Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 maja 2013 18:34
aaaaa, ok 🙂 myślałam, że tu 😀
averis- dbaj o siebie teraz na maksa, moje ścięgno przez to, że nie dałam mu spokoju, goiło się ładne 2-3 miesiące chyba.
Averis   Czarny charakter
19 maja 2013 18:38
tunrida, będę :kwiatek: To nie jest poważna kontuzja, nie kuleję, , ale je czuję podczas chodzenia i chyba trochę spuchło.
Ja dziś rano miałam telefon od dietetyczki.
Opierdzielila mnie, ze cos kombinuje i nie chudnę. Fakt waga stoi od 3 dni... 😀iabeł:
Więc dziś dokładnie co do minuty...
Jedzenie jogurttu w terenie na koniu tak rozbawiło moja koleżankę, ze o mało nie spadła... A ja lyzeczka z kieszeni, jogurt z siateczki i jechane w stępie 🙂
Bilans - 2h konno +23 km rower..
Mam nadzieje ze cos ruszy..,
ale warzyw powinno się jeść więcej niż na 1 posiłek 😉


wiem, ale kiedyś w ogóle nie jadłam, albo raz na jakiś czas.
Nie cierpię warzyw :/
Ja dietowo masakra, ale ruchu miałam sporo. Od jutra (w sumie od dzisiaj) wracam w ryzy.

Harleyowcy dali mi popalić tak swoją drogą. Od środy jeżdżą mi pod oknem całymi dniami i do późnego wieczora. Ja lubię ten dźwięk jaki wydaje z siebie harley, ale na Boga przez 5 dni !  😵 Mieszkam koło olimpijskiego i korki rozwaliły mi pół zeszłego tygodnia  👿
wistra, uważaj na serki kanapkowe - są takie które mają 4-6%tłuszczu (turek figura, bieluch, president twaróg z rzodkiewką np), a są takie które mają i po 20-30... warto czytać etykiety 🙂

ja wczoraj pojechałam... przez kilka ostatnich dni trzymałam dietę świetnie, a wczoraj miałam zaplanowane zawody z psem - cały dzień w Powsinie... więc torebka - spakowany serek, wafle ryżowe, warzywka - miodzio. I parówki dla psa 😉 No i się porobiło... bo najpierw o jedzeniu zapomniałam, potem się okazało że do torby z żarciem nasypało mi się mnóstwo ziemi... a potem znowu o jedzeniu zapomniałam i efekt był taki, że między 8:50 o której w samochodzie jadąc zjadłam 4 wafle i 4 plasterki indyka, a 18 mniej więcej - zjadłam 4 wafle ryżowe i berlinkę... o.O efekt był taki, że dostałam kosmicznej migreny (z niejedzenia, przegrzania i zmęczenia) od której się zwijałam w domu na podłodze :/ uratował mnie zimny kompres na głowie, apap i pyralgina... o.O

dietowe konsekwencje były takie, że zjadłam to co mi podali Rodzice, czyli kaczkę (na szczęście mikro kawałek) z kaszą i pomidorkiem, ale potem zeżarłam ciacho... 😉 Potrzebowałam cukru, eh...
Dziś też słabo, bo wystawa z psem i menu było kiełbaskowo - kaszankowe 😉 ale jutro wracam do reżimu na 100%... na wadze się na szczęście nie odbiło 🙂
Si, wzięłam jakiś light :-)

na kolację chleb żytni z pomidorem i jajo na twardo. Om nom nom. Pyszna dieta  💃
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 maja 2013 19:29
Jara- a czujesz po ciuchach, ze jest Ciebie 6kg mniej? 6kg to bardzo duzo i zauwazylabys taka roznice, tym bardziej w kilka dni! Obstawiam, ze stara wskazowkowa waga sie zepsula, a nowa wazylas sie w innym miejscu, dlatego pokazala inna wage. Plus obstawiam, ze wazylas sie w innych porach dnia.
Na Twoim miejscu uznalabym te wage -6kg jako wage wyjsciowa.


6kg niby bardzo dużo, ale nie na mnie. Serio. Nie widać po mnie ile faktycznie ważę. Te ostatnie kilka dni przechodziłam w dresie i luźnej koszulce. Zobaczę jak jutro wstanę do pracy i z dresu przejdę na dżinsy 😉


Mój dzisiejszy dzień:

1) Dwie kromki chleba zbożowego, 2/3 serka wiejskiego z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką, szklanka maślanki + zielona herbata
2) grejfrut + zielona herbata
3) chochelka rosołu z makaronem chińskim (z grochu i fasoli) + gotowany pulpet, makaron razowy, sałata (drugie danie zjedzone tylko w połowie)
4) jogurt naturalny + błonnik + otręby pszenne + kawałek jabłka
5) dwie kromki chleba z pasztetem drobiowym, ogórki konserowowe, dwie łodygi selera naciowego + czerwona herbata


Jakieś uwagi?  :kwiatek:

Dzisiaj trochę głód czułam, zapijałam go wodą. W ogóle mam paskudny nawyk jedzenia do syta. Nie jadałam często 2-3 razy dziennie, ale po sam korek. Teraz jem mniej, ale zapijam głód. Dobrze czy źle?
Przy większości z Was wydaje mi się, że jem tyle co nic... Chyba umówię się niedługo do dietetyka.

JARA, zapijanie głodu u mnie działało na początku odchudzania 🙂 Potem organizm przestawił się na regularne jedzenie małych porcji i rzadko czuję w ogóle głód, ale nigdy nie jestem najedzona do syta. Moim zdaniem teraz robisz lepiej 🙂
dodofon- serek na koniu to był swego czasu mój standard. W tym celu uszyłam pady z kieszeniami u Ivett, by w w kieszenie wszedł serek wiejski, 4 suche chlebki. Łyżeczkę też woziłam. I też jadłam w stępie.  😀 Ale że jeżdżę sama, to nikt się nie dziwił. Może tylko koń.  😁
dodaję
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
19 maja 2013 21:00
Ją dzisiaj przez upał nie miałam chęci jeść
Przez cały dzień zjadlam  2 jabłka,kawałek kiełbaski z indyka, pomidora, banana i 3 jajka
Byłam na godzinnym spacerze, i w 1,5h terenie dość mocnym:-)
Zaraz idę na skakanke  bo mam takie zakwasy po wczoraj że biegać już nie dam rady.

Dziewczyny a jak z porównanie jazdy na rolkach do biegania? Co więcej  kcl  spala?
podobno godzina rolek 500kcal
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
19 maja 2013 21:07
A bieganie?

Ja sie na nieokreslony czas wypisuje z watku, trzymam kciuki za Was i, jakby co, jestem na PW 🙂


Bedzie Ciebie tutaj brakowalo Zen   🙁 Mam nadzieje, ze wszystko Ci sie  pouklada niebawem i no i wrocisz do nas. Mocno trzymam kciuki za - po prostu - szczescie  😎
Zen trzymaj się jakoś i wracaj  :kwiatek:

Ja nie powiem wam co dziś zjadłam, bo jedząc to powtarzałam w kółko ''będziesz się smażyć w piekle''. Zwykle w niedzielę właśnie pozwalam sobie na troszkę więcej jedzeniowo, ale dziś przeszłam samą siebie i mój żołądek się zbuntował. Poszłam biegać, przebiegłam 4,6 km z ogromną kolką towarzyszącą mi cały czas, a na końcu chciało mi się wymiotowac. Jeszcze się napaliłam dziś papierosów, eh jestem wściekła i nie zrobię tak już bardzo, bardzo długo :/
Jutro też jest dzień. I to dobry dzień. Poniedziałek.
Od jutra: 5 systematycznych, regularnych posiłków, dieta, aktywność
A wieczorem wpis- "dzień na 5".
Innych opcji nie chcę tu widzieć moje drogie koleżanki.  😉
tunrida no pewnie, tak będzie. Tylko wiesz o co chodzi, możesz się dietować ile wlezie, zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale na samym końcu i tak to żarcie mamy we krwi. Ta miłość do żarcia zostanie w nas na zawsze, takiego po prostu nachapania się ile wlezie jak jest okazja. Moją grupą krwi do końca życia już będzie nutella.
W każdym razie jutro poniedziałek, więc wszystko wróci do normy, będę mieć nerwowe 4 dni teraz więc podejrzewam, że mój żołądek się zaciśnie i jedzeniowo będzie dobrze.
tunrida Jak dobrze, że wróciłaś! 😀

Ja dzisiaj też zgrzeszyłam, ale nastawiając się na to 🙂 Byłam na mrożonej kawie...  😜 Dzień bez ćwiczeń, ale za to spacerowy. A jutro wracam do gry!

P.S. Jak mnie niemiłosiernie wkur...za moje mieszkanie wynajmowane... Aktualnie jest w nim 26 stopni. Nie mogę złapać głębokiego oddechu... Męczę się taką wysoką temperaturą niemiłosiernie. W dodatku humor mi się popsuł na tyle, że zaczęłam myśleć o innych studiach...  🤔wirek:
hanoverka- może to niewychowawcze ale ci powiem. Przerobiłam to. Jeśli jesteś na mądrej diecie 6 dni w tygodniu, a siódmego twoja grupa krwi weźmie górę nad mózgiem, to i tak ostatecznie- chudniesz. Ale to ma być 6:1 a nie 5:2, czy też 4:3.
No i wiadomo, że jakaś granica musi być w tym żarciu. Ale można trochę pofolgować. Tak uważam.  😉
Mybay podaj proszę dokładny przepis i składniki na ten omlet, wygląda jak pizza  😍 😍 😍 krok po kroczku i łopatologicznie
tunrida i ja uważam tak samo jak ty i mam te 6:1 i nie czuję się z tym jakoś źle, że ola boga zjadłam coś czego nie mogę. Ja tylko się umartwiam nad tym, że niby jest się silnym, zawziętym (wiesz o co chodzi), ale jak wiesz, że możesz sobie pozwolić na więcej to korzystasz z tego ile wlezie 😁 gdyby można było to by się jeszcze pod paznokcie schowało na ''zaś''  😜
Znam ludzi takich dla których jedzenie po prostu jest bo jest, jędzą je bo odczuwają głód no i kurde nie muszą się katować jak my. Może oni nie mają kubków smakowych? Może dałoby radę trochę tych kubków wyciąć lub wypalić? Nie no dobra, wydurniam się! Grzecznie piję ostatnią butelkę wody na dziś i jutro wstaję lekka jak piórko!
Może dałoby radę trochę tych kubków wyciąć lub wypalić?

Od pierwszego postu w tym wątku piszę, że to chyba jedyna opcja żebym uwolniła się od swojej pazerności.
I tak- to JEST niesprawiedliwe, że jedni jedzą aby żyć a drudzy niestety tak mają, że żyją aby jeść.  😉
A bieganie?


zależy w jakim tempie biegasz 😉 Jeśli ok 6 min/km, czyli ok 10 km/h to w godzinę spalisz 700 kcal (przeciętnie człowiek spala własnie ok 70 kcal z hakiem na km, zależy od masy ciała i wielu innych czynników).
tulip Prościutkie i szybciutkie  😀
1. kroisz sobie do przygotowanej miseczki wybrane przez siebie warzywa, w kosteczkę. Ja robiłam w dwóch wariantach
    - papryka, ogórek, rzodkiewka
    - papryka, pomidor, brokuł, kukurydza
   To w zależności co lubisz i co masz w lodówce. Tych pokrojonych warzyw powinno wyjść tak z 2-3 garście
2. Rozgrzewasz małą patelnię z kroplą rozsmarowanej oliwy z oliwek. Czemu małą? Bo na dużej omlet będzie cieńszy i rozleci się przy przewracaniu, zaliczyłam to raz :P
3. Do osobnej niż warzywa miseczki, wbijasz całe 2-3 jajka (zależy ile chcesz i jakiej wielkości są jajka. Jak malutkie, to lepiej 3). Ubijaczką do piany ubijasz jajka na  pianę - oczywiście nie wyjdzie taka jak ubijana z samego białka sztywna. Ważne żeby po prostu rozbić i spienić jajka
4. Na rozgrzaną patelnię wylewasz jajka i chwilkę smażysz, niecałą minutę, żeby się leciutko ścięło. Na średnim ogniu.
5. Równomiernie rozrzucasz warzywa na omleta, zmniejszasz ogień na takie 4 (mam kuchenkę ze skalą 1-9) i szczelnie przykrywasz przykrywką. Smażysz kilka minut na jednej stronie, przykrycie służy temu, żeby ścinała się też góra i nie przypalił się spód.
6. Jak już będzie istniała możliwość przewrócenia omleta bez rozwalenia go, to go przewracasz na drugą stronę i dosmażasz kilka minut.
7. GOTOWE  😜 😜 😜

Te składniki są totalnie opcjonalne, możesz sobie robić z czym tylko chcesz - z kurczakiem, z indykiem, z plastrem wędliny, z dowolną kombinacją warzyw. Pycha  😍
tunrida, hanoverka zgadzam się z wami w 100%. U mnie jeszcze dochodzi jedzenie do filmu, serialu. No nie potrafię usiąść przed tv, kompem i oglądać bez mielenia czegokolwiek. 🤔wirek: A jeszcze najlepiej, żeby to coś starczyło na caaały film albo odcinek.

Ja dzisiaj zjadłam w przerwie Wrapa Tzatziki w Macu. 😡 No nie mogłam się powstrzymać, uwielbiam go. Ale jak wracałam to mi się dziwnie zrobiło, bo uświadomiłam sobie, że muszę na niego pracować niemal półtorej godziny. Więcej tam nic nie jem.
(...) U mnie jeszcze dochodzi jedzenie do filmu, serialu. No nie potrafię usiąść przed tv, kompem i oglądać bez mielenia czegokolwiek. 🤔wirek: A jeszcze najlepiej, żeby to coś starczyło na caaały film albo odcinek.
(...)

Jak to dobrze, że nie jestem sama. 😀 Ale jeszcze lepiej, że się skutecznie z tego wyleczyłam*!

* chociaż przyznam się, że miałam nieziemską ochotę na chipsy w ten weekend. Ale przypominałam sobie te siódme poty, które wyciskam walcząc, i odechciało mi się... 😀

Dobranoc! 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 maja 2013 06:38
tunrida Znam ludzi takich dla których jedzenie po prostu jest bo jest, jędzą je bo odczuwają głód no i kurde nie muszą się katować jak my.

Taki właśnie jest mój brat. On nie czuje głodu, on je żeby nie umrzeć 😁
Kurde, jedzenie oprócz seksu i ..... jest najfajniejszą rzeczą na świecie 🏇

Tylko wiesz o co chodzi, możesz się dietować ile wlezie, zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale na samym końcu i tak to żarcie mamy we krwi. Ta miłość do żarcia zostanie w nas na zawsze, takiego po prostu nachapania się ile wlezie jak jest okazja. Moją grupą krwi do końca życia już będzie nutella.

Jakbyś pisała o mnie, święta prawda. Tylko ja nie potrafę przejść obojętnie obok frytek 😜
Ehhhh, jedzenie dla mnie to jak heroina dla narkomana. Spokojnie mogłabym pójść do Anonimowych Żarłoków, bo nie obce mi jest kompulsywne objadanie się.

zgadzam się z wami w 100%. U mnie jeszcze dochodzi jedzenie do filmu, serialu. No nie potrafię usiąść przed TV, kompem i oglądać bez mielenia czegokolwiek.  A jeszcze najlepiej, żeby to coś starczyło na caaały film albo odcinek.
Mój facet tak ma, do kina tylko z 2l Coca Coli i dwoma wielkimi pakami popcornu. Film domu to 4 paczki czipsów, słonecznik, Coca cola, ice tea, dwa Snickersy, dwa Marsy, chrupki itp 🤔wirek: Wyjście na miasto to zawsze fast food. Nawet siedząc w domu nie zje domowego tylko pójdzie po kebaba albo po zupę krabową do Wietnamczyka. I co? Prawie 190cm i 70kg, w porywach do 72kg. A je tyle, że powinien ważyć ze 140kg  😤
No dobra Jara. My to wszystko wiemy. W większości tutaj mamy tak samo!!!! Ale nie podoba nam się to co widzimy w lustrze, więc walczymy same ze sobą. Dzień po dniu.
Koniec gadania laski i marudzenia.
Ruszamy do walki.
Poniedziałek- piękny dzień na walkę!  😀

- 5 posiłków co 3, 3-5 godziny
- kaloryczność posiłków taka, żeby zmieścić się w limicie dziennym
- posiłki urozmaicone ( no chyba, że ktoś ma diety niełączenia, czy inne jakieś np alergie)
- wysiłek fizyczny w miarę możliwości

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się