szkółki jeździeckie, rekreacja w okolicach Warszawy, Warszawa
Jedna znajoma była na jeździe na której p. Piotr prowadził: rekreację, 2 konie na lonży, 1 prywatną jazdę. Mistrzostwo świata normalnie. Ale i tak p. Piotr jest the best. 🙂
ElaPe, żeby to raz tak było?
Misskiedis, jak już gdzieś wcześniej pisałam, Timurzysko u Piotra skakało metrowy parkur, a u Wiesia nie skacze w ogóle. to nie na jego nogi, a to, że jest starszy to też robi swoje. co do padokowania rekreacyjnych koni- fakt, nie są padokowane. chyba że akurat są w dzierżawie i dało się stówkę w łapę Andrzejowi, to wyprowadzał. Za to w lato, zawsze gdy był pan Wiesiu, konie szły na 20 min na lonżownik- niby nic, ale zawsze coś, bo np nigdy nie widziała, żeby Piotr poszedł z koniem na lonżownik, chyba że z Lokatorem, ale tego też nie widziałam.
wbrew pozorom, u p Basi jeździ trochę osób. a p Piotrowi nie chce się już tłumaczyć, w ogóle to kasa się teraz dla niego liczy (kupiłam karnet u Wieśka i jak przyszłam raz na jazdę do Piotra to już wyrzuty, że nie kupiłam karnetu u niego, no ale przecież pan Wiesio też człowiek i trzeba mu dać zarobić itd, a jak z piotrowym karnetem przyszłam do Wieśka to nie było żadnego gadania 😉 ) no i co jeszcze... szwadron zaprasza w środy, czwartki i niedziele, ( śr-czw jazdy 17:30-19, 18:30-20, z tym że w czwartek na 18 są osoby niezbyt zaawansowane, dopiero po lonży,w niedzielę hmm 9-10:30, 10:30-12, 13-14:30)
Ela, ja bylam na jezdzie gdzie mial 3 lonze (2 lonze w reku i trzeci kon dreptajacy za nimi) i rekreacje jakies 7 koni ze "skokami" 40 cm i to na 1/3 hali bo jeszcze wojsko bylo na 2/3 😉
Timur ma chore trzeszczki a tez widzialam zdjecia jak skacze.
Pamietam jak jezdzilam z kolezanka a na hali trening mial prywatny kon z innym trenerem. Skoki, przezzkody kolo metra, moze troche wiecej. A kolezanke Fagas poniosl na te przeszkody jak wyjezdzala z kola, nie dal sie skrecic ani zatrzymac i skoczyl przeszkode xD p. Piotr zaczal krzyczec na moja kolezanke ze co ona sobie wyobraza a trener na to "co krzyczysz, calkiem ladnie to skoczyli" 😁 no i pamietam jak na pierwsza jazde przyjechalam. Powiedzialam ze zaczynam klusy w zasadzie dopiero, widzial na lekcji ze sie ledwo na tym koniu telepie a on ze mam zagalopowac za innym koniem. Na szczescie nie udalo mi sie zmusic Emary do galopu bo pewnie bym glebla az milo 😉
Chyba ktoregos dnia musze zabrac znajoma i zrobic sobie wycieczke na stare smieci, szkoda ze nie ma juz Omena, lubilam go na spacerki wyprowadzac
Ja w Szwadronie też już dobre dwa lata nie byłam, aczkolwiek do tej pory mam ciary jak sobie przypomnę jak to Gwardzista zrzucił moją koleżankę na bandę aż huknęło i myśleliśmy że nie będzie czego zbierać 😵 Nie no, takich akcji było sporo ale też słyszałam że teraz trochę spokojniej 🤣 Mimo wszystko bardzo ciepło wspominam tam atmosferę wśród rekreacji i wgl konie.
Nie no, fajnie było, mam sentyment do tego miejsca, dużo fajnych wspomnień (jak np. próba doszorowania Timura do czystości bo miał do filmu iść, chyba go z godzinę myłyśmy. Później jak go brałam na trawę żeby wysechł to tak mnie szarpnął, że wylądowałam na kolanach a jak ja go za to szarpnęłam to mi dęba stanął 😎 instruktora oczywiście przy tym nie było, kazał wykąpać i poszedł), ale do nauki tam bym chyba nie chciała wrócić 😉
Tak mi się przypomniało, że chyba ani razu nie widziałam żeby ktoś z grupy p. Piotra pojechał na zawody w Szwadronie a od p. Wiesia było kilka dziewczynek. Pal licho, że konie je na parkurze zostawiły (Gwardzista czy Lerka która jeszcze się przez żywopłot na widownię przedarła), ale startować miały okazje.
Ja swój pierwszy upadek miałam w Szwadronie z Jaspisa (osoba średnio kłusująca dostała 4latka niedawno zajeżdżonego 🏇 ) i to dlatego, że p. Piotr zamiast krzyknąć "uwaga" jak wchodził na halę to najpierw otworzył drzwi a dopiero wtedy się odezwał. Tak walnęłam, że straciłam przytomność i nie pamiętam co się działo, podobno 4 razy się koleżanki pytałam dlaczego nie jeżdżę na Oliwce a ja pamiętam tylko raz jak ją pytałam 😁
to moze wpadniecie w jakis czwartek, np ten, w okolicach 17-18 na stare smiecie i sie spotkamy? P Wiesiu jest :p
Nie no, fajnie było, mam sentyment do tego miejsca, dużo fajnych wspomnień (jak np. próba doszorowania Timura do czystości bo miał do filmu iść, chyba go z godzinę myłyśmy. Później jak go brałam na trawę żeby wysechł to tak mnie szarpnął, że wylądowałam na kolanach a jak ja go za to szarpnęłam to mi dęba stanął 😎 instruktora oczywiście przy tym nie było, kazał wykąpać i poszedł), ale do nauki tam bym chyba nie chciała wrócić 😉
Tak mi się przypomniało, że chyba ani razu nie widziałam żeby ktoś z grupy p. Piotra pojechał na zawody w Szwadronie a od p. Wiesia było kilka dziewczynek. Pal licho, że konie je na parkurze zostawiły (Gwardzista czy Lerka która jeszcze się przez żywopłot na widownię przedarła), ale startować miały okazje.
Ja swój pierwszy upadek miałam w Szwadronie z Jaspisa (osoba średnio kłusująca dostała 4latka niedawno zajeżdżonego 🏇 ) i to dlatego, że p. Piotr zamiast krzyknąć "uwaga" jak wchodził na halę to najpierw otworzył drzwi a dopiero wtedy się odezwał. Tak walnęłam, że straciłam przytomność i nie pamiętam co się działo, podobno 4 razy się koleżanki pytałam dlaczego nie jeżdżę na Oliwce a ja pamiętam tylko raz jak ją pytałam 😁
O! Widze że byłyśmy na tych samych zawodach! Też widziałam jak Lerka chyba z Karoliną W wybiegła przez żywopłot 😎 A ja pierwszą glebe nie w Szwadronie ale pierwsze urazy typu skręcenie kostki po upadku z Emary bo p. Kasia (która zresztą już tam długo nie pracuje) kazała mi bacikiem sobie pomagać i nie zważać na jej kaprysy, wiadomo konik leniwy, ja zawzięta i po trzech kółkach rodeo wypadłam. A potem większa gleba to była Rudzianka na crossie i wstrząs mózgu. Najdziwniejsze jest to że Fagas mnie ponosił i rożne dziwne akcje a z niego nigdy nie spadłam 🤔 Nie no, moi rodzice do tej pory wspominają że włos im się na głowie jeżył jak na to patrzyli.
Do Szwadronu bym wpadła, nawet mam niezły dojazd ale nie wiem jak z czasem dam rade bo swojego zwierza też muszę ogarnąć. 🏇
Ja na Fagasie jeździłam raz i był grzeczny za to bałam się go ubierać bo w boksie atakował (rozpędzał się z końca boksu i stawał dęba ze skulonymi uszami itp) i dlatego też nie chcialam więcej na nim jeździć :/ Jeździłam głównie na Oliwce (bardzo ją lubiłam mimo że czasem ponosiła, niestety często była kontuzjowana) i Jagnie, czasem na Irdze bo na nich czułam się pewniej bo nie brykały 😉
Też ma duży sentyment do Starej Miłosnej i pan Piotra. Umawialyśmy sie na takie prawie indywidualne wyjazdy w teren z jeszcze jedna koleżanką z p. Piotrem jechaliśmy po tych okolicznych lasach, polach. Kiedyś w lipcu w jakiejś wsi na czereśnie się zatrzymaliśmy by sobie podjeść z koni. Jechałam wtedy na takim wałaszku siwym Mazurku a koleżanka na jego bracie też siwym, co dopiero przyszły do stajni skądś tam z Polski i miały 4 lata.
jak ktoś chce wiedzieć coś więcej o szwadronie w starej miłosnej, to zapraszam na pw 😉
przy szwadronie jest tylko stajnia wasia, ale to tylko pensjonat, przynajmniej ja tylko o pensjonacie słyszałam.
o samym szwadronie powiem tyle- po dwóch latach jazdy u Piotra przerzuciłam się na jazdy u Wieśka i wyszło mi to na dobre. o Baśce się nie wypowiadam, bo u niej nie jeżdżę, ale nie słyszałam o niej pochlebnych opinii, tak samo byłam świadkiem niesympatycznych i niebezpiecznych sytuacji, w których winną była ona. z resztą, od EliPe usłyszałam też ciekawą historię. to by było na razie na tyle 🙂 a, no i ceny: 50 zł jazda w grupie, 400 zł karnet 10 jazd, indywidualne też są, ale nie pamiętam, ile kosztują.
U Wasia jest rekreacja...
super że jest u Wasia rekreacja tylko co to ma współnego z zacytowną wypowiedzią o Szwadronie.
ElaPe, queridiculomas napisała w tym poście, że u Wasia tylko pensjonat.
Pewnie chodziło o sprostowanie tej wypowiedzi 😉
Jak to w ferie, będę w Wawie i kilka razy chciałabym pojeździć na koniach, dokładniej chodzi mi o treningi skokowe. Najlepiej jakaś stajnia sportowa, koniecznie z halą Zależałoby mi też na koniach "w miarę", w sensie, żeby coś na nich poskakać szło, bo ostatnio dość "przejechałam się" (i nie chodzi tu o dosłowność ) na koniach rekreacyjnych.
Szukałam wiele na internecie, ale nie mogę ogarnąć, tyle nazw stadnin, a strony www albo nieaktualne, albo w ogóle nie ma. Zdania na internecie też bardzo podzielone. Zainteresował mnie Poland Park, no ale jeszcze proszę bardzo o Waszą opinię.
PolandPark jest raczej dla zamożniejszych, nie ma możliwości umówienia się na kilka jazd (na jedną próbną owszem) bez zapisania się do klubu (klubowanie to koszt 500 zł), jedna lonża 120 zł. Na terenie stajni jest jeszcze druga rekreacja-SGGW, ale raczej średnio polecana.
Spróbuj w Posterze, jazdy z Michałem.
Hej!
Jestem tu nowa, więc przepraszam jak w złym miejscu piszę.
Niedawno przeprowadziłam się z rodzicami do Warszawy na Białołękę. Szukam fajnej stajni w której mogłabym zacząć jeździć konno.
Wcześniej jeździłam, ale bardzo sporadycznie.
Jakieś propozycje?😀
Może napisz czego dokładnie oczekujesz. Chcesz jeździć typowo rekreacyjnie, czy interesuje Cię coś więcej? Na jakim poziomie mają odbywać się jazdy?
Gratuluję! Jako jedna z bardzo niewielu nowych osób, trafiłaś do właściwego wątku 😉
I przedewszystkim jak wygląda u Ciebie kwestia możliwosci dojazdu. W sensie stajnia w mieście, dojazd komunikacja pod miasto itp.
Hahaha trafiłam ale po 2h szukania i czytania. Tak na prawdę szukałam wątku do przywitania się i nie znalazłam... i nie moge pisać postów inaczej jak cytując wypowiedź przedmówcy.
Chciałabym się nauczyć DOBRZE jeździc konno bez napinki na sport i jak najbliżej. Moi rodzice nie za bardzo daleko mnie puszczają;/ jeszcze 3 lata to pełnoletności😀
KajaKaja: Bródno może.
Za daleko dla mnie. Teraz jest zima i szybko robi sie ciemno. Przeczytalam cały wątek i mam pytania🙂
Czy ktos moze mi powiedzieć gdzie jest stajnia Ostoja i stajnia Moharta? Albo kontakt do nich?
A w tej okolicy jeszcze jakas stajnia gdzie ucza?
od strony Białołeki masz stajnię Góra Nowy Dwór Mazowiecki
KajaKaja Ostoja jest na granicy Warszawy i Jabłonnej, przy ul. Marmurowej. Polecam stamtąd instruktorkę Anię, cierpliwa, uczy bez zbędnej spinki, fachowo i sympatycznie. 🙂 Dojazd z Białołęki (zależy skąd dokładnie) jest bdb, stajnia 10-15 min spacerkiem od przystanku.
KajaKaja Ostoja jest na granicy Warszawy i Jabłonnej, przy ul. Marmurowej. Polecam stamtąd instruktorkę Anię, cierpliwa, uczy bez zbędnej spinki, fachowo i sympatycznie. 🙂 Dojazd z Białołęki (zależy skąd dokładnie) jest bdb, stajnia 10-15 min spacerkiem od przystanku.
Annę L?
Ja słyszałam o niej opinię, że jeśli chce się nauczyć jeździć konno to .. nie do niej, bo zostaniesz na ujeżdżalni przynajmniej przez 5 lat. 😉
Mówiła to osoba związana ze stajnią, jak chcesz to więcej informacji na ten temat na PW.
Sama jeździłam z nią kilka miesięcy. Lekką pracą z chudej, starszej szkapki w kilka miesięcy zrobił się bardzo ładny koń, który przestał uginać się przy czyszczeniu i ładnie nabrał mięśni. Ponadto komfort jazdy (zarówno jeźdźca, jak i oczywiście konia) zdecydowanie się poprawił. To wszystko pod jej okiem, no, i przy pomocy ok. 1 kg dziennie D&H Build Up. 🙂 Nie mogę złego słowa powiedzieć na jej temat, wręcz przeciwnie. Nie wiem co dokładnie masz na myśli, więc ciężko mi się ustosunkować.
Przypomniała mi się taka sytuacja. Jak tylko koń trafił do mnie to zaczęłam na cito szukać innego siodła, bo obecne było absolutnie niedopasowane. Przyjechała jakaś Pani z Łosia, ą, ę i te sprawy, dlaczego konia nie derkuję, jej konie stoją w 3 derkach Anky, Anky! 😁 (wspaniały system wartości) No i jak ten koń chodzi! "Podjedź do mnie" i zaczęła robić tarkę koniowi wodzami... 😵 Pani, która sprzedaje siodło, bo nie nadaje się ono do piruetów. Ania nigdy nie zasugerowała mi piłowania pyska ani nawet mocniejszego kontaktu (oczywiście w granicach rozsądku) za co, w obliczu dzisiejszego trendu, jestem jej bardzo wdzięczna.
W takim razie w Ostoi jest niezdrowa rywalizacja instruktorek 😉
dar tu się zgadzam w 100%. 🙂 "Konkurencja" i o mnie puszczała soczyste plotki. 🙂