KOTY
Wistra, piekne zdjecia 😎 a tego ostatniego, Awenturyna, to przyjadę i Ci ukradnę 😍
Savana chyba już mi się wygrzebała z przeziębienia, ciężkie były te dwa ostatnie tygodnie, zaliczałyśmy wizyty domowe i szpital, było naprawdę niefajnie, ale już, dzięki Bogu kocia nie kaszle, nie smarka się, zaczęła jeść, myje się, zagląda do kuwety, jutro ostatnie dawki antybiotyku i chyba już mogę świętować, że Salsa jest ze mną 😅
Alviko dziękuję za wszystko, za wsparcie, za rady, za pomoc :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Tak, znajomi z hodowli brytków miłują się w zdjęciach, więc zaprosiłam ich.
Nam by takie nie wyszły :P
Zatem bardzo ładna sesja w ich wykonaniu.
Moja Minia też przytyła, nieco. Leo za to schudł, ale bez obaw, nie jest kościotrupem. Po prostu zaczął wychodzić częściej na dwór.
Troszke sie watek zakurzyl.
Chyba bedziemy sie dokacac 😅
Jak tak patrze na malucha, jak sie biedny bawi sam, albo nas zaczepia to mi go troche szkoda. Wychowal sie w wielkim stadzie kociastych i widze, ze troche mu tego brakuje.
Znacie jakas rase, ktora bedzie rownie szalona i towarzyska jak maine coony?
Myslalam nad bengalem, ale chyba to to sie nie nadaje 🤔
Maine Coon szalony?
To Ty chyba nie widziałaś Korata w akcji...
(Miałam w domu jednocześnie i MCO i KOR i MCO to jest leń nad lenie)
Wistra, no wlasnie nie widzialam 😉
Myslalam, nad niebieskim kotem, ale koniecznie wtedy z zielonymi oczami i dla odmiany moze z ras krotkowlosych.
maszy tylko rus i kor z niebieskich z zielonymi oczami
i bri i cha z pomarańczowymi.
No, jeszcze orient niebieski - zielone oczy ma na pewno.
konia44 ależ śliczny futrzasty! 😍
Mój zwierz nadal codzień przylepia mi uśmiech na twarzy. Takie cuda wyprawia, że głowa mała 😂
On jest po prostu rozkoszny, mały leniuch i śpioch 😉
i pomyśleć, że z małego zabiedzonego kociaka, podrzuconego i znalezionego w stajni, wyrósł taki piękny ogoniasty 🙂
konia44 ja mam bengala i maine coona - bardzo ciekawe połączenie, ale mój maine coon na pewno do szalonych nie należy. Chodzący spokój i harmonia. Bengal na początku był małym dzikiem, teraz można z nim zrobić wszystko.
Do tego jeszcze pies i na prawdę jest wesoło
Moja siostra ma dwa MCO - z dwóch różnych hodowli. Obie wariatki - przy nich mój syjam to stateczny kot...
wistra, maine coon main coonowi nie równy pod względem szaleństwa i wielu innych rzeczy. Poznałam w życiu 3 maine coony, każdy inny. To że rasa ma takie czy inne cechy (mówię o charakterze, nie o fenotypie), nie znaczy przecież, że każdy osobnik te cechy będzie posiadał, a wręcz może być odwrotnie. Ale chyba jedna cecha nie fenotypowa jest charakterystyczna dla wszystkich main coonów- gadatliwość 😁 Chociaż pewnie jak wszędzie zdarzają się wyjątki, które jednak potwierdzają regułę.
Odnośnie main coonów, odwiedzę dziś Jinxa, maine coona mojej ciotki, więc pewnie wrzucę jakieś zdjęcia 😁
Forta, a moglabys napisac jakie charaktery maja bengale? Slyszalam od znajomej, ze sa problemy ze znaczeniem terenu nawet po kastracji i ze nie pchaja sie raczej na kolana. Czleka natomiast zauwazaja jedynie w porze karmienia. Piekne sa, nie ma co.
Nort to istny szaleniec, wszedzie go pelno i gania non stop, zwlaszcza rano i wieczorem, ma tzw szalen przedspaniowy ;-)
Ale jest jeszcze mlody, moze z czasem sie wyciszy.
No i fakt, jest gadatliwy, zawsze ma cos do powiedzenia:-)
konia44 na początku bengal był nieco autystyczny. Teraz ma 4 lata, od jakiś 2 można z nim zrobić wszystko, nosimy go na rękach, śpi ze mną w łóżku, na kolana wchodzi sam i bywa bardzo namolny, ale fakt, do maine coona mu daleko. Jest mniej towarzyski, nie uczestniczy we wszystkich czynnościach domowych, nie podąża krok w kork za człowiekiem, jest zdecydowanie bardziej "koci", ale zdecydowanie bez agresji.
Terenu nie znaczy, ale moje są wychodzące, więc nie wiem jak by było, gdyby siedział w domu.
dla przypomnienia:

Piekny 😍 ma w sobie cos
Musze sie doksztalcic w tej rasie.
Kupiłam dzisiaj dla mojej wysterylizowanej kotki CIMIAQ 🤔
Sanna, a może być tak wrzuciła kilka aktualnych zdjęć swojej szalonej brygady?
(PS. byłam - pocałowałam klamkę. Marcin na zadupiu na urlopie)
Beżowa wypięła się na Applaws. Już nie mam pomysłu co jej dawać, jak ona nie chce nic innego niż tuńczyk w sosie własnym. Szaremu obojętne, zje cokolwiek, a ona zupełnie nie współpracuje 👿
Chciałam im raz dziennie dawać trochę mokrego z puszki jako dodatek, smakołyk (suche mają 24/7 w misce), a tu okazuje się, że więcej z tym problemów niż przyjemności.
Co tu zajrzę, to nie mogę oderwaę oczu od zdjęć
[size=6pt]Alviko, przy tej ilości kotów to chyba już lepiej siedzieć cichutko w kąciku i udawać, że ma się ich ilość, określe to jako, przyzwoitą.. [/size]
Z mojej wizyty dzisiejszej u cioci co ma 5 kotów i dwa psy:
Jinx (kiepskie światło było, jak mu zdjęcia robiłam już):



Księżniczka Ferdzia:

Celestyn (zdjęcie robione z tarasu przez "zakratowane" na koty okno):


Dymek:

Boczek:
Z przykrością muszę stwierdzić , że mam głupiego kota 🙁 Serio, teraz przyznaję rację mężowi który tak na niego od początku mówił a ja się złościłam. Teraz mam podobne zdanie.
Oczywiście nadal go uwielbiam 😍 Jest słodki, przytulaśny, kochany, śpi ze mną, pięknie bawi się z Filipem (to cudny widok), ale...inteligentny nie jest. I nic na to nie poradzę. A może jest...tylko udaje głupa. Nie wiem.
Ale pomimo mojej konsekwencji, uporu w niektórych sprawach, na które nie chce mu pozwolić - on nadal z uporem maniaka to robi. Np włazi do talerza Filipowi. Jak młody je śniadanko to na takim niskim swoim stoliczku. Kot wchodzi na stolik, mimo zwalania i grzebie mu w talerzu. Robi to pomimo że został stamtąd zwalony jakieś 10000000000000 razy. Dziś też - zwalam raz, mówię "nie wolno", zwalam drugi, trzeci, fukam...zwalam ósmy, dziesiąty...a on nadal włazi. Rzuciłam w niego kapciem w końcu...popatrzył i wszedł kolejny raz. Narobiłam "hałasu", wyrzuciłam go kolejny raz. Poszedł...za 2 min spowrotem jest w talerzu małego. No żesz kuźwa.
To samo z tym blatem...odpuściłam na razie walkę z nim bo wyczerpałam chyba wszystkie możliwości. Wiecie co zrobiłam?...Zaraz zostanę okrzyknięta sadystką, ale trudno. Kupiłam elektryczny pastuch i blat został podłączony do prądu.
Noc pierwsza (ja nie śpię bo mimo zapewnien że nic się kotu nie stanie to się bałam) - kot wskoczył na blat, pastuch zadziałał, kot zamiauczał i zwiał. Nie minęło 3 min jak wrócił, znów wskoczył, znów go "popieściło", znów go zabolało, zwiał. Wrócił po kilku minutach - i znów to samo. Trwało to może z godzinę zanim odpuścił i przyszedł do mnie do łóżka.
Noc druga wygladała podobnie, tylko próby trwały dłużej. Noc trzecia - zwalona butelka z wodą i kubek plastikowy Filipa, więc...
Kolejna noc to było już buszowanie po blacie kilkakrotne mimo "walenia" prądem. No nienormalny jest chyba.
Nie mam więcj pomysłów więc odpuściłam. Chociaż kilka dni temu miałam ochotę go zabić - robiłam rano zupę dla Filipa, wiedziałam że wrócimy przed samą porą karmienia. Wyłączyłam kuchenkę na sekundę przed wyjściem z domu, gar był gorący więc nie mogłam schować go do lodówki, zostawiłam na kuchence. Co zastałam po powrocie do domu? Zupa rozpierdzielona po całej kuchni i pokoju, dziura w płytkach od uderzenia garnkiem. No i oczywiście nie miałąm czym nakarmić dziecka. Gdyby nie to że zaniemówiłam na chwilę to chyba bym Hugo obdarła ze skóry.
Wiem, mój błąd...bo zostawiłam gar na kuchence. Ale cholera, i tak już czuję się więźniem we własnym domu bo nie raz, nie dwa wracam nawet spod domu bo sobie przypomnę że zostawiłam na wierzchu szklankę/kubek/talerzyk/cukiernicę itd.
Jestem załamana...a z drugiej strony jak właśnie patrzę na Hugo i Filipa to... 😍
Ale się rozpisałam. Wybaczcie.
Muffinka uwielbiam koty....ale twój mnie przerasta niestety🙁 To z pewnością nie jest normalna sytuacja. Jak dla mnie-powtórzę się może-ale ten kot nie nadaje się do życia w mieszkaniu. Mówcie co chcecie, ale takie jest moje zdanie. I ja bym mu poszukała domu na wsi.
Może, powstrzymuje mnie tylko fakt że Filip tak strasznie kocha tego kota. Tego się nie da opisać, trzeba to zobaczyć. Ale kochają się chłopaki i już.
Muffinka, a moze koci behawiorysta by cos zdzialal?
W sumie nie spotkalam sie z takim zachowaniem kota, moze on faktycznie jest 🤔wirek:
Moze ma za malo ruchu i narzeka na brak zajec.... no ale pisalas kiedys, ze ma zabawki itp.
W zlosliwosc kota nie wierze, bo nie sadze, ze mlody kot bylby do tego zdolny.
Wiem coś o tym 😉 U mnie też tak jest. Ale to, co opisujesz jest dla mnie po prostu straszne. I pewnie ryczałabym jak głupia oddając kota, ale z drugiej strony nie dałabym rady wytrzymać takich demolek. Rozumiem, że jest młody, ale to nie jest wytłumaczenie. Trafił ci sie bardzo temperamentny i ciekawski kot. Jestem ciekawa, czy gdyby był drugi, to by było inaczej.
Sluchajcie, ale pozbywajac sie kota, niestety nie pozbedzie sie problemu, ktos inny bedzie go mial. Oddasz go komus i kot wyladuje na ulicy, tego nie wiesz.
Szkoda mi takich zwierzakow, kiedy sa traktowane jak rzecz, ktora mozna zastapic nowa.
Ewidentnie ten kot ma problem i mysle, ze trzeba mu pomoc.
konia ale mnie chodzi właśnie o to, żeby nie wylądował w kolejnym mieszkaniu robiąc kolejne demolki. Moim zdaniem ten kot potrzebuje więcej przestrzeni i wiekszej swobody, dlatego uważam, ze gdyby miał możliwość wychodzenia na dwór, to nawet wracając na noc czy na dzień do domu, zachowywałby się normalnie. Pisałam już o moim jednym dachowcu, który mieszka od 5 lat u mojej babci na wsi. Zupełnie inny kot! Wzięłam go jak miał jakieś 5 miesięcy do mieszkania, z wychodzeniem tylko na duży balkon. U mnie demolki nie robił, terenu nie znaczył, ale darł i się i był nieszczęśliwy, aż przykro było patrzeć. Nie demolował niczego co prawda, ale w inny sposób WYRAŹNIE okazywał, że mu takie życie nie pasuje. Odkąd mieszka na wsi stał się zupełnie innym kotem-mruczący, zadowolony i mega przytulaśny 😉
Palemka, ale wypuszczajac kota na dwor mieszkajac w miescie, czy nawet na uboczu jest mega nieodpowiedzialne. Kot moze wpasc pod auto, itp. Na wsi troche lepiej , ze wzgledu na mniejszy ruch i faktycznie moze tego mu trzeba, ale tak czy inaczej trzesla bym sie za moim kotem, gdyby latal luzem, bez kontroli...
Ja bym chyba wstawiła drzwi do kuchni w desperacji. Mój też zrzuca coś czasem ale nie są to talerze czy garnki. Zauważyłam też, że mimo iż zabawka leży X czasu na podłodze to gdy położę ją na stół (miejsce zabronione -teoretycznie) to raptem staje się super atrakcyjna i kot leci tylko aby ją zrzucić po czym znów zostawia.
Żeby zwalić garnek z zupą? -to się w pale nie mieści, ile siły ma ten kot.
To jest chore. Nadal uważam i będę uważać, że TEN kot robi to złośliwie i z premedytacją. Sama mam kota, który miliard razy zostanie skądś ściągnięty, a za chwilę i tak tam z uporem maniaka wlezie za miliard pierwszym. Garnka z zupą ot tak nie da się zwalić! Tym bardziej, że jest to mały jeszcze dość i młody kot, musiał napierać na ten garnek, żeby wylądował na ziemii!!! Jak się cieszę, że mogę zamknąć kuchnię...
TRATATA, muffinka ma otwartą kuchnię.
No właśnie kuchnię mam otwartą na pokój...
Sama zaczynam wierzyć w to, że on robi to złośliwie. Ale dlaczego? Zanim nie zaczął demolki to nikt nigdy nawet na niego nie krzyknął...teraz przyznaję jak mnie wkurzy to robię raban, ale też nigdy ode mnie nie dostał. Robię raban wrzaskiem 😉
Nie wiem. Na razie nie zamierzam go oddać. Może w niedługiej przyszłości zmienimy miejsce zamieszkania, może coś się zmieni - choćby to że może będę miała możliwość zamknięcia kuchni. To decyzja na później, za trudna dla mnie.
Bo prócz tych problemów to naprawdę fajny kot. Nigdy nie załatwił się poza kuwetą, nie drapie mebli, nie niszczy w domu (prócz zbitych rzeczy oczywiście).
Codziennie jak wracamy do domu z Filipem z porannego spaceru to czeka na nas w przedpokoju. Nie daje mi żyć czasem jest taki przytulaśny.
No nie wiem.
Może to ja nie umiem go wychować.