Mam podobnego kota do Muffinki, a właściwie miałam, bo teraz moja mala 'menda' jest super grzecznym kotem 😉 Z tego co pamiętam to Hugo był wzięty gdzieś ze wsi. Moja kotka przygarnięta z piwnicy. I niestety, ale uważam, że sporo takich kotów średnio nadaje się do mieszkania. Są to jednak koty, które przeważnie mają głęboko w genach zakorzenioną jakąś taką pierwotną 'dzikość' przez co potrafią być naprawdę trudnymi kotami do przystosowania do życia na ograniczonej, zamkniętej przestrzeni. Moja kotka - Szpilka, potrafiła zrobić w mieszkaniu niezły armagedon, dzień w dzień leciały doniczki, wazony, szklanki, książki z biurka, wszelkiego rodzaju lusterka, zegarki itp. Codziennie, nieraz 2-3 razy, ściągała sobie w łazience papier toaletowy przerabiając go na papierowe wióry i roznosiła to po całym domu. Nie pamiętam ile razy musiałam montować karnisz na nowo, gdyż jej jednym z hobby było wieszanie się na firankach i uprawianie wspinaczki wysokogórskiej po niej...I z uporem maniaka odkręcała kran w łązience 🤔 No i nie mogłam nic spokojnie zjeść, potrafiła w sekundzie się pojawić znikąd i w ułamku sekundy porwać szynke z kanapki, którą właśnie wkładałam do ust... 🙄
Ponadto przejawiała dużo agresywnych zachowań, miałam wiecznie podrapane ręce i nogi...Stan taki trwał blisko 2 lata i szczerze mówiąc była to istna masakra, miałam naprawdę serdecznie dość. Wszelkie próby wychowania Szpilki nie przynosiły najmniejszego efektu...
Teraz ma 10 lat i jest super grzecznym kotem, nie wejdzie tam gdzie nie może, nic nie niszczy, kompletnie nic! Wiecznie śpi mi na kolanach, w nocy mała franca zajmuje mi pół łóżka, rano musi koniecznie ze mną umyć zęby, nie opuściła tej czynności od kilku lat 😁 Teraz wlazła pod kocyk, którym się przykryłam i słodko śpi. Aaa! I jedzenia mi już nie kradnie! 💃
Co się stało, że kot z tyrana i niszczyciela stał się kotem, z którym fajnie się mieszka, nie szargając ani budżetu domowego ani moich nerwów? A no właśnie, to ja nauczyłam się w końcu jak z takim kotem należy postępować. Jest trudnym kotem, dalej przejawia swoje 'dzikie' zachowania, ale da się nad tym zapanować. Uważam, ze do takich kotów trzeba mieć doświadczenie, trzeba nauczyć się instrukcji obsługi takiego osobnika. Tak jak w przypadku koni nie ma złotych uniwersalnych rad, tak w przypadku kotów też. Z pełną świadomością mogę teraz stwierdzić, że to nie w Szpilce był problem, tylko we mnie - za trudny kot jak na moje marne doświadczenie z kotowatymi. Mnie dojście do porozumienia z własnym kotem zajęło 2 lata, mam nadzieję, że z Hugo pójdzie szybciej.
A tu moja mała menda, której pomimo jej francowatego charakteru nie oddałabym za żadne skarby świata:

I jeszcze przy wigilijnym stole, grzecznie siedziała na swoim miejscu, nawet jak talerze były pełne 😉