Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Dzisiejszy teren taki w reku, moją użarło jakieś cholerstwo akurat w miejscu popręgu, a że tydzień temu wywinęłam orła w domu i było podejrzenie złamania rzepki ( na szczęście podejrzenie się nie sprawdziło) ale kolano dalej pobolewa. Więc na oklep się nie pisałam bo moja na lekkie odpały, to sobie tuptałyśmy razem z koleżanką. Najpierw moja lazłą z tyłu a potem wyszła na prowadzenie 🙂
Livia   ...z innego świata
09 czerwca 2013 10:22
Watrusia, ale fajnie że ona sobie tak luzem idzie i nigdzie nie ucieka 🙂

U nas las stracił przez te cholerne komary cały swój urok... Teraz staramy się przez leśne ścieżki przemykać jak najszybciej, bo inaczej nie da rady. Co się dzieje, że jest taka plaga komarowa w tym roku? Aż nie wierzę, że to tylko te deszcze.

Plaga. Ja wczoraj klęłam na komary poczwórnie.
Koń doznał kontuzji w terenie. Do tego stopnia, że kulał w stępie. Zsiadłam i prowadziłam w ręku do stajni. Bolało go. Próbował się co jakiś czas zatrzymywać. Ale komary mu nie dawały. Akurat przejeżdżaliśmy przez podmokły kawałek lasu. Obsiadały go po prosu caluśkiego. Na pysku, na chrapach, na szyi- jeden komar przy drugim. Dosłownie cały utkany w owadach. Chmura komarów wokół nas.
A koń był totalnie spsikany i Enduro Farnam i Off-em.

Nie mógł odpoczywać, bo się strasznie wkurzał, trząchał głową, denerwował się.  Myslałam nawet, czyby nie podzwonić po znajomych z przyczepką. Niedziela wieczór, środek lasu, ale może ktoś by przyjechał po nas. Z tym, że żeby takie coś załatwić, to musielibyśmy mieć czas i na dzwonienie i na czekanie na przyczepkę.
Komary nie dałyby nam szans!!!
Chcąc nie chcąc wracał w ręku. 🙁 Kulawy. 🙁

My już po terenach w tym sezonie raczej. 🙁
Oby znów się udało wyjść z kontuzji. Mogę go nadal stępować w ręku caluśki rok po lesie, ale żeby tylko wyzdrowiał!  😕
Livia,  jak ma dobry humor, to współpracuje i konik do rany przyłóż, ale jak ma dobry humor  🙂
Komary i tysiące meszek  😵 nie mam pojęcia skąd się to bierze, nigdy aż tyle tego nie było! Ostatnio zanim dobrze wjechałam do lasu, już tego żałowałam, cała droga powrotna pokonana kłuso-galopem bo inaczej po prostu się nie dało, koń się wkurzał, ja się wkurzałam i tyle z terenu.
no to.. byle do września? :/

Livia- piękne tereny tam macie!🙂
ja to bym się cieszyła jak by nas w terenie tylko komary atakowały... wracając z ostatniego mało nie zaparkowałam pełnym galopem w bramie... o jakimkolwiek stępowaniu nie było mowy/tzn była, ale po krótkim stępie na prośbę o kłus koń reagował dzikim galopem czemu się zupełnie nie dziwię.../ bo dopadło nas stado bąków bydlęcych :/ nie mówiąc już o kłopotach z rozsiodłaniem kopytnego - jeden, największy z owadów tak rozjuszył mi konia, że Borys dał popis rodem z rodeo - dobrze, że w repertuarze nie przewidział stawania dęba bo by mi pewnie do stajni zwiał rozwalając siodło w drzwiach...

teraz chyba będę jeździć w tereny albo bladym świtem albo późnymi wieczorami z powrotem po zmroku... dzisiaj sobie w celu sprawdzenia warunków nastawiłam budzik gdzieś między 4-5 i jeśli się przestawię na taki tryb to będą tereny - jeśli nie to albo się byczymy zupełnie, albo bawimy się na lajcie koło domu :/ tylko problem w tym że nie mamy u siebie żadnej typowej ujeżdżalni, a po pastwisku jeździć nie chcę bo trawy szkoda :/
U nas najgorsze jusznice i te żółte - u nas nazywane popularnie bąki, które ucztują pod brzuchem na puzdrze/wymieniu.
Meszek sporo, ale da się je przeżyć, konie sie normalnie pasły mimo aktywności meszek. Komarów nie ma póki co.

Od wczoraj siedzą w boksach, jusznice i bąki atakują już od 8ej. Konie zwiewają taranując ogrodzenie - czyli letni standard. Nienawidzę obecnego lata. 😵

A jeszcze kilka lat temu było całkiem normalnie, jusznice atakowały tylko przed deszczem i tylko przy lesie/jakichś chaszczach. Po przejechaniu około 50 metrów od krzaków wracały same. Tego żółtego badziewia nawet nie było. MOżna bez problemu było pojechać w pole końmi, zwieźć siano słome i wozić tyłek niezależnie od pory dnia. Obecnie wlasciwie na podworko wyjsc sie nie da, bo atakuja juz od progu.
Teraz murowane 2,5 miesiaca spedza w boksie.  😵

Co jest powodem takiej aktywnosci i agresywnosci tych owadow?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 czerwca 2013 13:22
A my się dzisiaj wybralismy w teren do lasu.
Ogólna masakra... Nie idzie wyrobić z tymi muszyskami i innymi gów... Kon wariuje , nie idzie ustać w miejscu ( mimo że wypryskany od góry do dołu środkiem). Już nawet nie wspominam o fotografie, który spierdzielał z lasu aż sie za nim kurzyło 🙂
Ehh.
Livia   ...z innego świata
09 czerwca 2013 16:48
tunrida, o kurcze, wiadomo czemu Pasek zakulał? Współczuję, bo dopiero co się wygrzebaliście w zasadzie... mam nadzieję, że niedługo będzie ok. (Pomijając te głupie komary.)

Lullaby, dziękuję - mały ten nasz las, ale zawsze jest 🙂

żabeczka, łączę się w bólu...
Czekamy na weterynarza. Wstępnie umówieni dopiero na wtorek, a jak wyjdzie zobaczymy. Na pewno nie jest to nic błahego. Niestety.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 czerwca 2013 17:05
oj to niedobrze. A co się stało w tym terenie Tunrida?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 czerwca 2013 17:06
tunrida  trzymam kciuki za Pasia.
Po odjechaniu naprawdę daleko do stajni, miałam wrażenie, że koń lekko, baardzo lekko znaczy na lewy przód. A że ma w tej nodze bardziej płaskie kopyto, a jest ostatnio wdrażany do trawy, i miał w ubiegłym roku od trawy opuszczenie kości kopytowej, to doszłam do wniosku, że może od tej trawy nieco maca. A że jedziemy po miękkim i elastycznym, to luzik- zwłaszcza, że kiedy kłusując anglezowałam na drugą nogę- na przednią prawą, to miałam wrażenie, że kłusuje czysto. Zawróciłam go i zaczęliśmy wracać.
Sam w międzyczasie wracając przechodził do galopu i ochoczo galopował. Kłusem też biegł moocno wyciągniętym, wywalając przednie nogi ostro do przodu. Niemiłosiernie wkurzały go komary. I spieszył się do stajni.
W pewnym momencie ze 2- 3 razy, tak jakby się potknął zadem? Jakby nogę zadnią "zostawił"na chwilę za sobą. I to był chyba moment, kiedy coś się stało. A po tym momencie zaraz musiał być stęp, bo przed nami było rozlewisko kałużowe, z mułem na bokach, nie do ominięcia z pierdyliardem komarów. Koń się boi wody, nie lubi przez nią przechodzić. Zwłaszcza, kiedy mu się kopyta zagrążają w miękkie. ( a jeszcze bokami płynęły strumyczki wodne, tyle tego było i się ich mocno bał) A przejść MUSIAŁ. Plus te komary które go natychmiast obsiadły. Zejść nie mogłam, bo bym musiała przejść co najmniej po kostki w wodzie.
Więc musiał przejść stępem mimo tego, że cały się trząsł, bał, nie chciał i w ogóle.
Przeszedł, ale nie wiem czy się dodatkowo nie doprawił w którejś kałuży/błocie, bo zaraz za tą przeszkodą stanął i ... boli. Nie idzie. Zsiadłam- a on kuleje i ledwo się przemieszcza.
Chyba się jakoś doprawił, źle stąpnąwszy nogą.

Normalnie, żeby nie te powalone komary, to można by to rozegrać jakoś na spokojnie. Ale musiałybyście tam być i to widzieć. Po prostu- jak na horrorach- "Komary III". Myślałam o zawołaniu przyczepki, ale raczej akcja bez sznasy.

Tak, że nawet w sumie ciężko mi powiedzieć CO i KIEDY się dokładnie zadziało.  🙁  Chyba wtedy kiedy "został" zadnią nogą ze 2-3 razy. Obstawiam kolano- jako, że to trefna noga, po poważnym urazie kolana w przeszłości.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 czerwca 2013 09:33
może to nic poważnego, jakieś lekkie skręcenie czy coś. W końcu nie jechaliście jakimś dzikim cwałem po głębokim piachu.
Nie. Ale koń jest po poważnym "zwichnięciu stawu kolanowego z uszkodzeniem chrząstki stawowej" 2 lata temu. Więc myślę, że torebka stawowa nie jest pierwszego gatunku. Może być osłabiona. I możliwe, że jakieś głupie krzywe stąpnięcie, na korzeniu chociażby może spowodować jej ponowne naderwanie/naciągnięcie?
Nie znam się.
Czekam na weterynarza, aczkolwiek dziś jak go sprawdzałam, to kuleje IDENTYCZNIE jak 2 lata temu. Więc niestety obawiam się, że może być to samo co było. A goić się może gorzej, skoro to już drugi raz.

Jeśli koń wyjdzie z tego, zacznę go chyba traktować jak rencistę. Jak jajko. Niepotrzebnie uznałam, że koń zdrowy. Zdrowy- w jego przypadku nie znaczy pełnowartościowy niestety. Jak życie pokazało. Nie będzie już nigdy pełnowartościowym koniem, więc nie mam prawa go tak traktować.
Aby tylko udało się jeszcze raz z tego wyjść. Będzie naprawdę koniem do lajtowych spacerów. Stępo-kłusy, a galop tylko po idealnej powierzchni, tylko po prostych. I w ogóle... Jak z jajkiem.
Aby z tego wyszedł.

Ale nie zaśmiecam już wątku o terenach.
estena   Wariat nad wariaty.
10 czerwca 2013 13:04
Tunrida trzymam kciuki, żeby było jak najlepiej.. :kwiatek: Mój emeryt po źle 'naprawionym' naciągniętym ścięgnie też taki delikatny i miał lekkie skręcenie w marcu, szczęście, że się tak skończyło i koń już zdrowy tym bardziej, że on beż biegania pomimo wieku by nie przeżył chyba.. wieć mam nadzieję, że u was też obejdzie się bez grubszej sprawy, trzymam mocno kciuki 🙂
Livia   ...z innego świata
10 czerwca 2013 15:28
tunrida, również trzymam za Paska kciuki!
tunrida, ja także trzymam kciuki.
Dziękuję wszystkim za kciuki !   :kwiatek:

ZDROWY !!!  😲 To tylko nadwyrężenie/naciągnięcie/cośwtymstylu.
Nic poważnego i za 10 dni nie będzie znaku kulawizny. Podobno. W sumie- kuleje dużo mniej niż 2 dni temu, więc polepsza mu się z dnia na dzień.

Czyli nie muszę jeszcze rzucać jeździectwa i jeszcze w tym roku będę kląć tak jak Wy na owady w lesie.  😍
Ale co postanowiłam, to zrobię. Będę go traktować dużo ostrożniej. Jednego go mam i więcej innych mieć nie będę. A nie jest coraz młodszy i coraz zdrowszy, lecz przeciwnie.
To wyszaleję się na siłowni, a z koniem będę dużo ostrożniejsza i spokojniejsza.  🙂

ps- i oczywiście po raz kolejny polecam doktora Okońskiego!  😀
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 czerwca 2013 11:51
no widzisz. Będzie dobrze. 🙂
desire   Druhu nieoceniony...
11 czerwca 2013 12:34
Cierp1enie,  ijeeee, uwielbiam górskie wędrówki 😉  😜   w tym samym czasie, co Ty w drugą stronę pojechałam - Bieszczady 🙂

ja to ta zmęczona 😉   strasznie było przesiąść się z konika polskiego na taaaaaaaaakiego ślązaka  😉 😀   ale chociażby dla samych widoczków- warto 😀


tunrida, ufff, dobrze że nic mu poważnego nie jest, dalej trzymam kciuki 🙂
Livia   ...z innego świata
11 czerwca 2013 19:16
tunrida, to świetne wieści, bardzo się cieszę 🙂

desire, piękne widoki!
Wczoraj pierwszy raz a tym roku pływalismy po zalewie, konie zadowolone - do wody robale nie wchodzą  😉
dzisiaj z samego rana wybrałam się w teren, niestety owady też wstały wcześniej  😵









i takie sobie z terenu z soboty  😉



zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
23 czerwca 2013 18:59
Pojechałam dzisiaj dumna w teren... i wróciłam po 10 min od domu.
Na ścieszce do lasu był sajgon . Nie szło, no nie szło iśc. Koń caplował w miejscu, co chwila się płoszył. Nie mógł biedak się ogarnać ,pomimo tego że wypryskanybył od kopyt po sam łeb.
Małż mi nie uwierzył, załozył maskę koniowi na głowę i heja... wrócił tak jak ja po 15 minutach.
No by to cholera jasna...Chociaz mam zdjecia. Robione na łące pod domem ale zawsze  😵
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
23 czerwca 2013 21:08
ja też skromnie z jednym się wstawię  🙂
Coś nam wątek ucichł więc wpadam z jednym z wczorajszego terenu. Komary strasznie dają nam popalić, wszędzie ich pełno człowiek nie nadąża się odganiać, konie cały czas nerwowe. Mam ich dość! W teren jeździmy z psikaczem i średnio co 30 minut mamy postój na nowe psikanie 😵  niech to dziadostwo wyginie
Livia   ...z innego świata
30 czerwca 2013 15:33
sandi, ja też już mam dość komarów. Terenuję się ciągle, 2-3 razy w tygodniu jedziemy do lasu, koń opakowany w derkę jak baleron i opsikany jak pole przed szkodnikami, a dalej one nie odpuszczają...
Ostatnio zaczęłam jeździć wzdłuż autostrady, bo przynajmniej tam jest mniej tych małych krwiopijców.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu sądziłam, że omijanie lasków, sadzawek itp. choć troszkę nam pomoże ale po ostatnim terenie się załamałam 🙁 jechała przede mną młoda a nad nią wisiała dosłownie chmara tego cholerstwa. W starej stajni doskwierały nam końskie muchy wtedy myślałam, że niczego gorszego nie będzie a jednak się znalazło  😵
Przymierzam się właśnie do kupna maski bo pan ze zdjęcia powyżej przypłaci te tereny życiem. Możecie coś polecić?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się