Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

lockmittel   Co nie zabije to dobrze zrobi mi.
14 września 2012 11:43
Dworcika, doczytałam. Zapewne wiesz, że Laguna to królowa lawet, skoro pracowałaś w aso. Dla mnie po prostu wiele aut psuje się z niewłaściwego użytkowania. Gdy na prawdę "nawali" auto, to Renault Polska wyciąga pomocną dłoń i pokrywa w dużej części koszty naprawy jeśli regularnie serwisujemy auto.

ozzy_bb to zwracam honor, lecz najwidoczniej trafiliście na jakiś wadliwy egzemplarz 🙁 Skoro auto prosto z salonu to należało sie jedynie cieszyć, że choć niektóre naprawy zapewne robione były na gwarancji.
Spoko, spoko 🙂 Królowa lawet mnie zabiła  😂

Czy ktoś może mi polecić jakiś mało wyrafinowany bagażnik dachowy na Focusa mk1 hatchback?
Lockmittel, fantastycznie. To teraz wróć do tego, co napisałaś.

ozzy_bb, zgadzam się z tym, że najwygodniejsze 🙂 ale nie mogę się zgodzić, że awaryjne. Skoro ktoś jest 'idiotą' i kupuje za 9 tysięcy diesla z 2003 roku to potem niech nie płacze, że się psuje. Uwierz mi, że ja kupując tylko auta serwisowane w aso, zadbane, nigdy nie narzekałam, ale ja kupując auto wydam 14 tysięcy za 2003 rok bo tyle zadbany samochód jest wart, by w niego potem nie inwestować. Wiadomo, że części eksploatacyjne wymieniam, ale nic się nie psuje.
lockmittel   Co nie zabije to dobrze zrobi mi.
15 września 2012 08:18
Dworcika, nie chodziło mi o to, że tata ozzy_bb, jest idiotą. Po zakończonym zdaniu skierowanym w stronę ozzy, podałam prosty przykład ludzi z forum lagunowego, którzy płaczą, zgrzytają zębami bo po dwóch dniach im się auto rozkraczyło.
Hehe, jako były przez lata pracownik salonu Renault powiem tak.

1. Laguna I - genialne auto, wygodne, mało awaryjne, proste w naprawie. Silniki benzynowe paliwożerne, dlatego warto pomyśleć o gazie 😉
2. Laguna II - słynna królowa lawet - nigdy w życiu nasz serwis nie zarabiał tyle, co w okresie jej panowania w salonach. Była to największa pomyłka Renault, która zaowocowała spadkiem sprzedaży Laguny o 80%. Szczególnie diesle wyjątkowo awaryjne i kompletnie nietrwałe. Ale i benzynowe wersje miały ogromne problemy z elektryką, skrzyniami biegów.
3. Laguna III - auto, które opóźnili chyba o rok, żeby tylko sprawdzić go bardzo dogłębnie. I chyba ustrzegli się większych problemów. Nie jest przesadnie awaryjna., choć sukcesu I-ynki nie ma szans powtórzyć. Nie bywa zbyt często na serwisie ale wymaga częstrzych wizyt w salonie w celu przeglądów niż przewiduje producent - przynajmniej jeżdżący nią serwisanci / mechanicy tak twierdzą.
Gillian   four letter word
15 września 2012 09:32
mi chodzi o Laguny z lat 97-98, czyli ten pierwszy model.
http://otomoto.pl/renault-laguna-1-8-alize-C25780353.html - czemu to auto jest takie tanie? ze względu na przebieg? wgniotkę? wiek?
Wiecie co, przerzucałam dziś autka na allegro i znalazłam dziwnie tanią B klase Mercedesa
http://otomoto.pl/mercedes-benz-b-180-diesel-C25926569.html

z samej ciekawości napisałam maila z pytaniem wprost skąd taka cena, w odpowiedzi dostałam coś takiego:

Hello,

Just browsed my mail page and saw your message, so I hope you are still interested in buying the car.  Regarding the car, it is in perfect shape, perfect working condition, no scratches, no damage, never been laid down or required any repairs.
The maintenance schedule has been followed to the letter and all service has been performed by dealer.
As you have seen in the ad, the price for my 2005 Mercedes B 180 is 3,600 euro , including the transport costs, insurance and handling (because the car is located in Portsmouth, England).
I just moved here with my job and I need a car registered in England.
I did not want to register the car in England, because of the enormous fees i have to pay.The reason I am selling the car for this low price is that recently i moved back to England and my car is a Polish model and has a steering wheel on the left. This week I found a family car here which I want to buy but first I have to sell my car. The car has Polish documents and is registered in Poland. Will include all taxes and transport if you are interested in purchasing the car.
E-mail me so we can discuss more.

Thank you,
Daniel



I mam mocne wrażenie, że ktoś chyba próbuje kogoś naciąć?
Quendi intuicja dobrze Ci podpowiada, to oszust!!! Mąż pisał do niego, bo zainteresowała nas podejrzanie niska cena Range Rover'a i otrzymaliśmy prawie identyczną odpowiedź, jak Twoja.
Poczytaj sobie tutaj : KLIK
Quendi- jak chcesz samochód z UK z kierownicą po lewej stronie, to tu Ci wyszuka parę autek [[a]]http://www.autotrader.co.uk/search/used/cars/postcode/n101qh/radius/1500/keywords/left%20hand%20drive/sort/priceasc/onesearchad/used[[a]]

dalej jest taniej niż kupować w PL, cła nie ma w Unii
karolina_, dawno znieśli cło?
Dworcika- z Unii jest tylko akcyza, cła nie ma, a od kiedy to nie wiem.
karolina_, dawno znieśli cło?


od kiedy jesteśmy w Unii.
Chyba niekoniecznie - kilka lat temu siostra przywiozła samochód z Wielkiej Brytanii i cło trzeba było opłacić. Cyrki z tym były straszne przy okazji...
Nawiązując do aut z UK http://www.forumsamochodowe.pl/oszusci-motoryzacyjni-tak-czy-nie-vf41.htm. Sama przez własną głupotę się naciełam na audi a6 ( z tym że wcześniej na ten temat nie znalazłam nic w necie) akurat przed Bożym Narodzeniem straciłam ponad 20 tyś.
Przymierzam się powoli do zmiany auta. I pojechałam do salonu spytać o wycenę, gdybym miała zostawić tam stare.
I tak mi się głupio zrobiło. Pan pyta czy auto po wupadku. Ja zaprzeczam bijąc się w piersi. A pan pika tym do lakieru i patrzy na mnie jak na złodzieja. I przypomniałam sobie, że syn mi zagiął klapę do bagażnika. I ja, naiwna kazałam ją wymienić. Bo brzydko wyglądało.
Zagięcie takie na 5 cm. A w badaniu wygląda jakbym kłamała i TIR mi w tyłek wjechał. Podobnie z szybą, gdzie kamyk mi dziureczkę zrobił. Nie pruło się, ale mnie drażniło. No i szyba już inna. Teraz tak sobie myślę, że nie ma co takich drobnych defektów naprawiać bo potem trudno się tłumaczyć. A wycena salonu.... szkoda gadać. Rozbój na prostej drodze.
dlatego warto zawsze zrobić zdjęcie przed naprawą i wtedy nie ma wątpliwości co do rozmiarów uszkodzeń w naprawionym później aucie.
dlatego warto zawsze zrobić zdjęcie przed naprawą i wtedy nie ma wątpliwości co do rozmiarów uszkodzeń w naprawionym później aucie.

Teraz już wiem. Ale najadłam się wstydu. Ta klapa była wymieniana z 5 lat temu. Zapomniałam na amen.
A tak z innej beczki: przywiązujecie się do samochodów? Ja w oczy swojemu nie patrzę, bo mi wstyd, że go sprzedam.  😡
Przeżywałam okropnie pierwszego naszego "Niuniusia" - Volvo 240. Bo wyjęliśmy mu silnik = serce. I on... tak paczał 🙁 takimi smutnymi reflektorami, "dlaczego???", a był takim kochanym, wiernym samochodem (nie to, co jego następca, zołza wredna). No dlatego, że przez dziury w bagażniku gumiaki gubiliśmy - to jeszcze ok, ale jak kanister wypadł...
Moon   #kulistyzajebisty
18 września 2012 13:57
Oczywiście, że się przywiązujemy :P
Nasze (moje i mojego TŻ) auta nawet mają imiona  🤣
Ostatnio jak W. mi wspomniał, że może bym sprzedała hopelka, dołożyła i kupiła sobie coś żwawszego i nowszego, to, nie powiem, chciałabymm ale... tak jakoś żal mi się staruszka zrobiło, mimo, że mam go tylko klika miesięcy.
Ja się bardzo przywiązuję 🤔wirek: moją hondi kliknęłam ''wystaw'' dopiero po roku i to jeszcze z kosmiczną ceną 😉,co najlepsze po tyg.znalazł się kupiec za tą cenę i brał bez marudzenia.Ostatnio sprzedawałam passka i tez jak zostawiałam go na komisie to głupio mi było się do niego nawet odwrócić 😡
Dobrze. Myślałam, że tylko ja mam takie niewinne dziwactwo.
Ja się na tyle przywiązuję, że peogniot ma na imię Michał (dłuuuga historia, ale ma swoje drobne nawiązanie również w dyskusji z RV dawno, dawno temu). I mimo tego, że psuje się namiętnie co chwilę (wspominałam, że w niedzielę sprzęglo zbroiło? 😉 Na szczęście na swoich ziemiach i Tata już go zrobił, więc obyło się bez płacenia), to nie miałabym serca go tak po prostu sprzedać. Chociaż na bank miałabym mniejsze opory, niż w momencie, kiedy Skoda pojechała na zlom kilka lat temu. "Babki" nie odżałuję do śmierci chyba 🙁
Michała pewnie bez głębokiego namyslu zamieniłabym teraz na Skodę :P
Ticolca też lubiłam, chociaż był śmieszny i aż żałosny. Tego sprzedałam nieco z rozpędu, pod delikatną presją. Ale to był dobry deal i autko dalej jeździ. Z mlodym kierowcą :P
trzynastka   In love with the ordinary
18 września 2012 16:13
A mój samochód, o wdzięcznym imieniu Księżniczka, właśnie stoi mi pod oknem i nie chce ruszyć.
Ręczny się nie chce dać spuścić na jednym kole, trzyma na martwo. Oddałam kluczyki mechanikowi, jak nie naprawią na miejscu to jakoś ją trzeba będzie przetransportować :/
Moon   #kulistyzajebisty
18 września 2012 16:15
No właśnie ja dostałam takiego 'Ticolca' jako ten młody kierowca i teraz żal by mi było sprzedać Hopelka kolejnemu, bardziej młodocianemu...  🤣 - A nóż by nie dbał, nie kochał, zabijał skrzynię biegów?  😁
Gadamy jak typowe baby :P

Nine, o fak, laweta? :/

trzynastka   In love with the ordinary
18 września 2012 16:18
Moon - mam nadzieję, że naprawią na miejscu to bardzo zaufani i dobrzy w swoim fachu ludzie, dodatkowo auto raczej "proste" mechanicznie, bo stara corsa, problem jest taki, że autko ładnie i równo zaparkowałam równolegle do wysokiego krawężnika, oczywiście sąsiedzi zaparkowali przed i za, wiec dostęp utrudniony mocno :/
Przynajmniej śpię spokojnie, ukraść się jej nie da  😂
Mój pierworodny poszedł na złom  😕 bez mojej wiedzy...
a ja bym go chętnie przygarnęła spowrotem... żeby sobie stał po domem, ewentualnie służył jako samochód do stajni  😁
prawie niezawodna bestia to była, mimo że nie miała łatwego żywota  😂
a teraz mam postanowione, że mondeo będzie u mnie dopóki nie padnie na amen, nie oddam już bratowej bo znowu mi wywalą na złom  🤣

Nine znam ten ból  😀 też mi się tak stało. na szczęście jak już miałam nowy samochód, a ten czekał na kolejnego właściciela  😁
Moon, ja Titkiem jeździłam kilka lat, jak jeszcze nie był mój tylko cioci. Później było ultimatum - albo go biorę, albo go zezłomują (nie chcialo im się bawić w sprzedawanie). Poza blachami, to był wychuchany. Wzięłam, jeździłam dzielnie rok i co by nie mówić, lubiłam tego malucha - mało żarł, wszędzie wjechał, no-dawał radę jednym słowem.
Nine co prawda, szydera paskudna, co była okazja, to się z Titulka naśmiewała, ale niech tam. Titulek jeździ dalej z młodym, a Księżniczka dała bana na jazdę 😁

Co do mojego Michała, to mam wrażenie, że to po prostu chorobliwie zazdrosny dziad jest. Jak tylko zaczęłam robić prawko na motor, jak tylko zaczął mnie wozić na plac, to zaraz bunt i wielkie halo. Zawsze mu grożę, że następnym razem go zostawię w rowie, albo porzucę u mechanika i... i tak zawsze wracam i morda się cieszy patrząc w te ślepka. Tu stówka, tam stówka, ale czego się nie robi dla... hmm... to tokstyczny związek jest.

PS. Peugniot jak już ma się zepsuć tak, że definitywnie trzeba go taszczyć do warsztatu, to zawsze psuje się gdzieś w jego pobliżu. Nigdy na szosie! Na szosie nawalil raz, ale to alternator, akumulator został naładowany i polecial jak na skrzydłach 🙂

O! Niech się jeszcze wawrek wypowie o swojej miłości do Saabinki! 😉

Nine, i tu byś doceniła Titulka! Daloby się go wynieść na środek, odkręcić koło, pizgnąć i by puściło! Przynajmniej w Titku puściło przy takiej usterce 😁
trzynastka   In love with the ordinary
18 września 2012 16:58
Dwo- no właśnie problem numer 675126752, wąska jednokierunkowa uliczka, bo księżniczkę może i też by się dało wynieść, ba jak trzeba będzie na lawetę pakować to nie będzie wyjścia, ale stać na środku nie może przez czas naprawy. :/
haha widzę, że Wasze fury też mają interesujące nazwy...
Ja już miałam Kotleta, Grzmota, Kruszynkę i TurboKotleta😉 Najnowszy jeszcze bezimienny;(
Nasze po kolei to Niunius, Bronzus, Blunetka, Bonifacy i Filemon, Tabaluga.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się