Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.
Obie macie po cześci rację... Z jednej strony ludzie jadący na benefitach wkurzają Angoli i to jest normalne- jakby do nas sprowadził się milion Ukraińców i ciągnął z opieki społecznej to reakcja byłaby taka sama. Inna sprawa, że w mediach wiele rzeczy się wyolbrzymia, a poza tym zbieramy z wszystkich emigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej- bo Polska to spory kraj i Polaków w UK jest sporo.
I szczerze mówiąc, ja też, tak jak Becia, się stąd zwijam jak już będę mogła- płaciłam za studia jak każdy, kredyt studencki spłacam i przed wyjazdem spłacę do końca, pracując w czasie studiów płaciłam podatki, a teraz nie płacę, jak wszyscy doktoranci, skąd by nie byli. Większość moich znajomych to nie-Anglicy, też stąd wyjadę po studiach, rodzinę i przyjaciół mam w PL. To po co mam zostawać? Dla idei? Nie odpowiada mi mentalność i tryb życia w UK - a mieszkam tu od lat.
In., przez ostatnie 5 i pół roku ja i moja rodzina w UK mieszkaliśmy na równi z angielskimi rodzinami, zarabiając pieniądze, chodząc do szkoły, integrując się (sic, ja w UK nigdy nie miałam żadnych polskich znajomych!) wydając je i nie wysyłając ani złotówki do Polski, więc sobie oszczędź takich tekstów :/
(właśnie dlatego, że funkcjonowaliśmy jak angielscy obywatele, wkurza mnie, że teraz nagle staję się kimś innym, kimś niechciany i kimś obcym)
EDIT:
In., jeśli masz facebooka, to poczytaj sobie, co ludzie wypisują w komentarzach pod pytaniami (polecam zwłaszcza pytania związane z ekonomią), to może zrozumiesz, o co mi chodzi:
http://www.facebook.com/BBCFreeSpeechCzuję się urażona Twoim osądem, bo przez te 5 lat, kiedy tu dorastałam i chodziłam do szkoły, naprawdę starałam się traktować to miejsce jak dom, a nie jak kraj idiotów, których można wyruchać z kasy i wyjechać, a oni się nawet nie zczają. My tu przyjechaliśmy mieszkać, a nie zarobić kasę i nara.
Bo oczywiście też nie pochwalam i rozumiem, że oni są wkurzeni o benefity. Ale moja rodzina pracuje na równi - jeśli nie ciężej od niektórych - obywateli tego kraju.
Ale skoro jestem wrzucana do wora ze wszystkimi - i Ty też to zrobiłaś - i tak paskudnie osądzana, to okej, zarobię pieniądze
moją ciężką pracą i się wynoszę 😀iabeł:
Wiem, że to nie wątek do ogłoszeń ale mam małą prośbę, do tych emigrantów, którzy stacjonują w Niemczech. Szukam pracy prz koniach lub innych zwierzętach na pełen lub połowę etatu. Chętnie np część etatu przy koniach część jako pomoc w domu. Owszem pracę taką nietrudno znaleść ale szukam pracy w okolicach DORTMUNDU BEZ ZAMIESZKANIA!!! A o to niestety już ciężej.
zelka Chyba wiecej zarobisz w "normalnej" pracy niz przy koniach, chyba ze element konie jest wlasnie dla ciebie najbardziej pozadany 😉 Ja niestety nie pomoge, bo nie mam w tamtych okolicach zadnych kontaktow.
Pandurska Wiem o tym dobrze, jednakże chciałabym pracować ze zwierzętami, chociaż na połowę etatu. Mieszkam tutaj od niedawna i mimo, że rozumiem język itp, to nie czuje się jeszcze na siłach, żeby probować pracować w jakiejs większej firmie. 🙂
In. pojechalas tak bezsensownie ze az oczy przecieram. Kazdy kto mieszka gdziekolwiek i pracuje, placi normalnie podatki, placi rent, kupuje jedzenie i korzysta z zycia normalnie jak kazdy obywatel. Jak jakis anglik jezdzi x razy w roku za granice to tez go zbluzgasz ze zostawia kase nie u siebie? I ile tubylcow siedzi na benefitach? Bo jest ich tak samo wielu jak imigrantow, a powody dla ktorych nie pracuja sa po prostu smieszne.
Wow po prostu 🙂
Czy mamy kogoś z Bristolu na pokładzie?
BARDZO pilną sprawę mam do załatwienie. help, help!
:kwiatek:
słuchajcie, mam pytanie- chciałabym się wybrać wraz z narzeczonym do pracy za granicę- najchętniej kraje skandynawskie (w szczególności Norwegia, którą w tamtym roku odwiedziłam) i tu moje pytanie- gdzie najlepiej szukać? Oferty wyrzucane z google (i jak je kurcze weryfikować?)? Jakiś urząd pracy? Urząd pracy tymczasowej?
Jeśli w ofercie nie zaznaczono ze chcą cv, to je wysyłać?
gdzie wy szukaliście pracy po raz pierwszy?
Szukamy jakiejkolwiek pracy- zbiory, przy koniach, sprzątanie, fizyczne- obojętnie.
Mamy tu kogoś, kto jest w Stanach i pomógłby mi ściągnąć stamtąd lek? 😵
jak tam życie na obczyźnie płynie?
ja mam coraz wiecej myśli o powrocie do Polski na stałe.
studia trwaja jeszcze teoretycznie 2 lata, ale praktycznie moge przeniesc sie do Polski juz na wiosne przyszłego roku (1 semestr jako erazmus, 1 w pracy i ostatni-pisanie pracy zdalnie z PL)
i tak sie troche zastanawiam...
Losia, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Właśnie wróciłam z tygodniowej wizyty w Polsce. Strasznie trudno było mi wyjechać, moja siostra niedawno urodziła córeczkę i bardzo mi smutno, że nie będę widzieć, jak rośnie itd. Ale z drugiej strony, nie jest za różowo. Porozmawiałam ze znajomymi, z pracą jest kiepsko, wielu żyje dosłownie od pierwszego do pierwszego, a to wszyscy naprawdę inteligentni, wykształceni ludzie...
Z jednej strony też chcę wracać, kontrakt mam tu do końca września. A z drugiej - wciąż brak mi pomysłu, co dalej...
wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
dużo prawdy jest w tym co mówisz
a z drugiej strony duńczycy zawsze bedą dawali mi odczuł, ze jestem nietutejsza. chyba, że naucze się duńskiego.
teoretycznie docelowo mam jechac dalej, do kraju anglojezycznego wiec duński mi w sumie nie potrzebny...
nie wiem..
Ja Danii jakoś nie polubiłam. Sama nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Częściowo na pewno przez ich nastawienie do ludzi z zewnątrz. Częściowo za, hm, nijakość przyrodniczą? Za płasko tam dla mnie, i nudnawo. Jakoś nie umiałam załapać klimatu.
Niestety teraz wszędzie w Europie nastroje wobec imigrantów są, delikatnie mówiąc, nie najlepsze. W UK trwa nagonka, we Francji też trudno się poczuć jak u siebie. Można to albo zaakceptować, albo wracać do PL. Tak naprawdę tylko tam czuję się jak w domu, chociaż robię się coraz bardziej wrażliwa na polskie absurdy.
Ja już chyba zawsze będę żeglować po obcych portach. Chyba już nigdy nie osiądę w PL na stałe, nie wezmę kredytu na mieszkanie, który będę spłacać przez 30 lat. Jest coś fajnego w takiej włóczędze, w tej mnogości otwartych opcji.
Chociaż ceną jest wieczna tymczasowość i czasem samotność, tego nie potrafię przeskoczyć.
Lotnaa, mam tak samo - codziennie wlaczam facebooka, a tam: przyjaciolki z nowo narodzonymi dziecmi, kuzynki, ktore schudly/przytyly 20 kilo, wujkowie, ktorzy ciezko zachorowali, znajomi, ktorzy sie kloca, albo godza, zakochuja sie i rozstaja... a ja siedze za ekranem komputera i az mnie pali w srodku, zeby wrocic, zeby byc czescia tego wszystkiego, zeby wziac malucha na kolana, zeby zbesztac przyjaciolke, zeby nie chodzila na randki z tym kretynem, zeby pogadac z ciocia, ktora co wieczor placze. Czasami spac nie moge, bo mysle i mysle - chcialabym, ale nie moge.
Mam tutaj meza, konia, poczatki wlasnego biznesu. "Utknelam" tutaj na dobrych pare lat. Nie mam kumpli, przyjaciol, z ktorymi moglabym gdzies wyjsc tak raz w tygodniu na piwko. Z Anglikami to jest fajnie tylko tak na krotki moment, potem czuje sie bardzo nieswojo - na wiekszych imprezach mam doslownie "ataki" samotnosci, chce mi sie plakac i wracac do domu (nie ma nic gorszego niz samotnosc w tlumie rozesmianych nastolatek). Co prawda, mam pare osob, ktorym ogromnie ufam, ktore bardzo mi pomagaja, ale brakuje mi tych wypadow z polskimi znajomymi.
Z drugiej strony - wracam do Polski i mam kubel zimnej wody. W mojej glowie ceny w sklepach i na stacjach benzynowych sa takie same, gdy opuszczalam kraj. I teraz taki zonk: "Jak to, to benzyna nie kosztuje 4,20 🤔", "Jakim cudem chleb kosztuje 2 zl 🤔" Wszyscy w rodzinie maja niezbyt wesole nastawienie do zycia (a jak opuszczalam kraj, to ciagle byly pogawedki o wycieczkach do Egiptu, wyjazdach na narty a tu nagle "jak tu wyzyc do konca tygodnia"😉 Czlowiek nie zdaje sobie sprawy, jak kraj sie zmienia, gdy przez pare lat zyje z daleka. Powstaje taki wyidealizowany obraz utopijniej ojczyzny, gdzie ludzie sa serdeczniejsi, gdzie jedzenie smaczniejsze, powietrze swiezsze. W rzeczywistosci - tak super to nie jest. Przykladowo - jeszcze rok temu bylam swiecie przekonana, ze jak bede miala dziecko, to wyniose sie do Polski na 100%. Tyle, ze w miedzyczasie zaczelam ogladac i czytac, co sie dzieje w tych gimnazjach, jaka jest edukacja, jakie szanse ma dziecko, zeby rozwijac pasje. I teraz jestem na totalnym rozdrozu, nie wiem, co myslec. "Moja" Polska, jaka zapamietalam z dziecinstwa to zupelnie inny kraj, niz teraz.
Czlowiek jest rozdarty totalnie, doskonale wiem, co Lotnaa czuje, to jest po prostu ciezkie do opisania. Zycze wszystkim Re-voltowiczom-emigrantom, aby znalezli swoja spokojna przystan 😉
Losia, z duńczykami tak jest, mówią, że są tacy otwarci, no ale to różnie z nimi bywa. Chyba najlepiej znaleźć jakiś ogarniętych polaków, albo obcokrajowców, z nimi można się dogadać po duńsku 😉
Mieszkałam w Danii 3lata, a najlepiej się czułam z ludźmi, których poznałam w klasie międzynarodowej. Duńską klasę też miałam fajną, ale to zupełnie inny świat jak dla mnie. Byli pomocni, jak czegoś potrzebowałam, szkoła zapewniła mi dodatkowe, indywidualne lekcje duńskiego.
A w jakich rejonach mieszkasz? Kbh?
i powiem szczerze, że z tymi powrotami też nie jest tak kolorowo...
słuchajcie, mam pytanie- chciałabym się wybrać wraz z narzeczonym do pracy za granicę- najchętniej kraje skandynawskie (w szczególności Norwegia, którą w tamtym roku odwiedziłam) i tu moje pytanie- gdzie najlepiej szukać? Oferty wyrzucane z google (i jak je kurcze weryfikować?)? Jakiś urząd pracy? Urząd pracy tymczasowej?
Jeśli w ofercie nie zaznaczono ze chcą cv, to je wysyłać?
gdzie wy szukaliście pracy po raz pierwszy?
Szukamy jakiejkolwiek pracy- zbiory, przy koniach, sprzątanie, fizyczne- obojętnie.
Na początek poszukaj może na stronach Polonii
http://www.poloniainfo.se/dzis.php tam są ogłoszenia, ale z drugiej strony trzeba uważać, bo rodacy lubią czasem wyrolować. Ja na Twoim miejscu odłożyłabym kasę, wybrała miejsce i szukała na miejscu - np. chodziła po stajniach, hotelach, biurach i pytała. Możesz poszperać też na stronach hoteli np. Radissona (w samym Sztokholmie jest ich z 5), oni mają tam oferty pracy. Plusem jest, że tam wszyscy dobrze znają angielski (mówię przynajmniej o Sztokholmie). Niestety jakakolwiek lepsza praca niż sprzątanie itp. wymaga znajomości szwedzkiego - nawet praca w kawiarni czy na recepcji w hotelu. Moja koleżanka była 2 lata temu w wakacje dorobić sobie w Oslo i mówiła to samo, nie mogła złapać sensowniejszej pracy tylko jakieś dorywcze sprzątanie, bo nie znała norweskiego. Możesz też spróbować szukać przez neta w korporacjach, one często zatrudniają obcokrajowców, ale zazwyczaj, żeby chcieli kogoś ściągać trzeba mieć jakieś doświadczenie i kwalifikacje. Ja też zastanawiam się nad emigracją, najchętniej do USA, ale jest to praktycznie niemożliwe przez ich restrykcyjne i pogmatwane prawo imigracyjne 🙁 Tak więc coraz poważniej też zastanawiam się nad Szwecją albo UK.
lotka13 jest dokładnie tak jak piszesz, wszyscy otwarci, a jednak nie do końca. jestem w międzynarodowej klasie, więc mam trochę obcokrajowców, jak i Duńczyków. Ja mieszkam w Aarhus.
no nic... pożyjemy zobaczymy. trochę czasu na zastanowienie się jeszcze mam.
Czy jest tu ktoś, kto mieszka w Pradze? Lub zna tamtejsze hotele/kempingi/miejsca gdzie można namiot postawić, oczywiście najtańsze?
Ja dwa tygodnie temu wrocilam do kraju, przez prawie 2 lata mieszkalam w UK. Kazdy powrót z urlopu z Polski to byl ryk. Bylo zle, ze musze zostawiac tu wszystko co mam, ze zostawiam siostre, brata, swojego psa, znajomych. Nigdzie na swiecie nie bede czula sie tak dobrze jak u siebie, wsrod znajomych. To jest smutne, bo Polska nie potrafi Nam - ludziom, mlodym wyksztalconym niczego zapewnic, a my wracamy tutaj, do swojego kraju. I chociaz wiem, ze bedzie mi tutaj ciezej po wzgledem materialnym to nie chce juz wyjezdzać i mam nadzieje, ze nie będe musiała.
Powiem Wam, że chociaz bylam tak krotko to wiem, ze w UK zyje sie latwiej, i bedac teraz w Polsce nie mówie ' u Nas w polsce ' tylko ' u Nas w Anglii ' i wiem, ze to glupie, ktos z boku pomyslec moze, ze wielka angielka ze mnie, ale tak nie jest, czlowiek po prostu szybko sie przyzwyczaja 😉
gdybym miala szanse miec swoje konie w UK z pewnoscia tak szybko bym nie wróciła.
Trzymajcie się re-voltowi emigranci 😉 !
Duńczycy są powierzchownie uprzejmi i otwarci, uśmiechają się i pozdrawiają hej hej.
Tak naprawdę uważają siebie i swój kraj za raj, za coś najdoskonalszego i najlepszego we wszechświecie.
Wszędzie i zawsze muszą epatować tym jak są zakochani we własnym kraju np. wtykając miniflagi w ciasto urodzinowe, robiąc girlandy z flag na choinke czy też wciągając flagę na maszt przed każdym domem się znajdującym.
Nawet słowo obcokrajowiec "udlaending" ma lekko negatywny wydźwięk.
ElaPe, dokładnie miałam takie wrażenie. Kiedyś na poczcie pan na mnie napadł oburzony, dlaczego mówię po niego po angielsku, skoro w Danii jesteśmy.
Jest w Polsce wiele rzeczy, za którymi nie tęsknię w ogóle. Cały polityczny grajdoł, poziom debaty publicznej, zaściankowość, ksenofobia, jakaś taka powszechna zawiść u niektórych.
Teraz przeszkadzało mi jeszcze kilka innych rzeczy - np. brak czystego powietrza 🤣 Przez 7 dni (w Poznaniu i Kaliszu) miałam wrażenie, że się duszę. Smog straszny. Rozpieściłam się na 250 ekologicznych hektarach 😉
Ale ludzie są nie do zastąpienia... I tego nie zmieni nic 🙁
No i jeszcze te finanse...
Kiedyś na poczcie pan na mnie napadł oburzony, dlaczego mówię po niego po angielsku, skoro w Danii jesteśmy.
Ja z kolei miałam odwrotną sytuację. Jak już cokolwiek tam po duńsku mówiłam, to do ludzi po duńsku gadałam. Ci jednak ustawicznie mi odpowiadali po angielsku co mnie wkurzało niemożebnie. Bo jak się mam nauczyć po duńsku skoro oni do mnie po angielsku. Zapytani czemu nie odpowiadają po duńsku wyjaśniali, że szybciej mi wytlumaczą po angielsku właśnie.
Cześć,
potrzebuję pomocy!! 🙂 Dostałam się na ERASMUSA do Portugalii i oczywiście chcę wziąć ze sobą mojego kochanego konika. Teraz mam ból głowy, bo nie wiem jak znaleźć tam odpowiednią stajnię, żeby była na poziomie i żeby mojemu koniowi było tam dobrze 😉 Czy ktoś wie cokolwiek o stajni w Fafe (miejscowość 50 km od Porto)??? Kolejną problematyczną sytuacją będzie przetransportowanie tam Tigera. Samodzielnie to strasznie dużo kosztuje i zastanawiałam się czy ktoś może nie jedzie w tamte rejony w połowie września?? Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc 😀
Ja plany nauki francuskiego, przynajmniej tymczasowo, zarzuciłam. Nawet mówiąc merci jestem poprawiana :emot4: . Tęsknie za Anglikami którzy pod tym względem zawsze byli super wyrozumiali.
Losia, mieszkałam w Viborgu 😉
ElaPe, dla mnie jest ogromna różnica między młodymi a starszymi duńczykami. Nie wiem czy młodzi są otwarci, bo część ich klasy składa się z ludzi zza granicy. Chociaż u niektórych już w młodym wieku można odczuć czy jest/ rodzice są za czerwonym czy niebieskim blokiem.
Też miałam pisać o tym, że jak młoda osoba siedzi przy kasie, gdy tylko usłyszy, że mówisz nie po duńsku, przechodzi na angielski. Bez problemu dogadałabym się po duńsku.
Nawet mówiąc merci jestem poprawiana emot4
to nic tylko się cieszyć. Przynajmniej szybciej opanujesz ten francuski
Ja tak mialam z niemieckim jak przez lato pracowałam w informacji turystycznej gdzie było mnóstwo niemców do których poniemiecku mówiłam i oni mnie poprawiali, pomagali - pod koniec sezonu już prawie biegle po niemiecku gadałam 🤣
Też miałam pisać o tym, że jak młoda osoba siedzi przy kasie, gdy tylko usłyszy, że mówisz nie po duńsku, przechodzi na angielski. Bez problemu dogadałabym się po duńsku.
wkurzające no nie? Bo można mówić całkiem dobrze po duńsku, ci usłyszą obcy akcent i momentalnie przechodzą na angielski. Wtedy trzeba udawać że nie zna się angielskiego i wreszcie przejdą na duński. Niewyobrażalne u nas w Polsce, gdzie jak obcokrajowiec coś tam po polsku gada to każdy się cieszy i stara się zrozumieć (i też w sumie poprawia) a nie że od razu na angielski przechodzi.
No właśnie nie wiem, czy opanuję, bo jak mnie tak poprawiają to od razu zamykam się w sobie. Zresztą w domu i tak wciąż gadam po angielsku, bo to taka "mała Anglia" 🤔
A mi tam dobrze za granica i jakos nie mam problemow z ludzmi. Mimo wszystko jest wyczuwalna niechec do Polakow jako takich , zreszta sama takowa odczuwam slyszac poziom rozmow w komunikacji miejskiej 🙄
Mi juz nikt nie zwraca uwagi na jezyk, a ze swoim akcentem plasuje sie w nieokreslonej dla normalnego Niemca niszy i raz pytaja, czy jestem z USA, raz czy z Holandii, czasami stawiaja na Francje. Moze to i dobrze, bo lepiej wyladowac w kategorii "Europa zachodnia" niz Polska i dalej.
Przez 5 lat we Francji czulam sie tam u siebie. Fakt, ze od poczatku pobytu jezyk mialam opanowany na niezlym poziomie, z akcentem tez ok.
Obecnie odzyskuje wolnosc m.in. lokalowa i ciaaagnie wilka do lasu.
Gdyby nie brak potencjalu w ogloszeniu o pracy w Paryzu, ktore ostatnio znalazlam, to zapewne aplikacja bylaby juz zlozona.
Lotnaa
Moze w Twoim przypadku to kwestia mniejszej miejscowosci.
W sumie to dobrze, ze poprawiaja. Znaczy, ze Cie sluchaja 🙂
I oczywiscie nie masz co liczyc, ze ktokolwiek bedzie tam chcial przejsc na angielski 😉