Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?
Klami, ja jestem z tych "bardzo skupionych" na finansach 😉 więc i tak to (i wszystko inne) podliczam co miesiąc. Rzecz w tym, żeby mieć odwagę to napisać, bo to publicznie chwalenie się swoimi zarobkami w zasadzie (lub zarobkami rodziców) 😉
Właściwie to nawet pocieszający jest ten wątek, bo "inni mają gorzej" (chociaż jednocześnie lepiej finansowo- grunt to nie zazdrościć) i oddycham z ulgą, że chyba jeszcze nie zwariowałam.
Klami - mam konia nr 1 już od 10 lat. Wydałam na niego po podliczeniu tych lat MIESZKANIE.
Gdybym 10 lat temu zaczęła odkładać tą kasę dziś mogłabym kupić 2 pokoje 🙂
😉 😉
Ja nie licze, nie wiem ile wydaje teraz na konie (mam dwa) - po prostu kupuje co potrzebne.
Niestety, drogi sport sobie wybraliśmy. W dodatku trudny i nie opłacalny 😉
Ja tam nie podliczam. Nie mam już z czego obciąć nawet 😵 Na benzynę sporo wydaje, a i tak jeżdżę małym piździkiem. Jakbym się załadowała w drugiego - większego to już kompletna porażka.
Ja np.w stajni mam własną pralkę na spółkę z siostrą,to też bardzo ścina koszty,bo nie chcę nawet wiedzieć ile bym wydawała przy 3 koniach-2 swoich i kucyku na pralnię,wystarczy że raz pralka się zepsuła,to prawie armagedon był i 200 zł na pralnię poszło...
wendetta, ja staram się panować nad tym, ale rozpisując na poszczególne rzeczy i nie podliczać rubryczek z dopiskiem "koń" w jedną całość. Wystarczy mi świadomość jaki jest pełny koszt jednego wyjazdu na ZO i juz mam ochotę zjechać pod stół.
Dodofon, no dokłądnie. Koszmar finansowy te konie.
Ja po prostu chciałam uzmysłowić, ze jeśli ktoś jest na początku dorosłego życia, to może lepiej wziąć mieszkanie na kredyt i sie usamodzielnic, niż ładować w drogie zwierzę. A za konie wziąć sie już w pewnym wieku, przy jakiejś stabilizacji.
gdyby tylko ten kredyt było tak łatwo dostać jak kupić sobie konia... 😉
Dodofon, teraz mi to mówisz? 😉
A ja się głupia władowałam we wszystko na raz (koń, mieszkanie, samodzielność). A teraz po nocach nie śpię 😉
Swoim potencjalnym dzieciom na taką głupotę nie pozwolę, ale szczerze gdybym mogła cofnąć czas to nic bym nie zmieniła.
Klami, a to ja właśnie lubię wszystko sumować, liczyć, wpisywać w tabelki- stałe wydatki na konia jako jeden "dział", a to co zostanie z całej reszty jest na rzeczy nieregularne (i wtedy albo jest spokój ducha albo panika)
Ja na przykład na początku każdego roku robię tzw. Budżet.
Tabele w excel w której wpisuje wydatki stałe - które MUSZĘ wydać.
Konie są w tabeli na stałym miejscu.
Planuje ile wydam na nie w roku - i widzę czy mogę cos dokupić z dużych wydatków (np siodło)
W 2013 wpisałam przyczepe, ale jeszcze nie zatwierdzilam w glowie tego wydatku 🙂
Dotyczy to innych aspektów życia rowńiez (koszty stałe zycia itd)
No to teraz ja. 🙂 Jak wydawałabym tyle co większość z was poszłabym z torbami...
pensjonat- 500zł
kowal- 65zł (przynajmniej przez zimę, w lato kułam na przody- 120zł. Ale mam nadzieję, że kucie nie będzie potrzebne).
jęczmień- ok. 30zł
wysłodki- ok. 30zł
odrobaczanie- ok. 100zł/rok
szczepienie- 100zł/rok
zęby- 100-200zł/rok
Do tego dochodzą czasami jakieś zawody, treningi, nowy sprzęt..
Ja po prostu chciałam uzmysłowić, ze jeśli ktoś jest na początku dorosłego życia, to może lepiej wziąć mieszkanie na kredyt i sie usamodzielnic, niż ładować w drogie zwierzę. A za konie wziąć sie już w pewnym wieku, przy jakiejś stabilizacji.
Dodo, można tego nie dożyć 😉
Ja wolę nie liczyć...Podróż dookoła świata mogłabym zaliczyć gdyby nie te konie 🙄
Mi wychodzi dobrze ponad 2tys. miesięcznie. Ale nie żałuję ani złotówki - tyle radochy daje mi ten Stary Dziad 🏇 A to jest warte każdych pieniędzy.
Gdyby nie dawało radochy, to bylibyśmy wszyscy bardzo bogaci 😀iabeł:
No ba! 😎 Ale pieniądze leżące na koncie bankowym aż takiej radochy nie dają 🏇
No właśnie. I przeraża mnie to, że chyba nie ma takiej kwoty jakiej nie mogłabym na nie wydać.
U mnie stabilnie:
550 pensjonat
10 witaminy
50 kowal co 6 tyg. [+ dwa kucia na 4 = 560 (bo jeszcze rozkucie i zakup haceli)]
treningi - no, bezpłatne w PLN
odrobaczenie - 140 niestety
szczepienia - chyba 120
zęby - 100 (chyba)
wiosną dojdzie olej - ze 20
z 10/msc na marchewki wydaję, jabłka własne
sprzęt - wyszło mi przez 3 lata 100/msc, jeśli się nie musi mieć nowego oprócz drobiazgów i trochę pokombinuje
opłaty - póki dla WZJ to, powiedzmy tylko 80+ (a, jeszcze klub - 60, pewnie 120 będzie)
paliwa liczyć nie mogę, bo kto mi broni te 3 km rowerem podjechać? 😀iabeł:
Czyli 850 wyjdzie.
Bez zawodów (jedyny powód braku startów to w ubiegłym roku - finanse, lokalnych zawodów nie było).
W porównaniu z "kosztami" jednego dziecka 🙄 - niewiele.
Ale na tekst: a może damy sobie spokój? usłyszałam: obawiam się, że leczenie w psychiatryku kosztowałoby więcej 🤣
Ale na tekst: a może damy sobie spokój? usłyszałam: obawiam się, że leczenie w psychiatryku kosztowałoby więcej lol
też tak się usprawiedliwiam 😁
Ja po prostu chciałam uzmysłowić, ze jeśli ktoś jest na początku dorosłego życia, to może lepiej wziąć mieszkanie na kredyt i sie usamodzielnic, niż ładować w drogie zwierzę. A za konie wziąć sie już w pewnym wieku, przy jakiejś stabilizacji.
Pewnie tak. Tylko że przeważnie takie rzeczy się wie jak jest już za późno, by je zrealizować 🙂
edit: ech wyedytuję trochę, w sumie bez sensu podliczać swoje wydatki mnożąc je przez lata.
średnio utrzymanie konia pod Warszawą w tanich stajniach bez treningu przez 10 lat pożera około 70 tysięcy.
Ekonomicznie zupełnie bez sensu..
Mnie od półtora roku sprawa kosztów utrzymania konia nie dotyczy .
Czy te pieniądze które wydawałam na niego zostają mi w portfelu? Czy wydaję je na inne przyjemności? Czy odkładam na lokatę?
Nie. Nie wiem co się z nimi dzieje.
Może obniżył mi się standard życia, a może po prostu nigdy nie było mnie stać na konia.
Wiem jedno: prędko do tego nie wrócę.
(ja to przynajmniej wsiadałam codziennie, a mój mąż 11 lat utrzymywał konia-kosiarkę. Nie mogąc wywieźć go dalej niż 10 km od miejsca zamieszkania bo koń bywało że nagle wymagał pomocy przy wstaniu.
Totalnie bez sensu.
Ale może... może jakiś cięższy grzech będzie mu odpuszczony? 👀 :hihi🙂
Właśnie halo, może te koszty psychiatry/psychologa to dobry trop?
Majac przydomowa stajnie, 1 konia wlasnego i huculka w pensjonacie wyszlo mi tak:
siano srednio 350-400zl/msc (2 konie)
sloma 70zl/msc (wspolna biegalnia)
wyslodki 50zl/2msc
luska slonecznika 30zl/2msc
muesli/granulat okolo 50-80zl/1,5msc
otreby 25zl/2msc
owies 35zl/2msc
kowal 80zl/1-2msc (moj kon)
sucha dezynfekcja - 120zl/4msc
odrobaczenie - pomijalna kwota odkad sprowadzam cheironmectin z grecji, odrobaczam co 3 msc, czesto z powtorzeniem po 2 tyg.
weta, sprzetu, remontow i amortyzacji ogrodzen itp. nie wliczam bo nie sa to niezbedne, comiesieczne wydatki.
Co miesiac 400zl mam z konia stojacego u mnie w pensjonacie, wiec wychodzi na to, ze srednio wydaje miesiecznie na mojego emeryta 250-300zl, czasem mniej, czasem duzo wiecej, ale tak czy inaczej mysle, ze nie mam na co narzekac 😉 Do tego zdarza sie, ze owies, muesli, kowala, witaminy pokrywa byly wlasciciel mojego dziadka 🙂
wróć... co z tą grecją?? Możesz rozwinąć temat? 😀
Ja na przykład na początku każdego roku robię tzw. Budżet.
Tabele w excel w której wpisuje wydatki stałe - które MUSZĘ wydać.
Konie są w tabeli na stałym miejscu.
Planuje ile wydam na nie w roku - i widzę czy mogę cos dokupić z dużych wydatków (np siodło)
W 2013 wpisałam przyczepe, ale jeszcze nie zatwierdzilam w glowie tego wydatku 🙂
Dotyczy to innych aspektów życia rowńiez (koszty stałe zycia itd)
Dodo toz to "zboczenie" zawodowe. Każdy kto prowadzi firme tak postepuje ale...ja tego na grunt prywatny staram się nie przenosic.Życie w domu idzie na żywioł. No i doszło u mnie do absurdy. Mam swoich 6 koni a siodeł do jazdy 10 , przy czym kazdy kon ma swoje dopasowane siodło, czapraków, padów do siodeł wszechstronnych i ujezdzeniowych (na których ja nie jeżdze!) juz nie liczę,podkładek pod siodła, owijek których nie uzywam (uzywam tylko ochraniaczy) butow dla koni (uzywane sporadycznie), ogłowi (kazdy kon ma swoje ogłowie i kazdy ma rezerwowe ogłowie) iles tam ładnych naczółków. O rane!! Jakby sam ten sprzęt człowiek sprzedał to byłby niezle bogaty.
Kiedyś wyliczyłam, że gdyby mi koń uciekł, to nie wiedziałabym czy ratować konia, czy sprzęt jaki ma na sobie. 😉 Bo sprzęt był więcej wart niż koń.
( teraz koń przypomina konia i jego cena pewno byłaby nieco wyższa)
W moim mieście można trzymać konia tanio, a można drogo.
Mam znajomych, którzy płacą ok 500- 550 za pensjonat i to jest KONIEC wydatków. ( no...doliczyć odrobaczenie, bo kopyta mają robione w cenie pensjonatu) Plus benzyna za dojazdy, ale dojazd to ok 10 km od wyjścia z domu.
A są osoby, które wywalą ponad 1,5 tyś.
Wiadomo, że tanio niestety znaczy nieco gorzej. Po prostu - bez luksusów w stajni. Ale można się zamknąć w cenie pensjonatu i żyć. Mieć tylko jakąś kasę na różne niespodziewane wydatki.
tunrida tylko odnoszę wrażenie że w jeździectwie niespodziewane wydatki zdarzają się zbyt często (przynajmniej u mnie ) 😵 .
Zerknijmy do zeszytu...
2008: 5945 >>495 zł/mc
2009: 7329 >>611 zł/mc [w tym 3000 na budowe stajni- i od tej pory konis u siebie]
2010: 1800 >>150 zł/mc
2011: 3618 >>302 zł/mc
2012: 2778 >>232 zł/mc
Utrzymanie konia nie kosztuje majątku, o ile:
1) jest dobrego zdrowia i o utrzymanie tego dbamy
2) nie wyrzucamy kasy w błoto (kolejne owijecki pasujące do capraczka i nacółecek z perełeckami, zabawki, zbędne suplementy, derki etc).
3) nie mamy zwyczajnie pecha:/ bo niektórych rzeczy sie nie przewidzi, więc ja wydaje mało ale jestem przygotowana na większe wydatki w razie W.
4) dbamy o kopyta i nie kujemy jeśli nie niezbędne, kopytami zajmuje się FACHOWIEC a nie jego tani niedouczony zastępnik
Najwieksze specjalne (poza sianem, owsem etc czego sie nie uniknie) wydatki przez te pare lat to była budowa stajni (3000), siodło (900), leczenie zapalenia płuc i alergii (ok 500). Nie szczepię, nie kuję, nie derkuję, nie przebieram go za Barbie😉
Mazazel neisety należe do grona pechowców albo do tych co to nie potrafia zadbac o swoje zwierzaki.
Przez lata walczyłam o zdrowie i zycie mojej Soni, wyadałam na nia krocie i nie żąluje ni załowałam , szkoda wielka ,że walkę przegralismy. Pozniej nakostnaiki Hultka, kontuzja Lunara (uszkodzenie scięgna) no i teraz moja Kaska gdzie konsultuje jej problem z wieloma lekarzami i rece opadają.
No wiec? Co ? Pech czy może zupełnie nie dbam lub nie umiem zadbac o swoje konei? Nie wiem ,ja swoich koni za 400 zł miesiecznie napewno nie umiem utrzymac.
Mazazel utrzymanie zdrowego konia pod domem nie kosztuje majątku pod warunkiem że mieszkasz w miejscu, w którym siano i owies nie kosztują majątku. Ja za tonę siana z transportem 50 km płacę 700 zł i jestem szczęśliwa, że tak tanio (bo można i za 1000 zł kupić). Za owies prawie 900 zł z transportem... I kompletnie nic nie ma do tego zakupoholizm sprzętowy... Derki są moim koniom potrzebne, bo większość czasu również przy wrednej pogodzie - przebywają na dworze a nie mam wiaty. Koni nie kuję, zajmuje się nimi najlepszy podkuwacz w okolicy (były MP). A czapraki lubię - ich zakupu nie wliczam w koszt utrzymania koni, bo nijak ma się jedno do drugiego. Czapraki czy ogłowia kupuję dla siebie tylko wtedy, kiedy mnie na dodatkowy sprzęt stać - nie jest to koszt niezbędny... Konie suplementuję, bo w sezonie sporo pracują a pastwiska mam słabe. Uważam, że warto - dzięki temu konie są w super kondycji. Koszt 17 zł / mc za dobre witaminy jest kosztem na który mnie stać...
Piszesz, że konia nie szczepisz - uwierz że leczenie tężca u konia jest szalenie drogie i nie zawsze skuteczne. Niejeden niezaszczepiony koń biega dziś po wiecznie zielonych pastwiskach przez zwykłe, niewielkie skaleczenie. Twój koń (konie?) Twoja sprawa, ale osobiście nie zdecydowałabym się nie szczepić - szczególnie że tężca powtarza się bodaj co 2 lata. Jeśli natomiast chce się startować - choćby i za stodołą - trzeba szczepić na grypę i to co pół roku. przepis to przepis, nic się na to nie poradzi...
No włąśnie szczepienie na tężec - u mnie 50 zł co 2 lata (nie doszczepiam na grypę, bo moje konie nie jeżdża nigdzie). Kwota nie mająca znaczenia w całkowitym utrzymaniu konia.
Koszt leczenia 2 lata temu - ok 4000 pln plus utylizacja plus koń - jakbym go sprzedała to pewnie ze 4000 pln by było, a tak poszedł do bakutilu. Ceregieli ze ściaganiem leków i podawaniu leków co 4-6 godzin już nie wspomnę. Niestety koń pechowo nie mógł być zaszczepiony ze względu na karencje po kolejnych lekach i trafiło na niego.
Ja podobnie jak stillgrey - przyoszczędzam na odrobaczeniu dobrym a tanim środkiem 😉
Do 300 zł na miesiąc, klacz plus kuc. Ze sprzętu: jeden czaprak, ogłowie, po kantarze. Teraz będę miała większy wydatek, szyję siodło na wymiar. Na szczęście nie chorują, nie kaleczą się, itp...
No ba! 😎 Ale pieniądze leżące na koncie bankowym aż takiej radochy nie dają 🏇
i do takiej konkluzji ostatnio doszłam próbując podsumować moje wydatki, co mi po pieniądzach na koncie, jak nie ma tej specyficznej i nie do opisania radochy trwającej już od hoho i może dłużej 🙂
Mazazel neisety należe do grona pechowców albo do tych co to nie potrafia zadbac o swoje zwierzaki.
Sądząc z tego co napisałaś to masz pecha mieć koniki słabego zdrowia czyli jakby 2 z tych rzeczy które sprawiają, że jakby nie oszczędzać, i tak wyda się sporo. Przykro i podziwiam, że mimo to starałas się im za wszelką cenę (dosłownie) pomóc.
Mazazel utrzymanie zdrowego konia pod domem nie kosztuje majątku pod warunkiem że mieszkasz w miejscu, w którym siano i owies nie kosztują majątku.
Siano 4 zł/kostka (znajomy puka się w czoło, bo u nich po 2), słoma 2-3, owies 60 zł/m, do tego dodatki (jęczmień, kukurydza, słonecznik, marchew etc). Pytanie, czy koń dostaje tyle ile trzeba, za dużo (marnotrawstwo) czy za mało (fałszywa oszczędnośc- odbije sie na zdrowiu i uzytkowości. Znam rekreacyjne koniki futrowane kilogramami owsa, zapasione, krnąbrne i po co to? Więc np siana dostaje tyle, by ani nie był głodny ani go nie marnował- więcej, mniej, zależy od jakości siana i pory roku, nic na sztywno- kostki tez sa różne.
Konie suplementuję, bo
Dlatego napisałam- zbędne suplementy. Niepotrzebne/źle dobrane etc.
Szczepienia? Nie, ani dla mnie, ani dla konia. Moge rozwinąć na pw jesli ktoś ciekawy.