Lonżowanie

mam nadzieję, że nie zapomnę odpowiedzieć na jakieś z Twoich pytań 😉

Więc tak:
Dziewczyna jak przyszła do mnie to zapierniczała jak mały dzik. W tej chwili poza stępem porusza się spokojnie, rytmicznie - stresu nie widać. Do stępa przechodzi na komendę bez zastanowienia.
Zastanawiałam się kiedyś nad zaproponowaną przez Ciebie lekcją "jak nie wolno to szybciej", ale boję się, że przy czymś takim klacz może się nakręcić (z racji tego, ze jak przyszła to lonże traktowała jak wyścigi F1 :hihi🙂
Co do padoków/pastwisk - stoi na nich cały dzień z innymi końmi. Na lonże biorę ją co 2/3 dzień jak tylko pogoda i podłoże pozwolą, zwykle wieczorem.
Hmm... Jeśli jesteś pewna, że nie zaszkodzi jej (w sensie kondycyjnym, zdrowotnym) jak ją raz w ten sposób spróbujesz przetestujesz, to ja bym spróbowała.
Tylko pamiętaj, że tu nie chodzi o przegonienie jej dzikim galopem, żeby się zmęczyła, spociła i nie miała już siły... tylko o to spokojne przejścia, po 2-3 kółeczka w zadanym chodzie, z pominięciem kłusa. Żeby miała wybór - albo stęp, albo galop i spokojnie się nad tym zastanowiła 😉
Na niektóre konie działa ostre posłanie do przodu za każdym razem, gdy koń zmieni dobrowolnie chód, ale uwazałabym ze stosowaniem tej metody na koniach, które się gotują.
Trzeba zobaczyc na co koń lepiej reaguje.
Może lepiej po prostu konsekwentnie zmniejszać koło na stepa, tak by kłusowanie po nim sprawiało niewygodę i stopniowo je zwiększać i obserwować, jak duża odległośc od lonżującego prowokuje konia do zakłusowania. Moja kobyłka również tak robiła, pomagało lonzowanie po mniejszym kole, zapraszanie po kilku krokach do siebie, tak żeby zrozumiała, że za każdy krok stepa będzie nagroda w formie odpoczynku i spokoju. Wydaje mi się, ze u nas wynikało to ze stresu, niepewności, gdy miała chodzić tak daleko od człowieka.
Julie
korci mnie, bo widziałam efekty tej metody na koniu, który notorycznie zabierał się z  jeźdźcem. Jednak obawiam się, że nawet po jednej lonży przeprowadzonej w ten sposób spowoduje, że od nowa będę musiała kobyłę wyciszać...  🙁 Spróbuję jeszcze parę razy na spokojnie, tak jak pisze whisperer13, ale jeżeli w dalszym ciągu nie będzie efektów to nie minie ją Twój sposób...
Odezwę się za parę dni i zdam relację 🏇 🏇 🏇
Oczywiście, że pierwsza myśl to metoda "na spokojnie" z zaproszeniem do środka, na mniejsze koło, albo nawet prowadzenia w ręku.
A metoda "jak nie chcesz wolniej, to będzie szybciej" to tylko taki alternatywny pomysł do którego trzeba podejść ostrożnie, jeśli w ogóle się na to zdecydujesz 😉

ancyk0991, ja bym w tej sytuacji spróbowała użyć przejścia do kłusa jako nagrody za spokojny stęp. Jeżeli z jakiś przyczyn w kłusie czuje się lepiej,niż w stępie, ale jednocześnie chętnie schodzi do stępa, ograniczyłabym możliwość występowania samowolnych przejść stęp- kłus skracając czas trwania stępa na początku bardzo drastycznie.

Jak to zrobić? Bardzo prosto. Jeśli ona chętnie kłusuje, robisz przejście do stępa,po czym po 1-2 krokach znów przejście w kłus. Po chwili (połówka-całe koło)znów w dół do stępa,ale tym razem jeden kroczek dłużej i znów przejście w kłus. W stępie można dodatkowo chwalić głosem, jeśli koń lubi, lub nawet przerwać,podejść do konia, pogłaskać/nagrodzić jedzeniem,to już w zależności od tego, co koń lubi i ceni. Ma być wyraźnie zaznaczone,że stęp przynosi korzyści.Korzyścią może być przejście w bardziej energiczny chód lub wartościowa nagroda od człowieka.

  Inna metoda to odangażowanie zadu za każdym razem, gdy koń zmienia samowolnie ruch na wyższy, po czym wysłanie ponowne stepem do przodu .Wszystko na spokojnie, na niskiej, usypiającej energii.

Więc tak:
po przejściu do stępa biorę dziewczynę na małe kółko (bardzo małe). Po 2 lonżach zaczęła trochę kumać, że ma nie spieszyć, nie podkłusowywać.
Wczoraj zaczęłam poooowwooooli ją wypuszczać - udało nam się dwukrotnie wydłużyć lonżę. Zrobiłyśmy na tej "długiej lonży" kółeczko i tyle mi na razie wystarczyło - bałam się by znów nie wpadła na jakiś pomysł  🙂

Pracujemy dalej i zobaczymy jak się sytuacja rozwinie...

Lutnia,
ten sposób już dawno za nami - jego efektem było jedynie to, ze z konia stępującego pół kółka otrzymałam konia, który zaczął wyprzedzać moje myśli - a tym samym przechodził do stępa tylko po to by momentalnie ruszać kłusem 🙄 I z góry zaznaczam, że z mojej strony przy przejściach nie było gwałtowności. Ona po prostu bardzo szybko połapała, że po przejściu do stępa ma jeszcze mniej stępować i jeszcze szybciej rozpoczynać kłus.
Pisałam o dwóch sposobach,ale zakładam,że chodzi Ci o ten pierwszy.Tak z ciekawości, próbowałaś nagradzać/wzmacniać stricte sam stęp głosem/głaskaniem/jedzeniem ?Jak reagowałaś, jeśli koń samowolnie przechodził do kłusa po coraz krótszym czasie?

Jeżeli miałaś już pół koła stępu, to zejście do sekundy/dwóch byłoby za niskim zejściem, w takim przypadku zaczęłabym od tego pół koła. No ale to już tylko teoretyczne rozważania, bo widzę,że już macie postęp ,super!
Oczywiście, pisałam o 1. metodzie 😉
I tak jak zauważyłaś, nie starałam się przy koniu stępującym pół kółka robić przejścia co 2 -3 kroki 😉
To jest typ konia raczej biegającego. Starałam się zakłusować najpóźniej jak to możliwe (by nie robić krótkich przejść) ale jednak zanim ona zrobi to sama. Jednak po kilku takich próbach ona nie dosyć, ze nie wydłużała czasu stępa, to jeszcze go skracała, śpieszyła - tak jakby zakodowała, ze po paru krokach ma być kłus, więc dlaczego nie mógł być od razu? No po co ona ma czekać jak i tak za chwilę będzie kłus?
Oczywiście po jej zakłusowaniu natychmiast (teraz i już) przechodziłyśmy do stępa i starałyśmy się ... stępować 😉

Różnych sposobów próbowałam jednak żaden nie pozwolił mi na utrzymanie stępa na kole przez dłuższy czas. W między czasie przechodziliśmy przez różne pomysły dziewczyny typu: nie kłus? To zatrzymam się przodem do ciebie, albo zmienię kierunek może?, albo podbiegnę do ciebię i będę stała (lub odejdę ale tylko kłusem)? Bo na pewno stępować nie będę 😁
Niestety dla dziewczyny (albo stety) przekonała się, że takie numery nie przejdą... i o dziwo zakumała wszystko co od niej chcę - oprócz tego nieszczęsnego stępa (ostatnie 2 lonże dają jednak nadzieję 😀)

W grę wchodzi jedynie nagradzanie poprzez głaskanie, klepanie. Na jakikolwiek głos w stępie reaguje spięciem i kłusem (w kłusie i galopie z kolei mogę do niej gadać, śpiewać lub krzyczeć do kogoś byle co - dla niej to bez różnicy 🤔wirek🙂 A co do smakołyków itp. - ona z ręki nie zje nic.. null, zero i koniec 😂
ancyk0991, zaraz, zaraz - a ile ona da radę tym kłusem bez przerwy? 2 godziny? W końcu chyba do stępa przejdzie? Spięty koń, któremu brakuje ruchu - i tyle.
nie przeczę, a biegać potrafi baaaaardzoooo dłuuuugo 😉
I nawet masz rację! Po jakiejś godz. biegania przechodzi SAMA do stępa ... na parę kroków i wioooo dalej

Pisałam, ze calutki dzień siedzi na padoku gdzie biega, bawi się z innymi końmi. Nawet bardziej jest skupiona na tym niż np. jedzeniu siana. Takie ADHD wielkie...
I szczerze? Wiedząc ile ona może latać w kółko nie mam ochoty jej na to pozwalać. Po pierwsze z racji tego, że nie chcę by traktowała lonże jako zapier***e jak chce (a wiem, ze poprzedni właściciel traktował lonże jako możliwość wybiegania się konia), a po drugie z racji jej wieku. Może mam ją gonić jeszcze przed tą lonża, żeby parę spuściła? A potem będę miała konia z kondychą, że hej i do teog nie nauczonego posłuszeństwa - bosko.
Baaa powiem więcej - mam w stajni różne konie i nawet jeżeli z jakiegoś powodu są nie wybiegane i spragnione szaleństw to jakoś nie mam problemu z ich lonżowaniem.

Zwróciłam się tutaj z konkretnym przypadkiem, ponieważ na X koni z którymi miałam/mam do czynienia z tą klaczą nie potrafię dojść do porozumienia (ale tylko ze stępem - jak mam nadzieję doczytałaś - w pozostałych chodach jest już wszystko OK).
Więc trochę dziwne, że spięty, nie wybiegany koń potrafi iść zadanym tempem, w rozluźnieniu nawet w chodzie odpowiednim o ile to kłus i galop. Nawet stać potrafi bez ruchu tak długo jak trzeba!! A w stępie nagle sobie przypomina, że co? Że nie wybiegany? Że spięty jest?

Dobra, ja na tym kończę. Odezwę się dopiero jak będę widziała konkretne rezultaty zaproponowanych rozwiązań.
Dziękuję za rady  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Witam, mam nastepujący problem. Podczas dzisiejszego lonżowania kobyła zaczeła machać głową, w stępie nie wiele ale już bardziej i częściej w kłusie. Kobyła ma 8lat, wdrażamy się do pracy od miesiąca po ponad półrocznej przerwie. Na poprzednich lonżach tak nie robiła, dzisiaj pierwszy raz, zawsze lonżowana w tym samym ogłowiu i w tym samym siodle. Myślałam, że może zbyt mocno zapiełam jej nachrapnik(zaciskowy) lub skosnik, po poluzowaniu jej wszystkiego o dziurkę nic się nie zmieniło. Gdy na nią wsiadłam, machneła głową może ze 2 razy i problem znikł. Jakieś pomysły by oduczyć jej tego machania na lonży? Może powinnam spróbować popracować z nią na lonżowniku bez lonży? 

Dodaję krótki filmik w kłusie robiony telefonem
kaszunia? Jak zachowuje się na kantarze? Jeśli nie macha to będziesz wiedziała, gdzie leży problem. Myślę, że to nigdy nie jest dobry pomysł zapinać do wędzidła pojedynczą lonżę. Jak lonżę do wędzidła to tylko podwójną. To ciekawe, bo w sumie klacz stara się rozluźnić, parska. Hmmm. Coś z zębami??
Czy z zębami coś ma to nie wiem, ale raczej nie. Wędzidło ma podwójnie łamane, puste. Jutro zobaczę jak się będzie zachowywała na kantarze, czy też ten problem wystąpi. Czy może być to też wynikiem dłużego stania? Bo ostatnią lonże miała 1,5tyg temu, wtedy tak się nie zachowywała i z tego co wiem to konie ze względu na pogode kilka dni stały w stajni. A ona raczej taka baba charakterna
Wiesz, ona nie wygląda na niewylataną. Tupta sobie spokojnie, parska a to bardzo dobry znak. Wygląda jakby jej coś tam przeszkadzało. Może wodze tak zawinięte? Może odpinaj zupełnie wodze, to nie zajmuje aż tak dużo czasu a koniowi z pewnością wygodniej.
Cejloniara dzięki za rady :kwiatek: jutro spróbuje na kantarze ją przelonzować, zobaczymy co to będzie. Ona to niestety taki tym tykającej bomby, niby grzecznie i spokojnie sobie tupta gdy nagle rusza dzikim galopem z serią brykań, kilka kólek w tym tempie i zwalnia. Prawie zawsze gdy dłużej postoi... 😉
kaszunia, na moje to koń bez mięśni próbuje sobie głową/szyją pomagać, żeby oderwać nogi od lepkiego śniegu - to jest duże obciążenie w dynamicznych chwilach, gdy się snuje to nie macha.
Myślę, że to nigdy nie jest dobry pomysł zapinać do wędzidła pojedynczą lonżę. Jak lonżę do wędzidła to tylko podwójną.


rozwiniesz?
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
06 lutego 2013 15:36
,
kujka   new better life mode: on
06 lutego 2013 16:36
kon absolutnie nie jest gruby (patrzac na zad, nie wiem, czy wrecz nie podrzucilabym mu wiecej zarcia). brzuch mu wisi bo nie ma miesni na plecach.

dlaczego nie ma opcji zmiany oglowia?
Ponieważ koń wymaga zabiegu związanego z zębem i każde ogłowie z wędzidłem sprawia mu dyskomfort, co zwierzę sygnalizuje.  😉
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
06 lutego 2013 18:00
W takim razie ja bym chyba dała chambon przez kółko przez które przechodzą wodze i gdzie łączy się pasek nachrapnika i potyliczny. Tak żeby było działanie na potylicę i nos (przez nachrapnik). Ale podobnie ci wyjdzie przy bardziej dopasowanym kantarze (nie luźnym) a nie będzie trzeba się z wodzami bawić. Dobrze myślę? 👀
A nie lepiej zainwestować w kawecan? Do niego ze spokojem można przypiąć np gumy i nie działa się lonżą na wędzidło w nieprzyjemny sposób.
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
06 lutego 2013 19:39
,
rati88, przykro mi, ale ten koń absolutnie nie ma żadnego sadła, nigdzie. Trząść to może mu się luźna skóra, ale nie tłuszcz. Koń się otłuszcza przede wszystkim: przy nasadzie ogona (masz tam rewelacyjne doły), na zadzie (wystają kości), słabiźnie (doły), łopatce (łopatki brak) szyi i karku (grzebienia tłuszczowego nie uświadczysz).

Może zbrzmi niemiło, ale IMO jeśli ten koń nie dostanie więcej jeść, to nie ma najmniejszej szansy, żeby był w stanie wypracować sobie jakiekolwiek mięśnie. Zwyczajnie nie ma z czego.

Z jednej strony zadajesz pytania, ale z drugiej strony twierdzisz, że problemu nie ma, ogłowia nie zmienisz, tego, co robisz po swojemu też nie.
Padł wyżej doskonały dla Was pomysł kawecanu. Dlaczego odpada? Nie warto się mimo wszystko wykosztować, żeby jeździć na zdrowym, zadowolonym i prawidłowo przygotowanym do noszenia jeźdźca zwierzaku?
Czambon i gog są raczej patentami pomyślanymi do pracy z wędzidłem, więc tutaj jeśli już, to by w grę wchodziła lina przez grzbiet. Chyba lepiej do wyregulowanego kantara, niż takiego ogłowia.
rati88, nie.
Ja po prostu jestem tutaj stałym bywalcem, poniekąd. Jasne, napisz tylko gdzie i kiedy.  😉

I już spadam z offem.
lizzy   Bo ja na hubertusie gonię stajnie a nie lisa :)
07 lutego 2013 09:17
rati88 miałam i poniekąd jeszcze mam podobny problem. Ciągnąć  🚫 powiem, żarcia (głównie siana) do oporu bo koń raczej z powietrza mięśni nie wytworzy. Jak to mówią najpierw masa, później rzeźba 😉
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
07 lutego 2013 10:39
,
rati88, może lonżowanie na dwóch lonżach byłoby rozwiązaniem. Pewne, że koniowi potrzebna solidna praca.
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
07 lutego 2013 12:39
,
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się