praca
Ktoś, jak ja bym wiedziała o kodzie B... to by pewnie nie było pytania.
Ale że mnie recepcjonistka wcisnęła gdzieś między pacjentów, w dodatku w drugiej przychodni (są u nas dwie pod tym samym szyldem i teoretycznie do obu moge iść) ale p. dr była bardzo niemiła dla mnie, to nawet nie chce mi sie tam iść...
A przy tym moim przeziębieniu wolałabym sie nie ruszac z domu to może mój luby sie zgodzi i podjedzie 😉
W każdym razie dzieki za wszystkie info.
Papiery wyslane, angielski oceniony przez filologa na wystarczajaco dobry, czekam na termin rozmowy kwalifikacyjnej - bardzo prosze o zaciskanie kciukow revolto!😉
faith, gdzie startujesz? przyznaj się :kwiatek:
trzymam kciuki!
do obslugi klienta zagranicznego🙂
powod jest prozaiczny, kasy potrzebuje wiecej, chcialibysmy powolutku zakladac rodzine, wiec i mieszkanie sie przyda wieksze i np. czlowiek chcialby zwyczajnie na jakies wakacje pojechac.dlugo sie zastanawialam w sumie, bo mam niezla prace, ale kurcze, jak nie teraz to kiedy? potem przyjdzie rodzina, dzieci i bedzie jeszcze wiecej zobowiazan na glowie.
edit: kciuki podzialaly 😅 :kwiatek: dziekuje 😀
A ja miałam dzisiaj koszmar w pracy. 😵
Musiałam zamienić się samochodami- oddać swoją małą Corsę koledze, a sama jeździć busem, dostawczakiem. Ogólnie nie mam nic przeciwko, bo lubię duże samochody, ale to co odczyniłam przechodzi ludzkie pojecie. Dali mi busa z zepsutym wskaźnikiem paliwa, ALE powiedzieli, że jest pół baku. HAHAHA. PÓŁ BAKU. Przejechałam niecałe 15km, do stacji benzynowej brakowało mi niewiele i co?! Stanęłam na środku ul.Królewskiej, czyli urocze, ruchliwe centrum. Jakimś cudem dotoczyłam się na przystanek autobusowy, żeby nie zostać na środku ulicy, włączyłam awaryjne i czekałam, aż mi dowiozą. Czekałam godzinę, jak nie dłużej. Oczywiście każdy, ale to każdy kierowca autobusu albo trąbił na mnie wniebogłosy ( wiem, nie wolno stawać na przystankach, ale mieli z tyłu miejsca na 2 autobusy), albo wyklinał mnie przez szybę. Autobusy przyjeżdżają tam średnio co 3 minuty, więc wyobraźcie sobie ile ich w ciągu godziny było. Jeden nawet wysiadł do mnie z autobusu, zastawiając całą drogę, bo podjechał obok i zaczął się drzeć, że mam odjechać, więc ja, już bez sił na odpowiadanie im wszystkim, wyjaśnianie, słuchanie opierdzieli odpowiedziałam mu bez jakiegokolwiek wzruszenia "czekam na holowanie". A facet do mnie, że w takim razie mam go sobie przepchnąć, a nie stać na przystanku. To już był kres mojej wytrzymałości. Wysiadłam z tego ogromniastego dostawczaka, stanęłam przed kierowcą, "napięłam" bicepsy i powiedziałam : "tak, tymi rękoma sobie przepchnę, przepchnę aż za Wisłę". Ludzie z autobusu buchnęli śmiechem, a facet oburzony w końcu odjechał. Ale kurde, tyle co oni mi dzisiaj przez ta godzinę stresu narobili.... Tyle przekleństw usłyszałam na swój temat. Mam dosyć ludzi na tydzień. :jogin:
abrakadabraś a w jakiej branży pracujesz?
Mam pytanie dotyczące rozmów kwalifikacyjnych.. Czy to jest reguła że jak ktoś przychodzi na rozmowę to pracodawca ma na swoim biurku
50 jak nie 100 innych cv? Pliczek grubości paru cm... Wiem, że to może zależeć od branży i stanowiska, na które się aplikuje. Wiadomo, że
na mniej wymagające stanowiska aplikuje więcej ludzi. Moje pytanie brzmi, czy ten "pliczek" widnieje bo osobie przeprowadzającej rozmowę
nie chce się go gdzieś chować, czy to jest robione świadomie? W sensie jak potencjalny pracownik na to zareaguje.
Jakoś specjalnie mnie to nie deprymowało, aczkolwiek jestem ciekawa czy to może być zamierzone.
abrakadabraś, to teraz wiesz jak ja się czuję w swojej pracy 😂
Lunitari czy to jest świadome - zależy pewnie od konkretnej osoby prowadzącej rekrutację
Ja zawsze miałam na biurku CV kandydatów z danego dnia... bo gdzie miałabym to trzymać? Jak się przesłuchuje kilkadziesiąt osób, to sie tych CVków nie pamięta - trzeba mieć ściągę... I nigdy tej wojej "kupki CV" nie traktowałam jako sposób na wyprowadzenie kandydata z równowagi 🤔 (na to mam inne sposoby hihihi)
Lunitari, ja za każdym razem na rozmach musiałam mówić jak się nazywam i osoba rekrutująca poszukiwała mnie w pliku miliona CV. Jakoś mnie to nie ruszało, udawałam, że nie widzę 😉
abrakadabraś, o matko jedyna, ale się uśmiałam 😀!! Współczuję, ja bym się na bank poryczała albo zostawiła ten samochód i stała na przystanku żeby się do niego nie przyznawać!
faith, wow, brawoo!! Opijemy dzisiaj 🙂
Wieści z frontu: przyjęli mnie do tej pracy, gdzie ostatnio prosiłam o kciuki 🙂 I (o matko) zaprosili mnie ludzie z tej wypasionej poradni na rozmowę po 15.02. Fajnie, wysłałam CV w listopadzie, a oni tydzień temu zadzwonili 🙂 Stresuję się na maksa tą rozmową, to by było spełnienie wszelkich marzeń. No ale jak nie w tym roku to za 5, mam czas.
Dzionka no właśnie ja też tak miewałam, roztargniony pan szukał mojego cv, przy tym połowa spadła mu na podłogę 🙂
Mi akurat to specjalnie nie przeszkadzało, ale niektóre osoby mogą się poczuć lekko zdeprymowane.
Na ile byliście średnio rozmowach zanim ktoś poprosił was o współpracę? Wiem, ze to zależy od wielu czynników ale
ciekawa jestem jak to u innych wygląda.
Lunitari ile ludzi tyle odpowiedzi mogłoby być... bo jedna osoba wyśle jedno jedyne CV do kawiarni- sieciówki, gdzie jest rotacja duża i ta osoba będzie zachwycona, że się ją zaprosili na rozmowę do swojej wymarzonej pracy. Inna będzie wysyłała setki CV, będzie zapraszana na kilkanaście rozmów, ale dalej będzie wybrzydzała bo dojazd nie taki, pensja nie satysfakcjonująca, wymagania za duże... i tak dalej, i tak dalej...
Dokładnie, różnie to bywa, zależy od miliona czynników. Nie ma co porównywać chyba 🙂
abrakadabraś a w jakiej branży pracujesz?
jestem kierowcą, głównie wożę jedzenie, ale różnie to bywa, trochę się nadźwigam 🤣
Dzionka, ale się uśmiałam z tego stania na przystanku!! 😁 Miałam pomysł przez chwilę, żeby się ulotnić, ale wolałam siedzieć na wypadek przyjazdu straży miejskiej czy policji, mandatu albo blokady/ holowania bym już nie zniosła 🙂
abrakadabras, wspolczuje! Nienawidze takich akcji 😁
A ja mam problem, dosc wielki. Jestem w swojej pracy od pazdziernika, bardzo mi na niej zalezalo. Specjalnie zwolnilam sie z poprzedniej pracy, zeby przyjsc tu pracowac, bo fajne warunki pracy no i korporacja jakby nie patrzec. Mialam okres probny do konca grudnia. No i jak juz pisalam kilka stron temu, przed samymi swietami dowiedzialam sie, ze moga mi przedluzyc umowe, ale tylko do konca lipca no i z pensja o 1000zl mniejsza niz do tej pory. Bylam potwornie wsciekla, bo zamienilam calkiem fajna prace na to, zeby po 3 miesiacach uslyszec, ze mi obetna kase...
Styczen jakos przebolalam, ale luty juz nie daje rady a jest dopiero 6! Szefowa opier*ala mnie NON STOP o wszystko co tylko mozliwe. O to, ze tylko jedna umowe podpisalam w ciagu jej tygodniowego urlopu, o to, ze zaden posrednik nie chce z nami wspolpracowac bo ma zle doswiadczenia, o to, ze odprawilam klienta z kwitkiem, bo nie dzialal nam internet i nie mialam jak wydrukowac mu wnioskow, o to, ze w ogole istnieje. I jeszcze o to, ze podobno zaangazowalam kolege z pracy w swoje problemy, kiedy to on sam chcial pomoc.
Pomijam glupie pierdoły, takie jak dzis, gdzie trzeba kupic abonament na parking. Przez 4 miesiace na zmiane kupowalam abonament ja z szefowa (oczywiscie za kase firmowa, ale na moje i na szefowej auto), dotychczas nie bylo to zadnym problemem. A dzisiaj sie dowiedzialam, ze szefowa kupila bilet, ale tylko sobie. BO TAK.
Powoli zaczynam naprawde miec dosyc, chce zlozyc wypowiedzenie. Problem w tym, ze nie mam zadnej alternatywy... Martwic o zycie sie nie musze, bo wiem, ze zawsze mamy kase z tego, co robi moj P., ale nie potrafie tak - nie lubie byc na czyims utrzymaniu..
Od stycznia wysylam cvki i niestety, ale nawet ani jeden telefon nie zadzwonil 🙁 jest totalna kicha z praca, juz nawet nie wiem gdzie szukac dalej...
W piatek skladamy podanie do PUP o dotacje na dzialalnosc. Wiem, ze jak bede bez pracy, to moge pomoc P. w jego sprawach i dzieki temu bedzie troche wiecej kasy. Nie wiem tylko, czy decydowac sie na wypowiedzenie i mu pomoc, czy dalej pracowac i szukac czegos innego.
Mam ogromny metlik w glowie. Generalnie przechodze chyba jakies zalamanie nerwowe w zakresie pracy :/
Kajula, wiesz co, do mnie w grudniu zeszłego roku z jednego miejsca zadzwonili po jakichś 2 miesiącach. Może wysyłaj te cv dalej i poczekaj jeszcze trochę? :kwiatek:
Do mnie z jednego miejsca zadzwonili po poltora roku ❗ 🙂
Jesli partner poradzi sobie z Twoja pomoca jedynie z doskoku, to raczej nie ma koniecznosci sie zwalniac.
baba_jaga, oczywiscie, ze sobie poradzi. Radzi sobie i to swietnie od kilku lat 🙂
ale chodzi o to, ze ja juz nie daje rady psychicznie w obecnej pracy...
A ja właśnie jestem świezo po rozmowie rocznej w rpacy. O matko....Jakie ja nerwy miałam. Ale jest dobrze i do rpzodu. Uff...
Kajula, musisz chyba sobie odpowiedzieć na pytanie, co Cię będzie bardziej męczyć - obecna praca czy brak pracy (w obecnym klimacie może to być na dłuższą chwilę). Byłam jakiś czas temu w takiej sytuacji - albo trwać w oparach absurdu, albo zrezygnować bez niczego pewnego na oku. Mnie jakoś się to wszystko fajnie ułożyło, ale kumpela, która w tym samym czasie zrobiła taki ruch, do tej pory jest bez pracy. Wysłała setki cv i nic 🙁
kilka moich rad w sprawie aplikacji - bo akurat prowadzę rekrutację i jestem załamana
1) dokument CV - pisac w WORD, nie w jakiś nie wiadomo jakich programach, których nie można otworzyć = dużo takich dokumentów nie otwieram i po prostu wywalam...
2) podpisywać nie CV, nie życiorys, nie aplikacja ale: CV J.Nowak, CV Jerzy Kowalski itd + list motywacyjny J.Nowak, list mot Jerzy Kowalski = wszyscy podpisują CV - ja to później zbieram i w dokumencie mam ze 100 cv, połączyć CV z listem motywacyjnym = praktczynie niemożliwe, wywalam
3) dostaję full maili typu - jaka to praca, prosze o szczegóły - sorry, olewam - wszystko jest w ogłoszeniu, na 50 maili nie będę odpisywać
4) w ogłoszeniu jest = PRACA STAŁA w Poznaniu i full ludzi pisze z Warszawy, Szczecina Gdańska - w ogóle nie biorę pod uwagę - lepiej nie pisać adresu w ogóle, albo napisac miejscowość na jaką sie aplikuje
5) praca stała - to praca stała - nie home office, nie praca na pół etatu, nie praca na zlecenie = o co mam ciągłe zapytania
Dodofon ja słyszałam że "profesjonalniej" jest zapisywać cv w PDF-ie, jak się do tego ustosunkowujesz jako pracodawca?
Ja tez wysylam w pdf, mam pewnosc, ze sie nic nie rozjedzie i jakis procent pewnosci, ze ciezej bedzie komus cos dopisac od siebie 😉
Ja wysyłam w pdf, szczerze mówiąc nie chciałabym pracować u kogoś, kto nie ma czym otworzyć pdfa 😉
To dobrze, bo ja też wysyłałam zawsze PDF-y. Poza zaletami, które wypisałyście jakoś tak schludniej wygląda, przynajmniej ja mam takie wrażenie.
Ale też zauważyłam po znajomych, że w ogóle wagi nie przywiązują do "estetyki" swoich cv, jakoś to tak krzywo, czasem błąd ort się zdarzy,
no porażka.. Aż dziw, że niektóre takie gagatki pracę znajdują.
Też wysyłam w PDFie, z takich samych powodów co zen. Mam pewność, że pracodawca dostanie w takim formacie i układzie jaki przygotowałam.
Ja też pdf-y zawsze wysyłam. A w poprzedniej pracy jak prowadziliśmy rekrutację to nadostawałam CV z jakimiś maziajami, kolorowe aż oczy bolały. Rozumiem, że stanowisko wymagajace kreatywności no ale żeby aż takiej? 😂


To akurat z googla ściągnięte ale w tym klimacie.
Albozdjęcia do CV wykadrowane z jakiegoś wakacyjnego albo z imprezy. Temat rzeka 🙂
Nigdy nie wysylam cvki w .docu albo innym wordzie 😉 Zawsze jest to pdf, z tego wzgledu, ze nie kazdy ma chociazby taka czcionke jaka mam napisane cv i przez to wszystko sie rozjezdza jak sie otwiera to w wordzie. W PDFie zawsze to cv wyglada tak samo 🙂
ja to się w ogóle dziwię, jak niektórzy jeszcze w ogóle funkcjonują na rynku pracy 😵
Ostatnio mam dwa przykłady: branża architektoniczna, młody facet, świetny kontakt ze zleceniodawcą, pozornie spore doświadczenie i w ogóle budzi zaufanie. W trakcie pracy okazuje się, że typ nie dotrzymuje słowa, ściemnia z terminami, myli dokumenty, wali błędy w dok. urzędowej, ma słabe pojęcie, w sytuacjach krytycznych nie odbiera telefonów np. w dniu umówionego spotkania które nie dochodzi do skutku (!!!!!) a następnie od innej osoby odbiera drugiego dnia jakby nigdy nic i rozkosznie znowu ściemnia "tak, ależ oczywiście, jutro dowiozę oryginały do urzędu, mam gotowe" - i to tak ładnie, że osoba która go nie zna wierzy mu po całej linni, a on po całej linii bezczelnie zawala. Coś co wyliczał na "trzy tygodnie" trwa pól roku i nie jest dobrze zrobione 😤
I ten typ wciąż pracuje! Nie wiem jakim cudem, podobno jego żona jest gdzieś jakąś szyszką i dlatego ktoś go trzyma
w szoku byłam jak można tak funkcjonować???
Drugi przykład: młoda dziewczyna krawcowa. Zlecam nietypową trudną pilną robotę. Zależy mi na wycenie robocizny, materiały mamy dobrać potem. Najpierw czekam tydzień na wycenę, bo ona uparła się i musiała zjeździć 5 hurtowni i koniecznie ująć w wycenie wszystkie materiały. No dobrze, może i lepiej, czekamy.
Przychodzi wycena (w piątek wieczorem) - wysoka. Głowimy się z inwestorem skąd to, i jak z nią rozmawiać itp. W poniedziałek i wtorek dzwonię z 4 x o różńych porach - zero odzewu. Zero maila od niej z zapytaniem czy ok, czy nie i w ogóle co dalej. Wysyłam pilnego maila, żeby się odezwała.
Czekam 3 dni - zero odzewu 😲
Olewam, znajduję inną, działam umawiam,.
Po tygodniu 😲 rozkoszny mail: że owszem może zrobić część taniej i kiedy możemy zaczynać 🤔
A potem telefon do mnie z jakiegoś nieznanego numeru. Jakby nigdy nic. I w ogóle rozkosznie - a ja miałam przez nią 2 "pożary" i kupę nowych ustaleń i przez ten tydzień nie wiem co ona sobie myślała???
O matko, jeśli rynek nie weryfikuje takich ludzi, to naprawdę coś jest nie tak..
Dodofon ja słyszałam że "profesjonalniej" jest zapisywać cv w PDF-ie, jak się do tego ustosunkowujesz jako pracodawca?
pdf też moze być
ale dosteję jakieś gify, tify, i inne bliżej nieokreślone formaty - które sie po prostu w windows nie otwierają
dostalam ostatnio CV na 2 strony. pomijam, ze badziewnie napisane, w wordzie, jak na kolanie, ale nie o to chodzi. ono bylo... zupelnie puste! byly tam: imie, nazwisko, kontakt itp, studia (marne, w toku), zainteresowania (ksiazki, filmy, muzyka :zemdlal🙂, jeden jezyk (angielski) na poziomie B2 i prawo jazdy. finito. doswiadczenia, czy dodatkowych kwalifikacji ZERO. a laska napisala, ze zajecia ma tylko 2 dni w tygodniu. CO ONA ROBI przez reszte czasu? w zyciu nie skalala sie praca... no co ja mam o tej osobie myslec? nie moge jej zaproponowac nawet bezplatnych praktyk, bo i na co mi taki ktos.