kącik porad prawnych

incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
27 grudnia 2012 14:34
Mam pytanie odnośnie tego jak wygląda sytuacji, gdy nie mam ubezpieczenia, a na pare godzin karetką trafiłam do szpitala i czy w można powołac się na ubezpieczenie mojego ojca, a jeśli tak to jakie wtedy dokumenty musze przedstawić w szpitalu, aby koszt tego pobytu był na jego ubezpieczenie?
incognito, musisz być zgłoszona do ubezpieczenia zdrowotnego w ZUS (jest taki druk). Wtedy ten druk + dowód aktualnego ubezpieczenia taty. Jeśli nie byłaś zgłoszona, to kiepsko.
Wtedy chyba uczelnia może coś poradzić. Tylko instytucje rozliczne uprawiają "spychologię" i nawet jeśli zgodnie z ustawą masz prawo do opieki zdrowotnej, to zaczyna się przepychanka: uczelnia np. do pomocy społecznej etc. Uczelnie (studia dzienne) mają pulę (powinny mieć) na studentów, którzy nie mają dowodu ubezpieczenia z innego tytułu.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
27 grudnia 2012 15:06
halo-a jeżeli nie jestem-i skąd mam wiedzieć czy jestem?, a zostanę zgłoszona to dostaje jakiś świstek, że jestem? sory za zapewne głupie pytania, ale w ogóle się nie orientuje
Otóż, jutro jadę założyć sprawę o alimenty na dziecko. Syn lat 5 chodzi do szkolnej zerówki. Jestem bezrobotna, zarejestrowana w PUP. Ojciec dziecka nie ma żadnego realnego adresu, który mogłabym podać we wniosku. Kursuje gdzieś między Holandią a Ukrainą, u rodziny swojej się nie pojawia, a oni nie chcą za niego odbierać listów poleconych. Chciałam podać adres jego znajomego, u którego zatrzymuje się gdy jedzie na Ukrainę, ale znajomy bardzo niechętny na to. Jeśli nie będę mieć wyboru, to może go wybłagam. Ale to jest jeszcze do ogarnięcia, bo w razie czego szybko go namierzą, bo średnio 3 razy w miesiącu przekracza granice z Ukrainą.
Pytanie moje jest: o ile mogę wnioskować, realnie tak i jak to przedstawić przed sądem, jak to umotywować? Ojciec dziecka legalnie nie jest nigdzie zatrudniony, ale ja wiem, że jeździ busem i wozi towar z Holandii na Ukrainę, meble, samochody na lawecie itp. Od czerwca tego roku ( bo wtedy się wyprowadził) wysłał mi łącznie 1600 zł, choć umawialiśmy się, że będzie wysyłał 1000 zł miesięcznie (600 na dziecko i 400 na spłatę kredytów i zadłużeń, które wszystkie były na moje nazwisko a brane na "wspólne cele" z których nic nie wyszło )
Wiem, że w sądzie mogę wnioskować o 50% średnich kosztów jakie ponoszę na dziecko, jak to udowodnić, że tyle wydaję, jak w ogóle to policzyć i jak to przedstawić sądowi?


Rudasek,
Do Twojej wiadomości, obowiązuje art. 132 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który jest podstawą aby dochodzić alimentów od rodziców ojca Twojego dziecka, gdy od ojca uzyskanie alimentów jest niemożliwe lub nadmiernie utrudnione. W Twojej sytuacji bym szła tą drogą, bo okoliczności wskazują że uzyskanie (zasądzenie) alimentów od ojca bedzie bardzo utrudnione (chociażby dlatego np. że sąd nie bedzie mógł skutecznie doreczyć pozwu, że po zasądzeniu komornik nie będzie mógł wyegzekwować alimentów z uwagi na brak miejsca stałego pobytu i zatrudnienia ojca dziecka).
Występujesz do sądu z pozwem p-ko dziadkom dziecka o zasadzenie alimentów. W uzasadnieniu do pozwu piszesz o wszystkich okolicznościach, które dowodza że ojciec jest nieuchwytny, nie ma stałego zajęcia, pracuje nielegalnie, a tym samym uzyskanie od niego alimentów będzie co najmniej bardzo utrudnione.
Jakie plusy takiego rozwiazania? Pozew szybko zostanie doreczony (zapewne jego rodzice mają stałe miejsce zamieszkania, poczta będzie wysłana na ich nazwisko), rodzice mają zapewne stałe dochody (emerytura?)..... oraz (paradoksalnie) nie tylko Ty wtedy będziesz szukała ich syneczka aby go zmusić do płacenia :-).
Polecam Ci to rozwiązanie.

Co do wysokości alimentów. Nigdzie nie jest powiedziane, że występujesz o 50 % kosztów. Zgodnie z art. 129 par. 2 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wysokość alimentów określa się stosownie do "możliwości zarobkowych i majątkowych" osoby zobowiązanej. Sąd określi po przeprowadzeniu rozprawy kwotę alimentów. Jeżeli jesteś bezrobotna i nie masz innych dochodów - na Twoim miejscu występowałabym o zasądzenie pełnych kosztów utrzymania dziecka. Wszelkich kosztów miesiecznych, nie tylko opłaty np. za żłobek czy przedszkole, ale również kosztów utrzymania, ubrania itp. Wiadomo, że sąd obetnie Ci kwotę, ale dlaczego ma Ci obciąć od połowy?
jak je policzyć? Np. przez miesiąc - dwa miesiace zbieraj rachunki za zakupy, gdzie bedziesz miala wyszczególnione artykuły dla dziecka. Bez ekstrawagancji. Takie, które kupujesz na co dzień.  Pamiętaj, że alimenty są "na dziecko" - czyli mają pokrywać koszty utrzymania dziecka (nie Twoje). Spłata kredytów, zadłużenia - niestety nie wchodzą w skład alimentów i ich nie możesz sumować i podawać w pozwie.
mam prblem 🙁
chodzi o bibliotekę.
Lata temu, w 2006 r. wyprowadziłam się z miasta A do miasta B na drugim końcu Polski.
Pod koniec roku 2005 wypożyczyłam książkę z biblioteki zmiasta A.
Oczywiście zapomniałam oddać.
Dwa lata temu biblioteka przysłała mi upomnienie o nieoddanej książce - bijąc sie w pierś, odesłałam
wypożyczoną książkę i jeszcze dwie gratis - w ramach przeprosin.
Niedawno moi rodzice - z miejsc mojego miejsca zameld. stałego - dostali wezwanie do zapłaty z firmy windykacyjnej
za nieoddaną książkę.
Pomijając fakt, że książkę odesłałam, nie trzymałam przez dwa lata dowodu nadania. Zadzwoniłam do biblioteki, rzeczywiście,
książka wypożyczona, ale kiedy ? - w październiku 2010 r.  🤔
Pytam - jakim cudem ? wypożyczałam w 2005 ... A to takim cudem, ze była zmiana systemu bibliotecznego na komputerowy.
I teraz jestem w kropce ... Nie wiem, w którą strone iść, do kogo sie zgłosić. No ewidentnie moja wina kończy się tylko na nieoddaniu książki w terminie.
Będę niezmiernie wdzieczna za jakiekolwiek porady.

edit: dodam, że wezwanie przyszło listem zwykłym - żadnym poleconym, czy za potwierdzeniem odbioru.


Tak naprawdę do Twojej decyzji co rozbić dalej z wezwaniem windykacyjnym. Czy wystawiono je na wysoką kwotę?
Praktyka wskazuje, że firmy windykacyjne nie patyczkują się tylko - działając na pograniczu prawa, a nawet je przekraczając - wysyłają sprawę do sądu o nakaz zapłaty (najczęściej jest sprawa kierowana do SR w Lublinie do postępowania elektronicznego) bez żadnych dowodów na zasadność roszczenia. I tyle.
Za jakiś czas dostaniesz z sądu nakaz zaplaty (kwota dochodzona + koszty postępowania) i będziesz miała 14 dni na wysłanie sprzeciwu od nakazu zapłaty, w którym to TY będziesz udowadniać, że dopełniłaś wszystkich obowiązków, a dochodzona kwota im sie nie nalezy.
Ja na Twoim miejscu bym się z nimi trochę pobawiła i nie płaciła - bo nie lubię jak się ze mnie robi "głupka". Ale ja mam w tym jakieś doświadczenie.
Nie wiem, jak Ty. Jeżeli nie czujesz się na siłach wchodzić w spór i udowadniać że nie jesteś wielbłądem - to musisz przemyśleć i zdecydować co z tym dalej robić, czy nie lepiej zapłacić i mieć to z głowy. Tak od praktycznego punktu widzenia.
incognito, jeśli w przeszłości(!) ojciec zgłosił cię do swojego ubezpieczenia jako członka rodziny, to zrobił to na formularzu, którego kopii potrzebujesz. To rodzinne ubezpieczenie (gdy jesteś pełnoletnia) obowiązuje (chyba do 25 lat) o ile oficjalnie mieszkasz z rodzicami (adres stałego zameldowania?) i się uczysz. Jeśli te warunki nie są spełnione a ty jesteś studentem dziennym - to powinnaś pytać na uczelni jak sprawę rozwiązać. Jeśli jesteś "zaoczna" to możliwe, że nie jesteś ubezpieczona w ogóle (jeśli sama się nie zgłosiłaś i nie opłacasz składki).
Podobno od 1.01 ma wejść system komputerowy sprawdzający prawa do ubezpieczenia.
Jeśli "wyskoczy" w nim, że nie jesteś/nie byłaś = masz problem.
bera7
na prawnika mnie nie stać 🙂 takie życie 🙂 Ale dziękuję za radę.
damarina
To bardzo cenne informacje. Szkoda, że złożyłam już pozew. Choć z drugiej strony nie wiem, czy zrobiłabym to ojcu ojca dziecka. To porządny, wrażliwy facet po 3 wylewach, a jego matka nie żyje już 13 lat. A ojciec dziecka i tak płacić nie będzie i będzie miał to w d... Za dobrze go znam by mieć złudzenia, że będzie inaczej 🙂
Pani w sądzie poradziła mi bym wnioskowała o ustalenie kuratora, który będzie reprezentował pozwanego (czyli ojca dziecka) w sądzie. Na zbieranie rachunków to już chyba za późno, ale zobaczę. Może chociaż ze szkoły uzyskam te za książki i obiady. Kupiłam mu ostatnio 2 kurtki zimowe ( jedną do szkoły, drugą do stajni ) buty, spodnie, bluzy i oczywiście nie wzięłam rachunków 🙂 Mieszkanie wynajmuję "na czarno". Sąd będzie uwzględniał takie informacje i wierzył mi "na słowo"???
damarina
To bardzo cenne informacje. Szkoda, że złożyłam już pozew. Choć z drugiej strony nie wiem, czy zrobiłabym to ojcu ojca dziecka. To porządny, wrażliwy facet po 3 wylewach, a jego matka nie żyje już 13 lat. A ojciec dziecka i tak płacić nie będzie i będzie miał to w d... Za dobrze go znam by mieć złudzenia, że będzie inaczej 🙂
Pani w sądzie poradziła mi bym wnioskowała o ustalenie kuratora, który będzie reprezentował pozwanego (czyli ojca dziecka) w sądzie. Na zbieranie rachunków to już chyba za późno, ale zobaczę. Może chociaż ze szkoły uzyskam te za książki i obiady. Kupiłam mu ostatnio 2 kurtki zimowe ( jedną do szkoły, drugą do stajni ) buty, spodnie, bluzy i oczywiście nie wzięłam rachunków 🙂 Mieszkanie wynajmuję "na czarno". Sąd będzie uwzględniał takie informacje i wierzył mi "na słowo"???


Rudasek

Hmmm .... jeżeli masz opory "rodzinne" to pozostaw tak jak jest. Co do kosztów. Zlicz koszty, ktore średnio ponosisz na dziecko miesięcznie (koszty jedzenia, ubrania. ale także mieszkania, mediów  itp). Nim będziesz mieć wyznaczoną rozprawę - minie kilka tygodni/ miesiecy (?). Przez ten czas zgromadzisz potrzebne rachunki (to moga być np. wydruki z kasy fiskalnej, nie musza być f-ry) i dołączysz w późniejszym terminie na rozprawie. Jeżeli nie bedziesz mieć na wszystko rachunków, to też się nie przejmuj. Podasz do protokołu w sądzie oświadczenie, że takie a nie inne koszty ponosisz. I tyle (oczywiście lepiej mieć rachunki, ale to nie koniec świata). Ze szkoły weź zaświadczenie co do wydatków na książki i obiady itp.
Co do kuratora - jak najbardziej: wnioskujesz (na piśmie) o ustanowienie kuratora dla osoby nieobecnej (możesz się powołać na art. 601 kpc). we wniosku musisz uzasadnić, z jakich powodów sądzisz że ojciec Twojego dziecka jest "osobą nieobecną": nie mająca miejsca pobytu, kórej nie będzie mozna doręczyc pozwu, ani dalszych pism i zawiadomień z sądu. Po ustanowieniu kuratora jw. odpadnie problem doreczeń w trakcie sprawy sądowej. A to już dużo.
Nie wiem czy razem z pozwem wniosilaś o zwolnienie od kosztów sądowych oraz o ustanowienie pełnomocnika z urzędu? Jeżeli nie - to gorąco polecam. Jest to związane z wypełnieniem formularzy (w sekretariacie sądu powinny być dostępne). Zrób to jak najszybciej, a będzie Ci łatwiej na przyszłość.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
02 stycznia 2013 06:50
Czy jest tu ktoś, kto zna się na przepisach związanych ze wspólnotami mieszkaniowymi?

Mam pytanie czy wspólnota mieszkaniowa może "straszyć" mieszkańców karą za niewpuszczenie do domu ludzi, którzy mierzą przepustowość wentylacji?

W połowie grudnia było mierzenie przepustowości wentylacji w moim bloku, ale nie było mnie w domu. Znalazłam kartkę w skrzynce, że w styczniu będzie kolejny pomiar, ale jeśli nie będzie mnie w domu (tzn nie wpuszcze panow), to następna wizyta bedzie na mój koszt.

Czy ja musze wpuszczać takich ludzi do domu? To nie jest wizyta kominiarza...
rudasek, biorąc pod uwagę, że idziesz walczyć o pieniądze na najbliższe kilkanaście lat. Moja przyjaciółka jest w bardzo złej sytuacji, ale znajomi zrzucili się na pożyczkę, aby opłacić prawnika. W takich sprawach dowiesz się jak ująć mieszkanie itp. W mieście wojewódzkim pomoc prawna  kosztowała ogółem 1500zł.

opolanka, ten pomiar jest dla bezpieczeństwa Twojego i innych mieszkańców. Macie piece gazowe?
opolanka   psychologiem przez przeszkody
02 stycznia 2013 08:31
bera7, nie, u nas ogrzewanie z ciepłowni.
opolanka, to nie pomogę. Wiem, że tam gdzie były piece gazowe to chodzili nawet 2 razy w sezonie grzewczym z pomiarami. Żeby chronić przed zaczadzeniem.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
02 stycznia 2013 09:20
bera7, tak tak, ja to rozumiem, ale u nas nie ma pieców gazowych i jest wentylacja, która jest teoretycznie sterowana elektronicznie. Ja nie kwestionuje potrzeby robienia takich pomiarów, ale czy wspólnota może mnie straszyć obciążeniem kosztami, jeśli kogoś nie wpuszczę do domu?
Czy jest tu ktoś, kto zna się na przepisach związanych ze wspólnotami mieszkaniowymi?

Mam pytanie czy wspólnota mieszkaniowa może "straszyć" mieszkańców karą za niewpuszczenie do domu ludzi, którzy mierzą przepustowość wentylacji?

W połowie grudnia było mierzenie przepustowości wentylacji w moim bloku, ale nie było mnie w domu. Znalazłam kartkę w skrzynce, że w styczniu będzie kolejny pomiar, ale jeśli nie będzie mnie w domu (tzn nie wpuszcze panow), to następna wizyta bedzie na mój koszt.

Czy ja musze wpuszczać takich ludzi do domu? To nie jest wizyta kominiarza...


Wspólnoty mieszkaniowe dzialaja na podstawie uchwal podejmowanych przez mieszkańców. Każda wspólnota mieszkaniowa ma autonomię w tym temacie. Prawo tylko bardzo ogólnie reguluje temat wspólnot mieszkaniowych.  Polecam, abys zainteresowala się bliżej, jakie uchwały podjęła Twoja Wspólnota oraz jak działa Zarząd Wspólnoty (jakie regulacje przyjmuje). Uchwały wspólnoty/ decyzje zarządu obowiązują każdego mieszkańca (także Ciebie). Tutaj bym szukala odpowiedzi na Twoje wątpliwości.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
03 stycznia 2013 09:17
damarina, na szczęście znam te uchwały, szczególnie tę o porządku domowym. Poczytam jeszcze dokładniej. Ja oczywiście panów wpuszczę do domu, tylko zastanawiam się jak w świetle prawa wygląda "straszenie" obciążeniem za taką wizytę.
W każdym razie dzięki!
Czy może mi ktoś wyjaśnić co oznacza status pokrzywdzonego?
Rok temu byłam świadkiem wypadku na drodze i potem na komendzie składałam zeznania. I nagle wczoraj otrzymałam pismo z prokuratury, że w związku ze sprawą otrzymałam status pokrzywdzonego..
Jakaś dobra dusza mogłaby mi wyjaśnić po ludzku co to oznacza?
A brałaś udział w wypadku czy tylko byłaś świadkiem?
byłam tylko świadkiem jedyny mój udział to udzielanie pierwszej pomocy poszkodowanym.
To nie powinaś być poszkodowanym. Żadnych konsekwencji to dla Ciebie nie będzie miało, bo jak rozumiem, nie jesteś zainteresowana czynnym udziałem w postępowaniu. Dostaniesz pewnie tylko wezwanie na rozprawę, żeby jeszcze raz złożyć zeznania
Czy może mi ktoś wyjaśnić co oznacza status pokrzywdzonego?
Rok temu byłam świadkiem wypadku na drodze i potem na komendzie składałam zeznania. I nagle wczoraj otrzymałam pismo z prokuratury, że w związku ze sprawą otrzymałam status pokrzywdzonego..
Jakaś dobra dusza mogłaby mi wyjaśnić po ludzku co to oznacza?


Jeżeli toczy się postępowanie prokuratorskie o przestępstwo (najprawdopodobniej)- to zostałaś poinformowana, że zostałaś zakwalifikowana jako strona tego postępowania. Masz prawo przeglądać akta, wnosić o dopuszczenie do udziału w czynnościach w postępowaniu.  Jeżeli np. prokurator zdecyduje na umorzenie postępowania,  to wtedy będziesz mogła się żalić itp.
Gdy akt oskarżenia zostanie przesłany do sądu ( o czym również zostaniesz powiadomiona), będziesz mogła wnosić o przyznanie Ci statusu oskarżyciela posiłkowego.

Z praktycznego punktu widzenia, na Twoim miejscu bym ew. przejrzała akta prokuratorskie, zobaczyła dlaczego (na jakiej podstawie) uznano, że jesteś pokrzywdzoną. Może tam była stwierdzona jakaś Twoja szkoda?
Dzięki damarina 🙂 Czyli tak po ludzku mówiąc będę musiała iść do sądu i powiedzieć jeszcze raz to co mówiłam na policji.
w aktach nie ma słowa o jakiejkolwiek mojej szkodzie, jedynie jakie mam prawa w związku z przyznanym statutem. Opisany jest wypadek, jak do niego doszło, kto ponosi winę i potem, że w związku z tym mam statut pokrzywdzonej
Podobnie jak Forta uważam, że nie powinnam być pokrzywdzoną - myślałam, że będę powołana ew. jako świadek...
Dzięki damarina 🙂 Czyli tak po ludzku mówiąc będę musiała iść do sądu i powiedzieć jeszcze raz to co mówiłam na policji.
w aktach nie ma słowa o jakiejkolwiek mojej szkodzie, jedynie jakie mam prawa w związku z przyznanym statutem. Opisany jest wypadek, jak do niego doszło, kto ponosi winę i potem, że w związku z tym mam statut pokrzywdzonej
Podobnie jak Forta uważam, że nie powinnam być pokrzywdzoną - myślałam, że będę powołana ew. jako świadek...



Jeżeli dostaniesz Począ wezwanie do sądu na określony termin, aby złożyć zeznanie w charakterze ŚWIADKA (!), wtedy będziesz miała obowiązek stawić się w tym terminie na rozprawę i opowiedzieć o zdarzeniu. Sędzia, prokurator czy adwokat będa mogli Ci zadawać dodatkowe pytania odnośnie zdarzenia. Tak więc będzie trochę inaczej jak na Policji. Ale nic strasznego w sumie.
Mam mały problem. Ponad rok temu rozeszłam się z moim wieloletnim narzeczonym. Nie wziął on części swoich rzeczy i pomimo kilkukrotnych próśb nadal te rzeczy u mnie są. W międzyczasie sprzedałam mieszkanie i za góra miesiąc czeka mnie przeprowadzka. Nie wiem co zrobić z tymi rzeczami. Mogę je wyrzucić? Oddać? Uznać za swoje? On cały czas deklaruje chęć odebrania tych rzeczy, ale jakoś nie widać żeby na serio się zbierał, a aja nie będę miała miejsca na ich dalsze przechowywanie.
Napisz mu formalne wezwanie, ze do dnia...... Ma odebrać swoje rzeczy. W przeciwnym wypadku wystawisz je na śmietnik na ul......... Wyślij listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Nie będzie mógł wtedy Cię oskarżyć, że wyrzuciłaś jego rzeczy, a Ty będziesz w razie w miała dowód, że uprzedzałaś.
Mam mały problem. Ponad rok temu rozeszłam się z moim wieloletnim narzeczonym. Nie wziął on części swoich rzeczy i pomimo kilkukrotnych próśb nadal te rzeczy u mnie są. W międzyczasie sprzedałam mieszkanie i za góra miesiąc czeka mnie przeprowadzka. Nie wiem co zrobić z tymi rzeczami. Mogę je wyrzucić? Oddać? Uznać za swoje? On cały czas deklaruje chęć odebrania tych rzeczy, ale jakoś nie widać żeby na serio się zbierał, a aja nie będę miała miejsca na ich dalsze przechowywanie.


Ja bym napisała do niego maila, że jeżeli do tego a nie innego dnia nie odbierze swoich rzeczy, oddasz je na płatne przechowanie (są takie miejsca, gdzie za pieniądze można je przechować) na jego koszt.
Albo napisz, że od dnia następnego będziesz go obciążać kosztami (np. 5 zł za dzień) przechowania jego rzeczy. Usługa składowania/ przechowania jest przecież płatna :-). I wzywaj go do zapłaty co jakiś czas. Coś takiego ....

Jeżeli to nie poskutkuje, może spróbuj namierzyć jego rodziców/ rodzeństwo/ przyjaciół? I tam spróbuj oddać te rzeczy.
Raczej bym jego rzeczy nie wyrzucała na śmietnik, bo widać że chłopak się jakoś nimi interesuje - bo co mu dawać pretekst, żeby Cię ciagał po zarzutem zniszczenia jego cennego mienia?
Damarina i co z tego, że Szaga będzie go obciążała kosztami? Jak to potem wyegzekwuje? Będzie się sądzić? Jak wykaże, że przechowanie wynosi 5zł dziennie? Wg mnie za dużo komplikacji.
I Szaga wysyłaj wszystko poleconym, a nie mailem.
Damarina i co z tego, że Szaga będzie go obciążała kosztami? Jak to potem wyegzekwuje? Będzie się sądzić? Jak wykaże, że przechowanie wynosi 5zł dziennie? Wg mnie za dużo komplikacji.
I Szaga wysyłaj wszystko poleconym, a nie mailem.


Taka moja propozycja "na gorąco".
Tak, aby wywołać presję na koledze i go mocniej zmotywować do działania.
Jakoś na wizję pozostawienia rzeczy na śmietniku reaguję - a gdyby on był złośliwy i chciał mnie wkurzyć, to od razu by mi wypalił z zarzutem zniszczenia jego własnego, bardzo cennego mienia. Taka obrona przez atak.

A tak w ogóle masz rację. W praktyce chyba najlepiej by było spróbować odesłać jego rzeczy rodzinie, jeżeli nie głosi się do określonego dnia po nie.... tak myślę.
Masz rację, odesłanie mu rzeczy, po wezwaniu go do odbioru, byłoby najlepszym rozwiązaniem.
oczywiście wysyłka na jego koszt:P
Pomysł jest niezły, ale nie wiem czy wykonalny. Czy jakaś firma transportowa podjęła by się przewiezienia rzeczy nie będąc pewna, że ktoś to odbierze i zapłaci? Bo tego jest sporo i duże gabarytowo (np. zmywarka). Najbardziej mnie korci to wszystko po prostu rozdać i niech on się martwi 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się