Depresja.
Tak. I solarium i kolorowe, pachnące jedzenie. Jem cytrusy hurtowo i mi lżej.
I taką sałatkę: pomidorki koktajlowe+ kiwi. Od razu milej. Wiosenniej.
O solarium myślałam, właśnie na 5 minut żeby nie spalić się tylko wygrzać. Kolorowe jedzenie? Spróbuję.
Pomidorki odpadają, cytrusów staram się za dużo nie jeść (w PL są chemiczne i wychładzają organizm), ale może co innego wymyślę.
A na obudzenie się? Bo to jest duży problem, w weekend mam w planie wyjazd, ale tak mi się nie chce rano wstawać, że marnie to widzę... a jak nie wstanę to nie pojadę. (kawy nie tykam, nie ma opcji)
Mi cytrusy nie pomagają, mimo, że uwielbiam i wcinam ostatnio codziennie.
Na solarium muszę się koniecznie wybrać, wygrzać i choć trochę przyrumienić ten bladzioch spoglądający na mnie z lustra jest paskudny... 🤔
W ogóle jest mi wiecznie zimno. W pracy, w domu, jak siedzę przy biurku, w samochodzie (nastawiam nawiewy na maxa, jak ktoś ze mną jedzie to po chwili drze się, że pieką go żywcem) o koniach nie wspominając. A chodzę ubrana jak na syberyjskie mrozy. 🙁
Magda idź spać o 17, o 5 się obudzisz 😉
magda, też mam zimowe problemy z wstawaniem i jedyne rozwiązanie jakie znalazłam to postawić budzik (głośny) gdzieś daleko na szafie, gdzieś gdzie nie umiem dosięgnąć, a potem zanieść krzesło na korytarz. To durnowaty sposób, ale jedyny który wyciąga mnie z łóżka. Musze z niego wstać, muszę pobiec po krzesło, muszę je przenieść i dzięki temu mój organizm się wybudza. Najgorsze co jest, to budzik w komórce. Z włączoną drzemką. Nie mam żadnego problemu, żeby tą drzemkę wyłączać lub przesypiać.
edit. chodzenie wcześniej spać nie pomaga, bo człowiek, który nie zasypia 17 będzie się przewracał z boku na bok.
Ehh też fakt, ale znam ludzi, którzt potrafią usnąć w każdej porze dnia i nocy, jak tylko głowę do poduszki przyłożą... Zawsze zazdrościłam takim :P
Jak idę spać o 17-19 to i tak mogę spać do 10-12 dnia następnego. Czasem o 9 się budzę ale i tak jestem nie do życia i oczy mi się zamykają cały dzień.
Moon- mój mąż zasypia zawsze i wszędzie i gwarantuję Ci, ze jakbyś chodziła na 4 rano do pracy na 10 godzin to też byś tak zasypiała 🙂
Też mam teraz problem z ogarnięciem siebie- ferie są, nie pracuję, dziecko wysłałam na obóz i dopiero ok 10 budzi mnie kot, jak chce wyjść na dwór. Codziennie w ramach ruchu odśnieżałam podwórko i chodnik ( ale dziś pierwszy dzień nic nie spadlo), odpalałam samochód, szłam do sklepu po gazetę. I jestem zmęczona, ale idę spać o 2 dopiero.
A jutro ram tam tam muszę wstać o 7.
Magda, dwa tropy:
1. senność i niedobudzalność to może być
tarczyca (tylko to nie jest tak bardzo sezonowe, ale sprawdzić nie zaszkodzi, problem b. częsty, na początek do zerknięcia:
http://www.chorobytarczycy.eu/test#0)
2. bardzo sezonowe:
niedobory witaminy D. Większość ludzi w naszej szerokości geograficznej je ma, zwłaszcza w niesłonecznych porach roku. Można zbadać i zacząć suplementować. Ale badanie trochę kosztuje, a niedobory pewnie masz 😉, więc można zacząć po prostu łykać. Tylko nie 400 jednostek (nawet niemowlaki powinny brać więcej), tylko ze 4 tyś. W aptece dostaniesz bez recepty 1 tyś. jednostek, jak więcej, to albo recepta, albo allegro, albo branie po kilka tabletek.
Teo, ty mnie zawsze 'straszysz' tą tarczycą a ja (głupia) nadal nie zrobiłam badań w tym kierunku. Ten test dał mi wynik 25 punktów (prawdopodobnie masz niedoczynność...), co mnie mobilizuje do sprawdzenia tego w końcu. Pytanie - czy badania można zrobić bezpłatnie po skierowaniu przez lekarza rodzinnego, czy nie da rady?
Dziś do 12 rozbudziłam się na tyle, by widzieć na oczy. Spać się chce nadal. Masakra 🙁
Teodora pewnie ma rację. Mnie też to wygląda na tarczycę, albo jakieś niedobory w organiźmie. Żadna depresja. Wydaje mi się, że ta nazwa zaczyna być nadużywana do określania nie tego, co faktycznie oznacza.
Rodzinny może dać skierowanie na samo TSH.
Możesz zrobić to państwowo, a sama dołożyć FT3 i FT4.
Dobrze też zrobić USG tarczycy i przeciwciała ATPO i ATG - ale na początek możesz zacząć od tych pierwszych trzech hormonów. Określiłyby, czy jest niedoczynność, a już określenie dlaczego, to kolejny etap. Byle wdrożyć suplementowanie hormonu tarczycy i przestać być zombie.
A ja znowu mam problemy ze sobą... Przez pewien czas (2-3 miesiące) czułam się wspaniale, góry mogłam przenosić, snu wystarczyło 5-6 godzin, byłam pobudzona, chętna do działania i... szczęśliwa? A od grudnia znowu wszystko powoli się sypie. Od kilkunastu dni jest bardzo źle. Dobrze, że od tygodnia mam ferie, bo inaczej pewnie do szkoły bym nie chodziła (a i tak sobie odpuściłam sporo w styczniu). Najgorsze jest to, że znowu zrobiłam się wrażliwa i na wszystko reaguję płaczem. Już myślałam, że to po prostu stan przedokresowy, ale do tego mam jeszcze kilkanaście dni i aż się boję co będzie. Z łóżka prawie się nie ruszam, strasznie się zaniedbałam i boję się wychodzić do ludzi, bo wstyd mi, że nie potrafię panować nad emocjami...
Chyba trzeba się będzie znowu wybrać do psychologa i psychiatry 🙁
cavaletti, jak dla mnie to byłaś wcześniej po prostu w fazie manii, która może trwać nawet pół roku. Wiadomo, że taki stan nie jest naturalny. Teraz masz znowu fazę depresji. Niestety łatwo jest wpaść w pułapkę pozornie świetnej formy. wiele osób rezygnuje wtedy z terapii/leków, a niestety depresja tak łatwo nie puszcza.
Averis, no niestety 🙁 Teraz trochę żałuję, że porzuciłam leczenie. Pewnie "pochwalę się" co mi lekarz i psycholog powiedzą - żeby się inni uczyli na moich błędach...
Cavaletii - dlatego tak ważne jest, żeby w tej górnej części krzywej nie przerywać leczenia. Pomimo faktu, że czujesz się ok. Nie rób tego, gdy następnym razem poczujesz się jak superman.
Oj, ciemno dziś jakoś.
Teodora- A czy na badania hormonów tarczycy i przeciwciał trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać? Głodówka, dieta? Badanie raczej będzie robione prywatnie, bo rodzinny nie da mi skierowania na takie badanie (nawet na podstawowe).
Trzeba się przygotować jak na zwykłe pobranie krwi - czyli tylko 12 godz bez jedzenia i picia
Do podstawowych badań nie trzeba aż tak restrykcyjnie. Można pić, herbatkę rano spokojnie (niesłodzoną), a nie pamiętam czy i zjeść czegoś nie można przypadkiem (pielęgniarka mi kiedyś mówiła, ale już zdążyłam zapomnieć).
Położyłam się wczoraj spać o 22, wstałam 9:30, o 11:30 z powrotem do łóżka i przed 15 wstałam (niechętnie). Jutro miałam iść na rower (normalnie bym zrobiła wszystko by już dziś do ekipy dołączyć), ale nie chce mi się - wolę spać. Ehh.
AFAIK - do badania hormonów i przeciwciał nie trzeba być na czczo. Natomiast poziomy hormonów wahają się w ciągu dnia, więc lepiej zrobić badanie rano.
Inna sprawa, jeśli przyjmuje się sztuczny hormon - wtedy trzeba pobrać krew przed wzięciem tabletki, a tabletkę bierze się na czczo. Więc i badanie tak wychodzi.
Magda mi na brak energii jesienią bardzo pomogło picie herbatki z guaraną. Tylko takie regularne, nie doraźnie.
Takiej o :
[img]
http://www.bohatstvo-prirody.sk/herbalife-produkty/herbalife-guarana/[/img]
Teodora- Widzę, że jesteś zorientowana, więc jeszcze się zapytam odnośnie tabletek. Biorę tabletki ,,Castagnus" i w ulotce napisane jest, że ,,Poprzez symulację receptorów dopaminergicznych obniżają poziom prolaktyny przez przysadkę, powodują ustępowanie zaburzeń wywołanych przez hiperprolaktynemię.". [sub]Jestem słaba z biochemii, ale wiem, że tarczyca i przysadka znajdują się w innych miejscach.[/sub] Może mieć to wpływ na wynik badania na TSH ?
Teodora- Widzę, że jesteś zorientowana, więc jeszcze się zapytam odnośnie tabletek. Biorę tabletki ,,Castagnus" i w ulotce napisane jest, że ,,Poprzez symulację receptorów dopaminergicznych obniżają poziom prolaktyny przez przysadkę, powodują ustępowanie zaburzeń wywołanych przez hiperprolaktynemię.". [sub]Jestem słaba z biochemii, ale wiem, że tarczyca i przysadka znajdują się w innych miejscach.[/sub] Może mieć to wpływ na wynik badania na TSH ?
Dementek, ja się opieram jednak przede wszystkim na swoim doświadczeniu - czyli Hashimoto, reszty endokrynologii nie zgłębiam 😉
Nie słyszałam, żeby Castagnus zmieniał wyniki TSH. Jeden związek, o którym wiem, to że przy niedoczynności tarczycy często podnosi się prolaktyna. I czasem wystarczy wyregulować hormony tarczycy, żeby prolaktyna wróciła do normy.
Czyli przed badaniem lepiej nie brać ich przez kilka dni?
Mnie czeka jednak wizyta u specjalisty. Mam nadzieje, ze termin nie bedzie zbyt odlegly. Badania w kierunku tarczycowym tez mam zrobic.
Mnie znowu cos dopadło🙁. Brak ochoty na wyjscia z domu, najchętniej przespała bym cała dobę, ale jak zasypiam budzą mnie koszmary. Nawet do wc niechce mi sie iść. i te myśli autodestrukcyjne🙁. Mam chwile gdy jest w miare, ale sa takie jak teraz, gdy siedze i łzy same leca nie wiem co robić z sobą i życiem... Czy żyć, a jak nie żyć to jak je skończyć. I tych chwil jest niestety więcej, i coraz wiecej ostatnio.
ChemiK, wiem, że to poważna sprawa, ale... nie przyszło ci do głowy, że zasadniczo wszyscy mają dość ciężko w życiu? Że to nie jest raj? I że, zwyczajnie 🙂, trzeba się nauczyć kontrolować własne emocje (ew. z pomocą specjalisty i farmakologii), żeby nimi rządzić, a nie - żeby one rządziły tobą?
Co do badań hormonów tarczycy. Ponieważ robię je regularnie i kilka razy w roku, pragnę wszystkich uspokoić, że nie jest to nic nadzwyczajnie skomplikowanego.
Przed pobieraniem krwi (najlepiej zrobić je rano), ostatni posiłek jem dnia poprzedniego wieczorem (do godz. 19.00). W dniu badania, nie przyjmuję przed pobraniem żadnych leków (w tym żadnych hormonów). Idę na pobranie zupełnie nad czczo (nie piję nic również przed badaniem). Jem i piję dopiero po pobraniu krwi.
I tyle. Nic skomplikowanego.
Raz w roku mam skierowanie na USG tarczycy, przy stwierdzonej chorobie Hashimoto (rodzaj niedoczynności tarczycy).
Averis, no niestety 🙁 Teraz trochę żałuję, że porzuciłam leczenie. Pewnie "pochwalę się" co mi lekarz i psycholog powiedzą - żeby się inni uczyli na moich błędach...
A ja tak zrobiłam. To był baaardzo duży błąd. Mój stan manii trwał krótko, ale zdążyłam przyjść do gabinetu i śpiewającym głosem oznajmić pani magistrowi, że "dziękuję za współpracę, czuję się fantastycznie, już wszystko minęło!". Parę tygodni później rozpoczął się koszmar :/ Dopiero w grudniu zaczęłam sobie radzić z emocjami i tłumić wewnętrzne "złe głosy". Tak więc jak tylko nachodzą mnie głupie myśli, podejrzenia, to wychodzę na spacer, wyłączam komputer, włączam film, zmieniam temat, uśmiecham się, wszystko, żeby się tylko szybko zresetować. Póki co działa. Zobaczymy jak długo.
Też nagle, bez konsultacji z dnia na dzień odstawiłam leki. Jednak po jakichś 2 miesiącach powrócił koszmar.
Było to nierozsądne. Nie polecam.
To i ja się dołączę do tego grona, co odstawiła leki bez konsultacji. W sumie nie miałam tego w planie, tak wyszło. A do dziś żałuję. Dodam, że potem, również bez konsultacji z lekarzem do leczenia powróciłam, bo mi leki zostały. I jakoś dotrwałam po wyboistej drodze do dziś. Również nie polecam i przestrzegam przed tym.