własna przydomowa stajnia

tylko to mało ekonomiczne jest. trociny można spalić, jak są już odsegregowane od kup, ale to roboty dużo takie dzielenie a poza tym, te trociny spalają się szybko, więc nic nie daje spalenie, poza "pozbyciem się"

dołożysz sobie kupę roboty. dosłownie.

nie chcą brać rolnicy gnoju trocinowego, bo troty sie gorzej rozkładają a na obornik zbiera się kupa i siusiek na słomie, co lepiej nawozi, jak mi wytłumaczył sąsiad.

a jak wezmą samą kupę to i tak najczesciej jest układ wymiany za słomę, więc słomy nie potrzebując najpewniej nie dostaniesz nic 😉
Isabelle, nie chodzi tylko o wolniejszy rozklad trocin, trociny zakwaszaja glebe, dlatego nadaja sie pod borowki, albo do nawozenia mlodych sadzonek w lasach.
Halogeny zakłdałam 6 lat temu i nie wiem jakie są ale pewnie właśnie pierwsze lepsze i pewnie najtańsze, tyle że są duże i mają duże żarówki. rzadko sie przepalają a światlo jest wg mnie bardziej konkretne i skupione w odpowiednim promienu niz przy innego rodzaju oświetleniu.
słuchajcie pomocy!  😵 to będzie moja pierwsza zima(i jesień) na wsi, już tak na stałe i jeszcze nie musiałam sobie z tym nigdy wcześniej radzić- macie jakieś patenty na myszy...?  👀
kot od razu odpada, bo jeden z moich psów kota potraktuje jak kot mysz....
zalęgło mi się to to i się panoszy już wszędzie (w domu-w sieni to jeszcze pal licho-bo piesy może złapią, a przynajmniej próbują  🤔 ale dobierają mi się tez do zboża w stajence!) trutki nie chcę ze względu na psy no i widziałam mysz po trutce jak się męczyła-i mimo, że to mysz, to nie chcę tak... już te "łapki" na myszy mi się bardziej humanitarne wydają mimo wszystko...  🤔
koza,  niektórzy stosują "żywołapki" czyli toto łapie mysz żywą  i można ją wywalić gdześ dalej. w praktyce się u nas nie sprawdziło, bo myszy wracały. dopiero kot plus pułapki sprawiły, że przychodzą sporadycznie 😉
Ja pierwszej zimy myszy w kuchni wlasnorecznie lapalam zeby je pozniej wypuscic gdzies dalej od domu... po rozkrecaniu mebli zeby zmyc mysi smrod, naprawie poprzegryzanych kabli i tym podobnych atrakcjach kolejnej zimy juz nie mialam skrupulow i trutka byla wszedzie. Psy i koty zyja i maja sie dobrze.
Teraz bede musiala czyscic cala siodlarnie bo czuc mysi zapaszek :/ Trutka przy okazji tez sie tam znajdzie😉
może jakiś patent do kontaktu odstraszający gryzonie? Ja ostatnio znalazłam 3 martwe szczury w pobliżu stajni a jeden w stanie agonalnym którego trzeba było dobić . Podejrzewam ,że sąsiad rozłożył trutkę i widząc jak się męczy również uważam ,zę trutka to masakra .... Szczury można połapać w klatki ale mysz to większy problem chyba  są za małe i łapanie nie miało by sensu bo żyją w większych grupach nim jedne złapiesz to już drugie przylezą
Kiedyś słyszałam, że świnki morskie w klatkach odstraszają inne gryzonie- ile w tym prawdy nie wiem. Trutka to straszna śmierć- moim zdaniem pułapki powinny być lepsze. Naprawdę rozważyłabym kota- łowna kotka potrafi zdziałać cuda, a od psów ucieka tez sprawnie, nie musi byc w domu- w stajni czułaby się równie dobrze, albo mając swój kącik w garażu/piwnicy.
Zdecydowanie polecam kotkę, nasza dziennie łapie.ok 10myszy nawet z pól przynosi :-) w stajni myszy nie widziałam juz naprawdę dawno, a w domu nigdy. Psy żyją w zgodzie z kotem, doszło już nawet do tego że kotka przynosi przekąski psiakom, zanosi im czasem ptaszki a czasem myszki, a takie małe urozmaicenie :-)
dziękuje za odp  :kwiatek:

no tak-kot(właściwie kotka, koty to leniuchy-wujek ma kota, jak miał kotki to myszy nie było, jak się ostał facet to i myszy biegają 😉 )to by było najlepsze (dzisiaj widziałam jakiegoś obcego kota wyskakującego z mojej "koziarni"  😉 ) ale przy Grilli to nie ma opcji- ma 9 lat i nie dało się z nią nic zrobić w stosunku do kotów, ma strasznie myśliwskie zapędy i koniec.... Maniek dałby radę, kota mojej siostry olewał(a Grilla prawie wyrwała kaloryfer). Sama nie umiałabym mieć takie "półdzikiego" kota, bo by mi go żal było... wiem, że kot innymi prawami się rządzi niż pies, ale miałam kota w domu kiedyś(przed psami) i wolałabym dać takiemu możliwość leżenia na kolankach również w domu, a nie tylko w stajnii  🙁 no ale zobaczymy...

trutek jak mówiłam nie chcę, bo taka "wzdychająca" i zataczająca się mysz z zakrwawionym pyszczkiem później by mi w głowie siedziała- już wolę szybko ciach! i po myszy, niż taką śmierć  🤔 ale ile tych łapek trzeba by było wystawić? kurcze w mieście nikt o myszach nie myślał!  😉

te "żywołapki" może byłyby dobrym wyjściem, ale tu każdy gospodarz ma myszy, więc myślę, że bym tylko z kursy z myszami na pole robiła i nic więcej  😉
Wykastrowany kocur też jej łowny, mój przynosi trupy w zastraszającej liczbie, a kotka non stop śpi, mimo że łowna również.
przytargałam 2 kocury od znajomego u którego polowaly na hodowane ptaki. efekt- zero myszy (a bylo zatrzesienie), ale też zero wróbli, sikorek, jaskółek... wszystko co żywe, a mniejsze od nich zostało zeżarte w kilka tygodni, nie przynosiły trupów...zjadały w całości ;/ teraz nic już nie świergocze, gniazd żadnych...
jak nie kot to łapki, z tych żywołapek mi uciekały (wyjątkowo sprytny ród jakiś), ale połapały się na łapki klasyczne-ale dopiero jak jako przynęte założyłam końskie cukierki posmarowane netellą... inne wyciągały i uciekały, albo olewały ;/ trutka też była...okropne 🙁
no ale trzeba było wyplenić, bo zadomowiły się w domu i nie dawały spać, zjadały slodycze (dzieci na obozach je specjalnie karmily - przez jedną noc jedna mysz zżerała knopersa, pół czekolady ;] jak były pojedyncze to nawet było fajne (nawet 2 czy 3 złapałam rękoma i hodowałam w akwarium :P)...ale jak stada zaczeły biegac i niszczyć jedzenie po szafkach to już przesada...

można też zakupić koze albo owce (nie pamiętam które ;( ) podobno gryzoniom tak śmierdzą, że sie wyprowadzają w terenu. było to stosowane w dużych stadninach kiedyś
fretek też się podobno boją ....
Fretek tak, bo one pozostawione samopas polują na myszy.
nam na działce kiedyś kuna się zadomowiła i myszy zero! a co do kozy, to albo moja pięknie pachnie, albo chodzi o owce, bo właśnie po kozim "domku" tak sobie poczynają  😀iabeł: psy dostają w domu szału, bo latają po sieni jak szalone-ale wiadomo, mysz się zdąży schować,albo na strych nawet leci(widziałam!) , a na strych prowadzi drabina, więc piesy się tam nie zapuszczają(przynajmniej Maniek jeszcze nie próbuje:P) tak czy inaczej, dom raczej będzie czysty, bo prędzej czy później kundle rozprawiłyby się z myszą biegającą po pokojach.

może "pożyczę" kota od wujka, zamkne go na noc u kozy...? może jak zobaczy, że tam tyle myszy to będzie sam wracał? (wróble i sikorki w okolicy świergolą, więc albo tutejsze koty nie są w stanie ich "przerobić", albo zadowalają się myszami). Miałam kastrata-wielkiego, pięknego rudzielca, strasznie był łowny  🙂 albo w ostateczności jakiegoś kociaka się "przywlecze", ale nie wiem, czy będzie zadowolony z życia obok Grilli  🙁 ale może lepsze takie życie z michą, niż życie zapchlonego "kota bonsai"(tutaj wszystkie takie małe, bo nie dokarmiane) u jakiegoś gospodarza...

koza tylko dobre łowne koty.ja mam na stałe 2 kocice które biorą wszystko-myszy,szczury,jastrzębie.W tym roku zostawiłam sobie dwie młode kotki bo stara gwardia już wiekowa.Najlepiej brać dwa kocięta na raz -trzymają się wtedy razem i nie ciągną do psów.Kotka bierzemy na ręce,przytulamy,siadamy na schodku i pies nas obwąchuje,jak chce capnąć-mówimy-NIE WOLNO czy NIE RUSZ. Jak polizuje językiem mówimy DOBRY PIESEK,DAJ BUZI KOTKOWI<MAŁY KOTEK-głosem przesadnie litościwym-jeżeli pies jest inteligentny to pojmie w mig.Ja miałam bezkojcową hodowlę owczarków niemieckich i nigdy mi żadnego nie zagryzły(obce owszem)Jeżeli kotek bardzo się boi, na pierwszy raz zawiń go z łapkami w ręczniczek ,tylko głowę pozostaw, bo może w panice Cię podrapać.
Po dwóch-trzech seansach pies może i będzie kota gonił ,ale będzie wiedział że to ,,swój'' (a pani nie pozwoliła ,,ugryźć"😉 i zawsze pozwoli kotu ostatecznie uciec.
A propo kotków,mam 4 na wydanie,po łownych matkach,dwa są czarne z odcieniem czekoladowym z przebijającymi się tygrysimi prążkami,jeden czarno biały i jeden biały w czarne kropki.ja mieszkam w lubelskim,jak ktoś ma blisko to polecam.Płeć ustalimy jak będą chętni bo jeszcze nie zaglądałam 😉
sepia   Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.
14 września 2012 07:37
Koleżanka była w niemieckiej ogromnej stajni. Tam w każdym boksie konia była klatka ze świnką morską. Jak zapytała się, po co tak, odpowiedzieli, że właśnie na myszy 😉
koza, a może mały łowny piesek? moje dzielnie polują i na myszy, i na szczury. chętnie się podzielę 😁
niektóre rasy psów były hodowane do walki z gryzoniami😉 Ale pies musi być "pański" a kot dobrze się czuje "bezpański" i puszczony w samopas. Latem jeszcze zaskrońce zostają😉
'
Ja mam 2 lowne koty, a myszy i tak harcuja :/ Mialam tez swego czasu w domu szczury hodowlane i ponoc ich zapach tez mial odstraszac myszy... nic bardziej mylnego😉 buszowaly glownie tam gdzie stala klatka.
2 łowne koty na gospodarstwo to może być za mało 😉. U mnie swego czasu 5 kotów walczyło z plagą myszy. Na szczęście, po długiej walce ogłosiliśmy zwycięstwo i w tej chwili jest w miarę ok. Myszy są nadal, ale populacja bardzo ograniczona. Jak się jakaś pojawi w suterenach to 1-2 koty przez kilka dni czatują, tak długo, aż uda sie złapać 🙂. Co jest bardzo ważne, kot to nie mysz 😉, jest sporo większy i nie wszystkie zakamarki będę dla niego dostępne. Naszym kotowatym należy pomóc w walce z gryzoniami. Czasami poprzez usunięcie rzeczy gdzie myszy mogą mieć kryjówkę lub też odsunięcie ciężkich przedmiotów, czy tez mebli pod które nie mogą nie dostać. W stodole zawsze jest największy problem. No i zapomniałam wspomnieć, ze zimą mamy jeszcze gościnnie jakieś 2 kotki w stodole, więc naprawdę zdarzała się pokaźna armia.
Szczury u mnie tępi pies, od kilku lat nie widziałam żadnego.

Jeśli chodzi o trutki to mówię zdecydowane nie. Zawsze strofuję mamę kiedy wspomina, że może jakąś rozłożymy. Zbyt duże ryzyko...
W tej chwili, od weekendu weterynarz  walczy o zdrowie, a może i życie naszego kota. Podejrzewamy zatrucie. Być może gdzieś u sąsiadów coś zjadł lub połakomił sie na przytruta mysz. Dzisiaj kolejne badania. Trzymajcie kciuki za kociaka....
Oka trzymam mocno kciuki, oby wszystko się dobrze skończyło!!!!

Orjentica taki sposób z Mańkiem by się sprawdził, ale nie z Grillą, ja nie wiem co ten pies w sobie ma, ale jak widzi jakieś małe zwierzątka, to się aż cała trzęsie-nie pozwoliłabym jej żeby zrobiła krzywdę, ale to by było ciągłe "polowanie"-ona wygląda wtedy jak wyżeł w stójce  🤔wirek: i widzę, że sama sie też męczy, że nie może nic więcej... Miałam królika-był pierwszy przed Grillą, pies po wejściu do domu wyglądał jak w febrze-czegoś takiego nie widziałam jeszcze, trzęsła się jak galareta, wczepiła pazurami w podłogę i hipnotyzowała króla wzrokiem- żyli razem pare lat(!!!!) ale nie było mowy, żeby królik był luzem przy niej, potrafiła pod jego klatką sterczeć godzinami i się wpatrywać... co dziwne do dużych zwierząt- konia, krów, kozy-jest bardzo przyjacielska, podchodzi, poliże,ale tojest zupełnie inny rodzaj kontaktu  😉 za to Many do dużych się sadzi-ale to całkowicie zgodne z jego naturą(ACD)  😉

Met, Jasminowa moje bydlęta tez mają zapędy łowcze(już wspominana Grilla przede wszystkim 😉 ) a kolejny pies nie wchodzi na pewno w grę.

pozostanie mi chyba zaopatrzyć się w łapki na myszy i porozglądać za kociakami-rzeczywiście 2 będzie raźniej niż 1, jak im przyszykuję jakiś kącik w stajni, to może coś z tego wyjdzie, dzięki  :kwiatek:
sepia   Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.
14 września 2012 11:33
A czy dziki boją się koni? Wczoraj w nocy moje konie przyszły do mnie na kolacje dosłownie trzęsąc dupami. Były wystraszone jak nigdy. Pierwszy raz od trzech miesięcy zamknęłam je na noc w stajni. Myślałam, że to z zimna, bo w końcu przez cały dzień padało. No i rano, kiedy poszłam im dać jeść, wyszło szydło z worka. Dziki zryły mi cały sad z ogródkiem! Wygląda to jak pole minowe. I tak się zastanawiałam, co by było, gdyby konie zostały na padoku... Niby padoków nie ruszyły, ale działka jest oddzielona tylko żywopłotem. Jak porobię zdjęcia to wstawię.
Mazia   wolność przede wszystkim
14 września 2012 14:31
Potwierdzam najlepszy sposób na myszy - KOTY  😀 są cudowne, łapią mnóstwo myszy, owies nietknięty. Jeden minus - sporo żrą  😉
i wszedzie sr..ja

mam koty w stajni i kuwete robia sobie nawet w poukladanym drzewie kominkowym wrrrrr

po psach jakos latwiej sprzatac
sepia - moze pierwszy raz widzialy dlatego się przestraszyły?
u mnie reguarnie dziki wpadają na pastwisko (inne lesne zwierzaki tez)- konie je zwykle olewają, no chyba ze wałachy postanawiają za ogiery robić - wtedy dziki są ganiane a klacze stoją wyrażając " 🤔wirek:"
konie wskakiwały do zagrody świnio-dzików, otwierały, wyganiały je, męczyły....
nie ...napewno się konie dzików nei boją, dziki koni też jakoś szczególnie nie 😉
sepia   Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.
14 września 2012 15:35
Przy okazji pokazywania strat, pochwalę się swoją przydomową stajnią
Na pierwszym zdjęciu widok od strony domu.
Na drugim wnętrze, na trzecim boks w przybliżeniu.
Na ostatnim zdjęcie od padoku z domownikami.
W miejscu płyt pod ścianą właśnie powstaje wiatka z paśnikiem.
Averis   Czarny charakter
14 września 2012 16:51
sepia, fajna stajnia, ale nie boisz się, że konska noga utknie między deskami/ koń zaklinuje się podczas tarzania?
sepia   Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.
14 września 2012 17:12
Stajenka już stoi dwa lata i nic na szczęście takiego się nie stało. Musiał by być jakimś artystą żeby to zrobić, raczej wszystko jest za ciasne bądź jest dużo miejsca. Poza tym jeszcze nie widziałam żeby się tarzały w stajni. Kłaść owszem. Tarzać się wolą raczej w piachu. Poza tym deski są na wkręty, także prędzej w strachu koń wyjmie nogę z deską niż utknie i będzie czekał na ratunek. Aczkolwiek mam nadzieję, że nie będą musiały tego sprawdzać.

Kobyłka znajomej kopnęła kiedyś w stajni, całej zabitej deskami z kratami od pewnej wysokości (normalny boks z kratami), tak wysoko, że obie jej nogi utknęły w kratach i wisiała tak, do puki nie poprzecinali krat. Nie ma reguły idealnej na to wychodzi.
kolazanka ma tak zrobione boksy, tez pytalam o bezpeiczeńswo, że ja bym się tak bała... mowila ze nic sie nie dzilo nigdy nie widziala. podczas kilku godzin pobytu u niej 2 konie (jednen raz jeden dwa razy) tak się zablokowały (polozyly się i nogi weszły pod dolną belke/deske , raz wsadził pomiedzy 1 a 2 stojąc) że mieliśmy naprawde duzy problem żeby je wyciągnąc. jedna dość mocno się poobdzierała.
mówiła, że to tak mocno 1-szy raz, ale nie sądze. musialy się blokowac częściej, może poprostu same w końcu się uwalniały...
Averis   Czarny charakter
14 września 2012 17:32
sepia, to analogicznie Jak z ogrodzeniami z drutu kolczastego. Znajomy rolnik też się zarzekał że nigdy żaden koń się do tego nie zbliżył, az pewnego dnia źrebak poprzecinal sobie sciegna, bo chciał wyjść. To trochę jak tlumaczyc nieszkodliwosc karmienia świeżym chlebem przykładem konia, który zakolkowal po owsie. Konie to są zwierzaki i wypadki się zdarzają, ale chodzi o to, by minimalizować ryzyko. Ja swojego konia nie postawiła w takim boksie, chociaż potrafił wybić dziurę w zwartej ścianie z desek, ale to przecież Twoja stajnia, ją tylko wyrażam swoją opinię 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się