Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
A Wy przypadkiem nie przesadzacie trochę? 🙂 Uczepiliście się strasznie... Nie jestem również zwolenniczką puszczania koni luzem bo zwyczajnie boję się o bezpieczeństwo i koni i ludzi których ewentualnie mogę spotkać. Ale wszystko ZALEŻY. Od miejsca, od sytuacji a także od konia.
Generalnie z końmi czy innymi zwierzętami wszystko może się zdarzyć. Jeździec może spaść, koń gdzieś poleci. Zerwie się ogrodzenie - stado pójdzie na wycieczkę. Zawsze jest jakies ryzyko.
Nie popieram takich praktyk bo uważam, że niepotrzebnie zwiększa się wtedy ryzyko jakiegos wypadku. Ale nie przesadzałabym też w druga stronę - nie jest to powód żeby jakąs nagonkę na dziewczyne robić... Duzo bardziej boję się spotkać w lesie zboczeńca niż chodzącego luzem konia🙂
No właśnie, ale czy takie puszczanie konia luzem to nie jest proszenie się o kłopoty? Wiem, że Kinga do Nardii ma duże zaufanie itp, ale to mimo wszystko jest ryzykowne, bo tak jak ktoś pisał - koń może być mega spokojny, ale tego jednego dnia może się spłoczyć przez zajączka i polecieć w długą, przebiec przez drogę i przypadkiem zderzyć się z samochodem i zginąć.... Co wtedy? Kto byłby o to obwiniany? Kierowca?
NIGDY nie da się w 100% przewidzieć zachowania konia, nawet takiego, którego mamy od urodzenia...
milenka_falbana, oczywiście - wszsystko się może zdarzyć, dlatego używamy pasów w aucie i jeźdizmy w kaskach.
uwięź (także pod siodłam) to takie właśnie pasy/kask.
minimalizowane ryzyka.
jak mówie - też braliśmy klaczke do lasu w ręku, bo ona chora i nei mogla pod siodlem, zostala puszczona w końcu luzem, ale szło jej stado -rodzina (pod siodlem i w bryczce), nie uciekłaby, są bardzo zżyte. ALE - las bez turystów, bez koniarzy, generalnie nikt tam poza sezonem na owoce nie chodzi (byliśmy poza nim), a jak już to ludzie obuci z końmi, najbliższa droga (inne wiele km dalej) - wiejska gdzie auto jedzie raz na godzine i to wolno (bo dziury) - ta jest w stronę domu.
było miło i naturalsowo, koń prze szczęśliwy, obrazek piękny. ALE zachowane wszelkie zasady
Kinga pisze w komentarzu, że wie na co i kiedy może sobie pozwolić. Czy ma rację, czy nie jest za bardzo ufna i zbyt mało przewidująca - tego nie wiem. Uważam, że wobec zwierząt zawsze powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania. Ale sa sytuacje kiedy ryzyko, że cos się złego wydarzy jest naprawdę minimalne. Nie sądzę żeby kobita puszczała konia w pobliżu ruchliwej drogi...
Czy ktoś z Was widział filmik z YT na którym całe stado (z 6-7 sztuk) koni w derkach spacerowało drogą krajową? To było bardzo niebezpieczne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie dopuściłby do takiej sytuacji. No ale stało się. Na szczęscie nikt nie ucierpiał.
Koń - luzak na lince który by się spłoszył czegoś BARDZO może łatwo wysadzić jeźdźca z siodła i również zrobić mu krzywdę. Jest wiele niebezpieczeństw (jazda konna to jedno wielkie niebezpieczeństwo🙂 ) i to od nas zawsze zależy ocena sytuacji i próba wyboru najbardziej bezpiecznej opcji.
Horse_art - zgadzam się🙂 Nie rozumiem tylko skąd założenie, że Kinga tych zasad nie zachowuje i czemu od razu takie poruszenie i nagonka.
P.S. Apropos obaw Aleksandry1976 - rozumiem całkowicie ALE... po pierwsze wydają mi się trochę przesadzone - koń nie wyskoczy nagle z krzaków, widać go przecież z daleka i można zawołać i poprosić żeby konie trzymać pod ścisłą kontrolą bo pani się boi na przykład. Po drugie prawdopodobieństwo spotkania konia luzem jest naprawdę bliskie zeru bo według artykułu może być tylko zimą jak jest dużo śniegu🙂 Trochę takie chuchanie na zimne...
Po trzecie każdy z "uzytkowników" lasu ma swoje zachciewajki i potrzeby - punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia🙂 Ludzie chodzący do lasu z psami nie lubią koni bo psy się boją, jeźdźcy nie lubią biegających luzem psów, spacerujący z rodzinami nie lubią jednych i drugich a ja na przykład nie lubię rowerzystów🙂 Ale trzeba się jakoś dostosować do innych i uważam, że kulturalna prośba powinna załatwić wszelkie problemy.
Ale na zdjęciach jest jeszcze jeden człowiek, więc nie ma mowy o prowadzeniu luzaka na lince, tylko o prowadzeniu konia przez inną osobę... Ehh, co ludź to opinia 😉
milenka_falbana, ale te konie na ulicy w derkach nei zostały wypuszcozne specjalnie-celowo, bo takie "widzimisię", to był wypadek...
kinga chodzi z koniem w miejscu gdzie ludzie chodzą na rodzinne spacery ludzie i jeżdżą wierzchem (relacja, obawy mieszkańców). sama tez pisze o przebiegających dzieciach, kombajnach, reklamówkach itd...100x sie nie spłoszy a za 101? na uwięzi jest jakas szansa chociaż... dwa pisze, że jak trawa to koniec - nie posłucha się, nie pójdzie za nią, dlatego jeździła tak jak jest śnieg (niewierze, że tylko raz i wtedy)- a jak zobaczy zimą trawę? ze nie ma ryzyka bo je minimalizuje bo patrzy i zdąży zareagować.
jak można zareagować gdy koń jest luzem, kilka, kilkanaście/dziesiąt metrów od nas i jak NAGLE cos się wydarzy i w tej samej sekundzie koń zrobi akcje (a przyspieszenie ma chyba największe wśród zwierząt?) można do niego krzyknąć?
sądzę, że jeśli jej poczynania wywołały dyskusję i obawy, to coś jednak musi być "nie tak", a nawet jeśli nie -to zachęca do głupich zachowań, bez dużego przygotowania, bezpiecznego miejsca itd (jeśli ja kocham konika konik kocha mnie, mamy sznurkowy kantar, to ja też moge go tak naturalnie puszczać luzem!" )- patrz wspomniana akcja z koniem w jeziorze....
propagowanie głupot ... i tyle
milenka_falbana, efektem koncowym jest kon biegający luzem po lesie, ale dużą różnicę tu czyni POWÓD 😉 jeśli powodem jest wypadek, no zdarza się, ale jesli powodem jest cheć pobiegania z koniem luzem to jest to nieodpowiedzialny egoizm 😉
minimalizowanie ewentualnych zagrozen, dla siebie i otoczenia. po co zwiekszać ryzyko? czy naprawdę ta linka w ręku czyni tak wielką różnicę, że z jakiegoś powodu nie może jej być?
mnie tu się nasuwa porównanie do fotelika samochodowego. jeżdzę bezpiecznie, no to po co mi fotelik?ano wypadki sie zdarzają. fotelik jest wlaśnie taką linką bezpieczeństwa. nie zaszkodzi, a może akurat pomoże.
cieszę się, że jednak nie jest to częsty proceder i częściej uciekam przed dzikami niz przed końmi, ale w dobie naśladownictwa i 15 letnich "trenerek" obawiam się, że mogą też jak jakaś tam sławna dziewczyna, chcieć pokazać jaką to wspaniałą wiez z koniem mają i to już sie moze skonczyć tragedią.
nie mam pojęcia co to za dziewczyna, nie ukrywam, że też nie chce mi sie czytać artykułu. jest to moje zdanie ogólne na temat puszczania konia luzem w nieogrodzonym, panstwowym lesie.
Dwie podstawowe kwestie. Wg obowiązującego prawa koń nie ma wstępu do lasu państwowego (może poruszać się jedynie po wyznaczonych szlakach). Myśliwy nie ma prawa odstrzelić psa (kiedyś miał).
dla mnie puszczanie konia luzem to mega głupota i powinna być karalna
tak samo jak psów
mieszkam na wsi- to co dzieje się z psami to szok
a oprócz dzikich burków biegających luzem i "atakujących " rowerzystów i pieszych rok w rok przybywają "miastowe" wyrzucane z samochodów szczególnie przed feriami i wakacjami. To nie są pojedyncze przypadki a normalnie plaga
konie luzem w mojej wsi można spotkać a jakże
miałam takie sytuacje- niebezpieczne jak cholera
a wnuk właściciela - pani- one spokojne
one tak ale mój wałach do nich się sadził
a kobyłki sobie wędrują bo niby upalowane ale co to dla nich... i regularnie sobie łażą gdzie chcą
dobrze, że tylko dwie...
Jak chcecie to coś tam napiszcie. Ja już dałam sobie spokój. Znudziło mi się tłumaczenie w kółko dlaczego puszczanie konia luzem poza ogrodzeniem jest złe i otrzymywanie w odpowiedzi opinii na mój temat, składających się z oszczerstw i zmyślonych sytuacji. Mam nadzieję, że to zwerbowane koleżanki i koledzy Kingi. Przeraża mnie myśl, że to mogą być dorośli ludzie, którzy wierzą w to co piszą.
BTW mam dość. "Mów do dupy to cię o*ra". Przepraszam, nie umiem inaczej skomentować tej sytuacji.
Gambit: nie przejmuj się. Nawiedzonemu naturyście nie przetłumaczysz logicznemi argumentami. On i tak wie lepiej, bo naturalniej. I tak że ci się chciało.
A ta cała bohaterka owego artykuliku twierdzi że przerabiała PNH a dziwnym trafem umknął jej filmik z Lindą Parelli dręczącą ślepego konia z podlinkowanego filmiku mimo że flimik ów to część filmu szkoleniowego (sic!!!) dla początkujących "studentów" PNH który był na wydanym p[rzez nich DVD Level 1.
No ale to tak to jest że takie "zaklinaczki" przekonują nie znającą się na jeździectwie gawiedź - stąd ten cały artykulik.
Gawiedzi imponują sztuczki cyrkowe i puszczanie konisia luzem - bo skąd gawiedź ma wiedzieć że koń to koń i może się spłoszyć, a jazda konna bez kasku może skończyć się rozbitym czerepem.
A autor owego reportażu skąd niby ma wiedzieć bo wyobraźni mu nie starcza, że propaguje w ten sposób zachowania po prostu niebezpieczne.
generalnie to mam w nosie ta jedno dziewczę. pisałam ogólnie o tym temacie.
mam ją w nosie chyba, że takie praktyki uprawie gdzieś gdzie mogę się konno pojawić.
wtedy nie skończy się miło - bo stwarzanie zagrożenia dla życia i zdrowia , oraz zniszczenia/utraty mienia jest karalne - wiec... nie wolno tak robić i można to egzekwować poprzez służby. namawianie do tego też jest nakłanianiem do popełnienia czynu zabronionego - i też jest karalne
(zapisy z kodeksu tak luźno cytowane)
i jak ElaPe, pisze - nawiedzonemu naturalsowi, tak jak eko-oszołomowi, animalsowi i innym z sekt i z zaburzeniami - nie przetłumaczysz.... nie tak łatwo i szybko
moze jak dostanie kare, albo tragedia się stanie - to jakiś ułamek otworzy oczy, ale część się jeszcze mocniej zaprze ;]
[quote author=horse_art link=topic=11961.msg1734175#msg1734175 date=1364762720]
moze jak dostanie kare, albo tragedia się stanie - to jakiś ułamek otworzy oczy, ale część się jeszcze mocniej zaprze ;]
[/quote]
albo podsumuja to "shit happens" jak wcześniej wspomniany wielki naturalny trener CA podsumował którąś z kolei śmierć oddanego mu w trening konia
mnie w sumie też mało interesuje jakiejś kolejne nastoletnie dziewczę co to jej się naturalnie w główce poprzestawiało i stała się arcywielką zaklinaczką
Ona ma ponad dwie dychy na karku i powinna być mądrzejsza...
Gambit - nie widzę Twoich komentarzy, chyba zostały usunięte... 🤔
ElaPe - "gawiedzi" różne rzeczy imponują🙂 Jednym puszczanie koników luzem, innym "zbieranie"... Niestety na patologiczne interpretacje jeździectwa czy naturalu za wiele nie poradzisz. Zwłaszcza jak osobnik-naśladowca nawiedzony. Większości pokora z wiekiem przychodzi🙂 Wiem cos o tym! 😀
Co do jazdy bez kasku to również uważam, że bardzo źle takie zachowanie propagować. Ale cóż, każdy za swój czerep musi być odpowiedzialny.
Co do rzetelności dziennikarskiej to jest to bardzo rzadkie zjawisko. Mało który dziennikarz wie o czym pisze. Nawet w wywiadach potrafią zrobić takie kwiatki, że ręce opadają.
Co do bohaterki artykułu to naprawdę siedząc przy kompie cięzko mi wyrobić sobie zdanie🙂 Problem wydaje mi się przejaskrawiony - tylko tyle. Ja jednak jestem z natury naiwna i wierzę, że ludzie swój rozum mają🙂 Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację w której ktoś świadomie naraza siebie i innych na niebezpieczeństwo dlatego założyłam, że dziewczyna jednak wie co robi i jeśli puszcza luzem tego konia to tylko w określonych warunkach - podobnych jak pisała horse_art. Ale mogę się mylić...
Nie wiem, nie sprawdzę. Nie zagłębiam się więcej w tak mroczne zakamarki internetu bo mi to nie wychodzi na zdrowie 😉
Co do rozumu. Też ciężko mi wystosować opinię ale przeraża mnie fakt, że bohaterka chyba naprawdę wierzy, że konik to taki prawie człowiek i on zrozumie. Mam nadzieję, że tylko odniosłam takie wrażenie.
Ona ma ponad dwie dychy na karku i powinna być mądrzejsza...
no a zachowuje się jak nawiedzona a zarazem zarozumiała i niedopieszczona szesnastka na siłę szukająca poklasku u gawiedzi
Chyba że jest to osoba bezrobotna która w ten sposób sobie umyśliła przetrwać ten ciężki dla niej okres - trochę naturalnej reklamy, potem jacyś klienci i jakaś kaska zawsze wpadnie. Co i tak nie zwalnia ją z odpowiedzialności za propagowanie zachowań niebezpiecznych.
Milenka: wszystko pięknie ładnie, ale PO CO? Po co i na co puszczać konia luzem? Jaki to ma cel i sens? Oprócz oczywiście egoistycznego umacniania się w przekonaniu że się jest zaklinaczką i się naturalnie utkała jakaś tajemna naturalna więź z tym luzem puszczanym koniem.
Ela - uamacnianie się w przekonaniu o byciu zaklinaczem uważam za najgorszy z możliwych powodów. Właściwie nie dopuszczam go do świadomości nawet bo jest zupełnie bezsensowny... I nie ma w moim odczuciu ŻADNEGO związku z naturalem a co najwyżej z niebezpiecznie rozbuchanym ego. Ja ze 2-3 razy w życiu puściłam konia luzem: raz kiedy bralismy na spacer całe stado i po prostu rąk mi zabrakło na 3 konie - chciałam chwile skupic się tylko na dwóch🙂 A konik najniżej w hierarchii , nie do końca sprawny, szedł elegancko w niewielkiej odległości i nie musiałam kobyle którą prowadziłam ciagle przypominać, że ja tu rządze i konika się nie odgania. Drugi raz w lesie, na fajnej, małej łączce puściłam moją staruszkę żeby poskubała trawę i żebym mogła sobie chwilę w spokoju popracować z drugim koniem z siodła. Były to jakieś względy praktyczne - nie twierdzę, że postąpiłam słusznie ale wówczas wydawalo mi się, że jest bezpiecznie i że mogę tak zrobić.
Powiem szczerze- afery kręcić nie zamierzałam. Zaniepokoiło mnie puszczanie kobyły luzem bo nie chciałabym się z nią spotkać gdzieś w środku lasu. Gdyby bohaterka zareagowała w sposób dojrzały czyli przyznała chociaż, że było to ryzykowne, to odpuściłabym. Jednak na skutek lekceważącego podejścia i powtarzania wkoło "konik mi ufa, ufam konikowi, znam tego konika" nerwy mi puściły i musiałam przybrać taki ton jaki przybrałam. Nagle pojawił się milion koleżanek/fanek Kingi i dowiedziałam się między innymi, że zazdroszczę, że tratuję ludzi w lesie, taranuję przechodniów i wyskakuję koniem pod samochody. Tutaj warto by było zaznaczyć, że samochód, przed który "wyskoczyłam" szaleńczym stępem był zatrzymany. A co najbardziej mnie rozbawiło: stwierdzenie, że "zazdroszczę bo nigdy Kindze nie dorównam"- nie wiem jak w kwestii koni ale egoizmem, lekkomyślnością i umiejętnością lekceważenia zagrożenia to napewno...
Mam pytanie: dlaczego postronni porównują zwierzynę leśną do konia, będącego czyjąś własnością?
my wyjeżdżając na hubertusa w kilka wozów i naście koni i dziesiąt ludzi napotkaliśmy na naszej drodze luzem puszczone pociągową klacz i pociągowego ogiera...
czy muszę opowiadać jak to się skończyło a jak mogło skończyć?
ogier "broniąc" klaczy i pozycji zaczął się rzucać prawie na każdego konia od tych bryczkowych po te z jeźdźcami, jeźdźcy jedyne co mieli w obronie to baty, którymi spuścili mu łomot i na szczęście po łomocie odbiegał... ale i wracał...
pal sześć jeźdźców, ale w bryczkach było bardzo niebezpiecznie, bo jechało dużo ludzi bez pojęcia o koniach, a że bryczka nisko zawieszona to i stratować ludzi mógł...
Czytam artykuł w „tu gazeta” i wypowiedzi na forum i zauważyc łatwo,że.................. .
Gambit została "zbindowana" przez forumowiczów z dwu podstawowych powodów:
szczeniackej pyskówki i z powodu braku samokrytycyzmu oraz błędnych skojarzeń i nielogicznego łączenia faktów.
Po pierwsze, wypowiadający sie bezmyślnie na forum revolta.pl przyjrzyjcie się zdjeciom dokładnie.
na fotkach, gdzie drugi koń jest luzem w tej samej scenerii widnieje też druga osoba. Inteligentny człowiek zauważy jeszcze trzecia osobę, niewidoczną na fotografii – to fotgraf. Ktoś to zdjęcie wykonał a z pewnością nie był to trzeci koń i do tych zdjęć jak czytam, odniosła się Kinga, ponieważ gambit do tych fotografii właśnie nawiązała a raczej uczepiła się. Wystarczy dobrze przeczytać posty Kingi a zauważyć łatwo, że odnosi się ona do konia stąpającego wolno, bez uwięzi w danym momencie, bo nie uznała za konieczne uzmysławiania, że konie są nadzorowane, gdyż to wynika z kolekcji zdjęć.
Zwierzęta są więc pod kontrolą a że w danym momencie można było sobie pozwolić na puszczenie jednego konia luzem, nie widzę w tym nic złego i do tej wolności odniosła się bohaterka wywiadu w odpowiedzi na pytanie.
Pani Kinga pisała o tym, ze reakcje konia można przewidzieć i mieć nad nimi kontrolę. Bo istotnie można, jeśli się mowę koni się zna.
I jak zaznaczyła, mimo, ze drugi koń ma opiekunów (co jak powtarzam, dokładnie widać), nie szedłby np. luzem, gdyby w lesie nie było śniegu, tylko trawa. Pewnie jest jeszcze wiecej aspektów ale nie widziała potrzeby ich wymieniać, bo pytanie Gambit dotyczyło obrazu na załączonych zdjęciach, wiec napisała: „ np. zielona trawa....... .”
Pozostałe zdjęcia wolnych koników - to padok. A wiec jej własny teren.
I czy komuś się to podoba, czy nie - nie poprawicie natury. Koń jest zwierzęciem które ma swój język jak każde inne zwierzę za jego pomocą potrafi porozumiewać się z człowiekiem i swoim stadem.. Tylko.......trzeba ten język poznać, czyli zbliżyć się niestety do natury, której każda żywa istota jest nierozłączną częścią, a to już jest sztuką, którą nie każdy potrafi posiąść. Kindze się to udało.
I zamiast kąśliwych uwag i dywagacji nad nieistniejącym tak naprawdę zagrożeniem, podążcie jej śladem. Wielu niepotrzebnych sytuacji w konfrontacji z koniem unikniecie.
Ponadto, idźmy dalej śladem opozycji.
Owa gambit mówi o hipotetycznym niebezpieczenstwie jakie ma niby spowodwac puszczenie wolno konia w lesie ( który tak na prawde ma nadzór - wciąż to zaznaczam, bo wszyscy uczepili się tylko widoku konia bez lejców) na tle swoich nieziemskich wyczynów pozbawionych wyobraźni, które już do zagrożenia doprowadziły i mając na względzie jej arogancką i nacechowaną niepohamowanymi emocjami postawę obawiać się trzeba do jakich jeszcze może dojść sytuacji. Bo taki jeździec może wzbudzić w koniu agresję, a skutki mogą być dalece większe od tych, które już na swoim koncie ma.
Nie ma koni nieułożonych, tylko są niedoświadczeni i niedouczeni jeźdźcy powodujący w tych zwierzętach nieoczekiwane reakcje. Ci są bardziej niebezpieczni, niż koń sam w sobie mimo, że to „tylko” zwierzę.
Nie chciałabym być Twoim koniem Gambicie.......................... .
Osobiście też boję się osób, które jeżdżą na koniu dla szpanu z nadęta jak bufon miną, trzymając nerwowo i sztywno wodze.
Gambit, takiej osoby nie chciałabym spotkać na leśnym dukcie, a tym bardziej na publicznej drodze, jak się okazuje. Ktoś taki budzi strach i obawy swoją nieprzewidywalnością.
Jeśli masz więc konia nad którym nie potrafisz zapanować, któremu nie ufasz, spróbuj znaleźć błąd. Nie poznałaś jego psychiki i nie nauczyłaś się postępować z nim odpowiednio. Koń nie będzie się uczył Ciebie. To ty musisz się nauczyć jego. W przeciwnym razie swoją niechęć do Ciebie zamanifestuje w nieoczekiwany sposób – jak sama napisałaś. Dlatego masz tyle niesmacznych przygód które zafundowałaś też innym. To wielka nieodpowiedzialność.
Kontrowersyjne dla kogoś określenie „zaklinacza koni”, jak najbardziej do osoby Pani Kingi pasuje. I ona go nie zaklina, ona go po prostu rozumie i to jest ten czar, to właśnie powoduje, ze z koniem rozumieją się w dwa słowa a raczej w dwa gesty. Pooglądajcie zazdrośnicy filmiki. aż miło popatrzeć. Spójrzcie na płynność, lekkość ruchów człowieka i konia i może zrozumiecie o co w tym na prawdę chodzi.
Przeczytajcie jeszcze raz wywiad. Kultura wypowiedzi, wiedza, rzeczowe argumenty a także szacunek dla zwolenników innych metod pracy z końmi i uznanie, jeśli tylko nie używają przemocy sa przykładem akceptacji odmienności. Brak tam wulgaryzmów, brak złosliwości.
Nawet wobec galopującego bez wyobraźni Gambita Kinga zachowała klasę, ktorej zabrakło przedmówcom, na tym profesjonalnym forum, na którym profesją nie powiewa.
Wszyscy ślepo zaczęli podążać torem gambita, bez wyłonienia istoty rzeczy, nie szczędząc krytycznych, nieadekwatnych do sytuacji siarczystych epitetów.
Emanacja złośliwości niszczy tego, kto nią emanuje, nie zaś kogoś, kogo bezskutecznie ma zdyskredytować, poprzez najzwyczajniejsze czepianie się, z powodu ewidentnego nieradzenia sobie z powodu czyjegoś sukcesu. Taka absurdalna krytyka, nazywa się zawiścią.
Przeczytajcie drodzy pod artykułem, co piszą inni na temat autentycznego zagrożenia ze strony Gambita i dopiero wtedy oceńcie, kto na prawdę owo zagrożenie stanowi.
Z tego co czytam, to nie tylko leśnymi ścieżkami podąża ta szalona dziewczyna, ale drogami gdzie ruch jest nasilony.
I ktoś taki próbuje uczyć pokory innych? To jak w komedii „sami swoi” - po prostu śmieszne.
Gambicie, jest takie powiedzenie, ze "czasem lepiej się nie odzywać i wydawać się głupim, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości" .
I tego pierwszego się trzymaj, dalej zajdziesz.
a jesli ktos idzie torem czepiania się, to świetnie zinterpretowałą to Angel na forum w tu gazeta:
"I skoro już tak demonizujemy, to spłoszona sarna, jeleń czy dzik również mogą wyrządzić ogromną krzywdę spacerującym po lecie gromadnie ludziom z dziećmi, rodzinom i innym turystom. Może nałóż jeszcze sankcje prawne na zwierzęta leśne, które potencjalnie również jak koń Kingi mogą wyrządzić krzywdę uciekając w popłochu. Mało tego, zagrożenie to jest jeszcze większe, bo koń jest nauczony obcowania z ludźmi i przyzwyczajony do pewnych sytuacji a zwierzę w lesie jest totalnie dzikie, więc na pewno płoszy się znaczeni częściej niż udomowiony koń. Kobieto skąd Ty się wzięłaś..."
zone po pierwsze edytuj posty.
Po drugie: dzikie zwierzęta są DZIKIE bo nie obcują z człowiekiem, szybko się uczą, że przed człowiekiem trzeba zwiewać a nie uciekać w ludzi.
Nie stratował Cię nigdy koń? Czy to spłoszony, czy zwyczajnie przez nieuwagę? To znaczy, że miałaś szczęście. Po mnie przebiegła się kobyłka. Normalnie do rany przyłóż, szanuje człowieka, uwielbia się miziać, cud miód. A wtedy spanikowała, nie patrzyła gdzie biegnie, po czym, byle dalej od zagrożenia. Reakcję konia MOŻNA przewidzieć ale NIE MOŻNA mieć nad nią kontroli.
Prowadzenie konia na uwiązie (nie lejcach jak piszesz), w ogłowie czy w siodle NIGDY nie daje 100% pewności i bezpieczeństwa. Im lepszy jeździec lub osoba prowadząca tym większy procent bezpieczeństwa. KOŃ TO TYLKO ZWIERZE, KTÓRE NAJPIERW ZWIEJE POTEM POMYŚLI. Przez tysiąclecia zwierzęta, które najpierw myślały potem zwiewały były zjadane przez drapieżniki.
[quote]Nie ma koni nieułożonych, tylko są niedoświadczeni i niedouczeni jeźdźcy powodujący w tych zwierzętach nieoczekiwane reakcje.[quote]
Większej bzdury nigdy nie słyszałam. Świadczy to o braku doświadczenia i nieznajomości jeździectwa. Konia wszystkiego trzeba nauczyć, więc są też takie których nie nauczono.
Koniowi NIE MOŻNA ufać. Mówi się, że koń ma mózg porównywalny do dwuletniego dziecka. Zaufasz komuś na tym poziomie intelektualnym? I to jeszcze komuś kto w naturze ma ucieczkę?
Koń się uczy człowieka. Od małego. W ten sposób uczy się co oznaczają gesty, zachowania, dzięki temu można na nim jeździć, prowadzić na uwiązie.
zone puszczanie konia luzem (poza terenem ośrodka) jest głupotą i świadczy źle o właścicielu.
do reszty twojej wypowiedzi się nie odniosę, bo jest idiotyczna i napisana nie po polsku.
Nie nudź zone i streszczaj się bo nikomu raczej nie chce się naturalnie przebijać przez twoje nieczytelne, sążniste epistoły.
I w ogóle co to znaczy "zbindowana"
Nie interesuje mnie Pani Kinga jako samozwańczy "zaklinacz koni" czy jak ona tam się zwie - niech ta se i zaklina i niech ta se imponuje nieznającej się tłuszczy pseudocyrkowymi sztuczkami skoro ma taką potrzebę.
Ale epatowanie wypuszczaniem koni luzem w terenie to czysta głupota tej całej Pani Kingi primo voto Zaklinaczka. I czysta żywa głupota ze strony tego dziennikarzyny co to się zachłystuje Panią Zaklinaczką Kingą i jej zaklinaniem konia bez uwięzi w terenie.
a jesli ktos idzie torem czepiania się, to świetnie zinterpretowałą to Angel na forum w tu gazeta:
"I skoro już tak demonizujemy, to spłoszona sarna, jeleń czy dzik również mogą wyrządzić ogromną krzywdę spacerującym po lecie gromadnie ludziom z dziećmi, rodzinom i innym turystom. Może nałóż jeszcze sankcje prawne na zwierzęta leśne, które potencjalnie również jak koń Kingi mogą wyrządzić krzywdę uciekając w popłochu. Mało tego, zagrożenie to jest jeszcze większe, bo koń jest nauczony obcowania z ludźmi i przyzwyczajony do pewnych sytuacji a zwierzę w lesie jest totalnie dzikie, więc na pewno płoszy się znaczeni częściej niż udomowiony koń. Kobieto skąd Ty się wzięłaś..."
taa, no prześwietne tłumaczenie. No ale jacy adwokaci taka obrona.
Od kiedy to konia domowego się proównuje do dzikiej zwierzyny?? No chyba że Pani Kinga zaklina dzikie mustangi na bezkresnych preriach Ameryki....
zone, jak pisaliśmy - dyskutujemy o puszczaniu koni luzem, ogólnie, a nie o tej jedej nawiedzonej zaklinaczce. nie o jednym jej zdjeciu gdzie akurta ktos był (no i co z tego że był skoro nie trzymał?)
powtarzając kolejny raz *tu za kamykokrowka, " Reakcję konia MOŻNA przewidzieć ale NIE MOŻNA mieć nad nią kontroli" -gdy nie mamy go na żadnej uwięzi.
wnioskując po twoich wypowiedziach - ich sensie, terminologii - nie masz o koniach bladego pojęcia. lub jest ono bardzo, bardzo marne - oglądałaś "czarnego księcia" dziś w tv? wiesz dzięki temu co to lejce i gdzie koń ma kolana? no to specjalista z ciebei faktycznie, możesz dyskutować (tzn przekonać) z koniarzami z kilkudziesięcioletnim stażem PRAKTYCZNYM
koń to wielkie, płochliwe, nieprzewidywalne do końca bydle - nie damy go kontrolować jedynie miłością czy doświadczeniem. jesli by tak było, nie byłoby kiełzn wszelakich (trudne słowo, sprawdź w google), nawet lin, kantarów. oczywiście - w jakimś zakresie, jak sytuacja jest typowa - tak, można sobie tak kontrolowac. do momentu kiedy pojawi się "coś".
to jak z tymi samochodami - używamy pasów i fotelików bo zawsze coś może wydarzyć się nieprzewidywalnego, jeździmy z włączonymi światłami - nie tylko dla naszego, ale i dla innych użytkowników drogi bezpieczeństwa.
w przypadku koni to właśnie róznego typu liny łączące nas z koniem. ie tylko naszego, ale i dla innych bezpieczeństwa.
można konia puszczać luzem - ale w bardzo określonych sytuacjach.
bieganie z nim w miejskich parkach (jeśli nie trzymamy go, to czy siedzimy w siodle czy jesteśmy na ziemi nei ma znaczenia)
taką bezpieczną sytuacją nei jest, jest zagrożeniem dla innych użytkowników danego obszaru. i to jest najważniejszy argument, że tak robić nie wolno (bo że koniowi się coś stanei to pewnie naturalne "shit happens".
przepisy leśne, kodeks drogowy, karny itd to nawet regulują.
Według Was, jazda wierzchem z lejcami upoważnia stawrzania iautentycznego zagrozenia użytkowników dróg czesto uczęszczanych. Nie licząc sie z ich uzytkownikami . bo taka postawa spotkała sie z Wasza akceptacją. Można starnować, byleby wierzchem jechać...... .
Jaka praca - takie efekty.
Natomiast czepiacie się dosłownie, czegoś, co nikomu zupełnie nie zagroziło i nie zagraża.
Niedorzeczność natomiast , widzę w Waszych wypowiedziach, brak rozsądku i logiki. Brak totalnego szacunku dla ludzi poszkodowanych przez wybryki zwolenników jazd niekontrolowanej jazdy.
Dowodzicie tylko,że jaki pan taki kram. w tym przypadku taki koń. Niketórych koni, trzeba się bac ze względu na pana.
Więcej obiektywizmu i poszerzania wiedzy w zakresie kontakyu z konmi. Niekoniecznie jeździectwa, a raczej lepiej nie.
Wielu sukcesów zyczę.
zone, znajdz sobie autorytet, który Cię nauczy, że z "lejcami" to się wierzchem nie jezdzi. bo albo jest się zaklinaczem i luzno kica z koniem po łąkach, albo debilem co wierzchem taranuje ludzi i stwarza dla nich zagrożenie, którego kon luzem absolutnie nie stwarza...
tacy nawiedzeńcy pierdzący o pseudozaufaniu, i większej kontroli nad koniem luzem na łące niż pod siodłem są powodem, dla którego naturalsi są oceniani jako czuby. szkoda, bo wielu racjonalnych ludzi z dużą wiedzą traci w oczach społeczeństwa przez takie byty, natchnione, nielogiczne i pozbawione ksztyny zdrowego myślenia.
widze,że sukcesy innych sukcesy innych wzbudzają Twoja zawiść.
Ludzie z takimi emocjami nie nie powinni nigdy dosiadać konia.
Stanowia bowiem zagrożenie nie tylko na drodze publicznej ale i na pustej leśnej polanie... .
zapanuj nad swoimi emocjami, a łatwiej porozumiesz sie z koniem i tez moze kiedys osiągniesz sukces 😉. Powodzenia
Wiesz, tak na marginesie, naucz się też od Kingi sztuki dyskutowania bez poniżania. Bo gdyby znizyc się do Twojego poziomu dyskusji........źle byś wypadł.........., chyba nawet we własnych oczach. spokojem wiecej zyskasz