Sprawy sercowe...

uaa! zadyma!

No to wtedy trzeba powiedzieć "Trudno" i iść dalej, samemu.

Mam taki przykład wśród znajomych. Laska związała się ze świrem. Poparzył ją, ciągle się biją niby dla zabawy, rzucają się nawzajem na różne przedmioty i takie tam. On chłop jak dąb, ale ona chodzi podrapana, posiniaczona, z krwiakami. 1010193494949 znajomych się do niej zwracało, każdy z osobna, że to jest przemoc. W zamian za to on na kilkoro udzielających się w dobrej wierze znajomych naskoczył. Planowaliśmy wspólną akcję, żeby ją otoczyć i razem, chórem powiedzieć jak to dla nas wygląda i że jesteśmy tym przerażeni, ale w efekcie odpuściliśmy.
Gorzej, gdy po kolejnej nauczce człowiek nie wyciąga wniosków, a pomoc przyjaciela ma w dupie.

O to to to to! Właśnie chciałam to samo napisać. Pal licho jak raz czy dwa przyjaciółka wpakuje się w taka sytuację, gorzej jak popełnia 10-ty raz to samo gówno i jeszcze się krzywi, że ktoś jej śmie powiedzieć prawdę i nie okazywać wsparcia. Nie pije tu do Lov bo nie mam rozeznania. Mam przyjaciółkę (przyjaźń ciągnie się od czasów liceum). Nijak nie można było jej wybic z głowy alkoholików. Ciągle i ciągle to samo. I się dziewczę dziwi, że jak wpadła z jednym to nikt jej po główce nie pogłaskał. To samo mam z siostrą, tylko że ona na szczęście jeszcze nie zrobiła sobie dziecka z damskim bokserem czy innym odpadem społecznym.
Pani psycholog powiedziała mi jedno. "Nie wtrącaj się, nie radź, nie wspieraj". Tacy ludzie muszą sami podejmować decyzje i sami ponosić ich konsekwencje.
Lov   all my life is changin' every day.
13 stycznia 2013 21:44
Strzyga, uderz w stół, a nożyce się odezwą. Już Ci napisałam, że to nie był konkretny pocisk dla nikogo. Napisałam ogólnie, podsumowałam kilka takich sytuacji i wyżaliłam się tutaj, bo taką miałam ochotę. Nie łączę tego w żaden sposób z Tobą, chociaż owszem, przyznam, że żal mi naszej znajomości, ale to nie temat na forum. I zrozum, że naprawdę nie atakuję tutaj Ciebie, bo nawet nie mam na to ochoty. Sapiesz się, że użyłam Twojego cytatu- miałam go podpisać? Czy nie tak oceniłaś kogoś, kogo nie znasz? Powtórzę jeszcze raz- to nie była żadna osobista wycieczka, a że Ty za taką uznałaś mój post, to już tylko kwestia Twojego sumienia.

I dziękuję innym za zrozumienie- moje życie, moje błędy, moje doświadczenie 😉 Na szczęście mam przyjaciół, którzy to akceptują, no i trochę mnie pilnują, żebym jednak twardo stąpała po ziemi 😉

edit, bo jeszcze doczytałam- nie wywlekam żadnych prywatnych brudów pomiędzy mną i Strzygą. Ukłon w stronę buyaki, która trafnie to podsumowała, ja tylko powiedziałam, że kilka ważnych dla mnie osób w tym momencie się ode mnie odwróciło. Tyle. Żadnej sapki do nikogo konkretnego, żadnego focha, nic z tych rzeczy.

JARA- oczywiście, że to nie jest patatajanie na jednorożcu, bo nie zawsze jest łatwo. Ale też nie będę o szczegółach pisać na forum.
uuu dzieje się, dzieje  😎

Troche nie rozumiem takiego ciskania się. Lov jest młoda, facet w trakcie rozwodu. Rozumiem wielkie oburzenie, jakby Lov chciała wszystko rzucić i koniecznie z nim być, bo to miłość jej życia. Zostawić wszystko, wyjechać na drugi koniec Polski bla bla bla... Ale nic takiego nie zauważyłam. Podejście jest zupełnie na luzie. Ułoży się? -Super.
Nie ułoży? Trudno. Tragedii nie będzie. Nie sądzę, żeby miała sobie żyły podcinać, albo rzucać się pod pociąg gdyby nawet okazało się, że on się tylko bawił.
Przyjaźń to chyba na czymś innym polega. Moja przyjaciółka będąc w związku zaczęła się ładować w znajomość na boku. Ot, motylków w brzuchu jej się zachciało. Miałam się z nią pożegnać, bo zeszła na złą drogę i nie chciała mnie słuchać? Najprościej by było. Powiedziałam, że ma nie robić tak, bo finał będzie taki i taki. Oczywiście wyszło na moje, ale widocznie musiała się przekonać na własnej dup*ie. Powinnam tryumfalnie powiedzieć "a nie mówiłam" i obrócić się na pięcie. Głupia tego nie zrobiłam, tylko się nadstawiłam jeszcze przed jej chłopakiem jako 'ta najgorsza i wszystkiemu winna' .
Moi przyjaciele i znajomi też jakoś wielce się nie wtrącali jak pakowałam się w głupią relacje z żonatym. Dwie osoby wyraziły swoją negatywną opinie, ale nikt mnie nie próbował nawracać. A tym bardziej się odwracać ode mnie i kończyć znajomości z tego powodu. Wiedziałam w co się pakuje, jak to się zakończy. I byłam świadoma konsekwencji. Ostatecznie nikt nie odniósł poważniejszych ran, wszyscy żyją  😉

Rozumiem wtrącanie się jak rodzą się jakieś chore relacje. Jakby Lov się związała z jakimś alkoholikiem czy inną patologią. Wykorzystywałby ją, znęcał się czy cokolwiek... Wiadomo- przyjaciółka chciałaby ją ochronić, zdjąć klapki z oczu, żeby sobie dziewczyna życia nie zmarnowała. Ale w tej sytuacji czegoś takiego po prostu NIE MA.

Także uważam, że to jest jej życie i jej sprawa z kim się spotyka. Wedle mnie może ten jej facet mieć nawet 60 lat. (Albo 16  😎 ). Skoro lubi... Ja jestem tolerancyjna. Sama bym się nie związała z facetem ponad 20 lat starszym, ale dlaczego mam się foszyć o to, że ona chce się związać? (tudzież po prostu poromansować)
Wedle mnie może być nawet lesbijką  😀
Jak jest szczęśliwa i jej to odpowiada to ja się z tego ciesze i życze jej jak najlepiej. Mam jej zazdrościć, bo mi się nie układa? I cieszyć się za każdym razem jak jej się nie uda?
Troche dziecinada...
buffinka, źle odczytałaś intencje Strzygi i dalekie są one od zazdrości.

I porównywanie czyjegoś fatalnego zauroczenia i subiektywnego szczęścia do bycia lesbijską jest również kiepsko trafione.
Remendada ten przykład akurat nie był zupełnie serio  🤣  😉
Sytuacje Lov znam bardzo dobrze- wszystkie szczegóły, a nie ogólniki z forum.
Także nijak nie moge inaczej tych intencji odczytać... Skoro Ty odczytałaś je inaczej, to się podziel.
Lov małżeństwa nie rozbija. Sprawa rozwodowa ciągnie się od dłuższego czasu. Nie widze, żeby dziewczyna sobie marnowała życie. Klapek na oczach nie ma, absolutnie... Skoro nikt tu nie cierpi to w czym problem?
(uwaga-niezupełnie serio):
czy problem w tym, że nie jest zagorzałą katoliczką i grzeszy na każdym kroku?  😁
i uznaje seks przedmałżeński (chociaż nie... facet już po ślubie, więc się nie liczy  😂 )
w tym, że nie widzi, że inni wiedzą lepiej  🥂
Lov   all my life is changin' every day.
13 stycznia 2013 23:45
Ale wywołałam zamieszania 😁 Obstawiam, że gdyby Strzyga się nie odezwała, nie byłoby większego tematu.

baffinka, jak co, to mi klapki z oczu ściągniesz 😁

buyaka, flaszka dla Ciebie i dla baffinki. Kiedy?  😎
Dodofon dzięki za zainteresowanie. Niestety nie mam czasu rzetelnie przeglądać forum od dłuższego czasu, mój czas pochłania zbyt wiele spraw.
U nas wspaniale, nigdy nie było lepiej. Aktualnie M jest w Polsce, od 4 grudnia a wyjeżdża dopiero za 2 tygodnie.
No i intensywnie planujemy ślub, który zbliża się wielkimi krokami.

Jestem nudna z tym szczęśliwym życiem. Wybacz, że nie wzbudziłam sensacji  😁
Buyaka no tak, zapomniałam, że zawsze wszyscy wiedzą lepiej  😀

Lov jak będzie trzeba to ściągnę  😎 i jeszcze patelnią przyłożę. Możesz na mnie liczyć  😜
Flaszka jak najbardziej  🥂 Buyaka co Ty na to?  😎
Świetna definicja przyjaźni - jak się robi trudniej to zabieram swoje zabawki i idę do innej piaskownicy.
Lov   all my life is changin' every day.
13 stycznia 2013 23:54
baffinka, podobno masz chatę wolną niedługo 😎 Jeszcze P. zabiorę, wypije z nami to już w ogóle będzie "swój" 😁

Ascaia, ale to w sumie do kogo skierowane? Bo zgłupiałam przez chwilę 😉
Do tych, które napisały, że kiedy przyjaciel popełnia błędy i nie chce słuchać opinii oceniających z boku to trzeba go zostawić raz na zawsze i niech sobie sam radzi. Sam sobie winien i w ogóle strata czasu, bo głupi.

To przerażające ile tutaj się pojawia zwyczajnego braku życzliwości do drugiego człowieka. Już nawet do przyjaciół na się "ograniczoną" przyjaźń. I jeszcze w dodatku taka postawa jest nazywana "szczerością", zdrowym rozsądkiem, no po prostu właściwą drogą postępowania.
Zostańmy sobie każdy sobie, każdy sam. I bądźmy sobie tacy rozsądni, szczerzy, dbając tylko o czubek własnego nosa. Bez życzliwości bo jeszcze by trzeba było coś dać z siebie, czasem nagiąć swoje potrzeby albo z nich zrezygnować. Żyjmy wygodnie, każdy w swoim kąciku. Huuura!
Lov   all my life is changin' every day.
14 stycznia 2013 00:05
Ascaia, w takich i podobnych sytuacjach wychodzi, ile przyjaciel jest wart, i czy w ogóle był przyjacielem. Ale może już nic w tym temacie nie piszę, bo znowu będzie, że upuszczam jad i do kogoś się pluję 😉
Ascaia też nie jestem za tym żeby odwracać się od przyjaciół kiedy mają problemy. Jednak przyjaźń nie polega tylko na tym żeby chodzić wokół kogoś na paluszkach i głaskać po główce. A jeżeli problemy bliskiej ci osoby notorycznie niszczą Twoje życie to co? Nadal stoisz jak rycerz w lśniącej zbroi otoczony łuną wsparcia, miłości i dobrej rady? Trzeba umieć wypośrodkować.
Przykład z mojego życia. Dalej przyjaciółka która wpadła z alkoholikiem. Zamiast zająć się dzieckiem i spróbować poukładać sobie życie w ten czy inny sposób A. za każdym razem kiedy ma wzrost frustracji i problemów ( zdarza się to średnio 3 razy w miesiącu) wyciąga mnie na imprezy, spotkania przy winie czy do klubu. No i co w takiej sytuacji zrobi przyjaciółka? Bo ja wiem, że ona w ten sposób ucieka od swojego życia zamiast stawić mu czoło. Z drugiej strony czemu jako przyjaciółka mam jej nie zapewnić odrobiny relaksu i oderwania? Tylko, że jak próbuje z nią o tym pogadać to słyszę jazgot narzekania na swoje życie, jak to on ją bije, jak pije, jak jej nie kocha, jak nie mają pieniędzy, a moje konstruktywne rady są zbywane stwierdzeniem " nie da się". I weź tu człowieku śpij spokojnie po nocach. Ile tak się da wytrzymać? Rok? Dwa? Ja wytrzymałam 12 lat tej litanii. Nie jestem w stanie jej pomóc i obecnie nawet nie próbuję.
Tak sobie czytam i czytam.. i cieszę się, że mam niewielkie grono przyjaciół, którzy są ze mną, bez względu na to, w co się pcham w życiu. Kiedy związałam się ze swoim ostatnim partnerem wszyscy mi mowili, że to beznadziejny pomysł, ale ja wiedziałam lepiej. Jak się rozpadło, nikt mi nie powiedział 'aaaa widzisz, mówiłam/mówiłem', byli cały czas, wspierali, pomagali.

No, to żeby nie być już zupełnie poza tematem, to powiem, że jest u mnie coraz ciekawiej 💃 Najbardziej mi kibicuje moja babcia 😁 Mam nadzieję, że niedługo zacznę prowadzić spokojne, NUDNE życie 😉
A ja tak sobie czytam i czytam i interesuje mnie jedna sprawa: załóżmy, że mamy sytuację w której młoda dziewczyna spotyka dużo starszego faceta (rozwodnika, starego kawalera nvm).... i kiedy ze strony tego faceta będzie wykorzystywanie, a kiedy faktycznie - uczucie? czasem mam wrażenie, że wariant drugi to nie jest możliwy.

bo znam przypadek w którym prawdopodobnie facet sobie młodą i naiwną zagarnął (tak to przynajmniej wygląda; każdy dziewczynie mówił, że to kiepski pomysł, ale ona w ogóle nikogo nie słucha), ale znam też przypadek takiego małżeństwa, które wygląda (z boku przynajmniej) na szczęśliwe - facet starszy chyba o 25 lat. Zastanawiam się czy opinia publiczna też tej dziewczynie "z drugiego przypadku", że tak powiem, odradzała ten związek.

(nie chcę tu pić do żadnej sytuacji forumowej, bo nie znam sytuacji, chcę się tak ogólnie pozastanawiać 🙂 )
Miałam udany związek ze starszym mężczyzną, nigdy nie czułam się przez niego w jakikolwiek sposób wykorzystana. Także da się 😉
Związki z dużą różnicą wieku zawsze będą budzić kontrowersje. Przynajmniej póki nie będą na porządku dziennym, a nigdy nie będą. Po prostu jak ktoś stoi z boku i patrzy to pierwsza myśl jest o tym, dlaczego powstał związek inny, niż 'normalne'. Kwestia tolerancji, a to trudny temat.
A ja tak sobie czytam i czytam i interesuje mnie jedna sprawa: załóżmy, że mamy sytuację w której młoda dziewczyna spotyka dużo starszego faceta (rozwodnika, starego kawalera nvm).... i kiedy ze strony tego faceta będzie wykorzystywanie, a kiedy faktycznie - uczucie? czasem mam wrażenie, że wariant drugi to nie jest możliwy.
bo znam przypadek w którym prawdopodobnie facet sobie młodą i naiwną zagarnął (tak to przynajmniej wygląda; każdy dziewczynie mówił, że to kiepski pomysł, ale ona w ogóle nikogo nie słucha), ale znam też przypadek takiego małżeństwa, które wygląda (z boku przynajmniej) na szczęśliwe - facet starszy chyba o 25 lat. Zastanawiam się czy opinia publiczna też tej dziewczynie "z drugiego przypadku", że tak powiem, odradzała ten związek.

(nie chcę tu pić do żadnej sytuacji forumowej, bo nie znam sytuacji, chcę się tak ogólnie pozastanawiać 🙂 )


powiem Ci tak - uczucie w wieku 40-stu lat jest inne, nie takie jak ma sie 20-ścia lat, jest dojrzałe, bardziej odpowiedzialne
tak jak najberdziej taka osoba może sie zakochać - ale też ma na barkach o wiele wiecej doświadczeń i może widzieć - właśnie ten starszy facet - że to sie nie uda, ze różnica wieku, że odpowiedzialnosć za dzieci (jeśli ma) itd itp.
BA! że młoda laska LECI na kasę... bo to też często sie zdarza...

btw - co to jest wykorzystywanie - że ma młodą laskę?? to wg. mnie w drugą stronę - młoda siksa sobie znajduję kasiastego "sponsora"
Właśnie, częściej spotykana jest sytuacja taka, że to ta młodsza laska wykorzystuje, bo leci na kasę. Mojej siostrze zdarzyło się coś takiego usłyszeć, ale zlewa to.
Troche nie rozumiem takiego ciskania się. Lov jest młoda, facet w trakcie rozwodu. Rozumiem wielkie oburzenie, jakby Lov chciała wszystko rzucić i koniecznie z nim być, bo to miłość jej życia. Zostawić wszystko, wyjechać na drugi koniec Polski bla bla bla...



ale w sumie dlaczego nie? nawet gdyby chciała rzucić wszystko, przeprowadzić sie do Przemyśla - to moze byłoby to SUPER
może byłoby warto? i za 50 lat wspominaliby na ganku mocząc biszkopty w mleku (z powodu braku uzębienia), jak to łamali stereotypy
gdyby czasami nie spontaniczne odwazne decyzje - nie byłoby postępu...
i uznaje seks przedmałżeński (chociaż nie... facet już po ślubie, więc się nie liczy  😂 )


OOO, i tu mamy argument, że to nie grzech  😁
Dodofon wedle mnie może to zrobić, bo to przecież jej życie  😀 tylko żeby mi nie truła, że mam przyjechać pofocić ją na koniu, bo do Przemyśla za daleko  😁

Chodziło mi konkretnie o to:
Jestem zmęczona martwieniem się i przyglądaniem się z boku jak wielka asteroida zmierza w kierunku ziemi i niedługo zrobi wielkie ka-boom. Niech robi, ale z daleka ode mnie. Mam naprawdę dość własnych problemów, żeby jeszcze cierpieć patrząc na to jak ktoś bliski robi ze swoim życiem manianę.

maniane robiłaby wtedy jakby się faktycznie chciała do tego Przemyśla wyprowadzić  😁
Póki co spotykają się raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie i jedyna maniana jaką może zrobić teraz to otworzyć własną kwiaciarnie, bo co ona biedna ma z tymi kwiatami robić  😂
[quote author=Sankaritarina link=topic=148.msg1649465#msg1649465 date=1358155473]
załóżmy, że mamy sytuację w której młoda dziewczyna spotyka dużo starszego faceta (rozwodnika, starego kawalera nvm).... i kiedy ze strony tego faceta będzie wykorzystywanie, a kiedy faktycznie - uczucie? czasem mam wrażenie, że wariant drugi to nie jest możliwy.


powiem Ci tak - uczucie w wieku 40-stu lat jest inne, nie takie jak ma sie 20-ścia lat, jest dojrzałe, bardziej odpowiedzialne
tak jak najberdziej taka osoba może sie zakochać - ale też ma na barkach o wiele wiecej doświadczeń i może widzieć - właśnie ten starszy facet - że to sie nie uda, ze różnica wieku, że odpowiedzialnosć za dzieci (jeśli ma) itd itp.

[/quote]

Może właśnie dlatego, że decyduje się na związek, mimo świadomości, że może się nie udać - może to prawdziwe uczucie?
Może skoro może czekać kilka lat i nadal czuć to samo - to jest to?
A może skoro kocha a w związku nie ma seksu - może wtedy nie wykorzystuje?

Temat jest ciężki i nigdy nikt kto był w danej sytuacji nie będzie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Dobrze, że mnie nic takiego nigdy nie będzie dotyczyło.

edit: a ja po moim mężu i moich byłych stwierdzam, że faceci to chyba jednak jacyś wrażliwsi są uczuciowo, mocniej kochają, bardziej ich boli? Chyba, że to ja jestem jakaś nieczuła  😀iabeł:
A co z tematem związku z osobą niepełnosprawną? Z osobą chorą? Z kimś mającym dzieci, np. z wdową lub wdowcem? Albo mającym rodzica z Alzheimerem?
Też głupota i marnowanie sobie życia?
kujka   new better life mode: on
14 stycznia 2013 11:38
Ascaia, tak samo jak z obcokrajowcem, osoba tej samej plci czy innego wyznania.

dla jednych chore, dla innych oznaka normalnosci i nie patrzenia na 2 osobe przez pryzmat "co bede z tego mial".
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 stycznia 2013 12:03
btw - co to jest wykorzystywanie - że ma młodą laskę??
Niektórzy tylko liczą na to by stuknąć młodą siksę co jej cycki jeszcze sterczą. Młoda, naiwna i nie ma inne potrzeby niż równolatka z celulitem czy rozstępami po ciąży😉
Jakie wykorzystywanie - on ma dobry seks, ona jego pieniądze. Układ jak każdy inny :]

Oczywiście nie mówię o Lov, bo nie mam pojęcia ani o niej ani jej facecie, mówię o stereotypowym związku ze starszym facetem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się