kotbury z hard corowych tarników ja polecam Simonds Heller Legend . Fakt , że musiałam się do niego przyzwyczaić , bo nieco inaczej ''łapie'' kopyto , ale ostrość i wytrzymałość pierwsza klasa . A jeszcze jak się ma cęgi wyręczające tarnik w dużym stopniu , to już w ogóle długo wytrzymuje .
A co do cęgowania ścian , to ja kiedyś robiłam jednocześnie i na wys. i na grubość , ale zaprzestałam tego , bo łatwo się było zagalopować . Teraz najpierw ciacham na wysokość , a potem ile potrzebuję , na grubość .
Tyły czasem biorę między nogi , ale generalnie u koni spokojnych , to klękam na zew. kolano , a na wewn. opieram nogę i też mam dwie ręce wolne , o tak

A nasi rajdowcy dziś pojechali . Fotek nie robiłam , bo jedyny dzień , kiedy było trochę czasu , to była niedziela , a że lało cały czas prawie , to i my byliśmy jacyś śnięci i bezproduktywni , a i konie pochowane w stajniach (no i wiśniówki rzecz jasna nie brakowało 😉 ). Ale ogólnie kopyta znośne , a te , które kuł jeden kowal (sztuk 4) były trochę na zbyt wysokich piętkach i miały wyciętą zbyt mocno strzałkę . Niestety przy zostawionych kątach , a mocno skróconym pazurze , kopyta wyglądały , jakby zmierzały w kierunku sztorca . Na szczęście są to konie , które dużo chodzą i to na pewno je ratuje . A jeden przyjechał boso i miał fajne kopyta , przynajmniej patrząc z zewnątrz .