Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)
Tania, jak pojedziesz z kimś, to sprzedawca zazwyczaj siedzi z tyłu. On tam jest tylko po to, żeby "być do dyspozycji", odpowiadać na pytania i reklamować auto.
Przed wyjechaniem z salonu wypełniasz tylko odpowiedni druczek dotyczący jazdy próbnej i jedziecie sobie próbować.
I nie zakładaj zaraz, że to będzie facet! 😉
Jak masz chwilę czasu i troszkę chęci, to zobacz jak może (a dobrze by było, żeby tak nie było, nie życze nikomu 😁 ) wyglądać jazda próbna od strony sprzedawcy z salonu:
link 1I odbiór auta
link 2
Tania hahaha, rozmawiałam z panem, rozmawiałam. Co do niemęża, ja na jazdę próbną zabrałam mamę i siedziała z tyłu. Osobiście bym brała czterodrzwiowy.
A tak z innej beczki - jednak uwielbiam swój samochód za kompromis pomiędzy wielkością, dynamiką silnika i spalaniem 😉
ewuś-a jakie masz auto?
Co do drzwiowości to jako pasażer nienawidzę wysiadania przodem bo stękam jak parowóz.
Ale tu będę kierowcą. Może faktycznie-po co mi tyle drzwi?
Ja mam VW Jettę 1,9 TDI. Przy oszczędnej jeździe naprawdę pali mało (ok 7-7,5l po Warszawie, w trasie ok 5-5.5l), a przy tym jest, jak na moje potrzeby, naprawdę dynamiczna. Do tego komfortowe wnętrze, ogromny bagażnik, i nie ma problemów ze spakowaniem kilku osób na wyjazd 🙂
właśnie Tania - to zasadnicze pytanie - teraz modnie jest się ograniczać a nie folgować🙂 a jak jeszcze przemyślisz sprawę to może postawisz pytanie - po co mi samochód... 🤔
[quote author=abrakadabraś link=topic=5139.msg1529422#msg1529422 date=1348213231]
Jeździ ktoś z was volkswagenem lupo 1.0 lub 1.7?? Mój pożeracz paliwa już na allegro i mocno zastanawiam sie nad tym małym, ochydnym, zupełnie nie w moim stylu samochodem. Jak zobaczyłam spalanie to.... 😍
Ma ktoś? Jeździ? On faktycznie tyle pali????? Jakie wrażenia?
[/quote]
faktycznie tyle pali. Ale za to wrażenia z jazdy eeee... no mocno średnie 🙂
właśnie Tania - to zasadnicze pytanie - teraz modnie jest się ograniczać a nie folgować🙂 a jak jeszcze przemyślisz sprawę to może postawisz pytanie - po co mi samochód... 🤔
No mam 100 km do stajni. Zimą może być ciężko. Biegówki?
nie - znowu "na rzęsę" - taką przypruszoną śniegiem i lekko zmrużone oko🙂 przedłużanie rzęs w salonie wyjdzie Cię taniej niż auto a ile nowych znajomości zawrzesz jeżdżąc autostopem🙂
nie - znowu "na rzęsę" - taką przypruszoną śniegiem i lekko zmrużone oko🙂 przedłużanie rzęs w salonie wyjdzie Cię taniej niż auto a ile nowych znajomości zawrzesz jeżdżąc autostopem🙂
To ja może jednak kupię. Rzęsy już nie te. 🙁
Tania, Jazda próbna ma być dla Ciebie, sprzedawca ma ci pomóc a nie obserwować i egzaminować. Choć często spotykam się z prośbą pań, żebym to ja a nie jeden z kolegów jechał ze nią na jazdę. U nas jest zasada, że najpierw jedzie handlowiec i pokazuje możliwości auta a potem się przesiadamy. Poproś o coś takiego - szczególnie jak będzie facet - pokaże CI auto w "mocniejszy" sposób. Generalnie dobrą zasadą jest to, żeby olać co sobie handlowiec pomyśli i robić wszelkie głupoty typu ruszanie z 2-ki, jechanie na za wysokim lub za niskim biegu, dziwne hamowanie 😉 - to co Ci się może zdarzyć podczas normalnej jazdy, bo każdemu się zdarza 🙂. Wtedy zobaczysz jak auto reaguje.
Do tego podczas jazdy oglądnij sobie wszelkie przełączniki - popróbuj jak się co przełącza, radio obsługuje, klime. Jeśli zrobisz to podczas jazdy, zobaczysz, czy są dla ciebie ergonomicznie i intuicyjnie rozmieszczone przełączniki - to wbrew pozorom bardzo ważne.
Facet się przydaje potem do negocjacji -głównie dlatego, że jak się nastawisz na kolor, to sprzedawcy mają na serio zestaw tricków, które przyspieszą Twój zakup. Np. że to ostatni samochód, albo że takiego nie ma - ale oni sprawdzą w centrali i na drugi dzień dzwoni i mówi, że jak szybko podpiszesz umowę to oni mogą ściągnąć taki jeden z transportu bo właśnie stoi na przeładunkowym składzie 😉 itp.
epk- dziękuję :kwiatek:
Skąd wiesz, jak kupiłam swoje żołte auto? 😂
Tania, jestem handlowcem? 😉
Aaa, i jak masz możliwość bierz 5-drzwiowe 😉 - serio jest to 100 razy wygodniejsze, nawet jak sama jeździsz - wyjątkowo dużo wozi się na tylniej kanapie i fajnie tam mieć łatwy dostęp 😉
Masakra - wiem, w jakiej marce byli klienci z linków Dworciki 😡 - Renault
No, i nazwa 😉 hihi. Jeden z nielicznych kodów, który był przez lata niezmienny w Renault i ciągle go pamiętam - mimo, że już Renault nie mamy.
Swoją szosą wyobraź sobie, że taką historię z kolorem z linku przy odbiorze auta sama miałam. Masakra. Tylko ja nie wytrzymałam i wyprowadziłam drugie auto z salonu żeby je przyrównać do tego odbieranego. Aaaa, pani więcej już nie przyjechała potem do nas, bo 2 tygodnie później roztrzaskała auto w drobny mak 😉.
Swoją szosą jakoś tak bywa, że klienci, którzy mocno awanturują się w takich sytuacjach (różne błędy i problemy się zdarzają) to nigdy nie mają potem przyjemności z korzystania z auta - najczęściej je szybko rozbijają... Nie wiem skąd to, ale sprawdza się w 80% przypadków - mówię z perspektywy 3 marek, które mamy / mieliśmy i 8 lat pracy w zawodzie.
epk, ja miałam ochotę tą panią pogryźć wtedy 😁 Auto, które stało w salonie teoretycznie można jej było wystawić, ale było zastawione trzema innymi, więc trochę byśmy się naszarpali. Gdyby się uparła, to jeszcze, na szczęście udało się bez tego. Nie wiem co tam sie z nimi dalej działo i... uffff...
Za to jak przypomnę sobie pana, który przejechał może z 500 metrów od bramy salonu i wymusił na rondzie... Mina chłopaków, jak im powiedzieliśmy, że mają iść po kluczyki od lawety - tego się nie zapomina! 😉
Dworcika, jeszcze na Renault mieliśmy kiedyś babkę, która zrobiła awanturę bo się jeden dzień auto spóźniło. Awanturę z informacją do centrali i ówczesnego prezesa - Francuza. Auto mechanicy przygotowywali jej do wydania po przywiezieniu wieczorem, skończyli o 2 nad ranem a i tak baba przy odbiorze darła się jak nie wiem co.... Babka dojechała 10 metrów - tuż za bramą mieliśmy ulicę w poprzek - wyjechała pod dostawczaka. Takiej hmm satysfakcji w salonie dawno nie widziałam.
Też pracowałaś w Renault?
Mam mój samochód, zapłaciłam 60 zł i mam 💃
Tylko jestem babą. Jestem straszną babą. Ojezu jaką jestem babą, 😡 bo... nie zapytałam co mu było.
nine, A bardzo Cię to interesuje ?? 😀iabeł:
nine, nie jesteś babą. Jesteś gapa! Ja jestem babą, a pytam zawsze i jeszcze chcę, żeby mi pokazywano, co i gdzie zrobili. A czasem i złom zabieram 😁
Peugniot wrasta w parking teraz. Nawet do niego nie pójdę, żeby pogłaskać. Focha mam. Do niedzieli niech nawet nie liczy, że mnie zobaczy. A w niedzielę ma być grzeczny i ładnie ze mna jechać. Tak, żebyśmy nie potrzebowali gwałtownie hamować.
Droga pełna atrakcji nas czeka.
epk - no w sumie teraz pomyślałam, ze bym chciała wam napisać ale nie wiem 😀
Jak w kawale o blondynce, "wiem co się zepsuło! Samochód!" 😉
Dwo- ja czasami też coś dostaje ale to potem jeździ ze mną aż oni przy następnej wizycie sami to wrzucą 😀
nine, to i tak dużo wiesz. Ja mam w bagażniku pół samochodu. Aż dziw, że tego starego silnika nie wożę.
Ja wożę stary silnik 😉. Mam mazdę 626, silnik wożę od Accorda. To jest dopiero ciekawe 😉. Silnik włożył mi tam mąż "na chwilę" i został. Jutro muszę się spakować na zawody - jak zwykle na tylną kanapę 😉
epk, u mnie był chwilowo, ale Tata go w końcu zabrał. I chwała mu za to, bo gdybym miała tyle żelastwa w bagażniku wczoraj, to nie skończyłoby się dobrze w chwili, kiedy padly hamulce. Ciekawa jestem niedzieli - kawałek drogi do przejechania i zjazd do warsztatu stromy.
ja przy problemach z hamulcami do perfekcji doprowadziłam hamowanie silnikiem - teraz bardzo się przydaje bo to tańsze niż hamowanie standardowe - także Dworcika zamiast hamulca sprzęgło i gałka zmiany biegów - dasz radę
Kika, wiem, generalnie często z tego korzystam, więc problemu jako-takiego nie ma. Poza faktem, że czasem zwyczajnie nie ma czasu na takie rzeczy, a samochód w chwili obecnej ma hamulec... hmm... znikooooomyyyyyyy, który np. na jakiejkolwiek górce nie istnieje. Nie ma co dumać - w niedzielę ruch będzie mniejszy, nie będę się pchać krajówką, tylko pojadę sobie na spokojnie boczną drogą i dojadę. Na miejscu najwyżej zrobię "babę na drodze" (i to blondynkę!) i będę z wielkim namaszczeniem wjeżdżać w bramę, żeby w miarę łagodnie ten zjazd z górki pokonać.
A bo to pierwszy raz się rozsypał? 😁
no to może za bramą oddaj już mechanikowi niech on się stacza z tej górki do warsztatu - w razie czego będzie na niego😉
Kika, tam za bardzo nie ma jak stanąć, brama jest blisko ruchliwej szosy, a za bramą górka. Dam radę. Mechanik to sporo powiedziane - kolega mojego Taty, ma u siebie warsztat, ale na własne potrzeby raczej. Tata zazwyczaj tam robi nasze samochody, bo ma większe pole do manewru. Ot, cała historia. Niech mnie łapią na dole 😁 (podwórko na szczęście "na przestrzał", więc w najgorszym wypadku wylecę w pole.
ech wyobraziłam to sobie🙂 jak się przebijasz w to pole... piękny widok - ale oczywiście nie życzę;
własny mechanik mam wrażenie to jak fryzjer czy dentysta - ten Twój jedyny, któremu możesz zaufać i na którego liczyć zawsze to się zdaża raz na milion i jak się już przypasuje to nie można puścić - ja mam takiego - całe życie szukałam i w końcu znalazłam - i już się mnie nie pozbędzie 😍
Kika, takiego mam w domu - Tatę 🙂 Jeden jedyny. Problem w tym, że peugniot siedzi ze mną w Toruniu, 60km od domu i ostatnio jak zaczęły mu się sypać drobiazgi, to musiałam liczyć na tych na miejscu (transportowanie się z pugiem do domu byłoby bez sensu).
Wizja wbicia w pole - ciekawa, zwłaszcza, że pug jest nieco obniżony 😁 Wbiłby się i świeczkę stanął znając tego chama.