sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Horse_art, mnie się wydaje, że mój koń tak do końca mnie nie szanuje. Owszem ufa mi, podąża za mną bez niczego, ale zdarzy mu się mnie czasem pociągnąć do trawy czy wiercić się podczas siodłania. Do tego pod siodłem zdarza mu się podjąć próby obrania własnego kierunku. Wydaje mi się, że gdyby mnie szanował to by tak nie robił. Ale może się mylę.
Z lonżowaniem jest duży problem, ciężko go od siebie odgonić, czasem pójdzie, ale po zmianie kierunku nie chce odejść ode mnie i wrócić na koło. Z tą lonżą był problem od samego początku jak go kupiłam, więc albo był źle nauczony, a ja nie umiem go nauczyć dobrze, albo ktoś mu zakorzenił, że lonża to zło. Nie wiem, ale na razie sama nie mam zamiaru brać się za naprawienie tego, bo nie mam o tym pojęcia, a wcześniejsze próby pokazały mi, że sama na tym polu wiele zdziałam.
Dziwi mnie tylko, że bez lonży, na lonżowniku wykonywał wszystkie polecenia, kłusował, galopował, zmieniał kierunki, bez zawahania.
proponuje wziąć kogoś do pomocy (najlepiej znającego się dobrze na rzeczy) i niech on sprawdzi - czy to olewanie ciebie, czy może faktyczie nei umie.
kiedyś miałam konia który nie chodził na lonży - tak jak opisujesz. był źle nauczony, z zasadzie nei nauczony. do tego jakaś kretynka nauczyła go dębować na bata. odgonienie więc konczylo się dębowaniem - całkowicie zamierzonym, bo na komende przecież, kara za to = złość konia bo karałam za to że robił coś dobrze...
nauczyłam stosując 2 lonże (kolejny ukłon w str MR - rewelacyjna sprawa, choć o takim powodzie stosowania nei wspominał - super się sprawdza) masz pełna kontrole we wszystkie strony.
kojarzysz?


a jak poza tym robi tylko "małe występki" to może wystarczy go za to stanowczo karać? adekwatnie do uczynku i szybko - naturalnie (jak w stadzie).

na przykładzie: kiedyś koniczka się zapomniała chyba (czyściły ją dzieci które miała w ...nosie i nie chciała dać nóg - podeszłam ja...) i przy braniu nogi nią machnęła - nie trafiła ale odruch był. mój też - taki sam, ja trafiłam. i robiłam dalej swoje. nie widac bylo w niej ani strachu ani obrazy - naturalanie zrozumiała, nawet nie uciekla (a była nie przywiązana). alfy się nei straszy, nie atakuje.
a z nią był problem od początku - urodzona na wolności nie chciała się podporządkować no i ma bardzo dominujący charakter, a w stadzie rządzić nie może bo młodsza od matki, mój wał. jest "ogierem" i jest większy, szybszy, jej brat to "ogra kumpel". ludzie się nie dają (tak samo ją ganiałam jak próbowała ustawiać - straszyć jak ogr) była tak sfrustrowana że rządzić nei może, że na kozach i kurach się wyżywała 😉 nie lubi podemną chodzić - bo MUSI różne rzeczy robić. wiec robi raz a dobrze- żebym się odw...odczepiła 😉  innych można choć próbować zlewac i choć ludziem porządzić (ale nigdy krzywdy nie robi - udaje tylko że nie rozumie)- więc az tak zła nie jest 😉 ona w ogóle nic nie lubi i jest złą jak coś musi... a jej matka i brat - wprost przeciwnie. rózne charaktery są 😉 tak czy siak wszystkie znają swoje miejsce i nie ma opcji nie słuchania - a jak się pojawi - wystarczy spojrzenie, bardzo rzadko coś więcej.

mój był jeszcze gorszy jak go kupiłam - pojebany i znarowiony z zerowym szacunkiem i wychowaniem. trzeba było "końskiej" stanowczości i konsekwencji - system 0-1, albo dobrze albo źle, nagroda-kara.
pamirowa, dokładnie, a wg mnie pod koniec filmu wychodziłoby na to, że mamy nasze konie najlepiej odizolować od stada, zamknąć się z nimi na jakiejś przestrzeni i po prostu być.

Poza tym mam podobny problem, bo kiedy pracuję z klaczą na lonżowniku (luzem lub na linie) jest super (ogrodzone wszystko, ale nawet nie zagląda w stronę wyjścia czy coś), na wolnej przestrzeni zazwyczaj jest skoncentrowana - choć trudno tą koncentrację na mojej osobie utrzymać i w ogóle zdobyć, na linie chodzi ładnie, ale ale zdarza jej się wyrwać (np. dzisiaj - jedna sytuacja - kłusowała i wyślizgneła mi się lina, bo miałam zwykłe rękawiczki, ale kazałam sie zatrzymać - stanęła i spokój, druga sytuacja za chwilę - galopuje sobie ładnie i nagle prędkość światła, a że lina 3,6 to nie mogła robić małych kółeczek wokół mnie bo nie sądzę, że specjalnie chciała uciec to jednak po niej widać 😀 - lina wyślizgnęła mi się z ręki, a ona poleciała pod wybieg wykorzystując tę sytuację, obróciła się i czekała aż przyjdę, po czym sama do mnie przytuptała i bez trzymania i gadania wróciła za mną na miejsce wcześniejszej pracy). Zwykle czyszczę ją bez wiązania i nie ucieka, nie focha się. Też ma zachowanie typu "nie zostawię cię", ale raczej daje się odepchnąć na koło (mamy czasem problemy z cofaniem), za to bez liny pochodzi za mną, pochodzi, bawimy się w gonienie, biega za mną galopem, ale po kilku minutach nagle próbuje sobie iść i wtedy jakby ogłuchła, żadne stój, zostań, nic nie słyszy. Pod siodłem też czasem (tylko bez wędzidła - na cordeo lub halterku) próbuje obrać własny kierunek, głównie w galopie - a jeżdżę na nieogrodzonym, no i rozluźnianie nawet po ćwiczeniach z ziemi zajmuje mi z pół godziny. Myślę, że mi ufa i bardziej o szacunek tu chodzi, ponieważ cokolwiek strasznego by nie było np w terenie, bo często oprócz w siodle, chodzimy sobie w ręku i zawsze chowa się za mną jak widzi choćby wielką kolorową doniczkę czy parasolkę - wejdzie wszędzie ze mną - ostatnio głupia mi wparowała do garażu, bo ile można czekać na mnie, albo w terenie do takiej dziury pod mostem, ciemno, ciasno - weszła bez dwóch zdań, do wszystkich ludzi jest raczej agresywna, dominująca, wielokrotnie kogoś pogoniła, mnie z początku próbowała, ale odpuściła, popracowałam na początku z join-up, potem coś typu friendly game, ale nie korzystam z konkretnych metod, mieszam wszystkie i stwarzam jakby swoje własne programy, metody, zaczerpnięte tylko z tych znanych.

Odnośnie join-up i korzyści na każdego konia, próbowałam z niesamowicie przekornym, nie szanującym niczego, udającym, że się przestraszy własnego cienia, a jednocześnie faktycznie się wielu rzeczy bojącym szetlandem, na dodatek nie da się go zmusić do ruchu. I co? I nic. Nie robiłam tego pierwszy raz, ale pierwszy raz z takim osłem 🙂 Puściłam go, to się nie ruszył, udało mi się go odepchnąć, ale przy każdej próbie, z naprawdę dużą energią, pogonienia go na koło on starał się wejść w środek i zaatakować, starałam się nie frustrować i nie rezygnować, tylko być pewnym siebie, pytałam osób, które znają się z pewnością duużo lepiej na rzeczy i polecono mi być jeszcze bardziej zdecydowanym, gdzie było dla mnie średnio przyjemne pacnąć mocno kuca batem, ale spróbowałam i co? Zero reakcji. Ani delikatnie, ani siłowo. Raz rozwalił mi ogrodzenie (swoja drogą zapraszam do wątku o końskich buntach i niesubordynacjach stronę/dwie wstecz o nim pisałam). Kuc, który nie szanuje ani mnie, ani bata średnio rozumie join-up. Udało się, ale z użyciem strasznej rzeczy zamiast bata - worka. Nie uważam metody workowej za dobrą, bo przecież to potęguje strach, zrobiłam to raz, żeby nie pokazać mu, że to jemu się udało. Podszedł do mnie, pochodził kilka kółek, pogłaskałam, dałam się wytarzać i puściłam. Z tym delikwentem naprawdę nie wiem co zrobić 🙂 Jak chce to potrafi coś skumać - np. teraz ćwiczymy ukłon, ale to wszystko pod warunkiem, że on stoi sobie luzem i nie wymagam za wiele, a u niego ta granica jest bardzo nisko.

Isabelle, mam materiały z segregatora oraz filmy SNH na komputerze, jak będę miałą chwilę, mogę przesłać 🙂



i przepraszam za esej 😀
pamirowa, dokładnie, a wg mnie pod koniec filmu wychodziłoby na to, że mamy nasze konie najlepiej odizolować od stada, zamknąć się z nimi na jakiejś przestrzeni i po prostu być.

Poza tym mam podobny problem, bo kiedy pracuję z klaczą na lonżowniku (luzem lub na linie) jest super (ogrodzone wszystko, ale nawet nie zagląda w stronę wyjścia czy coś), na wolnej przestrzeni zazwyczaj jest skoncentrowana - choć trudno tą koncentrację na mojej osobie utrzymać i w ogóle zdobyć, na linie chodzi ładnie, ale ale zdarza jej się wyrwać (np. dzisiaj - jedna sytuacja - kłusowała i wyślizgneła mi się lina, bo miałam zwykłe rękawiczki, ale kazałam sie zatrzymać - stanęła i spokój, druga sytuacja za chwilę - galopuje sobie ładnie i nagle prędkość światła, a że lina 3,6 to nie mogła robić małych kółeczek wokół mnie bo nie sądzę, że specjalnie chciała uciec to jednak po niej widać 😀 - lina wyślizgnęła mi się z ręki, a ona poleciała pod wybieg wykorzystując tę sytuację, obróciła się i czekała aż przyjdę, po czym sama do mnie przytuptała i bez trzymania i gadania wróciła za mną na miejsce wcześniejszej pracy). Zwykle czyszczę ją bez wiązania i nie ucieka, nie focha się. Też ma zachowanie typu "nie zostawię cię", ale raczej daje się odepchnąć na koło (mamy czasem problemy z cofaniem), za to bez liny pochodzi za mną, pochodzi, bawimy się w gonienie, biega za mną galopem, ale po kilku minutach nagle próbuje sobie iść i wtedy jakby ogłuchła, żadne stój, zostań, nic nie słyszy. Pod siodłem też czasem (tylko bez wędzidła - na cordeo lub halterku) próbuje obrać własny kierunek, głównie w galopie - a jeżdżę na nieogrodzonym, no i rozluźnianie nawet po ćwiczeniach z ziemi zajmuje mi z pół godziny. Myślę, że mi ufa i bardziej o szacunek tu chodzi, ponieważ cokolwiek strasznego by nie było np w terenie, bo często oprócz w siodle, chodzimy sobie w ręku i zawsze chowa się za mną jak widzi choćby wielką kolorową doniczkę czy parasolkę - wejdzie wszędzie ze mną - ostatnio głupia mi wparowała do garażu, bo ile można czekać na mnie, albo w terenie do takiej dziury pod mostem, ciemno, ciasno - weszła bez dwóch zdań, do wszystkich ludzi jest raczej agresywna, dominująca, wielokrotnie kogoś pogoniła, mnie z początku próbowała, ale odpuściła, popracowałam na początku z join-up, potem coś typu friendly game, ale nie korzystam z konkretnych metod, mieszam wszystkie i stwarzam jakby swoje własne programy, metody, zaczerpnięte tylko z tych znanych.

Odnośnie join-up i korzyści na każdego konia, próbowałam z niesamowicie przekornym, nie szanującym niczego, udającym, że się przestraszy własnego cienia, a jednocześnie faktycznie się wielu rzeczy bojącym szetlandem, na dodatek nie da się go zmusić do ruchu. I co? I nic. Nie robiłam tego pierwszy raz, ale pierwszy raz z takim osłem 🙂 Puściłam go, to się nie ruszył, udało mi się go odepchnąć, ale przy każdej próbie, z naprawdę dużą energią, pogonienia go na koło on starał się wejść w środek i zaatakować, starałam się nie frustrować i nie rezygnować, tylko być pewnym siebie, pytałam osób, które znają się z pewnością duużo lepiej na rzeczy i polecono mi być jeszcze bardziej zdecydowanym, gdzie było dla mnie średnio przyjemne pacnąć mocno kuca batem, ale spróbowałam i co? Zero reakcji. Ani delikatnie, ani siłowo. Raz rozwalił mi ogrodzenie (swoja drogą zapraszam do wątku o końskich buntach i niesubordynacjach stronę/dwie wstecz o nim pisałam). Kuc, który nie szanuje ani mnie, ani bata średnio rozumie join-up. Udało się, ale z użyciem strasznej rzeczy zamiast bata - worka. Nie uważam metody workowej za dobrą, bo przecież to potęguje strach, zrobiłam to raz, żeby nie pokazać mu, że to jemu się udało. Sygnały ledwie widoczne, raz na kilka kółek obniżył głowę, czasem mi gdzieś mignął uchem, ale spróbowałam, podszedł do mnie, pochodził kilka kółek, pogłaskałam, dałam się wytarzać i puściłam. Z tym delikwentem naprawdę nie wiem co zrobić 🙂 Jak chce to potrafi coś skumać - np. teraz ćwiczymy ukłon, ale to wszystko pod warunkiem, że on stoi sobie luzem i nie wymagam za wiele, a u niego ta granica jest bardzo nisko.

Isabelle, mam materiały z segregatora oraz filmy SNH na komputerze, jak będę miałą chwilę, mogę przesłać 🙂



i przepraszam za esej 😀
pamirowa, o własnie... poczucie bezpieczeństwa koń jak i np dziecko) osiągają wtedy gdy czują że człowiek (czy koń) jest od nich bardziej nieustraszony, silniejszy itp - czyli jak wyleci jakies straszydło to go obroni.

czyli jak się przestraszy - "schowa się za/pod tobą" - czy właśnie za jak idziesz z nim do czegoś strasznego czy pod  - gdy jak jedziesz i się przestraszy to staje ...to takie śmieszne uczucie jakby się kulił ... w każdym razie nie ucieka ale zostaje - bo przecież to ty go obronisz. jak spadniesz nie ucieknie itd (no chyba, że bardzo spanikuje, stajnia blisko, znane miejsce i reszta koni poleci...)

jesli tak - to jego zachowania to tylko fochy, bunty, a nie prak zaufania, czy problem z miejscem w hierarchii.
traktuj jak dziecko i już. nagroda - kara.

dla mojego np mega kara była i jest jak się odwrócę i pójdę/przestane zwracać na niego uwage - (to tak poza krzykiem i oddaniem jak trzeba się było do tego się posunąć, najczęściej wystarczało spojrzenie). wzielo się to z czasów kiedy stał sam i łobuzował żeby zwrócić na  siebie uwagę. trzeba było pokazać - mily koń = towarzystwo, zły koń= samotność.  Jak zakumał, to wystarczyło ostrzec -się odwrócić na pare sekund praktycznie, a wracało się do innego konia 😉

i ja  tam jestem za używaniem głosu. działa. szczególnie przy uspakajaniu/ karaniu -oddawaniu,  wtedy konie też wydają duzo dźwięków
Witajcie ja trochę z nietypową prośbą ale założyłam profil na fb natyralnie oczywiśćie [[a]]http://www.facebook.com/pages/Naturalnie-oczywi%C5%9Bcie/224340731033203?ref=stream[[a]] i potrzebuje zdjęć koni robionych metodami naturalnymi mogą to być fotki z pracy z ziemii albo z jazd. zdjęcia można wysyłać na naturalnieoczywiscie@interia.pl z góry dziękuję 🙁
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
04 grudnia 2012 14:39
A co? Znudziło ci się kopiowanie zdjęć bez pozwolenia autora (np. zdjęcie Katarzyny Okrzesik)?
Zdjęcie zostało wygooglane jest podpisane a jeśli jego autorka ma jakieś zastrzeżenia to proszę niech sama się ze mna skontaktuje na priv 🙂
[quote author=czarno-czarna link=topic=5.msg1604321#msg1604321 date=1354639468]
Zdjęcie zostało wygooglane jest podpisane a jeśli jego autorka ma jakieś zastrzeżenia to proszę niech sama się ze mna skontaktuje na priv 🙂
[/quote]
aha, czyli każdy ma wejść i sprawdzić czy jego zdjęcie się tam nie znalazło? Proponuję najpierw znaleźć autora a potem pytać o pozwolenie, to łamanie praw autorskich (zwłaszcza, ze Ty wrzucając zdjęcie na fb udostępniasz prawa których nie posiadasz)
Ronin.   Każdy orze jak może.
10 stycznia 2013 15:15
Zapraszam 🙂 !
Dziewczyny prosze o pomoc bo juz nie mam pojęcia co robić...kupiłam konia, na którym jeździłam dwa lata temu, skakał super i ogólnie był baaardzo przywiazany do mnie, niestety właściciel nie chciał go sprzedac i zmieniłam stajnie. Koń poszedł pod rekreacje ale pozrzucał wszystkich po kolei ( bryka), wiec właściciel sprzedawał go po kolei handlarzom a wiadomo jak handlarze konie traktuja...ogólnie koń odpowiada na przemoc atakiem...dopiero w czerwcu udało mi się znaleźć konia i go odkupić ale...koń całkiem nie ufa człowiekowi...da sie osiadłac, wsiaść ale wyglada to tak ze brykamy, wyciagamy łeb do samej ziemi i pod bramke i koniec jazdy...próby powrotu na plac kończą sie zwykle kolejnym rodeo i stwaniem dęba- koń twierdzi że nie i żadna siła go nie przekona do pracy;/
Na lonży sytuacja wygląda tak- chodzimy ok i nagle koń odwraca sie zadem do środka i zapierdziela wyrywajac lonże z rąk ( nie ma siły go utrzymac).
Zaczeliśmy pracować z ziemi i na zasadzie Montego...jest oki, ale właczyło sie gryzienie...jak tylko przejde na jego prawa strone by go pogłaskać to łeb z zębami od razu do nogi wędruje, odsyłam go a on znów to samo...w boksie jak przyjde się głaskać z nim to jego zaczepianie mnie wygląda tak że od razu gryziemy, bez żadnego kulenia uszu...
Podkreslam ze nawet jeśli z góry odpuściłam na zasadzie zsiadłam bo nie chciałam już ryzykowac to nie szliśmy do stajni tylko dalej chodził po padoku albo na zasadzie ganiania albo na zasadzie w reku...
Jeśli juz uda mi sie go przekonać do czegoś to potem złosci sie i odpłaca gryzieniem....nie wiem już co robic 😕 prosze pomóżcie 🙇
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 10:17
znarowionego konia jak ten o którym piszesz trzeba zwyczajnie i po ludzku odpracować, a nie jakieś sztuczki z nim wyczyniać o których pojęcia nie masz.
Dlatego prosze o rady bo juz kompletnie nie mam zadnego pomysłu co z nim robić
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 10:29
Rady:

1. Zawezwać lek. wet. celem ustalenia czy koń np. ma obolały grzbiet, zęby do zrobienia - ogólnei jaki jest stan zdrowia - złe zachowanie konia może wynikać z reakcji bólowych.

2. Sprawdzić dopasowanie siodła, oglowia.

Po wykluczeniu ew. reakcji bólowych itd.:

3. Znależć w realu osobe znającą się na rzeczy i poprosić o pomoc - konia trzeba będzie umiejętnie wdrażać do pracy początkowo prawidłowo lonżując.

4. Umiejętnie i cierpnliwie a jednocześnie stanowczo wdrażać do pracy pod siodłem pod okiem kompetentnej osoby, tak by nie popełniać błędów skutkujących nawrotem narowów konia.
Weterynarz był i zdrowotnie jest wszystko okej, dopasowanie sprzetu tez.
Z osobą do pomocy to mam własnie problem bo najbliższe osoby są ponad 60 km ode mnie i albo tu nie dojadą albo zajeci;/ chodzi mi też co mogę sama z nim teraz robić dopóki nie znajde kogoś takiego...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 10:38
sprawdzić dopasowanie sprzętu

prawidłowo pracować z koniem na lonży na prawidłowym wypięciu aż będzie prawidlowo na tej lonzy pracował w 3 chodach

dołączać wsiadanie i nie popełniając błędów, stosując właściwe pomoce jeździeckie, a także we właściwym czasie nagradzając konia ale i go bezzwłocznie karając gdy zajdzie potrzeba, go ponownie wdrażać do pracy pod siodłem
Tylko właśnie ta lonża wygląda tak ze nikt go nie moze utrzymac na niej...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 10:50
spróbuj na 2 lonżach, ew. zrób sobie linkę (15 m) z karabińczykami doczepionymi na końcu do dopinania do wędzidła i na tym go spróbuj przepracować. Wtedy nie będzie mial szans przodem do lonzującego się ustawiać bo go będziesz trzymać na zewn. wodzy też. Ponadto musi ten koń się nauczyć że do przodu to do przodu - głos, bata do lonżowania i nie ma że nie chce.

Lonżowanie na 2 lonżach proponuje właśnie Monty Roberts i zaleca takie lonżowanie aniżeli na zwykłej pojedynczej lonży.

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 stycznia 2013 11:01
magorianka Oprócz tego co pisze ElaPe -> sprawdz dodatkowo kopyta w temacie flar, podeszwy, zaciesnionych kątów,pęknięć, wysokich piętek itp itd.
Jeżeli koń bryka pod jeźdzcem to być może jest to również związane z błędnym werkowaniem kopyt.
On się własnie zadem do lonżującego ustawia...i ucieka na zewnatrz ale myślę ze na dwie lonze moze pomóc, będe próbowała🙂 dzięki
magorianka, nic nie zrobisz sama - przynajmniej taki obrazek wyłania się z tego, co piszesz. Koń nie tylko nie ufa ale i nie szanuje. Tutaj relacji nie przywróci ani wypięcie ani trzynaście lonży jak nie będziesz wiedziała jak reagować na zachowanie konia, kiedy i jak nagradzać, kiedy karać, jak i czy odpuszczać. Nie da się tego przez net Ci przekazać. Musisz zwrócić się do fachowców. Kupiłaś takiego konia i niestety trzeba być konsekwentnym. Nie wszystko się zrobi miłością. Trzeba mieć i wiedzę i umiejętności jeszcze.
Kopyta ostatnio są robione przez doświadczonego kowala, drugi który przyjedżał do koleżanki też je przejrzał i stwierdzili że z tym nie ma problemu
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 stycznia 2013 11:06
magorianka przykład z mojego życia- doświadczony kowal tak mi spierdzielił kopyta, że kobyła buntowała sie na lonży i nie chciała kompletnie chodzić po okręgu. Wiec moze warto by samemu zainteresować się tematem. Ale to już twoja sprawa.
Wiem ze samą miłością ani tym bardziej siłą nic nie zdziałam, a co do umiejętnosci to sportowcem to nie jestem sporo koni już ułożyłam. Co do fachowców to mogę jedynie czekać na znajoma która wróci z Niemiec ale dopiero w kwietniu...a chciałabym cokolwiek z nim zrobic do tego czasu, cokolwiek poprostu...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 11:14
spróbuj go póki co oprowadzać najnormalniej w świecie na ogłowiu i robić co jakis czas komendy głosem stój, naprzód, stój, małe zakłusowanie. I go chwal za najmniejsze oznaki współpracy.
To chodź z koniem na spacery w ręku, ucz go by szanował Twoją strefę, cofał jeśli tego wymagasz, poszukaj powodu dla którego koń nie akceptuje bliskiej obecności i gryzie, skąd ta agresja? Poświęć czas na obserwację, wyciąganie wniosków i naukę, swoją. Dlaczego w ogóle napisałaś w tym wątku?? A ta znajoma to jedyny "fachowiec". Jak koń jest chory to też tylko jednego weta znasz?
Dlaczego w tym wątku?? Bo chyba tu trafiłam o braku zaufania konia...a ona oczywiście nie jest jedna, która znam ale jedyna poprostu dostępna...a wcześniej nigdy nie było problemów z agresja, dopóki nie trafił do handlarzy, którzy "batem" uczyli go...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 11:25
tak czy inaczej bata będziesz musiała używać - w trakcie lonżowania oraz w trakcie jazdy pod siodłem.
Na bat sam w sobie on nie reaguje agresja, reaguje nią dopiero gdy sie czegos od niego chce, czegokolwiek, zero chęci współpracy
A z tym gryzienie?? Nawet jak się go prowadzi i nie daje mu się ugryźć to łapie za uwiąz i uwiaz gryzie
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Brak edycji - post pod postem
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2013 11:35
z początku łagodnie, potem bardziej  stanowczo dać mu do zrozumienia że ma tak nie robić.

W ogóle za każdym razem dawać mu do zrozumienia czy jego postepowanie jest złe czy też dobre.

Jeśli nie wykażesz się odpowiednią stanowczością czy jeśli, co gorsza, zaczniesz się go bać, koń to natychmiast wyczuje i wykorzysta przeciwko tobie.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się