Hmm, chyba zacznę jeszcze raz naturalnie. Ostatnio korzystałam z serii SYOSS bezsilikonowa pielęgnacja, plus odżywki z Naturii bez spłukiwania, ale moje włosy nie chciały się w ogóle a w ogóle rozczesywać i zaczęły mi się potwornie łamać, plątać i przesuszać. Olejowałam niemieckim olejkiem do włosów, z czarnej rzepy, takie maleństwo, ale na dobrą sprawę musiałabym powtarzać zabieg dwa razy dziennie przynajmniej, żeby te włosy jakoś (nie super, tylko jakkolwiek...) wyglądały 🙁 Odżywka z Naturii działa na mnie świetnie, ale tylko w połączeniu z tą normalną serią Syossa, czarne pudełko szamponu i białe od odżywki. Codziennie też muszę psikać włosy tym serum odbudowującym Gliss Kur, bo inaczej nie ruszę z układaniem loków. Dzień po zakończeniu tej kuracji wielce bezsilikonowej, po umyciu grzywy moimi 'normalnymi' kosmetykami, różnica była kolosalna. Ale gdzieżby, miało się piękne włoski to trzeba było coś spierdzielić. Zamarzyło mi się ombre hair, które nie dość, że fryzjer spierniczył kolorystycznie, to jeszcze mi praktykantka potwornie spaliła włosy na końcach. Z grubego warkocza, o jednej średnicy na całej długości, mam teraz 20 cm krótszy mysi ogonek. 🤦 Nawet tony odżywek i masek nie pomagają, tych drogich i tanich... Obcięłam sama kolejne dziesięć cm (fryzjerowi się już nie dam nigdy tknąć!!) a te włosy dalej mi się wykruszają... Zaczęłam stosować metodę prawie jak OMO, nakładam duuużo tej odżywki z lnem i rumiankiem z rana, noszę w koczku przez dzień, wieczorem zmywam tą końcówką Syossa, maska z miodem i cytryną z Naturii pod ręcznik, później kolejna Syossowa odżywka ds, a później jeszcze raz Naturia, tylko tym razem miód i cytryna bs a na to jeszcze Gliss Kur w sprayu. I tak co dwa, trzy dni. Pewno się przerazicie mieszanką, ale ja czuję, że moim włosom to już przestaje wystarczać i w desperacji chwycę się pielęgnacji B/S, a jeśli nie podziała, no to cóż... Nożyczki. Powie mi któraś z doświadczonych, czy muszę przygotować teraz jakoś specjalnie włosy na rozpoczęcie naturalnego dbania o włosy? I jakieś lepsze rady, niż kupienie pudełka z metką "bez silikonu"?
Echh, a jeszcze niedawno były taaaakie piękne...