Młode Konie

Mam problem z młodym  😕
Młody ma 3 lata. Kawał konika. Na lonży chodzi bardzo ładnie (bez patentów). Reaguje na głos. Nie ma z tym problemu. Na małej ujeżdżalni koło stajni też jest ok. Na razie chodzi tylko stępem pod siodłem bo jest za młody na coś więcej.
Problem jest gdy biorę go na łączkę za ujeżdżalnią. Ta łączka to padok, więc świetnie znana młodemu. Ale to już daleko od mamusi więc młodemu już to się nie podoba. Przetrawię stanie dęba, przetrawię też baranki (mimo że dwa razy już leżałam). Ale kompletnie nie wiem co robić jak mu zaczyna bić i cofa się. Potrafi przeczłapać 200 metrów na wstecznym (i to bardzo żwawym wstecznym) po czym kilka baranków i długa prosta.
Nie jest problemem to że on się boi czy coś w tym stylu. Przestraszony koń reaguje inaczej. On jest po prostu wkurzony.
Ala_WR, to on ma 3 lata i nie jest odsadzony???
Po za tym dlaczego 3 latek nie może chodzić innym chodem niż stępem?
Z opisu zachowania wynika że ma Cię w głębokim poważaniu i trzeba by pokazać mu że ma uczciwie pracować pod siodłem a nie się wydurniać  😉
Odsadzony był jak miał pół roku.
Z jeźdźcem na grzbiecie nie chcę aby chodził innymi chodami, na to ma jeszcze czas. To jest duży koń i wolę powoli ze wszystkim. To że ma mnie gdzieś to poczułam. Chodzi o to że nie wiem co zrobić jak mu odbija i zaczyna cofać, już dwa razy na drzewie wylądowaliśmy.
Chyba nawet 10 razy jeszcze na nim nie siedziałam. Młody ma świetną równowagę, jest fajnie umięśniony, ładnie się rusza ... tylko pod tą cholerną rudą łepetyną trochę mu się poprzestawiało.
Ala_WR, sorry ale tak zrozumiałam jakoś.
Ala_WR a jak chcesz go nauczyc, ze ma byc posłuszny i reagować na pomoce jezdząc tylko stępem?  👀


Ja jutro wsiadam już sama na Rudzillę  🏇 A w środę usawiamy korytarz i puszczamy całą młodzież. Będą zdjęcia i filmy  🙂 🙂

Teraz dokładnie policzyłam i młody jeźdźca na grzbiecie miał dokładnie 7 razy. Jak dojdę do 10 to dorzucę kłus 🙂
Ala_WR pierwszy raz się spotkałam z takim podejściem. Ja na pierwszej jezdzie normalnie kłusuje i galopuje (wiadomo, ze chodzi np o jedno okrążenie ujezdzalni w galopie w prawo i w lewo zeby tylko pozakazac koniowi ze z jezdzem tez sie galopuje i pocwiczyc zagalopowanie). Moje pierwsze jazdy trwają jakieś 20min może poł godz ale z duza iloscią stępa w trakcie.
galopada_, zwróć uwagę że nie zawsze każdy młodziak jest tak jezdny jak Twoje. Owszem kłus na 1 jeździe to ok, ale galop nie bardzo, czasem są konie które bardzo długo przyzwyczajają się że człowiek siedzi na górze i jak na takim wypłochu od razu byś pogalopowała to mógłby by to być mało przyjemny galop  😉
W takim razie dzisiaj dorzucam kłus i zobaczymy co będzie.
Ala_WR, mnie się zapala czerwona żarówka ilekroć słyszę o "syneczku mamusi", niby-odsadzonym. Co innego w hodowli, gdzie młodzież chowa się sama, a co innego gdy rodzynek wałach zostaje w macierzystej stajni. Nie wiem dokładnie jak to działa, ale jeszcze nie spotkałam wałacha z takiego typu chowu, z którym nie byłoby mega problemów.
halo - wiem, ale nie bardzo mam na to wpływ. Zdaję sobie sprawę z problemu, że niby odsadzony, ale jednak matka zawsze obok.
Dzisiaj było lepiej. Młody wraca z powrotem na lonżę. Nie było baranków, nie było dęba. Było zastanawianie się co by tu zrobić. Wiem że przede mną masa pracy. Ale nauczę tą rudą cholerę samodzielnej jazdy.
deborah   koń by się uśmiał...
03 września 2012 19:12
Ala_WR, a na lonży pod jeźdźcem zachowuje się normalnie czy tez pajacuje?
deborah - dzisiaj był na lonży i nie było problemu. Dwa razy czułam że korci go czy nie zrobić paru baranków, ale poza tym było ok. Najbliższe kilka jazd też będzie na lonży i powrót do stajni luzem.
miałam kiedyś taką sytuację: dwie kucki, od odsadzenia zawsze razem, w jednym boksie (bo małe są to ekonomiczniej). Przyszła pora zajeżdżania, strasznie przeżywały te rozstania na czas pracy, jedna piała do drugiej wniebogłosy. no i kiedyś siedzę sobie na jednej z nich, druga oczywiście płacze na wybiegu, jak ta na której siedziałam to usłyszała, serdecznie w zadku mając to że na niej siedzę, wygalopowała mi z hali, przez stajnię i jak na skrzydłach do swojej 'siostry'. no i tak się skończyło ich wspólnie stanie w boksie 🤔wirek:
trochę mi się skojarzyło z tym 'synkiem mamusi' 😉
deborah   koń by się uśmiał...
03 września 2012 19:32
Ala_WR, myśle, ze powinnaś na lonży z pomocą z dołu  popracować nad reakcja na łydkę. Musi reagować i ruszać do przodu. Inaczej jak masz przewalczyc te bunty? Stęp i kłus i przejścia muszą działać u takiego buntownika żebyś miała narzędzia w przypadku gdy zaczyna pajacowac.
[quote author=fruity_jelly link=topic=1199.msg1512740#msg1512740 date=1346696786]
miałam kiedyś taką sytuację: dwie kucki, od odsadzenia zawsze razem, w jednym boksie (bo małe są to ekonomiczniej). Przyszła pora zajeżdżania, strasznie przeżywały te rozstania na czas pracy, jedna piała do drugiej wniebogłosy. no i kiedyś siedzę sobie na jednej z nich, druga oczywiście płacze na wybiegu, jak ta na której siedziałam to usłyszała, serdecznie w zadku mając to że na niej siedzę, wygalopowała mi z hali, przez stajnię i jak na skrzydłach do swojej 'siostry'. no i tak się skończyło ich wspólnie stanie w boksie 🤔wirek:
trochę mi się skojarzyło z tym 'synkiem mamusi' 😉
[/quote]

Tu jest podobna sytuacja, z tą różnicą że mamusia ma go w głębokim poważaniu. Więc uczucie jest raczej platoniczne.
Ala_WR, a on z tą matką wychodzi na padok też? w stajni się widzą? zawsze ma ją w zasięgu wzroku?
Ala_WR, myśle, ze powinnaś na lonży z pomocą z dołu  popracować nad reakcja na łydkę. Musi reagować i ruszać do przodu. Inaczej jak masz przewalczyc te bunty? Stęp i kłus i przejścia muszą działać u takiego buntownika żebyś miała narzędzia w przypadku gdy zaczyna pajacowac.


Od jutra tak zacznę robić, nie ma innego wyjścia.
Dzisiaj jazda była ok, powoli na lonży, stęp i kłus, później stępem wkoło ujeżdżalni ale trzymany na lonży, ponownie kilka kółek kłusem i na koniec stępem do domku, ale już bez lonży. Mam nadzieję że jutro też będzie tak dobrze.

Sankaritarina niestety tak, nie ma innego wyjścia, stajnia przydomowa, na padok chodzą razem, ale nie trzymają się razem na padoku, młody leci na drugi koniec pastwiska (2 hektary przedzielone laskiem) a kobyła pasie się przy bramce.
wiele młodych koni ma podobne problemy - łącznie z moim - problem zowie się instynkt stadny😉 praca praca i jeszcze raz praca, jak pajacuje to daj m tyle roboty ze nie bedzie wiedział w co ma kopyta wsadzic. cofanie, ustępowanie od nacisku, dziwne przedmioty w otoczeniu, jo-jo itd a z siodła to samo wlty, przejścia, cofanie itd

Będę chyba musiała poustawiać mu drągi i pobawić się z przechodzeniem przez drągi, to powinno go zająć i może czegoś się nauczy ponieważ pod tym względem to jest straszna pokraka i w ogóle nie patrzy się pod nogi.
Szkoda że nie wdał się w mamusię z tym instynktem stadnym, ona ma w głębokim poważaniu czy ma konie koło siebie czy nie, ważne żeby miała jedzenie, reszta się nie liczy.
Ala_WR, właśnie moja koleżanka "odrabia" takiego "syneczka mamusi". Pomoc była konieczna, bo "młody", oprócz mienia w głębokim poważaniu jeźdźca, zabijał się o własne nogi, potykając się jak głupi. Pretekstem do wyjazdu z macierzystej stajni stał się pofałdowany teren, dobry do rozwijania równowagi. Po "przeprowadzce" okazało się, że teren (owszem, przydatna rzecz) nie jest tak konieczny jak wyjazd/izolacja i kumaty jeździec, który nie da sobie wejść na głowę i... o zgrozo... potrafi nawet manto spuścić gdy trzeba, nie płacząc nad beniaminkiem bez przerwy. I - eureka! koń ma takie chody, że ho ho! A jaki elastyczny w skoku, i wcale się o nogi nie zabija.
Źle napisałam: "czerwona lampka" - ja Drgawek dostaję ilekroć z "tym" wejdę w kontakt.
Oj. Ale jak stajnia przydomowa to idzie pokombinować. Da sie zrobić tak, żeby się w nocy nie widziały? Osobnych padoków sie w ogole nie da jakoś podzielić?

[quote="sylwiaj"]pajacuje to daj m tyle roboty ze nie bedzie wiedział w co ma kopyta wsadzic. cofanie, ustępowanie od nacisku, dziwne przedmioty w otoczeniu, jo-jo itd a z siodła to samo wlty, przejścia, cofanie itd[/quote]
hm, no, nie wiem 🙂

Ala_WR ja bym nie cisnęła na szkło, bo pęknie.... tylko zaczęła od oddzielenia "życiowego" - niewidzenie się w stajni, osobne prowadzenie, osobne czyszczenie tak, żeby się nie widziały i łażenie na ten drugi padok jak najczęściej na którym powinnaś robić coś w czym masz nad koniem przewagę (lonża?) i jak się wtedy ogarnie, to można spróbować wsiadać. Może nadinterpretuję, ale mam wrażenie, że się go gdzieś tam trochę boisz, kiedy on cyrki odstawia (w sumie się nie dziwię). Na konia to najlepiej sposobem, a otwartą walkę można przeprowadzać własnoręcznie kiedy się jest przekonanym o woli walki i umiejętnościach 🙂 (wola walki zawiera się również w spuszczeniu solidnego wpierdzielu wtedy kiedy jest to potrzebne).
Fajnie by bylo, jakby sie go dalo wywieźć gdzieś na chwilę.
halo wszytko zależy tez od konia - ja swojego juz 3 razy przenosiłam i jak juz matki nie widział to znajdował sobie nowy obiekt westchnień... a z kolei jak będzie odizolowany i będzie widział konie to tez może sie skończyć jak z moim ze albo stoi i sie gapi przy ogrodzeniu zamiast jeść albo biega wzdłuż ogrodzenia wiec tak czy siak ciężko sie chłopakowi skupić chociaż widze postępy🙂
sylwiaj, pewno, że postępy są, ale... Napiszę czarno na białym <pacz mnie na usta>: każdy wałach(!) z takiego chowu jest wg mnie koniem Trwale zmarnowanym użytkowo! czyt. zawsze, do końca jego życia, zawsze już będą występowały problemy. Wałachy po odsadzeniu powinno się trwale izolować od matek - to jest moje głębokie przekonanie, jeśli człowiek nie chce się cyklicznie użerać. Inaczej jest z klaczami - zostając sama matką "młoda" "wybija się na niepodległość" = dojrzewa emocjonalnie.
halo tu jest trochę dziwna rzecz, z równowagą ta cholera nie ma najmniejszego problemu co mnie zdziwiło ponieważ do tej pory wszystkie młode konie z którymi miałam do czynienia zawsze miały jakieś tam problemy, większe lub mniejsze ale miały, a tu zero problemów i to nawet w trudnym terenie. Chodzi miękko, skacze ładnie w korytarzu, tylko jak lezie to nie patrzy pod nogi - dlatego koziołki mu się przydadzą.
Ja zdecydowanie nie należę do osób które uważają że na konika nie można podnieść głosu lub bata. Jak się należy to oberwie i tyle. I chyba w promieniu kilometra było mnie wczoraj słychać jak jeździłam  😡
Może po prostu za szybko spodziewałam się efektów i początkowe dobre zachowanie młodego na ujeżdżalni przy stajnie wzięłam za dobrą monetę.
halo nie nerwowo - faktcznie niedoczytałam, z tym co napisałas zgadzam sie w 100% - widząc po swoim jednak traz do konia mam blisko i moge byc codziennie - moj ma 2 lata i cieżko pracujemy z ziemi i jednak jestem dobrej myśli że kiedys da sie wyplenić tego fioła😉

Ala_WR ja bym nie cisnęła na szkło, bo pęknie.... tylko zaczęła od oddzielenia "życiowego" - niewidzenie się w stajni, osobne prowadzenie, osobne czyszczenie tak, żeby się nie widziały i łażenie na ten drugi padok jak najczęściej na którym powinnaś robić coś w czym masz nad koniem przewagę (lonża?) i jak się wtedy ogarnie, to można spróbować wsiadać. Może nadinterpretuję, ale mam wrażenie, że się go gdzieś tam trochę boisz, kiedy on cyrki odstawia (w sumie się nie dziwię). Na konia to najlepiej sposobem, a otwartą walkę można przeprowadzać własnoręcznie kiedy się jest przekonanym o woli walki i umiejętnościach 🙂 (wola walki zawiera się również w spuszczeniu solidnego wpierdzielu wtedy kiedy jest to potrzebne).
Fajnie by bylo, jakby sie go dalo wywieźć gdzieś na chwilę.


Niestety nie mam możliwości przewiezienia go gdzie indziej. Co do tego czy się boję, powiem tak - w tej chwili to zależy od siodła, wiem że to głupio brzmi, ale po dwóch porządnych glebach zdecydowanie pewniej czuję się na kulbace niż siedząc w normalnym siodle. Wczoraj miałam kulbakę i młody się zdziwił trochę  😀iabeł:, jak przestanie mnie wszystko boleć to wrócę do normalnego siodła.
Jeżeli chodzi o pracę z ziemi to nie ma problemu (w tym sensie że się go nie boję), tu już młody zrozumiał że ma mnie słuchać  😀iabeł:, a szarpanina, stawanie dęba i baranki na nic mu się nie zdadzą, co najwyżej bardziej dostanie w tyłek.

Teraz wiem że codziennie konik będzie pracował, albo lonża ze mną na grzbiecie, albo spacer (a jak nie będzie chciał iść to przywiążę lonże do ciągnika  😤, ciągnika nie przewróci).

Może po prostu za dużo oczekuję w zbyt krótkim czasie. Inaczej jest jak się ma swojego konia, pod nosem 24 godziny na dobę. A inaczej jest jak się pracuje z obcymi końmi parę razy w tygodniu.
aaa tam, możesz jeździć i w stroju Dartha Vadera jeśli to ma mieć wpływ na Twoje samopoczucie na jeździe 🙂 😉 ja tam się czuję niekomfortowo w butach "nie-do-jazdy" albo za dużych (po byciu ciągniętą za nogę w strzemieniu) i raczej zawsze w kasku wsiadam, mimo, że mi się czasem marzy szpanowanie z rozwianym włosem na własnym koniu 😉
Grunt to być pewnym siebie...bo konie niepewność czują bardzo dobrze.
a co do oczekiwań - hm, czy ja wiem? swojego też mam 24h na dobę od dłuższego czasu i się bardzo wylajtowałam 🙂 więcej oczekiwań miałam w pensjonacie i przy obcych koniach.
W kasku zawsze wsiadam, gdybym była bez to raczej nie pisałabym tu teraz.
Jak masz konia w pensjonacie to lepiej gospodarujesz czasem, a jak masz konia pod nosem to zawsze jest czas na zrobienie czegoś, wszystko jest takie rozwleczone, co nie przynosi dobrych efektów.
Akurat to jest dla mnie kwestia zorganizowania się. Z resztą, wszędzie trzeba być zorganizowanym. W pensjonacie trzeba doliczyć dojazd i niejednokrotnie czasu na ten dojazd wychodzi tyle, ile obrobienie koni w stajni przydomowej (a nawet więcej). Pensjonat jest droższy, więc trzeba mieć pracę, która pozwoli utrzymać tego konia w pensjonacie, więc nierzadko zdarza się tak, że nie ma się czasu na jazdę, bo zapycha się nadgodziny. Dojazd też kosztuje - komunikacją miejską kosztuje sporo czasu, a samochodem - sporo pieniędzy. Z kolei w stajni przydomowej jeździć się najzwyczajniej w świecie nie chce - po całodniowym tyraniu fizycznie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się