Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.

Almira nie trzeba wymyslac figur. wystarczy jedno pojecie - kontakt i ustawienie na pomoce. Nie zrobisz DOBRZE jakiejkolwiek figury na koniu nie na pomocach. Pokaz mi konia ustawionego na pomoce na samym kantarze, gdzie nie bylo to wczesniej wypracowane na wedzidle.
I na wedzidle wcale nie jest latwiej i szybciej, dobry kontakt na wedzidle jest diablo trudny i dlatego wlasnie czesc ludzi z niego rezygnuje, bo nie daja rady tego ogarnac technicznie.

Wojenka a nie wydaje ci sie ze te wysoko-sportowe hackowe konie maja po prostu dobre podstawy wypracowane wczesniej na wedzidle i ze tak to ujme 'czaja baze'? 😉 Slynne konie Pana Mickunasa i Pani Morsztyn tez spedzily 3/4 zycia na munsztukach, wiec nie jest to szczegolnie auto-magiczne zeby sciagnac kielzno i zrobic to wszystko co zostalo wczesniej wypracowane na wedzidle bez niego 😉
faith, jeśli nie ma kontaktu, to koń nie może podążać za kontaktem, prawda? W sensie masz konia na kantarze, nigdy nie uczonego i nie jeżdżonego na wędzidle, i nie będzie on w stanie np pójść z głową za ręką, obojętnie, w dół, czy w górę? Czy takie podstawy to nawet na kantarze się da?
Moze 😉 moze zejsc z glowa nisko kiedy oddasz mu reke. tylko ze to nie o to chodzi 😉 kon ustawiony na pomoce ma zareagowac caly, od czubka uszu do konca ogona 🙂  tego jeszcze nie widzialam u zadnego kantarkowca od zera 🙂 jak zobacze i nie bede miala watpliwosci to przysiegam ze zmienie zdanie😉
Chyba zaczyna się powoli robić dubel, bo wątek o niższości kantara nad wędzidłem w świetle filmiku p. Morsztyn już był.

I nie ma co po raz drugi dyskutować, bo zostało już nie raz powiedziane że koń robiący elementy grand prix na munsztuku, wędzidle, jest tak świetnie ujeżdżonym koniem, że nie ma większego problemu wykonać to samo po zdjęciu ogłowia. Ale podkreślić trzeba, że jakość wykonania tych elementów będzie jednak różna. I chyba nie ma co tu więcej udowadniać i o co bić pianę.

A porównanie działania kantara (którego nie ma) do działania hackamore jest moim zdaniem śmieszne.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
17 grudnia 2012 17:13
Wojenka a nie wydaje ci sie ze te wysoko-sportowe hackowe konie maja po prostu dobre podstawy wypracowane wczesniej na wedzidle i ze tak to ujme 'czaja baze'? 😉

Nie wydaje mi się,żeby tak było. Jeżeli koń słabo pracuje na wędzidle, a na hacku ok, to nie widzę powodu, dla którego należałoby się z nim szarpać na wędzidle, żeby na konkurs zakładać hack? Da się konia dobrze ujeżdzić i na hacku.
A jak się ktoś nie wybiera na olimpiadę, tylko jeździ rekreacyjnie, to niech se jeździ i na kantarze.
Byc moze, nie widzialam, nie wypowiadam sie na temat zajezdzania na hacku 🙂
Natomiast rekreacyjnie to juz stwierdzilismy ze mozna sobie i pomykac bez niczego o ile jest to przyjemne dla obu stron😉
a to nie chodzi po prostu o to, ze dobry (świadomy i doświadczony) jeździec jest w stanie wypracować wykonanie bardziej złożonych elementów/zebrania na kantarze bo wie "z czym to sie jje"
a almira po prostu jest za cienka w uszach na takie "treningi" i jej wpływ treningu jest przestawieniem się z wożenia na brzuchatym koniu na wożenie na brzuchatym koniu z głową w pionie?
lacuna, zgadzam się, bo chciałaś po prostu pojeździć dla przyjemności, no ale to się nie nazywa trening prawda?
ja też nie umiem jeździć, cały czas się uczę, doszkalam, patrzę na lepszych i wcale to nie jest łatwe
Almira, i właśnie, zacznij od książek, poczytaj trochę volte, są tu naprawdę fajne wątki
kare_szczescie, ale ja miałam dokładnie jak Ty, kilka lat bez trenera bo kasy brak, jeździłam żeby się powozić czy pojechać w teren i to mi wystarczało aż do pewnego momentu, zobaczyłam więcej, poczytałam więcej i priorytety się zmieniły
z tym też się zgadzam:
"Abstrahując od tematu "wpływu treningu", nie każdy kupuje konia, żeby ćwiczyć swoje umiejętności. Póki ma wiedzę dotyczącą opieki nad koniem, to mnie kompletnie nie przeszkadza, że koń jest zwierzęciem do towarzystwa- jak pies. A że ma dodatkowy bonus w postaci możliwości przewiezienia się na drugi koniec lasu, to jeszcze lepiej!"
ale dziewczyna właśnie tu wstawiła zdjęcia i twierdzi że konia trenowała
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
17 grudnia 2012 17:49
Almira Może lepiej było te zdjęcia wstawić do wątku puchnących z dumy czy kącika rekreanta albo do interpretacji zdjęć?
Czasami warto mieć trochę pokory i czytać między wierszami (pomijając złośliwości) uwagi innych i można wyciągnąć konstruktywne wnioski, niektórzy naprawdę mądre rzecz napisali zamiast walczyć jak Don Kichot. :kwiatek:

Rozumiem, że tu wszyscy to konie wytrenowane mają tak, że z marszu olimpiadę pójdą...może przypomnijcie sobie własne początki?

W kwestii hackamore częściowo zgadzam się z Wojenką.
Na prawdę są osoby, które uważają, że na hackamore jeździ się bez kontaktu? Wyobrażacie sobie, że da się przejechać parkur >130 bez kontaktu?  😜
I wydaje mi się, że nie dla wszystkich jeżdżących klasycznie wyznacznikiem progresu i celem jest kiełzno munsztukowe, ale może się mylę.

BTW chyba wszystkie konie zajeżdża się na wędzidle, bo nie wiem czy ktoś na oko potrafi ocenić, że dany koń będzie miał jakiś problem, chociaż nie, znam jednego pana, który to zrobił. Był u nas w stajni kiedyś z wizytą pewien holenderski ujeżdżeniowiec i nigdy wcześniej nie widział naszych koni, ale przechodząc przez stajnię zatrzymał się przy jednym boksie i powiedział, że ten koń na pewno ma problemy z akceptacją wędzidła i chodzi na hackamore i mnie zamurowało, bo faktycznie tak było.
Pozwolę sobie wbić w dyskusję z takim małym cytatem:

"Podstawą sztuki jeździeckiej jest prawidłowa komunikacja jeźdźca z koniem. Jest możliwa tylko wówczas, gdy jeździec sprawnie posługuje się swoim ciałem. Ciałem - a zatem i rękoma."
Karin Blingaut, a więc osoba, która zdecydowanie dobro konia ma na pierwszej pozycji. Osoba, która utrzymuje że jazda na lekkim kontakcie to kwintesencja jeździectwa klasycznego, umożliwiająca subtelną i delikatną komunikację.

Almira, wybrałaś po prostu zły wątek. To nie jest miejsce na interpretację i porady, to jest miejsce na zaprezentowanie osiągnięć ze swojej pracy. Najróżniejszej, bo były tu i konie w treningu wyścigowym, ujeżdżeniowym, skokowym i pewnie rajdowy by się trafił. W każdym wypadku trening za pomocą kompleksowego systemu regularnie wykonywanych ćwiczeń miał na celu zwiększenie możliwości użytkowych konia w danej dyscyplinie - konie ujeżdżeniowe zaczynały się lepiej ruszać i z łatwością wykonywać trudne ćwiczenia, wyścigowe wypracować wydolność i rozwinąć szybkość, skokowe - sprawnie pokonywać parkur. Czy masz konkretny plan i cel, do którego prowadzi Twój trening? Co u konia rozwinęłaś i poprawiłaś?
Mięśnie grzbietu? Owszem, koń na drugim zdjęciu wygląda ciut lepiej, ale ma też np. znacznie krótsze futro. To też zasługa treningu?

Z tego, co piszesz, z wędzidła zrezygnowałaś nie będąc pewną własnych umiejętności i swojej ręki. Wiesz, nieprawny jezdziec na grzbiecie nawet i bez wędzidła będzie się odbijał, telepał, pozostawał za ruchem, klepał w koński grzbiet powodując dyskomfort. O to się już nie bałaś, skupiając się na wyjęciu metalu, jakby to miało równać się pozbawieniu wyrzutów sumienia. Cóż, tak łatwo to nie ma. Trzeba się swoje wytelepać, żeby nauczyć się dobrze siedzieć. Tak samo trzeba ileś tam razy konia niestety złapać za buzię i podszarpnąć, żeby nauczyć się mieć czułą i miękką rękę. Wyjęcie wędzidła tego samo nie zrobi. Argument, że bez wędzidła robi wszystko tak samo dobrze jest żaden. Rzeczywiście? Robicie półparady, dodania, skrócenia, przejścia w równowadze i od zadu, łopatki i piruety w stępie (to proste ćwiczenia) na kantarku, który przy przytrzymaniu ręką "wodzy" leci koniowi na oczy? Chciałabym to zobaczyć. A może wszystko robi, to chodzi o to, że udaje się zakręcać?
No i czy z wędzidłem nie zrobi wszystkiego tak samo dobrze, jak bez wędzidła? Jeśli nie, to macie duży problem, i to najpewniej z ręką jeźdźca. A jeśli tak, to po co się przed tym wędzidłem tak zapierać i bronić, skoro koniowi to nie robi różnicy?

Trening to ciężka, ciężka praca, i pewnie w 20% to jest praca nad koniem, a w 80% nad sobą 😉
azzawa wbrew pozorom i bardzo negatywnemu wydźwiękowi twojego komentarza dziękuję, bo o to chodziło. Mówisz, że jeździłam na grubym koniu i jeżdżę na grubym koniu, tylko z głową w pionie. Mi się wydawało, że jest też trochę inna różnica w tym koniu i spowodowana jest ona właśnie jazdą. Czyli treningiem, czy jakkolwiek nazwie się pracę z surowym koniem od zera, do wykonywania prostych, bo prostych ale elementów ujeżdżenia.

Fantazja czytam, czytam, sporo tego jest do czytania, staram się pracować jak mogę, nad sobą, nad koniem... wydawało mi się do tej pory, że to właśnie jest trening, bez względu na tym czy się pracuje na poziomie klasy L czy jakiejkolwiek innej

lusia722 tak, teraz zdecydowanie widzę, że źle dobrałam wątek, bo cała sprawa toczy się nie o koniu, na czym mi zależało, tylko o kantarze, ale też o kiełznach bezwędzidłowych i kontakcie, co mnie bardzo zaciekawiło 😉 I kilka rzeczy już wyciągnęłam dla siebie, staram się, chociaż przez taką ogólną niechęć wcale nie jest łatwo, bo wiadomo, to od razu powoduje niechęć do słuchania rad, nawet dobrych.

quantanamera coś chyba rozwinęłam, bo z konia "total zero zainteresowania" i surowego, nigdy nie jeżdżonego mam teraz konia, który jest w stanie np. pokonać mały bo mały, ale jakiś tam parkurek, jej specjalnością są ostre zakręty między skokami, półparadę wydaje mi się, że jestem w stanie wykonać, podobnie jak skrócenia i dodania. Może nie zawsze wychodzą idealnie, ale to wina mojego wyszkolenia, a nie kantarka... I nigdy nie twierdziłam, że mój koń wszystko robi, bo na to, no właśnie "jestem za słaba" a i hucka jeszcze do tego nie dorosła. Nie zakładałam wędzidła, bo nie chciałam w nagłych przypadkach, czy w terenie, pociągnąć konia niesłusznie za pysk np. podczas potknięcia, czy spłoszenia (ach, te sarenki). Nie mam pojęcia, czy w tym momencie chodzi tak samo dobrze na wędzidle, bo jakoś nie odczuwałam potrzeby do te pory, żeby to sprawdzić, myślę, że jak każdy koń, któremu włoży się wędzidło drugi raz do pyska chodziła by trochę bardziej spięta i tyle.

dziękuję tym, którzy jakoś pomogli  :kwiatek: i przepraszam jeszcze raz, za pomylenie wątków, skoro mój "trening" to nie Trening.
azzawa wbrew pozorom i bardzo negatywnemu wydźwiękowi twojego komentarza dziękuję, bo o to chodziło. Mówisz, że jeździłam na grubym koniu i jeżdżę na grubym koniu, tylko z głową w pionie. Mi się wydawało, że jest też trochę inna różnica w tym koniu i spowodowana jest ona właśnie jazdą. Czyli treningiem, czy jakkolwiek nazwie się pracę z surowym koniem od zera, do wykonywania prostych, bo prostych ale elementów ujeżdżenia.


nie  miałam na myśli nic zdrożnego bo ja też jeże na ciężarnym wałachu🙁, po prostu to żaden trening w tym momencie,

ale nigdy nie mów nigdy 😉
ekuss   Töltem przez życie
17 grudnia 2012 18:50
Ja wiem,że te stare zdjęcia nie są zbyt dobre,ale lepszych nie mam niestety 🙁
Teraz koń trochę mi się zapuścił,ale tak porównanie sierpień 2011 i 2012- jakaś zmiana? Chociaż minimalna?

2011:



2012:



2011 (tu widać z normalnej perspektywy-reszta moich zdjęć jest robiona z perspektywy żaby :/ )



edit: 2012 😀
ekuss - rozumiem że to taki żarcik sytuacyjny  😁
ekuss   Töltem przez życie
17 grudnia 2012 19:42
ekuss - rozumiem że to taki żarcik sytuacyjny    👍 

Almira, nie przejmuj się, w tym wątku zauważąlny jest tylko trening na poziomie CC w ujeżdżeniu, też to zauważyłam:/
aronka, może faktycznie tak jest. I co z tego? Najwyraźniej tylko te osoby, faktycznie trenują. Masz z tym problem?

Zresztą właśnie po to, żeby rozwiązać te kwestię trening/dupowożenie powstał kącik "Puchnących z dumy".
I tam doceniana jest każda zmiana, nawet jeśli polega na tym, że konik nauczył się zatrzymywać, robi proste ćwiczenia (łopatki, ustępowania), ale też - przytył, ładnie błyszczy albo daje buziaki.
No dobrze, już dobrze, poniżej N-ki to nie trening, ja rozumiem. Nie ważne jak dużo pracy się wkłada, nie ważne co się dzieje i jak często i czy są w ogóle zmiany 😉
Dobrze, dobrze, piszę, ale OSTATNI RAZ, bo się już dubluję, przepraszam, że ten wątek, widać "nie dorastam" tu niektórym do pięt, więc nie mogę podlegać ocenie.

Naturale mnie tępią, klasycy mnie tępią, co ja teraz ze sobą zrobię? ;p
Tak mam z tym problem , bo wg ciebie jazda 6 razy w tygodniu po półtorej godziny, praca nad sobą i koniem , to nie trening?Chyba każdy się kiedyś uczy, a nauka odbywa się właśnie w tej części dnia którą nazywamy "treningiem".
Tak uważam,że jazda na koniu który chodzi L-ki to tez trening! 👿
Anderia   Całe życie gniade
17 grudnia 2012 20:18
Tak uważam,że jazda na koniu który chodzi L-ki to tez trening! 👿

Oczywiście. Tylko jest jazda i "jazda" 😉 A tutaj raczej nie chodzi o tą w cudzysłowie.
Almira, aronka
na prawdę nie dostrzegacie różnicy pomiędzy jazdą rekreacyjną (ba, dajmy nawet z instruktorem) a treningiem?
Już nie chodzi o poziom jaki kto reprezentuje, ale o rozróżnienie tych dwóch pojęć?
aronka, To trochę tak, jak z nauką jazdy samochodem na "eLce" i trenowaniem do rajdów samochodowych - to jazda, i to jazda. Ale tylko jedno z nich to trening 😉
Ale chyba ktoś kto jeździ L-ki nie tylko wozi dupsko, ale chyba "coś" robi na tym koniu, nie? 🤔
To wyjaśnijcie różnicę miedzy treningiem a jazdą rekreacyjną .Bo chyba mam trochę inne podejście.
Po jakim czasie jazdę na koniu można uznać w takim razie za trening? A taki świeżo ujeżdżony koń, pierwsze kilka... nawet lat, żeby dojść do skomplikowanych figur ujeżdżeniowych to nie jest trenowany, tylko jeździ się na nim rekreacyjnie? Wozi dupę w siodle? Czy od 4 latka mamy wymagać CS, bo przecież "ja chcę trenować"?
Almira, To raczej nie jest kwestia wieku ani poziomu. Wg mnie to kwestia tego, co ustalamy za cel i w jaki sposób do niego dążymy.

Jak ktoś wsiądzie na konia grand prix i pojeździ sobie w kółko, robiąc parę figur, to nie będzie to trening. A jak ktoś zakłada na konia siodło po raz pierwszy z zamiarem osiągnięcia X w ciągu 3 miesięcy, Y za dwa lata i Z za 5 lat, robi to planowo, z głową i w zgodzie z długofalową myślą, to jest to trening od pierwszego założenia siodła.
Przepraszam ,ale pierwsze słyszę ze z koniem pracujemy terminowo: Za dwa lat ma chodzić C, za pięć wygrać Grand Prix? 😁
aronka, Sorry, trochę na wyrost, ale może dlatego nie możemy się dogadać w kwestii, czym jest trening 😉

Dlaczego od razy zakładasz, że koń ma coś wygrać? Znając fizjologię konia i jego predyspozycje dopasowuje się trening do konkretnego konia. I można założyć, że np. po dwóch latach TRENINGU koń powinien umieć to i to.

W jaki sposób wobec tego chciałabyś przygotowywać konie do zawodów w kategoriach wiekowych? "Przepraszam, czy ja tego 7-latka mogę wystawić w kategorii 5-latków? Bo w wieku 5 lat nie był gotowy".
ewabe przecież praca z koniem jest pełna niespodzianek, jak można założyć kiedy ten konkretny koń osiągnie jakiś tam poziom? 🙄
ewabe no ale widzisz, moja jazda na poziomie L, czy raczej coś około L to nie jest trening, tylko dupowożenie, a to, że koń na kantarze to w ogóle eliminuje jakąkolwiek możliwość treningu.... ale w sumie coraz mniej chce mi się dyskutować, bo tutaj cała dyskusja odbywa się na zasadzie szyderstwa i ogólnej niechęci do czegokolwiek. A koń chodzący pod siodłem trochę ponad 1,5 roku powinien już wykonywać elementy C, albo nie wiem, nie podchodzi w ogóle o trening, to zły wątek i w ogóle... no ok, rozumiem, załóżmy że rozumiem
aronka Jeśli tylko koń pracuje prawidłowo, to dlaczego nie ?
W pracy z młodym koniem trzeba mieć jakiś plan, założenie treningowe, oczywiście modyfikowane przez aktualną formę konia 😉

Trening na poziomie kl.L to także trening, nikt się nie rodzi z umiejętnościami GP. Różnica pomiędzy jazdą rekreacyjną a treningiem jest dla mnie zasadnicza - w tym drugim przypadku ciągle rozwijam swoje umiejętności pod okiem dobrego szkoleniowca, z reguły mam swojego konia, z którym ciężko pracuję nad doskonaleniem wszystkiego, nad rozwijaniem prawidłowego umięśnienia u mojego konia, nad precyzją w każdym możliwym ruchu.
Nie zawsze jest miło i różowo, jeśli jest problem to trzeba go rozwiązać, jeśli koń się buntuje to muszę ten problem przejechać a nie rzucić wodzą i jechać do lasu.
Przy rekreacji mogę sobie pojeździć na kantarze, pojechać w teren albo w ogóle nie wsiadać przez tydzień, jeśli nie mam ochoty. Mam konia tylko i wyłącznie dla przyjemności, a nie dla realizacji sportowych celów 😉 co oczywiście nie wyklucza startów w amatorskich zawodach, ale bez ciśnienia typu 'ook, w tym sezonie wyjeżdżam 4xP, zrobię IIIklasę, pojedziemy jakieś łatwiejsze N na jesień, a w przyszłym roku spróbujemy może C'.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się