Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza
Nie robię tego dla pieniedzy, nie mam z tego zysku. Poprostu miałam miejsce , mam łaki wiec czemu ,nie? Ale chcę to robic z przyjemnosci, dla własnej satysfakcji , dla przebywania ze zwierzakami, dla poznawania fajnych ludzi.A napewno nie dlatego aby sie "użerać" z małolatami
Faza
Jest takie stare, dobre porzekadło: "kto ma miękkie serce, ma twardą d..ę". Sprawdza się z życiu w 100 %.
Jeżeli masz mieć pensjonat dla przyjemności (a nie musisz go udostepniać z racji finansów), dla własnej radości i relaksu - to odpowiedź prosta: jeżeli dla Ciebie kończy sie w tym temacie przyjemność, a zaczynasz się stresować, bo ... (różne powody) i nie masz z tego frajdy - żegnasz delikwentów stanowczo i pokazujesz im drzwi.
Możesz, dla własnego spokoju, dac im ostatnią szansę i np. wyrazić się jasno i głośno, że jeżeli takie a nie inne zachowania sie powtórzą, to wylatują natychmiast z Twojego obejścia.
Jesteś Panią swojego życia i nie musisz się szczypać, że ktoś Cię olewa, że ma w nosie Twoje uwagi. Pomyśl o tym ....
Dosyć regularnie przeglądam wątek "Stajnie w Warszawie i okolicach", gdzie kilkakrotnie pojawiały się dyskusje na temat pensjonatów, których użytkownicy mają więcej obowiązków niż praw, a regulaminy są bardzo szczegółowe i restrykcyjne i nie są to stajnie chętnie wybierane przez ludzi. 😉
Owszem, regulamin bardzo dobra rzecz, ale dobrze by było, gdyby był pomyślany z głową. Zgodnie z zasadą "żyj i daj żyć". Uważam, że właścicielowi stajni nic do tego z kim trenuję, na jakim patencie lonżuję konia, w jakim ubraniu wsiadam i czy moje siodło jest dopasowane czy może 1 cm za ciasne. 😉 Może mi zwrócić na pewne sprawy uwagę, ale żeby od razu powiedzieć mi "won!", to chyba lekkie przegięcie. Być może akurat mi nie mieści się to w głowie, bo jednak traktuję swojego konia rozsądnie i z szacunkiem i sądzę, że nigdy nie byłam dla nikogo zbyt uciążliwym pensjonariuszem. I być może dlatego też, że cenię sobie w stajni, w której przebywam ciepłą atmosferę, o którą też sama staram się dbać.
No ale pensjonaty ze szczegółowo wypunktowanymi zasadami, nakazami, zakazami, obowiązkami pensjonariusza istnieją i jakoś funkcjonują. Więc chyba klientów mają. Co kto lubi. Ja jednak preferuję wcześniej wspomnianą zasadę "żyj i daj żyć innym" niż dyktaturę i reżim.
skoro koń jest nakarmiony, napojony, ma boks ze słomą i ma swoje stadko z którym wychodzi i ma więc ruch zapewniony, to na pewno nie jest temu koniowi do życia niezbędny jego właściciel i ja bym sie na twoim miejscu zupełnie nie przejmowała. "Wyczesywanie" tez nie jest koniowi do życia niezbędne i na pewno nie zapadnie przez to na żadną chorobę.
Jasne, że nie jest, ja pisałam o koniach pracujących pod siodłem. Miałam konia na emeryturze i nie jeździłam do niego codziennie. Było w stajni godnej zaufania i miał się dobrze. Wkurza mnie to, że są ludzie, którzy trzymają koniki w pensjonacie i niczym się nie interesują. Nie pytają, nie sprawdzają czy koń zdrowy, jak się ma, nie strugają regularnie, nie szczepią itp. A jeszcze bardziej mnie wkurza jak taki delikwent nie pokazuje się przez cały tydzień, albo dwa, a w sobotę jedzie na koniu w ostry teren.
Dosyć regularnie przeglądam wątek "Stajnie w Warszawie i okolicach", gdzie kilkakrotnie pojawiały się dyskusje na temat pensjonatów, których użytkownicy mają więcej obowiązków niż praw, a regulaminy są bardzo szczegółowe i restrykcyjne i nie są to stajnie chętnie wybierane przez ludzi. 😉
Owszem, regulamin bardzo dobra rzecz, ale dobrze by było, gdyby był pomyślany z głową. Zgodnie z zasadą "żyj i daj żyć". Uważam, że właścicielowi stajni nic do tego z kim trenuję, na jakim patencie lonżuję konia, w jakim ubraniu wsiadam i czy moje siodło jest dopasowane czy może 1 cm za ciasne. 😉 Może mi zwrócić na pewne sprawy uwagę, ale żeby od razu powiedzieć mi "won!", to chyba lekkie przegięcie. Być może akurat mi nie mieści się to w głowie, bo jednak traktuję swojego konia rozsądnie i z szacunkiem i sądzę, że nigdy nie byłam dla nikogo zbyt uciążliwym pensjonariuszem. I być może dlatego też, że cenię sobie w stajni, w której przebywam ciepłą atmosferę, o którą też sama staram się dbać.
No ale pensjonaty ze szczegółowo wypunktowanymi zasadami, nakazami, zakazami, obowiązkami pensjonariusza istnieją i jakoś funkcjonują. Więc chyba klientów mają. Co kto lubi. Ja jednak preferuję wcześniej wspomnianą zasadę "żyj i daj żyć innym" niż dyktaturę i reżim.
Ale atmosfera to nie wszystko, przede wszystkim koniom musi być dobrze, bo to one tam mieszkają. Do tego jeśli nie ma zasad to robi się burdel.
Co innego jeśli się nie pracuje i siedzi się w stajni cały czas, no ale jeśli masz te dwie, trzy godziny popołudniu to chciałoby się je spożytkować na robocie i opiece, a nie na słitaśnym paplaniu o niczym. Zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie im więcej zasad tym lepiej, wtedy jest święty spokój, bo każdy wie co i kiedy ma robić.
EDIT: w końskim życiu nie ma pobłażania. Są pory karmienia, pory wypuszczania, pora pracy i tak powinno być codziennie. Konie potrzebują stałego, codziennego "programu" i stąd lepsze nakazy i zakazy od wolnej amerykanki.
martynka: ja odnośnie postu Fazy pisałam.
martynka: ja odnośnie postu Fazy pisałam.
A ok. Myślałam, że to coś z moim postem nie tak wyszło.
Ale co ma dobra atmosfera między pensjonariuszami i właścicielem stajni a dobrostanem zwierząt? Jakoś nie widzę związku. Uważam, że można osiągnąć i to i to i ja właśnie w takiej stajni stoję. Jak również moje, jak to uroczo nazwałaś, słitaśne paplanie z właścicielką stajni nie przyczynia się do jakiegokolwiek zaniedbania konia. 😀
Czyli masz przyjemność stać w jednej z nielicznych stajni, bo ja jeszcze z taką stajnią się nie spotkałam.
"Słitaśne paplanie" raczej odnosi się do ogółu zjawiska, nie do Twojej osoby. 🙂.
są też różnice miedzy stajniami przydomowymi, na dwa trzy pensjonatowe konie, a duzymi stajniami sportowymi na 100 ogonów. po co ustalać jakieś harmonogramy w stajni, gdzie sa 3 konie? poza tym, wiadomo od razu kto np nie posprzątał po sobie i można mu zwrócić uwagę. jesli jest 100 pensjonariuszy to już jestem za sztywnymi zasadami, a nie rodzinną atmosferą, bo jesli zabraknie konkretnych zasad a wszystko będzie na gębę po przyjacielsku to przy takiej ilości koni zrobi się szybko olbrzymi bajzel.
jak dla mnie niektóre rzeczy które się tu wypisuje to istna utopia,
regulamin i zasady oraz zdrowy rozsądek czy to pensjonariusza czy właściciela stajni tak
na szczęście od roku stoję w stajni gdzie taki zdrowy rozsądek panuje w obu kierunkach i nie ma potrzeby tworzenia udziwnień w formie grafików
ale zakazy i nakazy ?
nie wyobrażam sobie aby ktoś mi pewne sprawy apropo opieki nad koniem nakazywał lub zakazywał to kiedy mam do konia przyjechać lub kiedy mam na nim jeździć czy kiedy mam się z nim miziać
co do rozsądku jeśli ktoś przyjeżdża na jazdy do konia rekreacyjnego i na naukę nie ma innej możliwości jak jazda w kasku czy mniejsze dzieci w kamizelkach
jeśli to jazdy prywatne na prywatnym koniu zwyczajnie mnie to nie obchodzi jeśli ktoś sobie łeb rozwali lub się połamie
każdy się uczy na swoich własnych błędach, ja roztłukłam łeb i bez kasku nigdy nie wsiadam ale to mój rozum i albo będę żyła i będę się opiekować swoim ogonem albo ....
Martynko wydaje mi się, że wiele zależy od nastawienia. Bardzo lubię moją stajnię, to fakt. Mamy całkiem fajną, zgraną ekipę, co nie znaczy, że zawsze wszystko mi się podoba i na wszystko potakuję głową (pewne sprawy można załatwić grzecznie i miło, niekoniecznie robić wielką awanturę aż się ściany trzesą). Albo że nie spotykam przeróżnych- nazwijmy to dziwactw i osobliwości 😉 w traktowaniu zwierząt przez swoich właścicieli. Spotykam, spotykam. Np. wśród naszych najbliższych sąsiadów. I owszem, czasem i mi ciśnienie się podnosi, ale świata nie zbawię. Ani ja, ani właściciel stajni wprowadzając szczegółowy regulamin i ingerując zanadto w te praktyki (często efekt jest odwrotny na zasadzie "na złość mamie odmrożę sobie uszy"😉. I szczerze mówiąc, mam pewne wątpliwości czy takie regulaminy wniosą jakąkolwiek zmianę w sposobie myślenia i postępowania ze swoim koniem wśród tych dziwaków. Co najwyżej pójdą do innej stajni siać swoje zwyczaje i przeszkadzać komuś innemu.
Hehe, szczyt szczytów jeśli chodzi o zasady to mnie ostatnio spotkał 🙂 Nie wiedziałam czy to żart czy co.. Unikat w każdym razie. Był przez chwilę plan że moja siostra miała wziąć na kilka miesięcy jednego mojego konia i szukaliśmy stajni. Jedna z nich, duża, z wieloletnim stażem, mianująca się "szportową" a w rzeczywistości uprawiająca kucykową rekreację. Przymują też w pensjonat, po zupełnie "rynkowej" cenie.
I co się dowiaduję - że wszystko ok, ale siostra nie może sama jeździć (?). Jakoś tak zrozumieliśmy, że w związku z tym że nieletnia to musi być w obecności rodziców/dorosłych. Znany temat, więc się dopytuję czy nie można tego załatwić tak jak w wielu stajniach - oświadczenie pisemne od rodziców że nieletnia jeździ na ich odpowiedzialność (dodam, że UMIE jeździć). A oni na to, że wogóle nie w tym rzecz i że w ich stajni pensjonariusze wcale nie mogą wsiadać na własne konie bez wiedzy i zgody właściciela stajni, TYLKO na jazdy z nimi jako instruktorami oczywiście za dodatkową opłatą. Nawet przelonżować własnego konia nie wolno 😉 Powód: bo KIEDYŚ jedna dziewczyna lat 19 zadzwoniła do nich (bo ich nie było) z pytaniem czy może poskakać (WTF?? Od kiedy to się trzeba pytać czy można poskakać na własnym koniu??) i oni WYJĄTKOWO jej zezwolili a ona SPADŁA! No SZOK! Od tej pory pensjonariusze mają zakaz wsiadania na własne konie. LOL 😀
A ogólnie co do tematu zasady a atmosfera - to nie mam nic przeciwko (sensownym) zasadom, ale i tak wszystko zależy od ludzi. Są tacy co sami z siebie płot naprawią, podłogę w siodlarni umyją i zajmą się czyimś koniem jak poprosi, ale też zawsze jak się zrobi więcej niż kilka osób to znajdzie się jakaś zatruj-dupa, która szuka konfliktu od tak, dla zasady 🙁
Esef, dobre, dobre...
A co, jeśli dajmy na to pensjonariusze to ludzie dorośli, którzy np jeżdżą lepiej niż owi instruktorzy? 🤣
nie wiem 😀 Ale ponoć mają kilka osób na pensjonacie, podejrzewam że same dziewczynki które wcześniej łaziły na rekreację do nich a potem zamarzył im się konik.
Ale serio - nie wiedziałam co mam powiedzieć jak oni mi te "zasady" wyłuszczyli. Tym bardziej że poza tym stajnia fajna, warunki dobre, byłam praktycznie zdecydowana. Na wiele się mogę zgodzić ale na to po prostu się nie da 😀
A ja nadal uważam, że jazda bez odpowiedniego ubioru jeździeckiego i kasku jest zaprzeczeniem kultury jeździeckiej w ogóle.
Co do ilości koni w stajni i wpisywania w grafik, uwierzcie, że nawet w stajni, gdzie jest mniejsza liczba koni (ok 20,40) trzeba się zapisywać, inaczej nie da rady, bo nagle na 18 np zjedzie się 15 osób, a z rana nie ma nikogo. Organizacja to bardzo dobra rzecz, aczkolwiek w Polsce niezbyt popularna 🙂
esef, Ojeju 😀 Że też to funkcjonuje faktycznie...
no bo jak rozumiem np. przyjeżdżanie do konia raz na miesiąc, żeby się powozić i przez resztę czasu koń chodzi np. pod jakimiś dziewczynami stajennymi czy jest wydzierżawiony, bądź nawet w rekreacji chodzi...to tej relacji nie rozumiem.
Poza tym - eee tam, nie wiadomo czy warunki dobre 😉 ktoś, kto wprowadza tego typu zasady i mówi o nich człowiekowi "z zewnątrz" to pewnie nie chce mieć innych pensjonariuszy albo ma wewnątrz stajni jeszcze inne dziwne zasady (jak, nie wiem, nakaz opuszczenia stajni o 15 podczas gdy większość pensjonariuszy to ludzie pracujący, którzy o tej 15 to opuszczają, ale swoje miejsce pracy...., zakaz przywożenia własnych pasz/cukierków/marchewek/meszu etc, zakaz posiadania innych siodeł niż reszta..... 😉 ).
esef niezłe 😂 No ale regulamin jest? Jest!
Też mam kilka perełek z wątku warszawskiego:
Mniej podoba mi się to, że w trakcie kolacji stajnia jest zamknięta i koń MUSI być w stajni o 19 na kolację. Oraz to, że poniedziałek jest dniem wolnym, z tego co zrozumiałam można "coś" z koniem porobić ale jest to dzień wolny. Kolejnym dla mnie minusem jest to, że stajnia jest całkowicie zamknięta w pierwszy dzień świąt i wielkanoc. Oraz to, że przed wprowadzeniem konia do stajni ten ma przejś kontrolę wet.
muszą być w stajni i jeść z padoków wracają o 16.30. Dla mnie to też kłopot.. jestem w trakcie szukania pracy i nie ukrywam, że stajnia mnie interesuje ale będę sobie mogła na nią pozwolić jak będę miała pracę a wtedy nie koniecznie będe czekać do 20 aby wejść do konia. W trakcie karmienia stajnia jest zamknięta na 4 spusty.
Kontrola wet nie jest głupia, wiem ale bywa kosztowna. Plus, że trzy dni po przybyciu koń może być odizolowany i nie wolno Ci wtedy korzystać z infrastruktury ... jak dla mnie kiepsko jak koń ma 3 dni stać
Poniedziałek jest dniem wolnym konie raczej nie chodzą, można coś porobić ale z tego co rozumiem nie jeździć więc jak dla mnie też lipa.
nie mile widziane jest rowniez karmienie wlasnego konia jakakolwiek paszą, nie mówiac juz o podawaniu suplementów codziennie wszystkie konie dostaja owies z otrębami, a przynajmniej tak bylo jakis czas temu. weterynarz tez jest jeden zaprzyjazniony ze stajnia i powinno sie kozystac tylko z jego uslug. pan Celiński ma okno na ujezdzalnie, lubi siedziec w nim i ogladac jazdy, a jak tylko cos mu sie nie spodoba to nie krepuje sie krzyczec przez nie nie zawsze uzywajac przy tym kulturalnego slownictwa
i debeściak:
U p. Celińskiego w stajni (stajnia filmowa) zakaz patrzenia koniom w oczy polega na tym, że konie robią się od tego agresywne. Ponadto preferowana jest jazda na wypinaczach, zawsze, bo tylko wtedy konie pracują prawidłowo. Nie wolno też chodzić latem z gołymi ramionami. Koszulka musi być t-shirtem. Czemu - tego akurat nie wiem. Konie należy siodłać w boksach (też nie wiem czemu). Problem też jest z trenerem. Z zewnątrz nikt nie ma prawa przyjechać
Szczerze mówiąc, esef, nie dziwię Ci się, że nie wiedziałaś, co powiedzieć. Pierwszy raz o czymś takim słyszę.
Co do grafików, tylko raz korzystałam z grafików, w stajni stało wtedy kilka b. dobrych koni, chodzących wysokie konkursy, 5 zawodników, hala malutka, więc wpisywaliśmy treningi skokowe, żeby się nie pozabijać i mieć komfort pracy. W innych stajniach takiej potrzeby po prostu nie było.
a jak zorganizujesz osoby dorosłe pracujące które po pracy jadą do koni na trening i ten musi się odbywać dzień w dzień ?
tak czysto na logikę nie te że się czepiam
pominę już że w sezonie zimowym konie wcześniej dostają kolację i ogólnie dzień jest krótszy i dla koni i dla ludzi
edit : to oczywiście pytanie do martynki 😉
a jak zorganizujesz osoby dorosłe pracujące które po pracy jadą do koni na trening i ten musi się odbywać dzień w dzień ?
tak czysto na logikę nie te że się czepiam
pominę już że w sezonie zimowym konie wcześniej dostają kolację i ogólnie dzień jest krótszy i dla koni i dla ludzi
edit : to oczywiście pytanie do martynki 😉
No jak? Grafikiem? Coś źle napisałam? Pisałam, że grafik jest potrzebny..
Moon
Wowczas niech ci dorosli pobieraja oplaty od instruktorow za oferowanie im mozliwosci podszkolenia 😉
Rowniez jestem za przejrzystoscia na obu frontach
1. zasad panujacych w stajni (w formie np. regulaminu)
oraz
2. oferty, ktora stajnia oferuje.
Gdyby wlasciciel stawial jasno sprawe i informowal, ze np. sprzatanie jest raz w tygodniu i nie ma ZADNEJ mozliwosci odstepstw i nie byloby zadnej mozliwosci "to sie zobaczy" czy "wszystko da sie dogadac", albo ze sprzatanie po sobie jest OBOWIAZKOWE (przy zalozeniu, ze jest czym sprzatac i ze jest gdzie wyniesc, a nie zostawic w wybieraczce na srodku korytarza), to moze wowczas mniej by bylo tzw. "oszolomow" po obu stronach uslugi (swiadczacego i biorcy).
Kiedy jednak juz jeden wolny boks stanowi zagrozenie plynnosci finansowej, to przyjmuje sie czesto jak leci. Nie mowiac juz o nieuregulowanej sytuacji formalno-prawnej, ktora uniemozliwia bardziej stanowcze kroki.
Pensjonariusze tez nie sa bez winy. Roszczeniowosc, podstawowych zasad dobrego wychowania u wielu brak. A i wstawianie zwierzecia w miejsce niedopasowane do potrzeb wlasnych i konia nie moga nie skutkowac okreslonymi konsekwencjami (np. jaki sens stawiac zwierze w pensjonat, do ktorego z gory wiadomo ze nie bedzie sie przyjezdzalo, a i w ktorym wiadomo, ze kon nie moze liczyc na - duze stajnie, nieliczna obsluga).
Co do ilości koni w stajni i wpisywania w grafik, uwierzcie, że nawet w stajni, gdzie jest mniejsza liczba koni (ok 20,40) trzeba się zapisywać, inaczej nie da rady, bo nagle na 18 np zjedzie się 15 osób, a z rana nie ma nikogo. Organizacja to bardzo dobra rzecz, aczkolwiek w Polsce niezbyt popularna 🙂
a nie przyszło Ci do głowy, że nikogo nie ma z rana, bo ludzie generalnie pracują/ uczą się?
u nas na hali pomiedzy 16 a 19 jest najwiekszy tłok, a rano puchy, ale przecież to oczywiste! nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi zabronił wsiadać na 18 i kazał np o 10 skoro jestem w stanie w tygodniu dojechać do stajni najwczesniej o 17.30 i wsiąść o 18.
martynka.n, no ale rozpisz kilka koni od 18 do 19 (godzina kolacji dla koni)
[quote author=martynka.n link=topic=67681.msg1593517#msg1593517 date=1353675720]
Co do ilości koni w stajni i wpisywania w grafik, uwierzcie, że nawet w stajni, gdzie jest mniejsza liczba koni (ok 20,40) trzeba się zapisywać, inaczej nie da rady, bo nagle na 18 np zjedzie się 15 osób, a z rana nie ma nikogo. Organizacja to bardzo dobra rzecz, aczkolwiek w Polsce niezbyt popularna 🙂
a nie przyszło Ci do głowy, że nikogo nie ma z rana, bo ludzie generalnie pracują/ uczą się?
u nas na hali pomiedzy 16 a 19 jest najwiekszy tłok, a rano puchy, ale przecież to oczywiste! nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi zabronił wsiadać na 18 i kazał np o 10 skoro jestem w stanie w tygodniu dojechać do stajni najwczesniej o 17.30 i wsiąść o 18.
[/quote]
Stop, stop.
Jakoś chyba nie czytacie ze zrozumieniem. Dla mnie oczywiste jest, że większość jeździ popołudniu, dlatego napisałam, że z rana nie ma nikogo, a popołudnie trzeba organizować GRAFIKIEM wiszącym na ścianie. Kto ci ma zabronić wsiadać? Wpisujesz się w grafik, jest określona liczba osób na hali i tyle. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy hala jest mała, a nagle na 18 zwala się 15 osób, bo każdy chce pojeździć. Wszystkich powinien obowiązywać grafik i tyle. Od 17 do 21 jest kupa czasu, a koni na hali może być np 5,6 więc w czym problem?
Zawsze możesz konia nakarmić później, jeśli nie chcesz możesz odczekać 1,5 godziny po karmieniu i wsiąść na 20-21.
A jak wy to widzicie? 20 koni w jednej hali na jedną godzinę?
No chyba, ze hala jest ogromna to ok, ja piszę o sytuacji, gdzie hala jest mała, a takich ośrodków więcej, przynajmniej u mnie.
famka
Ale mozliwosci sa przeciez liczne.
Skoro wlasciciel swiadomie przyjmuje pensjonariuszy, z ktorych wiekszosc stanowia osoby dorosle i pracujace, czyli sila rzeczy przyjezdzajace wieczorem (a w im wiekszym miescie jest pensjonat, tym zapewne pozniej przyjezdzaja), to mozna np.
- zmienic godzine kolacji
- umozliwic (pozwolic ?) wlascicielom podawanie kolacji samodzielnie
- wydluzyc godziny otwarcia pensjonatu (np. w mazowieckim zamkniecie pensjonatu o 20-21 ... hmmm)
- grafik w stajni i/lub w internecie jako opcja zorientowania sie ile osob w ktorym momencie bedzie.
[quote author=baba_jaga link=topic=67681.msg1593537#msg1593537 date=1353676838]
famka
Ale mozliwosci sa przeciez liczne.
Skoro wlasciciel swiadomie przyjmuje pensjonariuszy, z ktorych wiekszosc stanowia osoby dorosle i pracujace, czyli sila rzeczy przyjezdzajace wieczorem (a w im wiekszym miescie jest pensjonat, tym zapewne pozniej przyjezdzaja), to mozna np.
- zmienic godzine kolacji
- umozliwic (pozwolic ?) wlascicielom podawanie kolacji samodzielnie
- wydluzyc godziny otwarcia pensjonatu (np. w mazowieckim zamkniecie pensjonatu o 20-21 ... hmmm)
- grafik w stajni i/lub w internecie jako opcja zorientowania sie ile osob w ktorym momencie bedzie.
[/quote]
A to już oczywiście inna sprawa i pod tym się podpisuję.
Ja również spotkałam się z zamykaniem stajni o 21. W momencie kiedy dojeżdżam do stajni na 18, pojeżdżenie dwóch koni do 21i zrobienie z nimi wszystkiego przed i po jeździe jest niemożliwe.
baba_jaga, martynka.n, moje pytanie było czysto retoryczne
gdyż
tak a jak mówicie jest opcja dogadania się , lub przesunięcia kolacji lub jeszcze innych 10 wyjść, u nas akurat nie ma takiego wytworu jak zamknięcie stajni o jakiejś porze wiec to pomijam ,
co wynika tylko i wyłącznie z dogadania się między dorosłymi ludźmi a nie tworzeniu dziwnych grafików nakazów i zakazów
ale dalej idąc tym torem o którym piszecie dając kolację części koni czy reszta ma być/będzie spokojna ?
czy chcesz czekać ileś tam czasu aby jedna osoba skończyła jazdę ? typu do 21 , gdzie dzieciaki i obowiązki domowe czekają ?
albo odwrotnie obowiązki domowe jakie one by nie były i dzieciaki a o 21 do stajni ? a o 6 rano ze zwisem do pracy ?
tak sobie abstrahuję
[quote author=edyta link=topic=67681.msg1593532#msg1593532 date=1353676282]
[quote author=martynka.n link=topic=67681.msg1593517#msg1593517 date=1353675720]
Co do ilości koni w stajni i wpisywania w grafik, uwierzcie, że nawet w stajni, gdzie jest mniejsza liczba koni (ok 20,40) trzeba się zapisywać, inaczej nie da rady, bo nagle na 18 np zjedzie się 15 osób, a z rana nie ma nikogo. Organizacja to bardzo dobra rzecz, aczkolwiek w Polsce niezbyt popularna 🙂
a nie przyszło Ci do głowy, że nikogo nie ma z rana, bo ludzie generalnie pracują/ uczą się?
u nas na hali pomiedzy 16 a 19 jest najwiekszy tłok, a rano puchy, ale przecież to oczywiste! nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi zabronił wsiadać na 18 i kazał np o 10 skoro jestem w stanie w tygodniu dojechać do stajni najwczesniej o 17.30 i wsiąść o 18.
[/quote]
Stop, stop.
Jakoś chyba nie czytacie ze zrozumieniem. Dla mnie oczywiste jest, że większość jeździ popołudniu, dlatego napisałam, że z rana nie ma nikogo, a popołudnie trzeba organizować GRAFIKIEM wiszącym na ścianie. Kto ci ma zabronić wsiadać? Wpisujesz się w grafik, jest określona liczba osób na hali i tyle. [/quote]
martynka, a mnie się wydaje, że Ty ani nie czytasz, ani nie piszesz ze zrozumieniem 😉
jeżeli ktoś jezdzi codziennie i codziennie o 18 i takich osób w stajni jest 15 to co daje grafik? wszyscy sie wpiszą i tyle.
znam takie przypadki, kiedy wlasciciel konia zwala na wlasciciela pensjonatu wszelkie obowiązki. nikt nie każe codziennie przyjezdzać, ale jeśli koniowi brakuje kontaktu z człowiekiem, jest zupelnie zapuszczony to chyba po roku można się odezwać, że wypadałoby wpaść, chociaż wyczyścić?
tak samo nie rozumiem zwalania na ludzi konieczności pomocy przy zabiegach wet czy kowalskich. jasne, może się zdarzyć, że ktoś nie ma czasu, ale z góry załatwianie sprawy tak, że przyjezdza wet, wlasciciela konia nie ma i trzeba za niego wykladać, mimo, że nawet o to nie poprosił? dla mnie to bezczelność. tak samo mam troche fiśniętą na punkcie weta kobyłę, która może zrobić krzywdę, jak mogłabym tak po prostu uznać, że to obowiązek wlasciciela pensjonatu, żeby się z nią szarpać? jeśli poproszę, a ktoś zna konia i się zgodzi to nie ma problemu, ale przecież to nie jest jego obowiązek, żeby to robić!
zdarzyło mi się już łazić z prywatnym koniem pół nocy i szarpać się przy wecie, w stajni w której pracowałam. koń zakolkował, dość solidnie, od razu telefon do właściciela, ale niestety on nie przyjedzie, bo już jest 20sta, a on rano idzie do pracy, to zadzwonić po weta po prostu. fantastyczne doświadczenie, musiałam z własnej kieszeni zapłacić (potem odzyskiwałam kasę dość długo, bo byłam przecież tylko pracownikiem), łaziłam z koniem do 3 w nocy, szarpałam się, bo nijak nie chciał się uspokoić przy weterynarzu. nawet nie usłyszałam dziękuję. po prostu, pracując w stajni moim obowiązkiem było to zrobić wg właściciela, a ja sądzę, że to jest dobra wola, bo ja musiałam po trzech godzinach snu wstać do koni rano, żeby je nakarmić, posprzątać, wypuścić. nie przejmował się właściciel, że przecież ja też idę do pracy. wkurza mnie taka roszczeniowa postawa, bo wiadomo, że nie zostawi sie konia na pastwę losu, ale czy ludziom nie przejdzie nawet przez głowę, że może nie mam ochoty wyskakiwać z kilku stów ani odwalać roboty za właściciela?
U p. Celińskiego w stajni (stajnia filmowa) zakaz patrzenia koniom w oczy polega na tym, że konie robią się od tego agresywne. Ponadto preferowana jest jazda na wypinaczach, zawsze, bo tylko wtedy konie pracują prawidłowo. Nie wolno też chodzić latem z gołymi ramionami. Koszulka musi być t-shirtem. Czemu - tego akurat nie wiem. Konie należy siodłać w boksach (też nie wiem czemu). Problem też jest z trenerem. Z zewnątrz nikt nie ma prawa przyjechać
Właśnie, pewnie rzeczony P. Celiński też uważa że takie reguły są dla dobra koni, a pensjonariusze muszą się im podporządkować. Oczywiście wszystko dla dobra koni.
To jest przykład, do czego prowadzi nadgorliwość i brak wyobraźni. Także, jak widać, możliwa po stronie właścicieli stajni.
Też uważam - nie nalezy przesadzać. Naprawdę. Nawet gdy widzimy, że właściciel konia robi coś, co nam się nie do końca podoba. Nawet gdy my byśmy robili to inaczej.
To jest trudne, niekiedy boli. Trzeba nauczyć się zaciskać zęby.
Oczywiście nie mam na myśli przykładów skrajnych, ocierających się o maltretowanie zwierząt. Umówmy się.
Tak jak wcześniej zostało powiedziane w tym watku - świata nie zbawimy, nie ma sił!
Niech żyje postawa: "żyj i daj żyć innym". Jestem całkowicie za.