Praca przy koniach za granicą załatwiana przez pośrednika

Katarzyna Milczarek szuka luzaka/jeźdźca:
Zatrudni luzaka / jeźdźca, zapewnione zakwaterowania, warunki do uzgodnienia. Kontakt goniaf@plusnet.pl
Dzisiaj dostałam telefon 😀,że mogę wyjechać 30/1 do pracy. Do Distelów. Miałabym także konie do jazdy, jeżeli nie ejstem wystarczająco dobra to oni mnie poduczą ,byl bym była zaangażowana🙂😉 cieszę się bardzo , że będę miała możliwość rozwoju.
Pośrednik, czy z ogłoszenia? 🙂 Powodzenia 🙂 Ja dzisiaj jestem po pierwszym dniu nowej pracy. Pomimo wyrzucenia 4 pełnych kontenerów trocin i słomy, bo boksów nie miał kto sprzątać, to... NIE MAM NIC DO ROBOTY! Aż mi nudno, wstyd przyznać... ^^
Przez pośrednika Dodzilla 😀 Trochę się boję,nowe miejsce itp. Ale chcę się nauczyć,zdobyć doświadczenie i pracować w tym,jestem przyzwyczajona do pracy w stajni,bo mam to na co dzień u siebie. Chciałam jechać przez yardagroom,ale trochę się bałam jako,że to pierwsza praca za granicą😀
platka   Audere est facere
24 listopada 2012 06:45
Wiem, że jeszcze trochę czasu jest, ale chciałam się zapytać czy w ogóle istnieje opcja znalezienia pracy za granicą na okres wakacyjny (2 miesiące)?
W grę wchodzi każda praca od stajennego, po jeźdźca, luzaka itd.
Ograniczeniem jest u mnie język, ponieważ potrafię się dogadać tylko w angielskim, niemieckiego i innych nigdy się nie uczyłam ("jeździecko" ogarniam jeszcze z grubsza włoski, bo musiałam jazdy prowadzić w tym języku).

To jest takie wstępne pytanie, bo nawet nie wiem czy warto brać się za szukanie jeśli taka opcja jest trudno dostępna  😉
Jest taka opcja, choć pewnie łatwiej na 3 miesiące. Nie licz na dobre warunki finansowe-stajni też musi się opłacać zatrudnienie Ciebie. Za to to doskonała opcja żeby zdobyć doświadczenie, podszkolić język i zobaczyć kawałek świata.
Nie liczylabym także, ze to będzie jakas super - ekstra robota, najchętniej zamawiają dodatkowe ręce do pracy przy wyrzucaniu gnoju, porządkach. Takimi przyjemniejszymi zadaniami, jak jazda na fajnych koniach obdarowywuje się stałych pracowników, no, chyba ze koni od groma i zespół nie ogarnia jazdy na wszystkich. Zresztą, jakbyście się czuli, jakbyście tyrali cały rok w deszcz i śnieg, robili super robotę mimo ciężkich warunków, a tu w wakacje przyjeżdża sobie jakiś ktoś tam z jakiegoś kraju i zagrabia same najfajniejsze rzeczy do zrobienia w stajni i mówiąc szczerze obija się na słoneczku 😉
platka   Audere est facere
24 listopada 2012 15:28
ależ oczywiście, biorę pod uwagę głównie robotę taką "jedną z gorszych" jak nie najgorszą:P
właśnie chodziloby mi o podszkolenie się w języku plus zdobycie doświadczenia.

ogólnie zastanawiałam się czy w ogóle taką robotę da się znaleźć czy lepiej kombinować w Polsce :P
Jakiś czas temu  zadałam pytanie a innym wątku ale nie dostała odpowiedzi.
Czy ktoś pracował może w Austrii i kojarzy zawodniczkę ujeżdżenia  Tamare Brandner i mógłby coś o niej powiedzieć?
Bardzo mi zależy.
Cobrinha, co prawda nie znam zawodniczki, ale kiedy szukam pracy, googluje imię osoby szukającej pracownika oraz imiona koni, na których ona startuje - czasami można natrafić na jakieś ciekawe informacje, artykuły itp. Raz dzięki temu uniknelam pracy u osoby targajacej się po sądach z różnych przyczyn
Czy właściciele stajni zawsze kontaktują się sami z potencjalnym lub już zatwierdzonym pracownikiem czy jeśli nową osobę do pracy szuka ktoś już tam pracujący, to właściciel już się w to nie miesza zbytnio i oddaje wszystko w ręce danej osoby? Z jednej strony może się to wydawać podejrzane, że ktoś nie chce poznać czy sprawdzić drugiej osoby choćby przez telefon, a z drugiej właściciel może mieć zaufanie do swojego starszego pracownika i dodatkowo nie mieć czasu by prowadzić rekrutację i rozmawiać z nową osobą, dopiero po przyjeździe.. A może za granicą panują jakieś inne zasady i nie jest to nic dziwnego?
Mam nadzieję, że nie zamotałam bardzo :P Po prostu nie wiem czy to jest całkiem normalne, czy powinnam się martwić albo może sama się skontaktować?
Jak moi pracodawcy szukali kogos dodatkowego, to wstępny etap należał do mnie, ale potem już oni rozmawiali.
Sprawa jest taka, że lecę tam w przyszły czwartek. Osoba, która mnie zwerbowała nie wydaje się podejrzana, jest na facebooku i ma w znajomych szefową. Strona stajni nie działa, ale znalazłam jej profil na facebooku oraz na youtube. Ogólnie nie mam podejrzeń czy zastrzeżeń, szefowa ponoć kazała szukać kogoś do pomocy i wie, że przyjeżdżam. Widać nie miała potrzeby się ze mną kontaktować, ale wokół mnie wszyscy mnie straszą.. Zastanawiam się po prostu czy sama do niej napisać czy, skoro i tak już jest wszystko załatwione i domówione, to dać sobie spokój i spokojnie jechać. Może tam za granicą są tak otwarci? Albo osoba, która ze mną dogadywała wszystko przekazała dokładne informacje o mnie i szefowa uznała, że to jej wystarczy?
Jeśli czujesz się niepewnie to skontaktuj się z szefową i potwierdź.
Swieta generalnie nie sa dobrym czasem na szukanie pracownikow. Dlatego tez pracodawcy beda raczej zdesperowani, zeby zatrudnic kogokolwiek i nie beda wybrzydzac, czy tez zadawac miliona pytan dot. kwalifikacji itp...
Pytanie co bedzie po Nowym Roku kiedy wszyscy luzacy wroca z "wakacji" i raptem beda szukac pracy? ale mysle, ze jak sie sprawdzisz przez ciezki okres swiateczny, to nie masz co sie martwic o dalsze zatrudnienie.
paa, ja się czuję pewnie, bo wszystko sprawdziłam, gorzej z moimi bliskimi i po prostu ich podejrzenia przeszły też na mnie. Nie chcę tylko wychodzić na kogoś wystraszonego, podejrzliwego i zawracać głowę kobiecie (choć wiem, że mam do tego prawo), która przecież gdyby chciała - napisałaby do mnie.

Olla, to jakaś aluzja, że jestem "kimkolwiek"? Ale masz rację, na święta mało kto zgodzi się na wyjazd czy w ogóle pracę. Wyjazd mam i tak zapewniony na miesiąc, a nie tylko okres świąteczny, także tym co po świętach nie martwię się. Tak samo stajenni będą ci sami, po prostu będę dodatkową osobą.

edit: dodam jeszcze, że stajnia jest sportowa, więc nie sądzę, by właściciel zgodził się na byle kogo - to raz. A dwa, osoba, która mnie zwerbowała mówi, że jest w stanie zrobić wszystko sama, ale nie dostanie wcale większej pensji, tylko mini gratis i dlatego szuka kogoś, bo i on będzie miał mniej pracy i druga osoba będzie mogła zarobić - więc nowy pracownik nie jest konieczny, żeby trzeba go było szukać na zbicie karku i zatrudniać byle kogo.
Dlatego nie do końca mnie przekonuje to, że właściciel takiej stajni sika na to, kto będzie w niej pracował. Bardziej bym szła w kierunku, że swojego starszego pracownika darzy zaufaniem i na nim spoczywa odpowiedzialność, by znaleźć kogoś odpowiedniego - co jest ważne i dla niego i dla szefowej, bo w końcu oboje muszą być zadowoleni.

Ja jestem obecnie w takiej sytuacji. Moje szefostwo jest delikatnie ujmujac hmmm... niedzisiejsze  🙄 Natomiast managerka jest jedyna osoba w calym towarzystwie, ktora uzywa glowy zgodnie z przeznaczeniem, poza tym zostalo postanowione, ze skoro caly dzien ma spedzac z nowym pracownikiem, to ma go sobie sama wybrac. Dlatego ja swoja szefowa, poznalam pare tygodni po rozpoczeciu pracy.
zadna aluzja, bo wogole Ciebie nie znam, tylko staram sie wytlumaczyc dlaczego potencjalny pracodawca az tak bardzo nie angazuje sie w proces rektutacji.
tym bardziej, jak teraz piszesz, ze jedziesz tylko na miesiac. prawdopodobnie poprostu szukaja dodatkowej osoby do stajni, zeby zapewnic innym pracownikom pare dni wolnego w okresie swiatecznym.
W sumie.. może nie powinno mnie to jakoś dziwić, bo pracując w Polsce, szef po 2 miesiącach (!) zapytał mnie jak mam na imię 🤔
Wasze odpowiedzi mnie uspokoiły i utwierdziły w tym, że moje kontaktowanie się z przyszłą szefową nie jest konieczne. Owszem, czułabym się pewniej i bezpieczniej mogąc w 100% zweryfikować czy na pewno jadę tam, gdzie mam jechać, ale z drugiej strony ukazałyście mi aspekty, o których nie do końca pomyślałam i może nie warto przesadzać, panikować czy zawracać głowę osobie, która na pewno ma ważniejsze sprawy na głowie niż nowy stajenny od wywalania gnoju 😂 😉
ja tam bym zadzwonila na oficjalny nr stajni i potwierdziła. ze faktycznie szukają pracownika i znaleźli. nie pojechalabym w ciemno ryzykując, że ktoś sobie żarty zrobił i  udawał np menagera stajni - pojedziesz i okaże się że nic nie wiedza o tym, że mieli cie zatrudnić. bo stajnia pewnie istnieje, ale czy ktoś się dla żartów nie podszył za tego "od załatwiania"?
oczywiście tak nie musi być - ale rozmawiasz z obcymi osobami, wirtualnie - telefon dużo nei kosztuje, odebranie go i potwierdzenie też nie jest wyczynem. dla spokoju ducha powinnaś zadzwonić - szczególnie, że masz obawy.... na nr z www a nie od osoby z którą rozmawiasz bo też może ci dać do kogoś podstawionego czy do siebie. posiadanie w fejsbukowym profilu właściciela stajni /stajni jakiejś o znajomości nie świadczy... "biznesowo" przyjmuje się do znajomych każdego...
zadzwoń - po co masz się denerwować.

ktos wie co dzieje się z nasicc ?? jakiś kontakt? wyjechała, miała się odezwać jak tylko przyjedzie i w ogóle zdawać relacje (i tu i w "przydomowych"😉 a ostatnie info z drogi... troche sie martwie ;/







Ja też, piszę do niej cały czas PM, ostatnio mnie natchnęło, żeby sprawdzić czy się w ogóle na rv pojawia, a tu nic, cisza. Mam nadzieję, że trafiła dobrze, i że musi się odnaleźć w Niemczech. Ja przez 1 miesiąc też nie miałam neta, dopiero później kupiłam taki stick z Aldika z kartą do internetu i mogłam się rozkoszować re-voltą 😀 A teraz całe szczęście, wifi dookoła.
kurcze mogłby choc z komórki sie na chcile połączyć albo kogoś poprosić zeby za nią...
kurcze różne rzeczy się słyszy i jak koś jedzie w nieznane i sie nie odzywa to nerw bierze ;/
horse_art, absolutnie wszystko jest możliwe, ale nie mam żadnych najmniejszych podstaw by o to podejrzewać, a nawet mam argumenty mówiące za tym, że to niemożliwe albo przynajmniej baaardzo mało prawdopodobne. I tak jak mówiłam - ja podejrzeń nie miałam i nie mam, to moje otoczenie spanikowało, a na mnie się to trochę przeniosło, ale cóż poradzę, że wszystkim słowo "koń" kojarzy się dwuznacznie.. 🙄

W każdym bądź razie lecę pojutrze, zamelduję się stamtąd 😉
gllosia, koniecznie zamelduj.... żebyś nie była kolejną nasicc, , która też obiecała a ani tu ani nawet na sms nie odpowiada ;/
no i jak się nie denerwować?
Horse_art, masz do niej nr telefonu? Kurde, ja się faktycznie martwić zaczynam, pojechała i jak kamień w wodę. A może na facebooku ktoś ją zna? I może w dobrej intencji poinwigilować? Może zapomniała o revolcie? Ty, gllosia melduj się, przynajmniej o jedną 'naszą' będziemy spokojne 🙂
no mam mam, zdobyłam od jej sąsiadki 😉
ale nie odpowiada, jej chyba też nie bo obiecała się odezwać jak ona się odezwie ;/

kurcze, no wiecie - niby znajomość z forum, ale coś tam sie razem planowało i ...i w ogóle człowiek się martwi nawet jak i całkiem obcy znikają ;/ szczególnie jak obiecali się odzywać ....
Martwisz się, bo wiesz na jakiego gnoja można trafić... Tak jak i ja raz trafiłam i jak pewno niejeden tutaj dostał ładnie w skórę szukając lepszego. No nic, a dzwonić próbowałaś?
jest ok 🙂 uff.....
napisała z DE komórki, PL wyłączona - dopiero sms dotarł (chyba mi sie wydawało, że raport miałam wcześniej) . Dopiero za kilka dni będzie mieć internet to już przymuszę, żeby się odezwała i sama opisała co i jak.
ważne, że cała jest!
Nie polecam!obiecywal zlote gory,zero pozniejszego kontaku.siedze í tyram 60h tyg,bez umowy.czas stad ucíekac.
Ta jak obiecałam - melduję się. Wszystko jest ok, nikt się nie okazał oszustem, wszyscy są bardzo uprzejmi, osoba, z którą robię jako groom jest niesamowicie pomocna. Z szefową tylko sobie powiedziałyśmy "hello" na razie xD Dziś pierwszy dzień pracy, nie ukrywam, że pod koniec ledwo dawałam radę, ale cóż.. Kiedy to ostatnio się sprzątało w boksach :P Mam nadzieję, że się wyrobię, a nie na odwrót - że z dnia na dzień będę z gorszą formą. I tak w sumie nie pracuję długo, bo 8 godzin.
W razie jakichkolwiek pytań to przenoszę się się do wątku o zwyczajach w pensjonatach za granicą, wszak nie korzystałam z pośrednika i ten wątek nie do końca pasuje 😉

nasicc - a tobie bardzo współczuję, że źle trafiłaś. I jeśli jest tak źle, jak piszesz to faktycznie uciekaj stamtąd, byle szybko!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się