cat) 😉
quanta , nie wiem jaką zależność mają podkowy  na ruch wszystkich koni ale wiem jakie miało na moją klacz , niestety ten przypadek nie jest ,,normalny,, kupiłam młodą 4 letnią klacz ze sztorcami na przodach , wynik wrodzonego przykurczu ścięgien , gdy ją kupowałam była podkuta , zaprezentowano mi ją na betonie , o matko jak ona małachała łapami , w życiu nie widziałam tak ruszającego się konia  😲, wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczą sztorce , przykurcze itp ale myślałam - jak ona tak się rusza to nie moze być jakaś wielka wada , bo kto to widział chorego konia z takim ruchem , o naiwnosci , gdy ją pokazywałam kierownikowi zwiazku , to ten od razu za telefon i zadzwonił do stadniny gdzie sie urodziła z pytaniem dlaczego takiej klaczy nie zostawili na matke . po ściągnięciu podków ruch się znacznie pogorszył , szczególnie na twardym , nie jest zły , rusza sie nadal fajnie , ale to nie jest już to co pokazywała , a powodem tak pieknego, efektownego  ruchu było to że bez czucia bólu waliła jak głupia czubkami kopyt w to podłoże , po zdjęciu podków poczuła ze to jednak boli , więc zaczęła starać sie stawiać kopyto chociażby płasko .  niestety u niej efektem ,,pięknego,, ruchu są deformacje czubka kości kopytowej ,
klacz znajomej , bosa nie skoczy przeszkody jeżeli grunt pod kopytami nie jest stabilny , ale juz podkuta ( bez haceli ) skacze bez wahania . więc skłaniałabym sie do tezy ze chodzi jednak o to czucie pod ,,butami,,
dea   primum non nocere
15 lipca 2013 15:07
A z Twojej powyższej wypowiedzi wynika, że albo boso, albo kujemy dla jarania się wynaturzeniem (bo to, co prezentują sobą saddlebredy to jest przerażające).

Nie, nie wynika. To było tylko pytanie - czy to jest ruch "zdrowy". Jeśli tak, to OK.

[quote author=dea link=topic=209.msg1826962#msg1826962 date=1373871820]
Dla mnie podstawowym wyznacznikiem jest dobro konia.


Oj, to w takim razie zapytam, czy wsiadasz. Bo z takim wyznacznikiem wsiadałby tylko hipokryta. Jeżdżenie na koniu nie jest dla niego w żaden sposób naturalne i zdrowe, niestety. I nie będzie. Jedyne co możemy zrobić, to stworzyć warunki optymalne dla (z)noszenia jeźdźca wierzchem (czyli odpowiednio jeżdżony, rozwinięty fizycznie i psychicznie koń). Ale takie rozważania to i tak na inny wątek.
[/quote]

Ha, no niekoniecznie. Wsiadanie to praktycznie jedyna metoda na wymuszenie ruchu. Zdrowsze dla konia jest wymuszanie mu ruchu, niż pozostawianie go "bezrobotnym". Lonżowanie IMHO jest dużo gorsze (bieganie w kółko na pewno naturalne dla konia nie jest, jest on przystosowany ewolucyjnie jednak do ruchu w dużej części po prostej i łagodnych łukach, nie do ciągłego "bycia w zakręcie" - oczywiście też bez przesady i sensowne lonżowanie również ma swój czas i miejsce, zwyczajnie według mnie nie wystarczy jako jedyny ruch). Jak już się wsiada, to priorytetem jest dbanie o prawidłową dynamikę ruchu - na tyle na ile się potrafi i jest w mocy. Zgoda - to temat rzeka i nieco obok tego tutaj.

[quote author=dea link=topic=209.msg1826962#msg1826962 date=1373871820]
Do tego nie ma ryzyka, że sobie np. stawy porozwala, bo nie czuje podłoża i na twardym za "mocno" stąpa. Oczywiście w przypadku koni ujeżdżeniowych w wysokim sporcie, które twardego nie zaznają, to pewnie nie jest problem, więc im to akurat mniej grozi.


Gdyby chodzenie boso koniowi dawało tak ogromne czucie, mądrość i pełną poprawność stawiania kopyt, to u bosych nie powinny się powstawać zwyrodnienia w trakcie użytkowania, bo i skąd? Skoro to podkute mogą na twardym stawiać nogi "za mocno" i sobie "rozwalać stawy", to jak mniemam bose będą zawsze optymalnie się dostosowywały do podłoża i użytkowania. Skąd u nich problemy?
[/quote]

Bo bosy bosemu nierówny. Tak jak okuty - okutemu. Najważniejsze jest JAK wystrugany* - czy boso, czy pod podkowę. Zgodzisz się chyba, że nie każde kucie uczyni z konia sprawnego "skrzydlatego latawca"? Z bosymi kopytami jest podobnie.
* w przypadku bosych kopyt sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo niekoniecznie każde kopyto się da ot tak wystrugać. Czasem konieczne jest zadziałanie na inne elementy układanki - dietę, ilość/rodzaj ruchu, a na efekty nieraz trzeba poczekać aż przynajmniej część kopyta zrośnie. Czasem w takich "dyskusyjnych" sytuacjach okucie (poprawne) da efekt natychmiastowy, i wtedy pewnie, jeśli ktoś chce konia użytkować i na rehabilitację nie ma czasu bądź warunków, warto okuć (jak na przykład w przypadku opisywanym przez kasik - bolesna strzałka), z tym że ja bym równolegle próbowała rozwiązać problem (czyli np. zmiana diety, zewnętrzne lecznie strzałki, zapewnienie ruchu). Jeśli chodzi o to, jaką metamorfozę może przebyć bose kopyto i że sama bosość nie wystarczy - zalecam lekturę bloga Rockley Farm (tak, to moje odsyłanie do nich pewnie też już niektórych drażni  😀iabeł: sorry, nie klikajcie - może ktoś zainteresowany tematem jeszcze tego adresu nie zna i też bedzie miał przyjemność z oglądania zdjęć i filmów z przemian, jakie przechodzą tamtejsi pacjenci - pod wpływem poprawnej diety i ruchu, również pod siodłem).


Ja też długo trzymałam młodego konia boso, teraz pracuje konkretniej, stepuje czasami po granitowej kostce, której mamy sporo w ośrodku, więc jest podkuty. Nie zauważyłam żadnej zmiany poza poprawą ruchu. Nie chcę w tej chwili rozstrzygać, czy kucie jest słuszne, czy nie i którym koniom się należy (wszystko zależy od konkretnego przypadku i tyle na ten temat). Interesuje mnie tylko, dlaczego tak się dzieje, bo to nie pierwsza taka zmiana po podkuciu, jaką obserwuję. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie żadnego zdrowego konia, który po prawidłowym kuciu ruszałby się gorzej. Wszystkie właśnie zaczynają bardziej korzystać ze swoich nóg (a nie mniej). Nie sądzę, żeby podnoszenie nóg i zginanie stawów było w jakikolwiek sposób dla konia złe. Kiedyś miałam okazję obserwować trening młodzików lekkoatletów. Trener zawodników opowiadał mi o kilku wyróżniających się osobach. Wskazywał jedną, która miała wrodzony talent i robiła błyskawiczne postępy. I zgadnijcie co - ta osoba właśnie w naturalny sposób wyżej niż inni podnosiła nogi, zginała kolana, miała taki okrągły sprężysty ruch. Różnica w stosunku do pozostałych osób była zdecydowanie widoczna.

Zwyczajnie jestem ciekawa (curiosity killed the cat) 😉


Hmmm no właśnie, okrągły, bardziej sprężysty ruch... Fajnie, że wyciągnęłaś porównanie do ludzkich lekkoatletów, bo gdzieś o tym też czytałam. Pojawiają się teraz badania (haha, już widzę reakcje niektórych, o taką:  :icon_rolleyes🙂 nad bosym ludzkim bieganiem. Ja tam sobie biegam w butach 😉 ale obserwuję ten wątek z zainteresowaniem i staram się mieć otwartą głowę. Jednym z przemyśleń, wniosków z tych badań było to, że bosy biegacz miał wykrok bardziej płaski i lądował mniej na piętach, bardziej na środku stopy. Mniejsze było uderzenie w podłoże. Mniejsza też była ilość kontuzji "wyżej" tychże bosych biegaczy - w porównaniu do biegaczy używających topowych butów z amortyzacją. Jak dla mnie, to bardzo ciekawe jest. Ot, pod rozwagę - niekoniecznie po to, żeby ściągać buty i latać do roboty boso (aktualnie siedzę przy biurku w dość sympatycznych sandałach na wysokim obcasie), ale wiedzieć co jaki ma efekt chyba warto? Odkąd poczytałam te prace, staram się biegać inaczej. Nawet jeśli mam ochotę wyciągać macki na maksa i łiiii latać, szczególnie z górki 😉 to nie pozwalam sobie na taki ruch w dużej dawce. Staram się biec rozluźniona, ale spokojnie i lądować miękko, nie "elastycznie". Chociaż czasami sobie pozwalam na skorzystanie z zalet butów, bo wrażenie z takiego "ruchu plus" jest faktycznie pozytywne. Założę sie, że dlatego konie z tego korzystają.
Poszukać tego opracowania? Może nawet kilka było... interesuje kogoś? Czy stos już płonie dla mnie? 😉  🍴  :kwiatek:

Disclaimer: Nie, nie namawiam Cię, żebyś natychmiast rozkuła swojego młodziaka, nie uważam, że zabijasz go tym "ruchem plus" i że zaraz będzie miał kontuzję - życzę Wam, żeby żadne kontuzje Wam się nie przydarzały i dużo dobrej pracy z satysfakcją dla obu stron.
nie mozemy przeciez porownac sportowych butow do podkow. jak sama napisalas- sportowe buty amortyzuja, podkowy- w zadnym razie 😉
No właśnie. Chodzi przede wszystkim o to, że obojętne czy okuty czy "tylko" wywerkowany to musi to być robione dobrze.
Ponawiam moje pytanie do katiji: czy mogłabyś wstawić zdjęcia kopyt swojego konia? Chciałabym zobaczyć jak wyglądają okute kopyta spod noża Twojego kowala. Może być na pw jeśli nie chcesz tutaj.
Maria89,  Katija już kiedyś wstawiała, odnośnie dyskusji o zawężeniu podkutych kopyt.  nawet ma taki ładny albumik http://re-volta.pl/galeria/album/540
O dziękuję 🙂 katija, czy p. Rybka robi kopyta Twojego konia od 2011 roku? (bo widzę, że na wcześniejszych zdjęciach jest ktoś inny)
Do powodów lepszego ruchu konia w podkowach dołożę ochronę miękkich piętek, gdy koń trzymany na niskich piętkach. Przy ruchu optymalnym piętki są bezpieczne, ale przy mocnym zaangażowaniu zadu, przy elementach ujeżdżenia w wysokim zebraniu, przy galopie wyciągniętym czy przy stromych skokach (i - niestety, przy awaryjnym hamowaniu przed przeszkodą 🙁) - już nie. To nic miłego dla konia cały ciężar oprzeć (np. na akurat twardym) na bosej-że-bosej piętce (nad kopytem)🙁

Bosa rehabilitacja kopyt mojego konia trwała prawie 3 lata 🙁. Smuteczek, bo... dziś przekonana jestem, że ZA długo. Bo różnica w pewności ruchu i możliwościach ciała jest ogromna (a już w ogóle w hacelach - mrau). Za długo - bo koń niestety dobrze zapamiętał (mięśniowo) swoje ograniczone możliwości gdy był bosy. Nie pojmuje jeszcze, że z tym czy tamtym bosy miałby kłopoty, a okuty - już nie. Nie przyzwyczaił się jeszcze, że zwyczajnie - w podkowach może więcej: wyżej, szerzej, szybciej, bardziej dynamicznie, z każdego podłoża. A i tak moje odczucia z porównania startów (i treningów) bosym a w podkowach są takie, że newa-ewa startu bosym koniem! (chyba, że na zadbanej hali).

Natomiast, gdybym planowała tylko w teren jeździć - nie okułabym przenigdy: koń traci sporo swojej mądrości, sensownego kombinowania jak i gdzie mądrze stąpnąć. Po to potrzebuję podków (ja - z pewnością nie koń) - żeby tę przemądrzałość  😉 koniowi odebrać na okoliczność startów i dużego dynamicznego wysiłku.
W treningu także: prosta rzecz - mam galopować tyle i tyle w takim a takim tempie. No i jeśli wjadę na szlaku na twardy żwir - w życiu bez forsowania nie utrzymam wcześniejszego tempa przy ochoczości konia 🙁. Tempo zmieni się zależnie od podłoża (chyba, że wymuszę - wymuszać, to ja już wolę w podkowach).

Wg. mnie podstawowa wada podków (nie licząc kowali-partaczy) jest jedna: uniemożliwiają naprawdę częste werkowanie  🙁 (niezbędne wielu koniom).
Akurat kon z albumu katiji ma flary (rozciagnieta linia biala, stan zapalny, co moze dawac bolesnosc) wiec nic dziwnego, ze w podkowach chodzi lepiej (znieczulenie). Jakby byl prawidlowo werkowany to mozliwe, ze nie byloby tej roznicy 😉
Bardzo ciekawe to, co piszecie o poprawie ruchu. Jezeli macie jakies filmiki porownawcze i chwile czasu, to wklejcie prosze. Wydaje mi sie, ze jezeli kopyta sa poprawne, to ta roznica powinna byc minimalna, i istniec tylko z tej racji, ktora tunrida wymienila jako drugi argument 😉
Dava   kiss kiss bang bang
15 lipca 2013 22:35
Akurat kon z albumu katiji ma flary (rozciagnueta linia biala, stan zapalny, co moze dawaec bolesnosc) wiec nic dizwnego, ze w podkowach chodzi lepiej (znieczulenie). Jakby byl prawidlowo werkowany to mozliwe, ze ni byloby tejroznicy 😉
Bardzo ciekawe to, co piszecie o poprawie ruchu.


A ja bym chciala w koncu zobaczyc foty konia (w sensie kopyt) naturalnie struganego i jego nog. Z idealnymi pietkami, swietnymi strzalkami, ksiazkowa linia biala, bez flar, bez ani jednej obraczki.
Ot takie super prawidlowe, ksiazkowe, nie pokruszone, elastyczne kopyto.
No i nogi konia, ktory je ma i filmik. Najlepiej w ruchu i pod siodlem. A juz w ogole ozlocilabym za takiego konia, ktory przy tym wszystkim chodzilby jakies sensowne konkursy, a nie spacerowalby po lesie.

Takie mam zyczenie  😀iabeł:
hedonistka,  mogłabyś powiedzieć, gdzie widzisz stan zapalny? znaczy, czego stan zapalny? tak z ciekawości zapytam.

takich strzałek jak ma ten koń to życzyłabym sobie u każdego... a jakby moja bosa kobyła miała takie, to bym piała z zachwytu.
Akurat kon z albumu katiji ma flary (rozciagnueta linia biala, stan zapalny, co moze dawaec bolesnosc) wiec nic dizwnego, ze w podkowach chodzi lepiej (znieczulenie).

hedonistka, flary sa cena kucia i place ja swiadomie 😎 widzialam bose konie, ba naturalnie prowadzone z wiekszymi flarami niz moj ma od gwozdzi. i chyba nie do konca zrozumialas- moj kon chodzi bez podkow bardzo dobrze. normalnie, bez macania, bez podbijania sie itp. po prostu w podkowach chodzi JESZCZE LEPIEJ. jesli chcialoby ci sie poczytac, to wiedzialabys,ze do kontuzji, od czasu ktorej ma ortopedie na przodach byl co roku rozkuwany na sezon jesienno-zimowy. i chodzil normalnie 😀 dziekuje za diagnoze stanu zapalnego, ale kon sie nigdy nie skarzyl kopytowo.
Jakby byl prawidlowo werkowany to mozliwe, ze ni byloby tejroznicy 😉

wskaz prosze, co nieprawidlowego jest w sposobie werkowania mojego konia?
O dziękuję 🙂 katija, czy p. Rybka robi kopyta Twojego konia od 2011 roku? (bo widzę, że na wcześniejszych zdjęciach jest ktoś inny)

tak, wychodzi na to, ze tak 😉 pod koniec miesiaca wstawie zdjecia po kuciu, bedziesz mogla zobaczyc, jak wygladaja po takim czasie.
i nie chce tu nikogo urazic, ale w tym watku sa dwie osoby, ktore spowodowaly, ze jako swiezy posiadacz konia zaczelam interesowac sie tym jak kopyto powinno wygladac, jak to dziala i do czego mam dazyc. jestem tym osobom bardzo wdzieczna, bo przy calej swojej wiedzy nie sa fanatyczkami, i wlasnie dzieki nim moj kon nie ma kopyt masakrowanych przez fuszerzy jakich tu pelno. to wlasnie dzieki tym osobom sprowadzam sobie kowala z innego wojewodztwa, i choc sa one zwolenniczkami "bososci", to pomogly mi znalezc zloty srodek. dzieki temu moj kon jest DOBRZE KUTY, bo dzieki dziewczynom wiem jak to powinno wygladac. ale waznym bardzo faktem jest to, ze potrafia one wyglosic opinie, zwrocic na cos uwage bez irytowania adwersarza.
dea   primum non nocere
16 lipca 2013 00:51
nie mozemy przeciez porownac sportowych butow do podkow. jak sama napisalas- sportowe buty amortyzuja, podkowy- w zadnym razie 😉


Hmmmm... i to jest jeszcze na plus dla podków? Pogubiłam się.
Jak dla mnie analogia pewna jest - i buty ludziom, i podkowy koniom zmieniają/zmniejszają czucie podłoża. Przez to dają tę pewność, która powoduje aktywniejszy ruch - który dla reszty systemu może być za dużym obciążeniem. Jeżeli przy amortyzujących butach zwiększa się częstość kontuzji, to co dopiero przy nieamortyzujących podkowach? Dlatego wspomniałam o amortyzującym podłożu dresażystów, które chociaż częściowo łagodzi ten efekt.
hedonistka, planowałam wrzucić materiał porównawczy. Niestety, koń przy kuciu się na miesiąc załatwił (to też wada kucia, że sporo się może wydarzyć in minus) i z porównania nici 🙁. Bo chciałam (w maju) wrzucić wręcz dzień po dniu: koń bez podków, koń z podkowami. Trudno, wrzucę następnej wiosny (a może ktoś wrzuci wcześniej). Planowałam to, bo po poprzednim roku byłam pewna, że różnica będzie ewidentna i byłam ciekawa co wy na to.
Hmmmm... i to jest jeszcze na plus dla podków?

absolutnie nie 😉 to jest jedna z najwiekszych wad podkow. nawet bardzo dobrze dopasowana i przybita podkowa, nie jest amortyzatorem i dodatkowo ogranicza amortyzujace wlasciwosci kopyta.
dea   primum non nocere
16 lipca 2013 01:38
A nie uważasz, że to ciekawe, że nawet ludzkie buty (amortyzujące) zwiększają częstotliwość kontuzji? 😉 Mnie to bardzo zaskoczyło, prawdę mówiąc. Do tego stopnia, że przy pierwszym kontakcie stwierdzilam, że te badania jakieś trefne i wyparłam  😜 ale później spotkałam się z tematem znowu, i już takiej pewności nie mam - za dużo się tego robi. Nawet rynek to wyczuł i produkują buty do biegania boso - wariatkowo  🤔
http://www.vibramfivefingers.com/index.htm
dea, a wiesz, że życie jest ogólnie szkodliwe dla zdrowia?
Wszystko, co akurat nie mieści się w optimum, wszystko, do czego organizm nie jest (jeszcze) przystosowany - zużywa rezerwy. Życie to stres. Możemy próbować się zachowywać optymalnie i non-stop z umiarem, unikać przeciążeń wszelkich (obżarcia się też) - i tak nie mamy gwarancji, że przedłużymy życie, ani że jego końcówka będzie znośna. Ew. umrzemy "młodsi" (biologicznie). Trenując - wzmacniamy się na drodze mikrouszkodzeń i gojenia, przy okazji odpalamy wolne rodniki 🙁

Tak naprawdę nadal ludzkość gucio wie o starości, gucio wie o kontuzjach, gucio wie o zwyrodnieniach - bo gucio wie o śmierci i jej przyczynach.

Tak, układ odpornościowy, złożona bestia (dziwnym trafem choroby wynikające z układu odporności są nadal nieuleczalne, jedynie zaleczalne) podpowiada nam, żeby miarkować obciążenia. Ale gdy te obciążenia "dopadają" jednostkę - układ odporności się rozwija. Odwieczny problem: eksponować na czynniki szkodliwe (i jak? z pewnością nie gwałtownie, a może gwałtownie, patrz bania + lodowata kąpiel?) czy przed nimi chronić?

Czy Ilość kontuzji jest wyznacznikiem (i czego?) czy proces zdrowienia, czy może - zaleczania umożliwiającego dalsze funkcjonowanie? I (funkcjonowanie) na jakim poziomie?
Mocno żyć? Czy radośnie wegetować? Tu wiedza nie pomoże za bardzo przy podejściu jednostkowym. Wiadomo: sporo pracoholików zejdzie na zawał, ale nie każdy. A niedomiar stresu - też szkodzi. Jak miarkować? U siebie możemy wyczulić uwagę na ostrzegawcze sygnały organizmu. U koni - pozostaje nam ciut wiedzy i baczna obserwacja.

Czy podkowy mogą zaburzyć taką obserwację? Ano - u konia nie kutego  😉 - tak. A u kutego - obserwujemy samopoczucie kutego  🙂 Nie da się jednocześnie prowadzić badań na tym samym kopycie bosym i okutym.
Może ktoś, kiedyś, sklonuje dwa, 3,4  konie i podda je takim samym obciążeniom "w" i "bez", może coś by z tego wynikło. A na dziś: "Jeździć, albo nie jeździć? Oto jest pytanie"  🙂
[quote author=Maria89 link=topic=209.msg1827492#msg1827492 date=1373907686]
O dziękuję 🙂 katija, czy p. Rybka robi kopyta Twojego konia od 2011 roku? (bo widzę, że na wcześniejszych zdjęciach jest ktoś inny)

tak, wychodzi na to, ze tak 😉 pod koniec miesiaca wstawie zdjecia po kuciu, bedziesz mogla zobaczyc, jak wygladaja po takim czasie.
[/quote]
dziękuję, bedę wdzięczna 🙂

A ja bym chciala w koncu zobaczyc foty konia (w sensie kopyt) naturalnie struganego i jego nog. Z idealnymi pietkami, swietnymi strzalkami, ksiazkowa linia biala, bez flar, bez ani jednej obraczki.
Ot takie super prawidlowe, ksiazkowe, nie pokruszone, elastyczne kopyto.
No i nogi konia, ktory je ma i filmik. Najlepiej w ruchu i pod siodlem. A juz w ogole ozlocilabym za takiego konia, ktory przy tym wszystkim chodzilby jakies sensowne konkursy, a nie spacerowalby po lesie.

Takie mam zyczenie  😀iabeł:

Ooo, ileż ironii bije z tego postu 😉
Najważniejsze jest, żeby kopyto potrafiło normalnie, prawidłowo funkcjonować a niekoniecznie, żeby dobrze wyglądało. Choć wydaje mi się, że w momencie gdy prawidłowo funkcjonuje to z czasem dojdzie też do tego, że zacznie idealnie wyglądać. Czy jest koń z naturalnie idealnymi kopytami? Pewnie nie, ale z całą pewnością idealnych kopyt nie ma wśród tych, które są okute.
Nie jestem wrogiem podków. Jeśli koń jest intensywnie uzytkowany to kopyta są narażone na zbyt duże obciążenia. W takich wypadkach kucie jest dbałością ze strony właściciela. Z tym, że określenie "intensywnie użytkowany" jest pojęciem względnym i każdy może je interpretować inaczej. I bardzo podoba mi się to co napisała halo, że podkowy są dla niej a nie dla konia, bo nie ma się co oszukiwać - koniowi do zdrowego funkcjonowania w żadnym razie podkowy niezbędne nie są.
Dava jakiś czas temu - nie tak dawno - czytałam artykuł o tym jak steffen peters mówił, że musiał rozkuć swojego podstawowego konia i jak to był jedynym koniem werkowanym naturalnie chodzącym konkursy GP. Poszukaj, poczytaj. Jednak jak peters powiedział, było to duże ryzyko jakie podjął i tylko w przypadku tego jednego konia na określony czas. Reszty nie rozkuł na rzecz naturalnego strugania
Dava   kiss kiss bang bang
16 lipca 2013 06:22
Junona oczywiście, że czytałam na ten temat. I właśnie dlatego , że czytałam to chciałabym widzieć te przykłady (nie wyjątki potwierdzające regułe).

I z moje postu nie bije ani gram ironi. Ot prawda. Bo już sama się pogubiłam  😀iabeł:
'Naturalni' cały czas przecież piszą o wyglądzie. "Flary' 'Obraczki' "Strzałki' 'Ruch od piętki' itd. No to ja właśnie piszę, że chce to wszystko naraz w jednym koniu zobaczyć. Przecież sami mówicie jak zły wpływ na kopyto i anatomię ma podkuwanie.
I chciałabym też wpływ braku podków na skoki na konkretnej wysokości i na UJ na wyższym już poziomie. Tak dla porównania.

Albo przynajmniej te super kopyta.
Bo jeśli jest tak jak piszecie o zbawiennym wpływie 'naturalnego werkowania' to przykładów powinno być bez liku.
Nieprawidlowoscia sa flary. Flary = mozliwy stan zapalany linii bialej 😉 strzalka super, fakt.
Ne mowie, ze na boso chodzil zle. Przypuszczam jednak, podkuty moze chodzic lepiec, ze z racji tego, ze takie kopyta maja prawo odczuwac boso pewien dyskomfort (nawet jesli tego jakos wybitnie nie okazuja. moj kon tez mial flary i sciany wsporowe na pol podeszwy, a chodzil po wszystkim bez problemu, 100 lat temu wstawialam zdjecia do watku kopytowego)
Halo, no ok, to czekam 🙂
edit: jakby flary powstawały od gwoździ, to twój koń nie miałby ich przed podkuciem. i to nie jest "cena kucia", moja kobyłka była podkuwana i ściana wyglądała ok  😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
16 lipca 2013 06:34
Nie Steffen, a Shannon: http://www.eurodressage.com/equestrian/2013/02/09/keeping-horses-barefoot-healthy-horse-ground

Oczywiście, że podkowy są dla ludzi. Siodła też. Niestety, koń jest zwierzęciem użytkowym, mało osób ma konia po to, żeby go puścić na padok i obserwować. Tylko to użytkowanie musimy przeprowadzać z głową. IMO dobre kucie wielką krzywdą nie jest, a niestety w wielu wypadkach jest potrzebne, albo pomocne przy użytkowaniu konia.
Co do tego dlaczego konie ruszają się lepiej, to jednak brałabym pod uwagę dodatkowe obciążenie a nie znieczulenie kopyta. Ja swojego trzymam boso, ale był okres, że chodził w butach. Robiłam takie eksperymenty, że chodził w butach na kwarcu - a więc podłożu mocno elastycznym i przyjemnym. Koń bez butów chodził dobrze, luźno, obszernie. Przy czym to raczej w butach miał twardsze oparcie (plastik sztywny) niż na kwarcu. Natomiast ewidentnie ruch był lepszy w butach - bardziej elastyczny, sprężysty. Koń mocniej uginał nogi w stawach. Przy czym na bank nie miał w tym okresie żadnego problemu z podeszwą - mógł chodzić po twardym / ostrym podłożu (typu żwir) i robił to bez żadnego ale. Po prostu przy obciążeniu butami, nawet lekkimi zmieniła mu się motoryka ruchu.
Właśnie koniczka- konie należy użytkować z głowa i mieć świadomość konsekwencji pewnych wyborów 😉 Jeśli ktoś mnie zapyta: co dla konia jest ZDROWSZE  (nie wygodniejsze) to w 99% odpowiem , że chodzenie boso.
Pozwólcie, że pozbieram argumenty jakie wymieli zwolennicy kucia: minusy kucia- podkowa nie amortyzuje (dość istotne przy artrozach), powoduje flary, odbiera koniowi naturalną ostrożność/powoduje zmniejszenie czucia (dla niektórych to plus, dla mnie minus, bo lubię swoje życie w stanie niezmienionym a mając gorącego araba po torach niekoniecznie postawię na odebranie mu ostrożności), od siebie dodam, że koń jest zmuszony przez cały czas nosić na kończynie dodatkowy ciężar
na plus- zabezpiecza kopyto przez nadmiernym ścieraniem (spokojnie tą funkcję spełnią buty, choćby z tego powodu, że najbardziej ścierne są podłoża twarde: asfalt, szuter.....etc a podkowa nie amortyzuje), poprawia ruch (pojęcie względne: efektowny, czy efektywny 😉 temat rzeka), bywa pomocne w niektórych przypadkach wymagających korekcji (kucie ortopedyczne), działa znieczulająco (w niektórych przypadkach jest to korzystne, bo nie zawsze da się zwierzakowi pomóc a komfort życia jest bardzo istotny).
Zobaczcie jak względna jest większość wymienionych argumentów 😉  Spór jest nierozstrzygalny jak dla mnie a wybór to kwestia potrzeb 😉
edit: a zastanawiałyście się co takiego sprawia, że kopnięcie konia okutego w większości przypadków kończy się gorzej niż konia bosego?? Może to też kwestia "masy dodanej"??
dea   primum non nocere
16 lipca 2013 09:20
Z powodu wpływu obciążenia na ruch napisałam o saddlebredach - to zostałam poćwiartowana 😉 a też tak czuję, że to moze być (między innymi) ten efekt, tylko w mniejszym nasileniu.

halo - jak dla mnie jednak mimo całego pięknego przemówienia, że i tak wszyscy umrzemy 😉 (a w jeszcze dalszej perspektywie słońce zrobi nam absolutne kuku) - kiedy widzę, że statystycznie jedna grupa częściej łapie kontuzje, a druga rzadziej, to daje mi to do myślenia. Nic więcej, nic mniej - zastanowić się, zeby lepiej świat rozumieć (lubię to). Tak samo jak ktoś może palić fajki i żyć 100 lat - statystyki są jakie są i jednak cośtam mówią, mimo że fizycznie nie istnieje "statystyczna jednostka" i każdy organizm jest inny. Wybory można podejmować różne, ale dobrze jest otwarcie przyznać, że są konsekwencje - obu dróg.
Także jeśli ktoś mówi: kuję, bo tak jest łatwiej - dla mnie, dla konia - zdaję sobie sprawę, że są takie a takie minusy i płacę tę cenę świadomie - to spoko. Ale jeśli ktoś mówi, że kuje, bo to jedyna słuszna ścieżka i nie dałoby się inaczej - to prowokuje dyskusję 😉 Podobnie w drugą stronę: bosość ma swoją cenę i często dałoby się inaczej.

Jak mówię, biegam w butach, normalnych - ale od czasu lektury tych prac biegam ciut inaczej. Taki kompromis. Ja tam wolę trening przez kontuzje niewyczuwalne lub dające lekki dyskomfort, niż przez takie, które wyłączają z ruchu. Ty możesz lubić inaczej - Twój wybór. Tylko myślę, że powinno być jak najwięcej rzeczowej informacji i jak najmniej inwektyw, żeby każdy mógł świadomie podejmować decyzję, mając pełen obraz.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się