Wybór kierunku studiów

Facella   Dawna re-volto wróć!
10 września 2012 16:06
Facella, napisz maturę z biologii, chemii i fizyki na 90 proc, dostań się na stomatologię i pogadamy, czy to faktycznie takie dziadostwo.

gdzie ja napisałam, że stomatologia to dziadostwo?  😵

wątpcie sobie, nic mi do tego, wybierać się na medycynę mi nie zabronicie  🙄 a co z tego wyjdzie, to już zupełnie nie wasza sprawa  🙄
i tak, zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo trudny kierunek. ale skoro ja to lubię, to czemu nie? to, że niektórym w życiu nie do końca wyszło tak jak chcieli i zostali zmuszeni robić coś, do czego nie są stworzeni i woleliby robić co innego, nie znaczy, że każdy tak musi  🙄 i nie odnoszę się tu do nikogo konkretnego.
niedługo nie będzie można publicznie powiedzieć, że marzy mi się jednorożec, bo mnie wyślą do wariatkowa  🤔
Facella Ty masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, ja widzę. Na medycynie to raczej nie pomaga  😎 Tyle w temacie i po raz kolejny: więcej  POKORY.
Laski, przypominacie mi moją klasę z LO- każdy chciał się dostać na medycynę, połowa dostała się na stomę a na medycynę nie- teraz szanowni medycy mają jeszcze rok i w perspektywie specjalizację, plus szalone dyżury w pogotwiu. A ludzie po stomie właśnie skończyli i... zaczęli całkiem przyjemnie zarabiać. Więc nie wiem, czy to taki zły ineteres. Koniec końców studia to tylko droga do celu a nie cel sam w sobie- i jak Wrotki pisze, jedna z wielu dróg do celu, wcale niekoniecznie najlepsza, zwłaszcza teraz, keidy dyplom mgr w Polsce mocno się zdewaluował.

(PS. Osobiście się na medycynę dostałam i nie poszłam, bo nie przemawiało do mnie zarabianie dopiero od 40tki- i co teraz? Obywatel gorszej kategorii? Wyluzujcie trochę.)
Facella, ja Ci nie napisałam ze w coś wątpie, idź na studia gdzie chcesz, ale zacytowałam jedno zdanie, które napisałaś wcześniej, które jednak troche mnie zdziwiło, bo zabrzmiało to tak, jakby dostanie się na stomatologie zamiast medycyny to była jakaś ujma na honorze.

Ja gdybym nie odczuwała powołania do tego kierunku który studiuje i urodziła się facetem :P to bym pewnie szła w kierunki 'rzemieślnicze'.

Znajoma rodzina - chłopak skończył gimnazjum, dużym nakładem czasu i pieniędzy [np. korki] z względnie dobrymi wynikami. Pociągu do nauki najmniejszego, za to w wieku 13 lat potrafił samodzielnie rozłożyć motor do najmniejszej śrubki, coś tam podrasować i poskładać od nowa. Rodzice jednak uparli się pchać go do najlepszego liceum w okolicy. No i tam trafił... Potem, jak sami zapowiadają, zamierzają go 'usilnie namawiać' na studia. On się męczy, bo siedzenie nad książkami go nie kręci, rodzice się męczą codziennie go do tego zmuszając, ale gdy ktoś wspomni o technikum albo zawodówce następuje święte oburzenie.


A własnie u mnie w rodzinie było odwrotnie. Mój brat cioteczny chciał iść do technikum mechanicznego i poszedł. Od zawsze naprawiał w swojej wsi samochody i traktory sąsiadom, to była zdecydowanie jego dziedzina. Teraz jest mechanikiem w Volkswagenie i jest bardzo szczęśliwy bo zarabia dobrze i robi to co lubi. Ja bym swojego dziecka nigdy nie odwodziła od takiego pomysłu, bo to są zawody, które zawsze będą potrzebne.
Facella   Dawna re-volto wróć!
10 września 2012 18:07
Cricetidae, dla mnie nie jest, dla wspomnianej osoby - wygląda na to, że tak. niejasno się wyraziłam.

tak OT:
Facella Ty masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, ja widzę.

połowa re-volty ma 😁 i znowu nie mam na myśli nikogo konkretnego, ba, nawet niekoniecznie o tym wątku myślę.
Ale to Ty się wybierasz na takie studia a nie połowa R-V, więc odniesienie zupełnie nie ma związku ( a przynajmniej ja go nie zauważyłam).
Ja moje koleżanki ze stomatologii bardzo szanuje, szczególnie za ćwiczenia na których muszą wysiedzieć po parę godzin zgięte jak scyzoryk. Na lekarskim na żadnym roku nie trzeba tak sie fizycznie nawysilać, co na stomie właśnie.
I z ciekawości sprawdziłam: w zeszłym roku próg na stomę byl wyższy niż na lekarski, przynajmniej w Gdańsku.



[quote author=Dela link=topic=132.msg1518974#msg1518974 date=1347287116]
Znajoma rodzina - chłopak skończył gimnazjum, dużym nakładem czasu i pieniędzy [np. korki] z względnie dobrymi wynikami. Pociągu do nauki najmniejszego, za to w wieku 13 lat potrafił samodzielnie rozłożyć motor do najmniejszej śrubki, coś tam podrasować i poskładać od nowa. Rodzice jednak uparli się pchać go do najlepszego liceum w okolicy. No i tam trafił... Potem, jak sami zapowiadają, zamierzają go 'usilnie namawiać' na studia. On się męczy, bo siedzenie nad książkami go nie kręci, rodzice się męczą codziennie go do tego zmuszając, ale gdy ktoś wspomni o technikum albo zawodówce następuje święte oburzenie.


A własnie u mnie w rodzinie było odwrotnie. Mój brat cioteczny chciał iść do technikum mechanicznego i poszedł. Od zawsze naprawiał w swojej wsi samochody i traktory sąsiadom, to była zdecydowanie jego dziedzina. Teraz jest mechanikiem w Volkswagenie i jest bardzo szczęśliwy bo zarabia dobrze i robi to co lubi. Ja bym swojego dziecka nigdy nie odwodziła od takiego pomysłu, bo to są zawody, które zawsze będą potrzebne.
[/quote]

I to jest normalna sytuacja 🙂
A nie pchanie w niewiadomych celach potomstwa na studia, choćby najgorsze
Facella   Dawna re-volto wróć!
10 września 2012 18:48
Ale to Ty się wybierasz na takie studia a nie połowa R-V, więc odniesienie zupełnie nie ma związku ( a przynajmniej ja go nie zauważyłam).

napisałam, że OT... a OT raczej jest bez związku z tematem.
Jakikolwiek skrót myślowy byś załączyła w przypadku zasłaniania się połową re-volty (w TAKIEJ kwestii) - wygląda to przekomicznie.
a przerywając dyskusje dostał się ktoś na UW i wie moze czy istnieje w tym roku na uw coś takiego jak szkolenie bhp?
Averis   Czarny charakter
13 września 2012 08:49
emade, zawsze było w postaci jednego czy dwóch wykładów/internetowo.
kujka   new better life mode: on
13 września 2012 10:08
jest i to obowiazkowe 🙂
a będzie jakas informacja na uw, na koncie?
kujka   new better life mode: on
13 września 2012 11:04
podczas dnia integracyjnego pod koniec wrzesnia powinni wszystko wam powiedziec 🙂
Averis   Czarny charakter
13 września 2012 11:12
emade, będzie jeszcze szkolenie biblioteczne i dot. Własności intelektualnej.
dzięki  😀
Co można robić po nauce o rodzinie?
Averis   Czarny charakter
13 września 2012 15:17
flygirl, cytat:

Absolwent kierunku nauki o rodzinie zostanie profesjonalnie przygotowany do pracy w charakterze: doradcy rodzinnego, specjalisty do spraw rodziny, pracownika w placówkach pomocy i opieki społecznej oraz strukturach społecznych, konsultanta poradni małżeńskich i rodzinnych, a także nauczyciela zajęć edukacyjnych w zakresie przygotowania dzieci i młodzieży do życia małżeńskiego i rodzinnego (w przypadku wyboru specjalności ‘nauczyciel przygotowania do życia w rodzinie’).
Dzięki. 🙂
Głupi nawyk pytania od razu na forum zamiast googli. 😜
Averis   Czarny charakter
13 września 2012 15:19
flygirl, do usług 😉
kujka   new better life mode: on
14 września 2012 08:09
flygirl, o dziwo ostatnio calkiem sporo propozycji na rynku sie pojawilo dla absolwentow NoR. glownie w DPSach, ale zawsze.

tylko studia nudne jak... nie powiem co 😉 /bylam, sprawdzilam, rzucilam/
[quote author=karolina_ link=topic=132.msg1519111#msg1519111 date=1347294196]
Laski, przypominacie mi moją klasę z LO- każdy chciał się dostać na medycynę, połowa dostała się na stomę a na medycynę nie- teraz szanowni medycy mają jeszcze rok i w perspektywie specjalizację, plus szalone dyżury w pogotwiu. A ludzie po stomie właśnie skończyli i... zaczęli całkiem przyjemnie zarabiać. Więc nie wiem, czy to taki zły ineteres. Koniec końców studia to tylko droga do celu a nie cel sam w sobie- i jak Wrotki pisze, jedna z wielu dróg do celu, wcale niekoniecznie najlepsza, zwłaszcza teraz, keidy dyplom mgr w Polsce mocno się zdewaluował.

(PS. Osobiście się na medycynę dostałam i nie poszłam, bo nie przemawiało do mnie zarabianie dopiero od 40tki- i co teraz? Obywatel gorszej kategorii? Wyluzujcie trochę.)
[/quote]

Bez przesady, że lekarz zarabia od 40-stki. Mama mojego chłopa w wieku 60 lat przeszła na emeryturę, obchodząc jednocześnie 30-sto lecie pracy zawodowej. Rodząc w międzyczasie dziecko - a dokładniej to na początku kariery.

Wrotki poruszył ważny problem - ludzie poświęcają po 5 lat życia na zdobycie tytułu, który potem jest ich jedyną kwalifikacją - bo ręka do góry kto poprowadził swoje życie tak jak to opisuje Ktoś - zaoczne studia i praca od drugiego roku, w której awansowała i pracuje tam do dziś? Jak będzie chciała zmienić pracę to będą oceniać jej doświadczenie zawodowe.
Nie mamy po prostu odwagi na zmianę tego stereotypu, który zakorzeniło nam (chyba) poprzednie pokolenie, pokolenie naszych rodziców. Że studia to konieczność, szansa na lepsze życie. Owszem, dla ludzi pokroju mojej mamy - studia byłyby ogromną szansą. Ale dzisiaj, w dobie tysięcy prywatnych i państwowych uczelni, tryliardów możliwych kierunków, otwierania filii uczelni w małych miejscowościach, żeby młodzież z "Koziej Wólki" studiowała u siebie, a nie zapychała do pobliskiego Wrocławia/Krakowa/Warszawy studia nie mają już takiej wartości. A my wszyscy żyjemy pod presją naszych rodziców "musisz skończyć studia, to jest najważniejsze, poświęć wszystko dla dyplomu".
Nie piję do was, zadających sobie pytania o kierunki, po których będzie praca. Sama żyję w takiej sytuacji, brak mi było odwagi, i brak jej nadal, żeby się "wyłamać". A mam 25 lat na karku, i wciąż się męczę ze studiami, zawalam je z powodu pracy, nie chce mi się uczyć itd - efekt jest taki, że jestem teoretycznie na 4 roku, ale w praktyce chyba znowu coś zawaliłam i dziekan mnie na tym 4 roku nie chce  😎
Moja wina. Mogłam to pokierować inaczej, mogłam łapać już po maturze pracę w korpo, bo wtedy był akurat korpo boom (a chcieli mnie zatrudnić), poczekać, iść potem na zaoczny licencjat, i dziś miałabym jeszcze większe doświadczenie. Ewentualnie doszkalać się na kursach/podyplomówkach, w celu podniesienia kwalifikacji, zamiast brnąć w kierunek, który mi się przyda, owszem, ale i tak nie będę pracować stricte w tym zawodzie. 
Bez przesady, że lekarz zarabia od 40-stki. Mama mojego chłopa w wieku 60 lat przeszła na emeryturę, obchodząc jednocześnie 30-sto lecie pracy zawodowej. Rodząc w międzyczasie dziecko - a dokładniej to na początku kariery.

Ale to prawda. Wcześniej lekarze zarabiają kompletnie normalne, a wręcz małe pieniądze i żeby normalnie żyć bardzo ciężko pracują, praktycznie nie wychodzą z pracy.
Ale na początku każdy zarabia normalne pieniądze, a nie kokosy. Prawnik też. I psycholog. Nauczyciel, handlowiec, hr-owiec. Każda praca zaczyna się od "niższego pułapu", bo żeby zarabiać większą kasę trzeba coś z siebie dać.
kujka   new better life mode: on
14 września 2012 10:14
szepcik, to prawda, pokolenie naszych rodzicow ma cos takiego.

troche smieszne, troche straszne. odebralam wczoraj koperte od babci 😉 dostalam jakastam kase na urodziny. a na kopercie napisane:
wszystkiego najlepszego kalinko, babcia. czekam na dyplom.
😵 dla scislosci, chodzilo o mgr. i nie wiem czy smiac sie czy plakac.
A ile masz lat?  🤣 I ile kierunków już "zaliczyłaś"?  😎
Ale na początku każdy zarabia normalne pieniądze, a nie kokosy. Prawnik też. I psycholog. Nauczyciel, handlowiec, hr-owiec. Każda praca zaczyna się od "niższego pułapu", bo żeby zarabiać większą kasę trzeba coś z siebie dać.


Ale nie każdy zapier... na całonocnych dyżurach po 3 dni z rzędu, a w dzień pracuje normalnie na oddziale. To jest ewenement, niespotykany w innych zawodach (poza może investment banking w londyńskim city, ale oni zwykle do 40-tki nie wytrzymują tak pracując).
Problem polega na tym, że na początku drogi zawodowej większość ludzi niezależnie od zawodu zarabia tak mało, że ciężko się za to utrzymać, a więc zamiast inwestować czas w dodatkowe kursy i szkolenia, żeby rozwijać dalej karierę, inwestują w dodatkową robotę, żeby dorobić - a tego typu doświadczenie potencjalnych pracodwaców na kolana nie powala. Podobnie jest w czasie studiów - poza praktykami w lato, ciężko o doświadczenie związane z zawodem - bo kto zatrudni np. studenta prawa w kancelarii na pół etatu?
E tam że nie zatrudni. Mój bardzo dobry znajomy ukończył prawo na UJ, i wiele osób z jego otoczenia pracowało już w czasie studiów w kancelariach - co prawda niektóre dziewczyny zaczynały od podawania kawy i odbierania telefonów, ale potem było lepiej. Poza tym można próbować w korporacjach, w bankach, w ubezpieczeniach...
Nie wiem, ilu osobom się tak udaje. Moja koleżanka robiła pierwsze dwa lata prawa właśnie zaocznie i pracowała w kancelarii na cały etat, ale jak zaczęła studia dzienne i zajęcia miała 3 dni w tygodniu, a 2 dni chciała pracować dalej, to się nie zgodzili- skoro i tak muszą płacić zusy, itd. to lepiej im było zatrudnić jedną osobę na cały etat niż dwie na pół, bo roboty mieli na cały etat.
Ja osobiście (nie studiuję w PL) też nie miałam szansy na pracę w zawodzie na pół etatu. Możliwe, że daje się na studiach na których jest mało zajęć (a nie 38h tygodniowo, z czego większość obowiązkowych laboratoriów). A teraz przydałoby się doświadczenie, inne niż z praktyk wakacyjnych.
Jestem po lekturze informatorów na Wyższe Uczelnie 🙂 Dosłownie powaliła mnie... Powiślańska Wyższa Szkoła w... Kwidzyniu/e 😀
"U nas" podjęte decyzje w sprawie matury: rozszerzone polski, dwa języki i... matematyka.
Hmm... chyba czeka Mnie(!) dużo pracy 🙂 Ale to daje ogromny wybór kierunków.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się