Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?
ja już też nie szczepie.
A jeśli chodzi o siano? Moje mają do woli. Uważam że nie ma czegoś takiego jak za duża ilość siana, jeżeli koń jest zdrowy.
W Końskim Targu dość przekonujące kalkulacje utrzymania 2 koni u siebie za... paczkę papierosów dziennie. 12 PLN.
Pierwszego konia kupiłam i trzymałam za 450 zł na miesiąc. To była cena papierosów dla mnie i dla męża na miesiąc.
Rzuciliśmy palenie i stwierdziłam, że w tej cenie będę miała pensjonat.
I tak było.
Dopiero potem zaczęły dochodzić pasze, suplementy.
Ja przy pierwszym koniu płaciłam 450zł za pensjonat, z halą, w środku miasta, ze świetnym dojazdem komunikacją miejską. Za trening wychodziło mi 25-30zł, kucie na cztery to 100zł... Mogłam trenować, startować.
Teraz patrzę z przerażeniem na zmiany. Pensjonat niemal dwa razy droższy, trzeba dojeżdżać samochodem za miasto, kowal droższy, a na treningi już brak funduszy. O zawodach chyba czas zapomnieć.
:emot4:
rtk, ale co Ci przeszkadza trzymać konia w tej samej stajni co kiedyś - cena będzie wyższa, no ale za cenę dojazdów do stajni spokojnie wykupisz treningi.
Ja obecnie płacę za stajnię dokładnie tyle (a jak dobrze policzyć to mniej 😉), niż jak 6 lat temu kupiłam pierwszego konia (przy czym warunki nieporównywalnie lepsze...). Za treningi płacę więcej, ale też i obecnie z kimś innym trenuję i jednak intensywniej. Za kowala płacę tyle samo.
Jedyne co, to za paliwo więcej - ale to nie tylko sprawa odległości ale i cen paliwa.
epk, ale ta stajnia już nie istnieje 😉
A jeśli myslisz o stajni nr 2, to przecież tam pensjonat kosztuje 1000zł, nie? 😉
Noo, o Partynicach - kosztuje ok 1000, ale masz halę itp, a dojeżdżać nie musisz. Więc skoro masz teraz ok. 900zł (bo piszesz, że dwa razy droższy niż 450) to jak dla mnie nie widzę przeszkód, żeby wstawić do takiej za 1000, z halą, placami, warunkami i w środku miasta 😉. Wychodzi na to samo. A odchodzą koszty paliwa, które można dać na treningi 🙂.
No chyba, że chodzi jednak o coś jeszcze - a nie czyste koszty 😉
Napisałam, że teraz mam prawie dwa razy droższy 😉 Jednak dużo mniej niż 900. Ale przynajmniej pracuję zaraz obok stajni więc czasem odchodzą mi koszty dojazdu. Partynice to zupełnie inna część świata. No i jednak nie można się kierować samymi kosztami, chodzi o "coś więcej" 😉.
A może to jest tak, że my coraz więcej wymagamy? Ja kupiłam pierwszego konia w 2003roku, nie dawało się wtedy musli, konie stały na słomie, a nie na trocinach, a ja jeździłam w niedopasowanym siodle za grosze nie zdając sobie z tego sprawy.
HALO to ciekawe te kalkulacje za 12pln to może dwa szetlandy he he się uda utrzymać!
Ja mam konie u siebie i koszt paszy na dobę na jednego to 11-12pln
tak kostka siana 4pln
słoma 4pln
owies 3kg 2,10pln
marchew 3kg 0,90gr
To już mam 11pln!!!
Tak naprawdę są to porcje skromne,bo teraz konie roztrenowane a cena zakupu aktualna.(styczeń)
Dodatkowo zimą dostają siano na padokach, bo trawy brak i już kolejne 4pln muszę dodać!
W sezonie pastwiskowym na bogato kiedy konie się karmią same to może się uda,
ale i tak sianka na noc dać trzeba troszkę ziarenek jak się konia użytkuję
Nie wspomnę już o suplementach!
A ja myślę, że poza kosztami paliwa to trochę przesadzamy 😉. Sama napisałaś "niemal dwa razy więcej" a potem piszesz, że jednak DUŻO mniej niż 900 😉, czyli wcale tak nie jest.
Tak na serio ceny stajni wcale nie poszły nie wiadomo jak w górę - może nieliczne. A może po prostu pojawiło się więcej stajni z dobrym wyposażeniem, z dobrym trenerem na miejscu i są za to adekwatne kwoty.
Wbrew pozorom to to, co najbardziej wzrosło to koszty dojazdu.
Konie obecnie w większości stoją na słomie dalej, pasze większość koni dalej ma jako przysmak a nie jako podstawa, kowale też nie biorą jakoś specjalnie więcej - jak kułam pierwszego konia 5-6 lat temu kucie kosztowało tak samo jak teraz - wcale różnic wielkich nie ma, może 10-20zł, więc bez przesady.
Mi wzrosły w sumie koszty dojazdu i trening - bo kiedyś miałam bliżej i treningi brałam mocno nieregularnie i były też sporo tańsze. Gdybym miała nie liczyć kosztów dojazdu i treningów to obecnie utrzymanie mojego konia jest tańsze niż było te 5 lat temu i na sporo lepszym poziomie.
Aaa no i moim zdaniem koszty utrzymania znacząco podnoszą wszelkie zakupy - 5 ogłowie, 15 czaprak, 7 ochraniacze. Ooo tego kiedyś nie było - miało się po jednym komplecie i latami używało 😉
to wszystko 'zależy jak leży". Mnie utrzymanie konia 5-6 czy 8 lat temu kosztowało zdecydowanie mniej. Cena samego pensjonatu poszła 100 % do góry, dołożyć do tego dojazdy samochodem ( bo przecież człowiek z wiekiem zrobił się wygodny i rowerkiem już nie łaska 😉) i specjalne karmienie ochwatowca emeryta robi się z tego sumka w okolicach 1,5 ... też bym chciała czasami cofnąć się w czasie, ale cóż 😉
No tylko to nieliczne przypadki, że pensjonat tak podrożał. Te duże stajnie, z infrastrukturą tak na serio praktycznie nie są jakoś dużo droższe. Jak popatrzę po różnych stajniach (Krzyżanowice, Wielka Lipa, Wojnarowice - stare, Dziuplina, Magnice, Lizawice, Bachmat) to różnica między tym co te 5 lat temu a obecnie jest jakieś 100-150zł. No to nie jest powalający skok cen.
Ale jak pisze Ruda_H, nie chce nam się, albo nie mamy czasu jeździć środkami komunikacji, często nasze starsze konie wymagają pasz - ale z drugiej strony obecnie tych pasz jest przeogromny wybór i mnie np. zakup paszy kosztuje obecnie tak samo jak kiedyś, a koń jej więcej je.
Inne priorytety mamy i tyle.
Utrzymanie konia nie kosztuje majątku, o ile:
1) jest dobrego zdrowia i o utrzymanie tego dbamy
2) nie wyrzucamy kasy w błoto (kolejne owijecki pasujące do capraczka i nacółecek z perełeckami, zabawki, zbędne suplementy, derki etc).
3) nie mamy zwyczajnie pecha:/ bo niektórych rzeczy sie nie przewidzi, więc ja wydaje mało ale jestem przygotowana na większe wydatki w razie W.
4) dbamy o kopyta i nie kujemy jeśli nie niezbędne, kopytami zajmuje się FACHOWIEC a nie jego tani niedouczony zastępnik
I przede wszystkim o ile sobie nie wymyślimy trenowania 😉
Siano 4 zł/kostka (znajomy puka się w czoło, bo u nich po 2), słoma 2-3, owies 60 zł/m, do tego dodatki (jęczmień, kukurydza, słonecznik, marchew etc). Pytanie, czy koń dostaje tyle ile trzeba, za dużo (marnotrawstwo) czy za mało (fałszywa oszczędnośc- odbije sie na zdrowiu i uzytkowości. Znam rekreacyjne koniki futrowane kilogramami owsa, zapasione, krnąbrne i po co to? Więc np siana dostaje tyle, by ani nie był głodny ani go nie marnował- więcej, mniej, zależy od jakości siana i pory roku, nic na sztywno- kostki tez sa różne.
Ja za siano płacę- jak wspominałam - ok 700 zł/t , nie wiem ile to na Twoje kostki wychodzi
Tona schodzi miesięcznie na 3 konie, czyli 1 koń zjada dziennie ok 11 kg siana... licząc zgodnie z normą: 1 kg/100 kg masy ciała na posiłek przy 3 posiłkach - wyszłoby 18 kg dziennie, czyli więcej... Konie mają stały dostęp do siana...
Owsa moje konie dostają aktualnie garść na posiłek... 2 garści dają w sumie ok 0,5 kg... futrowaniem bym tego nie nazwała... Poza tym jak już napisałam - za owies płacę ok 50% więcej niż Ty i się cieszę że tak tanio... Nic nie poradzę na to, że w okolicy granicy wiele płodów rolnych wykupują Niemcy - dla nich jest taniej nawet po teoretycznie wysokich dla nas cenach. Nie ma problemu ze sprzedażą siana, słomy czy owsa... można zatem więcej zarobić windując ceny...
A jednak za 200 zł jednego nie utrzymam nijak... Ale skoro Tobie się udaje - to gratuluję oszczędności i możliwości... Mnie samo nawiezienie dosianie pastwisk kosztuje kilkaset zł co roku... ale fakt - mogłabym tego nie robić i nie naprawiać ogrodzeń i nie dbać o podłoże ujeżdżalni (bronowanie) itd itp , ale chcę to robić i stać mnie na to...
Ja za siano płacę- jak wspominałam - ok 700 zł/t , nie wiem ile to na Twoje kostki wychodzi
Kostek wchodzi około 100 na tonę. Zwykle tak gospodarze zamiennie używają. Przeje 150- 180 kostek rocznie.
Co do owsa nie pisałam, że akuratnio Ty akuratnio swoje konie futrujesz (nie sądze, raczej ufam, że mają u Ciebie dobrze), tylko napisałam ogólnie. Własnych pastwisk Ci zazdroszczę, ale cóż. Ja z drugiej strony mam dobrych sąsiadów a to jedna z rzeczy ułatwiających utrzymanie- mam więcej chętnych na skoszenie lub spasienie im sadu/łączki, kawałka nieużytku niż koń może przejeść- i mogę sobie wybierać dobra trawę, mleczyki, koniczynę jak marzenie itd; obornik tez jest rozdysponowany.
I przede wszystkim o ile sobie nie wymyślimy trenowania
Słusznie prawisz, ale temat jest o utrzymaniu a nie rajdach, zawodach, hodowli, portretach konnych i innych sposobach wydawania pieniędzy związanych z końmi ale nie stricte z ich utrzymaniem. Utrzymanie to 'wikt i opierunek'- żywienie, wet, kowal, stajnia, pastwisko.
to _Gaga płaci 7zł za kostkę 😲 ???
Ale stajnia kosztuje więcej, jeśli ma to być stajnia z odpowiednią infrastrukturą, to po pierwsze. Po drugie koń w treningu zazwyczaj je więcej, a przede wszystkim na samym owsie i sianie zazwyczaj nie stoi.
Mazazel mam własne pastwiska lecz za mało aby miec własne siano, nie trenuje swoich koni ,nie mam ambicji sportowych ale..ruszam swoje konie codziennie , w tereny chodza regularnie. Jedzą srednio
2x kostki sianka dziennie =7 złx 30 dni = 210 złotych
pasza +marchewki = 100złotych
witaminy = 40zł
słoma (kostka dziennie po 4 zł x 30 dni)= 120zł
Nie ma tu kowala, nie ma tu szczepien i odrobaczenia- TO SĄ PODSTAWY wiktu i okierunku wiec sorki nie mam pojecia jak Ty nie mając własnych pastwisk , wąłsnego siana miescisz sie w przedziale 200-300zł.
Dla mnie to niewykonalne!
No przykro mi, że nie wykonalne, widać masz inne konie, jedzą więcej, brudzą więcej- nie piszę złośliwie, konie sa różne, różny ich apetyt, wykorzystanie paszy, zachowanie w stajni. Mój zje kostkę siana zimą, wiosna czy jesienią mniej (nigdy go nie zostawiam bez siana ale nie będę narzucać hałd dla zasady i bo tabela każe), ze stajni wybieram codziennie brud i ma przepuszczalna podłogę, więc nie robi sie syf i jedna- dwie kostki słomy starczają na tydzień, a jest czysto i miękko. Latem praktycznie nie je siana- nie chce, ma 2 razy dziennie koszona zielonkę plus pasie się w sadzie, ziarna tez je mniej niż zimą (zimą ma mesz, jęczmień, kukurydze, marchew- latem nie).
więc zimą mamy: siano 4 x 30= 120 zł, słoma powiedzmy 8 kostek 24, owies 60 kg 36 zł, witaminy 20 zł czyli tu mamy 200 i dodatki- jęczmień, kukurydza, słonecznik, marchew- też nie majątek.
latem siano pół kostki albo mniej, witamin nie daje, zielonka za darmo.
Odrobaczanie 2x rok, wet jak potrzeba, no i tyle wychodzi, przecież nie kłamię, bo wyliczenia mam dokładne i wszystko zapisane, tylko nie będe teraz całego zeszytu przepisywać😉 Nie chcę się jakoś specjalnie tłumaczyć, temat jest ile kosztuje utrzymanie waszych koni, więc mojego tyle, i kropka🙂
Hmm.. jak tak usiadłam i zaczęłam podliczać rozbolała mnie głowa 😤
Sierściu:
- Pensjonat 500 zł (normalnie 700 zł)
- Biotyna ok 50 zł/mc
- Kowal ok 35 zł/mc (co 6-8 tyg 60 zł)
- Marchewki ok 30 zł/mc
- Jabłka, siemię i inne zbędne smakołyki pewnie też ok 30 zł/mc
Dojazdy, które mnie powoli wykańczają:
- samochód - wycieczka do stajni - 100km w obie strony - wychodzi mi ok 400 zł/mc 🤔
- PKP w cenie biletu aglomeracyjnego - niby free, ale zawsze dodatkowo spacer/rower/stop 2x5KM
- PKS ok 100zł/mc
Nie liczę treningów bo Sierściu za młody na cokolwiek ponad "leżę i pachnę" 😉
Do tego dochodzą koszty mojego rekreacyjnego wożenia tyłka (ciężko to jazdą nazwać) - ok 300zł/mc
to _Gaga płaci 7zł za kostkę 😲 ???
Płacę 700 zł za tonę siana z transportem ok 50 km w jedną stronę... Bliżej siana zasadniczo nie ma, a jeśli jest - kosztuje tyle samo bez transportu... 🙁
Jak sobie policzyłam teraz, to chyba po zmianach cen paliw do transportu mój Pan Rolnik dopłaca, bo mi ceny transportu od 2 lat nie podniósł...
Siano przyjeżdża "na każde zawołanie". "Samo" się rozładowuje za pomocą oczywiście mojego ulubionego Pana Rolnika. Samo też ładuje się do paśnika na pastwisku.
U mnie gro ceny to transport. Niestety przerabiając budynki gospodarcze na stajnię kilkanaście lat temu - nie przewidywałam, że pewnego dnia nie będzie na rynku siana w kostkach... Zatem nie mam pomieszczeń w których można przechowywać więcej siana w "kulkach". Siana w kostkach wchodziło - w zależności od ułożenia - od 2,5 do 3 t. Siana w kulkach wchodzi max 750 kg (tylko jedno pomieszczenie mogłam przerobić, tj przerobić drzwi), a na przyczepę Pana Rolnika wchodzi tylko 500 kg. Drugi czy trzeci rok w promieniu 100 km nikt nie robi siana w kostkach w rozsądnej cenie za tonę. Pojedynczy producenci sprzedają kostki szalenie drogo... O ile na początku mnie to przerażało, o tyle od kiedy znalazłam Pana Rolnika, który jest większy od mojej kobyły i sam sobie z tymi "kulkami" radzi - jestem chyba jego najszczęśliwszym klientem. Nawet jeśli płacę sporo - to nie martwię się ani o transport ani załadunek ani rozładunek - wszystko robi się samo. Ja muszę tylko zadzwonić - i oczywiście zapłacić ;-)
no my wszystko sami robimy, siejemy, kosimy, przewalamy, zbieramy, ładujemy. Ale jakby tak policzyć koszty paliwa, trawy, podatków, ludzi, balowania to trochę też wyjdzie. No i kilka dni w roku wyjętych z życia.
nie zaluję ani grosza wydanych pieniędzy na konie. Inni maja inne pasje, narty,żagle inni wolą wyjazdy zagraniczne inni budują wille innii...no własnie kazdy ma swoje pasje i tak powinno byc. Są tacy co pasjami odkładaja pieniadze na wszelki wypadek, generalnie ktos kiedys napisął ,że "człowiek robi wszystko aby umrzec bogatym" i cos w tym jest. Ja zas lubie wydawac na konie, bo moje codzienne zycie zawodowe jest mega stresujące, bo mam męczącą pracę bo..konie to dla mnie inny ,spokojny swait w którym poprostu żyje.Uwielbiam to i dopoki moge bedę je miec i bedę na nie wydawała. Owszemmogę i czasem sie zastanawiam czy muszę miec taki mesz a może kpie inny , a moze ta pasza a może inna lecz niogdy nie waham się ,że pasza byc musi. Mam jeszcze iine szczescie ,że wokól mnie jest marna ziemia, tereny samych pastwisk wiec nie ma w moim rejonie problemó z sianem. U mnie piękne sianko kupuje za 300 zł tona , jednorazowo przywoża mi ok 4 ton +100 za zaladunek i rozładunek.To teraz tyle, bo w okresie sianokoszenia ceny są niższe i wtedy skupuje ok 20 do 30 ton (na tyle mam miejsce w stodole) wtedy ceny są jeszcze niższe. Wiec gdy się da to próbuje trochę zaoszczedzic jednak nigdy nic kosztem zdrowia konia i nigdy kosztem jego kopyt (musi być dobry podkuwacz za domorosłych kowali- dziękuję)
Dojazdy, które mnie powoli wykańczają:
- samochód - wycieczka do stajni - 100km w obie strony - wychodzi mi ok 400 zł/mc 🤔
to i tak nie masz tak źle. ja do jednej z stajni miałam 60 km w obie strony, przy dojazdach 4-5 razy w tygodniu nie mogłam zejść poniżej 400-500 zł/ mies. za paliwo. A jeżdżę seinceto 😉
Ja mam 50 km w obie strony i przy obecnych cenach paliwa koszt dojazdu 5 razy w tygodniu to ponad 500 zł, dlatego jeżdżę pociągiem 😂
Mój samochód jeździ "na gaz" i te 400 zł mi wychodzi przy dojazdach tylko w weekendy. W tygodniu wybieram wariant PKP lub PKS - robiłabym to również w weekendy, ale "ktoś" postanowił, że nie ma sensu PKS i pociąg na tej trasie w soboty i niedziele 😤
Moja kalkulacja nie uwzględnia napadów "pogodowego lenistwa" (zdarza się, że nie chce mi się w deszczu spacerować tych 10km żeby Sierścia wyczyścić, poganiać i popatrzeć jak zajada się marchewą 😉) - wtedy też wybieram samochód w tygodniu.
Zaczynam się powoli zastanawiać nad zmianą stajni na coś bliżej domu. Niestety wszystkie fajne - a żadna nie jest znacząco fajniejsza od tej w której teraz stoimy 😤 - są porównywalnie daleko, a dojazd często gorszy.
ja do rachunków za konia muszę doliczyć naprawy samochodu... mamy taki cudowny dojazd, że już dwukrotnie naprawiałam zawieszenie, po ostatnich dziurach i błotach poszła mi sprężyna :/ nie jest daleko, 10 minut spacerem, od wiosny będę chodziła z buta.
Gillian, ale w ogóle do stajni masz 10 min spacerem? 😉
nieee aż tak ładnie to nie jest, wówczas w ogóle nie myślałabym o ruszaniu auta 🙂 mam 10 kilometrów plus ostatnie 2km drogą polną, które od końca asfaltu pod stajnię przetuptuję w 10 minut 🙂
Dlatego dopytałam, bo byłabym zdziwiona gdyby Ci się chciało w ogóle odpalać auto przy takiej odległości 😉
Ale dystans i tak sympatyczny na dojazdy rowerem w ładną pogodę albo na trening do półmaratonu 😀