praca
Strzyga no ja właśnie nie mam kompletnie pojęcia co po tym można robić (nigdy w to nie wnikałam, bo polityka to nie dla mnie), jedynie wśród znajomych po tym kierunku słyszę "jęki", że jeśli się nie zrobi do tego dziennikarstwa, to oni nie mają na swoje życie pomysłu i nie wiedzą co robić.
kujka, akzzi niespecjalnie mam pomysł...i tu jest ten problem.
ba, 2 miesiące temu to było miło - polonistyka dla siebie, z pasji, bo lubię, tam sobie praktyki znajdę, a zarządzanie to "jakby co" (bo więcej tych praktyk widziałam, uczelnia bardzo pomocna - a przynajmniej sprawia takie wrażenie - konkretniejszy kierunek... no i malutki nieśmiały pomysł mógłby być.... tylko chyba potrzebuję ogromnego cudu).
no a teraz polonistyka okazała się strzałem w stopę, tylko się denerwuję, to postanowiłam przerwać i tak oto mam za dużo wolnego w tygodniu.
Cv wysyłam, może powinnam łazić i wciskać... jedna praca nie "pykła", druga też nie. No to sobie siedzę, czytam i włos mi się jeży. Za chwilę irokez mi się utrwali z tego jeżenia.
Sankaritarina, nie desperuj 😉
a wiesz jakie to trudne nie desperować? 🍴
akzzi - no to nie wiedzą co chcą robić, a nie że nie ma pracy po politologii. Bo pracy jest od cholery, tylko ludzie głupi.
nie mam zwyczaju nazywać ludzi głupimi, a że nie kończyli studiów "z mojej dziedziny" to się nie wypowiadam czy słusznie, czy też nie jęczą na brak pracy. Jednak kilka osób ukończyło ten kierunek (na różnych uczelniach) i nie pracują w zawodzie.
Ja gdybym miała jeszcze raz wybierać studia to zdecydowałabym się na jakieś pielęgniarstwo/położnictwo. Jednak lubię kontakt z ludźmi w takich miejscach. Chciałam iść na ratownictwo medyczne, ale tam gdzie chciałam to przegapiłam rekrutację.
akzzi - ale co to znaczy pracować w zawodzie, jeśli o politologię chodzi? Bo bycie politologiem to głównie praca naukowa. Że nie wszyscy pracują na uczelni to chyba zrozumiałe?
Nie chce mi się wymieniać wszystkiego, ale tak pierwsze lepsze parę rzeczy:
- administracja rządowa
- samorządy terytorialne
- korpus dyplomatyczny
- administracja/instytucje unijne
- NGOsy (tego to jest wysyp koszmarny)
- GOy
- think tanki
- partie polityczne
- dziennikarstwo
- nauczycielstwo
I naprawdę można tak długo.
akzzi, a jeśli chodzi o studiowanie dziennikarstwa, to lepiej skończyć fajne studia i dziennikarskie szlify zdobywać w praktyce.
Strzyga dzięki za wytypowanie co można po tym robić, ale dla mnie to jak coś z kosmosu hehe, albo co najmniej jakbyś to napisała w obcym języku (poza dwoma ostatnimi podpunktami).
Tylko to się w każdym z zawodów tak wypisze co można po danym kierunku robić (po swoim też mam tyyle możliwości), a jednak jak przychodzi rzeczywistość to jest już inaczej.
akzzi - bo wałkujemy temat od dawna - jak się siedzi na politologii przez 5 lat na tyłku w Wyższej Szkole Strzelania Z Łuku, to wiadomo, że pracy po tym nie będzie. Ale ja widzę w okół mnie, co ludzie z mojego kierunku robią, gdzie jeżdżą na staże, jakie mają pomysły, a absolwenci gdzie pracują. Tylko trzeba ruszyć tyłek, a nie jęczeć.
Strzyga, z tą administracją rządową to też nie do końca... To znaczy da się- oczywiście- po swojemu, po znajomościach, od praktyk/stażu. Jednak jak przeglądam ogłoszenia na BIPie, to w preferowanych ukończonych kierunkach studiów ani razu nie widziałam "politologia". Wiem, że trzeba uderzać nawet tam, gdzie nas nie chcą, ale to chyba o czymś świadczy. Szukają raczej kogoś po prawie, administracji (tak ogólnie), informatyce, finansach, a nawet chemii i fizyce.
Pracy szukam od czerwca b.r., od lipca z wykształceniem wyższym. Znalazłam dwa ogłoszenia w dziedzinie, w której chciałabym dłubać. Raz się nie udało, nie nastawiam się, ale nie poddaję się i proszę o kciuki- po 3 grudnia mam mieć wyniki wstępnej rekrutacji.
Najbardziej boli mnie to, że na staż nie mogę iść, bo jestem studentką dzienną (mówię o stażu z urzędu pracy) i uwaga... na praktyki (na pół etatu, bo chciałabym pogodzić ze szkołą) też nie, bo "za dużo mieliby z tym roboty" 😵
Scottie - ja nie mówiłam, że z ogłoszenia wezmą, bo zobaczą "politologia" i się zakochają. Trza swoje odrobić w polu. Ale wiem, że się da.
Odnośnie kierunku studiów i pracy to chyba już jest temat...
Mam pytanie odnośnie korporacji. Coraz częściej spotykam się z opinią, że pracę można tam dostać, gdy ktoś znajomy, już tam pracujący nas "zaopiniuje". Ba, jedna z firm ma nawet w formularzu rekrutacyjnym miejsce na wpisanie nazwiska takiej osoby... Czy warto uderzać do daleeeekich znajomych, żeby nas w ten sposób wprowadzali do firmy? Bo dla mnie to takie trochę... nieeleganckie.
edycja: Faza, upadek firmy LGS o której piszesz to była zaplanowana akcja... sprzęt i ludzie przejęci przez "następcę", u koryta Ci, którzy wcześniej najwięcej wchodzili do dupy, tylko warunki pracy dla szarych ludzi gorsze.
Przede wszystkim, referral nie oznacza, że dostaniesz pracę. Masz po prostu punkt więcej na starcie niż ci bez, ale wygrywa i tak ten, kto jest po prostu lepszym kandydatem.
A co do dalekich znajomych - jeśli faktycznie pasujesz na dane stanowisko to czemu nie. Oni mogą na tym skorzystać, bo firma może wypłacać bonusy po zatrudnieniu kogoś z polecenia. Tak czy owak, kluczową kwestią jest Twoje doświadczenie i to, jak ono się ma do wymagań - bo jeśli nijak, to nie ma sensu, polecanie takiej osoby też polecającym niejako 'psuje opinię' w HRach.
Ja tylko na chwilę, w ramach przerwy w siedzeniu nad tłumaczeniem na jutro (kolejna klientka z cyklu: mam 10 stron do przetłumaczenia, da pani radę na jutro? Błagam, to do pracy mgr/doktoratu/whatever, a ja nic nie rozumiem!):
Moje dziewczyny podczas prodżektu, trafiły na stronkę naszej szkoły 🙂
FOTO FOTO 2Dzieciaki z ADHD mnie dzisiaj wykończyły, myślałam że każdego po kolei uduszę. Za to mama jednego z nich podeszła do mnie na koniec i powiedziała, że pierwszy raz odkąd jest w szkole (3cia klasa), wychowawczyni pochwaliła go i powiedziała, że są momenty (😀), że funkcjonuje jak reszta klasy! Fajnie, nie tylko ja widzę sporą poprawę. To tyle w temacie pracy, wracam do multifacet circumplex model of personality :hihi
Edit: zmieniłam na linki, może by się rodzice obrazili.
szepcik, pytanie, czy naprawdę chciałabyś pracować w korporacji. I co jesteś gotowa zrobić, żeby pracę tam dostać. Ja mam mało do czynienia z procesem rekrutacji, większość znajomych trafiła do swoich fabryk z ogłoszeń. Czasy są teraz takie, że na pewno warto pytać, ale chyba tych ludzi, z którymi jesteś blisko dość, nie wyobrażam sobie odgrzebywania znajomych sprzed stu lat, żeby zapytać, czy nie szepnęliby słówka w haerach 😉
Dzionka, myślę, że rodzice podpisali zgodę na umieszczanie zdjęć dziecka i ich prac na stronach szkoły. W szkole Tycjana musiałam taki świstek podpisać. Tzn. miałam wybór, czy chcę, czy nie. I trochę pooftopuję, ale kurczę, przerażona jestem otyłością dzieci 🙁 Jak sobie przypomnę, że w mojej podstawówce w moim roczniku były 4 osoby z nadwagą (cztery na rok!), to jestem w szoku. Dzisiaj to cztery osoby często są w jednej klasie 🙁
Dzionka, troche boje sie dziewczynki w srodku, na 1 zdjeciu :P
zen, oj to prawda, straszne to. i obawiam sie, ze lepiej nie bedzie. i pewnie tak jak na zachodzie - kampanie na rzecz przeciwdzialania otylosci zaczna sie, jak procent takich dzieci bedzie bliski 30-40...
Zen no właśnie wolałabym czegoś takiego uniknąć - proszenia ludzi, z którymi tak naprawdę nie mam kontaktu... ale zdziwiło mnie to, że o kilku firmach usłyszałam, że innej możliwości dostania się tam nie ma, jak tylko przez polecenie.
Hiacynta dzięki za informację.
Szepcik
Jesli juz, to skontaktowalabym sie z daleka osoba, zeby zapytac jak jej sie pracuje itp. itd.
Ze widzialas ogloszenie i szukasz info w sieci i innymi kanalami.
Na pewno nie spytalabym czy moze mnie polecic. Natomiast osoby z firmy wiedza jaki jest system, wiec jesli Twoj daleki znajomy bedzie uwazal, ze jestes godna polecenia, sam wyjdzie z propozycja.
W kazdym razie, osobiscie nie chcialabym zostac postawiona w takiej niezrecznej sytuacji przez dalekiego znajomego.
moze sie komus przyda. szkolenie w Warszawie:
http://szkolenia.ngo.pl/wiadomosc/826736.html
bardzo fajna strona, swietne szkolenia! dobrze znac 🙂
nerechta, to jest najlepsza polska strona o ngo. polecam - 2 prace znalazlam przez nia 😉
Ngo'sy to w ogole ciekawy temat.
Tak sobie czasem mysle, ze przedsiebiorcy (zwlaszcza w trudnej sytuacji finansowej) powinny podzialac w Ngo, zeby poszerzyc horyzonty.
Czytalam ostatnio calkiem niezla ksiazke z tego zakresu: Lublin Nancy Zacznij od zera. Jak przy mniejszym budżecie osiągnąć lepsze wyniki.
ehh ksiazke mozna napisac o tym jak ngo moze zarobic tak, zeby sie nie narobic... :/ lipne szkolenia, publikacje, warsztaty, konferencje... nic, tylko krasc. :/
kujka, tylko pod warunkiem, że ma dostęp do funduszy, tzn. że te pieniądze w ogóle GDZIEŚ SĄ. A jak są - to nie dla każdego i kto je wyrwać potrafi (ups - zapewnić finansowanie) już(!) raczej kraść nie potrzebuje (no dobra, zawsze może być więcej na koncie). Z pustego to i ukraść się nie da 🙂
halo, sa organizacje ktore sie specjalizuja w pozyskiwaniu funduszy na takie lipy o ktorych pisalam. takiemu co potrafi napisac projekt zeby brzmial madrze i przydatnie sie odpali jakis procent z calego przekretu i wsio.
imo - pozyskiwanie kasy na szkolenia i nie robienie szkolenia, tylko proszenie znajomych, zeby wpisywali sie na liste (dowod, ze szkolenie sie odbylo) - to jest kradziez. placenie sobie za publikacje, w ktorej kropka w kropke przepisuje sie fragmenty z powstalych juz ksiazek to tez moim zdaniem kradziez. i to, ze takie rzeczy w 3 sektorze sie dzieja to jest naprawde ogromnie smutne. bo ja jakos tak sobie w glowie ulozylam ze pracownicy ngo to powinni byc w duchu spolecznicy. a nie zlodzieje i kretacze.
moj P. jest poniekad takim wyrywaczem (skutecznym). mam nadzieje ze sie troche od niego naucze pisania (dobrych, potrzebnych w danej spolecznosci, skutecznych) projektow. ale to raczej na potrzeby swojego malego poletka 🙂
kujka, powtórzę: tylko pod warunkiem, że pieniądze gdzieś SĄ.
Stosunkowo stabilnie jest z organizacji religijnych i bogatych zagranicznych fundacji.
A tak - co z tego, że projekt super, hiper i prawdziwy, jeśli pieniędzy NIE MA?
A kto jest tak obrotny, że ma 'wejścia' do dużych funduszy, to i nie w 3 sektorze skutecznie zachachmęci 🤔
Brutalnie powiem: nie widzę dużej różnicy między nie robieniem szkolenia a robieniem szkolenia kompletnie nieprzydatnego. No dobra - katering mniej zarobi 🙂 Dla "zarabiającego" co to za różnica - poświęcić te parę godzin na gadanie o niczym?
A podpisywanie z automatu, jakie to świetne szkolenie było i jak bardzo się przydało, to w porządku jest? W porządku to by było, gdyby wyciągi z konta szkolonych przed i po pozytywnie porównać.
"Pozyskiwanie funduszy" nie od sensownego projektu zależy, a od telefonu od właściwiej osoby we właściwym momencie. Projekt - rzecz wtórna i żadna czarna magia.
kujka, dziewczynka w środku to siostra bliźniaczka dziewczynki pierwszej z lewej 🙂 Jest trochę do tyłu rozwojowo i nieźle się z nią muszę nagimnastykować, bo jej sposobem na "nie rozumiem" i "nie umiem" jest "nie bo nie" i "nie zrobię tego/nie napiszę tego/to jest nudne/to jest głupie" i tak dalej. Już się sporo przy niej nauczyłam, wreszcie udało mi się ją zmotywować do roboty, ale to jest droga przez mękę.
zen, no niestety, dzieci są coraz grubsze... Chyba już pisałam o mojej grupie 3-klasistek? 5 dziewczynek, gdzie 3 to ok. 70-kilogramowe wielkoludy, jedna "w normie" i jedna (z ADHD) chuda jak patyk. Niezły przekrój. Tych 3 nie rozróżniam często, jak mam 3 ubrane na różowo słoniki koło siebie, to naprawdę można się pomylić. A rodzice? Zadbania ludzie biznesu ze słuchaweczką w uchu i płaszczem prosto z Royal Collection. Nie wiem jak można coś takiego robić dziecku 🙁
Scottie - ja nie mówiłam, że z ogłoszenia wezmą, bo zobaczą "politologia" i się zakochają. Trza swoje odrobić w polu. Ale wiem, że się da.
Strzyga tak to się w każdym kierunku da. A do tego jak się ma jakiś chociaż malutko kontakcik/wtyk to już w ogóle 😎
ja tez nie widze roznicy miedzy szkoleniem - widmo a kiepskim szkoleniem.
ale mozna tez zrobic szkolenie dobre - potrzebne szkolonym i skuteczne.
a kase na dlugoletnie projekty mozna pozyskiwac z innych zrodel. i to wlasnie dobrze napisanymi projektami, a nie znajomosciami.
nie jest to proste, ale mozna.
czy ktoś tu jest specem od HSE,po dawnemu i normalnemu BHP,a w zasadzie ochronie środowiska? mam jedno nieformalne pytanko 😉
W nawiązaniu do Twojego posta zen - ja uważam, że nie ma nic złego w odezwaniu się do dawnych znajomych, jeśli się chciałoby się złożyć aplikację do ich firmy. Przecież na tym polega cała idea networkingu w dzisiejszych czasach... jeśli nie widziałam się z (e.g.) Leszkiem od podstawówki, ale mam go w kontaktach na fejsie czy linkedin i widzę, że jest obecnie release managerem w Citigroup w Warszawie, to oczywiście, że napiszę do niego, jeśli będę szukała pracy w IT+banku inwestycyjnym+stolycy - z zapytaniem, czy nie słyszał o jakiś przewidywanych openingach i czy ewentualnie miałby jakieś wskazówki, jeśli chciałabym na coś konkretnego aplikować. Dla mnie jest to oczywista oczywistość, że kontakty się wykorzystuje w taki sposób i bynajmniej nie mam poczucia, że jest to niestosowne - a przynajmniej w moim wykonaniu na pewno nie ma w tym nic niestosownego 😉 ale to może zasługa tego, że jestem otwarta i bezpośrednia w kontaktach z ludźmi, więc takie rzeczy naturalnie mi przychodzą i chyba dzięki temu są też normalnie odbierane. W każdym razie, nie spotkałam się jeszcze z czyjąś negatywną reakcją w takiej sytuacji, każdy raczej chce pomóc i coś podpowiedzieć.