Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

❓ ❓ Petit są rózne konie. Sa konie takie ,że powodzenia życzę stajennym podac im zastrzyk czy spsikac ich płynem.
Owszem na prosbę własciciela mogę i zrobię to ale wszyscy własciciele koni przebywających u mnie w pensjonacie to moi przyjaciele i ich konie sa przeze mnie traktowane jak moje własne. Ale nie wyobrażam sobie własciciela pesnonatu gdzie np jest koni 30 aby orócz codziennych obowiazków typu karmienie, scielenie , sprawdzanie i porawianie ogrozdzen, sprzątania kup na pastwisku itp mial jeszcze w ramach oplat pensjonatowych robic wcierki konikowi. Owszem mozę na prosbę wlasciciela konia toz robic ale..nie musi, Obowiazek to jest ale wlasciciela konia. Dalej kon chory. Okey ,nie ma własciciela wyjechał w siną dal. Rzeczywiscie trudno w tym momencie nie wezwac weta i nie leczyc kopytnego ale ..sorki po powrocie własciciel czworonoga może (nie musi) dostac dodadtkowy rachunek za dodatkową opiekę przy koniu.
Bo jesli tego nie robi własciciel konia to swoim pracownikom musi dać za to dadatkowe nadgodziny czyt większą wypłatę.
Opieka nad koniem wówczas gdy jest chory, gdy wymaga dodatkowych zabiegów leży po stronie wlasciciela kopytnego i to w jego gestii  jest czy bedzie robił to sam czy dodatkowo za to zapłaci.
Petit czy naprawdę uważasz ,ze np za owe 700 złotych gdy np kon wymaga podawania rano leków , popołudniu zastrzyków a do tego np zmiany opatrunków to powinna robic to obsługa stajni a nie wlasciciel.
No sory a jakie wobec tego ma obowiązki wlasciciel konia/ Tylko płacic ?
Petit.  A właściciel stajni w czasie, który chce poświęcić na np sprawdzenie ogrodzeń(lub inne zapewnienie infrastruktury) albo zbiór siana, albo nawet na zakupy spożywcze ma niby mieć obowiązek z dobrego serca zajmować się cudzym koniem??? Jak nie ma tego jasno w umowie? Albo jak młody koń stoi w pensjonacie, gdzie nie ma ani słowa w umowie o nauce czegokolwiek i przyjeżdża kowal, a właściciel ma przyjechać i przytrzymać konia, a nie przyjedzie, to co? Osoba, która opiekuje się innymi końmi ma ryzykować swoje zdrowie i szarpać się z koniem, gdzie ewidentnie właściciel olał temat??? I co, myślisz że ten właściciel konia, który przecież kocha konie, przyjedzie zastępować stajennego ze złamanym żebrem, żeby te inne konie (które przecież kocha  😀iabeł: ) były zadbane???
Ja się nie dziwię właścicielom stajni, że nie chcą podawać leków. Bo już nie raz byłam świadkiem, że właściciel konia najpierw nalegał, żeby obsługa stajni wykonywała iniekcje, bo nie ma sensu codziennie ciągnąć weta do stajni, a jak wyskoczył ropień w miejscu wkłucia to była wielka pretensja, że się g.... znają i czemu ten zastrzyk robili, teraz niech leczą ropnia na swój koszt.
Idąc dalej Twoim tokiem rozumowania, jako weterynarz który kocha zwierzęta powinnam się nimi zajmować tylko z dobrego serca??? I manna mi w nagrodę z nieba spadnie?
Przepraszam, ja wiem, że są stajnie gdzie ma się to wszystko zapewnione i za 500 zł, ale jak się ma w umowie. A oczekiwanie, że wszędzie będzie tak dobrze to mrzonki. Różne są stajnie, w różnych "okolicznościach przyrody" i sytuacjach osobistych są ludzie, którzy je prowadzą i nie będzie jednakowo.
uważasz ,ze np za owe 700 złotych gdy np kon wymaga podawania rano leków , popołudniu zastrzyków a do tego np zmiany opatrunków to powinna robic to obsługa stajni a nie wlasciciel.
No sory a jakie wobec tego ma obowiązki wlasciciel konia/ Tylko płacic ?


Faza, niestety, ale niektórzy uważają, że jak płacą (niezależnie od tego czy to jest 600,700 czy 1500zł) to wszystko ma być zagwarantowane w tej cenie, łącznie z opieką "ala weterynarz" w cenie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2012 08:51
dyskusja o wymaganiach pensjonariuszy i co z tego wynika miała miejsce w tym wątku http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,52476.0.html

Ja w tej kwestii nadal uważam , że

Rozbestwionym, świrniętym pensjonariuszom - a są tacy i to wcale niemało-  się NIE dogodzi choćby się na głowie stanęło.

Najlepszą metodą na takiego świra jest stanowczy przekaz co im się należy a co nie. Niestety do sformułowania takiego przekazu nadają się osoby o silnej osobowości które nie dają się sobą rządzić  i się generalnie nie boją takich świrów.

Najgorszą metodą na świrów jest stopniowe uleganie ich kolejnym zachciankom w imię zasady daj palec a rękę ci urwie.


Dodałabym do tego, że ów stanowczy przekaz co się należy, to np. cennik. Podstawowy pensjonat XXX zł, czynności dodatkowe: dodatkowy cennik. Koniec kropka.
Petit,
sama dobrze wiesz, że wszystko zależy od układów w stajni. Ja mając stajnię, zadnych leków czy zastrzyków bym nie podawała - od tego jest wet.
Nie moja profesja, nie biorę odpowiedzialności. Również miałam konia z ropą w kopycie - miał zawiniętą nogę.
Poprosiłam stajennego by koń nie wychodził i czy może zwrócić uwagę czy nie zdjął opatrunku. Uważam, ze to jest OK.
Jednorazowo też bez problemu dolał rivanolu. Nie zaproponowałam mu pieniedzy, bo to człowiek, który by nic nie wziął.
Czasami podrzucę mu kawę czy czekoladę. Jak go o coś extra poproszę (np. sprowadzenie konia z pastwy jak przyjechał kowal, a mnie nie ma)
Ale nie uważam, ze jest to jego obowiązek.
Tak samo mój koń miał rwane zęby - wet tak przyjechał, że nie miałam możliwości dojechać do stajni.
I koleżanka z "boxu obok" pomogła wetowi, właścicielka stajni również. Z ludzkiej życzliwości.

najważniejsze w stajni jest aby wyrobić sobie "koleżeństwo" - dzisiaj ja pomogę koleżance, jutro ona mnie, dzisiaj mi stajenny zrobi przy koniu coś extra, jutro ja na jego prośbe przywiozę mu zakupy z odległego sklepu
wiadomo, że tylko jakiś zbuk odmówi pomocy - gdy zadzwonisz i powiesz - sorry nie bedzie mnie dzisiaj w stajni a koniecznie trzeba konia prowadzić 15 minut w ręce
ale jeśli takie rzeczy będą trwały ciągle - to nie zdziwię sie jak w końcu ktoś pomocy odmówi lub będzie chciał za to extra wynagrodzenie
muszę się cicho wtrącić, bo uważam, że poruszono ważną kwestię.

innej stajni (nie chodzi o infrastrukturę tylko) wybieramy na wychów zrebiąt i młodzików oraz emerytów a inną dla koni, u których możemy być codziennie.

niektórym się wydaje, że psim obowiązkiem wlasciciela stajni jest układanie ich niewychowanych zwierzaków, które na uwiązie nie potrafią chodzić poprawnie, bywają u nich raz na miesiąc i są bardzo zdziwieni, że zwierzę nie jest wypucowane i gniją kopyta. to niezła metoda oszczędności, zapłacić grosze za pensjonat i domagać się wychowu konia.  pensjonat to nie jest miejsce, gdzie własciciel stajni bierze się za naukę chodzenia na uwiązie czy zaplatanie grzywy, jeśli chcemy mieć to zapewnione to młodzika wstawiamy na wychów i opiekę pielęgnacyjną do osrodków tym się zajmujących, a nie pretensje, że ktoś nie ma ochoty skakać wokół jednego konia, skoro tego nie zapewniał od początku.

w wiekszosci stajni pensjonatowych nie ma problemu z kilkurazowym zawinięciem konia czy zmianą opatrunku. w koncu jesteśmy ludzmi. ale jeśli mamy emeryta bądz konia wymagającego stale specjalnej opieki, to wstawmy go gdzieś, gdzie w cenę wliczono codzienne wcierki/zawijanie, a nie rościmy sobie święte prawo, że ktoś będzie nam wokół konia robił gratisowo cały czas.

cwaniactwo sie szerzy, wychów młodzików kosztuje dużo wiecej niż smieszna kwota pensjonatowa, ale po co płacic, lepiej uznać, że zrobiliśmy przysługę włascicielowi pensjonatu i jego obowiązkiem jest wychowanie nam zwierzęcia. nie można też liczyć tak samo emeryta, który wymaga codziennych wcierek, derkowania i oprowadzania w ręku, bo to juz jest opieka specjalistyczna, długotrwała, a nie kilkurazowa.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2012 09:01
dokładnie  tak jak Dodo mówi. Normalna ludzka życzliwość i chęć pomocy. Widzę że koń koleżanki ze stajni się zachowuje dziwnie to tez jej przecież dam znać.
niektórym się wydaje, że psim obowiązkiem wlasciciela stajni jest układanie ich niewychowanych zwierzaków, które na uwiązie nie potrafią chodzić poprawnie, bywają u nich raz na miesiąc i są bardzo zdziwieni, że zwierzę nie jest wypucowane i gniją kopyta. to niezła metoda oszczędności, zapłacić grosze za pensjonat i domagać się wychowu konia. 

tu pasuje "świr".
Petit., Chyba źle mnie zrozumiałaś, bo słowa ewentualnie rzeczywiście użyłam bez sensu. Tylko musimy odróżnić jednorazowy wypadek pt. koń dostał kopa czy zaczyna się kolka, ja nie mogę dojechać bo jestem w pracy i proszę o wezwanie weta oraz zaopiekowanie się koniem do mojego przyjazdu. To jest normalne, tak samo jak normalne dla mnie jest to, że jak mnie ktoś poprosi o przysługę, to chętnie mu pomogę. Ale wykonywanie późniejszych zaleceń weta wobec tego konia, wg. mnie, należy już do obowiązków właściciela i tyle. I jak potrzebuję, żeby koń przez tydzień był oprowadzany w ręku czy miał zmieniany opatrunek, to albo robię to sama, albo płacę dodatkowo komuś za czas poświęcony dla mojego konia. Bo w znakomitej większości pensjonatów taka opieka nie jest wliczona a stajenny ma co robić w czasie swojego dnia pracy (i tutaj właśnie pojawia się kwestia tego, że poświęci czas mojemu choremu, to na czymś musi ten czas zaoszczędzić albo zostać w pracy dłużej za darmo). Ja tam lubię czyste sytuacje, więc zapytałabym zwyczajnie o to przed wstawieniem konia do stajni i już, żeby później nie było zaskoczenia jak mi rachunek wystawią.
kujka   new better life mode: on
06 lipca 2012 13:39
a jak wlasciciel stajni rzada zakupu kolca do wyprowadzania zekomo walnietego i niebezpiecznego konia pod grozba aresztu boksowego dla tegoz zwierzaka? ktory w innych stajniach problemow nie sprawial, inni ludzie wyprowadzajacy na padok (w tym samym okresie, co wspomniany wlasciciel stajni) rowniez nie maja zastrzezen...

to swirem jest wlasciciel konia, ktory nie chce kupic, nie widzi potrzeby zeby uzywac kolca na normalnego zwierzaka, czy wlasciciel stajni ktory w zwiazku z tym bez zapowiedzi zamyka konia na tydzien non toper w boksie?
kujka, wtedy mówi się "bye, bye maszkaro" i spiernicza w tempie express:P
kujka, wtedy mówi się "bye, bye maszkaro" i spiernicza w tempie express:P


he, he, a jak tempo express trzeba będzie włączyć zaraz po wprowdzeniu, to pensjonariusz z automatu ma kwalifikację na świra  🙂 
kujka, wtedy mówi się "bye, bye maszkaro" i spiernicza w tempie express:P


jeżeli jest alternatywa

ja poprosiłabym aby wyprowadził konia przy mnie i oceniła czy jest to konieczne
kujka   new better life mode: on
06 lipca 2012 14:54
Dodofon, no to wyprowadzaja przy Tobie i nic sie nie dzieje. ale mowia, ze to wyjatkowo a normalnie to bryka, wyrywa rece ze stawow i generalnie zabija. i co wtedy? 😉


generalnie zrobilam tak, jak poradzila szam,. ktora - kiedy ogarnelam jaka jest sytuacja (i wykombinowalam stajac na uszach w ciagu tygodnia nowy pensjonat i transport) - awaryjnie nawet wpadla do stajni i mi konia wyprowadzila na padok. o dziwo na kantarze i bez wyglupow.  :oczopląs:
Żeby nie było- ja się generalnie z szaleńcami nie zadaję🙂 A nie miałam nic do zarzucenia Gilowi, grzecznie dreptał koło cioci. Mimo, że miał powody do nabzdyczenia, bo całe stado było już na padoku; nie było żadnych oznak, że ten koń zaraz odleci i pobiegnie w siną dal (co podobno zdarzało się właśnie wcześniej przy wyprowadzaniu przez obsługę). Widywałam wtedy tego konia mniej więcej raz na 3-4 miesiące, więc o przyzwyczajeniu i jakimkolwiek respekcie mówić nie można. Niestety zauważyłam też jedną rzecz: podczas poprzedniej wizyty był "żywy" i interesowało go wszystko wokół; ja zastałam konia smętnie stojącego w jednym kącie boksu. I chyba to mnie najbardziej w tym przypadku ruszyło.
Za kilka tygodni przeprowadzam się z koniem do nowej stajni ( w której mieszkał od urodzenia czyli 13 lat), chciałabym się dowiedzieć jak ograniczyć mu stres związany ze zmianą miejsca, otoczenia i wszystkich znanych mu dotąd rzeczy, jak pomóc mu się zadomowić i wprowadzić go do nowego stada .
Czyli generalnie wszystko co związane z przeprowadzką.
Będę wdzięczna za wszelkie wasze sugestie i doświadczenia w takiej sprawie
Czy ten wątek jest tylko dla osób posiadających konia i przeprowadzających się z koniem? Czy może też być dla ludzi bez konia, którzy 'przeprowadzają' się do innej stajni?
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
12 listopada 2012 23:21
Świętokrowacenie właścicieli koni to niestety plaga powszechna. Właśnie tak jak dziewczyny pisały. Uważają że płacą i człowiek musi wokół konia wszystko zrobić.
A już do szewskiej pasji mnie doprowadza "ale podrożało".

No cholera jasna!.

U nas pensjonat kosztuje 600 zł, 500 dla studentów.
Do dyspozycji hipodrom (parkur, czworobok, lonżownik, bieżnia) oraz hala jeździecka z systemem nawadniania, oświetleniem ogólnie full wypas. Myjka z ciepłą wodą. Szatnia, osobna siodlarnia.
Siano, codziennie ścielone słomą, gnieciony owies, i opieka całodobowa (system kamer)

Czy ludzie sobie nie zdają sprawy ile to kosztuje? CZY wydaje im się że za 600 zł to ktoś będzie kopytka konikowi przecierał szmateczką co 5 minut aby się nie ubrudził?
My cały ten majdan musimy oświetlić, nawodnić. Stajennych dwóch na etacie plus dwóch instruktorów. Siano ile kosztuje każdy wie, że nie wspomnę o owsie.

Czemu ludzie mówią "bo gdzieś tam jest pensjonat za 300 zł". No jest ale bez hipodromu, hali, obsługi.
Wstaw sobie konia do pana Stasia do stodoły i trzymaj za 300 zł. Ale nie oczekuj że mając do utrzymania cały kompleks, przyjmiemy konia charytatywnie.

Przepraszam za długi post ale normalnie aż się uniosłam.
Dobrze, że mi chociaż kiedyś kolega spod Warszawy napisał, że to prawie jak darmo, bo bym całkiem wiarę w ludzi straciła...
Zamrucz ja też uważam, ze przy obecnych cenach to BARDZO tanio!
W ogóle pierwszy raz spotykam się z ceną niższą dla studenta 👍
O jezu dziewczyny mieszkacie w dużych miastach i ceny hotelu to 500/600 zł i full wypas?!  😵
Fajnie... u nas stajnia postawiła halę i żądają sobie 650-700 zł ! I nic specjalnego, konie dostają sam owies.
Za to ,ze koń stoi sobie na łące mimo ,ze ktoś miał sprowadzać go 2 razy dziennie na jedzenie płaci się 600 zł.
Teraz trzymam konia za 300ZŁ i kilka koni koleżanek które błąkały się po przeróżnych stajnaich tutaj dopiero ''szkielet'' wygląda jak KOŃ!
Dostają mieszankę wszystkiego, siana nawet dostawały po 15 kg jak im się przesypało i super opieka.
Ale zazdroszczę bo u nas na ''wsi'' powariowali ''Bo halę mamy'' i nic poza tym...
karesowa   Rude jest piękne!
13 listopada 2012 10:09
W bliskiej okolicy mojego miasta wszystkie stajnie pensjonatowe wahają się w okolicach 550-650zł. bez hali. Natomiast ja stoję z koniem w stajni za 600zł  z dwiema halami i trzecią w budowie, ogromną oświetloną ujeżdżalnią zewnętrzną i fajnymi terenami wokół. Pastwiska z trawą nie do przejedzenia, zimowe padoki, siana i owsa do oporu, obfite ścielenie słomą każdego dnia. Minus taki że to wieś, umiejscowiona tak, że ludzie z większych miast mają mimo wszystko dość daleko, spora część właścicieli koni dojeżdża po 30-50km.  Ja jednak wolę dojeżdżać do konia a wiedzieć że ma się dobrze i że nic mu nie brakuje niż postawić blisko i o wszystko się martwić. Konia mam prawie 4 lata i to moja trzecia stajnia, dwie poprzednie przestawały istnieć stąd przeprowadzki. Uważam że pod względem infrastruktury i opieki to najlepsze miejsce z dotychczasowych i nawet jeśli miałoby podrożeć będzie to dla mnie zrozumiałe. Sama jestem dość przewrażliwiona na punkcie swojego konia, ale nauczyłam się też że nic się nie stanie jeśli koń zostanie nakarmiony kwadrans później czy jeżeli zejdzie z padoku o pół godziny wcześniej niż zwykle lub gdy poidło w boksie nie zostało umyte jak tylko osiadła na nim garstka kurzu. W stajni też pracują tylko ludzie, nikt nie jest idealny. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie osoby z mega roszczeniową postawą, mający do wszystkich i o wszystko pretensje bo skoro płacą to trzeba czytać im w myślach i spełniać wszelakie życzenia. Trzeba wymagać ale rozsądnie i wiedzieć że za 600 zł nie powinniśmy oczekiwać złotych klamek, osobistego luzaka i stajennego na wyłączne potrzeby naszego konia.
karesowa i AMEN🙂
Należy jednak jeszcze pamiętać, że koń to nie samochód i jednak jakiegośtam zainteresowania ze strony obsługi stajennej wymaga. I nie powinno być tak, że o tym, że koń nie zjadł grama owsa ze śniadania dowiaduję się o 20 jak go po jeździe do bosku wprowadzam...a opieka niby 24 godzinna i indywidualna (a koń jak się okazało z 40 stopniami gorączki cały dzień stał na deszczu). Albo, że po przenosinach do nowej stajni okazuje się, że mój koń przy takiej samej ilości owsa ma nagle 3 razy więcej energii?
Szczegóły opieki trzeba uzgadniać - właściciel stajni je wycenia i potem powinien wykonywać. Ja paranoiczna raczej nie jestem i przesunięcie godziny karmienia o jakieś rozsądne granice wrażenia na mnie nie robią, ale jeśli ktoś na etapie podpisania umowy mówi, że czynność A nie stanowi problemu, a potem w praniu okazuje się, że ta czynność A to wielki problem i się stajni nie opłaca.
Zasadniczo nie należy przesadzać. Są upierdliwi pensjonariusze, ale są też tacy, który po prostu wymagają tego, na co się umawiali i na co ciężko zarobione pieniądze wydają.
U nas jest tak -albo stajnie za ok 500 albo od razu za ok 800. 3 stówy więcej to dla mnie i wielu moich znajomych ogromna różnica i mało kto decyduje się tyle płacić. Z tym, że różnica w jakości usług jest praktycznie żadna .  Jeśli w stajni jest kryta ujeżdżalnia to obsługa nie ma pojęcia o koniach albo pierwszeństwo mają szportowcy co trenują do LL i ciężko się na tą halę wepchnąć.
Jest stajnia za 650 bodajże, w której nie ma hali, pastwisk (błotniste wybiegi) a gościu, który tam pracuje ma zaawansowaną chorobę alkoholową ( delikatna jestem), pierze konie czym popadnie, zapomina o robocie i nie wypuszcza koni na dwór bo...za zimno, za ciepło, wieje (kolki wietrznej dostaną na dworze)...bo tak.
Stajnia za 800 z małą halą - podłoże koszmarne, nie podlewają hali bez względu na porę roku, obsługa zielona w temacie i ciągle się zmienia, bo u tych ludzi nikt dłużej nie wytrzyma.
Jest Pan, u którego konie w sezonie są na dworze całą dobę - raj. Z tym, że Pan uważa, że koń ma pić raz dziennie , bo w naturze tak piją.

Itd, itp...Skąd więc takie rozbieżności cenowe?

Jest jedna stajnia która mi się marzy ale 40 km dojazd. 100 kilosów dziennie w przypadku, kiedy u konia jestem 7 dni w tyg ?! Nie zarobie na paliwo
Nigdy nie jest idealnie - Gruby przeprowadzał się 5 razy z różnych powodów. Teraz też nie jest idealnie ale jest to najlepsza opcja w okolicy mimo, że mamy malutki boksik, słabo ścielone, niewielki padoczek na 7 koni i brak ujeżdżalni. Jakiejkolwiek.  Za "jedyne" 5 stówek 😤
Wkurza mnie też typowy dla naszego regionu porządek - przed domem ślicznie za domem syf. Ale z tym to już sobie sami radzimy.
Za to jest łąka (można sobie samemu prowadzać) i objętościowej paszy do woli - dla Grubego aż za dużo. Cały dzień na dworze bez względu na pogodę.
Ale gdyby nie ludzie w stajni nie byłoby nas tam. Razem "walczymy" z właścicielem, razem, bardziej lub mniej zgodnie, staramy się żeby wszystko grało jakoś (chłopaki naprawiają, dziewczyny sprzątają ) . I tylko dlatego jeszcze tam wszyscy jesteśmy.
Chcę wygrać w tota! Jak wygram to pokażę wszystkim jak ma wyglądać stajnia  idealna !
Jejku to co piszecie to mnie przeraża. Jestem wdzięczna znajomej, że u niej stoi mój koń i mam spokój. Bez hali, bez łąk (coś tam jest ale bez szału), ale padoki do biegania są i codziennie bez problemu konie są tam wypuszczane. Ujeżdżalnia jak się uprzeć też się znajdzie. Karmienie przesadne z ilością, no ale nie narzekajmy.
Miałam swoją stajnię i próbowałam mieć ludzi na hotelu, ale wymagania nie są wprostproporcjonalne do ceny. To było kilka lat temu (2009 r) 250 zł za miesiąc gdzie konie puszczane na łąki non stop, super tereny, może bez ujeżdżalni, ale miejsce do jazdy też się znalazło jak trzeba było i jeszcze było źle, bo za kowala trzeba płacić dodatkowo, za odrobaczenie również. A to, że ja przy tym kowalu stałam i pomagałam, że ja osobiście odrobaczałam, i że to ja czyściłam te konie i je lonżowałam bo właścicielom ciężko było przyjechać te 15 km chociaż raz w tyg i zjawiali się raz na miesiąc, czasem 2 miesiące ich nie widziałam, to tego już nie zauważali.
Chętnie od nowa zaczęłabym się bawić pensjonat, ale przeraża mnie myśl o niektórych właścicielach koni. (nie generalizując bo normalni też istnieją)
Edit: dopisałam

U nas pensjonat kosztuje 600 zł, 500 dla studentów.
Do dyspozycji hipodrom (parkur, czworobok, lonżownik, bieżnia) oraz hala jeździecka z systemem nawadniania, oświetleniem ogólnie full wypas. Myjka z ciepłą wodą. Szatnia, osobna siodlarnia.
Siano, codziennie ścielone słomą, gnieciony owies, i opieka całodobowa (system kamer)



Gorzej, jak z wymienionych przez Ciebie udogodnień jest tylko plac do jazdy (który jest swoją drogą ponad połowę roku nie do jazdy, bo albo za mokro, albo za sucho), hala z oświetleniem, myjka z zimną wodą, siodlarnia za ponad 600 zł miesięcznie.
Można by być gdzie indziej, ale ta hala..
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 listopada 2012 14:00
Chętnie od nowa zaczęłabym się bawić pensjonat, ale przeraża mnie myśl o niektórych właścicielach koni. (nie generalizując bo normalni też istnieją)

niestety trzeba być twardym i trzymać się zasady nie dawaj palca bo ramię ci zeżrą, a jak sie komuś coś wiecznie nie podoba, to umieć pokazać drzwi
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
13 listopada 2012 18:41
Ja nie rozumiem, jak można koni nie wypuszczać. Przecież koń na dworze to :

a. mniej ściółki do wymiany,
b. mniej siana (bo w dzień jest na trawie),
c. można wyłączyć wentylację.

Toż to same plusy.
Aczkolwiek my puszczamy konie rano i po południu wracają. Jeżeli właściciel życzy sobie sprowadzania konia w międzyczasie (bo przyjeżdża wsiadać czy coś) to musi o to zadbać we własnym zakresie (ale w praktyce wystarczy poprosić).
Natomiast uważam że wymaganie "ściągnijcie konia" na każdy pierd właściciela to przesada.
Zamrucz - gdzie to jest?? Ja do was ide 😀😀
Szczerze - kiedyś mnie korciło organizować pensjonat i sobie dokładnie wszystko przeliczałam. I wniosek był jeden - jak nie liczyć, nie opłaca się.
Moje konie przy domu zjedzą za 200-250 zł (licząc ściółke). Nie mam ZADNEJ infrastrukury poza padokiem. A infrastruktura (zrobienie i utrzymanie, tudzież dzierżawa) kosztuje i to się musi zwrócić. A gdzie stajenny? Całodobowo to 2-3 etaty żeby ktoś cały czas przy koniach był i pilnował. Wychodzi na to że przy milionowej inwestycji właściciel pensjonatu zarobi 2-4 tys na miesiąc zakładając że ma obłożenie, co jest ŻADNYM zarobkiem. Lepiej dać ten milion na lokatę.

Ale z drugiej strony - coś w tym jest że często stajnie prowadzą oszołomy, oszuści i inni tacy :/ Na nas np. dwie stajnie temu właściciel regularnie się darł, wyśmiewał pensjonariuszy (zwłaszcza teksty o "cyckach" pojawiały się regularnie) i ogólnie się wyżywał jak miał zły humor. Socjopata. Ale stali tam ludzie na pensjonacie, bo nic lepszego w okolicy nie było :/

A i jeszcze w kwestii pytania z pierwszego postu

1 stajnia - u chłopa na wsi z krowami - 2 miesiące, powód: chłop się rozmyślił
2 stajnia - hmm? niecały rok? - powód: właściciel zamknął stajnię
3 stajnia - kilka lat (4?5? jakoś tak) - powód: wzięłam drugiego konia (z fundacji, akurat był w tej stajni do wzięcia na już) i juz miałam iść targować z właścicielem cenę w związku z "hurtem" kiedy to owy właściciel (wyżej opisany) w nagły i brzydki sposób podniósł mocno cene pensjonatu. Nie miałam finansowego wyboru. Zresztą nie tylko ja- wyniosła się większość i krótko potem stajnia upadła.
4 stajnia - na której widok inni uciekają, a mi (a właściwie koniom) się tam podobało. Stałam rok. Wyprowadziłam się zgodnie z planem - do siebie.
5 stajnia - przy domu, niecały rok 🙂
6 stajnia - właściwie spowrotem czwarta, konie za chwilę do niej wróca na kilka miesięcy, powód: ciąża + zima + konie = nie dam rady sama 😀

Chyba się nie zaliczam do malkontentów. Tak naprawdę w żadnej stajni nie narzekałam, mimo wad zaciskałam zęby i starałam się żeby koniom było jak najlepiej. Nie zrażały mnie brak hali czy basen zamiast ujeżdzalni.
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
13 listopada 2012 19:01
Ha, u mnie państwowa solidna firma 🙂
25 km od zielonej góry.

Właśnie obecnie mamy problem z pensjonatem - brak chętnych, bo właśnie ludzie wolą po stodołach trzymać za 250 zł niż w porządnym miejscu.I tylko ciągle "bo drogo bo drogo, a może coś opuścicie to wstawimy)

I chyłkiem chyłkiem jak nikt nie widzi (bo hipodrom jest za wałem i nie widać) to nam potrafią przyleźć obcy ludzie z końmi i potajemnie na parkur wleźć! Bo korzystanie z obiektów to 10 zł/h w praktyce za 10 zł to możesz do oporu siedzieć;(

to takie smutne.

I jak tu właśnie utrzymać mnie, kierownika, stajennych. Same głupie rachunki za prąd zimą (wentylatory plus oświetlenie hali na której szaleje mrok już od 16) to ponad 3 tyś miesięcznie. Niech koń przeje (i ściółka) 250 zł. A gdzie wyrzucanie obornika? Gdzie koszenie 1,5 hektara hipodromu (a przecież trzeba to robić!!!), gdzie remonty ogrodzenia. A jak koń coś w stajni zepsuje to sępią zapłacić. Raz tak było że koń poidło rozwalił, to z zapłatą był problem. Bo mogliśmy zabezpieczyć (tylko jak?).

I już mi ciśnienie skoczyło no;<
Ja chce do zielonej góry 😀 W sumie daleko nie mam 🙂
Z cenami to mi się ogólnie wydaje, że mniej zależą one od tego co w stajni jest,  a bardziej od lokalizacji.
Np. ostatnio orientowałam się w stajniach koło miejscowości ok. 70 tys mieszkańców. I tak - nowiutka stajnia, duże boksy, czyściutko, łąki, hala ze świetnym podłożem, ujeżdzalnia, czworobok itd, w granicach miasta (!) z centrum piechotką albo autobusem w 10minut (przystanej pod samą stajnią) - cena 600 zł.

Co dostaniemy za 600 zł we wrocławiu? Tyle płaciłam za stajnię numer 3 zanim właściciel zażądał 650. Boksy średnie - bez dramatu ale większość chałupniczo zespawana ze złomu, padoki mini mini (naprawdę!!), bez źdźbła trawy, ujeżdzalnia oświetlona tylko teoretycznie (oszczędzanie na prądzie), podobnie jak myjka (notoryczne zakręcanie wody przez właściciela), super ciasna siodlarnia i brak socjalu, na ujeżdzalni latem beton jesienią basen, jedyna zaleta - kryty lonżownik, niestety zazwyczaj nie do użytku (chyba że jako basen lub sauna). Dojazd z centrum - jeden autobus (dla wielu osob bezuzyteczny chyba że po 3-ciej przesiadce), jadący z centrum 40min do godziny + z autobusu trzeba jeszcze kilkaset metrów dodreptać.
Chyba w okolicy wrocławia stajni z halą za mniej niż 750-800 zł nie ma. Stajnie bez hali i to często leżące kawałek od miasta i słabym dojazdem kosztują 550-600. Koleżanka prowadzi stajnię jakieś 20 km od granic miasta i to z takiej strony że do centrum jest ze 40 km. Jak nic godzina drogi bez korków, z korkami dwie. Dojazd żaden, zadupie totalne więc tylko auto. Hali brak, boksy angielskie drewniane. Fakt, że poza tym - stajnia wzorowa - piaszczysta ujeżdzalnia, hektary łąk i wzorowa opieka.  Biorą 600 zł i mają pełne obłożenie. Dla mnie to nie do wiary.

Wniosek dla pensjonariuszy? Wyprowadzać się do mniejszych miast 😀 A dla prowadzących pensjonaty - otworzyć stajnię we wrocławiu 😀 Tam można za nic kasować 6-7 stówek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się