zajezdzanie młodych koni
odpuszczam psychicznie jak się wygadałam (wypisałam? :hihi🙂. Mam nadzieję, że wyrobię się jutro żeby pojechać do stajni w dzień i poszukać dobrego miejsca do pracy.. uff... 🤣
a może macie jakies sposoby na pracę psychiczną dla właściciela młodego, zdrowego konia, co by się tenże właściciel mniej lękał własnych urojeń? 😜
to tak po bialorusku - 100ml wodki i jeeedziesz 🤣
Arimona żeby nie fakt, że do stajni autem jadę i wracam w ten sam sposób to bym chyba skorzystała 👀 😁
spoko, dasz sobie rady bez 🙂
Eh ceffyl słoneczko, co ja mam powiedzieć? 🙂 Trochę się poczułam w pierwszym odruchu jakbyś mi nie ufała ale z drugiej strony to bardzo dobrze, że pytasz i szukasz, nie jestem omnibusem choć w przeciwieństwie to osób z forum to ja znam konia i wiem jak to wygląda. No piszmy, może czegoś ważnego nie dostrzegamy.
Generalnie głupio zrobiłyśmy na samym początku, bo przygotowując się do roboty z młodym koniem zawsze trzeba ustawiać sytuację tak, by wygrać. By można było użyć czego trzeba by być konsekwentnym. Lepiej było w ogóle go nie ruszać. A tu na dzień dobry ograniczała nas obecność drugiego konia (choć błędnie, przyznaję, założyłam, że będzie pomocna) i paskudne podłoże (gruda i lód) zupełnie niemożliwe nawet do kłusowania.
Jak przejęłam konia do ceffyl wyraźnie się na mnie pchał i próbował władować się na rączki „tak bym się jakoś z tobą pobawił ale jak?”. Zaczęłam z nim chodzić po obwodzie pilnując by nie ładował się na mnie i szedł w odległości ok. 70 cm do metra. Bardzo szybko skumał i zaczął w miarę grzecznie maszerować. Nie mógł już mnie zaczepiać to zainteresował się jakimiś badylami wystającymi z ziemi tu i ówdzie. Ale też można było dość szybko to zainteresowanie zmienić i pilnować, by maszerował a nie żerował. W którymś momencie nie zdążyłam i schylił mi się do „trawy” więc puknęłam go po zadzie i dałam wyjść na koło, oczywiście w podskokach. Rozemocjonował się bardzo i dopiero wtedy pomyślałam, że kurcze na takim podłożu to ja go teraz do porządku nie przywrócę. To był ten rodzaj energii, której nie wolno tamować, bo się nazbiera i wybuchnie, koń się sfrustruje. Tylko trzeba ją umiejętnie w ramach zadań ukierunkować i dać ujście. Nie poganiać bezmyślnie ale ukierunkować, spuścić w kontrolowany sposób skupiając uwagę konia stopniowo na zadaniach i siebie. Ale podłoże było okropne do tego, już widziałam jak się wywraca. Bałam się o niego zwyczajnie. Jednak ani przez chwilę nie czułam, że on jest w stanie się mi w jakikolwiek sposób wyrwać. Gdyby było normalne podłoże to kilka minut i chodził by zupełnie ok jak wcześniej (lonżowałam go jesienią bez specjalnych kłopotów). Podjęłam decyzję o skończeniu tego cyrku a najpierw go do siebie ściągnęłam by choć chwilę postał przy mnie spokojnie. Choć coś maleńkiego dobrego na koniec.
Ceffyl, Ty dobrze wiesz, co jest przyczyną jego zachowania. Nie szukaj przyczyny w otoczeniu, bo wtedy nie rozwiążesz problemu. Jeżeli 4 osoby, które Was znają mówią, że się go boisz i to widać, to może jednak tak jest? To nie jest nic wstydliwego, by się do tego przyznać. On jest duży, młody, silny, wesoły, lubi ruch, potrzebuje go, jest w wieku ustawiania swojej pozycji także wobec ludzi a Ty dawno z końmi takimi nie pracowałaś, jesteś mamą i no możesz nie czuć się pewnie. Wiesz jak Bili zachowuje się przy mnie jak przy Tobie a ja przecież nic niezwykłego przy nim nie robię. Bo to nie jest wcale trudny koń tylko łatwy do zepsucia. Poczekaj jeszcze, uspokój się, nie eksperymentuj na nim. Poćwicz z innymi końmi. Frazes bardzo ładnie pokazuje, czy się umie zdobyć szacunek konia, czy nie hehe
Wiesz, że ja Ci przy nim pomogę. Będę go lonżowała (nie bawiła się naturalnie z ziemi tylko lonżowała) aż utrwali sobie zasady i normy postępowania. Tak jak pisze Arimona bardzo słusznie, on nie ma ugruntowanego tego, co jest dobre a co złe. Będę Cię trzymała za rękę i nogę i za co tam chcesz i się uda, zobaczysz 🙂 bardzo dobrze, wiem, co to znaczy bać się swojego konia i jakie to jest okropne i ciężkie do przeżycia.
ceffyl,
przede wszystkim poczekaj do dobrych warunków, szkoda, żeby Ci się koń uszkodził.
Potem spróbuj przewidzieć wszystkie możliwe problemy oraz wyeliminowanie ich zanim jeszcze się zdarzyły.
Musisz mieć gotowe w głowie reakcje na poszczególne zachowania, idealnie by było gdybyś miała tych opcji
reagowania więcej niż jedną (jeśli jedna zawiedzie to od razu lecisz z drugą).
Coś już o swoim koniu wiesz-wykorzystaj to i przygotuj się dobrze.
Przedyskutuj z Cejloniarą pomysły, Ona tez zna już Twojego konia i może pomóc podjąć decyzję,
jak reagować.
Ważne są żelazne zasady- raz podjęte działanie kontynuujesz do uzyskania efektu.
Konia też da się oszukać- musisz doskonale zagrać, że się w ogóle nie boisz. Sprawdzone wielokrotnie,
ja raczej o sobie nie powiem, że się boję ale respekt mam przed pewnymi osobnikami.
Oaza spokoju i pewniak- to Twoja rola.
Unikaj agresji- to już ostateczność i trzeba umieć tę agresję wykorzystać.
No i na zachowania włażenia na człowieka, czytaj traktowania człowieka jak innego konia,
musisz reagować zdecydowanie.Koń musi wiedzieć, że człek nie służy do zabawy, przepychanek,
podgryzań i grania nim w piłkę 😀 (mamy takie koniki, co lubią tak jedną nóżką plum, plum).
Ja osobiście na takie coś mam przygotowaną końcówkę uwiązu lub lonży i delikwent nawet nie wie
kiedy dostaje "klapsa w dziąsło" (końcówka uwiąziku pach po nosku).
dzięki dziewczyny za rady :kwiatek:
pozostało mi czekać na lepsze waunki.. 🤔
hej,
u nas w stajni jest problem z młodą klaczką, którą od nie dawna zajeżdżają. Strasznie się wszystkim stresuje i boi. Jest ciągle spięta, nawet przy robieniu najdrobniejszych rzeczy. 🙁 Na lonży jest grzeczna, reaguje na głos, lecz jej kłus jest tak szybki, że bardziej wygląda to jakby chciała uciekać. Nikt na nią przez to jeszcze nie wsiada, bo nie chcą klaczki jeszcze bardziej stresować. Co można by było zrobić, żeby się rozluźniła i nie była tak spięta i zestresowana. Pierwszy raz spotkałam się z takim koniem. Może macie jakieś wskazówki? Będę z góry wdzięczna :kwiatek:
Za mało danych. Czy przyczyny takie jak za dużo energii w paszy, czy za mało ruchu poza boksem są wyeliminowane?
Co robiła wcześniej, czy ktoś poświęcał czas na choć trochę pracy z ziemi zanim się wzięto za zajeżdżanie, jak długo jest w tej stajni?
Nie da się powiedzieć nie wiedząc tego. Może być któraś z takich przyczyn, mogą być wszystkie na raz... a może po prostu jest bardzo wrażliwa i po prostu potrzebuje więcej czasu na przygotowanie.
koń się w stajni urodził i stoi do teraz. Na ciepły sezon są puszczane na 24h na pastwiska, na sezon zimowy stoją w stajni. Była przy niej podstawowa praca - przy czyszczeniu stoi spokojnie (choć jest trochę spięta), nogi podaje ładnie. Na uwiązie bardzo ładnie chodzi, nawet jak się boi to nie próbuje uciekać, najwyżej głośno sapie. Rzadko odskakuje. Jeśli konie stoją w boksach, to są codziennie wypuszczane min. na pół dnia. Chociaż inne konie brykają i lecą dzikim galopem, ona spokojnie za nimi galopuje, czasami pomacha głową. Nie sądzę, żeby to była kwestia energii, ponieważ konie teraz owsa nie dostają.
Ooo, teraz sobie przypomniałam, że jak była źrebna (pierwszy źrebak-wpadka), to miała bardzo ciężki, niespodziewany poród. Źrebak był źle ułożony i ją porozrywał. 🙁 Cudem było to, że oboje przeżyli. Było to rok temu. Czy to mogło mieć wpływ?
Co można robić, żeby jej pomóc się rozluźniać?
Roudzielec, sory, że akurat na ciebie wypadło, od dawna mnie to drażni: jakim cudem już oźrebiona kobyła może być "młodą klaczką"? No ja wiem, u ludzi pewna Panna podobno została matką, ale przy udziale sił nadprzyrodzonych.
"Klaczka" to określenie źrebicy, w życiu nie klaczy - kobyły.
No i tak do tematu - to ile ona ma dokładnie lat? Bo o ile ciężki poród raczej nie wpływa na układ nerwowy konia - matki, to przedwczesna ciąża, hormony i trauma porodu mogą skutecznie zablokować rozwój układu nerwowego źrebicy - dziecka.
Nie mój koń więc nie wiem jak to się stało, prawdopodobnie młode klaczki były puszczone z ogierkami i jeden poszalał. Teraz skoczy 4 lata.
Witam, Mam pytanie jak nauczyć konia reagować na pomoce znaczy, jak zacząć prace i jakie ćwiczenia ??? 😉
Jesli pytasz o takie rzeczy, to oddaj tego konia komus kto sie na tym zna
BARTAS, tylko pod warunkiem, że zadajesz to pytanie z ciekawości i czysto hipotetycznie a nie dlatego, że masz/masz zamiar pracować z surowym koniem odpowiem zwięźle:
jest to równie proste jak skomplikowane a szkół i metod multum...
z racji że uwielbiam syntetyzować w zakresie kategoryzacji i dyskursu : tak naprawdę nie ma stricte "nauki reakcji na pomoce" (wg mnie) bo są one tak przemyślane przez wieki praktyki jeździeckiej, że są one najbardziej optymalnymi/zrozumiałymi środkami do porozumienia z koniem. Jeżeli ma się pomoce jakotakie dobrze opanowane to przy ich poprawnym użyciu koń bardzo szybko kuma o co nam chodzi 🙂
Pomoce jeździeckie są oparte na "prostych" mechanizmach akcji-reakcji.
jest to równie proste jak skomplikowane a szkół i metod multum...
jest jedna metoda: prawidłowa - zgodna z piramidą wyszkolenia konia
Jestem dumna z młodego- w poniedziałek drugi raz na nim siedziałam- poszedł sam w teren stępo- kłus, wtorek- teren na czołowego z dużym koniem i z galopem, dziś czwarty raz na nim siedziałam i po krótkiej jeździe na placu wyjechałam występować i wlazł do rzeki ( stromy zjazd). Co prawda to hucuł, no ale...puchnę!
ElaPe, ale mowa jest o pomocach (łydka, ręka, dosiad, bat etc) a nie o etapach, czy poziomach szkolenia. Najbardziej jaskrawe przykłady różnych metod szkolenia reakcji na pomoce: klasyka/western czy w jednej kategorii kyra(i dyskusja o użyciu łydki) vs łydka zawsze przyłożona itd
samą piramidę można osiągać na różne sposoby, pomijając różne nurty, po prostu ze względu na specyfikę danego konia
Prawidłowe pomoce i prawidłowy dosiad jest jeden: w równowadze, konsekwentnie.
dziewczyny- może nie w kwestii zajeżdżania a wdrażania zasad dobrego wychowania 😉- czy u Waszych koni także występował "bunt dwulatka"?? Normalnie nie mogę- już drugi koń, u którego to występuje( tylko, że poprzedni był delikatny i mały a ten 2latek waży obecnie prawie 500kg) . Totalny foch i niezauważanie człowieka. Koń bardzo spokojny (mix SP/APH) ale uparty, typ mało wrażliwy, raczej gruboskórny (wet stwierdził, że mogą być problemy z reakcją bo skórę ma grubą jak krowa, nie koń) bezpieczny i nieagresywny, miś do przytulania ale jeśli wystąpi między nami konflikt interesów-np prowadzę konia w ręku na wybieg a on chce na pastwisko to po prostu rusza galopem i nie mam szans go utrzymać 😵 Ma kantar sznurkowy, no przecież nie mogę konia na ogłowiu przeprowadzać 👀, bo lonżować to chyba na ogłowiu zacznę po tym jak mi z ogrodzeniem poszedł 😵 Obecnie unikam konfrontacji, w której mogłabym polec🙁 Zajeżdżać go nie będę na pewno jednak musimy ze sobą funkcjonować na co dzień. Mam nadzieję, że po prostu mu przejdzie. Na razie staram się dużo do niego mówić, bo na komendy głosowe reaguje zdecydowanie lepiej niż na dotyk czy gesty. Przed zatrzymaniem muszę go o tym poinformować, bo jeśli się po prostu zatrzymam on nie zarejestruje tego i pójdzie dalej radośnie wlokąc mnie na lince 😕 Chyba przydałyby się jakieś ćwiczenia zwiększające uwagę (aaa dodam, że drążków nie zauważa, jak mu coś na drodze wyrośnie w terenie-chodzi jako luzak- to przeskoczy albo staranuje jak się da, wszędzie się wciśnie, niczego się nie boi) Przeraża mnie ten koń 😵
kasik, jakbym czytała o swoim Klusku 😉
Co do buntu to u nas najgorzej było w wieku 2,5-3,5 roku. Niestety kwestie jego widzimisię, nadal w nim tkwią i lubi postawić na swoim.
Kwestia umiejętnego podejścia z siodła i dyplomacji się kłania bo jeśli nie, to siłą nic nie wskóram - efekt jest odwrotny hehe
Co do prowadzenia i ucieczek - proponuję albo kolec albo linkę w dziób - niestety ja nie mogłam wyegzekwować tego od początku w pensjonacie jak problem się pojawił i ze skutkami borykam się do dziś czasami 😁
Cobrinha- siłowo to ja przegrywam z tym mamutem 😵 A taki chudzińki był z niego źrebuś 😂
No zobaczę co z niego wyrośnie, ma być koniem rajdowym...i chyba się nada pod warunkiem, że nie postanowi z jeźdźcem własnymi ścieżkami chodzić.
Ostatnio zdziwiłam sie, jak 3 letnie konie mogą funkcjonować w świecie ludzi, nie znając zasad.
Przecież trzeba te konie przeprowadzić, dać jesć, wyczesać.... nie narażać się na niebezpieczeństwo!
Sytuacja pierwsza: wchodzę do boksu, koń przygniata mnie do ściany, boi się zapięcia,nie pozwala dotykać głowy, z boksu wyfruwaaaaaaamy (ja za koniem, jak na nartach, próbując go zatrzymać).
Koń bardzo wyłączony, powiedziałabym że mocno autystyczny, nie zależało mu na kontakcie z człowiekiem, przeprowadzenie 300m na lonży trwało może pół godziny... bardzo silna dwulatka mieszanka ze ślązakiem. Na lonżowniku już nie była w stanie wywijać mi takich numerów, jak na podwórku. Zaczęłam ją na sobie skupiać, kazałam cofać, przesuwać się, wchodzić na koło (NIE TARANOWAĆ!) z efetów byłam bardzo średnio zadowolona, bo koń nadal żył w innym świecie, ale sprowadzenie do stajni było już znacznie łatwiejsze. Następnego dnia znów się szykowałam na wystrzelenie z boksu, bo przecież zmiany zachodzą powoli, ale.... Te wczorajsze pół godziny sprawiły, że nagle koń zmienił się o 180 stopni. Byłam niesamowicie zaskoczona, że tak krótka i pojedyncza sesja, mogła tak wpłynąć na młodego konia. Koń szedł, zatrzymywał się, dał się wykąpać, wprowadzić do przyczepy... zachowanie utrzymuje się do tej pory, mimo że obsługa o koniach ma bardzo średnie pojęcie. Zastanawiam się czy to po prostu kwesia tego, że przez dwa lata kobyła nie znała zasad i ich nie rozumiała i wystarczyło wytłumaczyć? Jak inaczej wytłumaczyc tak szybkie i trwałe zmiany w zachowaniu?
Jak inaczej wytłumaczyc tak szybkie i trwałe zmiany w zachowaniu?
Zapewne ustalenie hierarchii w Waszym ,dwuosobowym stadzie' 😉 Osobnika alfa się nie depcze, nie taranuje, nie przygniata. Druga sprawa, że młode konie strasznie szybko łapią (i dobre nawyki i złe 😉 ), czasem wystarczy prawidłowo pokazać o co chodzi.
Miałam kiedyś haflingera, kupiłam go jako odsadka, baaaardzo się zdziwiłam jak mi kilka dni po kupnie wskoczył na plecy. Taki półroczny źrebak to jeszcze nic, ale w późniejszym wieku też jej się zdarzało w ramach zabawy wpadać na człowieka- do momentu aż zaczęła chodzić na lonży, później pod siodłem. Problem się skończył, koń nabrał dystansu do człowieka.
kasik,
z Twojego opisu wgląda, że ten oto młodzieniec już wie, że to coś przyczepione do końca uwiązu
nie jest niczym znaczącym. Musisz działać szybko, zanim sytuacje w których przegrywasz,
powtórzą się x razy. Twoja w tym głowa znaleźć coś, co działa: kolec, wędzidło dopinane do kantara,
kantar montiego, uwiąz z łańcuszkiem. Jeśli masz możliwość poprosić jakieś chłopisko wielkie
o pomoc w pierwszych razach z użyciem patentu, koniczek milusi na pewno spróbuje zrobić wszystko po swojemu.
Jasne, 500 kg wygra ze 100 kg ale już 100 kg + patent ma prawo wygrać ten nierówny sparing 🙂
u mnie sprawa jest troche inna. Mam mloda, 3,5 letnia kobylke, wyslalam ja na zajezdzenie. Byla nauczona chodzenia na uwiazie, do przyczepy i chodzi juz pod siodlem. Ma tylko problem z lonza, po prostu jej nie toleruje, ona sie strasznie wtedy stresuje, nie rozumie, czemu ma byc tak daleko od czlowieka, ciagle scina kola a na x probe oddalenia jej zaczyna sie wspinać.
W tereny chodzi, na ujezdzalni tez coraz lepiej.
kasik, hak i bat doraźnie :/ ale ruski czołg zawsze będzie ruskim czołgiem
whisperer13, mój koń non stop zmienia się z dnia na dzień i to co było niemożliwe we wtorek staje się zupełnie naturalne w środę... po prostu mój zwierz musi mieć czas żeby sobie przemyśleć xD a Twój podopieczny zapewne niewiele ma do czynienia z człowiekiem, którego ma szansę zrozumieć
aleqsandra, jaki hak masz na myśli???