kącik skoków
Wiem wiem, sama w 2011 te w Toruniu wygrałam, tylko pojawia się taka refleksja że im wyższe konkursy tym koszty większe i wyjazd na zawody kosztuję już parę tysięcy, a nie np. 600 zł, już nie mówiąc o tym że wygrać jest też trudniej, a nagrody wcale nie różnią się tak bardzo, a wręcz czasem są lepsze na niższych klasach... taki trochę brak motywacji do działania. Oczywiście nie rozwijamy się tylko żeby wygrywać, ale miło by było jak się jedzie na jakieś poważniejsze zawody i się uda, to poczuć że się już nie jest na podwórkowych zawodach i móc sobie coś porządnego za tą wygraną kupić ;/
Powiem szczerze że jak czasem patrze na propozycje i w niższych jest więcej kasy do wygrania to mnie skręca 🤔 i kusi 😎
teraz w Lesznie były ZR+ZO w P na zr było za 1miejsce 300zł a w N na zo 250zł 😁
byłam na takich zawodach gdzie w L było 1000zł a w N 300zł 😎
Ta, potem się patrzy jak stare wygi się ścigają z dzieciaczkami, jedna z bardziej żenujących i obrzydliwych rzeczy.
Ta, potem się patrzy jak stare wygi się ścigają z dzieciaczkami...
Pamiętam takie zdarzenie, że Sędzia Główny zwrócił półżartem uwagę "starej wydze", że objeżdża dzieci - a wyga przekazała puchar jeźdźcowi, którego wyprzedziła, w czasie rozdania nagród i odbyło się to w wesołej atmosferze.
Bardziej traumatyczny przebieg mają zawody, gdy wygrywa dziecko - mina "wygów "bezcenna". Swego czasu miało miejsce zdarzenie, że młody zawodnik wygrał DR - podniosły się głosy, że jemu "nie wolno" bo coś tam, że za lekki jest, czy za młody.
Powiem szczerze że jak czasem patrze na propozycje i w niższych jest więcej kasy do wygrania to mnie skręca 🤔 i kusi 😎
Że się wtrącę 🙄 Ja byłam kiedyś na takich zawodach, że wielkość wygranej zależała od ilości startujących. Czyli jeśli w L było 20 koni a w N 10 to w tej niższej klasie było więcej kasy do wygrania (może brali kasę z wpisowego). I też dużo na amatorkach jeżdżą doświadczeni jeźdźcy na NIBY niedoświadczonych koniach. Dla mnie było trochę krzywdzące, bo obie z moim koniem nie jesteśmy jakąś super doświadczoną parą 🙄
Nestor Ja do dziś pamiętam moje drugie w życiu zawody. Totalnie podwórkowe...Wygrałam wtedy z jeźdźcem, który miał III licencję. Perfidnie chciał zgarnąć wszystkie nagrody 😤 Do dzisiaj jestem z tego dumna 🏇
Ja do dziś pamiętam moje drugie w życiu zawody. Totalnie podwórkowe...Wygrałam wtedy z jeźdźcem, który miał III licencję. Perfidnie chciał zgarnąć wszystkie nagrody 😤 Do dzisiaj jestem z tego dumna 🏇
Co za bezczel! Przyjechał na zawody wygrać konkurs! Jak on śmiał w ogóle.
Nie ma co przesadzac, ale jak ktos jedzie 8smy sezon te sama klase na tym samym koniu zrobionym co najmniej 3 klasy wyzej tylko po to, zeby zrobilo mu sie lepiej w dupie, to robi sie niesmacznie 🙂
przecież każdy jeździ to na co ma ochotę, a wygrywa najlepszy 🙄 co w tym dziwnego?
Doświadczeni zawodnicy też mają 4 latki i chyba C nie pojadą od razu żeby nie robić przykrości małym bulwersującym dziewczynkom 🤔wirek:
Piszcie sobie co chcecie, ale ja właśnie ponad 10 lat temu byłam "małą, zbulwersowaną dziewczynką", której denerwował fakt, że na podwórkowych zawodach w klasie LL jedzie stary facet z III klasą na doświadczonym koniu, który powinien już jeździć o wiele, wiele wyżej a nie jeździ bo wie, że będzie miał mniejsze szanse na wygranie....ufff!
No tak, z trójka to przecież zawodowiec jest. Jak on śmiał LL jechać.
A dla mnie to było, jest i będzie żenujące, że doświadczeni zawodnicy na dobrych koniach ścigają się po L z dzieciakami, bo dzieciaki nie mają jak wygrać i już wchodząc w ten sport, na samym początku drogi, rośnie w nich przekonanie, że ni hu hu się nie da, bo jak wygrać z Panem co to 20 lat jeździ i normalnie N/C na swoim koniku pomyka.
W wielu krajach obowiązuje np. punktacja koni, które, jeśli zdobędą x punktów w konkursach niższych klas (pod tym samym zawodnikiem) mogą startować tylko poza konkursem.
Właśnie, zgadzam się ze Strzygą 🙂 Chciałam Wam dać jeszcze jakiś przykład, ale oszczędzę dalszej dyskusji :kwiatek:
Są tez osoby które robią to dla zabawy 😉
no jasne że są, ale wtedy nic ich obchodzą kwoty wypłat za wygrane.
kurczę, ale nie pomyśleliście, że nie każdy jest może w formie, nie każdy koń jest formie, nie każdy czuje się na siłach, żeby jeździć wyższe konkursy? Jak ktoś zostaje w niższej klasie, to źle, jak ktoś się pcha wyżej, to też źle, bo po co się pcha 🙄 Wolę oglądać ładne, szybkie równe przejazdy w niższych klasach, niż jakieś masakry w klasach wyższych. I tak samo, jak startuję- większą satysfakcję mam, jak objecie mnie pan x jeżdżący tą samą klasę od 20 lat, niż jak wygram z początkującymi. Takie jest moje zdanie 🤔wirek:
Strzyga Ale po to są właśnie konkursy kucykowe i dla dzieci na dużych koniach, żeby dzieciaki jak nie chcą nie startowały z dorosłymi zawodnikami, a poza tym według mnie lepiej startować z bardziej doświadczonymi zawodnikami.
Amasza ale kokursów klasy LL,L nie jeździ sie po to żeby je wygrywać, tylko żeby zdobyć doświadczenie. Kiedyś mi ktoś mądry powiedział "naucz się jeździć a wygrywanie przyjdzie samo" i się jakoś nie przejmowałam.
Frania, ja dałam taki luźny przykład który zdarzył się MNIE x lat temu 🙂 Zgadzam się z Wami, że nie każdy jeżdżący 20 lat musi jeździć już konkursy od N w górę. Ja sama nie jeżdżę na zawody często i nadal jestem na poziomie klasy L :P Dałam tylko przykład, że będąc dzieckiem ograłam pana, który miał o wiele większe doświadczenie, a jechał zawody, gdzie średnia wieku była 12 lat a wysokość przeszkód w LL jakieś 60-70cm...Nie każę takim ludziom jeździć od razu C, ale są dla takich trochę "ambitniejsze" zawody amatorskie 🙂
W zeszłym roku przegrałam z dziewczyną, która jeździ wysokie klasy, ale miała młodego konia. Nie jestem zła, bo schrzaniłam dogrywkę. Wzięłam z tego naukę i ćwiczymy z koniem co zepsułam. Po to są dla mnie zawody 🙂 Jak po przerwie zacznę jeździć znowu konkursy, i nasze "treningi" zaowocują, to pójdziemy dalej o kroczek pewnie 🙂
Amasza, a znasz tego pana? może miał wypadek, kontuzję i narazie nie może pójść wyżej? może jest początkujący i kupił sobie konia profesora? Rozmawiałaś z nim o tym, czy tylko z plotek zazdrosnych ludzi, których objechał wyciągasz wnioski, że może jeździć wyżej? Gdyby to było takie proste, to w C byłaby taka sama frekwencja jak w LL, bo przecież każdy z nas jeździ tyyyyle lat...
A wzięłaś pod uwagę, że może...dał Ci się objechać? Swoją drogą to fajnie, że na podwórkowych zawodach zjawia się jeździeć, który potrafi coś więcej. Moim zdaniem nie można się martwić, że kogoś objedzie, tylko się cieszyć, że można popatrzeć jak powinno się prawidłowo prowadzić konia czy zobaczyć jakiś skrót. Zwłaszcza, że zawody podwórkowe są dla większości osób pierwszymi zawodami 🙂
Znam i nadal znam 🙂 Już nie jeździ zawodów wogóle. Teraz inaczej na to patrzę, tak jak piszesz, ale dzieci to dzieci. Doświadczenie doświadczeniem, ale taka wygrana dla małolata dużo znaczy. Tym bardziej, że pan w klasie L nie dał nikomu forów. Więc myślę, że jeśli zawody są niby otwarte, ale bardziej dla dzieci, to zostańmy przy tych dzieciach 🙂 Nie mam dla pana żalu, ale myślę że popełnił wtedy mały "Fail" .
Amasza, ale co miał zrobić ten pan? Nie wystartować w ogóle? Mimo, że np. zawody blisko, mimo, że każdy start jest cenny dla konia? I że warto konia do sezonu wdrażać spokojnie? Że mogło być x powodów, dlaczego nie mógł/nie chciał jechać wyżej? Czy miał zatrzymać konia w trakcie przejazdu?
Fajnie, jeśli są "debiuty" - konkurs tylko dla jeźdźców i koni w pierwszym sezonie startów. Ale niski konkursy otwarte też muszą być.
Tylko że ten pan nie był debiutujący, koń również 🙂 Jak już mówiłam, nie mam do nikogo żalów. To zdarzenie było dość dawno, gdy byłam dzieckiem. Teraz inaczej na wszystko patrzę 🙂 Nie ma co się sprzeczać, bo jak piszesz różne są sytuacje, cele i trzeba je odróżniać 🙂 Byle dążyć do tego, żeby zawody pojechać w dobrym stylu i nabierać doświadczenia - obojętnie w jakich klasach się jedzie. Może trzeba wpajać dzieciom, że nagroda nie jest w tym wszystkim najważniejsza. Ja wychowywałam się jeździecko pod presją konkurencji..niestety...ale po jakimś czasie trafiłam na odpowiednią osobę, która nakierowała mnie na inny tor myślenia 🙂
A dla mnie w przeszłości możliwość jeżdżenia "na równi" z super jeźdźcami było największą motywacją.
A jak ograła taka małolata Skrzyczka czy Uchwata to dopiero była duma!
Dla mnie ta presja profesjonalnych jeźdźców zawsze była bardzo motywująca, zwłaszcza kiedy nie startowałam na koniu profesorze tylko na młodej koyle, która szła na równi ze mną od samych początków.
Nigdy nie przyszło mi na myśl bycie zazdrosną. Po prostu wygrywa lepszy.
Ja myślę, że jest różnica jak dobry jeździec jedzie na podwórkowe zawody aby wdrążyć konia , a kiedy jedzie na te zawody na koniu, na którym regularnie staruje w zawodach do 150 głupie P żeby kasę zgarnąć.. Byłam na takich zawodach. Nie za fajny widok.. Zresztą później pod wynikami/propozycjami były adekwatne do tego zachowania komentarze..
Nie wiem,czy to dobry wątek więc z góry przepraszam jeżeli zadam pytanie nie do tego wątku. Mógłby mi ktoś powiedzieć - jeżeli jestem z Lublina,a licencję zdałam w Warszawie,to po tą licencję muszę jechać do tego klubu,w którym zdałam licencję,czy oni przyślą mi ten papierek?
Powinnaś dostać w miejscu zdania licencji kwitek o zdaniu egzaminu,podpisany przez sędziego kwalifikatora.
nikt Ci nic nie przyśle,takich spraw trzeba samemu pilnować.
zwróć się do sędziego,u którego ten egzamin zdawałaś, podeślij wyniki konkursu,przypomnij się i może załatwisz to zaocznie.
potem z tym papierkiem zgłaszasz się do swojego OZJ by uwzględnili to przy wydawaniu plastikowej licencji na kolejny rok.
żeby jeździć wyżej niż L1 musisz mieć równocześnie srebrną odznakę.